Reklama

Pogrążona w poważnych, wielowątkowych kontrowersyjnych dyskusjach, dostąję naraz sms-a: Czy ty to widzisz? Czy to jest jeszcze dziennikarstwo? Czy już normalne k……o?


Pogrążona w poważnych, wielowątkowych kontrowersyjnych dyskusjach, dostąję naraz sms-a: Czy ty to widzisz? Czy to jest jeszcze dziennikarstwo? Czy już normalne k……o?

Reklama

Mirosław Drzewiecki podczas florydzkiego sylwestra trochę nadużył. No i doszło do szamotaniny z żoną, podobno o dostęp do komórki. Uczuleni na przejawy przemocy i molestowania płci wszelkiej, pojawili się natychmiast amerykańscy stróże prawa i pana przyszłego ministra wsadzili do ciupy. Wstępem do kultowego (przynajmniej od czasu obnażenia niewinnego handlu stanowiskami między PiS-em i SO) telewizyjnego programu było pytanie redaktorów Morozowskiego i Sekielskiego skierowane do ministra: Czy był pan kiedyś aresztowany? Minister zaprzeczył. I się zaczęło.

Podpisywał groźnie brzmiące dokumenty. Udawał, że wszystko rozumie, chociaż był napity i w angielskim niegramotny. Udawał, że jest biedny. Na wszystko autorzy "Teraz My" posiadają stosowne dokumenty. Panu ministrowi w studiu pot ścieka z czoła, ale dzielnie się broni. To był przykry incydent, ale wszystko się wyjaśniło. Żona wpłaciła kaucję i wytłumaczyła, że jest moją ślubną. No tak, ale pan skłamał. Nas, polskich dziennikarzy. I ich, amerykańskich stróżów prawa. Kręcił pan przecież.

Zaglądam na forum internetowe programu.Opinii kilka setek. Pierwsze kilkadziesiąt (resztę sobie darowuję) – absolutnie jednomyślne. Żenada i kompromitacja! Czy gdyby bohaterem dziennikarskiej dociekliwości był, dajmy na to, jakiś Lepper albo inny wodzuś, odczuwałabym podobne obrzydzenie? Ktoś napisał: Jesteście gorsi niż Fakt! Nie całkiem prawda. Tabloidy na świecie nie takie numery potrafią wykręcić. Ale faktem jest, że kiedy pisowcy urządzili na was nagonkę po zdemaskowaniu istoty intymnych związków między funkcjonariuszami tamtej koalicji, byłam po waszej stronie. Teraz nie jestem. Przeszliście do innej klasy wśród terminatorów swojego zawodu. Do klasy bardzo bliskiej innej starej jak świat profesji.

Reklama

276 KOMENTARZE

    • I wrażenie niewiarygodnej wręcz arogancji i buty…
      Sposób prowadzenia programu przez tych dwóch samozwańczych prokuratorów, laureatów dziennikarskich nagrod nadaje się wprost do rozpatrzenia przez Radę Etyki Mediów.
      To był prostacki lincz ze z góry założoną tezą bez prawa do obrony.
      Redaktorzyny w ogóle nie słuchali, co do nich mówi Drzewiecki, o ile w ogóle mógł swobodnie wygłosić kilka kwestii.
      Dziennikarskie DNO.

      • ale zapotrzebowanie istnieje
        na takie dziennikarstwo zapotrzebowanie też istnieje, niestety; a REM kilka razy już się skompromitowała, czym poważnie osłabiła swój autorytet, więc nawet jeśli coś bąknie – przejdzie bez większego echa; chyba że sama tvn zdecydowałaby, że zmiana jej publicystycznego profilu posunęła się za daleko

    • I wrażenie niewiarygodnej wręcz arogancji i buty…
      Sposób prowadzenia programu przez tych dwóch samozwańczych prokuratorów, laureatów dziennikarskich nagrod nadaje się wprost do rozpatrzenia przez Radę Etyki Mediów.
      To był prostacki lincz ze z góry założoną tezą bez prawa do obrony.
      Redaktorzyny w ogóle nie słuchali, co do nich mówi Drzewiecki, o ile w ogóle mógł swobodnie wygłosić kilka kwestii.
      Dziennikarskie DNO.

      • ale zapotrzebowanie istnieje
        na takie dziennikarstwo zapotrzebowanie też istnieje, niestety; a REM kilka razy już się skompromitowała, czym poważnie osłabiła swój autorytet, więc nawet jeśli coś bąknie – przejdzie bez większego echa; chyba że sama tvn zdecydowałaby, że zmiana jej publicystycznego profilu posunęła się za daleko

    • I wrażenie niewiarygodnej wręcz arogancji i buty…
      Sposób prowadzenia programu przez tych dwóch samozwańczych prokuratorów, laureatów dziennikarskich nagrod nadaje się wprost do rozpatrzenia przez Radę Etyki Mediów.
      To był prostacki lincz ze z góry założoną tezą bez prawa do obrony.
      Redaktorzyny w ogóle nie słuchali, co do nich mówi Drzewiecki, o ile w ogóle mógł swobodnie wygłosić kilka kwestii.
      Dziennikarskie DNO.

      • ale zapotrzebowanie istnieje
        na takie dziennikarstwo zapotrzebowanie też istnieje, niestety; a REM kilka razy już się skompromitowała, czym poważnie osłabiła swój autorytet, więc nawet jeśli coś bąknie – przejdzie bez większego echa; chyba że sama tvn zdecydowałaby, że zmiana jej publicystycznego profilu posunęła się za daleko

    • I wrażenie niewiarygodnej wręcz arogancji i buty…
      Sposób prowadzenia programu przez tych dwóch samozwańczych prokuratorów, laureatów dziennikarskich nagrod nadaje się wprost do rozpatrzenia przez Radę Etyki Mediów.
      To był prostacki lincz ze z góry założoną tezą bez prawa do obrony.
      Redaktorzyny w ogóle nie słuchali, co do nich mówi Drzewiecki, o ile w ogóle mógł swobodnie wygłosić kilka kwestii.
      Dziennikarskie DNO.

      • ale zapotrzebowanie istnieje
        na takie dziennikarstwo zapotrzebowanie też istnieje, niestety; a REM kilka razy już się skompromitowała, czym poważnie osłabiła swój autorytet, więc nawet jeśli coś bąknie – przejdzie bez większego echa; chyba że sama tvn zdecydowałaby, że zmiana jej publicystycznego profilu posunęła się za daleko

    • I wrażenie niewiarygodnej wręcz arogancji i buty…
      Sposób prowadzenia programu przez tych dwóch samozwańczych prokuratorów, laureatów dziennikarskich nagrod nadaje się wprost do rozpatrzenia przez Radę Etyki Mediów.
      To był prostacki lincz ze z góry założoną tezą bez prawa do obrony.
      Redaktorzyny w ogóle nie słuchali, co do nich mówi Drzewiecki, o ile w ogóle mógł swobodnie wygłosić kilka kwestii.
      Dziennikarskie DNO.

      • ale zapotrzebowanie istnieje
        na takie dziennikarstwo zapotrzebowanie też istnieje, niestety; a REM kilka razy już się skompromitowała, czym poważnie osłabiła swój autorytet, więc nawet jeśli coś bąknie – przejdzie bez większego echa; chyba że sama tvn zdecydowałaby, że zmiana jej publicystycznego profilu posunęła się za daleko

    • I wrażenie niewiarygodnej wręcz arogancji i buty…
      Sposób prowadzenia programu przez tych dwóch samozwańczych prokuratorów, laureatów dziennikarskich nagrod nadaje się wprost do rozpatrzenia przez Radę Etyki Mediów.
      To był prostacki lincz ze z góry założoną tezą bez prawa do obrony.
      Redaktorzyny w ogóle nie słuchali, co do nich mówi Drzewiecki, o ile w ogóle mógł swobodnie wygłosić kilka kwestii.
      Dziennikarskie DNO.

      • ale zapotrzebowanie istnieje
        na takie dziennikarstwo zapotrzebowanie też istnieje, niestety; a REM kilka razy już się skompromitowała, czym poważnie osłabiła swój autorytet, więc nawet jeśli coś bąknie – przejdzie bez większego echa; chyba że sama tvn zdecydowałaby, że zmiana jej publicystycznego profilu posunęła się za daleko

    • I wrażenie niewiarygodnej wręcz arogancji i buty…
      Sposób prowadzenia programu przez tych dwóch samozwańczych prokuratorów, laureatów dziennikarskich nagrod nadaje się wprost do rozpatrzenia przez Radę Etyki Mediów.
      To był prostacki lincz ze z góry założoną tezą bez prawa do obrony.
      Redaktorzyny w ogóle nie słuchali, co do nich mówi Drzewiecki, o ile w ogóle mógł swobodnie wygłosić kilka kwestii.
      Dziennikarskie DNO.

      • ale zapotrzebowanie istnieje
        na takie dziennikarstwo zapotrzebowanie też istnieje, niestety; a REM kilka razy już się skompromitowała, czym poważnie osłabiła swój autorytet, więc nawet jeśli coś bąknie – przejdzie bez większego echa; chyba że sama tvn zdecydowałaby, że zmiana jej publicystycznego profilu posunęła się za daleko

  1. Ale to nie może być publiczny lincz bez prawa do obrony.
    Nawet jego zony (podobno przez niego pobitej) nie mieli ochoty słuchać – jej wyjasnienia nie pasowały do ich tezy.
    Na jego miejscu bym powiedział kilka cierpkich slow i bym wyszedł.
    To był cyrk, a nie dziennikarstwo.
    Transparentność, patrzenie na ręce itp. – jak najbardziej.
    Jednak nie to, co zaprezentowali dziś gwiazdorzy…

  2. Ale to nie może być publiczny lincz bez prawa do obrony.
    Nawet jego zony (podobno przez niego pobitej) nie mieli ochoty słuchać – jej wyjasnienia nie pasowały do ich tezy.
    Na jego miejscu bym powiedział kilka cierpkich slow i bym wyszedł.
    To był cyrk, a nie dziennikarstwo.
    Transparentność, patrzenie na ręce itp. – jak najbardziej.
    Jednak nie to, co zaprezentowali dziś gwiazdorzy…

  3. Ale to nie może być publiczny lincz bez prawa do obrony.
    Nawet jego zony (podobno przez niego pobitej) nie mieli ochoty słuchać – jej wyjasnienia nie pasowały do ich tezy.
    Na jego miejscu bym powiedział kilka cierpkich slow i bym wyszedł.
    To był cyrk, a nie dziennikarstwo.
    Transparentność, patrzenie na ręce itp. – jak najbardziej.
    Jednak nie to, co zaprezentowali dziś gwiazdorzy…

  4. Ale to nie może być publiczny lincz bez prawa do obrony.
    Nawet jego zony (podobno przez niego pobitej) nie mieli ochoty słuchać – jej wyjasnienia nie pasowały do ich tezy.
    Na jego miejscu bym powiedział kilka cierpkich slow i bym wyszedł.
    To był cyrk, a nie dziennikarstwo.
    Transparentność, patrzenie na ręce itp. – jak najbardziej.
    Jednak nie to, co zaprezentowali dziś gwiazdorzy…

  5. Ale to nie może być publiczny lincz bez prawa do obrony.
    Nawet jego zony (podobno przez niego pobitej) nie mieli ochoty słuchać – jej wyjasnienia nie pasowały do ich tezy.
    Na jego miejscu bym powiedział kilka cierpkich slow i bym wyszedł.
    To był cyrk, a nie dziennikarstwo.
    Transparentność, patrzenie na ręce itp. – jak najbardziej.
    Jednak nie to, co zaprezentowali dziś gwiazdorzy…

  6. Ale to nie może być publiczny lincz bez prawa do obrony.
    Nawet jego zony (podobno przez niego pobitej) nie mieli ochoty słuchać – jej wyjasnienia nie pasowały do ich tezy.
    Na jego miejscu bym powiedział kilka cierpkich slow i bym wyszedł.
    To był cyrk, a nie dziennikarstwo.
    Transparentność, patrzenie na ręce itp. – jak najbardziej.
    Jednak nie to, co zaprezentowali dziś gwiazdorzy…

  7. Ale to nie może być publiczny lincz bez prawa do obrony.
    Nawet jego zony (podobno przez niego pobitej) nie mieli ochoty słuchać – jej wyjasnienia nie pasowały do ich tezy.
    Na jego miejscu bym powiedział kilka cierpkich slow i bym wyszedł.
    To był cyrk, a nie dziennikarstwo.
    Transparentność, patrzenie na ręce itp. – jak najbardziej.
    Jednak nie to, co zaprezentowali dziś gwiazdorzy…

  8. sieć więcej zniesie
    w publicystyce telewizyjnej osobiście oczekuję innego stylu; jeśli chodzi o podejście do polityków: owszem, bez litości, zmuszać, aby mówili to, co chcą ukryć, a nie to o czym piszą w swoich ulotkach, ale dobry dziennikarz, moim zdaniem, powinien unikać środków rodem z rynsztoka, a ten show na coś takiego mi wyglądał

  9. sieć więcej zniesie
    w publicystyce telewizyjnej osobiście oczekuję innego stylu; jeśli chodzi o podejście do polityków: owszem, bez litości, zmuszać, aby mówili to, co chcą ukryć, a nie to o czym piszą w swoich ulotkach, ale dobry dziennikarz, moim zdaniem, powinien unikać środków rodem z rynsztoka, a ten show na coś takiego mi wyglądał

  10. sieć więcej zniesie
    w publicystyce telewizyjnej osobiście oczekuję innego stylu; jeśli chodzi o podejście do polityków: owszem, bez litości, zmuszać, aby mówili to, co chcą ukryć, a nie to o czym piszą w swoich ulotkach, ale dobry dziennikarz, moim zdaniem, powinien unikać środków rodem z rynsztoka, a ten show na coś takiego mi wyglądał

  11. sieć więcej zniesie
    w publicystyce telewizyjnej osobiście oczekuję innego stylu; jeśli chodzi o podejście do polityków: owszem, bez litości, zmuszać, aby mówili to, co chcą ukryć, a nie to o czym piszą w swoich ulotkach, ale dobry dziennikarz, moim zdaniem, powinien unikać środków rodem z rynsztoka, a ten show na coś takiego mi wyglądał

  12. sieć więcej zniesie
    w publicystyce telewizyjnej osobiście oczekuję innego stylu; jeśli chodzi o podejście do polityków: owszem, bez litości, zmuszać, aby mówili to, co chcą ukryć, a nie to o czym piszą w swoich ulotkach, ale dobry dziennikarz, moim zdaniem, powinien unikać środków rodem z rynsztoka, a ten show na coś takiego mi wyglądał

  13. sieć więcej zniesie
    w publicystyce telewizyjnej osobiście oczekuję innego stylu; jeśli chodzi o podejście do polityków: owszem, bez litości, zmuszać, aby mówili to, co chcą ukryć, a nie to o czym piszą w swoich ulotkach, ale dobry dziennikarz, moim zdaniem, powinien unikać środków rodem z rynsztoka, a ten show na coś takiego mi wyglądał

  14. sieć więcej zniesie
    w publicystyce telewizyjnej osobiście oczekuję innego stylu; jeśli chodzi o podejście do polityków: owszem, bez litości, zmuszać, aby mówili to, co chcą ukryć, a nie to o czym piszą w swoich ulotkach, ale dobry dziennikarz, moim zdaniem, powinien unikać środków rodem z rynsztoka, a ten show na coś takiego mi wyglądał

  15. Gdyby zrobili to w tak katastrofalnym stylu jak dziś, to tak.
    Formuła tego programu jest tragiczna, a obaj Panowie nie przestrzegaja jakichkolwiek norm prowadzenia takiego dyskursu.
    Przekrzykuja się, przerywają rozmówcy i sobie nawzajem, atakują i nie pozwalaja jednoczesnie na sklecenie sensownej wypowiedzi, wielokrotnie powtarzają te same zarzuty i argumenty, itd itp.
    To jest cyrk, a nie dziennikarstwo.
    Nie chodzi mi tu o samego Drzewieckiego, jak ma się z czego tłumaczyć, to niech się tłumaczy.
    Ale niech ma cholerna MOŻLIWOŚĆ!

  16. Gdyby zrobili to w tak katastrofalnym stylu jak dziś, to tak.
    Formuła tego programu jest tragiczna, a obaj Panowie nie przestrzegaja jakichkolwiek norm prowadzenia takiego dyskursu.
    Przekrzykuja się, przerywają rozmówcy i sobie nawzajem, atakują i nie pozwalaja jednoczesnie na sklecenie sensownej wypowiedzi, wielokrotnie powtarzają te same zarzuty i argumenty, itd itp.
    To jest cyrk, a nie dziennikarstwo.
    Nie chodzi mi tu o samego Drzewieckiego, jak ma się z czego tłumaczyć, to niech się tłumaczy.
    Ale niech ma cholerna MOŻLIWOŚĆ!

  17. Gdyby zrobili to w tak katastrofalnym stylu jak dziś, to tak.
    Formuła tego programu jest tragiczna, a obaj Panowie nie przestrzegaja jakichkolwiek norm prowadzenia takiego dyskursu.
    Przekrzykuja się, przerywają rozmówcy i sobie nawzajem, atakują i nie pozwalaja jednoczesnie na sklecenie sensownej wypowiedzi, wielokrotnie powtarzają te same zarzuty i argumenty, itd itp.
    To jest cyrk, a nie dziennikarstwo.
    Nie chodzi mi tu o samego Drzewieckiego, jak ma się z czego tłumaczyć, to niech się tłumaczy.
    Ale niech ma cholerna MOŻLIWOŚĆ!

  18. Gdyby zrobili to w tak katastrofalnym stylu jak dziś, to tak.
    Formuła tego programu jest tragiczna, a obaj Panowie nie przestrzegaja jakichkolwiek norm prowadzenia takiego dyskursu.
    Przekrzykuja się, przerywają rozmówcy i sobie nawzajem, atakują i nie pozwalaja jednoczesnie na sklecenie sensownej wypowiedzi, wielokrotnie powtarzają te same zarzuty i argumenty, itd itp.
    To jest cyrk, a nie dziennikarstwo.
    Nie chodzi mi tu o samego Drzewieckiego, jak ma się z czego tłumaczyć, to niech się tłumaczy.
    Ale niech ma cholerna MOŻLIWOŚĆ!

  19. Gdyby zrobili to w tak katastrofalnym stylu jak dziś, to tak.
    Formuła tego programu jest tragiczna, a obaj Panowie nie przestrzegaja jakichkolwiek norm prowadzenia takiego dyskursu.
    Przekrzykuja się, przerywają rozmówcy i sobie nawzajem, atakują i nie pozwalaja jednoczesnie na sklecenie sensownej wypowiedzi, wielokrotnie powtarzają te same zarzuty i argumenty, itd itp.
    To jest cyrk, a nie dziennikarstwo.
    Nie chodzi mi tu o samego Drzewieckiego, jak ma się z czego tłumaczyć, to niech się tłumaczy.
    Ale niech ma cholerna MOŻLIWOŚĆ!

  20. Gdyby zrobili to w tak katastrofalnym stylu jak dziś, to tak.
    Formuła tego programu jest tragiczna, a obaj Panowie nie przestrzegaja jakichkolwiek norm prowadzenia takiego dyskursu.
    Przekrzykuja się, przerywają rozmówcy i sobie nawzajem, atakują i nie pozwalaja jednoczesnie na sklecenie sensownej wypowiedzi, wielokrotnie powtarzają te same zarzuty i argumenty, itd itp.
    To jest cyrk, a nie dziennikarstwo.
    Nie chodzi mi tu o samego Drzewieckiego, jak ma się z czego tłumaczyć, to niech się tłumaczy.
    Ale niech ma cholerna MOŻLIWOŚĆ!

  21. Gdyby zrobili to w tak katastrofalnym stylu jak dziś, to tak.
    Formuła tego programu jest tragiczna, a obaj Panowie nie przestrzegaja jakichkolwiek norm prowadzenia takiego dyskursu.
    Przekrzykuja się, przerywają rozmówcy i sobie nawzajem, atakują i nie pozwalaja jednoczesnie na sklecenie sensownej wypowiedzi, wielokrotnie powtarzają te same zarzuty i argumenty, itd itp.
    To jest cyrk, a nie dziennikarstwo.
    Nie chodzi mi tu o samego Drzewieckiego, jak ma się z czego tłumaczyć, to niech się tłumaczy.
    Ale niech ma cholerna MOŻLIWOŚĆ!

  22. nie jestem pewna, Miki
    wiesz, gdybym była pewna, że jeśliby odpowiedział “tak” temat by upadł, byłabym dla dziennikarzy łaskawsza, sęk w tym, że nie jestem; dziennikarska hiena (bo zgadzam się z Tobą, że to jest dziennikarstwo, czy się to mi podoba czy nie) nie jest w stanie się zatrzymać, nawet jeśli trop jest nie całkiem taki, jak się jej (hienie) układa w scenariuszu; w tym konkretnym przypadku, przyznaję, początku programu nie widziałam, osobiście autorów nie znam, więc o istocie hienizmu dywaguję bazując na innych środowiskowych doświadczeniach

  23. nie jestem pewna, Miki
    wiesz, gdybym była pewna, że jeśliby odpowiedział “tak” temat by upadł, byłabym dla dziennikarzy łaskawsza, sęk w tym, że nie jestem; dziennikarska hiena (bo zgadzam się z Tobą, że to jest dziennikarstwo, czy się to mi podoba czy nie) nie jest w stanie się zatrzymać, nawet jeśli trop jest nie całkiem taki, jak się jej (hienie) układa w scenariuszu; w tym konkretnym przypadku, przyznaję, początku programu nie widziałam, osobiście autorów nie znam, więc o istocie hienizmu dywaguję bazując na innych środowiskowych doświadczeniach

  24. nie jestem pewna, Miki
    wiesz, gdybym była pewna, że jeśliby odpowiedział “tak” temat by upadł, byłabym dla dziennikarzy łaskawsza, sęk w tym, że nie jestem; dziennikarska hiena (bo zgadzam się z Tobą, że to jest dziennikarstwo, czy się to mi podoba czy nie) nie jest w stanie się zatrzymać, nawet jeśli trop jest nie całkiem taki, jak się jej (hienie) układa w scenariuszu; w tym konkretnym przypadku, przyznaję, początku programu nie widziałam, osobiście autorów nie znam, więc o istocie hienizmu dywaguję bazując na innych środowiskowych doświadczeniach

  25. nie jestem pewna, Miki
    wiesz, gdybym była pewna, że jeśliby odpowiedział “tak” temat by upadł, byłabym dla dziennikarzy łaskawsza, sęk w tym, że nie jestem; dziennikarska hiena (bo zgadzam się z Tobą, że to jest dziennikarstwo, czy się to mi podoba czy nie) nie jest w stanie się zatrzymać, nawet jeśli trop jest nie całkiem taki, jak się jej (hienie) układa w scenariuszu; w tym konkretnym przypadku, przyznaję, początku programu nie widziałam, osobiście autorów nie znam, więc o istocie hienizmu dywaguję bazując na innych środowiskowych doświadczeniach

  26. nie jestem pewna, Miki
    wiesz, gdybym była pewna, że jeśliby odpowiedział “tak” temat by upadł, byłabym dla dziennikarzy łaskawsza, sęk w tym, że nie jestem; dziennikarska hiena (bo zgadzam się z Tobą, że to jest dziennikarstwo, czy się to mi podoba czy nie) nie jest w stanie się zatrzymać, nawet jeśli trop jest nie całkiem taki, jak się jej (hienie) układa w scenariuszu; w tym konkretnym przypadku, przyznaję, początku programu nie widziałam, osobiście autorów nie znam, więc o istocie hienizmu dywaguję bazując na innych środowiskowych doświadczeniach

  27. nie jestem pewna, Miki
    wiesz, gdybym była pewna, że jeśliby odpowiedział “tak” temat by upadł, byłabym dla dziennikarzy łaskawsza, sęk w tym, że nie jestem; dziennikarska hiena (bo zgadzam się z Tobą, że to jest dziennikarstwo, czy się to mi podoba czy nie) nie jest w stanie się zatrzymać, nawet jeśli trop jest nie całkiem taki, jak się jej (hienie) układa w scenariuszu; w tym konkretnym przypadku, przyznaję, początku programu nie widziałam, osobiście autorów nie znam, więc o istocie hienizmu dywaguję bazując na innych środowiskowych doświadczeniach

  28. nie jestem pewna, Miki
    wiesz, gdybym była pewna, że jeśliby odpowiedział “tak” temat by upadł, byłabym dla dziennikarzy łaskawsza, sęk w tym, że nie jestem; dziennikarska hiena (bo zgadzam się z Tobą, że to jest dziennikarstwo, czy się to mi podoba czy nie) nie jest w stanie się zatrzymać, nawet jeśli trop jest nie całkiem taki, jak się jej (hienie) układa w scenariuszu; w tym konkretnym przypadku, przyznaję, początku programu nie widziałam, osobiście autorów nie znam, więc o istocie hienizmu dywaguję bazując na innych środowiskowych doświadczeniach

  29. Właściwsze pytanie “Kiedy?”
    Obecna, IV władza w Polsce, nie ma nic wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem. To jak oni piszą zależy od tego w jakich warunkach prawnych mają możliwość. A te warunki wywalczyli sobie ‘prawem kaduka’ absurdalne. Jeśli jakich pismaczyna napisze kłamstwo, to:
    1) brak reakcji (co ja mogę) i kłamstwo stanie się prawdą;
    2) ktoś pomyśli, że to totalna bzdura i koniec;
    3) poszkodowany zareaguje i tu są kolejne możliwości:
    4) wydawca/naczelny umieści sprostowanie (warunek konieczny – poszkodowany musi powołać się na prawo prasowe) na n-tej stronie nonparelem;
    5) wydawca/naczelny zignoruje, poszkodowany:
    6) patrz pkt 1)
    7) skieruje sprawę do sądu:
    8) przegra sprawę – (patrz pkt 1 )
    9) wygra – patrz pkt. 4)
    10) wygra – dziennikarze w geście solidarności będą zamykać się w klatkach.
    11) wygra – wydawca zapłaci nawiązkę na szczytny cel
    12) wygra – dostanie odszkodowanie od wydawcy (rzadkie przypadki)

    Ktoś uważny dostrzeże, że w każdym przypadku sprawca paszkwilu nie poniesie konsekwencji. Być może dostanie nawet nagrodę za ‘podniesienie sprzedaży tytułu’.

    Normalność wróci (osobista odpowiedzialność za słowa) gdy dziennikarze będą gnić w pierdlach za popełnione kłamstwa. Tylko czy w Polsce jest aż tyle więzień?!

    ps.
    Kto zauważył, że dawniej, notatki i artykuły podpisywane były nic nie mówiącymi zestawieniami literowymi np. bac, fle, … W ten sposób podpisywał się dziennikarz chcący uniknąć ew. odpowiedzialności karnej za napisaną treść. W Polsce przedwojennej dziennikarzy wsadzano do więzień na równi z innymi kłamcami i pomawiającymi. Redakcje zatrudniały więc dziennikarza-więziennika, którego jedyną pracą było …. odsiadywanie wyroków. Proceder był prosty i skuteczny: za oskarżonego dziennikarza ‘bac’ stawał więziennik i oświadczając, że to jego tekst brał winę na siebie. Bywały przypadki, że więziennik był doprowadzany na rozprawę z celi i … również przyznawał się do popełnionego tekstu. Być może to nie było najlepsze rozwiązanie ale dawało poczucie sprawiedliwości. Poszkodowani mieli realną możliwość obrony swoich dóbr.

  30. Właściwsze pytanie “Kiedy?”
    Obecna, IV władza w Polsce, nie ma nic wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem. To jak oni piszą zależy od tego w jakich warunkach prawnych mają możliwość. A te warunki wywalczyli sobie ‘prawem kaduka’ absurdalne. Jeśli jakich pismaczyna napisze kłamstwo, to:
    1) brak reakcji (co ja mogę) i kłamstwo stanie się prawdą;
    2) ktoś pomyśli, że to totalna bzdura i koniec;
    3) poszkodowany zareaguje i tu są kolejne możliwości:
    4) wydawca/naczelny umieści sprostowanie (warunek konieczny – poszkodowany musi powołać się na prawo prasowe) na n-tej stronie nonparelem;
    5) wydawca/naczelny zignoruje, poszkodowany:
    6) patrz pkt 1)
    7) skieruje sprawę do sądu:
    8) przegra sprawę – (patrz pkt 1 )
    9) wygra – patrz pkt. 4)
    10) wygra – dziennikarze w geście solidarności będą zamykać się w klatkach.
    11) wygra – wydawca zapłaci nawiązkę na szczytny cel
    12) wygra – dostanie odszkodowanie od wydawcy (rzadkie przypadki)

    Ktoś uważny dostrzeże, że w każdym przypadku sprawca paszkwilu nie poniesie konsekwencji. Być może dostanie nawet nagrodę za ‘podniesienie sprzedaży tytułu’.

    Normalność wróci (osobista odpowiedzialność za słowa) gdy dziennikarze będą gnić w pierdlach za popełnione kłamstwa. Tylko czy w Polsce jest aż tyle więzień?!

    ps.
    Kto zauważył, że dawniej, notatki i artykuły podpisywane były nic nie mówiącymi zestawieniami literowymi np. bac, fle, … W ten sposób podpisywał się dziennikarz chcący uniknąć ew. odpowiedzialności karnej za napisaną treść. W Polsce przedwojennej dziennikarzy wsadzano do więzień na równi z innymi kłamcami i pomawiającymi. Redakcje zatrudniały więc dziennikarza-więziennika, którego jedyną pracą było …. odsiadywanie wyroków. Proceder był prosty i skuteczny: za oskarżonego dziennikarza ‘bac’ stawał więziennik i oświadczając, że to jego tekst brał winę na siebie. Bywały przypadki, że więziennik był doprowadzany na rozprawę z celi i … również przyznawał się do popełnionego tekstu. Być może to nie było najlepsze rozwiązanie ale dawało poczucie sprawiedliwości. Poszkodowani mieli realną możliwość obrony swoich dóbr.

  31. Właściwsze pytanie “Kiedy?”
    Obecna, IV władza w Polsce, nie ma nic wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem. To jak oni piszą zależy od tego w jakich warunkach prawnych mają możliwość. A te warunki wywalczyli sobie ‘prawem kaduka’ absurdalne. Jeśli jakich pismaczyna napisze kłamstwo, to:
    1) brak reakcji (co ja mogę) i kłamstwo stanie się prawdą;
    2) ktoś pomyśli, że to totalna bzdura i koniec;
    3) poszkodowany zareaguje i tu są kolejne możliwości:
    4) wydawca/naczelny umieści sprostowanie (warunek konieczny – poszkodowany musi powołać się na prawo prasowe) na n-tej stronie nonparelem;
    5) wydawca/naczelny zignoruje, poszkodowany:
    6) patrz pkt 1)
    7) skieruje sprawę do sądu:
    8) przegra sprawę – (patrz pkt 1 )
    9) wygra – patrz pkt. 4)
    10) wygra – dziennikarze w geście solidarności będą zamykać się w klatkach.
    11) wygra – wydawca zapłaci nawiązkę na szczytny cel
    12) wygra – dostanie odszkodowanie od wydawcy (rzadkie przypadki)

    Ktoś uważny dostrzeże, że w każdym przypadku sprawca paszkwilu nie poniesie konsekwencji. Być może dostanie nawet nagrodę za ‘podniesienie sprzedaży tytułu’.

    Normalność wróci (osobista odpowiedzialność za słowa) gdy dziennikarze będą gnić w pierdlach za popełnione kłamstwa. Tylko czy w Polsce jest aż tyle więzień?!

    ps.
    Kto zauważył, że dawniej, notatki i artykuły podpisywane były nic nie mówiącymi zestawieniami literowymi np. bac, fle, … W ten sposób podpisywał się dziennikarz chcący uniknąć ew. odpowiedzialności karnej za napisaną treść. W Polsce przedwojennej dziennikarzy wsadzano do więzień na równi z innymi kłamcami i pomawiającymi. Redakcje zatrudniały więc dziennikarza-więziennika, którego jedyną pracą było …. odsiadywanie wyroków. Proceder był prosty i skuteczny: za oskarżonego dziennikarza ‘bac’ stawał więziennik i oświadczając, że to jego tekst brał winę na siebie. Bywały przypadki, że więziennik był doprowadzany na rozprawę z celi i … również przyznawał się do popełnionego tekstu. Być może to nie było najlepsze rozwiązanie ale dawało poczucie sprawiedliwości. Poszkodowani mieli realną możliwość obrony swoich dóbr.

  32. Właściwsze pytanie “Kiedy?”
    Obecna, IV władza w Polsce, nie ma nic wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem. To jak oni piszą zależy od tego w jakich warunkach prawnych mają możliwość. A te warunki wywalczyli sobie ‘prawem kaduka’ absurdalne. Jeśli jakich pismaczyna napisze kłamstwo, to:
    1) brak reakcji (co ja mogę) i kłamstwo stanie się prawdą;
    2) ktoś pomyśli, że to totalna bzdura i koniec;
    3) poszkodowany zareaguje i tu są kolejne możliwości:
    4) wydawca/naczelny umieści sprostowanie (warunek konieczny – poszkodowany musi powołać się na prawo prasowe) na n-tej stronie nonparelem;
    5) wydawca/naczelny zignoruje, poszkodowany:
    6) patrz pkt 1)
    7) skieruje sprawę do sądu:
    8) przegra sprawę – (patrz pkt 1 )
    9) wygra – patrz pkt. 4)
    10) wygra – dziennikarze w geście solidarności będą zamykać się w klatkach.
    11) wygra – wydawca zapłaci nawiązkę na szczytny cel
    12) wygra – dostanie odszkodowanie od wydawcy (rzadkie przypadki)

    Ktoś uważny dostrzeże, że w każdym przypadku sprawca paszkwilu nie poniesie konsekwencji. Być może dostanie nawet nagrodę za ‘podniesienie sprzedaży tytułu’.

    Normalność wróci (osobista odpowiedzialność za słowa) gdy dziennikarze będą gnić w pierdlach za popełnione kłamstwa. Tylko czy w Polsce jest aż tyle więzień?!

    ps.
    Kto zauważył, że dawniej, notatki i artykuły podpisywane były nic nie mówiącymi zestawieniami literowymi np. bac, fle, … W ten sposób podpisywał się dziennikarz chcący uniknąć ew. odpowiedzialności karnej za napisaną treść. W Polsce przedwojennej dziennikarzy wsadzano do więzień na równi z innymi kłamcami i pomawiającymi. Redakcje zatrudniały więc dziennikarza-więziennika, którego jedyną pracą było …. odsiadywanie wyroków. Proceder był prosty i skuteczny: za oskarżonego dziennikarza ‘bac’ stawał więziennik i oświadczając, że to jego tekst brał winę na siebie. Bywały przypadki, że więziennik był doprowadzany na rozprawę z celi i … również przyznawał się do popełnionego tekstu. Być może to nie było najlepsze rozwiązanie ale dawało poczucie sprawiedliwości. Poszkodowani mieli realną możliwość obrony swoich dóbr.

  33. Właściwsze pytanie “Kiedy?”
    Obecna, IV władza w Polsce, nie ma nic wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem. To jak oni piszą zależy od tego w jakich warunkach prawnych mają możliwość. A te warunki wywalczyli sobie ‘prawem kaduka’ absurdalne. Jeśli jakich pismaczyna napisze kłamstwo, to:
    1) brak reakcji (co ja mogę) i kłamstwo stanie się prawdą;
    2) ktoś pomyśli, że to totalna bzdura i koniec;
    3) poszkodowany zareaguje i tu są kolejne możliwości:
    4) wydawca/naczelny umieści sprostowanie (warunek konieczny – poszkodowany musi powołać się na prawo prasowe) na n-tej stronie nonparelem;
    5) wydawca/naczelny zignoruje, poszkodowany:
    6) patrz pkt 1)
    7) skieruje sprawę do sądu:
    8) przegra sprawę – (patrz pkt 1 )
    9) wygra – patrz pkt. 4)
    10) wygra – dziennikarze w geście solidarności będą zamykać się w klatkach.
    11) wygra – wydawca zapłaci nawiązkę na szczytny cel
    12) wygra – dostanie odszkodowanie od wydawcy (rzadkie przypadki)

    Ktoś uważny dostrzeże, że w każdym przypadku sprawca paszkwilu nie poniesie konsekwencji. Być może dostanie nawet nagrodę za ‘podniesienie sprzedaży tytułu’.

    Normalność wróci (osobista odpowiedzialność za słowa) gdy dziennikarze będą gnić w pierdlach za popełnione kłamstwa. Tylko czy w Polsce jest aż tyle więzień?!

    ps.
    Kto zauważył, że dawniej, notatki i artykuły podpisywane były nic nie mówiącymi zestawieniami literowymi np. bac, fle, … W ten sposób podpisywał się dziennikarz chcący uniknąć ew. odpowiedzialności karnej za napisaną treść. W Polsce przedwojennej dziennikarzy wsadzano do więzień na równi z innymi kłamcami i pomawiającymi. Redakcje zatrudniały więc dziennikarza-więziennika, którego jedyną pracą było …. odsiadywanie wyroków. Proceder był prosty i skuteczny: za oskarżonego dziennikarza ‘bac’ stawał więziennik i oświadczając, że to jego tekst brał winę na siebie. Bywały przypadki, że więziennik był doprowadzany na rozprawę z celi i … również przyznawał się do popełnionego tekstu. Być może to nie było najlepsze rozwiązanie ale dawało poczucie sprawiedliwości. Poszkodowani mieli realną możliwość obrony swoich dóbr.

  34. Właściwsze pytanie “Kiedy?”
    Obecna, IV władza w Polsce, nie ma nic wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem. To jak oni piszą zależy od tego w jakich warunkach prawnych mają możliwość. A te warunki wywalczyli sobie ‘prawem kaduka’ absurdalne. Jeśli jakich pismaczyna napisze kłamstwo, to:
    1) brak reakcji (co ja mogę) i kłamstwo stanie się prawdą;
    2) ktoś pomyśli, że to totalna bzdura i koniec;
    3) poszkodowany zareaguje i tu są kolejne możliwości:
    4) wydawca/naczelny umieści sprostowanie (warunek konieczny – poszkodowany musi powołać się na prawo prasowe) na n-tej stronie nonparelem;
    5) wydawca/naczelny zignoruje, poszkodowany:
    6) patrz pkt 1)
    7) skieruje sprawę do sądu:
    8) przegra sprawę – (patrz pkt 1 )
    9) wygra – patrz pkt. 4)
    10) wygra – dziennikarze w geście solidarności będą zamykać się w klatkach.
    11) wygra – wydawca zapłaci nawiązkę na szczytny cel
    12) wygra – dostanie odszkodowanie od wydawcy (rzadkie przypadki)

    Ktoś uważny dostrzeże, że w każdym przypadku sprawca paszkwilu nie poniesie konsekwencji. Być może dostanie nawet nagrodę za ‘podniesienie sprzedaży tytułu’.

    Normalność wróci (osobista odpowiedzialność za słowa) gdy dziennikarze będą gnić w pierdlach za popełnione kłamstwa. Tylko czy w Polsce jest aż tyle więzień?!

    ps.
    Kto zauważył, że dawniej, notatki i artykuły podpisywane były nic nie mówiącymi zestawieniami literowymi np. bac, fle, … W ten sposób podpisywał się dziennikarz chcący uniknąć ew. odpowiedzialności karnej za napisaną treść. W Polsce przedwojennej dziennikarzy wsadzano do więzień na równi z innymi kłamcami i pomawiającymi. Redakcje zatrudniały więc dziennikarza-więziennika, którego jedyną pracą było …. odsiadywanie wyroków. Proceder był prosty i skuteczny: za oskarżonego dziennikarza ‘bac’ stawał więziennik i oświadczając, że to jego tekst brał winę na siebie. Bywały przypadki, że więziennik był doprowadzany na rozprawę z celi i … również przyznawał się do popełnionego tekstu. Być może to nie było najlepsze rozwiązanie ale dawało poczucie sprawiedliwości. Poszkodowani mieli realną możliwość obrony swoich dóbr.

  35. Właściwsze pytanie “Kiedy?”
    Obecna, IV władza w Polsce, nie ma nic wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem. To jak oni piszą zależy od tego w jakich warunkach prawnych mają możliwość. A te warunki wywalczyli sobie ‘prawem kaduka’ absurdalne. Jeśli jakich pismaczyna napisze kłamstwo, to:
    1) brak reakcji (co ja mogę) i kłamstwo stanie się prawdą;
    2) ktoś pomyśli, że to totalna bzdura i koniec;
    3) poszkodowany zareaguje i tu są kolejne możliwości:
    4) wydawca/naczelny umieści sprostowanie (warunek konieczny – poszkodowany musi powołać się na prawo prasowe) na n-tej stronie nonparelem;
    5) wydawca/naczelny zignoruje, poszkodowany:
    6) patrz pkt 1)
    7) skieruje sprawę do sądu:
    8) przegra sprawę – (patrz pkt 1 )
    9) wygra – patrz pkt. 4)
    10) wygra – dziennikarze w geście solidarności będą zamykać się w klatkach.
    11) wygra – wydawca zapłaci nawiązkę na szczytny cel
    12) wygra – dostanie odszkodowanie od wydawcy (rzadkie przypadki)

    Ktoś uważny dostrzeże, że w każdym przypadku sprawca paszkwilu nie poniesie konsekwencji. Być może dostanie nawet nagrodę za ‘podniesienie sprzedaży tytułu’.

    Normalność wróci (osobista odpowiedzialność za słowa) gdy dziennikarze będą gnić w pierdlach za popełnione kłamstwa. Tylko czy w Polsce jest aż tyle więzień?!

    ps.
    Kto zauważył, że dawniej, notatki i artykuły podpisywane były nic nie mówiącymi zestawieniami literowymi np. bac, fle, … W ten sposób podpisywał się dziennikarz chcący uniknąć ew. odpowiedzialności karnej za napisaną treść. W Polsce przedwojennej dziennikarzy wsadzano do więzień na równi z innymi kłamcami i pomawiającymi. Redakcje zatrudniały więc dziennikarza-więziennika, którego jedyną pracą było …. odsiadywanie wyroków. Proceder był prosty i skuteczny: za oskarżonego dziennikarza ‘bac’ stawał więziennik i oświadczając, że to jego tekst brał winę na siebie. Bywały przypadki, że więziennik był doprowadzany na rozprawę z celi i … również przyznawał się do popełnionego tekstu. Być może to nie było najlepsze rozwiązanie ale dawało poczucie sprawiedliwości. Poszkodowani mieli realną możliwość obrony swoich dóbr.

  36. ‘dajcie człowieka a § na niego znajdę’
    Każdego można zasypać gradem pytań, na których polegnie.

    Czy to prawda, że molestowaliście seksualnie z Tomkiem koleżanki w I klasie? Mamy oświadczenie przyjaciółki koleżanki, której powiedziała o podglądaniu. Czy to prawda, że stosowałeś przemoc wobec dziewczynek. Mamy zeznania ‘pani’ która pamięta, że zwróciła Ci uwagę. Czy to prawda, że onanizowaniem się rozładowywałaś kłopoty emocjonalne? Mamy zeznanie pracownika pralni o oddawaniu brudnej pościeli. Czy to prawda, że jesteś niestały w uczuciach? Gdy chodziłeś z Alą widziano Cię chodzącego ‘pod rękę’ z inną kobietą i w dodatku dużo starszą od ciebie. Czy to prawda, ze masz kłopoty z kontrolowaniem potrzeb fizjologicznych? Rozmawialiśmy o tym z Twoją nianią, która to potwierdziła.

    Dalej uważasz, że są ludzie absolutnie czyści?!

  37. ‘dajcie człowieka a § na niego znajdę’
    Każdego można zasypać gradem pytań, na których polegnie.

    Czy to prawda, że molestowaliście seksualnie z Tomkiem koleżanki w I klasie? Mamy oświadczenie przyjaciółki koleżanki, której powiedziała o podglądaniu. Czy to prawda, że stosowałeś przemoc wobec dziewczynek. Mamy zeznania ‘pani’ która pamięta, że zwróciła Ci uwagę. Czy to prawda, że onanizowaniem się rozładowywałaś kłopoty emocjonalne? Mamy zeznanie pracownika pralni o oddawaniu brudnej pościeli. Czy to prawda, że jesteś niestały w uczuciach? Gdy chodziłeś z Alą widziano Cię chodzącego ‘pod rękę’ z inną kobietą i w dodatku dużo starszą od ciebie. Czy to prawda, ze masz kłopoty z kontrolowaniem potrzeb fizjologicznych? Rozmawialiśmy o tym z Twoją nianią, która to potwierdziła.

    Dalej uważasz, że są ludzie absolutnie czyści?!

  38. ‘dajcie człowieka a § na niego znajdę’
    Każdego można zasypać gradem pytań, na których polegnie.

    Czy to prawda, że molestowaliście seksualnie z Tomkiem koleżanki w I klasie? Mamy oświadczenie przyjaciółki koleżanki, której powiedziała o podglądaniu. Czy to prawda, że stosowałeś przemoc wobec dziewczynek. Mamy zeznania ‘pani’ która pamięta, że zwróciła Ci uwagę. Czy to prawda, że onanizowaniem się rozładowywałaś kłopoty emocjonalne? Mamy zeznanie pracownika pralni o oddawaniu brudnej pościeli. Czy to prawda, że jesteś niestały w uczuciach? Gdy chodziłeś z Alą widziano Cię chodzącego ‘pod rękę’ z inną kobietą i w dodatku dużo starszą od ciebie. Czy to prawda, ze masz kłopoty z kontrolowaniem potrzeb fizjologicznych? Rozmawialiśmy o tym z Twoją nianią, która to potwierdziła.

    Dalej uważasz, że są ludzie absolutnie czyści?!

  39. ‘dajcie człowieka a § na niego znajdę’
    Każdego można zasypać gradem pytań, na których polegnie.

    Czy to prawda, że molestowaliście seksualnie z Tomkiem koleżanki w I klasie? Mamy oświadczenie przyjaciółki koleżanki, której powiedziała o podglądaniu. Czy to prawda, że stosowałeś przemoc wobec dziewczynek. Mamy zeznania ‘pani’ która pamięta, że zwróciła Ci uwagę. Czy to prawda, że onanizowaniem się rozładowywałaś kłopoty emocjonalne? Mamy zeznanie pracownika pralni o oddawaniu brudnej pościeli. Czy to prawda, że jesteś niestały w uczuciach? Gdy chodziłeś z Alą widziano Cię chodzącego ‘pod rękę’ z inną kobietą i w dodatku dużo starszą od ciebie. Czy to prawda, ze masz kłopoty z kontrolowaniem potrzeb fizjologicznych? Rozmawialiśmy o tym z Twoją nianią, która to potwierdziła.

    Dalej uważasz, że są ludzie absolutnie czyści?!

  40. ‘dajcie człowieka a § na niego znajdę’
    Każdego można zasypać gradem pytań, na których polegnie.

    Czy to prawda, że molestowaliście seksualnie z Tomkiem koleżanki w I klasie? Mamy oświadczenie przyjaciółki koleżanki, której powiedziała o podglądaniu. Czy to prawda, że stosowałeś przemoc wobec dziewczynek. Mamy zeznania ‘pani’ która pamięta, że zwróciła Ci uwagę. Czy to prawda, że onanizowaniem się rozładowywałaś kłopoty emocjonalne? Mamy zeznanie pracownika pralni o oddawaniu brudnej pościeli. Czy to prawda, że jesteś niestały w uczuciach? Gdy chodziłeś z Alą widziano Cię chodzącego ‘pod rękę’ z inną kobietą i w dodatku dużo starszą od ciebie. Czy to prawda, ze masz kłopoty z kontrolowaniem potrzeb fizjologicznych? Rozmawialiśmy o tym z Twoją nianią, która to potwierdziła.

    Dalej uważasz, że są ludzie absolutnie czyści?!

  41. ‘dajcie człowieka a § na niego znajdę’
    Każdego można zasypać gradem pytań, na których polegnie.

    Czy to prawda, że molestowaliście seksualnie z Tomkiem koleżanki w I klasie? Mamy oświadczenie przyjaciółki koleżanki, której powiedziała o podglądaniu. Czy to prawda, że stosowałeś przemoc wobec dziewczynek. Mamy zeznania ‘pani’ która pamięta, że zwróciła Ci uwagę. Czy to prawda, że onanizowaniem się rozładowywałaś kłopoty emocjonalne? Mamy zeznanie pracownika pralni o oddawaniu brudnej pościeli. Czy to prawda, że jesteś niestały w uczuciach? Gdy chodziłeś z Alą widziano Cię chodzącego ‘pod rękę’ z inną kobietą i w dodatku dużo starszą od ciebie. Czy to prawda, ze masz kłopoty z kontrolowaniem potrzeb fizjologicznych? Rozmawialiśmy o tym z Twoją nianią, która to potwierdziła.

    Dalej uważasz, że są ludzie absolutnie czyści?!

  42. ‘dajcie człowieka a § na niego znajdę’
    Każdego można zasypać gradem pytań, na których polegnie.

    Czy to prawda, że molestowaliście seksualnie z Tomkiem koleżanki w I klasie? Mamy oświadczenie przyjaciółki koleżanki, której powiedziała o podglądaniu. Czy to prawda, że stosowałeś przemoc wobec dziewczynek. Mamy zeznania ‘pani’ która pamięta, że zwróciła Ci uwagę. Czy to prawda, że onanizowaniem się rozładowywałaś kłopoty emocjonalne? Mamy zeznanie pracownika pralni o oddawaniu brudnej pościeli. Czy to prawda, że jesteś niestały w uczuciach? Gdy chodziłeś z Alą widziano Cię chodzącego ‘pod rękę’ z inną kobietą i w dodatku dużo starszą od ciebie. Czy to prawda, ze masz kłopoty z kontrolowaniem potrzeb fizjologicznych? Rozmawialiśmy o tym z Twoją nianią, która to potwierdziła.

    Dalej uważasz, że są ludzie absolutnie czyści?!

  43. Amnezja?
    A to pewne, że Drzewieckiemu po tym pytaniu od razu stanął w głowie ten Sylwester? A może po chwili konsternacji warto było zadać pytania pomocnicze: nigdy nie był Pan zatrzymany? nawet za granicą? Jakby temu zaprzeczył, no to już coś, ale teraz po paru latach, w trakcie urzędowania na stanowisku ministra, z całym natłokiem spraw z tym związanych, taki incydent schodzi chyba na dalszy plan w pamięci? Nie jest chyba rzeczą, którą człowiek recytuje obudzony w środku nocy?

  44. Amnezja?
    A to pewne, że Drzewieckiemu po tym pytaniu od razu stanął w głowie ten Sylwester? A może po chwili konsternacji warto było zadać pytania pomocnicze: nigdy nie był Pan zatrzymany? nawet za granicą? Jakby temu zaprzeczył, no to już coś, ale teraz po paru latach, w trakcie urzędowania na stanowisku ministra, z całym natłokiem spraw z tym związanych, taki incydent schodzi chyba na dalszy plan w pamięci? Nie jest chyba rzeczą, którą człowiek recytuje obudzony w środku nocy?

  45. Amnezja?
    A to pewne, że Drzewieckiemu po tym pytaniu od razu stanął w głowie ten Sylwester? A może po chwili konsternacji warto było zadać pytania pomocnicze: nigdy nie był Pan zatrzymany? nawet za granicą? Jakby temu zaprzeczył, no to już coś, ale teraz po paru latach, w trakcie urzędowania na stanowisku ministra, z całym natłokiem spraw z tym związanych, taki incydent schodzi chyba na dalszy plan w pamięci? Nie jest chyba rzeczą, którą człowiek recytuje obudzony w środku nocy?

  46. Amnezja?
    A to pewne, że Drzewieckiemu po tym pytaniu od razu stanął w głowie ten Sylwester? A może po chwili konsternacji warto było zadać pytania pomocnicze: nigdy nie był Pan zatrzymany? nawet za granicą? Jakby temu zaprzeczył, no to już coś, ale teraz po paru latach, w trakcie urzędowania na stanowisku ministra, z całym natłokiem spraw z tym związanych, taki incydent schodzi chyba na dalszy plan w pamięci? Nie jest chyba rzeczą, którą człowiek recytuje obudzony w środku nocy?

  47. Amnezja?
    A to pewne, że Drzewieckiemu po tym pytaniu od razu stanął w głowie ten Sylwester? A może po chwili konsternacji warto było zadać pytania pomocnicze: nigdy nie był Pan zatrzymany? nawet za granicą? Jakby temu zaprzeczył, no to już coś, ale teraz po paru latach, w trakcie urzędowania na stanowisku ministra, z całym natłokiem spraw z tym związanych, taki incydent schodzi chyba na dalszy plan w pamięci? Nie jest chyba rzeczą, którą człowiek recytuje obudzony w środku nocy?

  48. Amnezja?
    A to pewne, że Drzewieckiemu po tym pytaniu od razu stanął w głowie ten Sylwester? A może po chwili konsternacji warto było zadać pytania pomocnicze: nigdy nie był Pan zatrzymany? nawet za granicą? Jakby temu zaprzeczył, no to już coś, ale teraz po paru latach, w trakcie urzędowania na stanowisku ministra, z całym natłokiem spraw z tym związanych, taki incydent schodzi chyba na dalszy plan w pamięci? Nie jest chyba rzeczą, którą człowiek recytuje obudzony w środku nocy?

  49. Amnezja?
    A to pewne, że Drzewieckiemu po tym pytaniu od razu stanął w głowie ten Sylwester? A może po chwili konsternacji warto było zadać pytania pomocnicze: nigdy nie był Pan zatrzymany? nawet za granicą? Jakby temu zaprzeczył, no to już coś, ale teraz po paru latach, w trakcie urzędowania na stanowisku ministra, z całym natłokiem spraw z tym związanych, taki incydent schodzi chyba na dalszy plan w pamięci? Nie jest chyba rzeczą, którą człowiek recytuje obudzony w środku nocy?

  50. Przysięga?
    A nie był wtedy przypadkiem pijany? W środku nocy? W ogóle podpis złożony w takich warunkach coś znaczy? Inna sprawa to owo następne spotkanie w sądzie – może wtedy po prostu wszystkie zainteresowane strony, łącznie z sędzią, chciały jak najszybciej zakończyć sprawę, a żeby nie było komplikacji, to wybrali drogę może pokrętną, ale najszybszą, obciążającą ewentualnie jedynie obcokrajowca, i wszyscy byli zadowoleni.

  51. Przysięga?
    A nie był wtedy przypadkiem pijany? W środku nocy? W ogóle podpis złożony w takich warunkach coś znaczy? Inna sprawa to owo następne spotkanie w sądzie – może wtedy po prostu wszystkie zainteresowane strony, łącznie z sędzią, chciały jak najszybciej zakończyć sprawę, a żeby nie było komplikacji, to wybrali drogę może pokrętną, ale najszybszą, obciążającą ewentualnie jedynie obcokrajowca, i wszyscy byli zadowoleni.

  52. Przysięga?
    A nie był wtedy przypadkiem pijany? W środku nocy? W ogóle podpis złożony w takich warunkach coś znaczy? Inna sprawa to owo następne spotkanie w sądzie – może wtedy po prostu wszystkie zainteresowane strony, łącznie z sędzią, chciały jak najszybciej zakończyć sprawę, a żeby nie było komplikacji, to wybrali drogę może pokrętną, ale najszybszą, obciążającą ewentualnie jedynie obcokrajowca, i wszyscy byli zadowoleni.

  53. Przysięga?
    A nie był wtedy przypadkiem pijany? W środku nocy? W ogóle podpis złożony w takich warunkach coś znaczy? Inna sprawa to owo następne spotkanie w sądzie – może wtedy po prostu wszystkie zainteresowane strony, łącznie z sędzią, chciały jak najszybciej zakończyć sprawę, a żeby nie było komplikacji, to wybrali drogę może pokrętną, ale najszybszą, obciążającą ewentualnie jedynie obcokrajowca, i wszyscy byli zadowoleni.

  54. Przysięga?
    A nie był wtedy przypadkiem pijany? W środku nocy? W ogóle podpis złożony w takich warunkach coś znaczy? Inna sprawa to owo następne spotkanie w sądzie – może wtedy po prostu wszystkie zainteresowane strony, łącznie z sędzią, chciały jak najszybciej zakończyć sprawę, a żeby nie było komplikacji, to wybrali drogę może pokrętną, ale najszybszą, obciążającą ewentualnie jedynie obcokrajowca, i wszyscy byli zadowoleni.

  55. Przysięga?
    A nie był wtedy przypadkiem pijany? W środku nocy? W ogóle podpis złożony w takich warunkach coś znaczy? Inna sprawa to owo następne spotkanie w sądzie – może wtedy po prostu wszystkie zainteresowane strony, łącznie z sędzią, chciały jak najszybciej zakończyć sprawę, a żeby nie było komplikacji, to wybrali drogę może pokrętną, ale najszybszą, obciążającą ewentualnie jedynie obcokrajowca, i wszyscy byli zadowoleni.

  56. Przysięga?
    A nie był wtedy przypadkiem pijany? W środku nocy? W ogóle podpis złożony w takich warunkach coś znaczy? Inna sprawa to owo następne spotkanie w sądzie – może wtedy po prostu wszystkie zainteresowane strony, łącznie z sędzią, chciały jak najszybciej zakończyć sprawę, a żeby nie było komplikacji, to wybrali drogę może pokrętną, ale najszybszą, obciążającą ewentualnie jedynie obcokrajowca, i wszyscy byli zadowoleni.

  57. Co ja widze, co ja slysze?
    Miki – tak gdzie indziej humanitarny i tak dalej – tutaj nagle w roli szybkiego sadu/inkwizytora i rownie szybkiego kata w 1 osobie?!

    Miki, wyjasniam lub tylko potwierdzam, ze:

    a) istnieje dosc zasadnicza roznica miedzy aresztowaniem (w cywilizowanych krajach – decyzja sadu) a zatrzymaniem (decyzja policjanta).

    b) wiekszosc przestepstw ulega przedawnieniu. Te lzejsze – juz po kilku latach. Prywatnoskargowe (m.in. naruszenie nietykalnosci cielesnej osoby obcej lub wlasnej malzonk)i – w zasadzie juz po roku.

    c) nawet prawomocne skazania ulegaja zatarciu. Zgodnie z art. 106 i 107 k.k. skazanie zatarte uwaza sie za niebyle.

    Osoba, ktora odsiedziala prawomocny wyrok wiezienia, niechby i 25 lat, w 10 lat po wyjsciu z pierdla ma swiete prawo twierdzic, zarowno oficjalnie jak i prywatnie, ze NIGDY nie byla karana. Malo tego – kogos, kto jej takie zatarte skazanie wyciagnie, moze pozwac lub oskarzyc o oszczerstwo.

    Przy lzejszych karach zatarcie nastepuje jeszcze wczesniej.
    Jezeli kara nie przekraczala 3 lat, a skazany po wyjsciu dobrze sie prowadzi, moze prosic sad o zatarcie skazania juz po uplywie 5 lat.
    Przy karach innych niz wiezienie (ale tez orzeczonych w prawomocnym wyroku skazujacym) zatarcie nastepuje z automatu juz po 5 latach.
    W razie skazania (czyli tez prawomocnego stwierdzenia przez sad, ze przestepstwo popelniono!) z odstapieniem od wymierzenia kary, zatarcie skazania nastepuje z automatu juz po uplywie roku.

    Czyli nawet czlowiek skazany prawomocnym wyrokiem po jakims czasie ma prawo do czystej hipoteki.

    Wczorajszy pogrom pardon program Siekierskiego tfu Sekielskiego z Pawka Morozowem wroc Morozowskim, jak rowniez reakcje na te sensacje na portalach, a czesciowo i tutaj, sa tylko kolejnymi dowodami na to, na czym najchetniej siadaja insekty. Albo – jak kto woli – jaki rodzaj bytow najchetniej siada na g…

    Pozdrawiam

  58. Co ja widze, co ja slysze?
    Miki – tak gdzie indziej humanitarny i tak dalej – tutaj nagle w roli szybkiego sadu/inkwizytora i rownie szybkiego kata w 1 osobie?!

    Miki, wyjasniam lub tylko potwierdzam, ze:

    a) istnieje dosc zasadnicza roznica miedzy aresztowaniem (w cywilizowanych krajach – decyzja sadu) a zatrzymaniem (decyzja policjanta).

    b) wiekszosc przestepstw ulega przedawnieniu. Te lzejsze – juz po kilku latach. Prywatnoskargowe (m.in. naruszenie nietykalnosci cielesnej osoby obcej lub wlasnej malzonk)i – w zasadzie juz po roku.

    c) nawet prawomocne skazania ulegaja zatarciu. Zgodnie z art. 106 i 107 k.k. skazanie zatarte uwaza sie za niebyle.

    Osoba, ktora odsiedziala prawomocny wyrok wiezienia, niechby i 25 lat, w 10 lat po wyjsciu z pierdla ma swiete prawo twierdzic, zarowno oficjalnie jak i prywatnie, ze NIGDY nie byla karana. Malo tego – kogos, kto jej takie zatarte skazanie wyciagnie, moze pozwac lub oskarzyc o oszczerstwo.

    Przy lzejszych karach zatarcie nastepuje jeszcze wczesniej.
    Jezeli kara nie przekraczala 3 lat, a skazany po wyjsciu dobrze sie prowadzi, moze prosic sad o zatarcie skazania juz po uplywie 5 lat.
    Przy karach innych niz wiezienie (ale tez orzeczonych w prawomocnym wyroku skazujacym) zatarcie nastepuje z automatu juz po 5 latach.
    W razie skazania (czyli tez prawomocnego stwierdzenia przez sad, ze przestepstwo popelniono!) z odstapieniem od wymierzenia kary, zatarcie skazania nastepuje z automatu juz po uplywie roku.

    Czyli nawet czlowiek skazany prawomocnym wyrokiem po jakims czasie ma prawo do czystej hipoteki.

    Wczorajszy pogrom pardon program Siekierskiego tfu Sekielskiego z Pawka Morozowem wroc Morozowskim, jak rowniez reakcje na te sensacje na portalach, a czesciowo i tutaj, sa tylko kolejnymi dowodami na to, na czym najchetniej siadaja insekty. Albo – jak kto woli – jaki rodzaj bytow najchetniej siada na g…

    Pozdrawiam

  59. Co ja widze, co ja slysze?
    Miki – tak gdzie indziej humanitarny i tak dalej – tutaj nagle w roli szybkiego sadu/inkwizytora i rownie szybkiego kata w 1 osobie?!

    Miki, wyjasniam lub tylko potwierdzam, ze:

    a) istnieje dosc zasadnicza roznica miedzy aresztowaniem (w cywilizowanych krajach – decyzja sadu) a zatrzymaniem (decyzja policjanta).

    b) wiekszosc przestepstw ulega przedawnieniu. Te lzejsze – juz po kilku latach. Prywatnoskargowe (m.in. naruszenie nietykalnosci cielesnej osoby obcej lub wlasnej malzonk)i – w zasadzie juz po roku.

    c) nawet prawomocne skazania ulegaja zatarciu. Zgodnie z art. 106 i 107 k.k. skazanie zatarte uwaza sie za niebyle.

    Osoba, ktora odsiedziala prawomocny wyrok wiezienia, niechby i 25 lat, w 10 lat po wyjsciu z pierdla ma swiete prawo twierdzic, zarowno oficjalnie jak i prywatnie, ze NIGDY nie byla karana. Malo tego – kogos, kto jej takie zatarte skazanie wyciagnie, moze pozwac lub oskarzyc o oszczerstwo.

    Przy lzejszych karach zatarcie nastepuje jeszcze wczesniej.
    Jezeli kara nie przekraczala 3 lat, a skazany po wyjsciu dobrze sie prowadzi, moze prosic sad o zatarcie skazania juz po uplywie 5 lat.
    Przy karach innych niz wiezienie (ale tez orzeczonych w prawomocnym wyroku skazujacym) zatarcie nastepuje z automatu juz po 5 latach.
    W razie skazania (czyli tez prawomocnego stwierdzenia przez sad, ze przestepstwo popelniono!) z odstapieniem od wymierzenia kary, zatarcie skazania nastepuje z automatu juz po uplywie roku.

    Czyli nawet czlowiek skazany prawomocnym wyrokiem po jakims czasie ma prawo do czystej hipoteki.

    Wczorajszy pogrom pardon program Siekierskiego tfu Sekielskiego z Pawka Morozowem wroc Morozowskim, jak rowniez reakcje na te sensacje na portalach, a czesciowo i tutaj, sa tylko kolejnymi dowodami na to, na czym najchetniej siadaja insekty. Albo – jak kto woli – jaki rodzaj bytow najchetniej siada na g…

    Pozdrawiam

  60. Co ja widze, co ja slysze?
    Miki – tak gdzie indziej humanitarny i tak dalej – tutaj nagle w roli szybkiego sadu/inkwizytora i rownie szybkiego kata w 1 osobie?!

    Miki, wyjasniam lub tylko potwierdzam, ze:

    a) istnieje dosc zasadnicza roznica miedzy aresztowaniem (w cywilizowanych krajach – decyzja sadu) a zatrzymaniem (decyzja policjanta).

    b) wiekszosc przestepstw ulega przedawnieniu. Te lzejsze – juz po kilku latach. Prywatnoskargowe (m.in. naruszenie nietykalnosci cielesnej osoby obcej lub wlasnej malzonk)i – w zasadzie juz po roku.

    c) nawet prawomocne skazania ulegaja zatarciu. Zgodnie z art. 106 i 107 k.k. skazanie zatarte uwaza sie za niebyle.

    Osoba, ktora odsiedziala prawomocny wyrok wiezienia, niechby i 25 lat, w 10 lat po wyjsciu z pierdla ma swiete prawo twierdzic, zarowno oficjalnie jak i prywatnie, ze NIGDY nie byla karana. Malo tego – kogos, kto jej takie zatarte skazanie wyciagnie, moze pozwac lub oskarzyc o oszczerstwo.

    Przy lzejszych karach zatarcie nastepuje jeszcze wczesniej.
    Jezeli kara nie przekraczala 3 lat, a skazany po wyjsciu dobrze sie prowadzi, moze prosic sad o zatarcie skazania juz po uplywie 5 lat.
    Przy karach innych niz wiezienie (ale tez orzeczonych w prawomocnym wyroku skazujacym) zatarcie nastepuje z automatu juz po 5 latach.
    W razie skazania (czyli tez prawomocnego stwierdzenia przez sad, ze przestepstwo popelniono!) z odstapieniem od wymierzenia kary, zatarcie skazania nastepuje z automatu juz po uplywie roku.

    Czyli nawet czlowiek skazany prawomocnym wyrokiem po jakims czasie ma prawo do czystej hipoteki.

    Wczorajszy pogrom pardon program Siekierskiego tfu Sekielskiego z Pawka Morozowem wroc Morozowskim, jak rowniez reakcje na te sensacje na portalach, a czesciowo i tutaj, sa tylko kolejnymi dowodami na to, na czym najchetniej siadaja insekty. Albo – jak kto woli – jaki rodzaj bytow najchetniej siada na g…

    Pozdrawiam

  61. Co ja widze, co ja slysze?
    Miki – tak gdzie indziej humanitarny i tak dalej – tutaj nagle w roli szybkiego sadu/inkwizytora i rownie szybkiego kata w 1 osobie?!

    Miki, wyjasniam lub tylko potwierdzam, ze:

    a) istnieje dosc zasadnicza roznica miedzy aresztowaniem (w cywilizowanych krajach – decyzja sadu) a zatrzymaniem (decyzja policjanta).

    b) wiekszosc przestepstw ulega przedawnieniu. Te lzejsze – juz po kilku latach. Prywatnoskargowe (m.in. naruszenie nietykalnosci cielesnej osoby obcej lub wlasnej malzonk)i – w zasadzie juz po roku.

    c) nawet prawomocne skazania ulegaja zatarciu. Zgodnie z art. 106 i 107 k.k. skazanie zatarte uwaza sie za niebyle.

    Osoba, ktora odsiedziala prawomocny wyrok wiezienia, niechby i 25 lat, w 10 lat po wyjsciu z pierdla ma swiete prawo twierdzic, zarowno oficjalnie jak i prywatnie, ze NIGDY nie byla karana. Malo tego – kogos, kto jej takie zatarte skazanie wyciagnie, moze pozwac lub oskarzyc o oszczerstwo.

    Przy lzejszych karach zatarcie nastepuje jeszcze wczesniej.
    Jezeli kara nie przekraczala 3 lat, a skazany po wyjsciu dobrze sie prowadzi, moze prosic sad o zatarcie skazania juz po uplywie 5 lat.
    Przy karach innych niz wiezienie (ale tez orzeczonych w prawomocnym wyroku skazujacym) zatarcie nastepuje z automatu juz po 5 latach.
    W razie skazania (czyli tez prawomocnego stwierdzenia przez sad, ze przestepstwo popelniono!) z odstapieniem od wymierzenia kary, zatarcie skazania nastepuje z automatu juz po uplywie roku.

    Czyli nawet czlowiek skazany prawomocnym wyrokiem po jakims czasie ma prawo do czystej hipoteki.

    Wczorajszy pogrom pardon program Siekierskiego tfu Sekielskiego z Pawka Morozowem wroc Morozowskim, jak rowniez reakcje na te sensacje na portalach, a czesciowo i tutaj, sa tylko kolejnymi dowodami na to, na czym najchetniej siadaja insekty. Albo – jak kto woli – jaki rodzaj bytow najchetniej siada na g…

    Pozdrawiam

  62. Co ja widze, co ja slysze?
    Miki – tak gdzie indziej humanitarny i tak dalej – tutaj nagle w roli szybkiego sadu/inkwizytora i rownie szybkiego kata w 1 osobie?!

    Miki, wyjasniam lub tylko potwierdzam, ze:

    a) istnieje dosc zasadnicza roznica miedzy aresztowaniem (w cywilizowanych krajach – decyzja sadu) a zatrzymaniem (decyzja policjanta).

    b) wiekszosc przestepstw ulega przedawnieniu. Te lzejsze – juz po kilku latach. Prywatnoskargowe (m.in. naruszenie nietykalnosci cielesnej osoby obcej lub wlasnej malzonk)i – w zasadzie juz po roku.

    c) nawet prawomocne skazania ulegaja zatarciu. Zgodnie z art. 106 i 107 k.k. skazanie zatarte uwaza sie za niebyle.

    Osoba, ktora odsiedziala prawomocny wyrok wiezienia, niechby i 25 lat, w 10 lat po wyjsciu z pierdla ma swiete prawo twierdzic, zarowno oficjalnie jak i prywatnie, ze NIGDY nie byla karana. Malo tego – kogos, kto jej takie zatarte skazanie wyciagnie, moze pozwac lub oskarzyc o oszczerstwo.

    Przy lzejszych karach zatarcie nastepuje jeszcze wczesniej.
    Jezeli kara nie przekraczala 3 lat, a skazany po wyjsciu dobrze sie prowadzi, moze prosic sad o zatarcie skazania juz po uplywie 5 lat.
    Przy karach innych niz wiezienie (ale tez orzeczonych w prawomocnym wyroku skazujacym) zatarcie nastepuje z automatu juz po 5 latach.
    W razie skazania (czyli tez prawomocnego stwierdzenia przez sad, ze przestepstwo popelniono!) z odstapieniem od wymierzenia kary, zatarcie skazania nastepuje z automatu juz po uplywie roku.

    Czyli nawet czlowiek skazany prawomocnym wyrokiem po jakims czasie ma prawo do czystej hipoteki.

    Wczorajszy pogrom pardon program Siekierskiego tfu Sekielskiego z Pawka Morozowem wroc Morozowskim, jak rowniez reakcje na te sensacje na portalach, a czesciowo i tutaj, sa tylko kolejnymi dowodami na to, na czym najchetniej siadaja insekty. Albo – jak kto woli – jaki rodzaj bytow najchetniej siada na g…

    Pozdrawiam

  63. Co ja widze, co ja slysze?
    Miki – tak gdzie indziej humanitarny i tak dalej – tutaj nagle w roli szybkiego sadu/inkwizytora i rownie szybkiego kata w 1 osobie?!

    Miki, wyjasniam lub tylko potwierdzam, ze:

    a) istnieje dosc zasadnicza roznica miedzy aresztowaniem (w cywilizowanych krajach – decyzja sadu) a zatrzymaniem (decyzja policjanta).

    b) wiekszosc przestepstw ulega przedawnieniu. Te lzejsze – juz po kilku latach. Prywatnoskargowe (m.in. naruszenie nietykalnosci cielesnej osoby obcej lub wlasnej malzonk)i – w zasadzie juz po roku.

    c) nawet prawomocne skazania ulegaja zatarciu. Zgodnie z art. 106 i 107 k.k. skazanie zatarte uwaza sie za niebyle.

    Osoba, ktora odsiedziala prawomocny wyrok wiezienia, niechby i 25 lat, w 10 lat po wyjsciu z pierdla ma swiete prawo twierdzic, zarowno oficjalnie jak i prywatnie, ze NIGDY nie byla karana. Malo tego – kogos, kto jej takie zatarte skazanie wyciagnie, moze pozwac lub oskarzyc o oszczerstwo.

    Przy lzejszych karach zatarcie nastepuje jeszcze wczesniej.
    Jezeli kara nie przekraczala 3 lat, a skazany po wyjsciu dobrze sie prowadzi, moze prosic sad o zatarcie skazania juz po uplywie 5 lat.
    Przy karach innych niz wiezienie (ale tez orzeczonych w prawomocnym wyroku skazujacym) zatarcie nastepuje z automatu juz po 5 latach.
    W razie skazania (czyli tez prawomocnego stwierdzenia przez sad, ze przestepstwo popelniono!) z odstapieniem od wymierzenia kary, zatarcie skazania nastepuje z automatu juz po uplywie roku.

    Czyli nawet czlowiek skazany prawomocnym wyrokiem po jakims czasie ma prawo do czystej hipoteki.

    Wczorajszy pogrom pardon program Siekierskiego tfu Sekielskiego z Pawka Morozowem wroc Morozowskim, jak rowniez reakcje na te sensacje na portalach, a czesciowo i tutaj, sa tylko kolejnymi dowodami na to, na czym najchetniej siadaja insekty. Albo – jak kto woli – jaki rodzaj bytow najchetniej siada na g…

    Pozdrawiam

  64. hmmmm
    szczęśliwie nigdy nie bywałem na Florydzie i nigdy mnie ichnia policja nie zatrzymywała, mam jedynie doświadczenia lokalne, ale może ktoś z bywalców świata powie mi czy z tych dokumentów, http://slimak.onet.pl/_m/TVN/tvn24/drzewiecki.pdf , wynika że pan Minister to sadystyczne bydle katujące małżonkę na ulicy, czy wynika z nich że to kryminalista skazany wyrokiem na wiezienie? i czy w ogóle cokolwiek z nich wynika?

  65. hmmmm
    szczęśliwie nigdy nie bywałem na Florydzie i nigdy mnie ichnia policja nie zatrzymywała, mam jedynie doświadczenia lokalne, ale może ktoś z bywalców świata powie mi czy z tych dokumentów, http://slimak.onet.pl/_m/TVN/tvn24/drzewiecki.pdf , wynika że pan Minister to sadystyczne bydle katujące małżonkę na ulicy, czy wynika z nich że to kryminalista skazany wyrokiem na wiezienie? i czy w ogóle cokolwiek z nich wynika?

  66. hmmmm
    szczęśliwie nigdy nie bywałem na Florydzie i nigdy mnie ichnia policja nie zatrzymywała, mam jedynie doświadczenia lokalne, ale może ktoś z bywalców świata powie mi czy z tych dokumentów, http://slimak.onet.pl/_m/TVN/tvn24/drzewiecki.pdf , wynika że pan Minister to sadystyczne bydle katujące małżonkę na ulicy, czy wynika z nich że to kryminalista skazany wyrokiem na wiezienie? i czy w ogóle cokolwiek z nich wynika?

  67. hmmmm
    szczęśliwie nigdy nie bywałem na Florydzie i nigdy mnie ichnia policja nie zatrzymywała, mam jedynie doświadczenia lokalne, ale może ktoś z bywalców świata powie mi czy z tych dokumentów, http://slimak.onet.pl/_m/TVN/tvn24/drzewiecki.pdf , wynika że pan Minister to sadystyczne bydle katujące małżonkę na ulicy, czy wynika z nich że to kryminalista skazany wyrokiem na wiezienie? i czy w ogóle cokolwiek z nich wynika?

  68. hmmmm
    szczęśliwie nigdy nie bywałem na Florydzie i nigdy mnie ichnia policja nie zatrzymywała, mam jedynie doświadczenia lokalne, ale może ktoś z bywalców świata powie mi czy z tych dokumentów, http://slimak.onet.pl/_m/TVN/tvn24/drzewiecki.pdf , wynika że pan Minister to sadystyczne bydle katujące małżonkę na ulicy, czy wynika z nich że to kryminalista skazany wyrokiem na wiezienie? i czy w ogóle cokolwiek z nich wynika?

  69. hmmmm
    szczęśliwie nigdy nie bywałem na Florydzie i nigdy mnie ichnia policja nie zatrzymywała, mam jedynie doświadczenia lokalne, ale może ktoś z bywalców świata powie mi czy z tych dokumentów, http://slimak.onet.pl/_m/TVN/tvn24/drzewiecki.pdf , wynika że pan Minister to sadystyczne bydle katujące małżonkę na ulicy, czy wynika z nich że to kryminalista skazany wyrokiem na wiezienie? i czy w ogóle cokolwiek z nich wynika?

  70. hmmmm
    szczęśliwie nigdy nie bywałem na Florydzie i nigdy mnie ichnia policja nie zatrzymywała, mam jedynie doświadczenia lokalne, ale może ktoś z bywalców świata powie mi czy z tych dokumentów, http://slimak.onet.pl/_m/TVN/tvn24/drzewiecki.pdf , wynika że pan Minister to sadystyczne bydle katujące małżonkę na ulicy, czy wynika z nich że to kryminalista skazany wyrokiem na wiezienie? i czy w ogóle cokolwiek z nich wynika?

  71. A to ci dopiero…
    Podchodzi do Ciebie nagle dwóch dziennikarzy z kamerą i zaczynają zadawać “sprytne” pytania.
    Sprężasz się, odrywasz sie od bieżących wydarzeń, pustka w glowie, kamera rejestruje i…
    Byłeś kiedys w takiej sytuacji?
    Miałem niedawno pewna sprawę.
    Zostałem wezwany na swiadka w sprawie, w której wydałem decyzję niekorzystną dla człowieka, który tą sprawę do sądu wniósł.
    Rzecz dotyczyła wydarzeń sprzed 7 lat.
    Precyzyjne odtworzenie okoliczności i motywów moich własnych decyzji zajeło mi kilka dni.
    W sądzie musiałem się niektórym dokumentom naprawdę długo przyglądać, również tym z moim podpisem.
    Nikt mnie nie nagrywał i za posrednictwem TV nie oglądało mnie parę milionów ludzi.
    Nie byłem tez oskarżony a wysłuchujący mnie ludzie byli do mnie nastawieni neutralnie.
    Miałem komfort bycia tylko świadkiem.
    Nie musiałem byc geniuszem w kilka sekund i nie byłem łapany za słówka, moja niepewność i luki w pamięci nie były wykorzystywane przeciwko mnie.
    Dla aktywnego, zajętego człowieka 10 lat to prehistoria, Miki.

  72. A to ci dopiero…
    Podchodzi do Ciebie nagle dwóch dziennikarzy z kamerą i zaczynają zadawać “sprytne” pytania.
    Sprężasz się, odrywasz sie od bieżących wydarzeń, pustka w glowie, kamera rejestruje i…
    Byłeś kiedys w takiej sytuacji?
    Miałem niedawno pewna sprawę.
    Zostałem wezwany na swiadka w sprawie, w której wydałem decyzję niekorzystną dla człowieka, który tą sprawę do sądu wniósł.
    Rzecz dotyczyła wydarzeń sprzed 7 lat.
    Precyzyjne odtworzenie okoliczności i motywów moich własnych decyzji zajeło mi kilka dni.
    W sądzie musiałem się niektórym dokumentom naprawdę długo przyglądać, również tym z moim podpisem.
    Nikt mnie nie nagrywał i za posrednictwem TV nie oglądało mnie parę milionów ludzi.
    Nie byłem tez oskarżony a wysłuchujący mnie ludzie byli do mnie nastawieni neutralnie.
    Miałem komfort bycia tylko świadkiem.
    Nie musiałem byc geniuszem w kilka sekund i nie byłem łapany za słówka, moja niepewność i luki w pamięci nie były wykorzystywane przeciwko mnie.
    Dla aktywnego, zajętego człowieka 10 lat to prehistoria, Miki.

  73. A to ci dopiero…
    Podchodzi do Ciebie nagle dwóch dziennikarzy z kamerą i zaczynają zadawać “sprytne” pytania.
    Sprężasz się, odrywasz sie od bieżących wydarzeń, pustka w glowie, kamera rejestruje i…
    Byłeś kiedys w takiej sytuacji?
    Miałem niedawno pewna sprawę.
    Zostałem wezwany na swiadka w sprawie, w której wydałem decyzję niekorzystną dla człowieka, który tą sprawę do sądu wniósł.
    Rzecz dotyczyła wydarzeń sprzed 7 lat.
    Precyzyjne odtworzenie okoliczności i motywów moich własnych decyzji zajeło mi kilka dni.
    W sądzie musiałem się niektórym dokumentom naprawdę długo przyglądać, również tym z moim podpisem.
    Nikt mnie nie nagrywał i za posrednictwem TV nie oglądało mnie parę milionów ludzi.
    Nie byłem tez oskarżony a wysłuchujący mnie ludzie byli do mnie nastawieni neutralnie.
    Miałem komfort bycia tylko świadkiem.
    Nie musiałem byc geniuszem w kilka sekund i nie byłem łapany za słówka, moja niepewność i luki w pamięci nie były wykorzystywane przeciwko mnie.
    Dla aktywnego, zajętego człowieka 10 lat to prehistoria, Miki.

  74. A to ci dopiero…
    Podchodzi do Ciebie nagle dwóch dziennikarzy z kamerą i zaczynają zadawać “sprytne” pytania.
    Sprężasz się, odrywasz sie od bieżących wydarzeń, pustka w glowie, kamera rejestruje i…
    Byłeś kiedys w takiej sytuacji?
    Miałem niedawno pewna sprawę.
    Zostałem wezwany na swiadka w sprawie, w której wydałem decyzję niekorzystną dla człowieka, który tą sprawę do sądu wniósł.
    Rzecz dotyczyła wydarzeń sprzed 7 lat.
    Precyzyjne odtworzenie okoliczności i motywów moich własnych decyzji zajeło mi kilka dni.
    W sądzie musiałem się niektórym dokumentom naprawdę długo przyglądać, również tym z moim podpisem.
    Nikt mnie nie nagrywał i za posrednictwem TV nie oglądało mnie parę milionów ludzi.
    Nie byłem tez oskarżony a wysłuchujący mnie ludzie byli do mnie nastawieni neutralnie.
    Miałem komfort bycia tylko świadkiem.
    Nie musiałem byc geniuszem w kilka sekund i nie byłem łapany za słówka, moja niepewność i luki w pamięci nie były wykorzystywane przeciwko mnie.
    Dla aktywnego, zajętego człowieka 10 lat to prehistoria, Miki.

  75. A to ci dopiero…
    Podchodzi do Ciebie nagle dwóch dziennikarzy z kamerą i zaczynają zadawać “sprytne” pytania.
    Sprężasz się, odrywasz sie od bieżących wydarzeń, pustka w glowie, kamera rejestruje i…
    Byłeś kiedys w takiej sytuacji?
    Miałem niedawno pewna sprawę.
    Zostałem wezwany na swiadka w sprawie, w której wydałem decyzję niekorzystną dla człowieka, który tą sprawę do sądu wniósł.
    Rzecz dotyczyła wydarzeń sprzed 7 lat.
    Precyzyjne odtworzenie okoliczności i motywów moich własnych decyzji zajeło mi kilka dni.
    W sądzie musiałem się niektórym dokumentom naprawdę długo przyglądać, również tym z moim podpisem.
    Nikt mnie nie nagrywał i za posrednictwem TV nie oglądało mnie parę milionów ludzi.
    Nie byłem tez oskarżony a wysłuchujący mnie ludzie byli do mnie nastawieni neutralnie.
    Miałem komfort bycia tylko świadkiem.
    Nie musiałem byc geniuszem w kilka sekund i nie byłem łapany za słówka, moja niepewność i luki w pamięci nie były wykorzystywane przeciwko mnie.
    Dla aktywnego, zajętego człowieka 10 lat to prehistoria, Miki.

  76. A to ci dopiero…
    Podchodzi do Ciebie nagle dwóch dziennikarzy z kamerą i zaczynają zadawać “sprytne” pytania.
    Sprężasz się, odrywasz sie od bieżących wydarzeń, pustka w glowie, kamera rejestruje i…
    Byłeś kiedys w takiej sytuacji?
    Miałem niedawno pewna sprawę.
    Zostałem wezwany na swiadka w sprawie, w której wydałem decyzję niekorzystną dla człowieka, który tą sprawę do sądu wniósł.
    Rzecz dotyczyła wydarzeń sprzed 7 lat.
    Precyzyjne odtworzenie okoliczności i motywów moich własnych decyzji zajeło mi kilka dni.
    W sądzie musiałem się niektórym dokumentom naprawdę długo przyglądać, również tym z moim podpisem.
    Nikt mnie nie nagrywał i za posrednictwem TV nie oglądało mnie parę milionów ludzi.
    Nie byłem tez oskarżony a wysłuchujący mnie ludzie byli do mnie nastawieni neutralnie.
    Miałem komfort bycia tylko świadkiem.
    Nie musiałem byc geniuszem w kilka sekund i nie byłem łapany za słówka, moja niepewność i luki w pamięci nie były wykorzystywane przeciwko mnie.
    Dla aktywnego, zajętego człowieka 10 lat to prehistoria, Miki.

  77. A to ci dopiero…
    Podchodzi do Ciebie nagle dwóch dziennikarzy z kamerą i zaczynają zadawać “sprytne” pytania.
    Sprężasz się, odrywasz sie od bieżących wydarzeń, pustka w glowie, kamera rejestruje i…
    Byłeś kiedys w takiej sytuacji?
    Miałem niedawno pewna sprawę.
    Zostałem wezwany na swiadka w sprawie, w której wydałem decyzję niekorzystną dla człowieka, który tą sprawę do sądu wniósł.
    Rzecz dotyczyła wydarzeń sprzed 7 lat.
    Precyzyjne odtworzenie okoliczności i motywów moich własnych decyzji zajeło mi kilka dni.
    W sądzie musiałem się niektórym dokumentom naprawdę długo przyglądać, również tym z moim podpisem.
    Nikt mnie nie nagrywał i za posrednictwem TV nie oglądało mnie parę milionów ludzi.
    Nie byłem tez oskarżony a wysłuchujący mnie ludzie byli do mnie nastawieni neutralnie.
    Miałem komfort bycia tylko świadkiem.
    Nie musiałem byc geniuszem w kilka sekund i nie byłem łapany za słówka, moja niepewność i luki w pamięci nie były wykorzystywane przeciwko mnie.
    Dla aktywnego, zajętego człowieka 10 lat to prehistoria, Miki.

  78. ja na szczęście nie jestem osobą publiczną
    od osób prywatnych – mediom wara, to jest uniwersalny kodeks dziennikarski, więc o moje piaskownicowe ekscesy jestem dość spokojna; stopień transparentności osób publicznych, szczególnie polityków, różnie wygląda w różnych krajach; osobiście jestem zdania, że muszą być przygotowani na grzebanie we wszystkim, co im się w życiu przytrafiło, choć można to robić różnymi metodami; ale szmatławce wszędzie istnieją i dużo zależy od tolerancji odbiorców, na jaki stopień rynsztokowego dziennikarstwa będzie zapotrzebowanie; sama jestem ciekawa, jak to naprawdę jest u nas

  79. ja na szczęście nie jestem osobą publiczną
    od osób prywatnych – mediom wara, to jest uniwersalny kodeks dziennikarski, więc o moje piaskownicowe ekscesy jestem dość spokojna; stopień transparentności osób publicznych, szczególnie polityków, różnie wygląda w różnych krajach; osobiście jestem zdania, że muszą być przygotowani na grzebanie we wszystkim, co im się w życiu przytrafiło, choć można to robić różnymi metodami; ale szmatławce wszędzie istnieją i dużo zależy od tolerancji odbiorców, na jaki stopień rynsztokowego dziennikarstwa będzie zapotrzebowanie; sama jestem ciekawa, jak to naprawdę jest u nas

  80. ja na szczęście nie jestem osobą publiczną
    od osób prywatnych – mediom wara, to jest uniwersalny kodeks dziennikarski, więc o moje piaskownicowe ekscesy jestem dość spokojna; stopień transparentności osób publicznych, szczególnie polityków, różnie wygląda w różnych krajach; osobiście jestem zdania, że muszą być przygotowani na grzebanie we wszystkim, co im się w życiu przytrafiło, choć można to robić różnymi metodami; ale szmatławce wszędzie istnieją i dużo zależy od tolerancji odbiorców, na jaki stopień rynsztokowego dziennikarstwa będzie zapotrzebowanie; sama jestem ciekawa, jak to naprawdę jest u nas

  81. ja na szczęście nie jestem osobą publiczną
    od osób prywatnych – mediom wara, to jest uniwersalny kodeks dziennikarski, więc o moje piaskownicowe ekscesy jestem dość spokojna; stopień transparentności osób publicznych, szczególnie polityków, różnie wygląda w różnych krajach; osobiście jestem zdania, że muszą być przygotowani na grzebanie we wszystkim, co im się w życiu przytrafiło, choć można to robić różnymi metodami; ale szmatławce wszędzie istnieją i dużo zależy od tolerancji odbiorców, na jaki stopień rynsztokowego dziennikarstwa będzie zapotrzebowanie; sama jestem ciekawa, jak to naprawdę jest u nas

  82. ja na szczęście nie jestem osobą publiczną
    od osób prywatnych – mediom wara, to jest uniwersalny kodeks dziennikarski, więc o moje piaskownicowe ekscesy jestem dość spokojna; stopień transparentności osób publicznych, szczególnie polityków, różnie wygląda w różnych krajach; osobiście jestem zdania, że muszą być przygotowani na grzebanie we wszystkim, co im się w życiu przytrafiło, choć można to robić różnymi metodami; ale szmatławce wszędzie istnieją i dużo zależy od tolerancji odbiorców, na jaki stopień rynsztokowego dziennikarstwa będzie zapotrzebowanie; sama jestem ciekawa, jak to naprawdę jest u nas

  83. ja na szczęście nie jestem osobą publiczną
    od osób prywatnych – mediom wara, to jest uniwersalny kodeks dziennikarski, więc o moje piaskownicowe ekscesy jestem dość spokojna; stopień transparentności osób publicznych, szczególnie polityków, różnie wygląda w różnych krajach; osobiście jestem zdania, że muszą być przygotowani na grzebanie we wszystkim, co im się w życiu przytrafiło, choć można to robić różnymi metodami; ale szmatławce wszędzie istnieją i dużo zależy od tolerancji odbiorców, na jaki stopień rynsztokowego dziennikarstwa będzie zapotrzebowanie; sama jestem ciekawa, jak to naprawdę jest u nas

  84. ja na szczęście nie jestem osobą publiczną
    od osób prywatnych – mediom wara, to jest uniwersalny kodeks dziennikarski, więc o moje piaskownicowe ekscesy jestem dość spokojna; stopień transparentności osób publicznych, szczególnie polityków, różnie wygląda w różnych krajach; osobiście jestem zdania, że muszą być przygotowani na grzebanie we wszystkim, co im się w życiu przytrafiło, choć można to robić różnymi metodami; ale szmatławce wszędzie istnieją i dużo zależy od tolerancji odbiorców, na jaki stopień rynsztokowego dziennikarstwa będzie zapotrzebowanie; sama jestem ciekawa, jak to naprawdę jest u nas

  85. To mamy różną ocenę wczorajszego programu.
    Reszta Twoich wniosków nie ma nic do rzeczy w ocenie stylu i rzetelnosci dziennikarskiej.

    Ps.
    Pierwszy kur…ski chwyt poniżej pasa to była anonimowa prostytutka za matową szybą oskarżająca Leppera.
    Tu też powiesz, że takie “dziennikarstwo” jest dziennikarstwem i jest potrzebne?

  86. To mamy różną ocenę wczorajszego programu.
    Reszta Twoich wniosków nie ma nic do rzeczy w ocenie stylu i rzetelnosci dziennikarskiej.

    Ps.
    Pierwszy kur…ski chwyt poniżej pasa to była anonimowa prostytutka za matową szybą oskarżająca Leppera.
    Tu też powiesz, że takie “dziennikarstwo” jest dziennikarstwem i jest potrzebne?

  87. To mamy różną ocenę wczorajszego programu.
    Reszta Twoich wniosków nie ma nic do rzeczy w ocenie stylu i rzetelnosci dziennikarskiej.

    Ps.
    Pierwszy kur…ski chwyt poniżej pasa to była anonimowa prostytutka za matową szybą oskarżająca Leppera.
    Tu też powiesz, że takie “dziennikarstwo” jest dziennikarstwem i jest potrzebne?

  88. To mamy różną ocenę wczorajszego programu.
    Reszta Twoich wniosków nie ma nic do rzeczy w ocenie stylu i rzetelnosci dziennikarskiej.

    Ps.
    Pierwszy kur…ski chwyt poniżej pasa to była anonimowa prostytutka za matową szybą oskarżająca Leppera.
    Tu też powiesz, że takie “dziennikarstwo” jest dziennikarstwem i jest potrzebne?

  89. To mamy różną ocenę wczorajszego programu.
    Reszta Twoich wniosków nie ma nic do rzeczy w ocenie stylu i rzetelnosci dziennikarskiej.

    Ps.
    Pierwszy kur…ski chwyt poniżej pasa to była anonimowa prostytutka za matową szybą oskarżająca Leppera.
    Tu też powiesz, że takie “dziennikarstwo” jest dziennikarstwem i jest potrzebne?

  90. To mamy różną ocenę wczorajszego programu.
    Reszta Twoich wniosków nie ma nic do rzeczy w ocenie stylu i rzetelnosci dziennikarskiej.

    Ps.
    Pierwszy kur…ski chwyt poniżej pasa to była anonimowa prostytutka za matową szybą oskarżająca Leppera.
    Tu też powiesz, że takie “dziennikarstwo” jest dziennikarstwem i jest potrzebne?

  91. To mamy różną ocenę wczorajszego programu.
    Reszta Twoich wniosków nie ma nic do rzeczy w ocenie stylu i rzetelnosci dziennikarskiej.

    Ps.
    Pierwszy kur…ski chwyt poniżej pasa to była anonimowa prostytutka za matową szybą oskarżająca Leppera.
    Tu też powiesz, że takie “dziennikarstwo” jest dziennikarstwem i jest potrzebne?

  92. oj miki
    ” Jest zapotrzebowanie na ich pracę – popyt rodzi podaż.”
    Mówisz jak szef mafii o narkotykach (nomen omen też coś gruchnęło w PO)
    Z jednej strony masz rację, nie ma nic gorszego jak hipokryzja, ale z drugiej mam wrażenie, że z pracy szambonurków nie powinno robić się etosu. Ostatecznie dziennikarz jest jednym z bardziej opiniotwórczych zawodów, więc styl jego pracy powinien podlegać podobnej ocenie jak dossier polityka, prawda?

  93. oj miki
    ” Jest zapotrzebowanie na ich pracę – popyt rodzi podaż.”
    Mówisz jak szef mafii o narkotykach (nomen omen też coś gruchnęło w PO)
    Z jednej strony masz rację, nie ma nic gorszego jak hipokryzja, ale z drugiej mam wrażenie, że z pracy szambonurków nie powinno robić się etosu. Ostatecznie dziennikarz jest jednym z bardziej opiniotwórczych zawodów, więc styl jego pracy powinien podlegać podobnej ocenie jak dossier polityka, prawda?

  94. oj miki
    ” Jest zapotrzebowanie na ich pracę – popyt rodzi podaż.”
    Mówisz jak szef mafii o narkotykach (nomen omen też coś gruchnęło w PO)
    Z jednej strony masz rację, nie ma nic gorszego jak hipokryzja, ale z drugiej mam wrażenie, że z pracy szambonurków nie powinno robić się etosu. Ostatecznie dziennikarz jest jednym z bardziej opiniotwórczych zawodów, więc styl jego pracy powinien podlegać podobnej ocenie jak dossier polityka, prawda?

  95. oj miki
    ” Jest zapotrzebowanie na ich pracę – popyt rodzi podaż.”
    Mówisz jak szef mafii o narkotykach (nomen omen też coś gruchnęło w PO)
    Z jednej strony masz rację, nie ma nic gorszego jak hipokryzja, ale z drugiej mam wrażenie, że z pracy szambonurków nie powinno robić się etosu. Ostatecznie dziennikarz jest jednym z bardziej opiniotwórczych zawodów, więc styl jego pracy powinien podlegać podobnej ocenie jak dossier polityka, prawda?

  96. oj miki
    ” Jest zapotrzebowanie na ich pracę – popyt rodzi podaż.”
    Mówisz jak szef mafii o narkotykach (nomen omen też coś gruchnęło w PO)
    Z jednej strony masz rację, nie ma nic gorszego jak hipokryzja, ale z drugiej mam wrażenie, że z pracy szambonurków nie powinno robić się etosu. Ostatecznie dziennikarz jest jednym z bardziej opiniotwórczych zawodów, więc styl jego pracy powinien podlegać podobnej ocenie jak dossier polityka, prawda?

  97. oj miki
    ” Jest zapotrzebowanie na ich pracę – popyt rodzi podaż.”
    Mówisz jak szef mafii o narkotykach (nomen omen też coś gruchnęło w PO)
    Z jednej strony masz rację, nie ma nic gorszego jak hipokryzja, ale z drugiej mam wrażenie, że z pracy szambonurków nie powinno robić się etosu. Ostatecznie dziennikarz jest jednym z bardziej opiniotwórczych zawodów, więc styl jego pracy powinien podlegać podobnej ocenie jak dossier polityka, prawda?

  98. oj miki
    ” Jest zapotrzebowanie na ich pracę – popyt rodzi podaż.”
    Mówisz jak szef mafii o narkotykach (nomen omen też coś gruchnęło w PO)
    Z jednej strony masz rację, nie ma nic gorszego jak hipokryzja, ale z drugiej mam wrażenie, że z pracy szambonurków nie powinno robić się etosu. Ostatecznie dziennikarz jest jednym z bardziej opiniotwórczych zawodów, więc styl jego pracy powinien podlegać podobnej ocenie jak dossier polityka, prawda?

  99. co by było gdyby Drzewiecki odmówił udziału w programie?
    to dopiero byłby pogrom. To by było pianie na zadętą nutę, że musi coś być na rzeczy skoro nie chciał. A może nie wiedział co będzie przedmiotem rozmów (w cywilizowanych krajach rozmówcę uprzedza się na jaki temat będzie okoliczność – nawet prokurator tak robi).

    Zrobiłeś karkołomną zbitkę. Pytam więc, co ma wspólnego wywołany incydent małżeński do korupcji w PZPN?! Był rok 1999r. Czy była już wówczas PO na scenie politycznej? czy była u władzy a ‘obwiniony’ ministrem sportu?

    ps.
    Bardzo się mylisz pisząc, że na dziennikarzy nikt nie głosował. Kurski jest najlepszym dowodem! Będę przewrotny i spytam: skoro w publicystyce autorzy posunęli się poza granice rzetelności i obiektywizmu przekazywanych faktów, to gdzie mogliby się posunąć jako posłowie czy rzecznicy jakiegoś rządu.

    • Doskonała propozycja
      Parafrazując Franca Fiszera – mam nad Wami (wszystkimi dyskutantami) tę przewagę, że nie oglądałem programu. Ale z wypowiedzi mogę się +/- domyślić, jak to mogło wyglądać.

      Doskonałą propozycją jest dla mnie pytanie miastowego “co by było, gdyby…?”. Rozumiem, że p. Drzewiecki został podprowadzony przez p. redaktorów jak zwierzyna na myśliwego i ujawnienie, że p. Drzewiecki kłamał, stało się (planowanym) clou programu. Zastanawiam się jednak, co by było, gdyby p. Drzewiecki przyszedł wyluzowany, na pytanie po krótkim namyśle odpowiedział “Taak, byłem zatrzymany, nie uwierzycie panowie, że policja mogła się tak pomylić, i to policja w USA. W Sylwestra 1999 w Miami…” etc. Co wtedy z misternie zaplanowaną konstrukcją programu? Jak sądzicie? Bo mnie się wydaje, że ten program byłby wtedy o czymś zupełnie innym – jaki sens miałoby wtedy pokazywanie papierów, świadków, dzwonienie do p. Drzewieckiej w trakcie etc.?

      • To już funkcjonuje.
        Nie u nas, a w bardziej ugruntowanych krajach kapitalistycznych (polska demokracja była pierwszą w Europie). Dlaczego tam potrafią sobie z tym poradzić? Gdyż tam prawda jest w cenie! U nas jak na razie kłamstwa i krętactwa są nagradzane. Tam funkcjonuje ostracyzm, u nas pochwała cwaniactwa. Wychodzenie z tego jest procesem długotrwałym, liczonym na pokolenia – tyle trwa zmiana mentalności.

  100. co by było gdyby Drzewiecki odmówił udziału w programie?
    to dopiero byłby pogrom. To by było pianie na zadętą nutę, że musi coś być na rzeczy skoro nie chciał. A może nie wiedział co będzie przedmiotem rozmów (w cywilizowanych krajach rozmówcę uprzedza się na jaki temat będzie okoliczność – nawet prokurator tak robi).

    Zrobiłeś karkołomną zbitkę. Pytam więc, co ma wspólnego wywołany incydent małżeński do korupcji w PZPN?! Był rok 1999r. Czy była już wówczas PO na scenie politycznej? czy była u władzy a ‘obwiniony’ ministrem sportu?

    ps.
    Bardzo się mylisz pisząc, że na dziennikarzy nikt nie głosował. Kurski jest najlepszym dowodem! Będę przewrotny i spytam: skoro w publicystyce autorzy posunęli się poza granice rzetelności i obiektywizmu przekazywanych faktów, to gdzie mogliby się posunąć jako posłowie czy rzecznicy jakiegoś rządu.

    • Doskonała propozycja
      Parafrazując Franca Fiszera – mam nad Wami (wszystkimi dyskutantami) tę przewagę, że nie oglądałem programu. Ale z wypowiedzi mogę się +/- domyślić, jak to mogło wyglądać.

      Doskonałą propozycją jest dla mnie pytanie miastowego “co by było, gdyby…?”. Rozumiem, że p. Drzewiecki został podprowadzony przez p. redaktorów jak zwierzyna na myśliwego i ujawnienie, że p. Drzewiecki kłamał, stało się (planowanym) clou programu. Zastanawiam się jednak, co by było, gdyby p. Drzewiecki przyszedł wyluzowany, na pytanie po krótkim namyśle odpowiedział “Taak, byłem zatrzymany, nie uwierzycie panowie, że policja mogła się tak pomylić, i to policja w USA. W Sylwestra 1999 w Miami…” etc. Co wtedy z misternie zaplanowaną konstrukcją programu? Jak sądzicie? Bo mnie się wydaje, że ten program byłby wtedy o czymś zupełnie innym – jaki sens miałoby wtedy pokazywanie papierów, świadków, dzwonienie do p. Drzewieckiej w trakcie etc.?

      • To już funkcjonuje.
        Nie u nas, a w bardziej ugruntowanych krajach kapitalistycznych (polska demokracja była pierwszą w Europie). Dlaczego tam potrafią sobie z tym poradzić? Gdyż tam prawda jest w cenie! U nas jak na razie kłamstwa i krętactwa są nagradzane. Tam funkcjonuje ostracyzm, u nas pochwała cwaniactwa. Wychodzenie z tego jest procesem długotrwałym, liczonym na pokolenia – tyle trwa zmiana mentalności.

  101. co by było gdyby Drzewiecki odmówił udziału w programie?
    to dopiero byłby pogrom. To by było pianie na zadętą nutę, że musi coś być na rzeczy skoro nie chciał. A może nie wiedział co będzie przedmiotem rozmów (w cywilizowanych krajach rozmówcę uprzedza się na jaki temat będzie okoliczność – nawet prokurator tak robi).

    Zrobiłeś karkołomną zbitkę. Pytam więc, co ma wspólnego wywołany incydent małżeński do korupcji w PZPN?! Był rok 1999r. Czy była już wówczas PO na scenie politycznej? czy była u władzy a ‘obwiniony’ ministrem sportu?

    ps.
    Bardzo się mylisz pisząc, że na dziennikarzy nikt nie głosował. Kurski jest najlepszym dowodem! Będę przewrotny i spytam: skoro w publicystyce autorzy posunęli się poza granice rzetelności i obiektywizmu przekazywanych faktów, to gdzie mogliby się posunąć jako posłowie czy rzecznicy jakiegoś rządu.

    • Doskonała propozycja
      Parafrazując Franca Fiszera – mam nad Wami (wszystkimi dyskutantami) tę przewagę, że nie oglądałem programu. Ale z wypowiedzi mogę się +/- domyślić, jak to mogło wyglądać.

      Doskonałą propozycją jest dla mnie pytanie miastowego “co by było, gdyby…?”. Rozumiem, że p. Drzewiecki został podprowadzony przez p. redaktorów jak zwierzyna na myśliwego i ujawnienie, że p. Drzewiecki kłamał, stało się (planowanym) clou programu. Zastanawiam się jednak, co by było, gdyby p. Drzewiecki przyszedł wyluzowany, na pytanie po krótkim namyśle odpowiedział “Taak, byłem zatrzymany, nie uwierzycie panowie, że policja mogła się tak pomylić, i to policja w USA. W Sylwestra 1999 w Miami…” etc. Co wtedy z misternie zaplanowaną konstrukcją programu? Jak sądzicie? Bo mnie się wydaje, że ten program byłby wtedy o czymś zupełnie innym – jaki sens miałoby wtedy pokazywanie papierów, świadków, dzwonienie do p. Drzewieckiej w trakcie etc.?

      • To już funkcjonuje.
        Nie u nas, a w bardziej ugruntowanych krajach kapitalistycznych (polska demokracja była pierwszą w Europie). Dlaczego tam potrafią sobie z tym poradzić? Gdyż tam prawda jest w cenie! U nas jak na razie kłamstwa i krętactwa są nagradzane. Tam funkcjonuje ostracyzm, u nas pochwała cwaniactwa. Wychodzenie z tego jest procesem długotrwałym, liczonym na pokolenia – tyle trwa zmiana mentalności.

  102. co by było gdyby Drzewiecki odmówił udziału w programie?
    to dopiero byłby pogrom. To by było pianie na zadętą nutę, że musi coś być na rzeczy skoro nie chciał. A może nie wiedział co będzie przedmiotem rozmów (w cywilizowanych krajach rozmówcę uprzedza się na jaki temat będzie okoliczność – nawet prokurator tak robi).

    Zrobiłeś karkołomną zbitkę. Pytam więc, co ma wspólnego wywołany incydent małżeński do korupcji w PZPN?! Był rok 1999r. Czy była już wówczas PO na scenie politycznej? czy była u władzy a ‘obwiniony’ ministrem sportu?

    ps.
    Bardzo się mylisz pisząc, że na dziennikarzy nikt nie głosował. Kurski jest najlepszym dowodem! Będę przewrotny i spytam: skoro w publicystyce autorzy posunęli się poza granice rzetelności i obiektywizmu przekazywanych faktów, to gdzie mogliby się posunąć jako posłowie czy rzecznicy jakiegoś rządu.

    • Doskonała propozycja
      Parafrazując Franca Fiszera – mam nad Wami (wszystkimi dyskutantami) tę przewagę, że nie oglądałem programu. Ale z wypowiedzi mogę się +/- domyślić, jak to mogło wyglądać.

      Doskonałą propozycją jest dla mnie pytanie miastowego “co by było, gdyby…?”. Rozumiem, że p. Drzewiecki został podprowadzony przez p. redaktorów jak zwierzyna na myśliwego i ujawnienie, że p. Drzewiecki kłamał, stało się (planowanym) clou programu. Zastanawiam się jednak, co by było, gdyby p. Drzewiecki przyszedł wyluzowany, na pytanie po krótkim namyśle odpowiedział “Taak, byłem zatrzymany, nie uwierzycie panowie, że policja mogła się tak pomylić, i to policja w USA. W Sylwestra 1999 w Miami…” etc. Co wtedy z misternie zaplanowaną konstrukcją programu? Jak sądzicie? Bo mnie się wydaje, że ten program byłby wtedy o czymś zupełnie innym – jaki sens miałoby wtedy pokazywanie papierów, świadków, dzwonienie do p. Drzewieckiej w trakcie etc.?

      • To już funkcjonuje.
        Nie u nas, a w bardziej ugruntowanych krajach kapitalistycznych (polska demokracja była pierwszą w Europie). Dlaczego tam potrafią sobie z tym poradzić? Gdyż tam prawda jest w cenie! U nas jak na razie kłamstwa i krętactwa są nagradzane. Tam funkcjonuje ostracyzm, u nas pochwała cwaniactwa. Wychodzenie z tego jest procesem długotrwałym, liczonym na pokolenia – tyle trwa zmiana mentalności.

  103. co by było gdyby Drzewiecki odmówił udziału w programie?
    to dopiero byłby pogrom. To by było pianie na zadętą nutę, że musi coś być na rzeczy skoro nie chciał. A może nie wiedział co będzie przedmiotem rozmów (w cywilizowanych krajach rozmówcę uprzedza się na jaki temat będzie okoliczność – nawet prokurator tak robi).

    Zrobiłeś karkołomną zbitkę. Pytam więc, co ma wspólnego wywołany incydent małżeński do korupcji w PZPN?! Był rok 1999r. Czy była już wówczas PO na scenie politycznej? czy była u władzy a ‘obwiniony’ ministrem sportu?

    ps.
    Bardzo się mylisz pisząc, że na dziennikarzy nikt nie głosował. Kurski jest najlepszym dowodem! Będę przewrotny i spytam: skoro w publicystyce autorzy posunęli się poza granice rzetelności i obiektywizmu przekazywanych faktów, to gdzie mogliby się posunąć jako posłowie czy rzecznicy jakiegoś rządu.

    • Doskonała propozycja
      Parafrazując Franca Fiszera – mam nad Wami (wszystkimi dyskutantami) tę przewagę, że nie oglądałem programu. Ale z wypowiedzi mogę się +/- domyślić, jak to mogło wyglądać.

      Doskonałą propozycją jest dla mnie pytanie miastowego “co by było, gdyby…?”. Rozumiem, że p. Drzewiecki został podprowadzony przez p. redaktorów jak zwierzyna na myśliwego i ujawnienie, że p. Drzewiecki kłamał, stało się (planowanym) clou programu. Zastanawiam się jednak, co by było, gdyby p. Drzewiecki przyszedł wyluzowany, na pytanie po krótkim namyśle odpowiedział “Taak, byłem zatrzymany, nie uwierzycie panowie, że policja mogła się tak pomylić, i to policja w USA. W Sylwestra 1999 w Miami…” etc. Co wtedy z misternie zaplanowaną konstrukcją programu? Jak sądzicie? Bo mnie się wydaje, że ten program byłby wtedy o czymś zupełnie innym – jaki sens miałoby wtedy pokazywanie papierów, świadków, dzwonienie do p. Drzewieckiej w trakcie etc.?

  104. co by było gdyby Drzewiecki odmówił udziału w programie?
    to dopiero byłby pogrom. To by było pianie na zadętą nutę, że musi coś być na rzeczy skoro nie chciał. A może nie wiedział co będzie przedmiotem rozmów (w cywilizowanych krajach rozmówcę uprzedza się na jaki temat będzie okoliczność – nawet prokurator tak robi).

    Zrobiłeś karkołomną zbitkę. Pytam więc, co ma wspólnego wywołany incydent małżeński do korupcji w PZPN?! Był rok 1999r. Czy była już wówczas PO na scenie politycznej? czy była u władzy a ‘obwiniony’ ministrem sportu?

    ps.
    Bardzo się mylisz pisząc, że na dziennikarzy nikt nie głosował. Kurski jest najlepszym dowodem! Będę przewrotny i spytam: skoro w publicystyce autorzy posunęli się poza granice rzetelności i obiektywizmu przekazywanych faktów, to gdzie mogliby się posunąć jako posłowie czy rzecznicy jakiegoś rządu.

    • Doskonała propozycja
      Parafrazując Franca Fiszera – mam nad Wami (wszystkimi dyskutantami) tę przewagę, że nie oglądałem programu. Ale z wypowiedzi mogę się +/- domyślić, jak to mogło wyglądać.

      Doskonałą propozycją jest dla mnie pytanie miastowego “co by było, gdyby…?”. Rozumiem, że p. Drzewiecki został podprowadzony przez p. redaktorów jak zwierzyna na myśliwego i ujawnienie, że p. Drzewiecki kłamał, stało się (planowanym) clou programu. Zastanawiam się jednak, co by było, gdyby p. Drzewiecki przyszedł wyluzowany, na pytanie po krótkim namyśle odpowiedział “Taak, byłem zatrzymany, nie uwierzycie panowie, że policja mogła się tak pomylić, i to policja w USA. W Sylwestra 1999 w Miami…” etc. Co wtedy z misternie zaplanowaną konstrukcją programu? Jak sądzicie? Bo mnie się wydaje, że ten program byłby wtedy o czymś zupełnie innym – jaki sens miałoby wtedy pokazywanie papierów, świadków, dzwonienie do p. Drzewieckiej w trakcie etc.?

      • To już funkcjonuje.
        Nie u nas, a w bardziej ugruntowanych krajach kapitalistycznych (polska demokracja była pierwszą w Europie). Dlaczego tam potrafią sobie z tym poradzić? Gdyż tam prawda jest w cenie! U nas jak na razie kłamstwa i krętactwa są nagradzane. Tam funkcjonuje ostracyzm, u nas pochwała cwaniactwa. Wychodzenie z tego jest procesem długotrwałym, liczonym na pokolenia – tyle trwa zmiana mentalności.

  105. co by było gdyby Drzewiecki odmówił udziału w programie?
    to dopiero byłby pogrom. To by było pianie na zadętą nutę, że musi coś być na rzeczy skoro nie chciał. A może nie wiedział co będzie przedmiotem rozmów (w cywilizowanych krajach rozmówcę uprzedza się na jaki temat będzie okoliczność – nawet prokurator tak robi).

    Zrobiłeś karkołomną zbitkę. Pytam więc, co ma wspólnego wywołany incydent małżeński do korupcji w PZPN?! Był rok 1999r. Czy była już wówczas PO na scenie politycznej? czy była u władzy a ‘obwiniony’ ministrem sportu?

    ps.
    Bardzo się mylisz pisząc, że na dziennikarzy nikt nie głosował. Kurski jest najlepszym dowodem! Będę przewrotny i spytam: skoro w publicystyce autorzy posunęli się poza granice rzetelności i obiektywizmu przekazywanych faktów, to gdzie mogliby się posunąć jako posłowie czy rzecznicy jakiegoś rządu.

    • Doskonała propozycja
      Parafrazując Franca Fiszera – mam nad Wami (wszystkimi dyskutantami) tę przewagę, że nie oglądałem programu. Ale z wypowiedzi mogę się +/- domyślić, jak to mogło wyglądać.

      Doskonałą propozycją jest dla mnie pytanie miastowego “co by było, gdyby…?”. Rozumiem, że p. Drzewiecki został podprowadzony przez p. redaktorów jak zwierzyna na myśliwego i ujawnienie, że p. Drzewiecki kłamał, stało się (planowanym) clou programu. Zastanawiam się jednak, co by było, gdyby p. Drzewiecki przyszedł wyluzowany, na pytanie po krótkim namyśle odpowiedział “Taak, byłem zatrzymany, nie uwierzycie panowie, że policja mogła się tak pomylić, i to policja w USA. W Sylwestra 1999 w Miami…” etc. Co wtedy z misternie zaplanowaną konstrukcją programu? Jak sądzicie? Bo mnie się wydaje, że ten program byłby wtedy o czymś zupełnie innym – jaki sens miałoby wtedy pokazywanie papierów, świadków, dzwonienie do p. Drzewieckiej w trakcie etc.?

      • To już funkcjonuje.
        Nie u nas, a w bardziej ugruntowanych krajach kapitalistycznych (polska demokracja była pierwszą w Europie). Dlaczego tam potrafią sobie z tym poradzić? Gdyż tam prawda jest w cenie! U nas jak na razie kłamstwa i krętactwa są nagradzane. Tam funkcjonuje ostracyzm, u nas pochwała cwaniactwa. Wychodzenie z tego jest procesem długotrwałym, liczonym na pokolenia – tyle trwa zmiana mentalności.

  106. To już z Twojej strony spora nadinterpretacja.
    Nikt tu nie rozważa tej sytuacji przez pryzmat jakichś sympatii czy antypatii politycznych.
    Nawet główny tytuł wątku odnosi sie do innej sprawy.
    Moja dyskusja z Tobą bierze się raczej z róznych ocen tego co jest wg Ciebie, a co wg mnie powinno byc dziennikarstwem.
    Tworzysz niezły klimat dla takiego pojmowania “misji” przez obu Panów pisząc, że takie zjawisko jakie soba reprezentują jest potrzebne.
    Z mojej strony tyle.
    Pozdrawiam.

  107. To już z Twojej strony spora nadinterpretacja.
    Nikt tu nie rozważa tej sytuacji przez pryzmat jakichś sympatii czy antypatii politycznych.
    Nawet główny tytuł wątku odnosi sie do innej sprawy.
    Moja dyskusja z Tobą bierze się raczej z róznych ocen tego co jest wg Ciebie, a co wg mnie powinno byc dziennikarstwem.
    Tworzysz niezły klimat dla takiego pojmowania “misji” przez obu Panów pisząc, że takie zjawisko jakie soba reprezentują jest potrzebne.
    Z mojej strony tyle.
    Pozdrawiam.

  108. To już z Twojej strony spora nadinterpretacja.
    Nikt tu nie rozważa tej sytuacji przez pryzmat jakichś sympatii czy antypatii politycznych.
    Nawet główny tytuł wątku odnosi sie do innej sprawy.
    Moja dyskusja z Tobą bierze się raczej z róznych ocen tego co jest wg Ciebie, a co wg mnie powinno byc dziennikarstwem.
    Tworzysz niezły klimat dla takiego pojmowania “misji” przez obu Panów pisząc, że takie zjawisko jakie soba reprezentują jest potrzebne.
    Z mojej strony tyle.
    Pozdrawiam.

  109. To już z Twojej strony spora nadinterpretacja.
    Nikt tu nie rozważa tej sytuacji przez pryzmat jakichś sympatii czy antypatii politycznych.
    Nawet główny tytuł wątku odnosi sie do innej sprawy.
    Moja dyskusja z Tobą bierze się raczej z róznych ocen tego co jest wg Ciebie, a co wg mnie powinno byc dziennikarstwem.
    Tworzysz niezły klimat dla takiego pojmowania “misji” przez obu Panów pisząc, że takie zjawisko jakie soba reprezentują jest potrzebne.
    Z mojej strony tyle.
    Pozdrawiam.

  110. To już z Twojej strony spora nadinterpretacja.
    Nikt tu nie rozważa tej sytuacji przez pryzmat jakichś sympatii czy antypatii politycznych.
    Nawet główny tytuł wątku odnosi sie do innej sprawy.
    Moja dyskusja z Tobą bierze się raczej z róznych ocen tego co jest wg Ciebie, a co wg mnie powinno byc dziennikarstwem.
    Tworzysz niezły klimat dla takiego pojmowania “misji” przez obu Panów pisząc, że takie zjawisko jakie soba reprezentują jest potrzebne.
    Z mojej strony tyle.
    Pozdrawiam.

  111. To już z Twojej strony spora nadinterpretacja.
    Nikt tu nie rozważa tej sytuacji przez pryzmat jakichś sympatii czy antypatii politycznych.
    Nawet główny tytuł wątku odnosi sie do innej sprawy.
    Moja dyskusja z Tobą bierze się raczej z róznych ocen tego co jest wg Ciebie, a co wg mnie powinno byc dziennikarstwem.
    Tworzysz niezły klimat dla takiego pojmowania “misji” przez obu Panów pisząc, że takie zjawisko jakie soba reprezentują jest potrzebne.
    Z mojej strony tyle.
    Pozdrawiam.

  112. To już z Twojej strony spora nadinterpretacja.
    Nikt tu nie rozważa tej sytuacji przez pryzmat jakichś sympatii czy antypatii politycznych.
    Nawet główny tytuł wątku odnosi sie do innej sprawy.
    Moja dyskusja z Tobą bierze się raczej z róznych ocen tego co jest wg Ciebie, a co wg mnie powinno byc dziennikarstwem.
    Tworzysz niezły klimat dla takiego pojmowania “misji” przez obu Panów pisząc, że takie zjawisko jakie soba reprezentują jest potrzebne.
    Z mojej strony tyle.
    Pozdrawiam.

  113. Etosem jest dyskusja o sprawie nie wartej uwagi
    Męczą mnie tok szoły do tego stopnia, że wolę patrzeć w szkło pralki automatycznej niż powiększające czy tam inne takie.

    Nic nowego pod słońcem – zgoda, ale dajmy odpór miernocie, bo nas zaleje.

    TEN akurat program ma o tyle ciekawy podtekst, o ile PZPN ma wpływy. Styl pracy panów redaktorów jest niegodny obrony, nawet w imię walki z hipokryzją, a tłumaczenie, że taki jest popyt, sorry, pachnie mi argumantacją don Corleone dlaczego “rodzina” zajmuje się tym, czym się zajmuje.
    To światło powinno stawiać się na świeczniku. G..no powinno się spuszczać w WC.

    Masz rację, że wymagania co do transparentności polityków powinny być dużo wyższe niż historia karalności. Od polityków powinno wymagać się MORALNOŚCI, a ta wykracza daleko poza kodeksy.
    Lecz takiej samej moralności + rzemiosło powinno wymagać się od dziennikarzy. Stąd wszelkie odstępstwa od tych prawideł winno się piętnować żywym ogniem, niezależnie kto jest obiektem ataku tychże. Innymi słowy “syndromowi mendy” mówimy stanowczo NIE!

  114. Etosem jest dyskusja o sprawie nie wartej uwagi
    Męczą mnie tok szoły do tego stopnia, że wolę patrzeć w szkło pralki automatycznej niż powiększające czy tam inne takie.

    Nic nowego pod słońcem – zgoda, ale dajmy odpór miernocie, bo nas zaleje.

    TEN akurat program ma o tyle ciekawy podtekst, o ile PZPN ma wpływy. Styl pracy panów redaktorów jest niegodny obrony, nawet w imię walki z hipokryzją, a tłumaczenie, że taki jest popyt, sorry, pachnie mi argumantacją don Corleone dlaczego “rodzina” zajmuje się tym, czym się zajmuje.
    To światło powinno stawiać się na świeczniku. G..no powinno się spuszczać w WC.

    Masz rację, że wymagania co do transparentności polityków powinny być dużo wyższe niż historia karalności. Od polityków powinno wymagać się MORALNOŚCI, a ta wykracza daleko poza kodeksy.
    Lecz takiej samej moralności + rzemiosło powinno wymagać się od dziennikarzy. Stąd wszelkie odstępstwa od tych prawideł winno się piętnować żywym ogniem, niezależnie kto jest obiektem ataku tychże. Innymi słowy “syndromowi mendy” mówimy stanowczo NIE!

  115. Etosem jest dyskusja o sprawie nie wartej uwagi
    Męczą mnie tok szoły do tego stopnia, że wolę patrzeć w szkło pralki automatycznej niż powiększające czy tam inne takie.

    Nic nowego pod słońcem – zgoda, ale dajmy odpór miernocie, bo nas zaleje.

    TEN akurat program ma o tyle ciekawy podtekst, o ile PZPN ma wpływy. Styl pracy panów redaktorów jest niegodny obrony, nawet w imię walki z hipokryzją, a tłumaczenie, że taki jest popyt, sorry, pachnie mi argumantacją don Corleone dlaczego “rodzina” zajmuje się tym, czym się zajmuje.
    To światło powinno stawiać się na świeczniku. G..no powinno się spuszczać w WC.

    Masz rację, że wymagania co do transparentności polityków powinny być dużo wyższe niż historia karalności. Od polityków powinno wymagać się MORALNOŚCI, a ta wykracza daleko poza kodeksy.
    Lecz takiej samej moralności + rzemiosło powinno wymagać się od dziennikarzy. Stąd wszelkie odstępstwa od tych prawideł winno się piętnować żywym ogniem, niezależnie kto jest obiektem ataku tychże. Innymi słowy “syndromowi mendy” mówimy stanowczo NIE!

  116. Etosem jest dyskusja o sprawie nie wartej uwagi
    Męczą mnie tok szoły do tego stopnia, że wolę patrzeć w szkło pralki automatycznej niż powiększające czy tam inne takie.

    Nic nowego pod słońcem – zgoda, ale dajmy odpór miernocie, bo nas zaleje.

    TEN akurat program ma o tyle ciekawy podtekst, o ile PZPN ma wpływy. Styl pracy panów redaktorów jest niegodny obrony, nawet w imię walki z hipokryzją, a tłumaczenie, że taki jest popyt, sorry, pachnie mi argumantacją don Corleone dlaczego “rodzina” zajmuje się tym, czym się zajmuje.
    To światło powinno stawiać się na świeczniku. G..no powinno się spuszczać w WC.

    Masz rację, że wymagania co do transparentności polityków powinny być dużo wyższe niż historia karalności. Od polityków powinno wymagać się MORALNOŚCI, a ta wykracza daleko poza kodeksy.
    Lecz takiej samej moralności + rzemiosło powinno wymagać się od dziennikarzy. Stąd wszelkie odstępstwa od tych prawideł winno się piętnować żywym ogniem, niezależnie kto jest obiektem ataku tychże. Innymi słowy “syndromowi mendy” mówimy stanowczo NIE!

  117. Etosem jest dyskusja o sprawie nie wartej uwagi
    Męczą mnie tok szoły do tego stopnia, że wolę patrzeć w szkło pralki automatycznej niż powiększające czy tam inne takie.

    Nic nowego pod słońcem – zgoda, ale dajmy odpór miernocie, bo nas zaleje.

    TEN akurat program ma o tyle ciekawy podtekst, o ile PZPN ma wpływy. Styl pracy panów redaktorów jest niegodny obrony, nawet w imię walki z hipokryzją, a tłumaczenie, że taki jest popyt, sorry, pachnie mi argumantacją don Corleone dlaczego “rodzina” zajmuje się tym, czym się zajmuje.
    To światło powinno stawiać się na świeczniku. G..no powinno się spuszczać w WC.

    Masz rację, że wymagania co do transparentności polityków powinny być dużo wyższe niż historia karalności. Od polityków powinno wymagać się MORALNOŚCI, a ta wykracza daleko poza kodeksy.
    Lecz takiej samej moralności + rzemiosło powinno wymagać się od dziennikarzy. Stąd wszelkie odstępstwa od tych prawideł winno się piętnować żywym ogniem, niezależnie kto jest obiektem ataku tychże. Innymi słowy “syndromowi mendy” mówimy stanowczo NIE!

  118. Etosem jest dyskusja o sprawie nie wartej uwagi
    Męczą mnie tok szoły do tego stopnia, że wolę patrzeć w szkło pralki automatycznej niż powiększające czy tam inne takie.

    Nic nowego pod słońcem – zgoda, ale dajmy odpór miernocie, bo nas zaleje.

    TEN akurat program ma o tyle ciekawy podtekst, o ile PZPN ma wpływy. Styl pracy panów redaktorów jest niegodny obrony, nawet w imię walki z hipokryzją, a tłumaczenie, że taki jest popyt, sorry, pachnie mi argumantacją don Corleone dlaczego “rodzina” zajmuje się tym, czym się zajmuje.
    To światło powinno stawiać się na świeczniku. G..no powinno się spuszczać w WC.

    Masz rację, że wymagania co do transparentności polityków powinny być dużo wyższe niż historia karalności. Od polityków powinno wymagać się MORALNOŚCI, a ta wykracza daleko poza kodeksy.
    Lecz takiej samej moralności + rzemiosło powinno wymagać się od dziennikarzy. Stąd wszelkie odstępstwa od tych prawideł winno się piętnować żywym ogniem, niezależnie kto jest obiektem ataku tychże. Innymi słowy “syndromowi mendy” mówimy stanowczo NIE!

  119. Etosem jest dyskusja o sprawie nie wartej uwagi
    Męczą mnie tok szoły do tego stopnia, że wolę patrzeć w szkło pralki automatycznej niż powiększające czy tam inne takie.

    Nic nowego pod słońcem – zgoda, ale dajmy odpór miernocie, bo nas zaleje.

    TEN akurat program ma o tyle ciekawy podtekst, o ile PZPN ma wpływy. Styl pracy panów redaktorów jest niegodny obrony, nawet w imię walki z hipokryzją, a tłumaczenie, że taki jest popyt, sorry, pachnie mi argumantacją don Corleone dlaczego “rodzina” zajmuje się tym, czym się zajmuje.
    To światło powinno stawiać się na świeczniku. G..no powinno się spuszczać w WC.

    Masz rację, że wymagania co do transparentności polityków powinny być dużo wyższe niż historia karalności. Od polityków powinno wymagać się MORALNOŚCI, a ta wykracza daleko poza kodeksy.
    Lecz takiej samej moralności + rzemiosło powinno wymagać się od dziennikarzy. Stąd wszelkie odstępstwa od tych prawideł winno się piętnować żywym ogniem, niezależnie kto jest obiektem ataku tychże. Innymi słowy “syndromowi mendy” mówimy stanowczo NIE!

  120. Widzisz miki, do kiepskich polityków
    to ja już się przyzwyczaiłem. Ostatecznie wybierają ich masy, a nie intelektualiści.
    Natomiast krew mnie zalewa, jak dziennikarze mający być elitą tubą społeczeństwa (czy też gęsiami) i będący (mieniący się) tymi wybranymi, nie to, że robią wodę z mózgu – to jeszcze furda, lecz zachowują się jak te mendy. Jestem ostatnią osobą aprobującą hipokryzję, jednak na klasę i styl uprawiania zawodu, a szczególnie opiniotwórczego (w domyśle edukującego te wcześniejsze masy) jestem szczególnie czuły. Bo nie wymagajmy cudów od osoby niewykształconej. Wymagajmy od tych, którym to kształcenie powierzono. Kto otrzymał więcej, ten i bardziej się będzie musiał rozliczyć.

  121. Widzisz miki, do kiepskich polityków
    to ja już się przyzwyczaiłem. Ostatecznie wybierają ich masy, a nie intelektualiści.
    Natomiast krew mnie zalewa, jak dziennikarze mający być elitą tubą społeczeństwa (czy też gęsiami) i będący (mieniący się) tymi wybranymi, nie to, że robią wodę z mózgu – to jeszcze furda, lecz zachowują się jak te mendy. Jestem ostatnią osobą aprobującą hipokryzję, jednak na klasę i styl uprawiania zawodu, a szczególnie opiniotwórczego (w domyśle edukującego te wcześniejsze masy) jestem szczególnie czuły. Bo nie wymagajmy cudów od osoby niewykształconej. Wymagajmy od tych, którym to kształcenie powierzono. Kto otrzymał więcej, ten i bardziej się będzie musiał rozliczyć.

  122. Widzisz miki, do kiepskich polityków
    to ja już się przyzwyczaiłem. Ostatecznie wybierają ich masy, a nie intelektualiści.
    Natomiast krew mnie zalewa, jak dziennikarze mający być elitą tubą społeczeństwa (czy też gęsiami) i będący (mieniący się) tymi wybranymi, nie to, że robią wodę z mózgu – to jeszcze furda, lecz zachowują się jak te mendy. Jestem ostatnią osobą aprobującą hipokryzję, jednak na klasę i styl uprawiania zawodu, a szczególnie opiniotwórczego (w domyśle edukującego te wcześniejsze masy) jestem szczególnie czuły. Bo nie wymagajmy cudów od osoby niewykształconej. Wymagajmy od tych, którym to kształcenie powierzono. Kto otrzymał więcej, ten i bardziej się będzie musiał rozliczyć.

  123. Widzisz miki, do kiepskich polityków
    to ja już się przyzwyczaiłem. Ostatecznie wybierają ich masy, a nie intelektualiści.
    Natomiast krew mnie zalewa, jak dziennikarze mający być elitą tubą społeczeństwa (czy też gęsiami) i będący (mieniący się) tymi wybranymi, nie to, że robią wodę z mózgu – to jeszcze furda, lecz zachowują się jak te mendy. Jestem ostatnią osobą aprobującą hipokryzję, jednak na klasę i styl uprawiania zawodu, a szczególnie opiniotwórczego (w domyśle edukującego te wcześniejsze masy) jestem szczególnie czuły. Bo nie wymagajmy cudów od osoby niewykształconej. Wymagajmy od tych, którym to kształcenie powierzono. Kto otrzymał więcej, ten i bardziej się będzie musiał rozliczyć.

  124. Widzisz miki, do kiepskich polityków
    to ja już się przyzwyczaiłem. Ostatecznie wybierają ich masy, a nie intelektualiści.
    Natomiast krew mnie zalewa, jak dziennikarze mający być elitą tubą społeczeństwa (czy też gęsiami) i będący (mieniący się) tymi wybranymi, nie to, że robią wodę z mózgu – to jeszcze furda, lecz zachowują się jak te mendy. Jestem ostatnią osobą aprobującą hipokryzję, jednak na klasę i styl uprawiania zawodu, a szczególnie opiniotwórczego (w domyśle edukującego te wcześniejsze masy) jestem szczególnie czuły. Bo nie wymagajmy cudów od osoby niewykształconej. Wymagajmy od tych, którym to kształcenie powierzono. Kto otrzymał więcej, ten i bardziej się będzie musiał rozliczyć.

  125. Widzisz miki, do kiepskich polityków
    to ja już się przyzwyczaiłem. Ostatecznie wybierają ich masy, a nie intelektualiści.
    Natomiast krew mnie zalewa, jak dziennikarze mający być elitą tubą społeczeństwa (czy też gęsiami) i będący (mieniący się) tymi wybranymi, nie to, że robią wodę z mózgu – to jeszcze furda, lecz zachowują się jak te mendy. Jestem ostatnią osobą aprobującą hipokryzję, jednak na klasę i styl uprawiania zawodu, a szczególnie opiniotwórczego (w domyśle edukującego te wcześniejsze masy) jestem szczególnie czuły. Bo nie wymagajmy cudów od osoby niewykształconej. Wymagajmy od tych, którym to kształcenie powierzono. Kto otrzymał więcej, ten i bardziej się będzie musiał rozliczyć.

  126. Widzisz miki, do kiepskich polityków
    to ja już się przyzwyczaiłem. Ostatecznie wybierają ich masy, a nie intelektualiści.
    Natomiast krew mnie zalewa, jak dziennikarze mający być elitą tubą społeczeństwa (czy też gęsiami) i będący (mieniący się) tymi wybranymi, nie to, że robią wodę z mózgu – to jeszcze furda, lecz zachowują się jak te mendy. Jestem ostatnią osobą aprobującą hipokryzję, jednak na klasę i styl uprawiania zawodu, a szczególnie opiniotwórczego (w domyśle edukującego te wcześniejsze masy) jestem szczególnie czuły. Bo nie wymagajmy cudów od osoby niewykształconej. Wymagajmy od tych, którym to kształcenie powierzono. Kto otrzymał więcej, ten i bardziej się będzie musiał rozliczyć.

  127. miki, ja stawiam tylko tezę, że
    jak społeczeństwa się nie edukuje, jak się nie daje dobrych przykładów, to ono się psuje i wybiera sobie coraz gorszych liderów.
    A dziennikarze mający mieć niby “gęsią” misję, jakby sie zmówili, aby to społeczeństwo w ten sposób zniszczyć.
    Pozwól, że zadam pytanie, a dużo jest takich jak Ty, na tyle samodzielnie myślących, że zdolnych samemu sobie wyrobić zdanie? A może też ta intelektualna klatka jest tak subtelna, że jej nie dostrzegasz?
    Tak czy siak ja uważam, że trzeba mówić o tym co robione jest źle. Warto być porządnym i warto porządność lansować. A wobec dziennikarzy jestem szczególnie wymagający, bo siła ich rażenia dziś wydaje się największa. Wysłanie tej całej menażerii do nibylandii sytuację jeszcze pogorszy, bo to, metodą Dulskiej, zamiecenie zła pod dywan, a ich następcy będą jak zwykle gorsi.

    • Popieram, potwierdzam.
      Jak do tego doszliśmy? Zwyczajnie, krok po kroku.

      “Lew w zimie”, z dialogu pozwoliłem sobie zacytować, z pamięci. Teraz takich filmów nie robią. Co najwyżej “Wojna państwa Rose”, niby blisko ale jakoś… pospolicie? Ale to off topic już.

  128. miki, ja stawiam tylko tezę, że
    jak społeczeństwa się nie edukuje, jak się nie daje dobrych przykładów, to ono się psuje i wybiera sobie coraz gorszych liderów.
    A dziennikarze mający mieć niby “gęsią” misję, jakby sie zmówili, aby to społeczeństwo w ten sposób zniszczyć.
    Pozwól, że zadam pytanie, a dużo jest takich jak Ty, na tyle samodzielnie myślących, że zdolnych samemu sobie wyrobić zdanie? A może też ta intelektualna klatka jest tak subtelna, że jej nie dostrzegasz?
    Tak czy siak ja uważam, że trzeba mówić o tym co robione jest źle. Warto być porządnym i warto porządność lansować. A wobec dziennikarzy jestem szczególnie wymagający, bo siła ich rażenia dziś wydaje się największa. Wysłanie tej całej menażerii do nibylandii sytuację jeszcze pogorszy, bo to, metodą Dulskiej, zamiecenie zła pod dywan, a ich następcy będą jak zwykle gorsi.

    • Popieram, potwierdzam.
      Jak do tego doszliśmy? Zwyczajnie, krok po kroku.

      “Lew w zimie”, z dialogu pozwoliłem sobie zacytować, z pamięci. Teraz takich filmów nie robią. Co najwyżej “Wojna państwa Rose”, niby blisko ale jakoś… pospolicie? Ale to off topic już.

  129. miki, ja stawiam tylko tezę, że
    jak społeczeństwa się nie edukuje, jak się nie daje dobrych przykładów, to ono się psuje i wybiera sobie coraz gorszych liderów.
    A dziennikarze mający mieć niby “gęsią” misję, jakby sie zmówili, aby to społeczeństwo w ten sposób zniszczyć.
    Pozwól, że zadam pytanie, a dużo jest takich jak Ty, na tyle samodzielnie myślących, że zdolnych samemu sobie wyrobić zdanie? A może też ta intelektualna klatka jest tak subtelna, że jej nie dostrzegasz?
    Tak czy siak ja uważam, że trzeba mówić o tym co robione jest źle. Warto być porządnym i warto porządność lansować. A wobec dziennikarzy jestem szczególnie wymagający, bo siła ich rażenia dziś wydaje się największa. Wysłanie tej całej menażerii do nibylandii sytuację jeszcze pogorszy, bo to, metodą Dulskiej, zamiecenie zła pod dywan, a ich następcy będą jak zwykle gorsi.

    • Popieram, potwierdzam.
      Jak do tego doszliśmy? Zwyczajnie, krok po kroku.

      “Lew w zimie”, z dialogu pozwoliłem sobie zacytować, z pamięci. Teraz takich filmów nie robią. Co najwyżej “Wojna państwa Rose”, niby blisko ale jakoś… pospolicie? Ale to off topic już.

  130. miki, ja stawiam tylko tezę, że
    jak społeczeństwa się nie edukuje, jak się nie daje dobrych przykładów, to ono się psuje i wybiera sobie coraz gorszych liderów.
    A dziennikarze mający mieć niby “gęsią” misję, jakby sie zmówili, aby to społeczeństwo w ten sposób zniszczyć.
    Pozwól, że zadam pytanie, a dużo jest takich jak Ty, na tyle samodzielnie myślących, że zdolnych samemu sobie wyrobić zdanie? A może też ta intelektualna klatka jest tak subtelna, że jej nie dostrzegasz?
    Tak czy siak ja uważam, że trzeba mówić o tym co robione jest źle. Warto być porządnym i warto porządność lansować. A wobec dziennikarzy jestem szczególnie wymagający, bo siła ich rażenia dziś wydaje się największa. Wysłanie tej całej menażerii do nibylandii sytuację jeszcze pogorszy, bo to, metodą Dulskiej, zamiecenie zła pod dywan, a ich następcy będą jak zwykle gorsi.

    • Popieram, potwierdzam.
      Jak do tego doszliśmy? Zwyczajnie, krok po kroku.

      “Lew w zimie”, z dialogu pozwoliłem sobie zacytować, z pamięci. Teraz takich filmów nie robią. Co najwyżej “Wojna państwa Rose”, niby blisko ale jakoś… pospolicie? Ale to off topic już.

  131. miki, ja stawiam tylko tezę, że
    jak społeczeństwa się nie edukuje, jak się nie daje dobrych przykładów, to ono się psuje i wybiera sobie coraz gorszych liderów.
    A dziennikarze mający mieć niby “gęsią” misję, jakby sie zmówili, aby to społeczeństwo w ten sposób zniszczyć.
    Pozwól, że zadam pytanie, a dużo jest takich jak Ty, na tyle samodzielnie myślących, że zdolnych samemu sobie wyrobić zdanie? A może też ta intelektualna klatka jest tak subtelna, że jej nie dostrzegasz?
    Tak czy siak ja uważam, że trzeba mówić o tym co robione jest źle. Warto być porządnym i warto porządność lansować. A wobec dziennikarzy jestem szczególnie wymagający, bo siła ich rażenia dziś wydaje się największa. Wysłanie tej całej menażerii do nibylandii sytuację jeszcze pogorszy, bo to, metodą Dulskiej, zamiecenie zła pod dywan, a ich następcy będą jak zwykle gorsi.

    • Popieram, potwierdzam.
      Jak do tego doszliśmy? Zwyczajnie, krok po kroku.

      “Lew w zimie”, z dialogu pozwoliłem sobie zacytować, z pamięci. Teraz takich filmów nie robią. Co najwyżej “Wojna państwa Rose”, niby blisko ale jakoś… pospolicie? Ale to off topic już.

  132. miki, ja stawiam tylko tezę, że
    jak społeczeństwa się nie edukuje, jak się nie daje dobrych przykładów, to ono się psuje i wybiera sobie coraz gorszych liderów.
    A dziennikarze mający mieć niby “gęsią” misję, jakby sie zmówili, aby to społeczeństwo w ten sposób zniszczyć.
    Pozwól, że zadam pytanie, a dużo jest takich jak Ty, na tyle samodzielnie myślących, że zdolnych samemu sobie wyrobić zdanie? A może też ta intelektualna klatka jest tak subtelna, że jej nie dostrzegasz?
    Tak czy siak ja uważam, że trzeba mówić o tym co robione jest źle. Warto być porządnym i warto porządność lansować. A wobec dziennikarzy jestem szczególnie wymagający, bo siła ich rażenia dziś wydaje się największa. Wysłanie tej całej menażerii do nibylandii sytuację jeszcze pogorszy, bo to, metodą Dulskiej, zamiecenie zła pod dywan, a ich następcy będą jak zwykle gorsi.

    • Popieram, potwierdzam.
      Jak do tego doszliśmy? Zwyczajnie, krok po kroku.

      “Lew w zimie”, z dialogu pozwoliłem sobie zacytować, z pamięci. Teraz takich filmów nie robią. Co najwyżej “Wojna państwa Rose”, niby blisko ale jakoś… pospolicie? Ale to off topic już.

  133. miki, ja stawiam tylko tezę, że
    jak społeczeństwa się nie edukuje, jak się nie daje dobrych przykładów, to ono się psuje i wybiera sobie coraz gorszych liderów.
    A dziennikarze mający mieć niby “gęsią” misję, jakby sie zmówili, aby to społeczeństwo w ten sposób zniszczyć.
    Pozwól, że zadam pytanie, a dużo jest takich jak Ty, na tyle samodzielnie myślących, że zdolnych samemu sobie wyrobić zdanie? A może też ta intelektualna klatka jest tak subtelna, że jej nie dostrzegasz?
    Tak czy siak ja uważam, że trzeba mówić o tym co robione jest źle. Warto być porządnym i warto porządność lansować. A wobec dziennikarzy jestem szczególnie wymagający, bo siła ich rażenia dziś wydaje się największa. Wysłanie tej całej menażerii do nibylandii sytuację jeszcze pogorszy, bo to, metodą Dulskiej, zamiecenie zła pod dywan, a ich następcy będą jak zwykle gorsi.

    • Popieram, potwierdzam.
      Jak do tego doszliśmy? Zwyczajnie, krok po kroku.

      “Lew w zimie”, z dialogu pozwoliłem sobie zacytować, z pamięci. Teraz takich filmów nie robią. Co najwyżej “Wojna państwa Rose”, niby blisko ale jakoś… pospolicie? Ale to off topic już.

  134. studium polskiego polityka
    W moim odczuciu (2/3 od początku) bronił się rozsądnie. Rzecz w tym, oni nie chcieli poderżnąć mu gardła, oni obrzucali go g**nem. Chcieli tego i robili to.

    Inaczej: dysponując materiałami takimi jakimi dysponowali mogli zrobić albo jedno albo drugie. Zrobili to, co chcieli.

  135. studium polskiego polityka
    W moim odczuciu (2/3 od początku) bronił się rozsądnie. Rzecz w tym, oni nie chcieli poderżnąć mu gardła, oni obrzucali go g**nem. Chcieli tego i robili to.

    Inaczej: dysponując materiałami takimi jakimi dysponowali mogli zrobić albo jedno albo drugie. Zrobili to, co chcieli.

  136. studium polskiego polityka
    W moim odczuciu (2/3 od początku) bronił się rozsądnie. Rzecz w tym, oni nie chcieli poderżnąć mu gardła, oni obrzucali go g**nem. Chcieli tego i robili to.

    Inaczej: dysponując materiałami takimi jakimi dysponowali mogli zrobić albo jedno albo drugie. Zrobili to, co chcieli.

  137. studium polskiego polityka
    W moim odczuciu (2/3 od początku) bronił się rozsądnie. Rzecz w tym, oni nie chcieli poderżnąć mu gardła, oni obrzucali go g**nem. Chcieli tego i robili to.

    Inaczej: dysponując materiałami takimi jakimi dysponowali mogli zrobić albo jedno albo drugie. Zrobili to, co chcieli.

  138. studium polskiego polityka
    W moim odczuciu (2/3 od początku) bronił się rozsądnie. Rzecz w tym, oni nie chcieli poderżnąć mu gardła, oni obrzucali go g**nem. Chcieli tego i robili to.

    Inaczej: dysponując materiałami takimi jakimi dysponowali mogli zrobić albo jedno albo drugie. Zrobili to, co chcieli.

  139. studium polskiego polityka
    W moim odczuciu (2/3 od początku) bronił się rozsądnie. Rzecz w tym, oni nie chcieli poderżnąć mu gardła, oni obrzucali go g**nem. Chcieli tego i robili to.

    Inaczej: dysponując materiałami takimi jakimi dysponowali mogli zrobić albo jedno albo drugie. Zrobili to, co chcieli.

  140. studium polskiego polityka
    W moim odczuciu (2/3 od początku) bronił się rozsądnie. Rzecz w tym, oni nie chcieli poderżnąć mu gardła, oni obrzucali go g**nem. Chcieli tego i robili to.

    Inaczej: dysponując materiałami takimi jakimi dysponowali mogli zrobić albo jedno albo drugie. Zrobili to, co chcieli.

  141. @Miki: także wpływ internetowego ścieku
    choć inaczej niż Ty nie wrzuciłabym wymienionych audycji wszystkich do jednego worka, z ogólną charakterystyką dziennikarstwa, szczególnie polskiej publicystyki, szczególnie politycznej (innej prawie nie ma), szczególnie w telewizji w zupełności się zgadzam; przyczyn jest wiele (myślę, że jedną, z pewnością nie najważniejszą, ale jednak, jest wpływ internetowego ścieku), ale jest faktem, że etos zawodu siada dramatycznie

  142. @Miki: także wpływ internetowego ścieku
    choć inaczej niż Ty nie wrzuciłabym wymienionych audycji wszystkich do jednego worka, z ogólną charakterystyką dziennikarstwa, szczególnie polskiej publicystyki, szczególnie politycznej (innej prawie nie ma), szczególnie w telewizji w zupełności się zgadzam; przyczyn jest wiele (myślę, że jedną, z pewnością nie najważniejszą, ale jednak, jest wpływ internetowego ścieku), ale jest faktem, że etos zawodu siada dramatycznie

  143. @Miki: także wpływ internetowego ścieku
    choć inaczej niż Ty nie wrzuciłabym wymienionych audycji wszystkich do jednego worka, z ogólną charakterystyką dziennikarstwa, szczególnie polskiej publicystyki, szczególnie politycznej (innej prawie nie ma), szczególnie w telewizji w zupełności się zgadzam; przyczyn jest wiele (myślę, że jedną, z pewnością nie najważniejszą, ale jednak, jest wpływ internetowego ścieku), ale jest faktem, że etos zawodu siada dramatycznie

  144. @Miki: także wpływ internetowego ścieku
    choć inaczej niż Ty nie wrzuciłabym wymienionych audycji wszystkich do jednego worka, z ogólną charakterystyką dziennikarstwa, szczególnie polskiej publicystyki, szczególnie politycznej (innej prawie nie ma), szczególnie w telewizji w zupełności się zgadzam; przyczyn jest wiele (myślę, że jedną, z pewnością nie najważniejszą, ale jednak, jest wpływ internetowego ścieku), ale jest faktem, że etos zawodu siada dramatycznie

  145. @Miki: także wpływ internetowego ścieku
    choć inaczej niż Ty nie wrzuciłabym wymienionych audycji wszystkich do jednego worka, z ogólną charakterystyką dziennikarstwa, szczególnie polskiej publicystyki, szczególnie politycznej (innej prawie nie ma), szczególnie w telewizji w zupełności się zgadzam; przyczyn jest wiele (myślę, że jedną, z pewnością nie najważniejszą, ale jednak, jest wpływ internetowego ścieku), ale jest faktem, że etos zawodu siada dramatycznie

  146. @Miki: także wpływ internetowego ścieku
    choć inaczej niż Ty nie wrzuciłabym wymienionych audycji wszystkich do jednego worka, z ogólną charakterystyką dziennikarstwa, szczególnie polskiej publicystyki, szczególnie politycznej (innej prawie nie ma), szczególnie w telewizji w zupełności się zgadzam; przyczyn jest wiele (myślę, że jedną, z pewnością nie najważniejszą, ale jednak, jest wpływ internetowego ścieku), ale jest faktem, że etos zawodu siada dramatycznie

  147. @Miki: także wpływ internetowego ścieku
    choć inaczej niż Ty nie wrzuciłabym wymienionych audycji wszystkich do jednego worka, z ogólną charakterystyką dziennikarstwa, szczególnie polskiej publicystyki, szczególnie politycznej (innej prawie nie ma), szczególnie w telewizji w zupełności się zgadzam; przyczyn jest wiele (myślę, że jedną, z pewnością nie najważniejszą, ale jednak, jest wpływ internetowego ścieku), ale jest faktem, że etos zawodu siada dramatycznie