Reklama

Znałem odpowiedź prof. Chrisa Cieszewskiego dotyczącą ustaleń profesorów Czachora i Wiśniewskiego na długo przed publikacją w Gazecie Polskiej . Z oczywistych względów nie mogłem zdradzić, jakie Chris Cieszewski zajmie stanowisko, ale gdy już wszyscy wiemy, tudzież możemy się zapoznać ze zdaniem naukowca, chcę jeszcze raz i bardzo dobitnie podkreślić, że tak właśnie powinna się prezentować nauka i jej wierni synowie. Wyobraźcie sobie na miejscu Chrisa Cieszewskiego pierwszego z brzegu Laska, czy Artymowicza. Co by się stało po empirycznej weryfikacji ich propagandowych teoryjek? Może na wstępie przypomnę, że geodeta z profesorami użyli najprostszych na świecie narzędzi, takich jak taśma miernicza i z założenia nie używali GPS. Artymowicz zrobiłby z takiego badania swój sztubacki kabaret, ciemnogród manualny w dobie urządzeń elektronicznych. Lasek powołałby się na to samo i dorzuciłby parę protokołów spisanych przez „wybitnych, którzy tam byli”. Cała armia klakierów moskiewskich i peerelowskich nie zostawiłaby suchej nitki na geodecie. Tymczasem prof. Chris Cieszewski napisał jedno – z empirią nie dyskutuję i cieszę się, że w końcu ktoś zweryfikował badanie tak, jak to się powinno zrobić od początku. Mało tego teorię Chrisa Cieszewskiego podważył nie kto inny, tylko sam Tadeusz Rydzyk w niczym innym, tylko w Naszym Dzienniku. Jakie to ma znacznie? Ano takie, że pierwszy zachwyt wyraziła Gazeta Wyborcza. To jest jakościowa różnica i próg nie do przeskoczenia dla Artymowiczów, Kublików itp., itd. Jeśli tylko jest jakaś wątpliwość w obozie „smoleńskich oszołomów”, to tutaj się nie dyskutuje z faktami, nie dyskutuje również sam autor teoretycznych założeń.

Reklama

Z moich egzaltacji może powstać fałszywe wrażenie, które łatwo sprowadzić do wazeliny. Nie będę się przed tym zarzutem bronił o ile ktoś mi poda jeden przypadek i jednego człowieka w całej smoleńskiej zawierusze, który zachował się tak jak prof. Chris Cieszewski. Taka jest moja ocena całej sytuacji i jako człowiek, który od początku wyrażał wątpliwość, co do lokalizacji brzozy, uzurpuje sobie prawo do wyrażenie innych wątpliwości. Wcale nie jestem przekonany, że padła główna teza prof. Chrisa Cieszewskiego dotycząca daty złamania brzozy. Znów odwołuję się do zwykłej logiki, w taki sam sposób, jak odwoływałem się wcześniej. Czachor i Wiśniewski twierdzą, że to płot przy ruinie Bodina wskazał Cieszewski. Przyjmuje ten fakt, ale jednocześnie przypominam, że oponenci Cieszewskiego mówili o śmieciach, nie o płocie. Odległość brzozy od płotu według geodety wynosi 6 metrów i tego ustalenia również lekceważyć nie można. Mając do dyspozycji powyższe dane ciężko się powstrzymać przed zadaniem kilku oczywistych pytań. Skoro tam gdzie miała być brzoza jest płot, to gdzie są śmieci, które miały być brzozą? Mamy trzy obiekty na zdjęciu satelitarnym: płot, śmieci, brzoza i coś mi się wydaje, że przeciwnicy Cieszewskiego pogrzebali Jego teorię, ale zapomnieli o własnej, która też jest pudłem.

Do tej pory wiemy jedno, 5 kwietnia 2010 roku albo parę dni przed zmienił się obraz zdjęcia satelitarnego w taki sposób, że pojawił się nowy obiekt w odległości 6 metrów od brzozy. Powalony płot, czyli zmurszałe ciemne deski przy stojącej brzozie miałby dać taki obraz, jaki analizowaliśmy przez wiele tygodni i przy tym ze zdjęcia znikają śmieci? Czy też warto z uporem maniaka powrócić do tezy, że to powalona brzoza odkryła cały bajzel pod nią zgromadzony? Sam wklejałem zdjęcia z własnego podwórka, z których wynika jednoznacznie, że pod koroną drzewa i to w odległości więcej niż 6 metrów niczego nie widać. Mam nie odparte wrażenie, że krytycy Cieszewskiego popełniają dokładnie ten sam błąd, który popełnili zwolennicy, mianowicie uparli się przy jednym argumencie – lokalizacja. Nie biegałem dziś po Internecie i wiadomościach z taką intensywnością jak zwykle i być może ktoś się już się tym zajął, ale na wypadek odmiennego stanu rzeczy powtórzę pytanie. Gdzie są śmieci, skoro płot zajął ich miejsce i czy to możliwe, że ruiny drewnianego płotu mają moc przenikania przez koronę brzozy i jednocześnie nakrywają bałagan przy altance Bodina? Liczę na odpowiedzi przede wszystkim krytyków Chrisa Cieszewskiego.

Reklama

22 KOMENTARZE

  1. KRYSZTAŁEM W MIĘKKĄ ZIEMIĘ…
    Jak kryształ roztrzaskany na marmurowej posadzce (cyt. Janusz Wojciechowski), tak na dziesiątki tysięcy części rozpadł się aluminiowy kolos uderzając o miękkie, bagniste podłoże.
    Jakie znaczenie ma jakaś tam brzoza…

  2. KRYSZTAŁEM W MIĘKKĄ ZIEMIĘ…
    Jak kryształ roztrzaskany na marmurowej posadzce (cyt. Janusz Wojciechowski), tak na dziesiątki tysięcy części rozpadł się aluminiowy kolos uderzając o miękkie, bagniste podłoże.
    Jakie znaczenie ma jakaś tam brzoza…

  3. Profesor Cieszewski wystąpił z tezą
    i zaprosił do dyskusji. Wyników swoich badań nie ukrywał, wręcz zachęcał do ich podważenia. Po prostu.
    To druga strona przy pomocy pseudonaukowców z pierdzipędem w herbie kazała wierzyć, że uderzenie w  brzozę było bezpośrednią przyczyną "katastrofy".

  4. Profesor Cieszewski wystąpił z tezą
    i zaprosił do dyskusji. Wyników swoich badań nie ukrywał, wręcz zachęcał do ich podważenia. Po prostu.
    To druga strona przy pomocy pseudonaukowców z pierdzipędem w herbie kazała wierzyć, że uderzenie w  brzozę było bezpośrednią przyczyną "katastrofy".

  5. Główny nurt prawie w ogóle
    Główny nurt prawie w ogóle nie podjął tematu Cieszewskiego co jest niespodzianką lub po prostu w poniedziałek od rana odrobią zaległości, bo narazie tematu w głownym obiegu praktycznie nie ma.
    Ostatnie wydarzenia na Ukrainie (a także wokół Smoleńska – nie tylko o generała Błasika chodzi, ale o łatwość z jaką będzie teraz można powoływać się na prawdomówność i wiarygodność putinowców) wykreowały nową rzeczywistość w kilku obszarach:
    1. Macierewicz superstar. Co jak co, ale powrotu do tematu komisji śledczej w sprawie Macierewicza już nie będzie. Pole do popisu jakie dostałby poseł PiS byłoby w kontekście Ukrainy wręcz ogromne.
    2. Znakomita i niemal całkowicie niewykorzystana przez dziennikarzy i blogerów "niepokornych" konferencja Marka Opioły i Antoniego Macierewicza. Właśnie to co zrobili czyli temat konferencji jest idealnym uderzeniem w czuły punkt i sposób na prowadzenie "własnej narracji" ws. Ukrainy i Krymu. Nękać Tuska pytaniami, interpelacjami, apelami, żądaniami, etc., aby zakończono współpracę polskich służb z ruską FSB. Przypominać rolę FSB na Majdanie i cały czas palcem wytykać i nazywać po imieniu i nazwisku człowieka Tuska, który nazywa się Piotr Pytel. Do tego non stop wysyłać pytania do BBN czy Koziej nadal jest w kontakcie z ruskimi wojskowymi (ostatnia udokumentowana wizyta 23 stycznia tego roku…).
    Opioła z Macierewiczem zrobili rzecz prostą i w swej prostocie genialną, ale teraz trzeba to powtarzać, wrzucać temat codziennie waląc w Tuska i Pytla.
    3. Dziś Leszek Miller rzucił ręcznik. Ten towarzysz prowadzi swoją partię do wyborczej klęski 25 maja. Dziś tow. Miller płakał na Tuska, który widzi wojnę i elektorat ucieka z SLD do platformy. Miller został ograny jak dzieciak, tak jak Napieralski w 2011. Będzie jednocyfrowy wynik tej formacji.

  6. Główny nurt prawie w ogóle
    Główny nurt prawie w ogóle nie podjął tematu Cieszewskiego co jest niespodzianką lub po prostu w poniedziałek od rana odrobią zaległości, bo narazie tematu w głownym obiegu praktycznie nie ma.
    Ostatnie wydarzenia na Ukrainie (a także wokół Smoleńska – nie tylko o generała Błasika chodzi, ale o łatwość z jaką będzie teraz można powoływać się na prawdomówność i wiarygodność putinowców) wykreowały nową rzeczywistość w kilku obszarach:
    1. Macierewicz superstar. Co jak co, ale powrotu do tematu komisji śledczej w sprawie Macierewicza już nie będzie. Pole do popisu jakie dostałby poseł PiS byłoby w kontekście Ukrainy wręcz ogromne.
    2. Znakomita i niemal całkowicie niewykorzystana przez dziennikarzy i blogerów "niepokornych" konferencja Marka Opioły i Antoniego Macierewicza. Właśnie to co zrobili czyli temat konferencji jest idealnym uderzeniem w czuły punkt i sposób na prowadzenie "własnej narracji" ws. Ukrainy i Krymu. Nękać Tuska pytaniami, interpelacjami, apelami, żądaniami, etc., aby zakończono współpracę polskich służb z ruską FSB. Przypominać rolę FSB na Majdanie i cały czas palcem wytykać i nazywać po imieniu i nazwisku człowieka Tuska, który nazywa się Piotr Pytel. Do tego non stop wysyłać pytania do BBN czy Koziej nadal jest w kontakcie z ruskimi wojskowymi (ostatnia udokumentowana wizyta 23 stycznia tego roku…).
    Opioła z Macierewiczem zrobili rzecz prostą i w swej prostocie genialną, ale teraz trzeba to powtarzać, wrzucać temat codziennie waląc w Tuska i Pytla.
    3. Dziś Leszek Miller rzucił ręcznik. Ten towarzysz prowadzi swoją partię do wyborczej klęski 25 maja. Dziś tow. Miller płakał na Tuska, który widzi wojnę i elektorat ucieka z SLD do platformy. Miller został ograny jak dzieciak, tak jak Napieralski w 2011. Będzie jednocyfrowy wynik tej formacji.

  7. Krzysztof Cieszewski, dla lepszego oddźwięku również w Polsce
    nazywany Chrisem, wyszedł, od tego, że złamane przez (podobno) skrzydło samolotu drzewo wydało mu powiedzmy nienaturalne (jest po szkole leśnictwa).

    Wypowiedź od tego momentu: https://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=gVPcRZHyj6A#t=106

    W związku z tym przyjrzał się publicznym zdjęciom satelitarnym z różnych okresów, filmikowi paralotniarza z Youtube i ocenił, że widzi to drzewo złamane wcześniej tu i tu. Teraz po pomiarze na miejscu okazało się, że to nie było jednak To drzewo, że 6-9 m na południowy-wschód jest to właściwe..

    Pytanie zatem do Chrisa Cieszewskiego powinno brzmieć: Czy na publicznych  zdjęciach satelitarnych sprzed 10 kwietnia 2010 roku również potrafi Pan wskazać metodą jaką użył pan poprzednio, to złamane drzewo, biorąc pod uwagę poprawkę panów Czachora i Wiśniewskiego?
    Czy ten jasny Y, to to właśnie złamane drzewo?

    Odpowiedzi mogą być takie:

    – niestety nie było przed 10 kwietnia 2010 w tym miejscu złamanego drzewa, ale nie było też stojącego
    – było tylko stojące
    – jakość zdjęcia jest zbyt niska, nic nie mogę określić
    – tak w tym miejscu było złamane drzewo (wcześniej tego nie zauważyłem,ale możliwe, że jasny Y, skierowany ramionami na północ to jest właśnie to drzewo)

    A, żeby dowiedzieć się czegoś więcej można dopytać jeszcze:

    – czy widziany na zdjęciach z 10 i kilka dni później, kwietnia 2010, kikut według pana to świeżo złamana brzoza?
    – czy rodzaj przełamania mógł powstać po uderzeniu skrzydłem samolotu, czy może jest to wiatrołom?

    p.s.

    Pamiętajmy, że w pierwszych kłamstwach "samolot uderzył w radiolatarnię lewym skrzydłem": http://zasobnik.republika.pl/634066962011960013.jpg

  8. Krzysztof Cieszewski, dla lepszego oddźwięku również w Polsce
    nazywany Chrisem, wyszedł, od tego, że złamane przez (podobno) skrzydło samolotu drzewo wydało mu powiedzmy nienaturalne (jest po szkole leśnictwa).

    Wypowiedź od tego momentu: https://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=gVPcRZHyj6A#t=106

    W związku z tym przyjrzał się publicznym zdjęciom satelitarnym z różnych okresów, filmikowi paralotniarza z Youtube i ocenił, że widzi to drzewo złamane wcześniej tu i tu. Teraz po pomiarze na miejscu okazało się, że to nie było jednak To drzewo, że 6-9 m na południowy-wschód jest to właściwe..

    Pytanie zatem do Chrisa Cieszewskiego powinno brzmieć: Czy na publicznych  zdjęciach satelitarnych sprzed 10 kwietnia 2010 roku również potrafi Pan wskazać metodą jaką użył pan poprzednio, to złamane drzewo, biorąc pod uwagę poprawkę panów Czachora i Wiśniewskiego?
    Czy ten jasny Y, to to właśnie złamane drzewo?

    Odpowiedzi mogą być takie:

    – niestety nie było przed 10 kwietnia 2010 w tym miejscu złamanego drzewa, ale nie było też stojącego
    – było tylko stojące
    – jakość zdjęcia jest zbyt niska, nic nie mogę określić
    – tak w tym miejscu było złamane drzewo (wcześniej tego nie zauważyłem,ale możliwe, że jasny Y, skierowany ramionami na północ to jest właśnie to drzewo)

    A, żeby dowiedzieć się czegoś więcej można dopytać jeszcze:

    – czy widziany na zdjęciach z 10 i kilka dni później, kwietnia 2010, kikut według pana to świeżo złamana brzoza?
    – czy rodzaj przełamania mógł powstać po uderzeniu skrzydłem samolotu, czy może jest to wiatrołom?

    p.s.

    Pamiętajmy, że w pierwszych kłamstwach "samolot uderzył w radiolatarnię lewym skrzydłem": http://zasobnik.republika.pl/634066962011960013.jpg

  9. Ktoś kiedyś powiedział:”Można
    Ktoś kiedyś powiedział:"Można nie wierzyć w teorie spiskowe, wystarczy przyjrzeć się skutkom."
    No to przyjrzyjmy się.
    Przed "losowaniem" ćwierćfinałów Ligi Mistrzów, w internecie, i nie tylko-w różnych miejscach, natrafić można było na stwierdzenia, iż-również w tym roku-powtórzy sie to, co miało miejsce w roku ubiegłym, a także kilka razy wcześniej(a może było to i wiecej razy?), czyli:w parach ćwierćfinałowych nie spotkają sie ze sobą te drużyny, które są obecnie uważane za najlepsze, za najsilniejsze i prezentujące najwyższy poziom:Real, Barcelona, Bayern i Chelsea.
    I-rzeczywiście-nie spotkały się!
    Przypadek-i to kolejny?
    Bo, np., w zeszłym roku były to:Real, Barcelona, Bayern i Borussia.I też nie natrafiły na siebie.I wtedy też przeczuwano, iż tak się stanie.I stało się.
    Teraz wystarczy się zastanowić(biorąc pod uwagę tylko ten i ubiegły rok):jeżeli wiele osób, w wielu miejscach, przypuszcza, poejrzewa, a nawet jest przekonana co do tego, że te drużyny nie spotkają się ze sobą, a potem tak rzeczywiście się dzieje, to jak małe musi być prawdopodobieństwo tego, iż tak właśnie się stanie, skoro losowanie było uczciwe, skoro naprawdę miało miejsce?
    A swoją drogą, gdybym to ja…"losował, "to również połączył był w parę Real i Borussię.

  10. Ktoś kiedyś powiedział:”Można
    Ktoś kiedyś powiedział:"Można nie wierzyć w teorie spiskowe, wystarczy przyjrzeć się skutkom."
    No to przyjrzyjmy się.
    Przed "losowaniem" ćwierćfinałów Ligi Mistrzów, w internecie, i nie tylko-w różnych miejscach, natrafić można było na stwierdzenia, iż-również w tym roku-powtórzy sie to, co miało miejsce w roku ubiegłym, a także kilka razy wcześniej(a może było to i wiecej razy?), czyli:w parach ćwierćfinałowych nie spotkają sie ze sobą te drużyny, które są obecnie uważane za najlepsze, za najsilniejsze i prezentujące najwyższy poziom:Real, Barcelona, Bayern i Chelsea.
    I-rzeczywiście-nie spotkały się!
    Przypadek-i to kolejny?
    Bo, np., w zeszłym roku były to:Real, Barcelona, Bayern i Borussia.I też nie natrafiły na siebie.I wtedy też przeczuwano, iż tak się stanie.I stało się.
    Teraz wystarczy się zastanowić(biorąc pod uwagę tylko ten i ubiegły rok):jeżeli wiele osób, w wielu miejscach, przypuszcza, poejrzewa, a nawet jest przekonana co do tego, że te drużyny nie spotkają się ze sobą, a potem tak rzeczywiście się dzieje, to jak małe musi być prawdopodobieństwo tego, iż tak właśnie się stanie, skoro losowanie było uczciwe, skoro naprawdę miało miejsce?
    A swoją drogą, gdybym to ja…"losował, "to również połączył był w parę Real i Borussię.