Reklama

I nie pamiętam i chyba nawet nie wiem, ale wydaje mi się, że to trzeci spot PiS z cyklu jak to kiedyś było fajnie i jak dziś się nie da żyć.

I nie pamiętam i chyba nawet nie wiem, ale wydaje mi się, że to trzeci spot PiS z cyklu jak to kiedyś było fajnie i jak dziś się nie da żyć. Ostatni spot, z tego co zauważyłem kątem oka jest lokomocyjny. Prezes Kaczyński z nowym przedziałkiem i sutym makijażem jedzie w I klasie Orientem PKP i przez okno komentuje rzeczywistość?przepraszam?.partyjne wyobrażenia oczywiście. Być może zaskoczę głodnych spokoju Rodaków, ale ja już wolałem ?mordy Ty moje?. Tamten przekaz przynajmniej był jasny, oddawał charakter i fobie partii PiS, natomiast PiS udające PO i Kaczyński udający Tuska napawa mnie jak każda podróbka poczuciem tandety. Jeśli oryginał jest przeciętny, a moja opinia na temat PO dojrzała do tego poziomu nieufności, że przeciętność uznaję za komplement, to podróbka z zasady gorsza musi być tandetą i tandetą jest. Patrząc na aktorską amatorkę prezesa, przypomniał mi się niedawny pomysł pana Donalda.

Pomysł pana Donalda Tuska, aby każda partia zatrudniła sobie sponsorów i nie defraudowała publicznych pieniędzy. Sprytny się wydaje ów pomysł i szlachetnym, ale nie jest on znowu taki cwany jakby się panu Donaldowi Tuskowi chciało. Wiadomo, że póki co najmocniejsza w gębie, w mediach i towarzyskim biznesie jest PO i dlatego znalazła sobie doskonały sposób, aby wyciąć w pień konkurencję z dostępem do Radia Maryja i datków na tace zebranych na ścianie wschodniej. W związku z, w sumie prymitywnym planem, odcinającym partiom dotacje, moje stanowcze NIE jest jak najbardziej podtrzymane. Zamiana monopolu przeciętności na hegemona przeciętności nie jest dla mnie postępem demokratycznym, ale monopartyjnym uwstecznieniem. Natomiast co do idei, aby politykom zabrać obywatelską kasę, jestem jak najbardziej ?nic naprzeciwko?.

Reklama

Wiadomo, że projekt PO nie przejdzie, ponieważ wszystkie partyjki od PiS, przez SLD, aż po najsłabsze PSL nie dadzą się oskubać i doskonale wiedzą jaki interes przyświeca tej szlachetnej idei PO. Trzeba zatem zrobić tak, żeby wilcze oczy były syte i reszta gromady w owczych skórach cała. Patrząc na trzeci już z rzędu spot, którego emisja kosztuje zapewne niemało i przy tej okazji spytam, czy nie dałoby się do tych spotów podpiąć Zbigniewa Ziobro, aby zgodnie z prawomocnym wyrokiem sądu przeprosił Mirosława G, zastanawiam się po co te wszystkie dotacje i dlaczego na takie nieme kino idą. Po zastanowieniu wymyśliłem, że nie likwidacja dotacji, ale redukcja kwoty dotacji uwolni nas od strasznych wilczych oczu patrzących z bilbordów i pełnych miłości pudrowanych grzywek czesanych z ekranu.

Coś mi się kołacze po głowie, że taka PiS i PO wytargała z budżetu po 30 milionów na gadające głowy, skoro jest wola aby pieniędzy od państwa nie brać, co w wykonaniu polityków napawa mnie autentycznym przerażaniem, co w takim razie gorszego knują, to pójdźmy na kompromis. Powiedzmy, nie więcej niż 5 baniek dla partii, maksymalnie 5 baniek i te 5 baniek proponowałbym ustawić na ambitnym poziomie samodzielnego rządzenia. % baniek tylko wtedy, gdy partia dostanie 50% plus jeden głos. Myślę, ze są tu zachowane proporcje między wysiłkiem i zapłatą, ale to jeszcze nie wszystko. Otrzymana kasa nie może być rozpuszczona na głupoty. 5 baniek, a nawet 2 bańki w zupełności wystarczą na ekspertyzy, potrzebne do programu politycznego i gospodarczego, co powinno być zapisane w ustawie. Każda partia, która idzie do parlamentu, powinna mieć przynajmniej trzy, potwierdzone naukowo ekspertyzy swoich programów.

Na przykład jeśli w programie stoi 3 miliony mieszkań na papierze, to do tego punktu 3 politechniki lub uniwersytety dysponujące wydziałami architektonicznymi, powinny wydać ekspertyzy w jakim czasie i w jakim koszcie punkt politycznego programu da się wykonać. Jeśli w programie politycznym pada, że zbudujemy drogi i autostrady, to koniecznie trzeba doposażyć program w druk firmowy numer 5, załącznik X/7, na którym wyborca zapozna się z trzema niezależnymi ekspertyzami, jak się takie drogi buduje, co trzeba w prawie zmienić, jak wykorzystać środki unijne, słowem wszystko o czym partyjni propagandziści nie mają pojęcia. Ze wszech miar słusznie, jeden z wyborców zauważył, że bonusy muszą być wydawane za wynik wyborczy, nie za wejście do finału, tak żeby mniejsze partie nie bankrutowały i oddychały na plecy rządzącym i tak zwanej opozycji parlamentarnej.

Bardzo mnie ciekawi reakcja na moją propozycję, propozycja ma oczywiście wiele wad, ogranicza narzędzia głównie propagandowe, a tych pełne szlachetnych idei partie niechętnie się pozbywają. Ale ta propozycja ma dwie zalety. Pierwsza zaleta pozwala nam spełnić marzenia PO i innych zatroskanych polityków, którzy z powodu wyrzutów sumienia wywołanych sięganiem po publiczny grosz, nie mogą spać po nocach. Nie jest to może szczyt marzeń, ponieważ szczytem marzeń niektórych polityków byłoby nie brać w ogóle, ale ja już wezmę te wyrzuty sumienia wywołane dotacjami na poziomie 5 baniek, na siebie. Tylko przegłosujecie zatroskani politycy redukcję dotacji do skromnego wymiaru, który zdejmie z anteny te kolejne podszyte bzdurą i propagandą filmiki i o resztę się nie lękajcie. Druga zaleta jest taka, że może w końcu przetestujemy czym jest zainteresowany wyborca.

Dotąd panowała ogólna tendencja, wśród wszystkich polityków, że wyborca to za głupi, albo za leniwy, żeby mu wyjaśniać jak się buduje mądre i pracowite 3 miliony mieszkań. Teraz moglibyśmy przetestować, czy po lekturze niezależnych ekspertyz wyborca zagłosuje na 3 miliony mieszkań przeniesione na wykres pokazujący rok 2056 jako realną datę oddania ostatniego klucza i na drugim wykresie zapotrzebowanie na mieszkania w liczbie 900 tysięcy. No i w końcu swoje niebagatelne znaczenie ma fakt, że z ekranów TV nie będą nas straszyć offowe amatorskie filmidła propagandowe w ząbek czesane. 5 baniek po odliczeniu kosztów ekspertyz do każdego podszytego absurdem punktu programu, bez dwóch zdań nie wystarczyłoby na przejechanie choćby towarowym z Koluszek do Łodzi Fabryczna, a co dopiero po całej Polsce i wszystkich stacjach telewizyjnych. Taka mnie naszła konstruktywna refleksja po obejrzeniu premiery z prezesem Kaczyńskim w roli pasażera pierwszej klasy, zatroskanego polską ubożejącą młodzieżą.

Reklama

21 KOMENTARZE

  1. 3 miliony mieszkań.
    Na dobrą sprawę już chociażby za zapowiedź tych 3 milionów mieszkań, ludzie powinni przepędzić PiS gdzie pieprz rośnie, bo to bezmyślne hasło było wyrazem pogardy dla ich inteligencji.
    Marcinkiewicz wcale nie zidiociał dopiero po wyznaniu miłości Isabell, tylko znacznie wcześniej.
    Prawdopodobnie już w dniu kiedy uznał, że nauczanie fizyki w szkole jest stratą czasu, chociaż było to pewno ostatnie w jego karierze stanowisko, gdzie jako tako mówił do rzeczy.
    Trzeba było mieć przecież nielada tupet, by bez zmrużenia oka bredzić Polakom o wybudowaniu 3 milionów mieszkań.
    Zachodzi tu bowiem natychmiast proste pytanie:
    – A po co?
    Jeżeli założymy że w każdym mieszkaniu mieszkają przeciętnie choćby tylko 4 osoby, to w takim razie Marcinkiewicz obiecywał dać lokum 12 milionom Polaków.
    Nigdy w naszym kraju sytuacja mieszkaniowa zbyt dobra nie była, ale przecież nie można powiedzieć, by do czasu objęcia władzy przez PiS, aż 12 milionów mieszkało pod mostem.
    Dlatego myśl o budowaniu 3 milionów mieszkań pominąwszy że nierealna, była głupia i bezsensowna. Równie dobrze mógłby przystojny Kazimierz głosić, że za jego rządów, na każdego Polaka będzie przypadało 10 bochenków chleba dziennie.
    – Tylko po co?

  2. 3 miliony mieszkań.
    Na dobrą sprawę już chociażby za zapowiedź tych 3 milionów mieszkań, ludzie powinni przepędzić PiS gdzie pieprz rośnie, bo to bezmyślne hasło było wyrazem pogardy dla ich inteligencji.
    Marcinkiewicz wcale nie zidiociał dopiero po wyznaniu miłości Isabell, tylko znacznie wcześniej.
    Prawdopodobnie już w dniu kiedy uznał, że nauczanie fizyki w szkole jest stratą czasu, chociaż było to pewno ostatnie w jego karierze stanowisko, gdzie jako tako mówił do rzeczy.
    Trzeba było mieć przecież nielada tupet, by bez zmrużenia oka bredzić Polakom o wybudowaniu 3 milionów mieszkań.
    Zachodzi tu bowiem natychmiast proste pytanie:
    – A po co?
    Jeżeli założymy że w każdym mieszkaniu mieszkają przeciętnie choćby tylko 4 osoby, to w takim razie Marcinkiewicz obiecywał dać lokum 12 milionom Polaków.
    Nigdy w naszym kraju sytuacja mieszkaniowa zbyt dobra nie była, ale przecież nie można powiedzieć, by do czasu objęcia władzy przez PiS, aż 12 milionów mieszkało pod mostem.
    Dlatego myśl o budowaniu 3 milionów mieszkań pominąwszy że nierealna, była głupia i bezsensowna. Równie dobrze mógłby przystojny Kazimierz głosić, że za jego rządów, na każdego Polaka będzie przypadało 10 bochenków chleba dziennie.
    – Tylko po co?

  3. 3 miliony mieszkań.
    Na dobrą sprawę już chociażby za zapowiedź tych 3 milionów mieszkań, ludzie powinni przepędzić PiS gdzie pieprz rośnie, bo to bezmyślne hasło było wyrazem pogardy dla ich inteligencji.
    Marcinkiewicz wcale nie zidiociał dopiero po wyznaniu miłości Isabell, tylko znacznie wcześniej.
    Prawdopodobnie już w dniu kiedy uznał, że nauczanie fizyki w szkole jest stratą czasu, chociaż było to pewno ostatnie w jego karierze stanowisko, gdzie jako tako mówił do rzeczy.
    Trzeba było mieć przecież nielada tupet, by bez zmrużenia oka bredzić Polakom o wybudowaniu 3 milionów mieszkań.
    Zachodzi tu bowiem natychmiast proste pytanie:
    – A po co?
    Jeżeli założymy że w każdym mieszkaniu mieszkają przeciętnie choćby tylko 4 osoby, to w takim razie Marcinkiewicz obiecywał dać lokum 12 milionom Polaków.
    Nigdy w naszym kraju sytuacja mieszkaniowa zbyt dobra nie była, ale przecież nie można powiedzieć, by do czasu objęcia władzy przez PiS, aż 12 milionów mieszkało pod mostem.
    Dlatego myśl o budowaniu 3 milionów mieszkań pominąwszy że nierealna, była głupia i bezsensowna. Równie dobrze mógłby przystojny Kazimierz głosić, że za jego rządów, na każdego Polaka będzie przypadało 10 bochenków chleba dziennie.
    – Tylko po co?

  4. 3 miliony mieszkań.
    Na dobrą sprawę już chociażby za zapowiedź tych 3 milionów mieszkań, ludzie powinni przepędzić PiS gdzie pieprz rośnie, bo to bezmyślne hasło było wyrazem pogardy dla ich inteligencji.
    Marcinkiewicz wcale nie zidiociał dopiero po wyznaniu miłości Isabell, tylko znacznie wcześniej.
    Prawdopodobnie już w dniu kiedy uznał, że nauczanie fizyki w szkole jest stratą czasu, chociaż było to pewno ostatnie w jego karierze stanowisko, gdzie jako tako mówił do rzeczy.
    Trzeba było mieć przecież nielada tupet, by bez zmrużenia oka bredzić Polakom o wybudowaniu 3 milionów mieszkań.
    Zachodzi tu bowiem natychmiast proste pytanie:
    – A po co?
    Jeżeli założymy że w każdym mieszkaniu mieszkają przeciętnie choćby tylko 4 osoby, to w takim razie Marcinkiewicz obiecywał dać lokum 12 milionom Polaków.
    Nigdy w naszym kraju sytuacja mieszkaniowa zbyt dobra nie była, ale przecież nie można powiedzieć, by do czasu objęcia władzy przez PiS, aż 12 milionów mieszkało pod mostem.
    Dlatego myśl o budowaniu 3 milionów mieszkań pominąwszy że nierealna, była głupia i bezsensowna. Równie dobrze mógłby przystojny Kazimierz głosić, że za jego rządów, na każdego Polaka będzie przypadało 10 bochenków chleba dziennie.
    – Tylko po co?

  5. 3 miliony mieszkań.
    Na dobrą sprawę już chociażby za zapowiedź tych 3 milionów mieszkań, ludzie powinni przepędzić PiS gdzie pieprz rośnie, bo to bezmyślne hasło było wyrazem pogardy dla ich inteligencji.
    Marcinkiewicz wcale nie zidiociał dopiero po wyznaniu miłości Isabell, tylko znacznie wcześniej.
    Prawdopodobnie już w dniu kiedy uznał, że nauczanie fizyki w szkole jest stratą czasu, chociaż było to pewno ostatnie w jego karierze stanowisko, gdzie jako tako mówił do rzeczy.
    Trzeba było mieć przecież nielada tupet, by bez zmrużenia oka bredzić Polakom o wybudowaniu 3 milionów mieszkań.
    Zachodzi tu bowiem natychmiast proste pytanie:
    – A po co?
    Jeżeli założymy że w każdym mieszkaniu mieszkają przeciętnie choćby tylko 4 osoby, to w takim razie Marcinkiewicz obiecywał dać lokum 12 milionom Polaków.
    Nigdy w naszym kraju sytuacja mieszkaniowa zbyt dobra nie była, ale przecież nie można powiedzieć, by do czasu objęcia władzy przez PiS, aż 12 milionów mieszkało pod mostem.
    Dlatego myśl o budowaniu 3 milionów mieszkań pominąwszy że nierealna, była głupia i bezsensowna. Równie dobrze mógłby przystojny Kazimierz głosić, że za jego rządów, na każdego Polaka będzie przypadało 10 bochenków chleba dziennie.
    – Tylko po co?

  6. 3 miliony mieszkań.
    Na dobrą sprawę już chociażby za zapowiedź tych 3 milionów mieszkań, ludzie powinni przepędzić PiS gdzie pieprz rośnie, bo to bezmyślne hasło było wyrazem pogardy dla ich inteligencji.
    Marcinkiewicz wcale nie zidiociał dopiero po wyznaniu miłości Isabell, tylko znacznie wcześniej.
    Prawdopodobnie już w dniu kiedy uznał, że nauczanie fizyki w szkole jest stratą czasu, chociaż było to pewno ostatnie w jego karierze stanowisko, gdzie jako tako mówił do rzeczy.
    Trzeba było mieć przecież nielada tupet, by bez zmrużenia oka bredzić Polakom o wybudowaniu 3 milionów mieszkań.
    Zachodzi tu bowiem natychmiast proste pytanie:
    – A po co?
    Jeżeli założymy że w każdym mieszkaniu mieszkają przeciętnie choćby tylko 4 osoby, to w takim razie Marcinkiewicz obiecywał dać lokum 12 milionom Polaków.
    Nigdy w naszym kraju sytuacja mieszkaniowa zbyt dobra nie była, ale przecież nie można powiedzieć, by do czasu objęcia władzy przez PiS, aż 12 milionów mieszkało pod mostem.
    Dlatego myśl o budowaniu 3 milionów mieszkań pominąwszy że nierealna, była głupia i bezsensowna. Równie dobrze mógłby przystojny Kazimierz głosić, że za jego rządów, na każdego Polaka będzie przypadało 10 bochenków chleba dziennie.
    – Tylko po co?

  7. 3 miliony mieszkań.
    Na dobrą sprawę już chociażby za zapowiedź tych 3 milionów mieszkań, ludzie powinni przepędzić PiS gdzie pieprz rośnie, bo to bezmyślne hasło było wyrazem pogardy dla ich inteligencji.
    Marcinkiewicz wcale nie zidiociał dopiero po wyznaniu miłości Isabell, tylko znacznie wcześniej.
    Prawdopodobnie już w dniu kiedy uznał, że nauczanie fizyki w szkole jest stratą czasu, chociaż było to pewno ostatnie w jego karierze stanowisko, gdzie jako tako mówił do rzeczy.
    Trzeba było mieć przecież nielada tupet, by bez zmrużenia oka bredzić Polakom o wybudowaniu 3 milionów mieszkań.
    Zachodzi tu bowiem natychmiast proste pytanie:
    – A po co?
    Jeżeli założymy że w każdym mieszkaniu mieszkają przeciętnie choćby tylko 4 osoby, to w takim razie Marcinkiewicz obiecywał dać lokum 12 milionom Polaków.
    Nigdy w naszym kraju sytuacja mieszkaniowa zbyt dobra nie była, ale przecież nie można powiedzieć, by do czasu objęcia władzy przez PiS, aż 12 milionów mieszkało pod mostem.
    Dlatego myśl o budowaniu 3 milionów mieszkań pominąwszy że nierealna, była głupia i bezsensowna. Równie dobrze mógłby przystojny Kazimierz głosić, że za jego rządów, na każdego Polaka będzie przypadało 10 bochenków chleba dziennie.
    – Tylko po co?

  8. Nie widzę powodów dla których
    Nie widzę powodów dla których miałbym ładować moje podatki w partie, które i tak nie reprezentują moich interesów ( niektóre z nich wprawdzie reprezentują je słownie, obiecując co się da, ale gdy przychodzi im działać okazuje się, że nic się nie da ). Jestem przeciwnikiem finansowania partii z budżetu, kawałki o złych oligarchach, którzy uknują spisek i darowiznami przekupią polityków ( którzy w systemie budżetowym są oczywiście nieprzekupni, ani nawet nieuwikłani w żadne grupy nacisku ) jakoś mnie nie wzruszają. Rozumiem jednak, że obecnie zniesienie, czy zawieszenie finansowania partii nie jest możliwe, więc jeśli miałbym zaproponować jakąś reformę tego systemu, to wprowadziłbym zasadę, że kwota jaką otrzymują partie ( która tak, czy siak powinna być niższa, niż teraz ) zależy nie tylko od ich wyników wyborczych, ale także od frekwencji w wyborach i nie jest wydawana na bilbordy, plakaty, śmieszne filmiki w TV, speców od wizerunku i inne bzdurne zachcianki liderów, ale na pracę nad programami wyborczymi i na edukację polityków w zakresie ekonomii, dyplomacji i innych pożytecznych nauk, co z pewnością zmniejszy skalę nieuctwa i dyletanctwa w sejmie. Na taką reformę się zgadzam, wszystko inne to pic na wodę i pierniczenie o zmianiach, zamiast ich dokonywania.

  9. Nie widzę powodów dla których
    Nie widzę powodów dla których miałbym ładować moje podatki w partie, które i tak nie reprezentują moich interesów ( niektóre z nich wprawdzie reprezentują je słownie, obiecując co się da, ale gdy przychodzi im działać okazuje się, że nic się nie da ). Jestem przeciwnikiem finansowania partii z budżetu, kawałki o złych oligarchach, którzy uknują spisek i darowiznami przekupią polityków ( którzy w systemie budżetowym są oczywiście nieprzekupni, ani nawet nieuwikłani w żadne grupy nacisku ) jakoś mnie nie wzruszają. Rozumiem jednak, że obecnie zniesienie, czy zawieszenie finansowania partii nie jest możliwe, więc jeśli miałbym zaproponować jakąś reformę tego systemu, to wprowadziłbym zasadę, że kwota jaką otrzymują partie ( która tak, czy siak powinna być niższa, niż teraz ) zależy nie tylko od ich wyników wyborczych, ale także od frekwencji w wyborach i nie jest wydawana na bilbordy, plakaty, śmieszne filmiki w TV, speców od wizerunku i inne bzdurne zachcianki liderów, ale na pracę nad programami wyborczymi i na edukację polityków w zakresie ekonomii, dyplomacji i innych pożytecznych nauk, co z pewnością zmniejszy skalę nieuctwa i dyletanctwa w sejmie. Na taką reformę się zgadzam, wszystko inne to pic na wodę i pierniczenie o zmianiach, zamiast ich dokonywania.

  10. Nie widzę powodów dla których
    Nie widzę powodów dla których miałbym ładować moje podatki w partie, które i tak nie reprezentują moich interesów ( niektóre z nich wprawdzie reprezentują je słownie, obiecując co się da, ale gdy przychodzi im działać okazuje się, że nic się nie da ). Jestem przeciwnikiem finansowania partii z budżetu, kawałki o złych oligarchach, którzy uknują spisek i darowiznami przekupią polityków ( którzy w systemie budżetowym są oczywiście nieprzekupni, ani nawet nieuwikłani w żadne grupy nacisku ) jakoś mnie nie wzruszają. Rozumiem jednak, że obecnie zniesienie, czy zawieszenie finansowania partii nie jest możliwe, więc jeśli miałbym zaproponować jakąś reformę tego systemu, to wprowadziłbym zasadę, że kwota jaką otrzymują partie ( która tak, czy siak powinna być niższa, niż teraz ) zależy nie tylko od ich wyników wyborczych, ale także od frekwencji w wyborach i nie jest wydawana na bilbordy, plakaty, śmieszne filmiki w TV, speców od wizerunku i inne bzdurne zachcianki liderów, ale na pracę nad programami wyborczymi i na edukację polityków w zakresie ekonomii, dyplomacji i innych pożytecznych nauk, co z pewnością zmniejszy skalę nieuctwa i dyletanctwa w sejmie. Na taką reformę się zgadzam, wszystko inne to pic na wodę i pierniczenie o zmianiach, zamiast ich dokonywania.

  11. Nie widzę powodów dla których
    Nie widzę powodów dla których miałbym ładować moje podatki w partie, które i tak nie reprezentują moich interesów ( niektóre z nich wprawdzie reprezentują je słownie, obiecując co się da, ale gdy przychodzi im działać okazuje się, że nic się nie da ). Jestem przeciwnikiem finansowania partii z budżetu, kawałki o złych oligarchach, którzy uknują spisek i darowiznami przekupią polityków ( którzy w systemie budżetowym są oczywiście nieprzekupni, ani nawet nieuwikłani w żadne grupy nacisku ) jakoś mnie nie wzruszają. Rozumiem jednak, że obecnie zniesienie, czy zawieszenie finansowania partii nie jest możliwe, więc jeśli miałbym zaproponować jakąś reformę tego systemu, to wprowadziłbym zasadę, że kwota jaką otrzymują partie ( która tak, czy siak powinna być niższa, niż teraz ) zależy nie tylko od ich wyników wyborczych, ale także od frekwencji w wyborach i nie jest wydawana na bilbordy, plakaty, śmieszne filmiki w TV, speców od wizerunku i inne bzdurne zachcianki liderów, ale na pracę nad programami wyborczymi i na edukację polityków w zakresie ekonomii, dyplomacji i innych pożytecznych nauk, co z pewnością zmniejszy skalę nieuctwa i dyletanctwa w sejmie. Na taką reformę się zgadzam, wszystko inne to pic na wodę i pierniczenie o zmianiach, zamiast ich dokonywania.

  12. Nie widzę powodów dla których
    Nie widzę powodów dla których miałbym ładować moje podatki w partie, które i tak nie reprezentują moich interesów ( niektóre z nich wprawdzie reprezentują je słownie, obiecując co się da, ale gdy przychodzi im działać okazuje się, że nic się nie da ). Jestem przeciwnikiem finansowania partii z budżetu, kawałki o złych oligarchach, którzy uknują spisek i darowiznami przekupią polityków ( którzy w systemie budżetowym są oczywiście nieprzekupni, ani nawet nieuwikłani w żadne grupy nacisku ) jakoś mnie nie wzruszają. Rozumiem jednak, że obecnie zniesienie, czy zawieszenie finansowania partii nie jest możliwe, więc jeśli miałbym zaproponować jakąś reformę tego systemu, to wprowadziłbym zasadę, że kwota jaką otrzymują partie ( która tak, czy siak powinna być niższa, niż teraz ) zależy nie tylko od ich wyników wyborczych, ale także od frekwencji w wyborach i nie jest wydawana na bilbordy, plakaty, śmieszne filmiki w TV, speców od wizerunku i inne bzdurne zachcianki liderów, ale na pracę nad programami wyborczymi i na edukację polityków w zakresie ekonomii, dyplomacji i innych pożytecznych nauk, co z pewnością zmniejszy skalę nieuctwa i dyletanctwa w sejmie. Na taką reformę się zgadzam, wszystko inne to pic na wodę i pierniczenie o zmianiach, zamiast ich dokonywania.

  13. Nie widzę powodów dla których
    Nie widzę powodów dla których miałbym ładować moje podatki w partie, które i tak nie reprezentują moich interesów ( niektóre z nich wprawdzie reprezentują je słownie, obiecując co się da, ale gdy przychodzi im działać okazuje się, że nic się nie da ). Jestem przeciwnikiem finansowania partii z budżetu, kawałki o złych oligarchach, którzy uknują spisek i darowiznami przekupią polityków ( którzy w systemie budżetowym są oczywiście nieprzekupni, ani nawet nieuwikłani w żadne grupy nacisku ) jakoś mnie nie wzruszają. Rozumiem jednak, że obecnie zniesienie, czy zawieszenie finansowania partii nie jest możliwe, więc jeśli miałbym zaproponować jakąś reformę tego systemu, to wprowadziłbym zasadę, że kwota jaką otrzymują partie ( która tak, czy siak powinna być niższa, niż teraz ) zależy nie tylko od ich wyników wyborczych, ale także od frekwencji w wyborach i nie jest wydawana na bilbordy, plakaty, śmieszne filmiki w TV, speców od wizerunku i inne bzdurne zachcianki liderów, ale na pracę nad programami wyborczymi i na edukację polityków w zakresie ekonomii, dyplomacji i innych pożytecznych nauk, co z pewnością zmniejszy skalę nieuctwa i dyletanctwa w sejmie. Na taką reformę się zgadzam, wszystko inne to pic na wodę i pierniczenie o zmianiach, zamiast ich dokonywania.

  14. Nie widzę powodów dla których
    Nie widzę powodów dla których miałbym ładować moje podatki w partie, które i tak nie reprezentują moich interesów ( niektóre z nich wprawdzie reprezentują je słownie, obiecując co się da, ale gdy przychodzi im działać okazuje się, że nic się nie da ). Jestem przeciwnikiem finansowania partii z budżetu, kawałki o złych oligarchach, którzy uknują spisek i darowiznami przekupią polityków ( którzy w systemie budżetowym są oczywiście nieprzekupni, ani nawet nieuwikłani w żadne grupy nacisku ) jakoś mnie nie wzruszają. Rozumiem jednak, że obecnie zniesienie, czy zawieszenie finansowania partii nie jest możliwe, więc jeśli miałbym zaproponować jakąś reformę tego systemu, to wprowadziłbym zasadę, że kwota jaką otrzymują partie ( która tak, czy siak powinna być niższa, niż teraz ) zależy nie tylko od ich wyników wyborczych, ale także od frekwencji w wyborach i nie jest wydawana na bilbordy, plakaty, śmieszne filmiki w TV, speców od wizerunku i inne bzdurne zachcianki liderów, ale na pracę nad programami wyborczymi i na edukację polityków w zakresie ekonomii, dyplomacji i innych pożytecznych nauk, co z pewnością zmniejszy skalę nieuctwa i dyletanctwa w sejmie. Na taką reformę się zgadzam, wszystko inne to pic na wodę i pierniczenie o zmianiach, zamiast ich dokonywania.