Reklama

Hajdarowicz wział się za porządki, ku zdziwien

Hajdarowicz wział się za porządki, ku zdziwieniu co poniektórych, a mnie nic nie dziwi i ciesze się z cudzego nieszczęścia, bo to zwyczajna głupota była. Rzeczą kuriozalną jest, że bojownicy o zupełnie inne wartości niż reprezentuje Hajdarowicz, biorą od Hajdarowicza wypłaty, a po fajrancie piszą publiczne donosy na szefa. Coś tu ewidentnie nie gra z tym lizaniem, powiedzmy ciastka, przez szybę. Ani etycznie, ani racjonalnie, a już na pewno wolnorynkowo tej postawy obronić się nie da. Doskonale rozumiem, że w przestrzeni publicznej częściej obowiązuje instynkt, odruch solidarnościowy lub wymiotny na pojedyncze hasła i zachowania, ale jeśli w Polsce ma narodzić się jakiś zalążek normalności, to nie da się bazować i tkwić mentalnie w PRL, tylko dlatego, że „naszych biją”. Obojętnie czy ludzki pan, czy nieludzki, obojętnie czy złodziej, czy filantrop, nabył tytyłu prasowe i ma prawo robić co mu się podoba. Więcej trzeba powiedzieć, skoro istnieje powszechne przekonanie, że nabył nieuczciwie i w niecnych celach, to tym bardziej pytam, co jeszcze w tym biznesie robią: Wildstein, Ziemkiewicz, Karnowski, Janke, Zaremba, którzy 90% swojej twórczości poświęcali zwalczaniu takich metod? Oni są w środku nowego biznesu Hajdarowicza, pozostali strzelają jak tam naprawdę jest. Mnie się nie bardzo chce strzelać, ale pisanie listów publicznych, pracownicze korespondowanie z szefem przez Internet nie świadczy o normalnych stosunkach. Człowiek dorosły, poważny, pewny swojej wartości dziękuje za współpracę, zabiera torebkę i wychodzi ze studia. Takich dorosłych postaw nie widzę, zamiast nich dziecinada peerelowska.

Reklama
Reklama

57 KOMENTARZE

  1. Jest jeszcze sprawa dwóch posłow z PIS
    Bogdana Święczkowskiego i Dariusza Barskiego definitywnie "wyrzuconych" przez Grzegorza Schetynę.
    wpolityce.pl/wydarzenia/17080-komunikat-pis-w-sprawie-barskiego-i-swieczkowskiego-nie-ma-podstaw-prawnych-do-wszczecia-takiej-procedury
    Art 65a ust. 1 ustawy o prokuraturze stanowi: "Prokurator mianowany, powołany lub wybrany do pełnienia funkcji w organach państwowych, samorządu terytorialnego, służby dyplomatycznej, konsularnej lub w organach organizacji międzynarodowych oraz ponadnarodowych działających na podstawie umów międzynarodowych ratyfikowanych przez Rzeczpospolitą Polską jest obowiązany zrzec się swojego stanowiska, chyba że przechodzi w stan spoczynku." (źródło: http://isap.sejm.gov.pl)

    • to nie koniec
      – definitywnie to to nie jest. Przysługuje droga odwoławcza, w której jednoznacznie powinno być uzasadnione postanowienie.
      Wybory “dwudniowe” nie doszły do skutku, mimo że nimi PO groziło – czemu, bo nie przeforsowali jednoznacznie brzmiącego przepisu ustawy zasadniczej.
      Mam nadzieję, że i w tym przypadku tak będzie, chociaż incydenty wbrew logice i prawu się zdarzają.

  2. Jest jeszcze sprawa dwóch posłow z PIS
    Bogdana Święczkowskiego i Dariusza Barskiego definitywnie "wyrzuconych" przez Grzegorza Schetynę.
    wpolityce.pl/wydarzenia/17080-komunikat-pis-w-sprawie-barskiego-i-swieczkowskiego-nie-ma-podstaw-prawnych-do-wszczecia-takiej-procedury
    Art 65a ust. 1 ustawy o prokuraturze stanowi: "Prokurator mianowany, powołany lub wybrany do pełnienia funkcji w organach państwowych, samorządu terytorialnego, służby dyplomatycznej, konsularnej lub w organach organizacji międzynarodowych oraz ponadnarodowych działających na podstawie umów międzynarodowych ratyfikowanych przez Rzeczpospolitą Polską jest obowiązany zrzec się swojego stanowiska, chyba że przechodzi w stan spoczynku." (źródło: http://isap.sejm.gov.pl)

    • to nie koniec
      – definitywnie to to nie jest. Przysługuje droga odwoławcza, w której jednoznacznie powinno być uzasadnione postanowienie.
      Wybory “dwudniowe” nie doszły do skutku, mimo że nimi PO groziło – czemu, bo nie przeforsowali jednoznacznie brzmiącego przepisu ustawy zasadniczej.
      Mam nadzieję, że i w tym przypadku tak będzie, chociaż incydenty wbrew logice i prawu się zdarzają.

  3. Jest jeszcze sprawa dwóch posłow z PIS
    Bogdana Święczkowskiego i Dariusza Barskiego definitywnie "wyrzuconych" przez Grzegorza Schetynę.
    wpolityce.pl/wydarzenia/17080-komunikat-pis-w-sprawie-barskiego-i-swieczkowskiego-nie-ma-podstaw-prawnych-do-wszczecia-takiej-procedury
    Art 65a ust. 1 ustawy o prokuraturze stanowi: "Prokurator mianowany, powołany lub wybrany do pełnienia funkcji w organach państwowych, samorządu terytorialnego, służby dyplomatycznej, konsularnej lub w organach organizacji międzynarodowych oraz ponadnarodowych działających na podstawie umów międzynarodowych ratyfikowanych przez Rzeczpospolitą Polską jest obowiązany zrzec się swojego stanowiska, chyba że przechodzi w stan spoczynku." (źródło: http://isap.sejm.gov.pl)

    • to nie koniec
      – definitywnie to to nie jest. Przysługuje droga odwoławcza, w której jednoznacznie powinno być uzasadnione postanowienie.
      Wybory “dwudniowe” nie doszły do skutku, mimo że nimi PO groziło – czemu, bo nie przeforsowali jednoznacznie brzmiącego przepisu ustawy zasadniczej.
      Mam nadzieję, że i w tym przypadku tak będzie, chociaż incydenty wbrew logice i prawu się zdarzają.

  4. Manifest nowego naczelnego – Tomasza Wróblewskiego
    bardzo ważny tekst(moim skromnym zdaniem), i dlatego pozwolę sobie wkleić go w całości:

    „Rzeczpospolita” wierna konserwatywno-liberalnym ideałom
    Historia prasy to historia sporów o idee. Tradycyjne papierowe gazety może i są w odwrocie, ale spór pozostał. „Rzeczpospolita”, niezależnie, czy w debacie toczonej na tradycyjnych kolumnach, w Internecie czy na tabletach i w telefonach, będzie wierna konserwatywno-liberalnym ideałom. Pewnie pozostaniemy w tym trochę osamotnieni. Ale z pełnym przekonaniem idziemy pod prąd głównego nurtu lewicujących dziś mediów. Tak rozumiemy nasze logo i tytuł gazety.

    Destrukcyjne idee panoszące się dziś na ulicach Rzymu, Aten, Madrytu, o zgrozo, nawet na Wall Street i znajdujące swoich popularyzatorów w Polsce potrzebują zdroworozsądkowego odporu. Nie uważamy, że wybijanie szyb w bankach i demontowanie rynków kapitałowych jest cool i jazzy. To, że walka prowadzona jest za pomocą iPhone’ów, a ideolodzy nazywają się „oburzonymi” – a nie anarchistami czy marksistami – nie czyni ich mniej niebezpiecznymi.

    Manipulowanie wskaźnikami budżetowymi, żeby nie przekroczyć deficytu 55 proc. PKB, zaciąganie astronomicznych długów i podkradanie pieniędzy z rezerwy demograficznej uważamy za nieodpowiedzialność, a nie – jak chcą lewicowi publicyści – polityczny realizm rządu.

    Nawet jeśli krzyże ze szkół i z parlamentu będą usuwane pod szczytnymi hasłami, nie zmienia to faktu, że w rzeczywistości jest to naruszanie podstawowej wolności obywatelskiej do manifestowania przekonań.

    Wszelkie parytety, choćby ustanawiało się je w szlachetnych celach, pozostaną niczym innym jak tylko instytucjonalną dyskryminacją. A gdy dotyczą prywatnych spółek, są pogwałceniem prawa do stanowienia o własności prywatnej.

    Lewicowe i skrajnie prawicowe media mimo wzajemnych antypatii mają ze sobą zaskakująco wiele wspólnego. To głębokie przekonanie, że społeczeństwo jest jak rzeźba, którą doktrynerzy mogą dowolnie formować. Sterować procesami społecznymi, a gdy materia okazuje się oporna, osiągać swoje cele, napuszczając jedne grupy społeczne na drugie.

    Nam bliższy pozostanie koncept, że motorem wszystkich przemian są te same naturalne procesy rządzące światem i ludzkością od tysiącleci. Najważniejszym z nich jest przywiązanie do wolności osobistych. Wiara, że indywidualnie określane cele, marzenia i własna droga do dobrobytu zawsze są ważniejsze od kolektywnych dogmatów.

    Stąd nasze przekonanie, że prawo czy podatki stanowione z zawiści o fortuny przedsiębiorców nie wyrównują szans i nie podnoszą dobrobytu, ale – jak każda nieprawość – w ostatecznym rachunku prowadzą do zubożenia nas wszystkich. Podobnie zresztą jak obciążanie podatników kosztami specjalnych przywilejów dla wybranych mniejszości – mundurowych, sędziów, prokuratorów, górników, rolników.

    Deregulację, upraszczanie prawa i znoszenie barier administracyjnych uważamy za powinność rządzących, a nie uprzejmość czy objaw słabości wobec środowisk biznesowych. Prywatyzacja nie powinna być ostatnią deską ratunku dla budżetu, ale świadomą polityką uzdrawiania rynku i przeciwdziałania korupcji.

    Przez wolność mediów rozumiemy nie tylko prawo do swobodnej publikacji, ale też niestosowanie nacisków politycznych za pomocą reklamodawców zależnych od Skarbu Państwa. Chcemy skończenia z fikcją mediów publicznych, które zajmując się głównie realizowaniem oczekiwań rządzących partii, nie dają głosu ludziom i środowiskom politycznie „niepokornym”.

    Czas też, żeby ton medialnych sporów w Polsce dojrzał do naszych czasów. Nie będziemy marnować miejsca, publikując odpowiedzi na osobiste przytyki ze strony lewicowych mediów, nie zamierzamy zajmować się wymianą impertynencji.

    W pianie medialnego partyjniactwa poginęło całe mnóstwo ważnych spraw. Problemów i wartości, w które głęboko wierzymy i których – mogą Państwo być pewni – będziemy konsekwentnie bronili

      • Prawica, lewica
        Teraz to już nic nie znaczy.

        Prawica to konserwatyzm, i z nią związane: monarchia, arystokracja, panowie, bankierzy. Tradycja.
        Lewica to robotnicy i chłopi, ogólnie warstwy pracujące i biedą uciśnione, z tego wyzwolone. Postęp.

        Ten podział jest nieaktualny, to był podział z XIX wieku i kawałka XX.

        Michnik jest lewicowy czy prawicowy?
        Dba o rodzime tradycyjne interesy, czyli prawicowy jest.
        Kaczyński jest lewicowy czy prawicowy?
        Dbałość o dobro wykluczonych jest lewicowe.

        Nowe pojęcia i słowa są potrzebne, bo tamte się zużyły.

        Zabrali Polakom 10-milionowy zryw Solidarnościowy. Zabrali prawicowcy czy lewicowcy?
        Wiemy, kto zabrał, Polakom.

        Niech nam oddadzą Solidarność.

  5. Manifest nowego naczelnego – Tomasza Wróblewskiego
    bardzo ważny tekst(moim skromnym zdaniem), i dlatego pozwolę sobie wkleić go w całości:

    „Rzeczpospolita” wierna konserwatywno-liberalnym ideałom
    Historia prasy to historia sporów o idee. Tradycyjne papierowe gazety może i są w odwrocie, ale spór pozostał. „Rzeczpospolita”, niezależnie, czy w debacie toczonej na tradycyjnych kolumnach, w Internecie czy na tabletach i w telefonach, będzie wierna konserwatywno-liberalnym ideałom. Pewnie pozostaniemy w tym trochę osamotnieni. Ale z pełnym przekonaniem idziemy pod prąd głównego nurtu lewicujących dziś mediów. Tak rozumiemy nasze logo i tytuł gazety.

    Destrukcyjne idee panoszące się dziś na ulicach Rzymu, Aten, Madrytu, o zgrozo, nawet na Wall Street i znajdujące swoich popularyzatorów w Polsce potrzebują zdroworozsądkowego odporu. Nie uważamy, że wybijanie szyb w bankach i demontowanie rynków kapitałowych jest cool i jazzy. To, że walka prowadzona jest za pomocą iPhone’ów, a ideolodzy nazywają się „oburzonymi” – a nie anarchistami czy marksistami – nie czyni ich mniej niebezpiecznymi.

    Manipulowanie wskaźnikami budżetowymi, żeby nie przekroczyć deficytu 55 proc. PKB, zaciąganie astronomicznych długów i podkradanie pieniędzy z rezerwy demograficznej uważamy za nieodpowiedzialność, a nie – jak chcą lewicowi publicyści – polityczny realizm rządu.

    Nawet jeśli krzyże ze szkół i z parlamentu będą usuwane pod szczytnymi hasłami, nie zmienia to faktu, że w rzeczywistości jest to naruszanie podstawowej wolności obywatelskiej do manifestowania przekonań.

    Wszelkie parytety, choćby ustanawiało się je w szlachetnych celach, pozostaną niczym innym jak tylko instytucjonalną dyskryminacją. A gdy dotyczą prywatnych spółek, są pogwałceniem prawa do stanowienia o własności prywatnej.

    Lewicowe i skrajnie prawicowe media mimo wzajemnych antypatii mają ze sobą zaskakująco wiele wspólnego. To głębokie przekonanie, że społeczeństwo jest jak rzeźba, którą doktrynerzy mogą dowolnie formować. Sterować procesami społecznymi, a gdy materia okazuje się oporna, osiągać swoje cele, napuszczając jedne grupy społeczne na drugie.

    Nam bliższy pozostanie koncept, że motorem wszystkich przemian są te same naturalne procesy rządzące światem i ludzkością od tysiącleci. Najważniejszym z nich jest przywiązanie do wolności osobistych. Wiara, że indywidualnie określane cele, marzenia i własna droga do dobrobytu zawsze są ważniejsze od kolektywnych dogmatów.

    Stąd nasze przekonanie, że prawo czy podatki stanowione z zawiści o fortuny przedsiębiorców nie wyrównują szans i nie podnoszą dobrobytu, ale – jak każda nieprawość – w ostatecznym rachunku prowadzą do zubożenia nas wszystkich. Podobnie zresztą jak obciążanie podatników kosztami specjalnych przywilejów dla wybranych mniejszości – mundurowych, sędziów, prokuratorów, górników, rolników.

    Deregulację, upraszczanie prawa i znoszenie barier administracyjnych uważamy za powinność rządzących, a nie uprzejmość czy objaw słabości wobec środowisk biznesowych. Prywatyzacja nie powinna być ostatnią deską ratunku dla budżetu, ale świadomą polityką uzdrawiania rynku i przeciwdziałania korupcji.

    Przez wolność mediów rozumiemy nie tylko prawo do swobodnej publikacji, ale też niestosowanie nacisków politycznych za pomocą reklamodawców zależnych od Skarbu Państwa. Chcemy skończenia z fikcją mediów publicznych, które zajmując się głównie realizowaniem oczekiwań rządzących partii, nie dają głosu ludziom i środowiskom politycznie „niepokornym”.

    Czas też, żeby ton medialnych sporów w Polsce dojrzał do naszych czasów. Nie będziemy marnować miejsca, publikując odpowiedzi na osobiste przytyki ze strony lewicowych mediów, nie zamierzamy zajmować się wymianą impertynencji.

    W pianie medialnego partyjniactwa poginęło całe mnóstwo ważnych spraw. Problemów i wartości, w które głęboko wierzymy i których – mogą Państwo być pewni – będziemy konsekwentnie bronili

      • Prawica, lewica
        Teraz to już nic nie znaczy.

        Prawica to konserwatyzm, i z nią związane: monarchia, arystokracja, panowie, bankierzy. Tradycja.
        Lewica to robotnicy i chłopi, ogólnie warstwy pracujące i biedą uciśnione, z tego wyzwolone. Postęp.

        Ten podział jest nieaktualny, to był podział z XIX wieku i kawałka XX.

        Michnik jest lewicowy czy prawicowy?
        Dba o rodzime tradycyjne interesy, czyli prawicowy jest.
        Kaczyński jest lewicowy czy prawicowy?
        Dbałość o dobro wykluczonych jest lewicowe.

        Nowe pojęcia i słowa są potrzebne, bo tamte się zużyły.

        Zabrali Polakom 10-milionowy zryw Solidarnościowy. Zabrali prawicowcy czy lewicowcy?
        Wiemy, kto zabrał, Polakom.

        Niech nam oddadzą Solidarność.

  6. Manifest nowego naczelnego – Tomasza Wróblewskiego
    bardzo ważny tekst(moim skromnym zdaniem), i dlatego pozwolę sobie wkleić go w całości:

    „Rzeczpospolita” wierna konserwatywno-liberalnym ideałom
    Historia prasy to historia sporów o idee. Tradycyjne papierowe gazety może i są w odwrocie, ale spór pozostał. „Rzeczpospolita”, niezależnie, czy w debacie toczonej na tradycyjnych kolumnach, w Internecie czy na tabletach i w telefonach, będzie wierna konserwatywno-liberalnym ideałom. Pewnie pozostaniemy w tym trochę osamotnieni. Ale z pełnym przekonaniem idziemy pod prąd głównego nurtu lewicujących dziś mediów. Tak rozumiemy nasze logo i tytuł gazety.

    Destrukcyjne idee panoszące się dziś na ulicach Rzymu, Aten, Madrytu, o zgrozo, nawet na Wall Street i znajdujące swoich popularyzatorów w Polsce potrzebują zdroworozsądkowego odporu. Nie uważamy, że wybijanie szyb w bankach i demontowanie rynków kapitałowych jest cool i jazzy. To, że walka prowadzona jest za pomocą iPhone’ów, a ideolodzy nazywają się „oburzonymi” – a nie anarchistami czy marksistami – nie czyni ich mniej niebezpiecznymi.

    Manipulowanie wskaźnikami budżetowymi, żeby nie przekroczyć deficytu 55 proc. PKB, zaciąganie astronomicznych długów i podkradanie pieniędzy z rezerwy demograficznej uważamy za nieodpowiedzialność, a nie – jak chcą lewicowi publicyści – polityczny realizm rządu.

    Nawet jeśli krzyże ze szkół i z parlamentu będą usuwane pod szczytnymi hasłami, nie zmienia to faktu, że w rzeczywistości jest to naruszanie podstawowej wolności obywatelskiej do manifestowania przekonań.

    Wszelkie parytety, choćby ustanawiało się je w szlachetnych celach, pozostaną niczym innym jak tylko instytucjonalną dyskryminacją. A gdy dotyczą prywatnych spółek, są pogwałceniem prawa do stanowienia o własności prywatnej.

    Lewicowe i skrajnie prawicowe media mimo wzajemnych antypatii mają ze sobą zaskakująco wiele wspólnego. To głębokie przekonanie, że społeczeństwo jest jak rzeźba, którą doktrynerzy mogą dowolnie formować. Sterować procesami społecznymi, a gdy materia okazuje się oporna, osiągać swoje cele, napuszczając jedne grupy społeczne na drugie.

    Nam bliższy pozostanie koncept, że motorem wszystkich przemian są te same naturalne procesy rządzące światem i ludzkością od tysiącleci. Najważniejszym z nich jest przywiązanie do wolności osobistych. Wiara, że indywidualnie określane cele, marzenia i własna droga do dobrobytu zawsze są ważniejsze od kolektywnych dogmatów.

    Stąd nasze przekonanie, że prawo czy podatki stanowione z zawiści o fortuny przedsiębiorców nie wyrównują szans i nie podnoszą dobrobytu, ale – jak każda nieprawość – w ostatecznym rachunku prowadzą do zubożenia nas wszystkich. Podobnie zresztą jak obciążanie podatników kosztami specjalnych przywilejów dla wybranych mniejszości – mundurowych, sędziów, prokuratorów, górników, rolników.

    Deregulację, upraszczanie prawa i znoszenie barier administracyjnych uważamy za powinność rządzących, a nie uprzejmość czy objaw słabości wobec środowisk biznesowych. Prywatyzacja nie powinna być ostatnią deską ratunku dla budżetu, ale świadomą polityką uzdrawiania rynku i przeciwdziałania korupcji.

    Przez wolność mediów rozumiemy nie tylko prawo do swobodnej publikacji, ale też niestosowanie nacisków politycznych za pomocą reklamodawców zależnych od Skarbu Państwa. Chcemy skończenia z fikcją mediów publicznych, które zajmując się głównie realizowaniem oczekiwań rządzących partii, nie dają głosu ludziom i środowiskom politycznie „niepokornym”.

    Czas też, żeby ton medialnych sporów w Polsce dojrzał do naszych czasów. Nie będziemy marnować miejsca, publikując odpowiedzi na osobiste przytyki ze strony lewicowych mediów, nie zamierzamy zajmować się wymianą impertynencji.

    W pianie medialnego partyjniactwa poginęło całe mnóstwo ważnych spraw. Problemów i wartości, w które głęboko wierzymy i których – mogą Państwo być pewni – będziemy konsekwentnie bronili

      • Prawica, lewica
        Teraz to już nic nie znaczy.

        Prawica to konserwatyzm, i z nią związane: monarchia, arystokracja, panowie, bankierzy. Tradycja.
        Lewica to robotnicy i chłopi, ogólnie warstwy pracujące i biedą uciśnione, z tego wyzwolone. Postęp.

        Ten podział jest nieaktualny, to był podział z XIX wieku i kawałka XX.

        Michnik jest lewicowy czy prawicowy?
        Dba o rodzime tradycyjne interesy, czyli prawicowy jest.
        Kaczyński jest lewicowy czy prawicowy?
        Dbałość o dobro wykluczonych jest lewicowe.

        Nowe pojęcia i słowa są potrzebne, bo tamte się zużyły.

        Zabrali Polakom 10-milionowy zryw Solidarnościowy. Zabrali prawicowcy czy lewicowcy?
        Wiemy, kto zabrał, Polakom.

        Niech nam oddadzą Solidarność.

  7. 80 baniek dla mistrza Hajdarowicza
    Cała ta transakcja miała tyle wspólnego z wolnym rynkiem co kupa szmalu ma wspólnego z kupą gówna. Jak ogłosił sam MECOM przyczyną sprzedaży większościowego pakietu była “trudna współpraca z mniejszościowym udziałowcem”, czyli Panem Gradem i jego bandą podchujaszczych naciskających na zmianę linii politycznej “Rz”. Aha, no i “dobra cena zaproponowana przez Hajdarowicza”. Nie znam zdolności kredytowej Pana Hajdarowicza, ale na podstawie jego sukcesów z kładzeniem “Przekroju” nie pożyczyłbym nawet 1.000,00 złotych na nowe przedsięwzięcie prasowe. A tu proszę – cud! 80 baniek! 80.000.000,00 złotych! Chwalmy Pana!

  8. 80 baniek dla mistrza Hajdarowicza
    Cała ta transakcja miała tyle wspólnego z wolnym rynkiem co kupa szmalu ma wspólnego z kupą gówna. Jak ogłosił sam MECOM przyczyną sprzedaży większościowego pakietu była “trudna współpraca z mniejszościowym udziałowcem”, czyli Panem Gradem i jego bandą podchujaszczych naciskających na zmianę linii politycznej “Rz”. Aha, no i “dobra cena zaproponowana przez Hajdarowicza”. Nie znam zdolności kredytowej Pana Hajdarowicza, ale na podstawie jego sukcesów z kładzeniem “Przekroju” nie pożyczyłbym nawet 1.000,00 złotych na nowe przedsięwzięcie prasowe. A tu proszę – cud! 80 baniek! 80.000.000,00 złotych! Chwalmy Pana!

  9. 80 baniek dla mistrza Hajdarowicza
    Cała ta transakcja miała tyle wspólnego z wolnym rynkiem co kupa szmalu ma wspólnego z kupą gówna. Jak ogłosił sam MECOM przyczyną sprzedaży większościowego pakietu była “trudna współpraca z mniejszościowym udziałowcem”, czyli Panem Gradem i jego bandą podchujaszczych naciskających na zmianę linii politycznej “Rz”. Aha, no i “dobra cena zaproponowana przez Hajdarowicza”. Nie znam zdolności kredytowej Pana Hajdarowicza, ale na podstawie jego sukcesów z kładzeniem “Przekroju” nie pożyczyłbym nawet 1.000,00 złotych na nowe przedsięwzięcie prasowe. A tu proszę – cud! 80 baniek! 80.000.000,00 złotych! Chwalmy Pana!