Reklama

Musiałem sprawdzić ile czasu minęło od napisania i przesłania powieści do niemal wszystkich wydawnictw w Polsce i sam byłem zaskoczony, że mija drugi rok. Niesamowita historia jeśli pomyśleć, że głównym bohaterem powieści jest przedstawiciel mniejszości narodowej, którego pełne dramatycznych zwrotów życie zostało spisane niemal od narodzin, aż po śmierć. Dwa lata w Polsce wydaje się powieść i tylko dlatego tak długo, że autor ośmielił się pisać o życiowych wyborach nie-polskiego chłopca, mężczyzny, starca. Dziki kraj, antysemityzm pełną gębą, ale liczę, że tuż po wydaniu lawiną spłynie debata publiczna z udziałem innych „ofiar” antysemityzmu, jak choćby Maćka Stuhra, czy wiecznie prześladowanego Adama Michnika. Trudno mi ocenić na ile ta radosna dla mnie niespodzianka stanie się radością moich Czytelników, na ile zmartwi przeciwników i w jakim stopniu odmieni oblicze debaty. Niemniej w skrytości ducha żywię niemałą nadzieję, że nakład nie wyczerpie tematu, że w Wydawnictwie Prohibita nie pojawi się pocztylion z listem podpisanym przez 200 intelektualistów domagających się spalenia powieści przed Centrum Szymona Wiesenthala, a zachowanie fundamentów Wydawnictwa uzależni się od zmiany szyldu na „Znak – franczyza”. Tak sobie naiwnie powtarzam w samym środku nieuzasadnionych złośliwości, że na pewno będzie dobrze, że już wkrótce będę miał pół miliona fanów na „fejsie” i stałe zaproszenia do programów nie pozostawiających widzom cienia wątpliwości komu i jak bardzo mają ufać. Będzie się działo, zmieni się praktycznie wszystko, sława, pieniądze i no i przede wszystkim pełen luz. Zamiast codziennego znoju, kilkustronicowego felietonu, który przeczyta kilka tysięcy oszołomów, jedno zdanie, a jak mi się nie będzie chciało to i jedno słowo, które zaogni dyskusję na długie tygodnie.

Przygotowałem sobie kilka sloganów, którymi zamierzam podzielić Polskę. Najprawdopodobniej zacznę od tego, że „Berek” jest tęsknotą za Nie- Polakiem. Na początku zwykły slogan pewnie nie zadziała, taka siła przekazu przyjdzie gdzieś po 20 występie w studio redaktora Lisa, dlatego przebiorę się za motylka i będę biegał wzdłuż synagogi w czasie szabasu, a jak Bóg da w czasie paschy. Jest jeszcze czas na korektę projektu, gdyby się komuś narodziły jakieś ciekawe ornamenty, chętnie doposażę wstęp do dyskursu na temat świeckości państwa. Proszę jednak najmocniej, by powściągnąć wodze fantazji, odmawiam wzięcia udziału w rytualnym uboju, nie pozwolę też sobie obciąć ani kawałka siebie. Trzeba również pamiętać, że tego rodzaju debiuty okraszone eventami, muszą zawierać w sobie element ludyczny, czyli zabawowy, żadnego sztywniactwa. Uprzedzam radykałów, którzy na gwizdek Gazety zaproponują mi całopalenie w dresie pasiastym, że faszystowskiego fackelzugu nie będzie. Nie wykluczam natomiast wizyty na Krakowskim Przedmieściu, bo jak słusznie zauważył „mój kolega po piórze”, nie zna Polski, kto nie wie co się tam dzieje. A tam się dzieje całkiem kulturalnie i z przestrzeganiem przepisów BHP, wprawdzie zdarza się, że przypalą kiepem, ale zaraz szczyną ugaszą i odkażą. Jeszcze nic się nie stało, jeszcze farby drukarskiej talent autora nie powąchał, a już nie sposób poznać człowieka. Życie, samo życie i śmierć frajerom, my celebryci mamy swoje prawa, artyście można więcej, resztę odsyłam na fotele do szklanej pogody.

Reklama

Szanowni Czytelnicy, wszystkie wady można mi przypisać i wiele będzie pasowało, ale jedną zaletą chciałbym się pochwalić, no może dwoma. Pierwsza zaleta odnosi się do szacunku, który to szacunek obejmuje wszystkie inne szacunki, ponieważ zawsze i wszędzie staram się zachować szacunek dla inteligencji własnej i Czytelnika. Nie dam sobie tej zalety przerobić na wyżej spisane wady karmione brakiem szacunku dla inteligencji jakiejkolwiek. Drugą zaletą jest plebejskość, dla mnie jak dla demonstracji „Tu jest Polska”. Siedzę sobie w dresie pod lasem i tyram ile mogę, patrzę jak chłop ziemię orze, widzę robotników wracających z KGHM i nikt mnie stąd nie wyrwie, tu się urodziłem, tu jest Polska. Hołduje ludowym porzekadłom, chłop ze wsi owszem, wieś z chłopa nigdy nie wyjdzie. Kto się na podwórku wychował w salonie się udusi, komu smakował odgrzewany obiad, ten się nie napasie homarem na raucie. Szanowni Czytelnicy z poszanowaniem inteligencji obu stron, zobowiązuję się do zachowania wszystkich wad i dwóch zalet, a Was zapraszam do księgarni, jeszcze nie jestem w stanie powiedzieć gdzie i o której, ale będę przekazywał najnowsze informacje. „Berek” przejdzie przez kolejną redakcję, jednak najważniejsze, że „Berek” będzie książką, jak Pan Bóg przykazał, papierową, pachnącą , którą można postawić na półce albo wziąć ze sobą na wakacje. Czy to nie jest jeden z cudów świata? Wada mi podpowiada, że to w polskich realiach więcej niż cud, ale zaleta upomina się, żeby już kończyć tę, mam nadzieję, ciekawą zapowiedź wydawniczą.

Reklama

28 KOMENTARZE

  1. Alleluja i do przodu. Siać!
    Kupię na pewno. Kupuję "Sieci" i "Do rzeczy", chociaż nie wszystko tam czytam, ale robię to dla zasady. Matka Kurka jest nasz i dlatego, że jest nasz, to go kupię. Niech go dodrukują, jak zajdzie taka potrzeba.
    PS Taki Coryllus sam sprzedaje to co wyprodukuje, może i Ty na swoim blogu stworzysz swoim Czytelnikom taką opcję?

  2. Alleluja i do przodu. Siać!
    Kupię na pewno. Kupuję "Sieci" i "Do rzeczy", chociaż nie wszystko tam czytam, ale robię to dla zasady. Matka Kurka jest nasz i dlatego, że jest nasz, to go kupię. Niech go dodrukują, jak zajdzie taka potrzeba.
    PS Taki Coryllus sam sprzedaje to co wyprodukuje, może i Ty na swoim blogu stworzysz swoim Czytelnikom taką opcję?

  3. Dziękuję wszystkim za
    Dziękuję wszystkim za gratulacje i wyrażone zniecierpliwienie w oczekiwaniu na premierę. Jak zwykle z dowcipem i w sedno trafia Chlor. Tak rzeczywiście jest, że można by uznać “Berka” za najlepszą książkę traktującą o “stosunkach”, gdyby pojawiła się w Polsce jakakolwiek inna książka. “Berek” jest esencją tego co od paru lat, “po nawróceniu” usiłuję opisać, to jest książka o wielu ważnych troskach i nadziejach ludzi wiecznie walczących o woje i tylko o swoje.

    Muszę jeszcze przekazać ważną informację. Jednym z warunków wydania książki było usunięcie “Berka” ze stron internetowych. Jest to oczywiście wymóg głęboko uzasadniony, co więcej wcześniejsza publikacja wiąże się z ryzykiem wydawniczym, czego akurat moim zdaniem bać się nie należy. Wymóg wypełniłem, musiałem usunąć “Berka” i by uniknąć wszelkich spekulacji piszę o tym otwarcie. Jestem przekonany, że ta informacja będzie właściwie odczytana, ponieważ i tak cudem jest, że znalazło się odważne wydawnictwo.

    • Szanowny Panie Piotrze.
      Szanowny Panie Piotrze. "Berka" przeczytałem i uważam tę powieść za jedną z najlepszych, jeśli nie najlepszą z polskich powieści współczesnych. W mojej ocenie nie należy ona do działu: "Powieści blogerów", a do działu "Literatura współczesna". Wiem co piszę, bo czytałem książki Gabryjela Maciejewskiego, Krzysztofa Osiejuka, Macieja Świrskiego czyTomasza Mierzwińskiego, 
      Kolejność nieprzypadkowa. Książki "papieroowe"! Zabrzmiało to nieco patetycznie, sprowadzę ten
      wpis "na ziemię"; nawet nnie wiem w jaki sposób odszukałem "Berka" gdzieś w czeluściach Sieci, i choć takie czytelnicze pirackie prawo (bezpraawie), ciążyło mi to, bo dotyczyło właśnie "Berka".
      Ogromnie się cieszę, proszę załatwić z wydawnictwem nakład powiększony o cztrery, pięć egzemplarzy, które zakupię nie w formie zadośćuczynienia, lecz by obdarować nim grono moich przyjaciół.

      • Dziękuję za brawurową
        Dziękuję za brawurową recenzje. Jeśli chodzi o “Berka” ściągniętego z internetu, to nie ma powodu do wyrzutów sumienia, jestem zwolennikiem ściągania, które moim zdaniem nie koliduje z zakupem. Nie mam i nie będę miał pretensji do ludzi, którzy korzystają z takich form zapoznawania się z lekturą, ale oczywiście, żeby to wszystko miało sens, księgarnia jest nieodzowna, inaczej za chwilę umrze książka, ta w legendarnej postaci, bo czytanie liter z monitora, jak dla mnie, jest ledwie surogatem.

  4. Dziękuję wszystkim za
    Dziękuję wszystkim za gratulacje i wyrażone zniecierpliwienie w oczekiwaniu na premierę. Jak zwykle z dowcipem i w sedno trafia Chlor. Tak rzeczywiście jest, że można by uznać “Berka” za najlepszą książkę traktującą o “stosunkach”, gdyby pojawiła się w Polsce jakakolwiek inna książka. “Berek” jest esencją tego co od paru lat, “po nawróceniu” usiłuję opisać, to jest książka o wielu ważnych troskach i nadziejach ludzi wiecznie walczących o woje i tylko o swoje.

    Muszę jeszcze przekazać ważną informację. Jednym z warunków wydania książki było usunięcie “Berka” ze stron internetowych. Jest to oczywiście wymóg głęboko uzasadniony, co więcej wcześniejsza publikacja wiąże się z ryzykiem wydawniczym, czego akurat moim zdaniem bać się nie należy. Wymóg wypełniłem, musiałem usunąć “Berka” i by uniknąć wszelkich spekulacji piszę o tym otwarcie. Jestem przekonany, że ta informacja będzie właściwie odczytana, ponieważ i tak cudem jest, że znalazło się odważne wydawnictwo.

    • Szanowny Panie Piotrze.
      Szanowny Panie Piotrze. "Berka" przeczytałem i uważam tę powieść za jedną z najlepszych, jeśli nie najlepszą z polskich powieści współczesnych. W mojej ocenie nie należy ona do działu: "Powieści blogerów", a do działu "Literatura współczesna". Wiem co piszę, bo czytałem książki Gabryjela Maciejewskiego, Krzysztofa Osiejuka, Macieja Świrskiego czyTomasza Mierzwińskiego, 
      Kolejność nieprzypadkowa. Książki "papieroowe"! Zabrzmiało to nieco patetycznie, sprowadzę ten
      wpis "na ziemię"; nawet nnie wiem w jaki sposób odszukałem "Berka" gdzieś w czeluściach Sieci, i choć takie czytelnicze pirackie prawo (bezpraawie), ciążyło mi to, bo dotyczyło właśnie "Berka".
      Ogromnie się cieszę, proszę załatwić z wydawnictwem nakład powiększony o cztrery, pięć egzemplarzy, które zakupię nie w formie zadośćuczynienia, lecz by obdarować nim grono moich przyjaciół.

      • Dziękuję za brawurową
        Dziękuję za brawurową recenzje. Jeśli chodzi o “Berka” ściągniętego z internetu, to nie ma powodu do wyrzutów sumienia, jestem zwolennikiem ściągania, które moim zdaniem nie koliduje z zakupem. Nie mam i nie będę miał pretensji do ludzi, którzy korzystają z takich form zapoznawania się z lekturą, ale oczywiście, żeby to wszystko miało sens, księgarnia jest nieodzowna, inaczej za chwilę umrze książka, ta w legendarnej postaci, bo czytanie liter z monitora, jak dla mnie, jest ledwie surogatem.

  5. suplement-epilog(?)
    Panie Piotrze, jak już cieszyć się będziemy "papierowym" Berkiem, proszę rozważyć opublikowanie w jakiejś krótkiej formie, ale jednak dłuższej niż zwyczajowy felieton, epizodu dotyczącego "przygody" Berka z wydawnictwem Znak.
    To jest po prostu fantastyczne jak obnażył Pan miałką umysłowość i nierzetelność redaktora tego wydawnictwa. I doprawdy zasługuje na łatwiejszy sposób dotarcia do tego niż obecnie.
    W mojej ocenie stanowiłoby to nie tylko rodzaj klamry spinającej Pańską powieść ale i przyczynek do refleksji nad rolą wydawnictw typu Znak, (tak niecnie dyskontujących niegdyś znaczącą markę),  w naszej aktualnej rzeczywistości… 

  6. suplement-epilog(?)
    Panie Piotrze, jak już cieszyć się będziemy "papierowym" Berkiem, proszę rozważyć opublikowanie w jakiejś krótkiej formie, ale jednak dłuższej niż zwyczajowy felieton, epizodu dotyczącego "przygody" Berka z wydawnictwem Znak.
    To jest po prostu fantastyczne jak obnażył Pan miałką umysłowość i nierzetelność redaktora tego wydawnictwa. I doprawdy zasługuje na łatwiejszy sposób dotarcia do tego niż obecnie.
    W mojej ocenie stanowiłoby to nie tylko rodzaj klamry spinającej Pańską powieść ale i przyczynek do refleksji nad rolą wydawnictw typu Znak, (tak niecnie dyskontujących niegdyś znaczącą markę),  w naszej aktualnej rzeczywistości…