Reklama

Jestem taki jaki jestem, a takiemu to (jednak) nie wszystko jedno 

W notce „Centrum pisania (i dostarczania) donosów” wyraźnie oddzieliłem donos od informacji, która ma zapobiec, lub przerwać działania zagrażające zdrowiu lub życiu, lub zapobiec, albo przerwać takie, które są naganne ze społecznego, etycznego lub prawnego punktu widzenia.

Reklama

Jak to wygląda w praktyce i w Polsce, a jak np. u Niemców? Przykładem znieczulicy, i nic niewiedzenia i nic niesłyszenia, może być dowolna sprawa o przemocy rodzinnej i o patologi jaka ma miejsce najczęściej w naszej klatce lub w bliskim sąsiedztwie.

Nikt o zdrowych zmysłach nie szuka na siłę zdarzeń na obcym osiedlu, drugiej ulicy, czy w innym mieście. Nikt o zdrowych zmysłach, i pozostający w zdrowiu, nie szuka dla samego (po)szukania. Stara prawda o szukaniu jest boleśnie prawdziwa – od dawna wiadomo, że kto szuka ten znajduje, a przekorny znaleźć potrafi nawet dziurę w całym. Tyle o zdrowych duchem, umysłem i ciałem.

Ale jak nazwać takiego kogoś, kto tygodniami, miesiącami, latami udaje, że nic się nie dzieje, że wszystko jest w porządku, że nie słyszy płaczu dziecka za ścianą, że nie widzi siniaków regularnie bitej kobiety. Jak nazwać kogoś, kto jest ślepy na przemoc psychiczną, medyczną, materialną?

To, że nasz Kodeks postępowania karnego daje szansę sprawcy poznać wszystkie dane osobowe świadka, może być jednym z powodów, że odwaga cywilna ma się tak samo jak demokracja – są zwyczajnie do dupy i tylko budzą grymas złośliwego uśmieszku.

To, że sprawcy (na myśli mam przemoc) mogą czuć się bezkarnie, że mają szansę zastraszania ewentualnych świadków, że mają prawo powrotu do mieszkania, w którym regularnie i metodycznie popełniali zbrodnię (czyn zagrożony karą pozbawiania wolności od lat trzech w górę w polskim kodeksie karnym uznany jest za zbrodnię) daje sprawcom przemocy rodzinnej przewagę.

W swoim życiu spotkałem ojcobójcę, który w wieku niespełna 18 lat stanął w obronie bitej matki. Dostał wyrok 3,5 roku więzienia. Po odsiadce osiemnastu miesięcy został uniewinniony – oczywiście tylko do granic odbytej kary. To też jest chore, że do więzienia trafiają ludzie przypadkowi z nieprawomocnymi wyrokami, a ich wygrana w apelacji zwalania ich z reszty kary tylko do części odbytej odsiadki. Państwo się broni przed koniecznością wypłacania odszkodowań za niesłuszne skazanie i osadzenie. Ale państwo, podobnie jak litera prawa, są bezduszne – a ci, którzy je realizują jako przedstawiciele państwa i prawa, dbają o finanse chorego bezdusznego państwa i takiej samej litery tzw. prawa.

Nie twierdzę, że każdy zaraz powinien przenikać do struktur środowisk przestępczych i tam udawać bohatera, albo jakiegoś innego agenta. Wystarczy jak zobaczysz kogoś, kto leje na twojej klatce, albo w twojej obecności się obnaża, czy robi krzywdę dziecku, kobiecie lub osobie słabszej, że w dupę kopniesz takiego, że, jak trzeba, nauczysz gnoja rezonu, że bandycie przestawisz uśmiech i nos takiego wsadzisz w jego własną dupę.

Ale życie pokazuje zgoła co innego. To chamiska i przestępcy przenikają do normalnego życia i w dupę nas, nie tylko kopią… Wtedy większość udaje, że to nic takiego, że śmieć zrobił z nas frajera. Wtedy nam się nagle przypomina jakiś motyw o drugim policzku i miłości bliźniego i temu podobne odkrywcze brednie. 

U mnie jest nieco odwrotnie, widać jestem mocno porąbany. Widzę reaguję. Czasem nawet wtedy, kiedy jestem zaspany, a słyszę, że coś niepokojącego się dzieje, wstaję i patrzę, i jak trzeba wskakuję w spodnie na grzebie zakładam koszulinę a na nogi obuwie wygodne, w rękę biorą klucze w tym jeden francuski – wychodzę, i idę grzecznie, acz bardzo stanowczo, delikwentowi dupę skopać, a jak trzeba to takiemu załatwię temblak – po co ma własną rękę dźwigać skoro może sobie odpocząć.

Nie pamiętam skąd wiem, ale wiem, że jak komuś dobrze ryj otrzaskasz, albo tyły skopiesz, to taki na czas jakiś zajarzy, potem wrócą mu się ustawiania pierwotne i jak wypije, to znowu zacznie kozaczyć.

Ale proszę mi wierzyć na słowo, jak drugi raz, a nie daj Boże trzeci przytrafi się takiemu oklep ryja i skopane siedzenie i na przemian druga ręka na temblaku, to coś tam zrozumie i albo się naprawi, albo pójdzie gdzie indziej szczęścia szukać. Zdarza się niekiedy, że doświadczony reakcją natychmiastową zacznie myśleć i sporządzi sobie bilans strat po ekscesach po pijaku i zdarzyć się może, że alkohol nawet w odstawkę postawi i zacznie pomagać bliźniemu. Jest akcja powinna być reakcja.

Teraz test na sprawność, i tym razem nie chodzi o intelekt, tylko o to kto, jak i kiedy sam zareagował w sytuacjach poronnych jak wyżej. Nie oczekuję żarnych dowodów prawdy, to jest zwykły test na zwyczajną ludzką uczciwość – niech każdy sam sobie odpowie, czy kiedykolwiek zwrócił uwagę bandycie szalejącemu na ulicy, albo łobuzowi demolującemu przystanek, lub choćby paniusi, co to z pieskiem wyszła na miejski trawnik bez obowiązującego woreczka na odpady.

Tyle i tylko tyle.

Jeśli chodzi po porównanie szybkości reakcji w Polsce i w Niemczech, to wystarczy wziąć pod uwagę dwa przykłady. Pierwszy, to twój samochód. W Polsce możesz sobie otworzyć maskę i spod niej wydłubywać kawałek po kawałku i nikogo to nie obleci. Nikt się nie zainteresuje nawet, czy to na pewno twój samochód.

Taki „numer” u naszych zachodnich sąsiadów nie ma racji powodzenia. Spróbuj tam coś naprawiać, a w mig obstawią cię zieloni. Spróbuj pod oknami umyć samochód, a spotka cię to samo.

W Niemczech o wiele łatwiej ukraść samochód niż spróbować w swoim własnym wymienić np. filtr oleju. Identycznie jest z kłótnią i bijatyką w domu. Co nie oznacza, że tam nic takiego nie ma miejsca. Też się zdarza, ale reakcja jest zupełnie inna, inna niż w Polsce.

Reklama