TSUE
„Sędzia” z Olsztyna miał wskrzesić zastrzeloną przez TSUE „rewolucję w sądach”
Teza brzmi następująco: „Kasta” miała przygotowany plan anarchizacji sądownictwa, ale wyrok TSUE go spalił. Jeśli coś brzydko pachnie albo nie daje mi spokoju, to wracam do tematu, nie przejmując się różnorodnością „felietonowego przekazu”. Wczoraj popełniłem tekst o bandytyzmie prawnym i w całej rozciągłości podtrzymuję zawartą w nim diagnozę, ale ten przypadek mówi nam o czymś jeszcze i to coś jest znacznie ważniejsze od „popisu” Juszczyszyna.
To co zrobił „sędzia” Paweł Juszczyszyn z Olsztyna, jest prawnym bandytyzmem
Od dwóch dni zrobiło się głośno wokół najnowszego „obrońcy konstytucji”, a tak naprawdę obrońcy bezkarności „nadzwyczajnej kasty”. Głośno, to nie znaczy, że mądrze i ze zwróceniem uwagi na istotę tego, co zrobił Juszczyszyn i inaczej niż prawnym bandytyzmem postanowienia „sędziego” nazwać się nie da. Wiem, że ta formuła jest nieludzko nadużywana, niemniej idealnie pasuje do wyczynów „sędziego” z Olsztyna – student pierwszego roku prawa zapadłby się ze wstydu pod ziemię, gdyby napisał takie kolokwium, jak postanowienie Juszczyszyna.
KRS i Izba Dyscyplinarna są nie do ruszenia i nie będą ruszone!
Dopiero zszedłem z placu budowy, a tyram drugi tydzień, upał, nie upał. Polecam to zajęcie wszystkim, szczególnie tym, którzy z nudów i braku fizycznych zajęć popadli w katastrofizm z powodu publicystycznej opinii rzecznika generalnego Trybunału UE, nijakiego Jewgienija Tanczewa. Przeczytałem i za chwilę przytoczę fragmenty tej opinii, ale wcześniej przypomnę inne postanowienie. Kto pamięta, że TSUE jednoosobowo wydał postanowienie zobowiązujące Polskę do przywrócenia sędziów Sądu Najwyższego? No właśnie, mało kto. Szkoda, bo tamto orzeczenie chociaż bezczelne, bezprawne i wychodzące poza kompetencje TSUE, było mimo wszystko prawnym konkretem.
Strony
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- następna ›
- ostatnia »