Reklama

Kiedy byłem średnim

Kiedy byłem średnim chłopce, hej! A było to dawno i w liceum, mieliśmy takiego kumpla, starszego od nas i on się dokładnie nazywał, niestety nie mogę napisać jak, a szkoda, ponieważ był egzemplarzem kompletnym. Jego imię i nazwisko idealnie oddawało jego mentalność. Jakbym nie wysilał wyobraźni nie dam rady zbudować synonimu, ale dla anegdoty muszę coś spłodzić. Niech mu będzie Jasiu Fach, a jak mu już jest, to on się od razu bierze za robotę, bo on już taki był. Anegdota będzie krótka. Jasiu Fach był gawędziarz i zdobywca, powieściopisarz awanturniczy, w związku z tym, gdziekolwiek się pojawiliśmy w naszych wyprawach, mieliśmy taki obyczaj. Rozglądaliśmy się z niemałym ubawem po wszystkich obiektach i wypatrywaliśmy legendarnej inskrypcji: „Byłem tu – Jasiu Fach”. Zabawa naprawdę przednia, pamiętam, że wzbudziliśmy nie małą sensację, kiedy przed ołtarzem Wita Stwosza pewien nabuzowany hormonami kolega, który się kochał w jednej Edycie, próbował zaimponować koleżance półszeptem, a wyszło mu z pogłosem: „Popatrz! Byłem tu – Jasiu Fach”. Nie mogło się skończyć inaczej niż zbiorowym, choć przydławionym śmiechem, na szczęście w bocznej nawie. Pewnie po takim wstępie, nie zaskoczę rozwinięciem, ale proszę mi wybaczyć, bo przy Jasiu Fachu, to ja byłem zawsze blado iskrzący. Jasiu Fach – żywe sreberko towarzystwa, kiedy wchodził, natychmiast był królem czegoś, co sam sobie obrał za królestwo. Nie było silnego i wspólnymi siłami nie dało się nic zrobić, aby uniknąć opowieści, dykteryjki, bodaj spisu treści planowanych podbojów. Pięknie rozwijała się oratoryjno-kantatowa kariera Jasia Facha, aż do momentu, kiedy Jaś się zadurzył. Z tą chwilą i od pierwszego wejścia wybranki stało się jasne, że wszystkie inskrypcje, trzeba będzie przemalować. Marta Spec-Fach dokonała cudu, Jasio przy mniej wyglądał jak Felicjan Dulski, to już nie był Jaś i nam się zrobiło smutno. Królowa przygasiła króla i w przeciwieństwie do pierwotnego panowania, następczyni tronu już nie była taka zabawna, przez to zaniechaliśmy poszukiwań zatwierdzonych przez nową władzę obiektów. Czasem tylko ktoś po czwartym piwie usiłował smutno zażartować, wskazując na wrocławski pręgierz pocieszał: „Zobacz zachował się oryginał”. Ledwie widoczna inskrypcja byłego króla już nie bawiła, nawet na rauszu. Ta wesoło zaczynająca się historia, z niezwykle smutną puentą przyszłą mi natychmiast do głowy, gdy podsumowałem sobie legendarny już projekt „Polska w budowie” i pierwszą debatę szwagrów. Kto trafnie odczytał morał, ten wie, że należy dać sobie spokój z Donaldem Tuskiem i jego podbojami, co więcej trzeba sobie uświadomić, że na tym polu, Donalda może pobić tylko Donaldowa, a tego chyba byśmy nie chcieli.

Reklama

Dać sobie spokój z polemiką, wysłuchać, pośmiać się, poszukać inskrypcji i wyluzować, napić się piwa. Poważnie mówię, jak najbardziej, Jasiu Fach był pierwowzorem tak popularnego dziś trolla, z tym, że on był w „realu” i nie dało się go „zbanować”, ledwie dało ignorować, pokonać mogła Jasia tylko trollica. W tej chwili ze wszystkich znanych mi politycznych trolli nie ma trolla nad Donalda Tuska, on jest niby realny, ale informatycznie zaprogramowany. Żadnej debaty z Tuskiem NIKT nie wygra, obojętnie gdzie i przy jakiej telewizji. Metoda jest tylko jedna. Troll bryluje wówczas gdy ma przeciwnika, pozostawiony sam sobie gaśnie, kurczy się, nie ma czym się paść. Ten banał należy wziąć sobie do serca i w przeciwnym razie będzie to wszystko wyglądało, jak wygląda. Znaleźć na Pałacu Kultury inskrypcję: „Byłem tu – Donald Tusk”, to jak znaleźć sam Pałac, a podejrzewam, że inskrypcja jest większa. Gdy tylko się odezwiesz do trolla, po tobie człowieku. Niech jeździ, niech otwiera i chrzci „Dar Pomorza”, niech debatuje ze szwagrem Pawlakiem, niech maluje trawę i wbija łopatę. Proszę zwrócić łaskawą uwagę, że mamy dopiero sierpień, a troll nie ma żadnego innego pomysłu na kampanię. Żadnego! Ludzie już zwieszają wzrok na widok siódmej w tym tygodniu robociarskiej wizyty, takie rodzinne dysonanse pojawiają się coraz częściej. A gdzie tu jeszcze do października. Najlepsza strategia to działania równoległe, nie prostopadłe, czyli kolizyjne. Do bólu olewać trolla, a w połowie września do słownika ludu wejdą porzekadła: „debata przy debacie”, „zdrowie Donalda na budowie” i inne „Byłem tu Donald Tusk”. Jakakolwiek próba dialogu skończy się kompromitacją, po trollu to spłynie na interlokutorze zostanie.

Reklama

48 KOMENTARZE

  1. Kaczor nie chce wygrać tych
    Kaczor nie chce wygrać tych wyborów. Tak słabej gadki, to ja dawno nie widziałem. Nie mówię o treści, bo tu jestem większy radykał, ale co to była za samobójcza forma. Kaczor nie chce wygrać tych wyborów i ja mu się nie dziwię, bo te cztery lata, które przed nami zmiotą każdego, ale nam wszystkim zajebiście współczuję.

    • Przepaść
      ewentualne korzyści z wygranej są nieporównywalnie mniejsze od kosztów – Kaczyński nie chce ich ponieść, bo wie, ze przy jebnięciu z przepaści odpowie wtedy rządząca ekipa (nieważne jaka by była), jako że masy nie myślą. To oznacza, że rypnie w ciągu zbliżających się czterech lat i nie ma możliwości zatrzymania, bo co jak co, Kaczor nie jest tchórzem. Niestety, marzenia gosposi Kataryny się spełniają.

    • Kaczor nie chce wygrać tych
      Kaczor nie chce wygrać tych wyborów? I nie wygra. Nie dziwisz się mu, bo te cztery lata, które przed nami zmiotą każdego? Boi się odpowiedzialności? Pozostaje pytanie na kogo głosować? Na PiS, jeśli chcę, żeby ich zmiotło?
      Niektórzy walą po oczach programami, PiS-owskim, który jest i PO-wskim, którego nie ma. Tylko kto czyta programy?! TV pokazuje kto oszołom, kto nie. Nikt o zdrowych zmysłach nie zagłosuje na oszołoma.

      Przeciętny wyborca.

      PS: Nie dziwię się Tuskowi, że nie zgodził się żeby ministrowie nie stawiali się na dywaniku prezesa PiS. “Zapraszanie” do debaty tak, żeby wzywany się nie pojawił to ma być sposób na stwierdzenie: Patrzcie! Zapraszam! a oni boją się przyjść?

      • Dziś taki dzień, że każdy
        Dziś taki dzień, że każdy stara się bawić, ale proszę mimo wszystko o odrobinę przytomności. W sprawie debat, to trzeba wyjść od początku. Kto wyszedł na 15 minut przed konwencją PiS i zaproponował “debaty, dzień w dzień, każdy z każdym, Szczygło i Macierewicz i tak przez półtora miesiąca”. Pełna powaga. Ja rozumiem, że można mieć jakieś tam preferencje polityczne, ale strasznie nie lubię kiedy się udaje idiotę, albo się wymądrza nie rozumiejąc trywialnego procesu. Kaczor odpowiedział na atak, ponieważ w takich “debatach” na warunkach Tuska “od 18.00 jestem dostępny”, to gówniarze mogą wziąć udział nie poważni politycy. Prostacka prowokacja nastawiona na dym i pokazywanie oszołomów, żeby pozamiatać cały gospodarczy syf. To tak czytelny obraz, że zanim się uruchomi się żyłę na czole, warto rozhuśtać półkulę. Mało mnie obchodzi, kto na kogo głosuje, pisałem już o tym, nie interesują mnie rozterki “co ja mam robić”. Nie jestem agitatorem, tylko mam ambicję być analitykiem tego co widzę. W sprawie debat grały obie strony, ale to nie Kaczor zaatakował, tego zwyczajnie nie da się nie widzieć, można jedynie przymknąć oczy

  2. Kaczor nie chce wygrać tych
    Kaczor nie chce wygrać tych wyborów. Tak słabej gadki, to ja dawno nie widziałem. Nie mówię o treści, bo tu jestem większy radykał, ale co to była za samobójcza forma. Kaczor nie chce wygrać tych wyborów i ja mu się nie dziwię, bo te cztery lata, które przed nami zmiotą każdego, ale nam wszystkim zajebiście współczuję.

    • Przepaść
      ewentualne korzyści z wygranej są nieporównywalnie mniejsze od kosztów – Kaczyński nie chce ich ponieść, bo wie, ze przy jebnięciu z przepaści odpowie wtedy rządząca ekipa (nieważne jaka by była), jako że masy nie myślą. To oznacza, że rypnie w ciągu zbliżających się czterech lat i nie ma możliwości zatrzymania, bo co jak co, Kaczor nie jest tchórzem. Niestety, marzenia gosposi Kataryny się spełniają.

    • Kaczor nie chce wygrać tych
      Kaczor nie chce wygrać tych wyborów? I nie wygra. Nie dziwisz się mu, bo te cztery lata, które przed nami zmiotą każdego? Boi się odpowiedzialności? Pozostaje pytanie na kogo głosować? Na PiS, jeśli chcę, żeby ich zmiotło?
      Niektórzy walą po oczach programami, PiS-owskim, który jest i PO-wskim, którego nie ma. Tylko kto czyta programy?! TV pokazuje kto oszołom, kto nie. Nikt o zdrowych zmysłach nie zagłosuje na oszołoma.

      Przeciętny wyborca.

      PS: Nie dziwię się Tuskowi, że nie zgodził się żeby ministrowie nie stawiali się na dywaniku prezesa PiS. “Zapraszanie” do debaty tak, żeby wzywany się nie pojawił to ma być sposób na stwierdzenie: Patrzcie! Zapraszam! a oni boją się przyjść?

      • Dziś taki dzień, że każdy
        Dziś taki dzień, że każdy stara się bawić, ale proszę mimo wszystko o odrobinę przytomności. W sprawie debat, to trzeba wyjść od początku. Kto wyszedł na 15 minut przed konwencją PiS i zaproponował “debaty, dzień w dzień, każdy z każdym, Szczygło i Macierewicz i tak przez półtora miesiąca”. Pełna powaga. Ja rozumiem, że można mieć jakieś tam preferencje polityczne, ale strasznie nie lubię kiedy się udaje idiotę, albo się wymądrza nie rozumiejąc trywialnego procesu. Kaczor odpowiedział na atak, ponieważ w takich “debatach” na warunkach Tuska “od 18.00 jestem dostępny”, to gówniarze mogą wziąć udział nie poważni politycy. Prostacka prowokacja nastawiona na dym i pokazywanie oszołomów, żeby pozamiatać cały gospodarczy syf. To tak czytelny obraz, że zanim się uruchomi się żyłę na czole, warto rozhuśtać półkulę. Mało mnie obchodzi, kto na kogo głosuje, pisałem już o tym, nie interesują mnie rozterki “co ja mam robić”. Nie jestem agitatorem, tylko mam ambicję być analitykiem tego co widzę. W sprawie debat grały obie strony, ale to nie Kaczor zaatakował, tego zwyczajnie nie da się nie widzieć, można jedynie przymknąć oczy

  3. Kaczor nie chce wygrać tych
    Kaczor nie chce wygrać tych wyborów. Tak słabej gadki, to ja dawno nie widziałem. Nie mówię o treści, bo tu jestem większy radykał, ale co to była za samobójcza forma. Kaczor nie chce wygrać tych wyborów i ja mu się nie dziwię, bo te cztery lata, które przed nami zmiotą każdego, ale nam wszystkim zajebiście współczuję.

    • Przepaść
      ewentualne korzyści z wygranej są nieporównywalnie mniejsze od kosztów – Kaczyński nie chce ich ponieść, bo wie, ze przy jebnięciu z przepaści odpowie wtedy rządząca ekipa (nieważne jaka by była), jako że masy nie myślą. To oznacza, że rypnie w ciągu zbliżających się czterech lat i nie ma możliwości zatrzymania, bo co jak co, Kaczor nie jest tchórzem. Niestety, marzenia gosposi Kataryny się spełniają.

    • Kaczor nie chce wygrać tych
      Kaczor nie chce wygrać tych wyborów? I nie wygra. Nie dziwisz się mu, bo te cztery lata, które przed nami zmiotą każdego? Boi się odpowiedzialności? Pozostaje pytanie na kogo głosować? Na PiS, jeśli chcę, żeby ich zmiotło?
      Niektórzy walą po oczach programami, PiS-owskim, który jest i PO-wskim, którego nie ma. Tylko kto czyta programy?! TV pokazuje kto oszołom, kto nie. Nikt o zdrowych zmysłach nie zagłosuje na oszołoma.

      Przeciętny wyborca.

      PS: Nie dziwię się Tuskowi, że nie zgodził się żeby ministrowie nie stawiali się na dywaniku prezesa PiS. “Zapraszanie” do debaty tak, żeby wzywany się nie pojawił to ma być sposób na stwierdzenie: Patrzcie! Zapraszam! a oni boją się przyjść?

      • Dziś taki dzień, że każdy
        Dziś taki dzień, że każdy stara się bawić, ale proszę mimo wszystko o odrobinę przytomności. W sprawie debat, to trzeba wyjść od początku. Kto wyszedł na 15 minut przed konwencją PiS i zaproponował “debaty, dzień w dzień, każdy z każdym, Szczygło i Macierewicz i tak przez półtora miesiąca”. Pełna powaga. Ja rozumiem, że można mieć jakieś tam preferencje polityczne, ale strasznie nie lubię kiedy się udaje idiotę, albo się wymądrza nie rozumiejąc trywialnego procesu. Kaczor odpowiedział na atak, ponieważ w takich “debatach” na warunkach Tuska “od 18.00 jestem dostępny”, to gówniarze mogą wziąć udział nie poważni politycy. Prostacka prowokacja nastawiona na dym i pokazywanie oszołomów, żeby pozamiatać cały gospodarczy syf. To tak czytelny obraz, że zanim się uruchomi się żyłę na czole, warto rozhuśtać półkulę. Mało mnie obchodzi, kto na kogo głosuje, pisałem już o tym, nie interesują mnie rozterki “co ja mam robić”. Nie jestem agitatorem, tylko mam ambicję być analitykiem tego co widzę. W sprawie debat grały obie strony, ale to nie Kaczor zaatakował, tego zwyczajnie nie da się nie widzieć, można jedynie przymknąć oczy

  4. Na początku, żeby potem nie
    Na początku, żeby potem nie było rozczarowań, uprzedzam, że wpis jest przeznaczony dla inteligentnych, resztę proszę o opuszczenie wpisu. Dotąd mogliśmy sobie dywagować jakie są cele Kaczyńskiego, po tym co dziś zostało powiedziane, z pełną odpowiedzialnością i ponad wszelką wątpliwość przestańmy się łudzić – rozpoczęła się realizacja planu „B”. Nie będzie nawet próby realizacji planu „A”, Kaczyński ostro wziął się za „B”. Plan „B” jest dobrą wiadomością dla moherów i najgłębszego ciemnogrodu z PO, to oznacza tyle, że wybory wygra Tusk, sam PiS mu w tym pomoże. Trzeba być bardzo naiwnym, aby wierzyć, że w ogniu kampanii można popełnić takie trywialne błędy jak „klękanie przed biskupami”, powrót do Smoleńska, ostra retoryka antyrosyjska. Prezes wyłożył się na tacy medialnej, już nie debaty o debatach i gierkowskie wizytacje, ale to o czym się najchętniej w mediach magluje będzie na czołówkach. Kaczyński wykonał zadanie z taką premedytacją i bezczelnością, że nie można oczywistego zabiegu nie zauważyć.

    Manewrem załatwił tyle co zawsze, z małym bonusem, bo z chwilą gdy PO stała się przytułkiem dla „lewicy”, PiS gra na jedyną formację prawicową, chadecką, czy jak ją tam zwać. De facto jedyną odmienną opcję polityczną od tych liczących się czterech graczy. Tu muszę uspokoić wyznawców PO, tym zabiegiem Kaczyński niczego groźnego nie zyska, w każdym razie nie teraz, bo teraz PiS ma przegrać jak najniżej. Przerwa dla sekciarzy od Wojewódzkiego, by mogli się „wybrechtać” i po chwili rozrywki powrót do analizy. Realnie rzeczy mają się tak, że nawet wygrana PiS, która jest możliwa, ale o koński łeb, nie daje nic. Co więcej stawia PiS w fatalnej sytuacji, beznadziejnej wręcz. Jako zwycięska partia musieliby się wykazać twórczo, próbować uformować rząd, co w znanym „parytecie” politycznym jest abstrakcją.

    Po nieudanej próbie Kaczyński kolejny raz dostaje łatę awanturnika, opozycji pozaustrojowej i zostaje zmarginalizowany. Optymalna opcja to przegrać o 2, 3% i w to Kaczyński gra. Taki wynik uzyskać nie jest łatwo, realia weryfikuję, ale jakieś założenie trzeba przyjąć, wystarczy robić dokładnie to co Kaczyński, czyli stare i swoje, tłuc się w ramach POPiS. Po czterech latach rządów Tuska, każdy przepadnie, kto weźmie po nim schedę, w dodatku u progu drugiej fali „kryzysu”. Trzeba sobie po robociarsku powiedzieć, że jesteśmy w pułapce, na krajowym rynku “realizuje” się PO z Tuskiem, ale sznurki „globalne” pociągają mecenasi światowi. Jedyną szansą na radykalną zmianę jest to, że jednocześnie odpadnie przyklejona gumą do żucia fasada krajowa i globalna. Cała ta mitologia o „geju murzynku” i „równych szansach”, o „faszyzmie narodowym” i internacjonalistycznej tolerancji, musi jak Balcerowicz – odejść. Taka jest brutalna rzeczywistość i z tej podwójnej nadziei próbuje coś Kaczor wyrzeźbić w dłuższej perspektywie. Kto przetrwa cztery najbliższe lata jako ten, który nie ma nic wspólnego z obecnym „ładem” weźmie wszystko. Proszę nie pytać, czy to dobra strategia, ja tylko napisałem co widzę. Obrazowo mogę dodać, że w tej opcji spadamy na dno, potem usiłujemy się odbić, co wcale nie musi się udać. W przeciwnym wariancie żerujemy wiecznie przy dnie.

  5. Na początku, żeby potem nie
    Na początku, żeby potem nie było rozczarowań, uprzedzam, że wpis jest przeznaczony dla inteligentnych, resztę proszę o opuszczenie wpisu. Dotąd mogliśmy sobie dywagować jakie są cele Kaczyńskiego, po tym co dziś zostało powiedziane, z pełną odpowiedzialnością i ponad wszelką wątpliwość przestańmy się łudzić – rozpoczęła się realizacja planu „B”. Nie będzie nawet próby realizacji planu „A”, Kaczyński ostro wziął się za „B”. Plan „B” jest dobrą wiadomością dla moherów i najgłębszego ciemnogrodu z PO, to oznacza tyle, że wybory wygra Tusk, sam PiS mu w tym pomoże. Trzeba być bardzo naiwnym, aby wierzyć, że w ogniu kampanii można popełnić takie trywialne błędy jak „klękanie przed biskupami”, powrót do Smoleńska, ostra retoryka antyrosyjska. Prezes wyłożył się na tacy medialnej, już nie debaty o debatach i gierkowskie wizytacje, ale to o czym się najchętniej w mediach magluje będzie na czołówkach. Kaczyński wykonał zadanie z taką premedytacją i bezczelnością, że nie można oczywistego zabiegu nie zauważyć.

    Manewrem załatwił tyle co zawsze, z małym bonusem, bo z chwilą gdy PO stała się przytułkiem dla „lewicy”, PiS gra na jedyną formację prawicową, chadecką, czy jak ją tam zwać. De facto jedyną odmienną opcję polityczną od tych liczących się czterech graczy. Tu muszę uspokoić wyznawców PO, tym zabiegiem Kaczyński niczego groźnego nie zyska, w każdym razie nie teraz, bo teraz PiS ma przegrać jak najniżej. Przerwa dla sekciarzy od Wojewódzkiego, by mogli się „wybrechtać” i po chwili rozrywki powrót do analizy. Realnie rzeczy mają się tak, że nawet wygrana PiS, która jest możliwa, ale o koński łeb, nie daje nic. Co więcej stawia PiS w fatalnej sytuacji, beznadziejnej wręcz. Jako zwycięska partia musieliby się wykazać twórczo, próbować uformować rząd, co w znanym „parytecie” politycznym jest abstrakcją.

    Po nieudanej próbie Kaczyński kolejny raz dostaje łatę awanturnika, opozycji pozaustrojowej i zostaje zmarginalizowany. Optymalna opcja to przegrać o 2, 3% i w to Kaczyński gra. Taki wynik uzyskać nie jest łatwo, realia weryfikuję, ale jakieś założenie trzeba przyjąć, wystarczy robić dokładnie to co Kaczyński, czyli stare i swoje, tłuc się w ramach POPiS. Po czterech latach rządów Tuska, każdy przepadnie, kto weźmie po nim schedę, w dodatku u progu drugiej fali „kryzysu”. Trzeba sobie po robociarsku powiedzieć, że jesteśmy w pułapce, na krajowym rynku “realizuje” się PO z Tuskiem, ale sznurki „globalne” pociągają mecenasi światowi. Jedyną szansą na radykalną zmianę jest to, że jednocześnie odpadnie przyklejona gumą do żucia fasada krajowa i globalna. Cała ta mitologia o „geju murzynku” i „równych szansach”, o „faszyzmie narodowym” i internacjonalistycznej tolerancji, musi jak Balcerowicz – odejść. Taka jest brutalna rzeczywistość i z tej podwójnej nadziei próbuje coś Kaczor wyrzeźbić w dłuższej perspektywie. Kto przetrwa cztery najbliższe lata jako ten, który nie ma nic wspólnego z obecnym „ładem” weźmie wszystko. Proszę nie pytać, czy to dobra strategia, ja tylko napisałem co widzę. Obrazowo mogę dodać, że w tej opcji spadamy na dno, potem usiłujemy się odbić, co wcale nie musi się udać. W przeciwnym wariancie żerujemy wiecznie przy dnie.

  6. Na początku, żeby potem nie
    Na początku, żeby potem nie było rozczarowań, uprzedzam, że wpis jest przeznaczony dla inteligentnych, resztę proszę o opuszczenie wpisu. Dotąd mogliśmy sobie dywagować jakie są cele Kaczyńskiego, po tym co dziś zostało powiedziane, z pełną odpowiedzialnością i ponad wszelką wątpliwość przestańmy się łudzić – rozpoczęła się realizacja planu „B”. Nie będzie nawet próby realizacji planu „A”, Kaczyński ostro wziął się za „B”. Plan „B” jest dobrą wiadomością dla moherów i najgłębszego ciemnogrodu z PO, to oznacza tyle, że wybory wygra Tusk, sam PiS mu w tym pomoże. Trzeba być bardzo naiwnym, aby wierzyć, że w ogniu kampanii można popełnić takie trywialne błędy jak „klękanie przed biskupami”, powrót do Smoleńska, ostra retoryka antyrosyjska. Prezes wyłożył się na tacy medialnej, już nie debaty o debatach i gierkowskie wizytacje, ale to o czym się najchętniej w mediach magluje będzie na czołówkach. Kaczyński wykonał zadanie z taką premedytacją i bezczelnością, że nie można oczywistego zabiegu nie zauważyć.

    Manewrem załatwił tyle co zawsze, z małym bonusem, bo z chwilą gdy PO stała się przytułkiem dla „lewicy”, PiS gra na jedyną formację prawicową, chadecką, czy jak ją tam zwać. De facto jedyną odmienną opcję polityczną od tych liczących się czterech graczy. Tu muszę uspokoić wyznawców PO, tym zabiegiem Kaczyński niczego groźnego nie zyska, w każdym razie nie teraz, bo teraz PiS ma przegrać jak najniżej. Przerwa dla sekciarzy od Wojewódzkiego, by mogli się „wybrechtać” i po chwili rozrywki powrót do analizy. Realnie rzeczy mają się tak, że nawet wygrana PiS, która jest możliwa, ale o koński łeb, nie daje nic. Co więcej stawia PiS w fatalnej sytuacji, beznadziejnej wręcz. Jako zwycięska partia musieliby się wykazać twórczo, próbować uformować rząd, co w znanym „parytecie” politycznym jest abstrakcją.

    Po nieudanej próbie Kaczyński kolejny raz dostaje łatę awanturnika, opozycji pozaustrojowej i zostaje zmarginalizowany. Optymalna opcja to przegrać o 2, 3% i w to Kaczyński gra. Taki wynik uzyskać nie jest łatwo, realia weryfikuję, ale jakieś założenie trzeba przyjąć, wystarczy robić dokładnie to co Kaczyński, czyli stare i swoje, tłuc się w ramach POPiS. Po czterech latach rządów Tuska, każdy przepadnie, kto weźmie po nim schedę, w dodatku u progu drugiej fali „kryzysu”. Trzeba sobie po robociarsku powiedzieć, że jesteśmy w pułapce, na krajowym rynku “realizuje” się PO z Tuskiem, ale sznurki „globalne” pociągają mecenasi światowi. Jedyną szansą na radykalną zmianę jest to, że jednocześnie odpadnie przyklejona gumą do żucia fasada krajowa i globalna. Cała ta mitologia o „geju murzynku” i „równych szansach”, o „faszyzmie narodowym” i internacjonalistycznej tolerancji, musi jak Balcerowicz – odejść. Taka jest brutalna rzeczywistość i z tej podwójnej nadziei próbuje coś Kaczor wyrzeźbić w dłuższej perspektywie. Kto przetrwa cztery najbliższe lata jako ten, który nie ma nic wspólnego z obecnym „ładem” weźmie wszystko. Proszę nie pytać, czy to dobra strategia, ja tylko napisałem co widzę. Obrazowo mogę dodać, że w tej opcji spadamy na dno, potem usiłujemy się odbić, co wcale nie musi się udać. W przeciwnym wariancie żerujemy wiecznie przy dnie.

  7. Berek, wakacyjna lektura dla… nie każdego
    Przepraszam, że nie komentuję tematu Tuska, nie ma o kim, ani o czym, fakt.
    Ale panie Piotrze, literacie drogi, przecztałem pana ksiażkę. Prosiłeś o recenzję, więc pod tym kątem zbierałem uwagi na maila, chciałem parę rzeczy omówić, trochę łatek przypiąć, trochę się poczepiać, np że trochę lecisz Konopielką, takie tam bzdety, ale jak przecztałem do końca, odebrało mi mowę, zrobiło mi się wstyd.
    To jest dzieło, i wara mi z moimi gówniarskimi uwagami. Jego wartość … za mało tu miejsca, żeby o tym dyskutować, ale proszę walczyć o jego wydanie i chociaż zajmie to panu resztę życia, mam nadzieję, że się panu uda.
    Chylę czoła przed Mistrzem.

    • Napisałem jakiś wywód, ale
      Napisałem jakiś wywód, ale poszło w cholerę. Książka przeszła gruntowną redakcję, wyśle jeszcze raz wszystkim, ale najpierw jednej Pani, bo obiecałem. Nie zachęcam i odradzam powtórne czytanie, w każdym razie brzmi to jeszcze lepiej. Powieść mogłem wydać dwa razy, zawsze za tę samą cenę i nie błaznuję, mam świadków. Jak wydam to po własnych kosztach.

      • Mam nadzieję, że to tylko
        Mam nadzieję, że to tylko kosmetyczne zmiany, ale to tylko moja subiektywna ocena, uważam, że dla pokazania mechanizmu, nazwijmy go w roboczo GW, klimat, jaki wytworzyłeś wokół bohatera jest strzałem w 10, inna sprawa, że do pokazania mechanizmu odreagowania…piszę znów na skróty, ale wiesz o co chodzi, mogłeś wybrać mniejszego szubrawca (Berek to gnida wybitna), bo to nie jest wtedy zbyt uniwersalne.
        To co napisałeś o zdradzonych przez własną religię i biorących odwet na innej, wiele tłumaczy, jeżeli od początku do końca są to tylko Twoje przemyślenia, to rzeczywiście jesteś zdolnym socjologiem.
        PS szkoda, że poniżej mojej notki o doskonałej rzeczy, bo za taką uważam tę książkę, polip wprowadził ten przykry trywializm. To zgrzyt.

  8. Berek, wakacyjna lektura dla… nie każdego
    Przepraszam, że nie komentuję tematu Tuska, nie ma o kim, ani o czym, fakt.
    Ale panie Piotrze, literacie drogi, przecztałem pana ksiażkę. Prosiłeś o recenzję, więc pod tym kątem zbierałem uwagi na maila, chciałem parę rzeczy omówić, trochę łatek przypiąć, trochę się poczepiać, np że trochę lecisz Konopielką, takie tam bzdety, ale jak przecztałem do końca, odebrało mi mowę, zrobiło mi się wstyd.
    To jest dzieło, i wara mi z moimi gówniarskimi uwagami. Jego wartość … za mało tu miejsca, żeby o tym dyskutować, ale proszę walczyć o jego wydanie i chociaż zajmie to panu resztę życia, mam nadzieję, że się panu uda.
    Chylę czoła przed Mistrzem.

    • Napisałem jakiś wywód, ale
      Napisałem jakiś wywód, ale poszło w cholerę. Książka przeszła gruntowną redakcję, wyśle jeszcze raz wszystkim, ale najpierw jednej Pani, bo obiecałem. Nie zachęcam i odradzam powtórne czytanie, w każdym razie brzmi to jeszcze lepiej. Powieść mogłem wydać dwa razy, zawsze za tę samą cenę i nie błaznuję, mam świadków. Jak wydam to po własnych kosztach.

      • Mam nadzieję, że to tylko
        Mam nadzieję, że to tylko kosmetyczne zmiany, ale to tylko moja subiektywna ocena, uważam, że dla pokazania mechanizmu, nazwijmy go w roboczo GW, klimat, jaki wytworzyłeś wokół bohatera jest strzałem w 10, inna sprawa, że do pokazania mechanizmu odreagowania…piszę znów na skróty, ale wiesz o co chodzi, mogłeś wybrać mniejszego szubrawca (Berek to gnida wybitna), bo to nie jest wtedy zbyt uniwersalne.
        To co napisałeś o zdradzonych przez własną religię i biorących odwet na innej, wiele tłumaczy, jeżeli od początku do końca są to tylko Twoje przemyślenia, to rzeczywiście jesteś zdolnym socjologiem.
        PS szkoda, że poniżej mojej notki o doskonałej rzeczy, bo za taką uważam tę książkę, polip wprowadził ten przykry trywializm. To zgrzyt.

  9. Berek, wakacyjna lektura dla… nie każdego
    Przepraszam, że nie komentuję tematu Tuska, nie ma o kim, ani o czym, fakt.
    Ale panie Piotrze, literacie drogi, przecztałem pana ksiażkę. Prosiłeś o recenzję, więc pod tym kątem zbierałem uwagi na maila, chciałem parę rzeczy omówić, trochę łatek przypiąć, trochę się poczepiać, np że trochę lecisz Konopielką, takie tam bzdety, ale jak przecztałem do końca, odebrało mi mowę, zrobiło mi się wstyd.
    To jest dzieło, i wara mi z moimi gówniarskimi uwagami. Jego wartość … za mało tu miejsca, żeby o tym dyskutować, ale proszę walczyć o jego wydanie i chociaż zajmie to panu resztę życia, mam nadzieję, że się panu uda.
    Chylę czoła przed Mistrzem.

    • Napisałem jakiś wywód, ale
      Napisałem jakiś wywód, ale poszło w cholerę. Książka przeszła gruntowną redakcję, wyśle jeszcze raz wszystkim, ale najpierw jednej Pani, bo obiecałem. Nie zachęcam i odradzam powtórne czytanie, w każdym razie brzmi to jeszcze lepiej. Powieść mogłem wydać dwa razy, zawsze za tę samą cenę i nie błaznuję, mam świadków. Jak wydam to po własnych kosztach.

      • Mam nadzieję, że to tylko
        Mam nadzieję, że to tylko kosmetyczne zmiany, ale to tylko moja subiektywna ocena, uważam, że dla pokazania mechanizmu, nazwijmy go w roboczo GW, klimat, jaki wytworzyłeś wokół bohatera jest strzałem w 10, inna sprawa, że do pokazania mechanizmu odreagowania…piszę znów na skróty, ale wiesz o co chodzi, mogłeś wybrać mniejszego szubrawca (Berek to gnida wybitna), bo to nie jest wtedy zbyt uniwersalne.
        To co napisałeś o zdradzonych przez własną religię i biorących odwet na innej, wiele tłumaczy, jeżeli od początku do końca są to tylko Twoje przemyślenia, to rzeczywiście jesteś zdolnym socjologiem.
        PS szkoda, że poniżej mojej notki o doskonałej rzeczy, bo za taką uważam tę książkę, polip wprowadził ten przykry trywializm. To zgrzyt.