Reklama

To nie ja wymyśliłem, ale jotesz. I bardzo mu za to dziękuję. Wykorzystuję, bo nie opatentował.

To nie ja wymyśliłem, ale jotesz. I bardzo mu za to dziękuję. Wykorzystuję, bo nie opatentował.
No bo faktycznie, jak się patrzy na te trzy lata prezydentury Kaczyńskiego, to wszystko schrzanione. Kiedyś nawet bawiliśmy się w wyszukiwanie gaf prezydenta, ale tyle tego było, że zaprzestaliśmy.
No, ale gafy, gafami. Są niezguły na tym świecie i nic się na to nie poradzi.
Od “wszechstronnie wykształconego prawnika”, jak go na plakatach wyborczych zachwalano, nie możemy wymagać żeby wiedział, jak się idzie przed kompanią honorową.
Nie o gafy tu idzie. To tylko nic nieznaczące śmiesznostki.
Dużo groźniejsza jest polityka, jaką prezydent uprawia. Nie ważna jest racja stanu, ważna jest racja PiS i powtórnej elekcji, czyli walka o elektorat. A, że Kaczyńskim pozostał tylko elektorat, o powiedzmy sobie delikatnie, niskim ilorazie, to i walka o ten elektorat musi być prowadzona na jego poziomie. I nie ważne jest to, czy głoszone przez prezydenta hasła i pomysły dadzą jakieś korzyści temu elektoratowi. Według wszystkich mających jakie, takie pojęcie o gospodarce, nie. Ba, nawet zaszkodzą tym biedniejszym, starym i chorym. Ale elektorat o niskim ilorazie wierzy w strachy liberalne, prywatyzacyjne. No bo przecież “szpital, to nie maszynka do zarabiania”.
I nie ma mocnego, który by tego homosovieticusa przekonał, że i w prywatnym ludzie będą dalej leczeni za darmo. No, niezupełnie za darmo, bo płacą składki zdrowotne.
Ale bez dodatkowych opłat. Nikt mu nie wytłumaczy, że szpitale, które by chciały brać pieniądze za leczenie od wszystkich, nie wyszły by na swoje i splajtowały, bo większość ludzi nie ma na to pieniędzy.
Nikt mu nie wytłumaczy, że w prywatnych będzie więcej pieniędzy na leczenie, bo prywatne będą prowadzić ludzie biznesu, którzy lepiej niż inni wiedzą jak ograniczać koszty.
Na tym, że szpitale są publiczne tracą właśnie najbiedniejsi. Muszą długo czekać na leczenie, są leczeni byle jak i tak samo traktowani.
A bogaci i tak sobie poradzą, bo pójdą prywatnie, bez czekania i zostaną uprzejmie potraktowani.
Jedynie przywrócenie zasady, że pieniądze idą za pacjentem i konkurencja pomiędzy szpitalami może dać jaki taki rezultat.
A to wszystko, co się dzieje, przypomina mi system kartkowy. Świadczenia zdrowotne są tak samo wydzielane, jak towar na kartki. Jak się skończą pieniądze z kontraktu, to tak samo jak z towarem w sklepie. Musisz czekać na nowy.
Tylko w czasach kartkowych, jak nie było towaru, to odchodziłeś od kasy bez płacenia. A teraz z góry bulisz za leczenie, na które nie możesz się doczekać.
Ostatnie orędzie prezydenta to, można bez jakiejkolwiek przesady powiedzieć, dodatkowa łyżka chrzanu do potrawy. Nie dość, że kaczka w chrzanie może nie smakować, to kaczka w za dużej ilości chrzanu na pewno jest niestrawna.

Reklama