Reklama

Tydzień temu wyrzekałem na Sikorskiego, dziś się zrehabilitował, ale najpierw będzie o ruskiej rurze, szwedzkiej normalności i polskiej głupocie.

Tydzień temu wyrzekałem na Sikorskiego, dziś się zrehabilitował, ale najpierw będzie o ruskiej rurze, szwedzkiej normalności i polskiej głupocie. Rura wiadomo, chcieli położyć sobie kawałek złomu pod Bałtykiem i transportować tym gaz do Niemiec. Wszyscy od początku byli przeciw i dobrze, wszyscy darli mordę z tego powodu i źle, bo zamiast drzeć, wystarczyło pomyśleć, Szwedzi pomyśleli i dostaną w nagrodę pochwałę.

Co takiego mądrego zrobili Szwedzi? Nic nadzwyczajnego, po prostu powiedzieli Rosji i Niemcom, że rury niet. Ale za to jak powiedzieli. Nie darli rozdziawionych twarzy o nowym pakcie Ribbentropp – Mołotow, nie płakali nad walącą się racją stanu, nie krzyczeli o wojnie i nie wypominali, że gdyby nie Piotr I, to Szwedów byłoby 60 milionów. Zostawili to wszystko głupszym od siebie, czyli Polakom, a sami odmówili z powodu rybek. Odmówili nowocześnie, po europejsku, tolerancyjnie i ekologicznie, w modny i przy tym skuteczny sposób. Odmawiając kierowali się nie własnymi fobiami, ale troską o ochronę środowiska i o odpowiedni poziom zasolenia Bałtyku. Nie krzyczeli "wy komuchy i hitlerowcy, chcecie dokonać energetycznego rozbioru Europy, ale my, Szwedzi, się wam nie damy i pojedziemy z Volvo na czołgi", wytłumaczyli, że "drodzy przyjaciele z Rosji i Niemiec, bardzo nam przykro, ale wasz projekt to zabójstwo dla morskiego ekosystemu, padnie nam flora i fauna, przykro nam, ale nie możemy się na to zgodzić". Prawda, że o wiele ładniej, spokojniej i rozsądniej? Prawda. Polacy też tak mogli, Polska mogła straszyć UE wizją katastrofy ekologicznej i zniszczenia rzadkiego katunku dorsza, mogła przy tym przypomnieć Niemcom, że jesteśmy jedną, wielką, europejską rodziną i nieładnie z ich strony, że dogadują się w sprawie naszego wspólnego, europejskiego domu z sąsiadami, nie pytając nas o zgodę. Byłoby to proste i do bólu skuteczne, na pewno skuteczniejsze niż jęki i płacze o tym, ile to my się, panie kochanieńki, nacierpieli przez tych szkopów i rusków, a tera jeszcze rurą nas chcą okładać, nas panie kochanieńki, naszo katolicko, polsko ojczyznę, która się tyle przez nich wycierpiała.

Reklama

Skuteczna polityka zagraniczna polega na tym, by twardo bronić swoich interesów i by bronić ich w sposób mądry. Mówienie o groźbie dla ekosystemu i o zachwianiu solidarności europejskiej byłoby i mądre i poważne i skuteczne, mówienie o II wojnie światowej i o paktach między III Rzeszą a ZSRR w kontekście sprawy, która z wojną ma tyle wspólnego, co Kurski z rozumem, jest komiczne, żenujące i płaczliwe. Skutecznej polityki nie uprawia się machając szturmówkami i krzycząc o faszystach i komunistach, tak można podbijać Krosno, Włoszczową, czy Podlasie, nie Europę. Jak chcecie podbić Europę, państwo Wolacy, to musicie oprócz wydawania z siebie dzikich wrzasków trochę pomyśleć. Najpierw umyć się, ogolić, ubrać, potem zająć się gazociągiem, zająć się tak jak Szwed, inteligentnie, pamiętać, że to już nie wojna i nie PRL, to UE, w której na nikim nie zrobi wrażenia przemówienie ze stałego repertuaru towarzysza Wiesława. Miało być o Sikorskim i będzie, bo Sikorski, nie, nie ten co to go zastrzelili, zakopali, odkopali, zakopali, odkopali, zrobili sekcję i z powrotem zakopali, tylko nasz minister spraw zagranicznych, trochę się zrehabilitował w moich oczach. Powiedział dzisiaj parę mądrych rzeczy, nadal chce wpuszczać Jankesów i Ruskich, ale przynajmniej mówi jak człowiek i jak prawdziwy Polak, nie jak Wolak z IV RP.

Sikorski powiedział dzisiaj (albo wczoraj, ja się dowiedziałem o tej konferencji dzisiaj), że Polska nie błagała na kolanach o tarczę i nam w ogóle to zwisa, nie całkowicie, ale na tyle, by nie krzyczeć "tarcza za wszelką cenę", jak bliźniacy. Powiedział też, że priorytetem polskiej polityki zagranicznej będzie budowanie silnej Polski w Europie i to mi się spodobało najbardziej, wreszcie ktoś się nauczył, że nie plastikowe hamburgery zza oceanu, ale Europa, to tutaj, na tym kontynencie jest Polska i tu są nasze interesy. Już dawno mówiłem, zresztą nie tylko ja, każdy myślący to mówił, że Polska mocarstwem nie jest i sama daleko nie zajedzie, więc musi się trzymać Europy, ale nie jest też słabeuszem, więc może, a nawet powinna wypracować sobie jak największy wpływ na politykę Brukseli. Nie skakać do innych, ale nie spuszczać uszu po sobie i nie ulegać. Zresztą Sikorski mówił to samo, powiedział, że Polska musi wiedzieć kiedy się może postawić, kiedy iść na kompromis, a kiedy ustąpić. Sikorski zwrócił uwagę na to, że Polacy muszą umieć się wypromować i tu też ma pełną rację. Polska nie stworzyła jak dotąd żadnej znanej marki. OK, wiem, że w Islandii wsystkie dzieci i dorośli jedzą Prince Polo, w Berlinie rodzice nie ubierają swoich pociech gdzie indziej, tylko w polskim Smyku, a Żubrówkę to pije cały świat, od Los Angeles do Władywostoku. To jednak wszystko mało, śmiesznie mało. Słyszeliście kiedyś o tym, by Polacy stworzyli coś co byłoby powszechnie znane na całym świecie? Ja nie słyszałem. Niemcy mają Volksvagena, Mercedesa, BMW, Deutsche Bank, Siemens i Bayer, Amerykanie mają Coca Colę, Pepsi, Gillette, Goodyear i Standard Oil, Francuzi stworzyli Citroena, Peugeota, Renault, L’Oreal, Carrefour, Anglicy Jaguara, Rolls Royce’a, Tesco i British Airways, Szwedzi mają IKEA i Volvo i nawet mała Finlandia może pochwalić się Nokią. A czym chwalą się Polacy? Niczym, a z pewnością niczym co jest równie powszechnie rozpoznawane jak Nokia, czy Volksvagen. Na tym polega problem Polaków, Polacy nie potrafią się promować, nie potrafią też tworzyć nowoczesnych technologii, nawet małpa wymyśliła papier toaletowy, w Polsce była taka jedna co odkryła rad i polon, to oddaliśmy ją Francuzom. Zostaje nam wynalazca lampy naftowej, którą możemy się chwalić przed światem. Możemy też wziąć się do roboty i do promocji, zacząć myśleć i pomóc temu biednemu, nadwiślańskiemu krajowi coś osiągnąć. Osiągnąć rozumem, jak Szwedzi, nie krzykiem, że gdyby nie wojna to nas by było 20 milionów więcej i dlatego mamy mieć więcej guzików w Brukseli, co pozwoli odnieść nam kolejne moralne zwycięstwo.

Reklama