Reklama

Jeszcze wczoraj nie miałem pojęcia kim jest nowy minister zdrowia Adam Niedzielski i średnio kojarzyłem ministra Zbigniewa Raua. Dziś nadrobiłem zaległości i generalne wnioski już opisałem w tytule. W ramach przyśpieszonej rekonstrukcji rządu, która w oficjalnej wersji właśnie została przesunięta z początku września na początek października, dwaj panowie podzielili się ministrami. Adam Niedzielski był szefem NFZ i to główna przyczyna, dla której nie rzucał się w oczy, bo kto by się chciał rzucać w oczy pełniąc taką funkcję, w takiej instytucji. Ponad to jest człowiekiem Morawieckiego, z wykształcenia ekonomista, co przez wielu zostało uznane za zaletę, z uwagi na dyżurny „argument”, że minister nie musi być lekarzem, ale menadżerem.

Z kolei Zbigniewa Rau to typowe, za przeproszeniem, twarde jądro PiS, człowiek starej daty, o ultra konserwatywnym światopoglądzie i w pełni lojalny wobec Nowogrodzkiej. Ta nominacja daje pewne nadzieje, w kontekście „polityki na kolanach”, ale nie warto się przedwcześnie ekscytować, lepiej poczekać na pierwsze skarcenie z Brukseli, Berlina lub Waszyngtonu, aby sprawdzić, jak jest naprawdę. W każdym razie to, co możemy z całą pewnością powiedzieć i podkreślić, przy obu nominacjach, to podział wpływów politycznych. Kaczyński i Morawiecki pokazali całej reszcie, kto będzie rozdawał karty przy całej rekonstrukcji rządu. Wprawdzie gdzieś po drodze rzekomo pojawiła się kandydatura Jarosława Gowina na szefa MSZ, jednak podchodziłbym do tych rewelacji z dużym dystansem. Jeśli w ogóle taka propozycja padła, to cel był wyjątkowo czytelny, spalenie Gowina, pokazanie, że dla stołka zrobi wszystko, no i odesłanie na odcinek, w którym się znajdują same miny i pułapki.

Reklama

Jakie będą poczynania nowych ministrów za chwilę się dowiemy, chociaż biorąc pod uwagę ich dotychczasową działalność, niespodzianek nie należy się spodziewać. Prócz tego, że Niedzielski jest człowiekiem Morawieckiego, to został namaszczony przez Szumowskiego, zatem niemal na pewno będziemy mieli kontynuację ponurej i idiotycznej polityki „pandemicznej”. Z kolei Zbigniew Rau, przy całym swoim konserwatyzmie i „kontrowersyjności” w odniesieniu do ideologii LGBT, szybko zostanie spacyfikowany na salonach europejskich, bo na Orbana to on nie wygląda. Jednym zdaniem, w postaci dobrzej znanej anegdoty, trzeba było wiele pozmieniać, aby znów wszystko wyglądało tak samo. Żadna z tych nominacji nie jest skutkiem zmiany nastawienia rządu do konkretnych spraw, to zwykła przepychanka kadrowa pomiędzy frakcjami działającymi w ramach „Zjednoczonej Prawicy”. Chciałbym napisać coś innego i bardziej optymistycznego, jednak nie widzę ku temu najmniejszych podstaw.

PiS stracił świeżość, co jest procesem naturalnym, ale stracił też koncepcję rządzenia na rzecz bieżącego łatania politycznych dziur, co znamy doskonale w wykonaniu wszystkich poprzedników. Wiemy też, czym się takie procesy kończą, o ile nie zostaną powstrzymane w odpowiednim momencie. Widać zmęczenie materiału, widać apatię i to się przenosi na elektorat. Od siebie mogę powiedzieć, że mnie się zwyczajnie nie chce stawać na barykadzie i brać udział w tych rytualnych wojenkach, które stały się kompletnie jałowe. Gdy obóz polityczny uważany przeze mnie za mniejsze zło, od pół roku zajmuje się szczuciem i gnojeniem Polaków w imię jakiejś paranoi „pandemicznej”, to przecież nie będę razem z obozem sam siebie zaszczuwał i gnoił.

Wszystkim partiom i politykom podoba się taki stan, w którym mogą panować nad masami i to tanim kosztem. PiS w tę pułapkę wpadł, na początku tłumaczył się uwarunkowaniami politycznymi, w tym geopolitycznymi, co oczywiście było prawdą, ale druga i obecna prawda jest zupełnie inna. PiS-owi się zwyczajnie spodobało trzymanie za mordę całego społeczeństwa, w tym własnego elektoratu i wszelkich opozycyjnych protestów. „Pandemia” spadła PiS z nieba i inne sprawy przestały mieć znaczenie, wśród nich dobro Polski i Polaków. Bawią się chłopcy i dziewczęta w idiotyczne statystyki bezobjawowe i podmianę pośladków na stołkach, mnie w tej zabawie nikt nie zobaczy, chyba że w roli ostrego krytyka. Wszystko co mogę powiedzieć o chaotycznej „rekonstrukcji” rządu i nominacjach ministerialnych.

Reklama

12 KOMENTARZE

  1. Na razie byłbym daleki od

    Na razie byłbym daleki od oceny nowych ministrów. To ich czyny będą świadczyć o nich, i o tym, czy dana nominacja była trafna. Może okazać się że nowy minister zdrowia jednak ukróci terror sanitarny i naprawi służbę zdrowia, a nowy minister spraw zagranicznych będzie twardo reprezentował polskie, suwerenne stanowisko. Wtedy władzy PiSu nic nie będzie zagrażać.

    Jednak gdy nic się nie zmieni, lub sytuacja się jeszcze pogorszy – to całe odium spadnie na nominujących. Opór społeczeństwa przeciwko rządom pisowskim będzie narastał, aż do ich totalnej klęski. To nie jest takie zwykłe wypełnienie ministerialnych wakatów. Gra o przeżycie PiSu się rozpoczęła.

  2. Na razie byłbym daleki od

    Na razie byłbym daleki od oceny nowych ministrów. To ich czyny będą świadczyć o nich, i o tym, czy dana nominacja była trafna. Może okazać się że nowy minister zdrowia jednak ukróci terror sanitarny i naprawi służbę zdrowia, a nowy minister spraw zagranicznych będzie twardo reprezentował polskie, suwerenne stanowisko. Wtedy władzy PiSu nic nie będzie zagrażać.

    Jednak gdy nic się nie zmieni, lub sytuacja się jeszcze pogorszy – to całe odium spadnie na nominujących. Opór społeczeństwa przeciwko rządom pisowskim będzie narastał, aż do ich totalnej klęski. To nie jest takie zwykłe wypełnienie ministerialnych wakatów. Gra o przeżycie PiSu się rozpoczęła.

  3. Trzaskowski myślał, że 49%

    Trzaskowski myślał, że 49% głosujących na niego w wyborach prezydenckich, to elektorat do zagospodarowania. Bzdura, przynajmniej połowa głosowała na niego, bo nie chciała na Dudę. Trzaskowski był dla nich mniejszym złem. To samo jest z PIS-em, który myśli, że głosy oddane na nich, to stały elektorat. Nic bardziej mylnego. Duża grupa głosujących, to podobnie jak ja, głosujący na mniejsze zło. Jeśli w naszym systemie pojawi się wiarygodna partia  o światopoglądzie konserwatywnym i liberalna gospodarczo, to PIS mój głos straci. I pewnie wielu innych. Jak już wcześniej pisałem, potrzebny jest nam minister, który zreformuje od podstaw system opieki zdrowotnej, a nie figurant od zajoba. Czekam na dwie rzeczy. Pierwsza, kiedy przedstawiciel PIS-u zostanie wygwizdany przez swoich wyborców. Druga, to chyba ostatnia nadzija, że Prezydent swoim vetem kopnie PIS w krocze. Nadzija umiera ostatnia.

  4. Trzaskowski myślał, że 49%

    Trzaskowski myślał, że 49% głosujących na niego w wyborach prezydenckich, to elektorat do zagospodarowania. Bzdura, przynajmniej połowa głosowała na niego, bo nie chciała na Dudę. Trzaskowski był dla nich mniejszym złem. To samo jest z PIS-em, który myśli, że głosy oddane na nich, to stały elektorat. Nic bardziej mylnego. Duża grupa głosujących, to podobnie jak ja, głosujący na mniejsze zło. Jeśli w naszym systemie pojawi się wiarygodna partia  o światopoglądzie konserwatywnym i liberalna gospodarczo, to PIS mój głos straci. I pewnie wielu innych. Jak już wcześniej pisałem, potrzebny jest nam minister, który zreformuje od podstaw system opieki zdrowotnej, a nie figurant od zajoba. Czekam na dwie rzeczy. Pierwsza, kiedy przedstawiciel PIS-u zostanie wygwizdany przez swoich wyborców. Druga, to chyba ostatnia nadzija, że Prezydent swoim vetem kopnie PIS w krocze. Nadzija umiera ostatnia.

  5. “Pandemia” spadła z nieba nie

    "Pandemia" spadła z nieba nie tylko PiSowi ale WSZYTKIM zajebanym rządom na świecie i, o dziwo, tylko komunistyczna Szwecja zachowała zdrowy rozsądek. Dane ze Szwecji oraz z południowych stanów USA oraz ze stanu i miasta Nowy Jork wskazują, że "odporność stada" tego wirusa zaczyna sie nie od 85% procent zachorowań  jak dotąd uważano, a raczej od 20% i to jest bardzo dobra wiadomość, którą starają się ocenzurować lub ośmieszyć światowe media, rządy a przede wszystkim FIRMY FARMACEUTYCZNE ( wyjątkowe skurwysyny)

  6. “Pandemia” spadła z nieba nie

    "Pandemia" spadła z nieba nie tylko PiSowi ale WSZYTKIM zajebanym rządom na świecie i, o dziwo, tylko komunistyczna Szwecja zachowała zdrowy rozsądek. Dane ze Szwecji oraz z południowych stanów USA oraz ze stanu i miasta Nowy Jork wskazują, że "odporność stada" tego wirusa zaczyna sie nie od 85% procent zachorowań  jak dotąd uważano, a raczej od 20% i to jest bardzo dobra wiadomość, którą starają się ocenzurować lub ośmieszyć światowe media, rządy a przede wszystkim FIRMY FARMACEUTYCZNE ( wyjątkowe skurwysyny)

  7. To może Rektorem Uniwersytetu

    To może Rektorem Uniwersytetu Medycznego też powinien być ekonomista a nie naukowiec – prof. med. Bzdura, ekonomista to może policzyć koszty produkcji a nie zarządzać ludzmi. Przy wyborze na MZ nie należy kierować sie tytułem profesorskim ale doświadczeniem w zarządaniu dużą jednostka leczniczą. Ekonomista nadaje się do tego jak wół do karety. Nawet Nobel nie traktował ekonomii jako nauki. Gosciu będzie zarządzał jednostka medyczna nie wiedząc czemu ona służy i jak to działa. To zresztą doskonale widac po tym jak zarządzane są szpitale gdzie dyrektorem jest ekonomista. Ekonomista jest przydatny ale jako zastępca dyrektora szpitala, który powinien miec zawód medyczny. I tyle w temacie

  8. To może Rektorem Uniwersytetu

    To może Rektorem Uniwersytetu Medycznego też powinien być ekonomista a nie naukowiec – prof. med. Bzdura, ekonomista to może policzyć koszty produkcji a nie zarządzać ludzmi. Przy wyborze na MZ nie należy kierować sie tytułem profesorskim ale doświadczeniem w zarządaniu dużą jednostka leczniczą. Ekonomista nadaje się do tego jak wół do karety. Nawet Nobel nie traktował ekonomii jako nauki. Gosciu będzie zarządzał jednostka medyczna nie wiedząc czemu ona służy i jak to działa. To zresztą doskonale widac po tym jak zarządzane są szpitale gdzie dyrektorem jest ekonomista. Ekonomista jest przydatny ale jako zastępca dyrektora szpitala, który powinien miec zawód medyczny. I tyle w temacie

  9. Niestety nie ma praktycznych

    Niestety nie ma praktycznych przesłanek pozwalających mieć nadzieję na zakończenie wirusowego zajoba przez nowego ministra zdrowia. Niedawna wyjątkowo brutalna pacyfikacja antyzajobowego protestu w Holandii wskazuje, że zajob ma inspiracje ogólnoświatowe, a Polska (Morawiecki) jedynie ochoczo i bardzo aktywnie w tym uczestniczy. O co naprawdę chodzi, zapewne okaże się wkrótce. IMO chodzi chyba o przerzucenie na ludzi skutków globalnych problemów ekonomiczno-walutowych. Niemal wszystkie rządy obecnie są w praktyce bankrutami, a ilość pieniędzy zaewidencjonowanych na wszystkich kontach bankowych ma tylko niewielki procent ich rzeczywistego pokrycia. Dlatego nie mam osobiście wielkich (w praktyce żadnych) nadziei, że nowy minister zdrowia cokolwiek skutecznie zmieni. Indywidualne i społeczne skutki obecnego szaleństwa wirusowego obciążają WYŁĄCZNIE PiS. Prezes czytał "Fałszywą pandemię", więc wie co się naprawdę dzieje z COVID-em. Skoro pozwala na obecne barbarzyństwo i terror "maseczkowy", to nie mam dla niego żadnego wytłumaczenia, ani żadnego usprawiedliwienia. Jeśli to wszystko szybko sie nie zmieni, przestanę popierać PiS. Po prawie trzydziestu latach mojej życzliwości i poparcia dla Kaczyńskiego, straci on bezpowrotnie mój szacunek. Szkoda, trudno.

    • “Zajob” to rzeczywiście

      "Zajob" to rzeczywiście przykrywka bankructwa wielu rządów i co za tym idzie światowego systemu finansowego. Polska w jakimś stopniu musi uczestniczyć w tej grze, ale nikt nie każe być nam prymusem. 

      Pod kierunkiem nowego ministra zdrowia można uczestniczyć w jakiś rytuałach, ale trzeba przede wszystkim skończyć z kwarantanną setki tysięcy przeważnie zdrowych ludzi i "wykoronowywaniem" całych zakładów, a nawet branż. Cały wysiłek nowego ministra powinien skupić się na odbudowie służby zdrowia, zdemolowanej przez rządy Szumowskiego. W końcu jako były szef NFZ powinien on wiedzieć, jakie koszty poniosło państwo przez rządy poprzednika.

  10. Niestety nie ma praktycznych

    Niestety nie ma praktycznych przesłanek pozwalających mieć nadzieję na zakończenie wirusowego zajoba przez nowego ministra zdrowia. Niedawna wyjątkowo brutalna pacyfikacja antyzajobowego protestu w Holandii wskazuje, że zajob ma inspiracje ogólnoświatowe, a Polska (Morawiecki) jedynie ochoczo i bardzo aktywnie w tym uczestniczy. O co naprawdę chodzi, zapewne okaże się wkrótce. IMO chodzi chyba o przerzucenie na ludzi skutków globalnych problemów ekonomiczno-walutowych. Niemal wszystkie rządy obecnie są w praktyce bankrutami, a ilość pieniędzy zaewidencjonowanych na wszystkich kontach bankowych ma tylko niewielki procent ich rzeczywistego pokrycia. Dlatego nie mam osobiście wielkich (w praktyce żadnych) nadziei, że nowy minister zdrowia cokolwiek skutecznie zmieni. Indywidualne i społeczne skutki obecnego szaleństwa wirusowego obciążają WYŁĄCZNIE PiS. Prezes czytał "Fałszywą pandemię", więc wie co się naprawdę dzieje z COVID-em. Skoro pozwala na obecne barbarzyństwo i terror "maseczkowy", to nie mam dla niego żadnego wytłumaczenia, ani żadnego usprawiedliwienia. Jeśli to wszystko szybko sie nie zmieni, przestanę popierać PiS. Po prawie trzydziestu latach mojej życzliwości i poparcia dla Kaczyńskiego, straci on bezpowrotnie mój szacunek. Szkoda, trudno.

    • “Zajob” to rzeczywiście

      "Zajob" to rzeczywiście przykrywka bankructwa wielu rządów i co za tym idzie światowego systemu finansowego. Polska w jakimś stopniu musi uczestniczyć w tej grze, ale nikt nie każe być nam prymusem. 

      Pod kierunkiem nowego ministra zdrowia można uczestniczyć w jakiś rytuałach, ale trzeba przede wszystkim skończyć z kwarantanną setki tysięcy przeważnie zdrowych ludzi i "wykoronowywaniem" całych zakładów, a nawet branż. Cały wysiłek nowego ministra powinien skupić się na odbudowie służby zdrowia, zdemolowanej przez rządy Szumowskiego. W końcu jako były szef NFZ powinien on wiedzieć, jakie koszty poniosło państwo przez rządy poprzednika.