Reklama

Ciągle słyszysz, że, żeby być na topie i mieć wielu przyjaciół, musisz się uśmiechać, bawić, mieć setki r

Ciągle słyszysz, że, żeby być na topie i mieć wielu przyjaciół, musisz się uśmiechać, bawić, mieć setki rzeczy i nieustannie być w dobrym nastroju. Jak to osiągnąć? Kto by marnował czas na pracę nad sobą? Idź do lekarza, weź proszki, idź do kosmetyczki, siłowni, zrób sobie kilka zabiegów, powiększ cycki albo napompuj bicepsy. Załóż sobie profil na jakimś portalu społecznościowym i zacznij kolekcjonować znajomych, których widziałeś raz w życiu. Przecież musisz podnieść poczucie własnej wartości, które na pewno podkopał ktoś w trudnym dzieciństwie. Nawet, jeśli największym Twoim problemem w tamtym czasie, był wybór odpowiedniego resorka, albo lalki i tak sobie wmówisz, że to tatuś, czy mamusia niechcący nadepnęli na ukochaną zabawkę, co było taką traumą, że teraz nie możesz poradzić sobie nawet z zakupami. Sięgasz po te wszystkie ułatwiacze pomagające przebrnąć przez życie jak najbardziej bezboleśnie. Proszki od bólu głowy, setki tabletek na wieczne nerwice i ciągłe depresje. Masz być zawsze gotowy, zawsze zdrowy, piękny, uczesany, ubrany. I przede wszystkim, nie myśleć! Nie smucić się! Prawie nikt nie mówi, że ból jest częścią życia, prawie nikt nie uczy jak sobie z nim radzić. Giniesz w tłumie, idziesz zatłoczoną główną ulicą miasta a jesteś sam, jak na pustyni. Znajomi dzwonią: „trzeba się spotkać, zabawić”, po raz kolejny stanąć do apelu i celebrować swoje „szczęście”. A Ty, co robisz?… Jasne, że idziesz! Jak można opuścić taką okazję? Zalewasz się w trupa.

Reklama

Następnego dnia idziesz tą samą ulicą, ale tym razem widzisz ludzi tak, jakby byli za szybą. Nagle udaje Ci się zobaczyć wszystkie wymiary czasu. Poruszasz się jak w tunelu aerodynamicznym. Powietrze wokół Ciebie gęstnieje, czas zwalnia, idziesz jakby otaczała Cię plazma. A może to tylko Twoje wrażenie? Wszystko dookoła pędzi z prędkością światła. Docierają do Ciebie strzępy wypowiedzi, setki pojedynczych, ruchomych obrazów a głowa pęcznieje. Masz wrażenie, że każda pojedyncza komórka Twojego mózgu coś odbiera, ale nie ma pomiędzy nimi połączeń. Wszystko dzieje się w tym samym czasie, gdzie nie spojrzysz, bombardują Cię krzykliwe jaskrawe scenki. Masz ochotę uciec, ale nie możesz, wiesz, że nie da się uciec od samego siebie. Wstrętem napawa Cię myśl o jakimkolwiek kontakcie fizycznym z czymkolwiek lub kimkolwiek, a jak na złość przed Tobą jest zwężenie na remontowanym chodniku i jakiś facet z młotem pneumatycznym wwierca Ci się w czaszkę. Ocierają się o Ciebie stada ludzi idących z przeciwka. Wdzierają się oni w Twoją przestrzeń, każde pchnięcie powoduje, że czas zatrzymuje się na chwilę. Po każdym uderzeniu zostaje w Twojej głowie ślad, kolejna migawka. Wykrzywiona twarz mężczyzny, który mówi coś o świętych krowach, piorunujący wzrok eleganckiej kobiety biegnącej nie wiadomo gdzie. Masz wrażenie, że wariujesz.

Wbiegasz do domu zamykasz wszystkie zamki od wewnątrz, zakładasz nawet łańcuch. Wyłączasz telefon, wpadasz do łóżka, nakrywasz głowę kołdrą i zamykasz oczy. Długo nie możesz zasnąć, bombardują Cię te wszystkie obrazy. Godzinami przewracasz się z boku na bok, aż w końcu udaje się zapaść w sen. Budzisz się uśmiechnięty, wypoczęty. Wszystko, co przeżyłeś w jednej chwili blaknie, zdaje się być złym snem. Natychmiast włączasz komórkę (jeszcze ktoś zgłosi zaginięcie), potem komputer (może są jakieś maile?) i radio lub telewizor, by zagłuszyć ciszę. Wszystko wraca do normy, telefon nieustannie dzwoni i wszyscy Cię kochają…

Reklama

14 KOMENTARZE