Reklama

Mnie już nie wolno się denerwować, żona mi zabrani

Mnie już nie wolno się denerwować, żona mi zabrania i cała rodzina Jej kibicuje, po obu stronach wspólnej już rodziny. Pozostaje mi zagryzać co mi wpadnie w zgryz i udawać, że podoba mi się tak jak jest. Podoba mi się bardzo, bo jakże mogłoby mi się podobać średnio, to co ostatnio wyprawia minister Grad, ale i cała ta bardzo sprawna ekipa, zdecydowanie lepsza od poprzedników – wszystkich razem w nawias wziętych. Kiedy usłyszałem, że list jakiegoś pana co go nikt poza najbliższą rodziną nie zna, spowodował u katarskiego inwestora religijną refleksję blokującą wielomilionowy zakup, pomyślałem sobie, że komuś upał wyrządził krzywdę. Nie byłem tylko pewien, czy to ja, czy pan minister ma problemy z dotlenieniem najważniejszego dla niektórych ludzi organu, opakowanego czaszką. Po pierwszym szoku doszedłem do wniosku, że się napiję ze szklaneczki wypełnionej lodem i naturalnie gazowaną wodą z górskiego kranu, przesączoną przez filtr wielokrotnego użytku.

Reklama

Zaaplikowałem płyn, ochłonąłem i zauważyłem u siebie normalny, może nie szczytowy, ale przyzwoity stan rzeczy zwany percepcją. Nie panie ministrze, to nie ja, to pan. Ustaliłem, że upał zaszkodził ministrowi Gradowi, nie wiedziałem tylko jak bardzo, bo oto po liście Jakuba ze Szczecina do Katarczyków z ust pana ministra padła kolejna ewangelia i dzieje apostolskie razem wzięte. Pan minister będzie w kryzysie sprzedawał bodaj jedno z ostatnich polskich przedsiębiorstw, które nie tylko odnotowuje rekordowe zyski w ostatnich latach, ale akcje firmy jako jedne z ostatnich mają się całkiem nieźle. Miały się, dopóki pan minister nie ogłosił, ze będzie prywatyzował ‘srebro rodowe”. O dziwo giełda nie wzięła tej informacji bykiem na rogi, ale podzieliła skórę na niedźwiedziu. Niby ewangelia, w końcu wszystko co prywatne wydaje się lepsze, a jednak lud Boga się nie boi i przez dzień cały w panice wyzbywa się akcji. Na szczęście dobry Bóg stworzył Grzegorza Schetynę i tenże mąż światły stanowczo zaprzeczył, że takie transakcje będą realizowane.

Giełda się ucieszyła i ruszyła bykiem na akcje i na sesji KGHM był liderem. I wtedy pan deputowany z Brukseli, Jacek Lewandowski, powiedział, że Schetyna stworzony przez Boga popsuł złoty dla Polski interes i to minister Grad ma rację, że wywołuje panikę na giełdzie. Ktoś powie, że to kompletny chaos i nikt na tym nie panuje, inni spytają co akcjami KGHM. Jak „ktoś” ma odwagę i chce się denerwować niech mówi, albo poczeka, bo to jeszcze nie koniec. Gdzieś w tak zwanym między i w tym między czasie, wypowiedział się katarski pełnomocnik i oświadczył, że on nie ma pojęcia o liście ze Szczecina dokonującym egzegezy szariatu i Koranu oraz z całym należnym szacunkiem dla Allacha oświadcza, że biznes jest biznes. Nie ma biznes, bo są niejasności, a jak są niejasności, to nie ma pieniędzy, religia zabrania inwestować w ciemno. Po tej wypowiedzi media żyjące z osobliwych informacji najpierw spytały kilku ekspertów od biznesu, co o tym mają sądzić i gdy eksperci jednogłośnie orzekli, że takich jaj jakie zrobił, bo nie pokazał, minister Grad, dawno cywilizowany świat biznesu nie widział.

Dodali eksperci, że nie mają jeszcze dostępu do tajnych danych, ale w tym samym czasie gdy sprzedawano stocznie podpisywano z Katarem umowę na dostawę drogiego gazu. Co to w praktyce oznacza, pytają media? W praktyce oznacza to tyle, że rząd za stocznie, które sprzedał sam zapłaci kupnem nieludzko drogiego gazu. Media już mniej więcej wiedziały co mają sądzić i rozpowszechniać, ale jeszcze na wszelki wypadek zadzwoniły do rzecznika Grasia. Ów mąż stworzony i zesłany przez Boga, okazał się mężem opatrznościowym, odpowiadał na pytania jakby nuty i to całe czytał. Na pytanie czy będą pieniądze z Kataru i co z tym listem, Graś odpowiedział, że list skandaliczny i bardzo zaszkodził, mimo że dzięki Bogu i Allachowi nie dotarł do adresata, w każdym razie dzień po wypowiedzi ministra Grada jeszcze nie dotarł i na parę dni przed zleceniem dodatkowych analiz, których zażyczyli sobie Katarczycy.

A pieniądze? Graś wierzy, że pieniądze może na pewno, chyba będą i choć nie wie jakie i kiedy, trzeba być optymistą. Do tych informacji rozwiewających wszelkie wątpliwości, zadowolony z siebie i rządu Graś, dorzucił gratis parę newsów. Pan premier nie będzie się spotykał ze stoczniowcami, którzy oczekują wyjaśnień, pan premier odbył już raz spontaniczną debatę ze stoczniowcami i wszystko wyjaśnił. Tego ostatniego zdania Graś nie powiedział, dlatego pozwoliłem sobie uzupełnić wypowiedź. Prywatyzacji KGHM nie będzie, ponieważ tak powiedział Grzegorz Schetyna i na tym wypowiedź rzecznika się skończyła. No i co? No i w ogóle się tym nie denerwuję. W ciągu dwóch dni poznaliśmy całe spektrum pomysłów rządowych na gospodarowanie majątkiem narodowym. W środę ustami ministra sprzedajemy przedsiębiorstwo warte miliardy, w czwartek usta wicepremiera odwołują sprzedaż, a usta rzecznika rządu oświadczają, że usta premiera w tej sprawie będą milczeć.

W środę minister wzywa na alibi Allacha i szariat wraz z prawem koranicznym, w czwartek inwestor z Kataru wyjaśnia, że oferent miesza religię do biznesu, politykę do prawa i Allacha prosi o wstawiennictwo u Pana Boga, aby w końcu obojętnie za ile i kto, ale kupił i to cokolwiek, jak nie stocznię, to chociaż KGHM. Nie denerwuję się w ogóle, chciałbym tylko ze spokojem neurochirurga podsumować wydarzenia. Minister sprzedaje, wicepremier odwołuje, były minister gani wicepremiera i popiera obecnego ministra, rzecznik oświadcza, że tym wszystkim premier nie będzie się zajmował, premier odsyła do ministra Grada. Wszystko jasne, poza jednym. Dlaczego Graś odsyła do Grada, zamiast od razu do Schetyny? Może dlatego, że jest jeszcze Lewandowski, a może dlatego, że Allach już dawno opuścił tę ekipę i Pan Bóg się pogubił, pozostaje nadzieja, że Katar się odnajdzie i wróci.

Reklama

32 KOMENTARZE

  1. a Dzień dobry, Dzień dobry
    pogoda kiepska, ale dzisiaj postanowiłem sobie dać trochę wolnego, więc zwyczajowe pozdrowienie u mnie, póki co, się sprawdza.
    Co do listu – może tak, może nie. Due diligence mogło tego nie uwzględniać, i pewnie nie uwzględniało, a po takim liście też chciałbym wszystko sprawdzić.

  2. a Dzień dobry, Dzień dobry
    pogoda kiepska, ale dzisiaj postanowiłem sobie dać trochę wolnego, więc zwyczajowe pozdrowienie u mnie, póki co, się sprawdza.
    Co do listu – może tak, może nie. Due diligence mogło tego nie uwzględniać, i pewnie nie uwzględniało, a po takim liście też chciałbym wszystko sprawdzić.

  3. a Dzień dobry, Dzień dobry
    pogoda kiepska, ale dzisiaj postanowiłem sobie dać trochę wolnego, więc zwyczajowe pozdrowienie u mnie, póki co, się sprawdza.
    Co do listu – może tak, może nie. Due diligence mogło tego nie uwzględniać, i pewnie nie uwzględniało, a po takim liście też chciałbym wszystko sprawdzić.

  4. a Dzień dobry, Dzień dobry
    pogoda kiepska, ale dzisiaj postanowiłem sobie dać trochę wolnego, więc zwyczajowe pozdrowienie u mnie, póki co, się sprawdza.
    Co do listu – może tak, może nie. Due diligence mogło tego nie uwzględniać, i pewnie nie uwzględniało, a po takim liście też chciałbym wszystko sprawdzić.

  5. Wwypadku KGHM
    i Schetyny należałoby zadać podstawowe pytanie. Cui bono?

    Od kiedy to politykom po nieomal 2 latach rządzenia przypominają się zobowiązania przedwyborcze?

    Całe szczęście dla Schetyny, że te 10 zobowiązań PO firmował podpisem kandydat na prezydenta Tusk.

    Ale, że z dolnośląskiego notesika Schetyny, jacyś ludzie siedzą w tych przedsiębiorstwach(m.in.KGHM)do prywatyzacji, to dam sobie rękę uciąć.

  6. Wwypadku KGHM
    i Schetyny należałoby zadać podstawowe pytanie. Cui bono?

    Od kiedy to politykom po nieomal 2 latach rządzenia przypominają się zobowiązania przedwyborcze?

    Całe szczęście dla Schetyny, że te 10 zobowiązań PO firmował podpisem kandydat na prezydenta Tusk.

    Ale, że z dolnośląskiego notesika Schetyny, jacyś ludzie siedzą w tych przedsiębiorstwach(m.in.KGHM)do prywatyzacji, to dam sobie rękę uciąć.

  7. Wwypadku KGHM
    i Schetyny należałoby zadać podstawowe pytanie. Cui bono?

    Od kiedy to politykom po nieomal 2 latach rządzenia przypominają się zobowiązania przedwyborcze?

    Całe szczęście dla Schetyny, że te 10 zobowiązań PO firmował podpisem kandydat na prezydenta Tusk.

    Ale, że z dolnośląskiego notesika Schetyny, jacyś ludzie siedzą w tych przedsiębiorstwach(m.in.KGHM)do prywatyzacji, to dam sobie rękę uciąć.

  8. Wwypadku KGHM
    i Schetyny należałoby zadać podstawowe pytanie. Cui bono?

    Od kiedy to politykom po nieomal 2 latach rządzenia przypominają się zobowiązania przedwyborcze?

    Całe szczęście dla Schetyny, że te 10 zobowiązań PO firmował podpisem kandydat na prezydenta Tusk.

    Ale, że z dolnośląskiego notesika Schetyny, jacyś ludzie siedzą w tych przedsiębiorstwach(m.in.KGHM)do prywatyzacji, to dam sobie rękę uciąć.