Reklama

Znowu mgła, sztuczny dym, kolejne przedstawienie. ACTA, pakta. Zamiast dać męskiej części gawiedzi akta z panienkami by zaskarbić na dłuższą metę ich wdzięczność, robią ordynarne numery ze śrubą.

Znowu mgła, sztuczny dym, kolejne przedstawienie. ACTA, pakta. Zamiast dać męskiej części gawiedzi akta z panienkami by zaskarbić na dłuższą metę ich wdzięczność, robią ordynarne numery ze śrubą. Bierze się śrubę M10 i to czarną, a nie ocynkowaną, klucz fajkowy /bo trudniej spada ze łba/ i dokręca. Jak gawiedź jęczy i skamle, że za dużo, to się puszcza o pół obrotu i gawiedź spokojna. A jak trzeba to się dokładnie dynamometrycznym sprawdzi czy za dużo nie uwiera. Do następnego obrotu. Czasem trzeba postękać zamiast gawiedzi i udać wielce zdziwionego.
Gawiedź zapomina o tym, że tak w ogóle to mu się tę śrubę… wkręca. I to nie jedną.
A metoda podobna – balonik próbny i śruba, tylko śruby z innym gwintem, nawet z lewoskrętnym.
A’propos – czytał kto te „akty” od początku do końca? Dokładnie? Bo z reguły robi się sztuczną mgłę by przykryć coś o wiele ważniejszego. Czy tym razem tak było i nagłośniono prawa autorskie w internecie? Vagla, Doxa i inni próbują to określić.
Też próbowałem to przeczytać, ogarnąć. Język takich dokumentów, niby polski, ale zaczyna przypominać północny dialekt kaszubski z okresu pierwszej emigracji do Brazylii – niby rozumie, ale co chwilę mam wątpliwości.
Od „pierwszego spojrzenia” – jest to umowa handlowa. Nie ma w niej Rosji, najludniejszej części Azji, Afryki oraz Ameryki Południowej i Środkowej.
Na stronie drugiej w uzasadnieniu tej umowy – „pkt 1. Umowa handlowa dotycząca zwalczania obrotu towarami podrobionymi…”. Nie ma tam Chin…
Czy będziemy mieli z tego duże zyski? Może to ratuje bilanse Vincentego? On zawsze taki uśmiechnięty, tajemniczo uśmiechnięty.
Jakikolwiek by nie był cel tego „akta” przypomina to tak tzw. konstytucję unijną gdzie sposobem ukryto karę śmierci – w załączniku do załącznika.
Kara śmierci – JEST, czekamy tylko na buntowników.
Wystarczy odwołać się do aktu nadrzędnego – adwokaci to potrafią.
Jednocześnie cokolwiek by nie powiedzieć na temat „aktu” i jego skutku – kolejny raz obnażyło to dyrekcję i pokazało, że płaszcze mają z popeliny…
Jakiś czas temu pojawiło się mile brzmiące hasło – eutanazja, coś jak Anastazja czy Eurazja. Naprzód w 2002 w Holandii i dotyczyło bardzo cierpiących i nieuleczalnie chorych. Minęło trochę czasu – puszczono chmurę dymu z aborcją. Potem szczepionki, na przemian z ratowaniem porostów, poniesiołków i rospudy, a końcu wrócono do eutanazji. Też w Holandii, ale o stopień „rozwoju” – wyżej.
Potem przyjęty schemat ulega powtarzaniu.
I znowu, w Holandii – tam nie próżnują!, ugrupowanie Vrije Will /czyli Wolny Wybór/ pod koniec stycznia ma zamiar wystąpić w tamtejszym sejmie z inicjatywą powołania „mobilnych zespołów eutanazyjnych”, które będą dojeżdżać do pacjentów i aplikować im śmiercionośne zastrzyki. Tym razem zakres „usług” ma być poszerzony o tych, którzy „czują się zmęczeni życiem, obawiają starości i niedołęstwa lub po prostu cierpią na depresję”.
My, dopiero raczkujemy, a dziedzina jest pionierska…
W dobrze pojętym społecznym obowiązku poseł PO Paweł Suski, szefujący Parlamentarnemu Zespołowi Przyjaciół Zwierząt, w kochanym sejmie zajmuje się przygotowaniem ustawy o obowiązkowym czipowaniu psów – wszystkich bez wyjątku. Bo problem jest, a to co szykują z pewnością problem rozwiąże.
Poseł z PiS, Marek Suski /jaki zbieg przypadków!/, w zasadzie jest za, tylko w tej kwestii płatności… się nie zgadza, rząd czy właściciel?
Nie ma forsy dla ludków, na zdrowie, na spłatę kredytów…
Kolejni twórcy rządowej prozy. A może by tak raz wierszem, Panowie?
Grunt dla eutanazji i czipowania będzie przygotowany – bo w takiej Holandii… i to od dawna, bo z psami też już są pozytywne doświadczenia… i to u nas, w Polsce.
To jest badanie przedpola. Na ile przeciwnik jest silny, na co reaguje i gdzie jest ukryty. Po paru pozorowanych manewrach można zaatakować ze strony, z której ludki będą na pewno zaskoczone. Czyż nie o to chodzi?
Przykład nam już podano – Prezydencik już kiedyś coś podpisał, a generał tym teraz postraszył. Ale spoko – do „piłkarskiego święta 2012” nic złego nie zrobią.
Żadnej siły – bo propagandowo będzie „be” i to na oczach całej Europy.
Teraz wyłgać się z tej zadymy… dla fachowców to nie problem.

Reklama

9 KOMENTARZE

  1. cwaniaki
    Nie dajmy się robić w konia.
    ACTA wcale nie skupia się na kneblowaniu internetu, a w rzeczywistości dotyczy wszelkich praw jakie tylko sobie wymyślą posiadacze koncepcji autorskich. Inernet też, ale tylko przy okazji.
    Efekt szumu może być więc taki, że wyjaśni się uszczęśliwionemu ludowi, że niektóre dzwonki można będzie ściągać nadal, a cała reszta, czyli absurdalnie rozrośnięta ochrona praw autorskich dotycząca leków, wszelkiej produkcji przemysłowej, komputerów czy mediów przejdzie bez zmian.
    Tu nie ma sensu dać się wciągać w pułapkę debaty nad paragrafami, trzeba uwalić całość.
    Inaczej Tusk wystąpi z pakietem ustaw zezwalających na niektóre czynności w internecie i ogłosi kolejne zwycięstwo.

  2. cwaniaki
    Nie dajmy się robić w konia.
    ACTA wcale nie skupia się na kneblowaniu internetu, a w rzeczywistości dotyczy wszelkich praw jakie tylko sobie wymyślą posiadacze koncepcji autorskich. Inernet też, ale tylko przy okazji.
    Efekt szumu może być więc taki, że wyjaśni się uszczęśliwionemu ludowi, że niektóre dzwonki można będzie ściągać nadal, a cała reszta, czyli absurdalnie rozrośnięta ochrona praw autorskich dotycząca leków, wszelkiej produkcji przemysłowej, komputerów czy mediów przejdzie bez zmian.
    Tu nie ma sensu dać się wciągać w pułapkę debaty nad paragrafami, trzeba uwalić całość.
    Inaczej Tusk wystąpi z pakietem ustaw zezwalających na niektóre czynności w internecie i ogłosi kolejne zwycięstwo.

  3. cwaniaki
    Nie dajmy się robić w konia.
    ACTA wcale nie skupia się na kneblowaniu internetu, a w rzeczywistości dotyczy wszelkich praw jakie tylko sobie wymyślą posiadacze koncepcji autorskich. Inernet też, ale tylko przy okazji.
    Efekt szumu może być więc taki, że wyjaśni się uszczęśliwionemu ludowi, że niektóre dzwonki można będzie ściągać nadal, a cała reszta, czyli absurdalnie rozrośnięta ochrona praw autorskich dotycząca leków, wszelkiej produkcji przemysłowej, komputerów czy mediów przejdzie bez zmian.
    Tu nie ma sensu dać się wciągać w pułapkę debaty nad paragrafami, trzeba uwalić całość.
    Inaczej Tusk wystąpi z pakietem ustaw zezwalających na niektóre czynności w internecie i ogłosi kolejne zwycięstwo.

  4. @jasieńko
    Słusznie prawisz, że sprawa wolności w Internecie jest drugo, a może nawet trzecio-planowa.
    Internetu nikt nie wykosi, nie wyłączy – za jego pośrednictwem odbywa się większość transakcji i operacji finansowych i innych.

    “Północny dialekt kaszubski” podoba mi się 🙂 Zwrot pięknie nawiązuje do tego ryżego kutasa.
    Jeśli chodzi o powoływanie „mobilnych zespołów eutanazyjnych” myślę, że nie trzeba. Były i są. Te najgłośniejsze w Łodzi.

    Pozdrawiam serdecznie.

  5. @jasieńko
    Słusznie prawisz, że sprawa wolności w Internecie jest drugo, a może nawet trzecio-planowa.
    Internetu nikt nie wykosi, nie wyłączy – za jego pośrednictwem odbywa się większość transakcji i operacji finansowych i innych.

    “Północny dialekt kaszubski” podoba mi się 🙂 Zwrot pięknie nawiązuje do tego ryżego kutasa.
    Jeśli chodzi o powoływanie „mobilnych zespołów eutanazyjnych” myślę, że nie trzeba. Były i są. Te najgłośniejsze w Łodzi.

    Pozdrawiam serdecznie.

  6. @jasieńko
    Słusznie prawisz, że sprawa wolności w Internecie jest drugo, a może nawet trzecio-planowa.
    Internetu nikt nie wykosi, nie wyłączy – za jego pośrednictwem odbywa się większość transakcji i operacji finansowych i innych.

    “Północny dialekt kaszubski” podoba mi się 🙂 Zwrot pięknie nawiązuje do tego ryżego kutasa.
    Jeśli chodzi o powoływanie „mobilnych zespołów eutanazyjnych” myślę, że nie trzeba. Były i są. Te najgłośniejsze w Łodzi.

    Pozdrawiam serdecznie.