Reklama

Słucham sobie tych wszystkich dramatycznych wypowiedzi medialnych i nic mnie nie przeraża, nic mnie nie poraża, wszystko mnie bawi.

Słucham sobie tych wszystkich dramatycznych wypowiedzi medialnych i nic mnie nie przeraża, nic mnie nie poraża, wszystko mnie bawi. Bawią mnie zamachy stanu zdefiniowane przez takich ?poważnych? publicystów jak Piotr Semka, czy jeszcze poważniejszego publicystę ?Faktu? Warzechę. Semka grzmiał że jak się umówili na samolot, to trzeba było umowy dotrzymać bo zamach stanu. Warzecha jest lepszy krzycząc coś o gangsterce politycznej na łamach swojego brukowca, gdzieś między reklamą maści na trądzik i artykułem o nowych cyckach Dody. Wszystko jest zabawne i tak jak ostatnio przykładałem Tuskowi za pedofilię i PZPN, tak teraz Tuska uważam za jedynego poważnego człowieka w tym małpim gaju.

Zaimponowały mi w Tusku dwie rzeczy. Po pierwsze Tusk na długiej konferencji i na parę dni przed szczytem wyjaśnił dlaczego prezydent nie będzie w składzie delegacji. Wyjaśnił naprawdę logicznie, rzeczowo podając argumenty i fakty, których nie będę powielał, są dostępne w sieci w sporym nakładzie. Po drugie Tusk zabierając samoloty, odmawiając dokumentów i czyniąc drugie rzeczy niemiłe bliźniemu mówi wprost i uczciwie: ?Samolot nie jest mi potrzebny, prezydent jest mi niepotrzebny?. Tusk zachowuje się w tym sporze do bólu uczciwie i do bólu powtarza o co mu chodzi. A Tuskowi chodzi o to, żeby to co zostanie wynegocjowane na szczycie było wynegocjowane przez rząd, bo rząd będzie realizował wynegocjowane.

Reklama

Kto o zdrowych zmysłach zgodziłby się, aby na czele delegacji rządowej stanął lider opozycji i negocjował w imieniu rządu, coś za co w ogóle nie ponosi odpowiedzialności, ponieważ konstytutucyjna odpowiedzialność będzie musiał ponieść rząd. Spór jest o to kto jest gwiazdą, a kto jest od roboty. Jeśli prezydent zgadza się w 100% z rządem Donalda Tuska, no to jestem w ciężkim szoku i to jest dla mnie prawdziwa sensacja, pytaniem otwartym pozostaje, co na to Jarosław Kaczyński i Tadeusz Rydzyk. Jeśli prezydent się nie zgadza z rządem, co jest normą w 99 na 100 spraw, łącznie z takimi jak kolor wykładziny w gabinecie premiera, no to ani konstytucja, ani odpowiedzialny premier nie może mu pozwolić, aby przeprowadzał sobie terapię obolałego ego na forum europejskim.

Nie może się Tusk zgodzić na to, żeby Kaczyński negocjował mu coś, co Tusk będzie musiał wykonać i za co weźmie odpowiedzialność, z której Kaczyński jest zwolniony. Sytuacja jest tak klarowna i tak prosta, że gmatwanie jej pinami, samolotami i śmiesznymi wypowiedziami poważnych publicystów jest biciem piany i to brudnej piany. Gdy mowa o gangsterskich zachowaniach, to trudno mi za takie uznać zatrzymanie samolotu do dyspozycji delegacji rządowej, to jest co najwyżej groteska. Gangsterstwem jest zamach na kompetencje, gangsterstwem jest przywłaszczanie sobie kompetencji rządowych, których prezydent nie ma i nie może mieć. Tusk walczy o najbardziej podstawową rzecz, o możliwość wyznaczania zadań DLA WAŁSNEGO RZĄDU. Dla Kaczyńskiego jest to tylko i aż zabawa o prestiż i choćby z tego powodu jestem w tym sporze po stronie Tuska, który walczy o swobodę podejmowania decyzji, które są obciążone odpowiedzialnością konstytucyjną.

Śmiesznie jest i kompromitująco również, tylko niby co miał zrobić Donald Tusk? Pozwalając Kaczyńskiemu na wyjazd i wchodzenie w kompetencje rządu, Tusk stawia się w absurdalnym położeniu szefa rządu, którym steruje szef opozycji. Poza tym ten szef opozycji nie ponosi żadnej odpowiedzialności za to co rządowi wyznaczy i co rząd będzie musiał wykonać. To jest sytuacja, w której były mąż chciałby spać w jednym łóżku z była żoną i obecnym mężem żony. To jest sytuacja, w której prezydent próbuje zawłaszczyć kompetencje rządu, odcinając od kompetencji odpowiedzialność jaka spoczywa na rządzie. W tym sporze jestem od początku do końca po stronie Tuska, rozgrzeszam go z samolotów, pinów i innych desperackich prób powstrzymania prezydenta przez wchodzeniem do łóżka rządu. Rozgrzeszam bo Tusk nie ma innego wyjścia, aby się pozbyć Dyzmy z przyjęcia, po drugie Tusk mówi otwarcie, że schodzi do poziomu samolotów, aby bronić swojego prawa do decydowania o zdaniach rządu, za które Tusk ponosi odpowiedzialność. I mało tego, że popieram Tuska, Tusk powinien przy każdej następnej okazji powtórzyć tresowanie Kaczyńskiego, wszelkimi dostępnymi środkami, ponieważ na zmianę konstytucji nie mamy szans, przy zmianie mentalności Kaczyńskiego nie warto przecinka postawić, ten temat nie nadaje się nawet do głęboko teoretycznych rozważań.

Reklama

14 KOMENTARZE

  1. Takie znalazłem w sieci
    Na podstawie art. 10 ust. 2 władzę wykonawczą sprawuje Prezydent i Rada Ministrów (RM) czyli Prezydent jest ważniejszy bo jest na pierwszym miejscu. Ale już na podstawie Art. 146 ust.1 to RM prowadzi politykę wew. i zagraniczną (ale sprawowanie jej przez Prezydenta nie jest wykluczone), a na podstawie ust. 4 pkt. 9 sprawuje ogólne kierownictwo w dziedzinie stosunków z innymi państwami i organizacjami międzynarodowymi. Ale na podstawie art. 133 Prezydent jako reprezentant państwa w stosunkach zewnętrznych ratyfikuje umowy międzynarodowe a na podstawie ust. 3 w zakresie polityki zagranicznej współdziała z RM lub właściwym ministrem.
    Skoro Prezydent RP reprezentuje władzę wykonawczą, reprezentuje naród w stosunkach zewnętrznych to przypisana tylko forma ratyfikacji umów nie wyklucza działań innych wynikających z współdziałania Prezydenta z RM w dziedzinie polityki zagranicznej. Konstytucja wyraźnie stawia w konflikcie organy władzy wykonawczej(Prezydent, RM).
    Przy czym na podstawie art. 4 władzą zwierzchnią RP jest Naród i to naród sprawuje ją bezpośrednio lub przez swoich przedstawicieli, którymi na podstawie art. 104 i 108 są posłowie, senatorowie oraz na podstawie art. 126 i 127 Prezydent. Art. 126 ust. 1 mówi iż Prezydent RP jest najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej i gwarantem ciągłości władzy państwowej, a na podstawie art. 126 ust. 2 stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa. Czyli Premier nie jest reprezentantem narodu w rozumieniu konstytucji RP gdyż nie jest wybierany w wyborach powszechnych.

    • Słowo kluczowe:
      “współdziałanie”. To słowo nie występuje w artykułach dot. RM (chyba że coś przoczyłam). W związku z tym to co robi prezydent jako reprezentant państwa musi być uzgodnione z RM, która prowadzi politykę wewnętrzną i zewnętrzną. Jeśli prezydent podejmuje decyzje nie uzgodnione z RM to jest to złamanie konstytucji. Władza wykonawcza prezydenta jest enumeratywnie wymieniona, więc nie wiem na jakiej podstawie art. 146 ust. 1 mówiący o zadaniach RM miałby być rozszerzony na prezydenta? To się nazywa właśnie swobodna interpretacja (nie jest napisane, że On nie może tzn. że może). To tak jak ze stwiedzeniem: “film dla dorosłych” (nie jest powiedziane, że dzieci nie mogą go oglądać). Takie stwierdzenia wzmacnia się poprzez dodanie słowa “tylko”. Tylko czy to coś zmienia?

        • Nie bardziej błędnego.
          Zapis jest jednoznaczny kto współdziała z kim. W połączeniu z artykułem przypisującym kompetencje w zakresie prowadzenia polityki zagranicznej Radzie Ministrów jest całkowicie jasne, że prezydent w tym obszarze może realizować jedynie zadania powierzone mu przez rząd. Wiem, że ciężko Ci się z tym pogodzić, ale tak stanowi konstytucja czy Ci się Tobie podoba czy nie. I nie zmieni tego nawet tandetna manipulacja “anonimowego” urzędnika Kancelarii Prezydenta.
          Trzeba być wtórnym analfabetą żeby tego nie rozumieć. Albo wyznawcą PiSu.

  2. Człowieka rażą te wszystkie
    Człowieka rażą te wszystkie rozważania o samolocie, które rozmywają i spychają na peryferie istotę sporu – czyli wchodzenie Prezydenta w kompetencje rządu i łamanie zapisów konstytucyjnych, zgodnie potwierdzanych przez wszystkie autorytety prawnicze. 

    Nic tak nie boli jak wydzieranie pieniędzy i skracanie tym samym wydatków kancelarii prezydenckiej. Obecnie, to najlepszy sposób na tresowanie głównego lokatora.

  3. Jednak LAK wepchnął się na szczyt
    Jak można było się spodziewać, Tusk postawiony pod ścianą zachował się z klasą. Szkoda, że prezydenta rządowej opozycji na to nie stać. Zamiast ministra finansów obok Tuska zajął miejsce superspec od wszystkiego, czyli miłosciwie nam panujący prezydent, nie podzielający linii działania rządu. Ego najjaśniejszego zostało nakarmione, bo postawił na swoim.

    Trzymajcie teraz kciuki, by prezydent nie wyrywał Tuskowi mikrofonu i zadowolił się posadowieniem tyłka przy stole obrad.

    • A jednak…
      Muszę jednak oddać sprawiedliwość Kaczyńskiemu. Gdy zaczęto omawiać finanse pan prezydent uniósł się z krzesła i ustąpił go Rostowskiemu. Przyznał więc tym samym, że to nie on jest głową polskiej delegacji. Przyznał w ten sposób również, że lecąc do Brukseli niepotrzebnie parę rzeczy powiedział w samolocie. Tak to jest, gdy mówi się szybciej niż myśli.

  4. To co wyprawiają Media
    To co wyprawiają Media przechodzi ludzkie pojęcie.
    Uciekanie od meritum sporu, żywienie się plotkami podrzuconymi przez np. Kamińskiego, ogólna histeria, kompromitacja, bitwa o krzesła (której nie było).
    Plan jest jasny – wykazanie, jak Prezydent ma ze strony Rządu strasznie źle.
    Myslę, że czeka nas fala propagandowych kłamstw, których celem będzie pokazanie osoby Prezydenta w odpowiednim świetle.
    To jest głowny cel tej wizyty.
    Kamiński już zaczął realizować ten plan.

  5. Prezydent ma konstytucyjny obowiązek współpracy z rządem.
    Prezydent ma konstytucyjny obowiązek współpracy z rządem, ale go nie realizuje. Więc powinien zostać zdjęty z urzędu.
    To wydaje mi się oczywiste i nieskomplikowane.

    Nie podoba mi się to, co wyprawiają media, nawet Justyna Pochanke w tvn24. Zadają kompletnie bezsensowne pytania o samoloty, fotele, talerze itp. duperele. Nie mają intuicyjnego całościowego oglądu tego żenującego problemu, stworzonego przez dwór prezydenta, a jak podejrzewam głównie przez judzącego pana Kownackiego. Odkąd nastał jako szef kancelarii, prezydent zmienił oblicze. Niestety nie z korzyścią dla Polski.