Reklama

Obok przeróbek krawieckich dobrze się mają muzyczne i literackie.

Reklama

Obok przeróbek krawieckich dobrze się mają muzyczne i literackie.
Zamiast drogiego garnituru można nosić niezłą podróbę, zamiast prawdziwego roleksa chińską tandetę.
Uprawiać można: ziemię, sport i seks, i politykę rzecz jasna też – oraz, żeby nie było, sztukę.

Polityka to prostytutka, która nie nie zna się sztuce, to wyświechtany patos, zwykłe pieprzenie w bambus. To zajęcie niegodne człowieka na poziomie wiszącego krzesła.

Obok spraw ważnych istnieje zupełnie nieznana, tym od pieprzenia w bambus, sztuka przetrwania. Absolutnie proszę nie mylić ze sztuką kochania na której, wydawać się może, zna się prawie każdy. No bo jak nie skoro tak. Wystarczy włączyć radio, telewizornię, czy wziąć od gazeciarza „Metro” lub inne papierowe coś, a już wiadomo, że na tej sztuce znają się wszyscy tam pieprzący.

Inaczej jest ze sztuką przetrwania.

A jak?

No, tutaj niech każdy sobie sam spróbuje odpowiedzieć.
Niech podzieli się tajnikami sposobu przeżycia, tfu przetrwania (życie polega zupełnie na czymś innym) miesiąca za 800 zeta, z czego 600 to czynsz plus opłaty; wyprawienia świąt i urodzin i wypicia w gronie znajomych za sukces polskich sportów zimowych. Niech opowie jak odkłada na czarną godzinę.

Nie ma kryzysu, nie ma nawet socjalizmu. Nie ma problemów i nie ma Mrożka w kraju.
Mijam tych którzy codziennie mijają się z życiem prawdziwym, tych których oczodoły przypominają wypalone słone jeziora.
Zaczynają być trochę jak ci z powiedzenia Nietzsche Praca czyni wolnym, jak ci zza szyldu.
Wciąż jednak mają nadzieję, wciąż dalej szukają i wciąż trwają. I tak snują się między pośredniakiem, mopsem i komunalnym, gdzie, kiedy wreszcie trafiają, w końcu mogą odpocząć, zapomnieć o wszystkich problemach i sztukach.

Reklama

2 KOMENTARZE