Reklama

Za każdym razem gdy mi przychodzi do głowy marudzić na swój los, w końcu wypełnianie kolejnych rubryk na wokandzie, niczym atrakcyjnym nie jest, przypominam sobie rytualny argument znoszący malkontenctwo. Przestań biadolić – powtarzam sobie – przecież jest Antoni Macierewicz. Ze wszystkich możliwych ocen, tych za i przeciw, jedną ocenę ogólną trzeba Macierewiczowi wystawić bez zająknięcia. Nie ma w Polsce drugiego takiego człowieka, który byłby z taką siłą i bezwzględnością poniewierany, szczuty, ośmieszany, obrzucany łajnem i podejrzewany o najgorsze. W tej kategorii nawet bracia Kaczyńscy nie wytrzymują konkurencji, chociaż od dłuższego czasu to oni byli i są celem numer jeden dla medialnych i politycznych oddziałów RPIII. Ciężki los Macierewicza polega między innymi i na tym, że pomimo swojej słabej politycznej pozycji, która nie daje najmniejszych szans na stworzenie partii zdolnej wejść do sejmu, nie mówiąc o partii władzy, Macierewicz nieustannie wybija się na wroga publicznego numer jeden. Łatwo wytłumaczyć fenomen nienawiści do Macierewicza, bo powód jest tylko jeden – bezkompromisowe ściganie kapusiów ruskich i polskich wraz z demaskowaniem opiekunów. Kaczyńscy nienawidzeni z wielu powodów, w tej jednej dziedzinie przegrywają z Macierewiczem, ponieważ obaj byli znacznie łagodniejsi w ocenach i czynach od Macierewicza. Śp. Lech Kaczyński nie ujawnił aneksu do raportu Macierewicza, wcześniej miał sporo uwag do dokumentu zasadniczego. Jarosław Kaczyński przez półtora roku władzy też nie dokonał żadnego przełomu lustracyjnego, chociaż to akurat chyba było do zrobienia, nawet w 1,5 roku. Stało się inaczej i Macierewicz został absolutnym, wręcz samotnym liderem, zajmującym pierwsze miejsce wśród znienawidzonych przez wierchuszkę PRLII. Od 1990 roku nieustannie do Macierewicza się strzela i jak dotąd ustrzelić nie udaje. Dlatego ostatnią próbę upolowania Macierewicza uważam za wyjątkowo podejrzaną, albo widzimy czystą desperację, która pokazuje, że amunicja się kończy, a w walce na bagnety porażka goni porażkę albo cel jest zupełnie inny.

Reklama

Zacznijmy od pytań podstawowych. O co chodzi z tłumaczeniem raportu WSI na język radziecki i każdy inny? Bardzo poważnie pytam, bo za cholerę tego nie rozumiem. Raport był upubliczniony przez Lecha Kaczyńskiego, aneks wbrew prawu nie zostaje upubliczniony przez Komorowskiego. Skąd zatem cały ten zgiełk wokół tłumaczenia? Kompletnie irracjonalne zachowanie po 6 latach od wydania dokumentu, który można sobie otworzyć na przykład tutaj http://www.raport-wsi.info/ i skorzystać z opcji http://translate.google.pl/ dającej nieograniczone możliwości. W opcjach wybieramy sobie dowolny język od chińskiego po khmerski i mamy raport spisany „po ichniemu”. Naturalnie nie będzie to jakość tłumaczenie na poziomie lektorskim, ale chodzi jedynie o ukazanie bezsensowności zarzutów dotyczących samego tłumaczenia. Nie wiem skąd awantura językowa i prawdę mówiąc nie wiem też po co Macierewiczowi były te tłumaczenia. Jak się domyślam chodziło o pokazanie ruskim wała, coś na wzór Kozakiewicza, bo oni przecież o polskim WSI wiedzą więcej niż Macierewicz i samym dokumentem pewnie byli zainteresowani mniej niż średnio. Chodziło o efekt zagrania na nosie? Macie tu swoich agentów z WSI, pewna epoka się skończyła? Inaczej wyjaśnić sobie pomysłu translatorskiego nie umiem. Może i dobrze, że nie umiem, bo nie to jest najważniejsze, przeciwnie, to w ogóle nie jest ważne. Dużo poważniejsze są pytania dotyczące motywów desperacji PRLII. Obowiązkowe szczucie Macierewicza nie wyjaśnia dostatecznie całej akcji, bo szczucie samo w sobie można było przeprowadzić na 200 wygodniejszych i znanych sposobów. Coś mi tu śmierdzi i to wcale nie jest najczęściej wskazywany „bałagan smoleński”.

Jeśli miałbym się kusić o rozwikłanie zagadki raczej skierowałbym się w stronę pałacu Komorowskiego, a Tuska umieściłbym dopiero na drugim miejscu. Aferę rozpętał nowy szef SKW, niejaki płk Pytel, który wymienił Skrzypczaka, po aferze związanej z izraelską bronią. Co z tego wynika? Właśnie nie bardzo wiem, ale mam dwa pomysły. Tym razem może nie chodzić o Macierewicza, takie wyjątki od reguły są możliwe, ale może chodzić o dalszą rozgrywkę dotyczącą wielkiej kasy na zamówienia dla armii. Raport WSI jest o tyle uzasadnionym wyborem, że walka o konfitury przetargowe trwa między agentami Komorowskiego i agentami Tuska. Rozdmuchanie kwestii tłumaczenia da się wytłumaczyć jako ostrzeżenie dla Bronka z Budy Ruskiej, bo to Bronek ma dreszcze na sam skrót WSI i to dla Bronka temat WSI jest zabójczy. Tak bym widział pierwsze wyjaśnienie. Drugie nie wyklucza pierwszego, ale jest uzupełnieniem. Pytel po prostu zbija punkty na starcie u nowego szefa, czyli Tuska, a Donald widząc korzyści w postaci dyscyplinowania Bronka i jednoczesnego załatwienia kilku innych spraw, choćby Smoleńska powiązanego z Macierewiczem i afer PO, które „jeden lider” przykrywa ulubionym parawanem.

W grze służb liczą się podobne niuanse, które pozwalają stronom wygrać lub przegrać, ale wyjść z twarzą – szorstka przyjaźń. Macierewicz nadaje się idealnie do gry operacyjnej, bo obie strony wiedzą, że walczą obosiecznym mieczem, którego nie odważą się użyć do ścięcia głów, ale samo wymachiwanie robi psychologiczną przewagę. Raportu WSI zdecydowanie bardziej się boi Komorowski i Tusk może użyć leków Komorowskiego w swoim stylu: „ujawnijmy w końcu aneks i skończmy z tym ośmieszaniem Polski”. Wygodne i skuteczne, jednak objęte ryzykiem, że chłopcy z WSI odwiną się kolejnym zegarkiem i to już nie Nowaka, ale na przykład Józefa Bąka, czy Bąkówny. No i tym sposobem Macierewicz może sobie odsapnąć jak nigdy i pocieszyć, że inni mają jeszcze gorzej. Prawda o Macierewiczu została w całości ujawniona i przedstawiona w karykaturalnej postaci, prawda o Komorowskim, Tusku i całym PRLII ciągle jest rozpaczliwie skrywaną tajemnicą. Macierewiczowi nic gorszego zrobić się nie da, niż mu dotąd zrobiono, wrogowie Macierewicza nieustannie siedzą na minie, jeden nieostrożny ruch i w kawałkach wylecą w powietrze. Gdyby naprawdę chodziło o ośmieszenie Macierewicza, to ta akacja byłaby przeprowadzona z odpowiednią siłą i przede wszystkim we właściwym kierunku. Tymczasem Macierewicz nawet w GW i TVN nie wyglądał jak „oszołom”, ale co najwyżej „istnieją pewne wątpliwości”. Ktoś tu użył raportu WSI, ale celem nie był Macierewicz, w każdym razie nie był celem głównym.

Reklama

22 KOMENTARZE

  1. Macierewicz rzeczywiście zbiera jak trzy bokserskie worki
    treningowe. A do tego wygląda, jakby miał odporność dziesięciu worków. Zdecydowanie to piorunochron, a nie ktoś do porażenia piorunem. Natomiast politycznie jest dość wąsko (choć w bardzo newralgicznej dziedzinie) sformatowany.

  2. Macierewicz rzeczywiście zbiera jak trzy bokserskie worki
    treningowe. A do tego wygląda, jakby miał odporność dziesięciu worków. Zdecydowanie to piorunochron, a nie ktoś do porażenia piorunem. Natomiast politycznie jest dość wąsko (choć w bardzo newralgicznej dziedzinie) sformatowany.

  3. Zrobiłem sobie małą prasówkę – no dzieje się jak cholera.
    Banda hien doskoczyła do Macierewicza i chce go rozerwać na strzepy. Pytanie – dlaczego? – musi paść. Moim zdaniem odpowiedź jest prosta. Po pierwsze – wybory powoli, ale nieuchronnie coraz bliżej. A rządząca banda systematycznie osuwa się w dół nawet w zaprzyjaźnionych sondażowniach – widmo przegranej w wyborach jest coraz realniejsze. Po drugie: Smoleńsk. Realne (tylko te najbardziej podstawowe) fakty są takie: strona rządowa (polska) nie dostarczyła na lotnisko w Smoleńsku systemu bezpiecznego lądowania (TAWS, czy jak mu tam), pomimo, że lądujący tam kilka dni wcześniej Tusk miał do dyspozycji to urządzenie. No i słynny komunikat z wieży: na kursie, na ścieżce. Sytuuje to odpowiedzialność rządu za katastrofę smoleńską w widełkach: prowokowany wypadek – działalność celowa. Tylko w takich widełkach, i w żadnych innych! Nami rządzący muszą! pozbyć się Macierewicza (przewodniczący ZP), potem muszą! obalić ustalenia ZP (nie faktycznie, bo się nie da, ale medialnie), a część społeczeństwa zastraszyć. Inaczej grożą im więzienia, i to długoletnie. Tak teoretycznie wczesny ostrzał może się przydać rządowi, gdyby jednak nie udało się Macierewicza (i części społeczeństwa) złamać. Będzie czas na inne warianty rozwiązania sprawy.

  4. Zrobiłem sobie małą prasówkę – no dzieje się jak cholera.
    Banda hien doskoczyła do Macierewicza i chce go rozerwać na strzepy. Pytanie – dlaczego? – musi paść. Moim zdaniem odpowiedź jest prosta. Po pierwsze – wybory powoli, ale nieuchronnie coraz bliżej. A rządząca banda systematycznie osuwa się w dół nawet w zaprzyjaźnionych sondażowniach – widmo przegranej w wyborach jest coraz realniejsze. Po drugie: Smoleńsk. Realne (tylko te najbardziej podstawowe) fakty są takie: strona rządowa (polska) nie dostarczyła na lotnisko w Smoleńsku systemu bezpiecznego lądowania (TAWS, czy jak mu tam), pomimo, że lądujący tam kilka dni wcześniej Tusk miał do dyspozycji to urządzenie. No i słynny komunikat z wieży: na kursie, na ścieżce. Sytuuje to odpowiedzialność rządu za katastrofę smoleńską w widełkach: prowokowany wypadek – działalność celowa. Tylko w takich widełkach, i w żadnych innych! Nami rządzący muszą! pozbyć się Macierewicza (przewodniczący ZP), potem muszą! obalić ustalenia ZP (nie faktycznie, bo się nie da, ale medialnie), a część społeczeństwa zastraszyć. Inaczej grożą im więzienia, i to długoletnie. Tak teoretycznie wczesny ostrzał może się przydać rządowi, gdyby jednak nie udało się Macierewicza (i części społeczeństwa) złamać. Będzie czas na inne warianty rozwiązania sprawy.

  5. Pozostaje życzyć
    Antoniemu  Macierewiczowi  zdrowia. To  cholernie  twardy  zawodnik, czym  pewnie  doprowadza   różnych Wsioków  do  szaleństwa. Niewielu  zniosłoby  tyle  kopniaków  co  ten  człowiek  otrzymuje. Tym  bardziej  mu  kibicuję 🙂

  6. Pozostaje życzyć
    Antoniemu  Macierewiczowi  zdrowia. To  cholernie  twardy  zawodnik, czym  pewnie  doprowadza   różnych Wsioków  do  szaleństwa. Niewielu  zniosłoby  tyle  kopniaków  co  ten  człowiek  otrzymuje. Tym  bardziej  mu  kibicuję 🙂

  7. Pewnie masz racje, że w
    Pewnie masz racje, że w sprawie Smoleńska właśnie aneks jest kluczem do rozwiązania sprawy i Lech Kaczyński zapłacił za niego życiem.
    Uderzają w Maciarewicza, trzeba by przeanalizować co ostatnio zrobił, lub zapowiedział, że zrobi. Być może wymyślił jakiś sposób na udostępnienie zawartości dokumentu szerokiej publiczności. Jeżeli Pana Antoniego zdyskredytują to banda Lemingów, zarówno naszych jak i zagranicznych (może właśnie chodzi o opinię tych zagranicznych) treść raportu obśmieje. Są ludzie, którym marzą się urzędy unijne, a raczej ciężko będzie to osiągnąć z udokumentowanym piętnem donosiciela. Chcą aneks do raportu przedstawić jako bełkot jakiegoś lokalnego oszołoma.

  8. Pewnie masz racje, że w
    Pewnie masz racje, że w sprawie Smoleńska właśnie aneks jest kluczem do rozwiązania sprawy i Lech Kaczyński zapłacił za niego życiem.
    Uderzają w Maciarewicza, trzeba by przeanalizować co ostatnio zrobił, lub zapowiedział, że zrobi. Być może wymyślił jakiś sposób na udostępnienie zawartości dokumentu szerokiej publiczności. Jeżeli Pana Antoniego zdyskredytują to banda Lemingów, zarówno naszych jak i zagranicznych (może właśnie chodzi o opinię tych zagranicznych) treść raportu obśmieje. Są ludzie, którym marzą się urzędy unijne, a raczej ciężko będzie to osiągnąć z udokumentowanym piętnem donosiciela. Chcą aneks do raportu przedstawić jako bełkot jakiegoś lokalnego oszołoma.

  9. Jako, że nikt tego nie zrobił wcześniej
    to pozwolę sobie przypomnieć osobę ostatniego szefa WSI M. Dukaczewskiego. Tego samego, którego palikociarnia chciała zrobić swoim doradcą w Sejmie i tego samego, który w mediach mętnego nurtu robi ostatnio dość często za eksperta.
    Wokół jego osoby skupione jest grono osób, którym Kaczyńscy i Antoni o Strasznych Oczach nadepnęli ostro na odciski/szemrane interesy.

  10. Jako, że nikt tego nie zrobił wcześniej
    to pozwolę sobie przypomnieć osobę ostatniego szefa WSI M. Dukaczewskiego. Tego samego, którego palikociarnia chciała zrobić swoim doradcą w Sejmie i tego samego, który w mediach mętnego nurtu robi ostatnio dość często za eksperta.
    Wokół jego osoby skupione jest grono osób, którym Kaczyńscy i Antoni o Strasznych Oczach nadepnęli ostro na odciski/szemrane interesy.