Reklama

Łatwo się domyślić, że tytuł nawiązuje do dwudniowej żenady w wykonaniu Prezes Sądu Najwyższego, Małgorzaty Gersdorf. Być może są jeszcze osoby, które nie kojarzą o co chodzi, dlatego krótko wyjaśnię. Pani Gersdorf wczoraj powiedziała, że nie chodziła w żadnych marszach opozycji i nie paliła żadnych świeczek. Jest to wierutna bzdura, ordynarne kłamstwo i bezczelność na poziomie „najwyższej kasty”. Wie to każdy, kto pamięta wyczyny Gersdorf, a jak wiadomo Internet nie zapomina. Bardzo szybko setki komentatorów jednocześnie, niezawiśle i niezależnie zaczęło rozprowadzać powyższe zdjęcie.

Gdy tylko cała akcja ruszyła umieściłem krótki komentarz w tonie hazardowym. Stwierdziłem, że przyjmę zakład od wszystkich odważnych, którzy naiwnie uważają, że podobnej żenady nie da się obronić przed sądem i z całą pewnością dowód w postaci fotografii byłby dla sądu rozstrzygający. Nikt się nie zgłosił, ale za to dostałem całe mnóstwo odpowiedzi z propozycjami linii obrony. Ludzie pisali mniej lub bardziej śmiesznie, celnie i tak sobie, ale jedno przekonanie towarzyszyło wszystkim – jak najbardziej mogło by w sądzie przejść, że Gersdorf nie trzymała świeczki i nie brała udziału w protestach ulicznych. Wystarczy odpowiednio się zabrać do rzeczy i postawić parę tez. Na zdjęciu widać wyraźnie, że Gersdrof nie trzyma świeczki, tylko wkład do zniczy, nie maszeruje, tylko stoi, no i wokół niej nie ma żadnych polityków, demonstrantów, czy innych akcentów politycznych.

Reklama

Dokładnie tak to wygląda w sądzie, jeśli chodzi o kierunek, jednak w praktyce jest jeszcze gorzej. Ktokolwiek uczestniczył w rozprawie, ten wie, że każdą bzdurę można w sądzie przeprowadzić i udowodnić. Co dla normalnego człowiek jest oczywiste, w sądzie podlega wykładni. Wystarczy powołać biegłego, który stwierdzi, że zdjęcie Gersdorf nie da się jednoznacznie umieścić w szerszym kadrze protestów. Samo sformułowanie „jednoznacznie” albo „nie można wykluczyć”, powoduje, że sąd taki dowód oddala i nikt sądowi nic nie zrobi. Naturalnie to samo dotyczy biegłego, bo kto mu zabroni zachować ostrożność? Inny przykład. Obrońca powołuje się na to, że autor zdjęcia jest nieznany, a Gersdorf nie wyrażała zgody nie utrwalanie jest wizerunku i już średnio uzdolniony mecenas popłynie „owocami z zatrutego drzewa”. W przypadku Gersdorf nie ma też potrzeby zgadywać, jakby to wszystko wyglądało, ponieważ ona sama siebie przesłuchała i złożyła zeznania. Posłuchajmy:

Nie poszłam demonstrować. Dostałam tę świeczkę od organizatorów. Było ciemno no to ją wzięłam.

No i co, dalej jest śmiesznie? Dla wielu tak, ale jeśli się podobne rzeczy widzi w sądzie, a sąd takie zaznania uznaje za wiarygodne, po czym skazuje z kodeksu karnego lub uwzględnia pozew o naruszenie dóbr i „nierzetelną publikację”, to gwarantuję, że nikt by się w sądzie nie zaśmiał. Do wcześniejszego krótkiego komentarza dołożę kolejny. Nie tylko Gersdorf i pozostałe święte krowy wybroniłyby się w sadzie, ale Ty i Ty frajerze, który pokazujesz w Internecie oczywiste dowody, wyszedłbyś z sali sądowej o kilkadziesiąt tysięcy lżejszy i jeszcze musiałbyś zamieścić przeprosiny. Tak to nadal wygląda i nie mam pojęcia jak się ostatecznie zakończy. Biorąc pod uwagę, że drugie podejście do reformy sądownictwa zależy od podpisu chłopca, nie polityka, to wszystko może się wydarzyć.

Wiem natomiast, że uruchomienie tematu przez PiS spowodowało, że po pierwsze sama „najwyższa kasta” każdego dnia ośmiesza się i odkrywa do gołego, a po drugie Polacy przejrzeli na oczy i zaczynają rozumieć jak to działa. Rozumieją również teoretycy, którzy nigdy w sądzie nie byli i dopiero to pokazuje skalę patologii! Mnie historia Gersdorf i tym podobne sprawy od dawna nie śmieszą. Ściślej od 2014 roku, kiedy usłyszałem, że Owsiak nie pamięta czy jest prezesem „Złotego Melona”, po czym sąd odwoławczy zmienił wyrok uznając, że Matka Kurka znieważył Owsiaka „królem żebraków”, a Owsiak Matki Kurki nie znieważył słowami „pierdol się”, „będziesz miał w dupę”, i „wariat ze Złotoryi”.

Reklama

18 KOMENTARZE

  1. Gersdorf: to nie była

    Gersdorf: to nie była świeczka, ale wkład, ja stałam, a nie chodziłam, poza tym było ciemno

    Radio Erewań? Dzień dobry. Czy to prawda, że w Moskwie na Placu Czerwonym rozdają samochody? Radio Erewań: Tak, to prawda, tylko że nie w Moskwie, lecz w Leningradzie, i nie na Placu Czerwonym, a na Placu Rewolucji, i nie samochody, a rowery. I nie rozdają, a kradną.

  2. Gersdorf: to nie była

    Gersdorf: to nie była świeczka, ale wkład, ja stałam, a nie chodziłam, poza tym było ciemno

    Radio Erewań? Dzień dobry. Czy to prawda, że w Moskwie na Placu Czerwonym rozdają samochody? Radio Erewań: Tak, to prawda, tylko że nie w Moskwie, lecz w Leningradzie, i nie na Placu Czerwonym, a na Placu Rewolucji, i nie samochody, a rowery. I nie rozdają, a kradną.

  3. Jak o sądach, to o sądach.

    Jak o sądach, to o sądach. Przeżyłem dziś w pewnym sądzie rejonowym szok poznawczy. Poszedłem, żeby się przeczytać akta mojej toczącej się sprawy (tak jak już parę razy w życiu robiłem). Więc podałem pani sygnaturę sprawy, a tu zonk – "nie może Pan przeczytać akt swojej sprawy, zapiszę sygnaturę i zadzwonię do Pana, jak przygotujemy akta". I żadnego pokwitowania, ze złożyłem zapotrzebowanie na przejrzenie moich akt. W mojej sprawie za tydzień ma być publikacja wyroku, jak nie przejrzę akt, to może być po ptokach (nawet jak będzie dzień-dwa przed publikacją to po ptokach).

    I to nie chodzi o to, że mnie tylko tak potraktowano – innych petentów też. Z takim wynalazkiem się jeszcze nie spotkałem.

  4. Jak o sądach, to o sądach.

    Jak o sądach, to o sądach. Przeżyłem dziś w pewnym sądzie rejonowym szok poznawczy. Poszedłem, żeby się przeczytać akta mojej toczącej się sprawy (tak jak już parę razy w życiu robiłem). Więc podałem pani sygnaturę sprawy, a tu zonk – "nie może Pan przeczytać akt swojej sprawy, zapiszę sygnaturę i zadzwonię do Pana, jak przygotujemy akta". I żadnego pokwitowania, ze złożyłem zapotrzebowanie na przejrzenie moich akt. W mojej sprawie za tydzień ma być publikacja wyroku, jak nie przejrzę akt, to może być po ptokach (nawet jak będzie dzień-dwa przed publikacją to po ptokach).

    I to nie chodzi o to, że mnie tylko tak potraktowano – innych petentów też. Z takim wynalazkiem się jeszcze nie spotkałem.

  5. Mądre, chińskie przysłowie

    Mądre, chińskie przysłowie mówi:  jeden obraz wart więcej niż tysiąc słów.
    Tu, rzeczywiście trafia w sedno.
    Od lewej: Jerzy Kożmiński (współpracownik Balcerowicza lata 90-te), Edward Gierek, Małgorzata Gelsdorf, Aleksander Kwaśniewski


     

  6. Mądre, chińskie przysłowie

    Mądre, chińskie przysłowie mówi:  jeden obraz wart więcej niż tysiąc słów.
    Tu, rzeczywiście trafia w sedno.
    Od lewej: Jerzy Kożmiński (współpracownik Balcerowicza lata 90-te), Edward Gierek, Małgorzata Gelsdorf, Aleksander Kwaśniewski