Reklama

Mam wrażenie, zresztą ostatnio mam same wrażenia i żadnych pewności, że czegoś b

Mam wrażenie, zresztą ostatnio mam same wrażenia i żadnych pewności, że czegoś brakuje w politycznej analizie. Wiele rzeczy jest zgranych i powielanych, maglowanych na multum sposobów, a jednej rzeczy, albo nie ma, albo ja nie miałem szczęścia trafić. Takiej tezy, że Tusk i Kaczyński, co bardzo ważne i należy odróżnić od PiS i PO, pogodzili się i bez słowa dogadali w kwestii podziału wpływów, nie ma sensu i potrzeby obalać. Rzecz jest ewidentna., Tuskowi potrzeba jeszcze 4 lata, żeby się pokazać Europie i Ruskim jako polityk wybitnie nijaki, czyli idealny na eksponowane stanowisko. Może jakaś rada światowa, albo europejska, może jakaś większa szyszka w UE. Kaczyński nie chce już nic poza tym, żeby 5 razy dziennie pokazali go we wrogich mediach, a kordon „jehowych” odśpiewa mu gorzkie żale, jak to się nic nie udaje, ponieważ czynni szatani są czynni. Potem odpalą sobie znicz lub pochodnię., z dumą odnotują, że w Jarocinie pojawiło się rondo, a w Rawie Mazowieckiej pomnik Lecha Kaczyńskiego. Czy ta ma być ta nowość i ten zauważony brak? Oczywiście, że nie, takich rzeczy nie robiłbym sobie, a i na innych znęcać się nie chcę. Nowość jest gdzie indziej. Nowość polega na tym, że tę ze wszech miar słuszną i trafioną diagnozę należy przenieść na elektorat, o czym chyba zapomniano. Zdaję sobie sprawę, że po tym co napiszę, zaraz przeczytam, że: „a ja ma studia i wakacje na Borneo? I jaki tam ze mnie moher”. Albo inną oryginalność: „leżę krzyżem każdego dnia i głosuję na nowoczesną Europę”. Dobrze, dobrze, ja też leżę krzyżem na Borneo i głosuję jak mi popadnie, ale pragną powiedzieć, że nie interesują mnie indywidualności w takiej grupie jak elektorat. Interesują mnie stadne instynkty, bo to jest mechanizm wyborczy… niestety.

W związku z tym, ta oświecona i nowa teza jest taka, że nie tylko Tusk i Kaczyński są szczęśliwi z podziału ról, a ich partie już nie bardzo, szczęśliwy jest beton po obu stronach, który oceniam po 18% na zakuty łeb. Te 18% w PiS, Kaczyński już wyselekcjonował i powinno się potwierdzić w najbliższym tygodniu z niewielkim błędem statystycznym. Natomiast Tusk z racji podziału, w którym wziął władzę, ma nadmuchane 40 i żelaznego nie więcej niż prezes zahartował. Te betony są szczęśliwe z tego co mają. Beton z PO ma o czym marzy, łatwy interes, gdzieś się podpiąć pod jakiegoś Sobisiaka, wygrać przetarg, dostać cynk na notowania GPW, załapać się do paru spółek, jeszcze nie sprzedanych, albo kupić je po okazyjnej cenie. Z podziwu nie mogłem wyjść, gdy beton z PO oblizywał się po każdym słowie Ryśka Sobisiaka i widział w tym prymitywie ukrzywdzonego przedsiębiorcę, który bez politycznego wsparcia nadal uprawiałby kontrabandę na bananach z Berlina. Ta lekkość, że wszystko jest względne i jakoś trzeba żyć, że kto święty niech pierwszy rzuci kamień. Generalnie szerokie przyzwolenie na lewizny i tandety, plecy i znajomków, bo życie za krótkie jest, aby pot z czoła ocierać. Kupić pracę magisterską, ściągnąć muzę, pośmiać się przy Tańcu z Gwiazdami, przeczytać kod Leonarda. Kolorowo, plastikowo, byle dali pożyć i odetchnąć, oko przymknęli i za dużo nie wymagali.

Reklama

Przeciwnicy z PiS tak jak prezes nie chcą już żadnej władzy. Największą krzywdę jaką można im zrobić, to dać normalny kraj, wysokie emerytury, jeszcze wyższe niż esbeckie. Nie wybaczyliby, gdyby Polska prześcignęła gospodarczo Niemcy, a militarnie Rosję. Zabiliby każdego, kto wyjaśniłby im jak zleciał Tupolew. Nie darowaliby, gdyby ktoś w końcu namierzył układ. Nigdy by się nie pogodzili ze służbą zdrowia na najwyższy połysk. A już temu, kto zbudowałby uczciwe media bez Żydów i komuchów, odgryźliby jaja. Polska ma być taka jaka jest, żeby szanujący się polski patriota, strzelał z koszuli i pokazywał łuszczycę na plecach, drugą bliznę po wyciąganiu tamponu z poprzedniej operacji i tatuaż z czasów internowania. Gdyby betonowi z PiS odebrać wszystko co mają i kochają, czyli gołą dupę karmioną renciną, albo pensyjką wyżebraną na pół czarno u „liberała”, bogatych złodziei łupiących po gołej dupie, ruskie napaści i niemieckie agresje, żydowskie banki i esbeckie media, umarliby. Umarliby jak Aborygen, którego jakiś miliarder uszczęśliwił apartamentem na Manhattanie. Starego betonu się nie przesadza i skruszyć nie da. Stary beton musi mieć codzienną porcję zgorzknienia i co więcej brak widoków na jakąkolwiek przyszłość. Jedyne co do szczęścia potrzeba, to przybić piątkę, strzelić żółwika z równie umordowanym prezesem. W tej roli czują się doskonale, niczego innego nie potrafią i nie chcą grać.

Tylko co mnie to obchodzi? Oj! Aż boli jak mnie to obchodzi i dotyczy. Żyję w tym kraju między tandetnym złodziejem, kumplem polityka i szwagrem prezesa, pożeraczem multipleksów, a umęczonym patriotą z gołą dupą. Żyję i dostaję w dupę od jednych i drugich. Każdego dnia, gdy trafiam amortyzatorem w kolejną dziurę na polskich duktach, widzę roześmianą gębę złodzieja z PO i posiniaczoną gołą dupę patrioty z PiS. Razem wykopali tę dziurę, który się pierwszy dorwie do łopaty zasypie grysem i zwykle już następny przecina wstęgę, ukradzionymi, albo pożyczonymi z Jasnej Góry nożyczkami. Za każdym razem jak patrzę na odmalowaną fasadę i 14 model polbruku na Rynku, bo to już 14 wybory, widzę patriotów i złodziei, przybijających żółwika, strzelających piątkę. I nie ma takiej siły, ani ludzkiej, ani boskiej, ani politycznej. Nawet jak się pojawi coś na horyzoncie, co dałby skrę naiwności, bo o nadziei zapomniałem dawno, zaraz pojawiają się święte opinie grup interesów. Eeee, ten za bardzo nie da pokraść, świeży, niepewny, w kościele go widziano, kto wie może i uczciwy nawet. Eeeee, ten je nożem i widelcem, auto ma z salonu i taki inteligencik, co on wie o Polsce z gołą dupą na rencie, musi Niemiec go przysłał, albo Ruski wynajął. Żadnych nowości i przez to rewelacji. Mamy w Polsce demokrację w starym stylu, ugruntowanym i anglosaskim, dwie zasłużone partie obsługujące 90% obywateli. Tylko zamiast Partii Konserwatystów, mamy Partię Patriotycznych Gołodupców, a zamiast Partii Pracy, Partię Szwagrów i Złodziei. Wszyscy są zadowoleni, partie i wyborcy. Na taką fanaberię jak Konserwatywna Partia Pracy, nie ma co liczyć, ani ukraść się nie da, ani wymodlić, bo zwykle Konserwatywni Zapieprzający od świtu do nocy, na jedno nie mają odwagi, a na drugie czasu.

Reklama

24 KOMENTARZE

  1. Nie bójmy się tej nazwy –
    – Polska Zjednoczona Platforma Obywatelska.

    A przeczytaniu iluś tam wpisów na kontrowersjach (ostatnie dwa lata to odpoczynek od kolorowych gazet i tv) wydaje mi się, że sprawa z Donkiem jest prosta – poszedł w buty Łukaszenki i Putina. Czyli program “Państwo to Ja” lub “jeden naród jeden Tusk” Donek jest wszędzie, we wszystkim jest najlepszy. No i marginalna “opozycja” lub opozycja “z marginesu” która podkreśla blask króla – słońce. Jak w Rosji – czasem przejdzie 1000 ludzi ulicą, ale widać że margines oszołomy i lepiej unikać. Zresztą w każdym kanale tv jest boski Putek..

  2. Nie bójmy się tej nazwy –
    – Polska Zjednoczona Platforma Obywatelska.

    A przeczytaniu iluś tam wpisów na kontrowersjach (ostatnie dwa lata to odpoczynek od kolorowych gazet i tv) wydaje mi się, że sprawa z Donkiem jest prosta – poszedł w buty Łukaszenki i Putina. Czyli program “Państwo to Ja” lub “jeden naród jeden Tusk” Donek jest wszędzie, we wszystkim jest najlepszy. No i marginalna “opozycja” lub opozycja “z marginesu” która podkreśla blask króla – słońce. Jak w Rosji – czasem przejdzie 1000 ludzi ulicą, ale widać że margines oszołomy i lepiej unikać. Zresztą w każdym kanale tv jest boski Putek..

  3. To wynika z naszej
    To wynika z naszej mentalności niewolnika, która od dłuższego czasu w nas tkwi. Co gorsza, media i politycy starają się ją w nas ugruntować. Więzi społeczne i rodzinne, poczucie przynależności do wartościowej grupy, postawy obywatelskie są codzienne wyśmiewane i pokazywane, jako nic nie znaczące relikty przeszłości. Bez takiego kręgosłupa znaczna część wyborców głosuje tak, jak głosuje. Dla tej większości ważna jest pełna micha, wypić coś od czasu do czasu, rozrywka na poziomie Tańca z gwiazdami, autorytety pokroju Dody. Przypomnij sobie zryw Solidarnościowy, teraz dorabia się ideę, że walczono o wolność słowa, itp. Guzik prawda, większość demontrantów miała na uwadze tylko to, że w misce widać już dno, buty na nogach się rozwalają, a alkohol jest od 13 lub (i) na kartki.

    • Mam , czasami,wrażenie,że przesadzamy tutaj
      w Naszych kategorycznych sądach. Ale wystarczy wyjść ,,między ludzi”,żeby się przekonać,że to się dzieje naprawdę. Rzeczywistość przerasta nawet ,Nasze tutaj, czarne-widzenie ,,dynamicznie rozwijającej ” ojczyzny.
      Rolę rodziców – emigrantów zastępują ,,media” albo ,,dobre towarzystwo” – działka,butelka piwa,wina ,starszy kolega ,,z sieci”. Tradycyjny model rodziny zanika a wraz z nim – państwo . Państwo ,,jako wielki zbiorowy obowiązek”.
      Zniesienie poboru do wojska , unikanie płacenia podatków – jako ,,cnota” nowej elity i ludzi władzy tworzy nowe wzorce . Dodając je do starych – peerelowskich.
      Mamy więc ,,nowego obywatela” – który niczego nie musi , za którego,mityczne ,,państwo” wszystko załatwi. No i ,któremu się wszystko należy.

  4. To wynika z naszej
    To wynika z naszej mentalności niewolnika, która od dłuższego czasu w nas tkwi. Co gorsza, media i politycy starają się ją w nas ugruntować. Więzi społeczne i rodzinne, poczucie przynależności do wartościowej grupy, postawy obywatelskie są codzienne wyśmiewane i pokazywane, jako nic nie znaczące relikty przeszłości. Bez takiego kręgosłupa znaczna część wyborców głosuje tak, jak głosuje. Dla tej większości ważna jest pełna micha, wypić coś od czasu do czasu, rozrywka na poziomie Tańca z gwiazdami, autorytety pokroju Dody. Przypomnij sobie zryw Solidarnościowy, teraz dorabia się ideę, że walczono o wolność słowa, itp. Guzik prawda, większość demontrantów miała na uwadze tylko to, że w misce widać już dno, buty na nogach się rozwalają, a alkohol jest od 13 lub (i) na kartki.

    • Mam , czasami,wrażenie,że przesadzamy tutaj
      w Naszych kategorycznych sądach. Ale wystarczy wyjść ,,między ludzi”,żeby się przekonać,że to się dzieje naprawdę. Rzeczywistość przerasta nawet ,Nasze tutaj, czarne-widzenie ,,dynamicznie rozwijającej ” ojczyzny.
      Rolę rodziców – emigrantów zastępują ,,media” albo ,,dobre towarzystwo” – działka,butelka piwa,wina ,starszy kolega ,,z sieci”. Tradycyjny model rodziny zanika a wraz z nim – państwo . Państwo ,,jako wielki zbiorowy obowiązek”.
      Zniesienie poboru do wojska , unikanie płacenia podatków – jako ,,cnota” nowej elity i ludzi władzy tworzy nowe wzorce . Dodając je do starych – peerelowskich.
      Mamy więc ,,nowego obywatela” – który niczego nie musi , za którego,mityczne ,,państwo” wszystko załatwi. No i ,któremu się wszystko należy.

    • W USA wyeliminowano część
      W USA wyeliminowano część tępych głosujących poprzez system głosownia który wymagał zrobienia jakiejś dziurki na karcie do głosowania. Tzn. ci tępi sami się wyeliminowali, bo nie mogli ogarnąć tego mechanizmu do dziurkowania, a to wymaga już IQ > 50. Tak było jak wybierali Busha.

      Ale ciekawostką jest to, że u nas działa podobny mechanizm, o czym opowiedział mi niedawno kolega zasiadający w Komisji Wyborczej. Po zakończeniu lipcowego głosowania Pani Przewodnicząca Komisji zadecydowała, że teraz będziemy odrzucać głosy nieważne. A za głos nieważny należy uznać także taki, w którym – UWAGA – głosujący w kwadraciku postawił znak “+” (plus) a nie, jak mówi ordynacja wyborcza, znak “x” (iks). Tym sposobem komisja wyborcza w centrum miasta wojewódzkiego odrzuciła w świetle prawa kilkadziesiąt głosów ludzi niewykształconych na tyle, że nie rozróżniających “plusa” od “iksa”. I jakkolwiek tragikomicznie to zabrzmi Komisja siedziała i sprawdzała, czy ten “plusik” jest na tyle pochyły, że można go uznać za “iks” czy też nie.

      Prosty mechanizm, a jaki skuteczny. Wprawdzie skuteczność eliminacji byłaby mniejsza gdyby ktokolwiek poinformował ludzi, że należy stawiać “iksy” a nie “plusy”, ale ja już się niczemu nie dziwię.

    • W USA wyeliminowano część
      W USA wyeliminowano część tępych głosujących poprzez system głosownia który wymagał zrobienia jakiejś dziurki na karcie do głosowania. Tzn. ci tępi sami się wyeliminowali, bo nie mogli ogarnąć tego mechanizmu do dziurkowania, a to wymaga już IQ > 50. Tak było jak wybierali Busha.

      Ale ciekawostką jest to, że u nas działa podobny mechanizm, o czym opowiedział mi niedawno kolega zasiadający w Komisji Wyborczej. Po zakończeniu lipcowego głosowania Pani Przewodnicząca Komisji zadecydowała, że teraz będziemy odrzucać głosy nieważne. A za głos nieważny należy uznać także taki, w którym – UWAGA – głosujący w kwadraciku postawił znak “+” (plus) a nie, jak mówi ordynacja wyborcza, znak “x” (iks). Tym sposobem komisja wyborcza w centrum miasta wojewódzkiego odrzuciła w świetle prawa kilkadziesiąt głosów ludzi niewykształconych na tyle, że nie rozróżniających “plusa” od “iksa”. I jakkolwiek tragikomicznie to zabrzmi Komisja siedziała i sprawdzała, czy ten “plusik” jest na tyle pochyły, że można go uznać za “iks” czy też nie.

      Prosty mechanizm, a jaki skuteczny. Wprawdzie skuteczność eliminacji byłaby mniejsza gdyby ktokolwiek poinformował ludzi, że należy stawiać “iksy” a nie “plusy”, ale ja już się niczemu nie dziwię.

  5. To wieczny dylemat krajowego
    To wieczny dylemat krajowego wyborcy: brać sprytnych, zaradnych złodziei czy uczciwych niedorajdów.
    Ten podział można jeszcze wzbogacać o deklarowany stosunek do Unii i do Kościoła.Chociaż te dwie ostatnie sprawy to tylko powierzchowny lakier tworzący to co lubi wyborca, czyli zewnętrzną estetykę.
    Różnice kończą się na gadaniu lub na obstawianiu innych biskupów czy też strategii europejskiej z mydłem czy tez na szorstko.
    Podobny problem rozstrzygnął kiedyś bodajże Mikke, twierdząc że szlachetni durnie robią więcej szkód niż inteligentni złodzieje.

    Czemu zatem nie wybierać uczciwych lecz sprytnych? Ano dlatego, że tacy z zasady nie biorą udziału w polskiej polityce nie widząc w tym interesie nic ciekawego.
    Czasem na wczesnym etapie rewolucyjnym paru takich się znajdzie i trochę porządzą z dobrym efektem, ale szybko znikają.

    To wszystko nie oznacza że optymalnych zawodowych polityków w miarę rozsądnych i prawie całkiem uczciwych nigdzie nie ma. Podobno na Zachodzie trafiają się tacy, czyli proces budowania solidnej kasty rządzącej musi niestety trwać dość długo. Na razie mamy to co mamy i jakoś trzeba segregować taki towar jaki jest.

    W swoim tekście przeniosłeś ten podział na elektoraty, zwłaszcza na ich żelazną część. Powstał opis spójny i przekonujący, jednak zauważ że między nawet bardzo betonowym wyborcą a politykiem jest duża różnica mentalna utrudniająca szukanie takich analogii. Nie ma tak że najmocniej machające pochodniami doły partyjne zostają czynnymi politykami. Polityk, a zwłaszcza szef partii to specjalny gatunek sapiensa, między innymi lubujący się w zasiadaniu, piastowaniu, gadaniu i pełnieniu.
    Ta różnica powoduje nie wszyscy miłośnicy PO lubią coś zwędzić i nie każdy Pisowiec jest uczciwym głupkiem, choć o dziwo akceptuje, usprawiedliwia lub toleruje powyższe cechy u guru partyjnych.

  6. To wieczny dylemat krajowego
    To wieczny dylemat krajowego wyborcy: brać sprytnych, zaradnych złodziei czy uczciwych niedorajdów.
    Ten podział można jeszcze wzbogacać o deklarowany stosunek do Unii i do Kościoła.Chociaż te dwie ostatnie sprawy to tylko powierzchowny lakier tworzący to co lubi wyborca, czyli zewnętrzną estetykę.
    Różnice kończą się na gadaniu lub na obstawianiu innych biskupów czy też strategii europejskiej z mydłem czy tez na szorstko.
    Podobny problem rozstrzygnął kiedyś bodajże Mikke, twierdząc że szlachetni durnie robią więcej szkód niż inteligentni złodzieje.

    Czemu zatem nie wybierać uczciwych lecz sprytnych? Ano dlatego, że tacy z zasady nie biorą udziału w polskiej polityce nie widząc w tym interesie nic ciekawego.
    Czasem na wczesnym etapie rewolucyjnym paru takich się znajdzie i trochę porządzą z dobrym efektem, ale szybko znikają.

    To wszystko nie oznacza że optymalnych zawodowych polityków w miarę rozsądnych i prawie całkiem uczciwych nigdzie nie ma. Podobno na Zachodzie trafiają się tacy, czyli proces budowania solidnej kasty rządzącej musi niestety trwać dość długo. Na razie mamy to co mamy i jakoś trzeba segregować taki towar jaki jest.

    W swoim tekście przeniosłeś ten podział na elektoraty, zwłaszcza na ich żelazną część. Powstał opis spójny i przekonujący, jednak zauważ że między nawet bardzo betonowym wyborcą a politykiem jest duża różnica mentalna utrudniająca szukanie takich analogii. Nie ma tak że najmocniej machające pochodniami doły partyjne zostają czynnymi politykami. Polityk, a zwłaszcza szef partii to specjalny gatunek sapiensa, między innymi lubujący się w zasiadaniu, piastowaniu, gadaniu i pełnieniu.
    Ta różnica powoduje nie wszyscy miłośnicy PO lubią coś zwędzić i nie każdy Pisowiec jest uczciwym głupkiem, choć o dziwo akceptuje, usprawiedliwia lub toleruje powyższe cechy u guru partyjnych.

  7. “dwie zasłużone partie obsługujące 90% obywateli”
    90% tych co chodza na wybory, a to zwykle ok 50% uprawnionych;
    pojawienie sie politykow z prawdziwego zdarzenia z rozsadnym porgramem moze wprowadzilo by jakis pozytywny ferment na slupkach sondazowych. Pozytywny w sensie rozbijania monopolu popisu
    Swoja droga uwazam ze zbyt malo i zbyt cicho mowi sie o znaczeniu glosow niewaznych; nie tlumaczy sie ludziom wystarczajaco obrazowo jakie znaczenie ma wysoka frekwencja vs mala ilosc waznych glosow.
    Marzy mi sie jakis oddolny ruch spoleczny przeprowadzajacy zmasowana smsowa kampania przedwyborcza na rzecz oddawania niewaznych glosow w wyborach (mam na mysli wybory parlamentarne, oczywiscie).
    Moze troche nie na temat ale te 90% tak mnie natchnelo bo ta milczaca polowa strasznie mnie intryguje – zwlaszcza ze tez cenie sobie zloty kruszec.

  8. “dwie zasłużone partie obsługujące 90% obywateli”
    90% tych co chodza na wybory, a to zwykle ok 50% uprawnionych;
    pojawienie sie politykow z prawdziwego zdarzenia z rozsadnym porgramem moze wprowadzilo by jakis pozytywny ferment na slupkach sondazowych. Pozytywny w sensie rozbijania monopolu popisu
    Swoja droga uwazam ze zbyt malo i zbyt cicho mowi sie o znaczeniu glosow niewaznych; nie tlumaczy sie ludziom wystarczajaco obrazowo jakie znaczenie ma wysoka frekwencja vs mala ilosc waznych glosow.
    Marzy mi sie jakis oddolny ruch spoleczny przeprowadzajacy zmasowana smsowa kampania przedwyborcza na rzecz oddawania niewaznych glosow w wyborach (mam na mysli wybory parlamentarne, oczywiscie).
    Moze troche nie na temat ale te 90% tak mnie natchnelo bo ta milczaca polowa strasznie mnie intryguje – zwlaszcza ze tez cenie sobie zloty kruszec.