Reklama

Czytam komentarze i biorę sobie do serca, jednak czasami opada mi wszystko co mi do czasu przeczytania sterczało.

Czytam komentarze i biorę sobie do serca, jednak czasami opada mi wszystko co mi do czasu przeczytania sterczało. Kiedy czytam jak ten Kurak jednego dnia może pisać o tym, że Tusk ma jaja, a drugiego, że jaj nie ma, to mi wszystko zwisa. Ale w porządku, nie po to jesteśmy, żebyśmy byli obrażeni na rzeczywistość lecz po to, żeby rzeczywistość nas nie przerosła. Tusk jednego dnia ma jaja, drugiego daje ciała i choć to wydaje się tak oczywiste, jak oczywista oczywistość, to trudno to pojąć tam i ówdzie. Nie dość, że trudno pojąć, to jeszcze porównań używa się nieadekwatnych. Rozumiem, że mogę bredzić, ba, nawet przyznam, że bredzę, ale kiedy słyszę, że jestem kibicem, ponieważ jednego dnia krzyczę pod adresem Tuska jedno, drugiego dnia drugie, no to znów mi opada i zwisa. Kibic każdego dnia krzyczy jedno i to samo: ?Tusk gola?, a dalej to już według uznania sędzia kalosz, nie było spalonego i w ogóle górą nasi. Nie znam kibica, który kibicowałby inaczej niż kibicuje się zawsze i temu samemu.

No dobra, nie o to chodzi, żeby było żywiołowo, chodzi o to, żeby było prawo i sprawiedliwość. Nie bardzo wiem jak mam przekonać ludzi do tego, że konsekwencja ocen, to jest konsekwencja opisu zdarzeń, nie nazwisk i dlatego przekonywać nie zamierzam. Zbyt wiele mam własnych problemów ze sobą, żeby brać na bary problemy innych ze sobą. Najkrótsza droga do fanatyzmu to przywiązanie cnoty nieustającej do nazwiska. Można mnie pytać, co ja napisze za godzinę o Tusku i Kaczyńskim, ale to są pytania skierowane pod chybionym adresem. Pytać należy Tuska i Kaczyńskiego co ja o nich napiszę, bo niczego innego nie napiszę ponad to, co oni zrobią lub czego za godzinę nie zrobią. Nic mnie tak nie osłabia jak konsekwencja pojmowana kategoriami imiennymi, konsekwentny jest ten, co mówi o tym co widzi, nie ten co pisze o kim trzeba i jak należy.

Reklama

Proste? Chyba nie dość. Jeśli mam być szczery i narażać się z każdej strony to powiem jedno. Dla mnie fan PO od fana PiS różni się tylko jedną literą za mało lub dwoma za dużo. Za każdym razem kiedy kibicuję Polsce kosztuje mnie to zdrowia i nerwów tyle, że muszę brać kredyt, żeby wszystko rozłożyć na raty, Natomiast kiedy widzę mecz Barcelona ? Real , czekam tylko na bramki i walkę, delektuję się sportem. Po trzech latach poniewierania PiS, za godzinę jestem gotów machać szalikiem i sprayem pisać hasła na murach, jeśli PiS zacznie grać widowiskowo i skutecznie. Wygwiżdżę Tuska i sponiewieram brzydkimi wyrazami, jak tylko przestanie być lepszy od Kaczyńskiego. Cała ta polska polityczna gra polega na tym, żeby z nędzy wyboru wybierać optymalnie. Jak imiennie zwał ten wybór, to mnie zwisa i nie sterczy.

Zagłosuję na ministra transportu Gosiewskiego, Dorna uczynię ministrem zdrowia i Brudzińskiego ministrem kultury, kiedy zaczną grać skrzydłami i zdobywać bramki. Mnie naprawdę obojętne jest to, czy jeden z drugim się nazywa X, czy Y, mnie nawet zwisa i nie sterczy, czy on jest liberał, lewica, czy prawicowy bogoojczyźniany. On jeden z drugim ma zbudować drogę, system ubezpieczeń społecznych itd., w co on wierzy, to on mnie do tego nie przekona i jego wiara nie zagraża moim przekonaniom. Jeśli ktoś da mi gwarancję, że premier Rydzyk w cztery lata zrobi skuteczne reformy i zaprowadzi porządek administracyjny, to już dziś głosuje na Rydzyka, chociaż rozgłośni nie słucham i słuchać nie zamierzam.

Mogę dać wiarę wszystkiemu co niewidzialne, jednak w to, że w Polsce jest jakikolwiek polityk, któremu nie należy się codzienna dawka batów, nie uwierzę. Przywiązanie do nazwisk jako recepta na inne nazwisko można nazwać naiwnością, albo fanatyzmem, wszystko zależy od statusu – partyjny/społeczny. Partyjnym się nie dziwię, właśnie dlatego nigdy nie należałem, że należeć znaczy krzyczeć o tym co aż krzyczy, że jest inne. Należeć znaczy krzyczeć, że Pitera się nadaje, Gosiewski jest etyk, Napieralski intelektualista. Nie należałem, nie należę i nie będę przywiązywał się do nazwisk. I nie w tym rzecz, żeby obiektywizm pojmować jako dowalanie wszystkim, to akurat jest asekuracja. Obiektywizm polega na tym, żeby dowalać każdego dnia temu co zostało w każdym dniu spartolone lub zaniechane. Prościej nie umiem wyjaśnić dlaczego Tusk we wtorek ma jaja, a w środę cienko śpiewa. Wydaje mi się, że tłumaczenie takich rzeczy uwłacza piszącemu i czytelnikowi, to się po prostu widzi, albo się na to przymyka oczy partyjną legitymacją lub przywiązaniem do nazwisk.

Reklama

15 KOMENTARZE

    •  
      M.K. Środa

       

      M.K. Środa 13,16.

       

      „Po drugie Tusk zabierając samoloty, odmawiając dokumentów i czyniąc drugie rzeczy niemiłe bliźniemu mówi wprost i uczciwie: „Samolot nie jest mi potrzebny, prezydent jest mi niepotrzebny”. Tusk zachowuje się w tym sporze do bólu uczciwie i do bólu powtarza o co mu chodzi. A Tuskowi chodzi o to, żeby to co zostanie wynegocjowane na szczycie było wynegocjowane przez rząd, bo rząd będzie realizował wynegocjowane”.

       

      „W tym sporze jestem od początku do końca po stronie Tuska, rozgrzeszam (wytłuszczenie moje) go z samolotów, pinów i innych desperackich prób powstrzymania prezydenta przez wchodzeniem do łóżka rządu. Rozgrzeszam bo Tusk nie ma innego wyjścia, aby się pozbyć Dyzmy z przyjęcia, po drugie Tusk mówi otwarcie, że schodzi do poziomu samolotów, aby bronić swojego prawa do decydowania o zdaniach rządu, za które Tusk ponosi odpowiedzialność”.

       

       

      M.K. Sobota 10,46.

       

      Jak Tusk wiedział tak też się stało, Polacy krzyknęli chórem, że to rząd miał rację i miałby rację kompletną, gdyby się nie wygłupiał z samolotem.

       

       

      Skubi.

      Wszyscy atakują Tuska za nie danie samolotu. Matka Kurka robi to najgorzej: pochwalał tę decyzję kilka dni temu, a teraz krytykuje.

       

      Na każdym konflikcie politycznym wszyscy skonfliktowani tracą. To jest stałe prawo polityki. Więc Tusk musiał stracić, to było wiadomo od początku. Straty akurat się skoncentrowały na nie daniu samolotu.

       

       

      Sawa.

      Ja też Skubi tę decyzję popieram, chociażby dlatego, by problem napęczniał i by było widać jaśniej, że czarne nie jest białe. Gdyby nie było aż takiego incydentu , kto wie czy problem konieczności wykładni zapisów nie byłby zignorowany, a szkodnik eskalowałby dalej swoje chciejstwo.

       

       

      Ja.

      Rozgrzeszenie nie jest pochwałą grzechu a problemy należy rozwiązywać jak najwcześniej.

  1. opada mi ?
    Zanim zaczniesz opadać pomysl proszę skąd biorą sie takie postawy “fanów” jednej i drugiej partii? To oczywista oczywistość : stan premanentnej wojny między tymi siłami wymusza zachowania aż nazbyt lojalne….. To, co w normalnych warunkac byłoby rozsądną dyskusją, w stanie wojny jest argumentem dla strony przeciwnej…. taka formuła obowiązywała również na forum, pamiętasz?
    Wydaje mi się,że zbyt osobiście traktujesz te krytyczne słowa, zważywszy,że jestes odbierany jako zacięty i konsekwentny wróg Kaczyńskich…..
    A wracając do sprawy odmowy samolotu : dużo większą bezczelnością było całe postępowanie PIS-u w władzy; to był prawdziwy koncert cynizmu, ot choćby sprawa mediów. Mimo wszystko uważam,że granice śmieszności już dawno zostały przekroczone.

  2. Uprawianie polityki to nie mecz
    Podejrzewam też, że większość z nas nie uważa się za kibiców. Rzecz idzie o naszą teraźniejszość i naszą przyszłość. Decydują o nich politycy, których wprowadziliśmy do Sejmu i do Pałacu Namiestnikowskiego. Obserwujemy ich poczynania i powinniśmy wyciągać z tego wnioski. Takie, które mogą nam się przydać w przyszłości. Jeszcze raz powtarzam. To nie mecz i nie kibicujemy swoim idolom. Można się od czasu do czasu pośmiać by nie zwariować, ale – wybacz MK – trywializowanie na dłuższą metę tego, czego jesteśmy świadkami, nie przystoi. Nie schodźmy do poziomu polityków.

    Wprowadziliśmy do sejmu 4 partie. Warto zdać sobie sprawę z tego, co to za partie i jaki jest układ sił. Przewaga PO jest iluzoryczna i nie pozwala na samodzielne rządzenie. Nawet koalicjant PO ma sprzeczne interesy z programem PO, co dodatkowo utrudnia sytuację. PSL, PiS i SLD to partie zagospodarowujące elektorat roszczeniowy, nie liberalny. Są to co prawda różne frakcje tego elektoratu, ale w sytuacjach podbramkowych zawsze będą się wspierać. Do tego mamy jeszcze przez 2 lata prezydenta PiSu, o czym nie wolno zapominać. PO wciąż nie ma swobody ruchu i musi uważać, by nie wypaść z siodła.

    Nie jestem zwolennikiem PO. Dla mnie jest zbyt elastyczna, zbyt mało liberalna i za mało zdecydowana w swych poczynaniach. Cóż z tego, skoro oprócz niej nie widzę żadnej innej formacji, której mógłbym dać swoją kreskę w przyszłych wyborach. Nawet teraz, kiedy czasem aż zęby bolą od zgrzytania.

    Mamy potyczki ciąg dalszy. Wiadomo było, że na szczycie UE się nie skończy. Rząd zwrócił się do TK o “dookreślenie” kompetencji. To dobre posunięcie, bo prezydent dalej dąży do zwarcia i zapowiada wyjazd na kolejny szczyt. Tło też jest ciekawe. Kownacki puszcza w mediach ploty szkalujące premiera, których nie potwierdzają media obcojęzyczne, dwóch pisolubnych zgłasza do prokuratury domniemanie o popełnieniu przestępstwa przez premiera. Robi się interesująco.

    To tylko duperele. Przynajmniej na razie. W sejmie toczą się debaty na temat reformy służby zdrowia. PiS jest przeciw. Z zasady. SLD się zastanawia i próbuje włączyć swoje pomysły. Prezydent żąda referendum. Ciekawe po co to referendum, skoro dezinformacja na temat nowych form finansowania służby zdrowia idzie w mediach pełną parą. Nie wypowiadają się ludzie kompetentni, lecz poltycy ględzą to, co im pasuje. Ilu z nas wie, że NFZ podpisuje umowy z prywatnymi placówkami służby zdrowia? Kto usłyszał w TV, że wysokopłatne operacje można realizować bez kolejki w prywatnych szpitalach nie płacąc za to ani grosza? A ja znam takie przykłady. W państwowych placówkach trzeba na nie czekać miesiącami.

    Wczoraj uwalony został w sejmie pomysł dodatkowego święta, który niepotrzebnie zabierał czas sejmowi. Ale Głódź już zapowiedział, że tak sprawa się nie skończy. Znaczy dalej będziemy świadkami bicia piany w sejmie. Napieralski wczoraj wyraźnie sekundował PiSowcom. Nic nie widzi złego w dodatkowych świętach kościelnych i jest za. Mogą być nawet ruchome i do wyboru. I to teraz, gdy idą ciężkie czasy. Wspominałem już, że SLD w sprawach kościelnych dogada się z PiSem, bo o durny RM-elektorat trzeba zawalczyć. Może nawet doczekamy chwili, gdy Napieralski sam własną osobą zgłosi wniosek o intronizację Jezusa. Kto wie? Ja bym się nie zakładał. Spektakl trwa.

    I teraz powiedz mi M-Kurka, kto w takich warunkach potrafiłby sprawnie rządzić?

    P.S. Zapomniałem dodać, że od paru lat leczę się z rodziną w prywatnej placówce służby zdrowia w ramach NFZ-u. W Warszawie. Moja siostra jest lekarzem rodzinnym w przysłowowym “Pcimiu Dolnym” (gdzie diabeł mówi dobranoc) w prywatnej placówce zdrowia finansowanej przez NFZ i dofinansowywanej przez gminę. Ludzie, nie dawajcie się ogłupiać populistom!

  3. Wiesz, Matko…
    …kibicować Polsce to prawie najlepsza rzecz jaką każdy z nas mógłby zrobić, zakładając, że przy tym jakąś organiczną cząstkę pożytecznej pracy dla niej wykonuje. Nie bardzo mi ta Twoja deklaracja spójna się wydaje z tym, co kiedyś pisałeś, ale każdy się zmienia , każdemu życzę aby się zmieniał w dobrym kierunku. W sumie Twoja deklaracja jest cool, więc idźmy , kto może i potrafi w tym kierunku!! :)))

    Ja też staram się Polsce kibicować, aczkolwiek kieruję się także zwykłymi ludzkimi sympatiami i animozjami, i Kaczyńscy nie wzbudzą już chyba nigdy mojej sympatii ani poparcia. Nigdy nie mów nigdy? Dostrzegam jednak, że często są tu i w okolicach krytykowani nieobiektywnie i histerycznie, do czego się dystansuję milczeniem lub z rzadka próbuję dystansować tępiąc ostrza krytyki. Obiektywizm jest dla wielu zbyt trudny.

    Tak trzymać Matko Kurko!

  4. Rozumiem Kurko, że chcesz być
    Rozumiem Kurko, że chcesz być nawet w szczegółach sprawiedliwy.

    Porównując wszystko do rozgrywek sportowych dostrzegamy rzecz najważniejszą: ostateczny sukces jest sumą mniejszych sukcesów i przewagą tej sumy nad sumą tych samych danych u pozostałych uczestników rozgrywek.

    Wygrany powinien prezentować wszystko w najwyższym stylu. Może tylko pokonać konkurencję, może starać się pobić własny rekord, może starać się pobić rekord w regionie i jeszcze wyższe rekordy.

    Kiedy PiS był drużyną wygraną nie starał się o nic. Nie potrafił nawet udźwignąć medalu, pozwalał mu się osuwać coraz niżej. Pis zachowywał się niesportowo, bił i kopał uczestników innych drużyn, co było bardzo żałosne – nawet dawno przegranych drużyn. Takiego gracza bez honoru i polotu nikt nie akceptuje na podium. Każdy pamięta agresywne zachowanie i boi się jego powrotu.

    Pis ciągle udowadnia, że nie zmieni stylu, i gdyby nie to, że ma swoich kiboli, już dawno by go nie było.

    Nie zamierzam zauważać rzadkich, incydentalnych i przecież niezamierzonych pozytywnych efektów w grze PiSu, bo w podsumowaniu i tak PiS uplasuje się dla mnie na szarym końcu z LPR i za Samoobroną.

    Wybaczę potknięcia Platformie ponieważ się stara.: Orliki; nowy, piękny odcinek autostrady do Grudziądza,;intensywnie pracujące koparki na Stadionie Dziesięciolecia;reforma służby zdrowia

    Platforma stara się zapracować na swój sukces.

  5. Markizie Szanowny
    Nie chciałbym być złośliwy, ale odkąd pamiętam krytykujesz mnie, że ja krytykuję i to jedyne uzdrowienie sytuacji jakie prezentujesz. Jeśli coś pominąłem z Twoich rozwiązań, nawóc mnie. Można oczywiście z uporem maniaka powtarzać JOW i nowa partia, tylko, że to nawet nie marzenia, to mrzonki, czyli coś gorszego niż moja upierdliwość. Dlatego uważam, że jedynym sposobem jest bat na tych co są. To nie jest krytyka, to jest informacja – “patrzę ci na ręce jeden z drugim”.

  6. Podobno
    za każdy zły uczynek zostaniemy ukarani; za każdy dobry ukarani podwójnie.

    Co do ostatniego zdania. Bratkowski gdzieś kiedyś pisał o pochodzeniu kontekstu słowa mój. Podobno armia strasznie kosztowała stąd, antropomorfizując, Rewolucja Francuska poradziła sobie w taki sposób. Lenin & Co wydobyli maksimum z mem’a.
    Typowy małpi garnek, cóż to małpa zrobi?

  7. Re: Widzisz – jakbym miał się tutaj ze wszystkimi zgadzać
    Rzecz w tym, że całość to jak układanka. Zmiana jakiejś części i zgrzyta jeszcze bardziej. PO nie ma ruchu. Stąd leczenie snem. Byle przetrwać do wyborów. To jak gorący kartofel. Czas wrzaskliwych staruszków.

  8. Lojalnosc glownie wobec siebie
    Czy nie bedac czlonkiem jakiejkolwiek partii a jedynie sympatykiem jednej z nich mam obowiazek byc wobec tej partii lojalna. W pewnym sensie tak, ale tylko do granic lojalnosci wobec siebie i swoich pogladow. Lojalnie oddaje glos w wyborach na partie z ktora jest mi najblizej w pogladach na panstwo i jego stosunek do obywateli i swiata. Lojalnie bronie jej w dyskusjach i lojalnie acz nie na sile staram sie do niej przekonywac innych. Nie znaczy to jednak, ze moja wiez intelektualna i emocjonalna z pogladami tej partii ma zastapic mi myslenie o niej w kategoriach narzedzia dzieki ktoremu moje zycie spoleczne bedzie po prostu bardziej komfortowe. Zdaje sobie sprawe, ze ostatnie lata spowodowaly nieprawdopodobna polaryzacje pogladow, a debata o III i IV RP stala sie wojna na smierc i zycie nie tylko miedzy politykami, ale przeniosla sie na obywateli. Wiem takze, ze ta wojna jest niezwykle wazna bo tak po prawdzie gra toczy sie o ksztalt przyszlosci polskiej demokracji. A moze nawet o sama demokracje. Czy w zwiazky z tym na bok powinnismy odlozyc krytyke swoich faworytow i cala sile wykorzystac na walke z naszymi oponentami. Mimo wszystko, nie sadze. Najwyzszy czas by partie, rzady i prezydenta traktowac instrumentalnie. To obywatele maja byc w centrum zainteresowania. To nasi parlamentarni przedstawiciele powinni zadbac o komfort naszego zycia publicznego a nie odwrotnie. Przeciez to ja jestem pracodawca parlamentu, rzadu i prezydenta, daje mi to wiec prawo do krytyki kiedy nie jestem zadowolona z ich pracy. Juz zbyt dlugo czekam na stan normalnosci w naszym kraju. Juz mam dosc opowiadania przeciw jednym i stania murem za innymi. Chce wreszcie opowiadac sie jedynie za soba.