Reklama

Dzieje się tyle, że w pogoni za biegiem zdarzeń jakoś umknęło bardzo pożyteczne zjawisko, o które wielu doradców PiS modliło się dość długo. Wieść gminna niesie, że to nie żaden „doktor” od wizerunku, tylko zwyczajnie Prezes się wku…ł na to, co zobaczył w telewizji i tak powstał pomysł, żeby lebiega medialna z PiS do mediów nie trafiała. Długo nie trzeba było czekać na reakcję z tamtej strony, dziwię się, że jeszcze nie przeczytałem o stalinizmie, czy też segregacji rasowej, ale święte oburzenie pojawiło się od ręki. Jakaś blondynka z Polsatu napyskowała, że Prezes nie będzie jej ustawiał ramówki, inni się żalą, że zaczęła się droga przez mękę, bo przecież są posłowie wyspecjalizowani, zasiadający w komisjach i tak dalej. Postanowiłem z grubsza zweryfikować demagogię i daleko nie musiałem sięgać, wystarczyło pogrzebać we łbie. O ile mnie pamięć nie zawodzi, to w telewizji widywałem następujących posłów PO: Pitera, czasem Kodawa-Błońska, Halicki, Szejnfeld, pieprznięty Niesioł, no i co… no i chyba wszystko. Pewnie zdarzają się jakieś epizody Grupińskiemu, bo przez długi czas nawet Grasia nie było widać. O czym to świadczy, ano o tym, że lamenty medialne to sztuka dla sztuki. Te wszystkie prowadzące i prowadzący są jak psy Pawłowa, odruchowo sięgają po słuchawkę i dzwonią do Terlikowskiego, gdy się wypowie papież, do Dziewulskiego, gdy jeszcze nie wiadomo kto strzelał i do Szczuki, gdy ktoś zobaczył u wójta powieszony krzyż w gabinecie. Pary i grupy polityczne do studia dobiera się według tego samego klucza, Pitera Brudziński, Hofman Szejnfeld i tak dalej. To o co ta cała afera? Jak zwykle o prawdę. Prezes wreszcie zrobił to, co powinien był zrobić 100 lat temu i bez dwóch zdań, jeśli tylko utrzyma kurs, będzie odcinał od swojej błogosławionej decyzji kupony. Paru dyżurnych „gadaczy”, którzy sobie radzą w mediach, zamiast pieprzenia na oślep i późniejszych wyjaśnień, rozwiąże wiele problemów wizerunkowych partii.

Reklama

Za ten ruch spore brawa, ale niestety Prezes się wku…ł w jeszcze jednym miejscu i tutaj mam spore obawy. Może i sama diagnoza nie jest taka zła, gotów jestem się zgodzić, chociaż to brzmi niczym herezja, że w szerszym poselskim zapleczu warto zbudować kadrę nawet z miernych, byle wiernych. Mam bardzo podobne zdanie, wystarczy 30 inteligentnych, którzy zbudują i wezmą się za realizację planu działań, reszta to mogą być manualnie sprawni, którzy potrafią podnieść łapę i wcisnąć guzik na umówiony sygnał. Powstaje jednak pytanie, czy Prezes słusznie zdegustowany celebrytą Migalskim, nie poszedł w drugą skrajność. Dowiaduję się, że kluczem do uzyskania „jedynki” na liście do Parlamentu Europejskiego ma być wierność, ale zaraz potem Prezes wymienia Kluby Gazety Polskiej jako rezerwuar kadr. Pozwolę sobie spytać. Wierni, czy fanatyczni? To jednak dwie różne i bardzo delikatne kwestie. Oby nie stało się tak, że fanatyczni zachowają się jak niewierni, co często cechuje fanatycznych. Efekt znany ludzkości od zarania, aktywiści bardziej papiescy od papieża, żeby daleko nie szukać, pod ręką jest Marek Jurek, czy senatorowie z Radia Maryja, którzy krzyczeli rozmaite rzeczy pod adresem Lecha Kaczyńskiego. W przypadku KGP, takich obaw nie ma, ale jeśli tylko Kaczor zdecyduje wyciszyć Smoleńsk dla dobra wspólnego, łatwo sobie wyobrazić odwrotną sytuację. Fanatyczni przejmują sztandar, krzyczą, że Kaczor zdradził brata i żadna blokada medialna tego nie uciszy.

Na miejscu Prezesa jeszcze raz, na spokojnie, przemyślałabym ten drugi ruch. Nie przeczę wkur…ć się można, gdy się patrzy na pajacowanie politologa Michalskiego, ale pocieszę Prezesa, że sam uważałem tego człowieka za poważnego i na właściwym miejscu. Pomyłki kadrowe się zdarzają, ale czy na pewno warto ryzykować kolejne generalne błędy wynikające z radykalnej zmiany frontu? Nie mam nic przeciw KGP, robią pożyteczną robotę, tylko staram się myśleć jak szachista, nie jak obrońca, któremu napastnik sprzedał łokieć pod żebro. Jeśli KGP ma być jednym z możliwych rezerwuarów kadrowych, to jeszcze nic wielkiego się nie dzieje, ale gdyby kluby gazety miały być główną, a nie daj Bóg jedyną listą PiS do PE, to mamy poważny problem, bo Adam Michnik ma poważny zastrzyk w postaci zwiększonego nakładu. Wku…ć się można na różne sposoby, co widać na opisanych przykładach i dlatego warto po każdym wku….u, usiąść i bez najmniejszych emocji jeszcze raz wszystko dokładnie przeanalizować.

Reklama

18 KOMENTARZE

  1. Czytałem cały wywiad
    zacytuję:

    "mamy więc orderować tych, którzy do nas strzelają? Albo całkowicie niepoważnych jak Marek Migalski, który zdradził swoich wyborców i wykorzystał naszą rekomendację? Przecież on zaraz zacznie biegać w stringach czy po stringi.
    Nie, będziemy się poszerzać, lecz o ludzi wiarygodnych.
    Np. których?
    Wiele środowisk zaktywizowało się po 10 kwietnia 2010 r. i wspaniale pracuje. Choćby Kluby Gazety Polskiej, prężne i tworzone przez ciekawych ludzi".

    Oprócz KGP mamy Solidarnych 2010 i wielu innych ludzi. Jasne, że istnieje ryzyko wykorzystania rekomendacji, ale trzeba się odwołać do takich osób, jak np. Ewa Stankiewicz. Może to o takich osobach myśli Kaczor? A może o Matce Kurce?

  2. Czytałem cały wywiad
    zacytuję:

    "mamy więc orderować tych, którzy do nas strzelają? Albo całkowicie niepoważnych jak Marek Migalski, który zdradził swoich wyborców i wykorzystał naszą rekomendację? Przecież on zaraz zacznie biegać w stringach czy po stringi.
    Nie, będziemy się poszerzać, lecz o ludzi wiarygodnych.
    Np. których?
    Wiele środowisk zaktywizowało się po 10 kwietnia 2010 r. i wspaniale pracuje. Choćby Kluby Gazety Polskiej, prężne i tworzone przez ciekawych ludzi".

    Oprócz KGP mamy Solidarnych 2010 i wielu innych ludzi. Jasne, że istnieje ryzyko wykorzystania rekomendacji, ale trzeba się odwołać do takich osób, jak np. Ewa Stankiewicz. Może to o takich osobach myśli Kaczor? A może o Matce Kurce?

  3. O ile listy do PE czy
    O ile listy do PE czy jesienią w wyborach samorządowych to prosta sprawa, o tyle PiS musi porządnie pokombinować w wystawieniu optymalnych kandydatów w dużych miastach. Np. absolutnie nie mogą wystawić Mariusza Kamińskiego na prezydenta Warszawy – taki pomysł był. Kamiński jest "antywarszawski", nie ma żadnych szans. Ten człowiek niech siedzi w sejmie i zajmuje się służbami specjalnymi.
    PiS w niektórych miejscach, gdzie nie ma szans na prezydenta miasta, np. Gdańsk, Wrocław, Opole, Katowice, dogadać sie z lokalnymi komitetami i popierać "kandydatów obywatelskich". Naprawdę nie wszędzie trzeba wystawiać swoich kandydatów.

  4. O ile listy do PE czy
    O ile listy do PE czy jesienią w wyborach samorządowych to prosta sprawa, o tyle PiS musi porządnie pokombinować w wystawieniu optymalnych kandydatów w dużych miastach. Np. absolutnie nie mogą wystawić Mariusza Kamińskiego na prezydenta Warszawy – taki pomysł był. Kamiński jest "antywarszawski", nie ma żadnych szans. Ten człowiek niech siedzi w sejmie i zajmuje się służbami specjalnymi.
    PiS w niektórych miejscach, gdzie nie ma szans na prezydenta miasta, np. Gdańsk, Wrocław, Opole, Katowice, dogadać sie z lokalnymi komitetami i popierać "kandydatów obywatelskich". Naprawdę nie wszędzie trzeba wystawiać swoich kandydatów.

  5. same szkody przez ten PE
    Nieszczęście w postaci PE tylko szkodzi i demoluje tutejszą politykę. Wiadomo, że to robota lżejsza od spania i za dobre pieniądze więc typuje się tam ludzi w nagrodę za wierną służbę żeby sobie odpoczęli i zarobili.
    Jasne jednak że trzeba posyłać nie takich którzy aż nogami przebierają aby stąd uciec,  tylko kumatych dla których z rożnych powodów nie ma solidnej partyjno-państwowej posady.
    Czyli ostatecznie jadą szkodliwi lecz lubiani przez szefostwo durnie (żeby tutaj nie bruzdzili) albo ludzie pożyteczni których w Polsce zabraknie.
    W pierwszym przypadku jest niesprawiedliwa, demoralizująca partyjnych nagroda, w drugim strata dla kraju.

  6. same szkody przez ten PE
    Nieszczęście w postaci PE tylko szkodzi i demoluje tutejszą politykę. Wiadomo, że to robota lżejsza od spania i za dobre pieniądze więc typuje się tam ludzi w nagrodę za wierną służbę żeby sobie odpoczęli i zarobili.
    Jasne jednak że trzeba posyłać nie takich którzy aż nogami przebierają aby stąd uciec,  tylko kumatych dla których z rożnych powodów nie ma solidnej partyjno-państwowej posady.
    Czyli ostatecznie jadą szkodliwi lecz lubiani przez szefostwo durnie (żeby tutaj nie bruzdzili) albo ludzie pożyteczni których w Polsce zabraknie.
    W pierwszym przypadku jest niesprawiedliwa, demoralizująca partyjnych nagroda, w drugim strata dla kraju.