Reklama

Kiedyś było mi ciemno, więc zgasłem. Zbliżyłem się do tła, od razu zrobiło się raźniej. Podwyższyłem głos, stanąłem sobie na palcach. Wyróżnić się z tłumu górą głosu.

Kiedyś było mi ciemno, więc zgasłem. Zbliżyłem się do tła, od razu zrobiło się raźniej. Podwyższyłem głos, stanąłem sobie na palcach. Wyróżnić się z tłumu górą głosu. Nie miało kiedy mi się przypomnieć… Czy widać w ciemności, że stoję wyżej, a gdzie stoję, mierzę w miejscu? Gnębia myśli, co mi ślina przyniesie; niesie w sień, niech się wsiną globalną.

Wyostrzyły mi się zmysły. Dopiero w ciemności widać, jak ważny jest wzrok. Normalnie nie zwracam uwagi na oczy, tutaj przejrzałem. Słyszę też, że zbliża się do mnie cień. Nie cień, coś cieńszego. To zanika w zbliżeniu. Że też… też coś. Coś takiego. Już cię nie ma. Sensualnie, bo a priori dogorywasz w mojej refleksji. Obok bez zmian. Zatoczylem na wszelki wypadek koło pięściami, na raziem przytulnie bezpieczny. Idealna odległość: wiem, że jesteś, ale żeby cię stuknąć, muszę się zbliżyć. Komfort indywidualnej wspólnoty. Gaszę w sobie zakusy na język. Dotknąłbym nim istoty, z korzyścią dla mowy. Bez uszczerbku milczenia. Dziwne myśli, nie widać ich. Ukułem dla nich powiedzenie, ale jeszcze bym coś ukuł. Coś głębszego, wielokrotnie złożonego. Pode mnie. Może być podrzędnie. Czas mija, potrafię wyłuszczać odcienie. Im dłużej siedzę w staniu w stanie ciemności, tym bardziej jasne staje się me położenie. Jak gdyby ciemna kolejka mogła stać za wylegiwaniem się w świetle. Światłość jest w ruchu, kto się nie rusza – gaśnie. Jaśniej postawić tego nie można, można wyraźniej. Na jasno postawione trudniej się wpada. Jeśli ruch to światło, dlaczego stać w miejscu, skoro można je rozgrzać. Tak, do światła trzeba ruszyć, wtedy ciemność sama zgaśnie. To nie będzie widoczne, tak widać trzeba. Mość to ciemność; Ja – Snością, że się przedstawię. Widać, że ciemni. Słychać, że głusi. Nigdy nie słyszałem, żebym to ja był głuchy. Musi trudnawe być pozbawionym pochwał. Gdzieś jest też muzyka, ale kto jej słucha w ciemni. Ciekawe, że czuję karnację intensywniej niż w świetle, swoją i domyślną pulsującą z boku. Stać, nie ruszać się, bo olśni! Gdybym był władzą, takie właśnie miałbym motto. Stać w miejscu i grzecznie iść za mną. Bo olśni, a to boli. Wcale nie boli. Ból władzy poddany wiedzy zniesie. Zniesie go też władza, na pył, za pomocą prochu. Historycznie w ciemność patrząc. Przyszłość to niestrawiona przeszłość plus złudna obietnica teraźniejszości. Przed nami – przyszłość! Taki Plakat Grozy wisi nad nami. Czasem znaczy, że nie będziesz jej świadkował. Za to martwemu się nie zmienia. Powinni nas chować w pionie, więcej się zmieści i można by potraktować jako chwilowy przestój: – Pan i pani pozwolą. Skoro się już nie ruszacie, zakopiemy was na chwilę, ale bez obaw, pionowo, gdybyście chcieli wrócić do wyścigu. Wiem, wam się nie spieszy. Meta za wami, przed wami start co najwyżej.

Reklama

Nie byłoby pomników poległych, tylko powstałych albo pozostawionych, postawionych przed pozostawieniem. Albo za. Ktoś przeciw? Większy szacunek dla zmarłych, nie musieliby leżeć przed żywymi plackiem. Jak godna kolejka z wysoko uniesioną głową. Przechodniu, nie zatrzymuj się, kiedyś ty postoisz, ja tu stałem przed tobą i oddaję ci hołd. Wspomnienia z jasności umysłu, szykuje się. Szyku, a kysz, to nie pora. Głowa mnie kręci. I szyja, a od szyi – pas. W nogi, każe głowa, jeśli szyja nie przekręci. Tak się składa, że rozłożyłem ręce. Dojrzałem: nie w piąstki, lecz w piątkę. Przybij ją, przybij do krzyża, poczuj wspólnotę załamania rąk nad mąką. Nad męką tych mąk. Naszego z mąk powszedniego. Na kartki i od święta. Z kartki czytanej na co dzień przez władzę, władzę świecką i niemiecką. Ładnie to tak? Czy powszechnie na przykład wiadomo, że oni to…? Bo ja to wiem powszechnie… bo ja to wiem? Spóźniłem się z tym trochę, ale za to z potężnym poślizgiem, dzięki czemu spóźniłem się ciut szybciej. Komu się śpieszy do gleby? Ja przynajmniej zaliczyłem, zdało się. Można by powiedzieć, zdało się jak babie, przy pomocy tyłka. Egzema z życia. Trwały jego ślad. (”Ślady prowadzą poślednio do pośladka średniego świadka z siatki półświatka…”). I tyle go widzieli, nawet im nie czmychnął. Zbladł, udławił się niknięciem.

Reklama

21 KOMENTARZE

  1. Dzień dobry!
    Mesjanizm ma Pan we krwi, to pewna; ale pamięta Pan, że mesjasz to nie jest najbardziej korzystna fucha? No i proszę nie znikać tak definitywnie, nawet w obliczu większości; na bladość (czyżby wywołaną po brytyjsku zamglonym słońcem?) mamy kolory, i to niekoniecznie alternatywne, przeciwnie wprost, bez żadnej alternatywy. Życie po prostu pędzi, coraz szybciej, w coraz bardziej sprecyzowanym kierunku i coraz mniej w nim tych alternatywnych rozjazdów.

    • Wreszcie dostrzeżono we mnie posłańca.
      To tak w ogóle, natomiast dziś chciałem tylko, iżby miało długi początek, pustkę w środku (inteligentną, rzecz najjaśniejsza) i urwany pod środek koniec. W skrócie, żeby się kojarzyło, co tam komu i gdzie sobie lubi.

      Pan zaś, jak zawsze, uwzniośla tekst autorskim odczytem i jest to najlepszy kierunek, na jaki można łapczywie liczyć. Za to wszystko dziś i Panu na niedzielę: dzień dobry i dzięki.

  2. Dzień dobry!
    Mesjanizm ma Pan we krwi, to pewna; ale pamięta Pan, że mesjasz to nie jest najbardziej korzystna fucha? No i proszę nie znikać tak definitywnie, nawet w obliczu większości; na bladość (czyżby wywołaną po brytyjsku zamglonym słońcem?) mamy kolory, i to niekoniecznie alternatywne, przeciwnie wprost, bez żadnej alternatywy. Życie po prostu pędzi, coraz szybciej, w coraz bardziej sprecyzowanym kierunku i coraz mniej w nim tych alternatywnych rozjazdów.

    • Wreszcie dostrzeżono we mnie posłańca.
      To tak w ogóle, natomiast dziś chciałem tylko, iżby miało długi początek, pustkę w środku (inteligentną, rzecz najjaśniejsza) i urwany pod środek koniec. W skrócie, żeby się kojarzyło, co tam komu i gdzie sobie lubi.

      Pan zaś, jak zawsze, uwzniośla tekst autorskim odczytem i jest to najlepszy kierunek, na jaki można łapczywie liczyć. Za to wszystko dziś i Panu na niedzielę: dzień dobry i dzięki.

  3. Dzień dobry!
    Mesjanizm ma Pan we krwi, to pewna; ale pamięta Pan, że mesjasz to nie jest najbardziej korzystna fucha? No i proszę nie znikać tak definitywnie, nawet w obliczu większości; na bladość (czyżby wywołaną po brytyjsku zamglonym słońcem?) mamy kolory, i to niekoniecznie alternatywne, przeciwnie wprost, bez żadnej alternatywy. Życie po prostu pędzi, coraz szybciej, w coraz bardziej sprecyzowanym kierunku i coraz mniej w nim tych alternatywnych rozjazdów.

    • Wreszcie dostrzeżono we mnie posłańca.
      To tak w ogóle, natomiast dziś chciałem tylko, iżby miało długi początek, pustkę w środku (inteligentną, rzecz najjaśniejsza) i urwany pod środek koniec. W skrócie, żeby się kojarzyło, co tam komu i gdzie sobie lubi.

      Pan zaś, jak zawsze, uwzniośla tekst autorskim odczytem i jest to najlepszy kierunek, na jaki można łapczywie liczyć. Za to wszystko dziś i Panu na niedzielę: dzień dobry i dzięki.

    • Z cytatami Kota istnieje niebezpieczeństwo, że ich długość
      i zawiłość odstraszą ewentualną młodzież oraz tych dorosłych, którzy uczą się przez całe życie. A byłby to błąd. Trzeba bowiem zawsze czytać lub oglądać przyniesione przez Kota do samego końca. Bo np. jeśli ktoś kiedykolwiek wątpił w romantyczna naturę kotów, to dostał dziś nauczkę, natomiast każdy podejrzewający koty o poczucie humoru, w tym również romantyczne, otrzymał kolejny raz żelazny dowód.
      Wielkie dzięki za całokształt, Kocie, z ukłonami
      y

    • Z cytatami Kota istnieje niebezpieczeństwo, że ich długość
      i zawiłość odstraszą ewentualną młodzież oraz tych dorosłych, którzy uczą się przez całe życie. A byłby to błąd. Trzeba bowiem zawsze czytać lub oglądać przyniesione przez Kota do samego końca. Bo np. jeśli ktoś kiedykolwiek wątpił w romantyczna naturę kotów, to dostał dziś nauczkę, natomiast każdy podejrzewający koty o poczucie humoru, w tym również romantyczne, otrzymał kolejny raz żelazny dowód.
      Wielkie dzięki za całokształt, Kocie, z ukłonami
      y

    • Z cytatami Kota istnieje niebezpieczeństwo, że ich długość
      i zawiłość odstraszą ewentualną młodzież oraz tych dorosłych, którzy uczą się przez całe życie. A byłby to błąd. Trzeba bowiem zawsze czytać lub oglądać przyniesione przez Kota do samego końca. Bo np. jeśli ktoś kiedykolwiek wątpił w romantyczna naturę kotów, to dostał dziś nauczkę, natomiast każdy podejrzewający koty o poczucie humoru, w tym również romantyczne, otrzymał kolejny raz żelazny dowód.
      Wielkie dzięki za całokształt, Kocie, z ukłonami
      y

  4. trzeba z żywymi trzymać
    Dla odmiany moją specjalnością i umiłowanym zmysłem jest słuch. Co jakiś czas stresuję się sprawdzaniem z jakiej odległości słyszę łomotanie ściennego zegara. Ostatnio wychodzi tak gdzieś z 1,5 metra, po małym oszustwie pomiarowym.
    Zaś od paru lat wszelka mowa z telewizora, telefonu czy ust stanowi głośny wprawdzie, lecz niemal zupełnie niezrozumiały ciąg dźwięków.
    Każdy coś tam ma za uszami.

    • Mam 37 lat i opieram się wyłącznie na wyostrzonym słuchu
      (moje oczy służą głównie do wywracania, tzn., cały czas się przez nie wywracam) i właśnie w ciągu ostatniego roku zauważyłem, że zaczęły się u mnie kłopoty z rozumieniem mowy. Początkowo sądziłem, że to pewnie Anglicy bełkoczą, ale nie, Żony też nie rozumiem. Pocieszam się teraz, że oby to był koniec miłości, bo gdybym tracił słuch, zostanie mi tylko nos, a poleganie w Brytanii na nosie może być dotkliwie przykrzące i nikomu nie polecam.

      Dziękuję, i mówię to bardzo wyraźnie.

  5. trzeba z żywymi trzymać
    Dla odmiany moją specjalnością i umiłowanym zmysłem jest słuch. Co jakiś czas stresuję się sprawdzaniem z jakiej odległości słyszę łomotanie ściennego zegara. Ostatnio wychodzi tak gdzieś z 1,5 metra, po małym oszustwie pomiarowym.
    Zaś od paru lat wszelka mowa z telewizora, telefonu czy ust stanowi głośny wprawdzie, lecz niemal zupełnie niezrozumiały ciąg dźwięków.
    Każdy coś tam ma za uszami.

    • Mam 37 lat i opieram się wyłącznie na wyostrzonym słuchu
      (moje oczy służą głównie do wywracania, tzn., cały czas się przez nie wywracam) i właśnie w ciągu ostatniego roku zauważyłem, że zaczęły się u mnie kłopoty z rozumieniem mowy. Początkowo sądziłem, że to pewnie Anglicy bełkoczą, ale nie, Żony też nie rozumiem. Pocieszam się teraz, że oby to był koniec miłości, bo gdybym tracił słuch, zostanie mi tylko nos, a poleganie w Brytanii na nosie może być dotkliwie przykrzące i nikomu nie polecam.

      Dziękuję, i mówię to bardzo wyraźnie.

  6. trzeba z żywymi trzymać
    Dla odmiany moją specjalnością i umiłowanym zmysłem jest słuch. Co jakiś czas stresuję się sprawdzaniem z jakiej odległości słyszę łomotanie ściennego zegara. Ostatnio wychodzi tak gdzieś z 1,5 metra, po małym oszustwie pomiarowym.
    Zaś od paru lat wszelka mowa z telewizora, telefonu czy ust stanowi głośny wprawdzie, lecz niemal zupełnie niezrozumiały ciąg dźwięków.
    Każdy coś tam ma za uszami.

    • Mam 37 lat i opieram się wyłącznie na wyostrzonym słuchu
      (moje oczy służą głównie do wywracania, tzn., cały czas się przez nie wywracam) i właśnie w ciągu ostatniego roku zauważyłem, że zaczęły się u mnie kłopoty z rozumieniem mowy. Początkowo sądziłem, że to pewnie Anglicy bełkoczą, ale nie, Żony też nie rozumiem. Pocieszam się teraz, że oby to był koniec miłości, bo gdybym tracił słuch, zostanie mi tylko nos, a poleganie w Brytanii na nosie może być dotkliwie przykrzące i nikomu nie polecam.

      Dziękuję, i mówię to bardzo wyraźnie.