Reklama

Był Rok 1955, 22 lipca po 3 latach budowy w Warszawie oddano do użytku stojący w centrum miasta, Pałac Kultury

Był Rok 1955, 22 lipca po 3 latach budowy w Warszawie oddano do użytku stojący w centrum miasta, Pałac Kultury i Nauki (PKiN).

Reklama

Jeszcze w trakcie budowy, dwa dni po śmierci Józefa Stalina, uchwałą Rady Państwa i Rady Ministrów PRL, pałac dostał imię i tak stał się Pałacem Kultury i Nauki imieniem Józefa Stalina, nawiasem mówiąc pomysłodawcy budowy tego gmachu który był darem narodu radzieckiego dla narodu polskiego.

PKiN stając w centrum warszawy był przez długie lata symboliczna pieczęciom, pieczęciom jałtańskiego porządku, symbolem zniewolenia. Nadal stoi w centrum Warszawy, swoim ogromem niszcząc całą logikę centrum miasta. W lutym 2007 roku PKiN wpisano do rejestru zabytków, co sprawia, że budowla ta będzie sobie trwać w centrum stolicy. I na zdrowie, w sumie nic mi do niej, staram się jak mogę by nie bywać w Warszawie.

10 listopada tego roku w audycji wyemitowanej w Radiu ZET , minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski, po raz kolejny zresztą zasugerował by PKiN zburzyć, zburzyć na jego miejscu zorganizować park, coś na wzór nowojorskiego Parku Centralnego. Zburzyć, by symbolicznie po latach wyrwać Polskę z dominanty CCCP. Zburzyć, tak byśmy i my mieli taki symbol, taki jak berliński mur.

Można powiedzieć, że Radosław Sikorski uderzył w stół i nie trzeba było długo czekać by odezwały się nożyce.

Jeszcze tego samego dnia odpór zbrodniczym pomysłom pana ministra Sikorskiego dał prawy i sprawiedliwy poseł, poseł z okręgu szczecińskiego na którego w wyborach 2007 roku swój głos oddało 33237 wyborców. Posłem tym jest jedna z najwybitniejszych postaci partii znanej jako Prawo i Sprawiedliwość, urodzony w 1968 roku Joachim Brudziński.

Pan poseł, dał odpór wzruszającą i chwytająca za serce opowieścią, opowieścią o swojej córce, która gdy pierwszy raz zobaczyła PKiN „…to powiedziała, że to kościół …”. Jakiś czas potem, dziewczynka była w PKiN na wystawie lalek Barbie i była zachwycona. Pan poseł, zakończył swój odpór stwierdzeniem, że PKiN będzie bronił własnym ciałem z sentymentu i dla swojej córki.

Pan poseł nie jest odosobniony, w podobnym tonie wypowiedziała się znana i powszechnie szanowana przedstawicielka osób znanych z tego, że są znane, właścicielka kucyka Jola Rutowicz.

Pani Jola zaofiarowała się wręcz, że wytłumaczy i to z chęciom ministrowi Sikorskiemu iż burzenie PKiN było by błędem. Zdaniem pani joli, PKiN to taki nasz Empire State Building, tak więc nie musimy zakładać Parku Centralnego bo mamy już kawałek Nowego Yorku. Pani Jola mówiła coś jeszcze o światełkach i wielkim bilbordzie z jej zdjęciem co miało by zbawiennie wpłynąć na wzrost atrakcyjności naszej stolicy.

Ten dwugłos w obronie PKiN moim zdaniem, jest symbolicznym otwarciem się PiS na nowe środowiska. Teraz jeszcze tylko pan Jacykow musi zając się stylizacją pana Kaczyńskiego, brata pana prezydenta i będziemy mogli mówić o powstaniu nowej partii, starej w nazwie, nowej w treści.

 

pan poseł

pani Jola

Kościół

Empire State Building

lalka Barbie

kucyk

 

Reklama

8 KOMENTARZE

  1. Oczywiście. Wara od Pałacu.
    Oczywiście. Wara od Pałacu. Do Muzeum Techniki chadzałem na wagary i randki. Takoż do różnych kin i teatrów mieszczących się w gmachu. To część mojej historii. Burzenie to barbarzyństwo. Dzięki burzeniu nie ostały nam się cenne zabytki, afrodyta jest bez rąk…

    • Jak to szło? “Nie depczcie przeszłości ołtarzy”?
      Na marginesie, panie Starszy, “pieczęcią” a nie “pieczęciom” bo to drugie to dopełniacz liczby mnogiej.
      Poza tym owszem, centrum Wawy jest… takie sobie, ale zasługa PKIN jest w tym tylko częściowa. Całość bez ładu i składu, jak to ktoś opisał trafnie – “kupa g… z powtykanymi patykami”. Przy burzeniu PKiN należałoby rozważyć również zrównanie z ziemią otaczających go wysokościowców i zastanowieniem się, jak to wszystko ma wyglądać.
      A co do nierentowności. Wieża Eiffel’a jest dopiero nierentowna. Statua wolności też. O ile statua jeszcze coś symbolizuje, przeciętny Amerykanin dostaje na jej widok orgazmu i jest gotów umierać za ojczyznę, co w zasadzie symbolizuje wieża, oprócz fanaberii pana Eiffel’a skądinąd specjalisty od wysokościowców? No tego, jest symbolem Paryża. Jakby Paryż wyglądał bez Wieży? No nie wiem, Dumasowi czy Balzacowi jakoś jej brak nie przeszkadzał.

      PKiN nie jest już symbolem zniewolenia, kości Dziadzi Stalina już dawno rozpadły się w proch. Zamiast tego, ta paskudna budowla jest symbolem Warszawy. W sumie jaki symbol takie miasto (mieszkam, pochodzę stąd, więc mam prawo krytykować). Pan Radosław Sikorski Stalina na oczy nie widział, chyba że na fotografii, a jego obsesja na punkcie “ruskich” zaczyna niebezpiecznie zbliżać się do obsesji panów Kaczyńskich, a jak wiadomo, dalej jest już tylko pan Macierewicz. Proponuję więc przyhamować, bo zderzenie z murem może być bolesne.

  2. Oczywiście. Wara od Pałacu.
    Oczywiście. Wara od Pałacu. Do Muzeum Techniki chadzałem na wagary i randki. Takoż do różnych kin i teatrów mieszczących się w gmachu. To część mojej historii. Burzenie to barbarzyństwo. Dzięki burzeniu nie ostały nam się cenne zabytki, afrodyta jest bez rąk…

    • Jak to szło? “Nie depczcie przeszłości ołtarzy”?
      Na marginesie, panie Starszy, “pieczęcią” a nie “pieczęciom” bo to drugie to dopełniacz liczby mnogiej.
      Poza tym owszem, centrum Wawy jest… takie sobie, ale zasługa PKIN jest w tym tylko częściowa. Całość bez ładu i składu, jak to ktoś opisał trafnie – “kupa g… z powtykanymi patykami”. Przy burzeniu PKiN należałoby rozważyć również zrównanie z ziemią otaczających go wysokościowców i zastanowieniem się, jak to wszystko ma wyglądać.
      A co do nierentowności. Wieża Eiffel’a jest dopiero nierentowna. Statua wolności też. O ile statua jeszcze coś symbolizuje, przeciętny Amerykanin dostaje na jej widok orgazmu i jest gotów umierać za ojczyznę, co w zasadzie symbolizuje wieża, oprócz fanaberii pana Eiffel’a skądinąd specjalisty od wysokościowców? No tego, jest symbolem Paryża. Jakby Paryż wyglądał bez Wieży? No nie wiem, Dumasowi czy Balzacowi jakoś jej brak nie przeszkadzał.

      PKiN nie jest już symbolem zniewolenia, kości Dziadzi Stalina już dawno rozpadły się w proch. Zamiast tego, ta paskudna budowla jest symbolem Warszawy. W sumie jaki symbol takie miasto (mieszkam, pochodzę stąd, więc mam prawo krytykować). Pan Radosław Sikorski Stalina na oczy nie widział, chyba że na fotografii, a jego obsesja na punkcie “ruskich” zaczyna niebezpiecznie zbliżać się do obsesji panów Kaczyńskich, a jak wiadomo, dalej jest już tylko pan Macierewicz. Proponuję więc przyhamować, bo zderzenie z murem może być bolesne.