Reklama

Gazeta Wyborcza ma w Polsce sakralny, albo demoniczny status w zależności od tego, kto o GW pisze.

Gazeta Wyborcza ma w Polsce sakralny, albo demoniczny status w zależności od tego, kto o GW pisze. Po ostatnich komentarzach na temat Michnika postanowiłem odpocząć od tematu, żeby uniknąć fałszywego obrazu mojej skromnej osoby, który to obraz mógł być widziany jako kolejny zafiksowany na punkcie GW i Michnika. Przy okazji pragnę donieść, że ja Michnika i GW uważam tylko za tanią papkę propagandową, nie za jakieś śmiertelnie zagrożenie dla kondycji moralnej narodu. Krzyżem i transparentem przed siedzibą GW leżał nie będę i demonizować tabloidu też nie zamierzam. Wyborcza jak każda inna propagandówka walczy o swój polityczny byt i to zrozumiałe, to samo robi Rzepa, to samo Trybuna i GP. Coś innego jest niepokojącego w działaniach GW, kompletnie niezrozumiałe są inne ambicje Wyborczej. Próby monopolizowania i bardzo często skutecznego blokowania niewygodnych dla politycznej linii GW, wszelkich badań historycznych. Histeria lustracyjna jest flagowym przykładem takich zachowań i jeśli ktoś chciałby temu przeczyć, to bardzo proszę o wskazanie innego szefa gazety, który dostał takie narzędzia jak Michnik i jego pożal się boże komisja.

Michnik i GW mają znaczną przewagę nad pozostałymi redakcjami, ponieważ to Michnik miał dostęp do takich materiałów i takich wydarzeń historycznych o jakich reszta ma blade pojęcie. Michnik był czynnym politykiem brał udział w obradach okrągłego stołu i debatował w Magdalence, Michnik wie dużo więcej od kuchni niż ktokolwiek inny z redaktorów. Taką wiedzę można wykorzystać uczciwie, albo nieuczciwie. Ponieważ Michnik uważa, że to co on poznał nie powinni poznać inni, w imię ?wybaczenia?, jego walka polityczna jest skrajnie nieuczciwa. Jeśli mam serdecznie dość GW i Michnika, to nie dlatego, że mają taki czy inny pogląd na polskie sprawy, ale dlatego, że stosują nieuczciwe metody walki o polityczne wpływy. Przyznam się, że już wczoraj kusiło mnie, aby złamać narzuconą sobie dyscyplinę, kiedy przeczytałem o kolejnej potępiającej akcji GW, potępiającej w ciemno, ale jeszcze wytrzymałem, natomiast dziś już nie wytrzymuję. Wyborczej nie trawię, ponieważ uważam to piśmidło za ideologiczną kalkomanię, nie musze czytać GW, żeby wiedzieć co GW napisze. Po co mi taka gazeta? Nie czytam ale i tak mi podnosi ciśnienie, ponieważ próbuje i to nieustannie blokować wszystko co nie mieści się w linii ideologicznej Wyborczej. Tak było z książką o Wałęsie, gdzie kilkanaście autorytetów zbłaźniło się listem protestacyjnym, tak jest z ekshumacją generała Sikorskiego i o tym właśnie kilka słów chcę napisać.

Reklama

Powstał, bodaj wczoraj, dramatyczny artykuł nazywający tę ekshumację profanacją zwłok generała i dalej oczywiście jazda po IPN i zbrodniach komunistycznych. Mam jakieś dziwne przekonanie, że gdyby ekshumację przeprowadzono pod wpływem nacisków dawnych działaczy KOR i na podstawie hipotezy, że to endeccy bandyci zabili generała, mielibyśmy w Wyborczej zgoła odmienne tytuły. Coś w rodzaju ?Walka zza grobu z polskim faszyzmem?, albo ?Generał rozprawi się z polską endecją?. Wystarczyło wprowadzić dwie zmienne, mianowicie IPN oraz zbrodnię komunistyczną i natychmiast nastąpiła profanacja zwłok bohatera. Instytucja IPN jest mi tak bliska jak poniedziałkowy kac, wpinanie śmierci generała w ?zbrodnię komunistyczną? na mój laicki łeb jest klasyczną dla tej instytucji histerią i brakiem odpowiedzialności, ale to wszystko ma się nijak do ekshumacji i profanacji.

Jak zwykle w polskiej debacie historycznej nie liczy się ustalanie faktów i prawdy historycznej, ale ideologiczne nawalanki pod sztandarem GW i RM. Mało mnie obchodzi z jakiego tytułu doszło do ekshumacji, z tego co wiem Dziwisz musiał mieć ?podkładkę? aby wyrazić zgodę na ekshumację i IPN było po prostu najkrótszą drogą. Dziwisz można podejrzewać o wiele, ale szczególnym miłośnikiem IPN, kojarzonego z lustracją, to Dziwisz nie jest. Można oczywiście alergicznie reagować na Kurtykę, IPN i Kaczyńskiego, przynajmniej ja wysypki na sam słuch o tych ?instytucjach? dostaje, ale oprócz fizjologii człowiek ma jeszcze coś takiego jak umysł. To właśnie umysł nie pozwala mi siedzieć spokojnie kiedy GW uprawia sobie swoją mdłą propagandę, próbując za wszelką cenę i w tym wypadku po trupach dokopać tym po drugiej stronie. Technika zawsze jest ta sama bierze się tak zwanego eksperta, najlepiej profesora, żeby brzmiało poważnie i rzecz jasna ten profesor jest przypadkowo lewicowo/nie-endecki i jedzie się z koksem. Wszystko sprawie Sikorskiego jest jasne, zginął w katastrofie, a reszta poszukujących dziury w całym to oszołomy napakowane spiskową teorią dziejów. Koniec ekspertyzy. Takich ekspertyz GW ma na koncie całe archiwa. Jakkolwiek książka pod szyldem IPN była ewidentną polityczną zadymą, to sama merytoryczna zawartość mimo wysiłków GW jest jak dotąd niepodważalna, z pozycji metodologii i warsztatu historycznego. Tylko, że dla takich szyldów jak GW nie warsztat, ale polityka jest nadrzędna i na to zgody nie ma, przynajmniej mojej.

Nie inaczej dzieje się w innych mediach, pokrewna maniera, syndrom ?ekspercki. Widziałem już kilka autorytetów walących jak w bęben w Dariusza Baliszewskiego, który tym się różni od ekspertów, że żyje tą sprawą od lat i zgromadził imponującą ilość dokumentów, o których większość ekspertów nie ma pojęcia. Najpierw Baliszewskiego sponiewierał Tomasz Nałęcz apelując do sumienia narodu, mniej więcej takim apelem. Matko Boska jaki to byłby wstyd, gdyby się okazało, że to Polacy zabili Sikorskiego i jaki argument dla Rosji, nie ruszać puszki Pandory. Aż przyklęknąłem po tej opinii, argumentacja iście naukowa. Podobnej powinni używać kryminolodzy i śledczy, którzy dochodząc do prawdy nagle się wycofują, bo się okazuje, że dziecko zabił ojciec i jaka to będzie tragedia dla rodziny, lepiej umorzyć śledztwo. Potem wysłuchałem jeszcze jednej opinii, człowieka, którego skądinąd chętnie słucham, mianowicie opinii Wołszańskiego. Ten już mnie całkiem powalił argumentacją, gdy zaczął mówić coś koło tego, że poszukiwanie sensacji w historii nie jest metodą badawczą. Chciałbym tylko zaznaczyć, że ów ekspert przez lata prowadził historyczny cykl programów, który się nazywał ?Sensacje XX wieku?.

Między ideologicznym młotem i medialnym kowadłem tkwi niemal bezradny i okładany ze wszech stron Baliszewski, który nie próbuje niczego innego, jak rozwiązać zagadkę śmierci generała. Nie słyszałem z jego ust nic o zbrodni komunistycznej, jego teza raczej skupia się na polskich wewnętrznych walkach politycznych. Nie słyszałem nic o IPN i o tym co powie Rosja, Anglia, Zambezi. Człowiek wziął na tapetę poważny historyczny i narodowy problem, problem, który mógł mieć istotny wpływ na dalsze dzieje Polski i chce dotrzeć do prawdy. Nie zauważyłem, aby Baliszewski miał jakiegoś politycznego fioła, aby chciał na tym coś ugrać, a jeśli już to chce ugrać jako badacz i ma pełne prawo do tego. Mówienie o tym, że to spisek dziejowy, kiedy chyba nikt poza ideologami nie wierzy w angielską wersję wydarzeń, mówienie o sensacji i troska o kondycję moralną narodu, to jest wszystko bełkot, polityczny bełkot. Jeśli nie zejdziemy z linii strzału Michnik ? Rydzyk, żadnej społecznej, politycznej, historycznej sprawy w Polsce nie uda się przeprowadzić normalnie. Zawsze ktoś napisze list z podpisami wybranych ?intelektualistów?, zawsze ktoś poleci metaforami, zamiast skupić się na faktach.

Przecież nie Rydzyk, nie Michnik i nie Wołoszański swoimi opiniami będą pisać polską historię, polską historię powinny pisać fakty i naukowe badania. W GW, jak mi się zechce, to mogę poczytać o tym co redaktor sądzi o ?Liście Dorna? i tu może sobie politycznie GW ulżyć. Natomiast polityczna interpretacja historycznych wydarzeń bez ustalania faktów i z próbami blokowania ustalania faktów jest czymś co dla zdrowia psychicznego nie przyjmuję do widomości. Widzę w tej debacie tylko jednego przygotowanego do debaty historyka i jest nim Baliszewski, reszta widzianych i słyszanych przeze mnie ekspertów mówi o wszystkim, tylko nie o prawdzie historycznej. Nie twierdzę, że przygotowanych nie ma, twierdzę tyko, że się nie pojawiają w mediach, ja w każdym razie nie widziałem. Kiedy Baliszewski zaczyna mówić dowiaduję się czegoś o historii i to czegoś co mnie fascynuje, gdy gadają dyżurni eksperci słyszę tylko polityczną paplaninę. I naiwny nie jestem, każda interpretacja historyczna ma podtekst polityczny i subiektywny, ale na litość Boską, żeby interpretować trzeba znać fakty. Żadnej profanacji w ekshumacji nie dostrzegam, co więcej jeśli już bijemy w emocjonalną nutę, to dochodzenie do prawdy jest wyrazem szacunku dla Sikorskiego ni profanacji.

Reklama

16 KOMENTARZE

  1. Do tyłu! Do tyłu!
    a) Eksperci nie znajdują żadnych śladów wskazujących na skrytobójstwo.

    b) Eksperci stwierdzają ślady mordu politycznego popełnionego przez +polskich przyjaciół+.

    c) Eksperci wyjmują z czaszki generała kulę z pepeszy.  

    Patrząc z mojego punktu widzenia, mojej rodziny, mojej dzielnicy, miasta, województwa, Polski, Europy i w końcu Świata, pytam cichutko: co ja, moja rodzina, moje miasto, moja dzielnica, moja Ojczyzna, nasza Europa i Świat, będą z tego mieć, gdy eksperci uznają, iż jeden z powyższych punktów jest prawdą?

  2. Do tyłu! Do tyłu!
    a) Eksperci nie znajdują żadnych śladów wskazujących na skrytobójstwo.

    b) Eksperci stwierdzają ślady mordu politycznego popełnionego przez +polskich przyjaciół+.

    c) Eksperci wyjmują z czaszki generała kulę z pepeszy.  

    Patrząc z mojego punktu widzenia, mojej rodziny, mojej dzielnicy, miasta, województwa, Polski, Europy i w końcu Świata, pytam cichutko: co ja, moja rodzina, moje miasto, moja dzielnica, moja Ojczyzna, nasza Europa i Świat, będą z tego mieć, gdy eksperci uznają, iż jeden z powyższych punktów jest prawdą?

  3. Do tyłu! Do tyłu!
    a) Eksperci nie znajdują żadnych śladów wskazujących na skrytobójstwo.

    b) Eksperci stwierdzają ślady mordu politycznego popełnionego przez +polskich przyjaciół+.

    c) Eksperci wyjmują z czaszki generała kulę z pepeszy.  

    Patrząc z mojego punktu widzenia, mojej rodziny, mojej dzielnicy, miasta, województwa, Polski, Europy i w końcu Świata, pytam cichutko: co ja, moja rodzina, moje miasto, moja dzielnica, moja Ojczyzna, nasza Europa i Świat, będą z tego mieć, gdy eksperci uznają, iż jeden z powyższych punktów jest prawdą?

  4. Do tyłu! Do tyłu!
    a) Eksperci nie znajdują żadnych śladów wskazujących na skrytobójstwo.

    b) Eksperci stwierdzają ślady mordu politycznego popełnionego przez +polskich przyjaciół+.

    c) Eksperci wyjmują z czaszki generała kulę z pepeszy.  

    Patrząc z mojego punktu widzenia, mojej rodziny, mojej dzielnicy, miasta, województwa, Polski, Europy i w końcu Świata, pytam cichutko: co ja, moja rodzina, moje miasto, moja dzielnica, moja Ojczyzna, nasza Europa i Świat, będą z tego mieć, gdy eksperci uznają, iż jeden z powyższych punktów jest prawdą?

  5. Zgadzam się z Kobyłą
    GW ma oczywiście jakiś przechył. Pisana jest przez ludzi, zazwyczaj szef chętniej widzi podobne do swoich poglądy u pracowników itd itd. Ostatecznie wychodzi pro-rynkowo, ekologicznie i grubo-kreskowo. Jednak Matka Kurka mocno tutaj przeszarżowuje. Ten przechył jest jeszcze spokojnie w granicy tolerancji. Tym bardziej, że GW nie udaje jakiegoś bezstronnego “przekazującego prawdę”. Często zabierają stanowisko, sami organizują jakieś akcje (a’la Polska Biega 😉 ) itd. Każdy wie jaki jest ten przechył i wie “co GW napisze” jak w każdym medium, łącznie z tym blogiem. Niespodzianki są dość żadkie.

    Jednak przechył przechyłowi nie równy i szkodliwe jest przedstawianie sprawy tak jakby był. Można mieć poglądy, ale nadal dbać o podstawową zgodność z prawdą. Można też praktycznie stać się politycznym ramieniem jakiejś organizacji/akcji/partii. GW tutaj wypada bardzo dobrze przy konkurencji i to nie tylko w Polsce.
    AFP i Reuters puszczają materiały o których wiedzą, że są nieprawdziwe. Reuters puścił ewidentny photoshop (wykryty zaraz przez blogerów) z szemranego źródła tylko dlatego bo sympatyzował ze sprawą jaką ten materiał wspierał. Liczne ważne dzienniki i telewizje przy wyborach w Stanach były wprost aktywistami dla Obamy. Nie dość, że pisano o nim więcej to ton większości publikacji był po prostu cukierkowy. Jakby nie pisano o polityku, tylko pośmiertnie wychwalano opiekuna sierocińca czy Matkę Teresę bis. O sprawach niekorzystnych dla mcCaina wiedziało >80% przesondowanych przez jakiś konserwantywny instytut… o sprawach niekorzystnych dla Obamy około 15%.
    Media na świecie z roli obserwatora przesiadają się w rolę czynnego aktora, a GW jakoś nadal potrafi całą stronę oddać najpierw jednej osobie, na artykuł “A”, a za dwa dni komuś z zupełnie odmiennym zdaniem i artykułem “w żadnym razie nie A!”. Jakoś w tamtym miesiącu było kilka takich o prawach autorskich.

    Oczywiście, że mają przechył ale jak dla mnie ten przechył jeszcze się spokojnie klasyfikuje w “osobiste zdanie konkretnych ludzi”. Do “politycznej agitki” dużo jeszcze brakuje.

  6. Zgadzam się z Kobyłą
    GW ma oczywiście jakiś przechył. Pisana jest przez ludzi, zazwyczaj szef chętniej widzi podobne do swoich poglądy u pracowników itd itd. Ostatecznie wychodzi pro-rynkowo, ekologicznie i grubo-kreskowo. Jednak Matka Kurka mocno tutaj przeszarżowuje. Ten przechył jest jeszcze spokojnie w granicy tolerancji. Tym bardziej, że GW nie udaje jakiegoś bezstronnego “przekazującego prawdę”. Często zabierają stanowisko, sami organizują jakieś akcje (a’la Polska Biega 😉 ) itd. Każdy wie jaki jest ten przechył i wie “co GW napisze” jak w każdym medium, łącznie z tym blogiem. Niespodzianki są dość żadkie.

    Jednak przechył przechyłowi nie równy i szkodliwe jest przedstawianie sprawy tak jakby był. Można mieć poglądy, ale nadal dbać o podstawową zgodność z prawdą. Można też praktycznie stać się politycznym ramieniem jakiejś organizacji/akcji/partii. GW tutaj wypada bardzo dobrze przy konkurencji i to nie tylko w Polsce.
    AFP i Reuters puszczają materiały o których wiedzą, że są nieprawdziwe. Reuters puścił ewidentny photoshop (wykryty zaraz przez blogerów) z szemranego źródła tylko dlatego bo sympatyzował ze sprawą jaką ten materiał wspierał. Liczne ważne dzienniki i telewizje przy wyborach w Stanach były wprost aktywistami dla Obamy. Nie dość, że pisano o nim więcej to ton większości publikacji był po prostu cukierkowy. Jakby nie pisano o polityku, tylko pośmiertnie wychwalano opiekuna sierocińca czy Matkę Teresę bis. O sprawach niekorzystnych dla mcCaina wiedziało >80% przesondowanych przez jakiś konserwantywny instytut… o sprawach niekorzystnych dla Obamy około 15%.
    Media na świecie z roli obserwatora przesiadają się w rolę czynnego aktora, a GW jakoś nadal potrafi całą stronę oddać najpierw jednej osobie, na artykuł “A”, a za dwa dni komuś z zupełnie odmiennym zdaniem i artykułem “w żadnym razie nie A!”. Jakoś w tamtym miesiącu było kilka takich o prawach autorskich.

    Oczywiście, że mają przechył ale jak dla mnie ten przechył jeszcze się spokojnie klasyfikuje w “osobiste zdanie konkretnych ludzi”. Do “politycznej agitki” dużo jeszcze brakuje.

  7. Zgadzam się z Kobyłą
    GW ma oczywiście jakiś przechył. Pisana jest przez ludzi, zazwyczaj szef chętniej widzi podobne do swoich poglądy u pracowników itd itd. Ostatecznie wychodzi pro-rynkowo, ekologicznie i grubo-kreskowo. Jednak Matka Kurka mocno tutaj przeszarżowuje. Ten przechył jest jeszcze spokojnie w granicy tolerancji. Tym bardziej, że GW nie udaje jakiegoś bezstronnego “przekazującego prawdę”. Często zabierają stanowisko, sami organizują jakieś akcje (a’la Polska Biega 😉 ) itd. Każdy wie jaki jest ten przechył i wie “co GW napisze” jak w każdym medium, łącznie z tym blogiem. Niespodzianki są dość żadkie.

    Jednak przechył przechyłowi nie równy i szkodliwe jest przedstawianie sprawy tak jakby był. Można mieć poglądy, ale nadal dbać o podstawową zgodność z prawdą. Można też praktycznie stać się politycznym ramieniem jakiejś organizacji/akcji/partii. GW tutaj wypada bardzo dobrze przy konkurencji i to nie tylko w Polsce.
    AFP i Reuters puszczają materiały o których wiedzą, że są nieprawdziwe. Reuters puścił ewidentny photoshop (wykryty zaraz przez blogerów) z szemranego źródła tylko dlatego bo sympatyzował ze sprawą jaką ten materiał wspierał. Liczne ważne dzienniki i telewizje przy wyborach w Stanach były wprost aktywistami dla Obamy. Nie dość, że pisano o nim więcej to ton większości publikacji był po prostu cukierkowy. Jakby nie pisano o polityku, tylko pośmiertnie wychwalano opiekuna sierocińca czy Matkę Teresę bis. O sprawach niekorzystnych dla mcCaina wiedziało >80% przesondowanych przez jakiś konserwantywny instytut… o sprawach niekorzystnych dla Obamy około 15%.
    Media na świecie z roli obserwatora przesiadają się w rolę czynnego aktora, a GW jakoś nadal potrafi całą stronę oddać najpierw jednej osobie, na artykuł “A”, a za dwa dni komuś z zupełnie odmiennym zdaniem i artykułem “w żadnym razie nie A!”. Jakoś w tamtym miesiącu było kilka takich o prawach autorskich.

    Oczywiście, że mają przechył ale jak dla mnie ten przechył jeszcze się spokojnie klasyfikuje w “osobiste zdanie konkretnych ludzi”. Do “politycznej agitki” dużo jeszcze brakuje.

  8. Zgadzam się z Kobyłą
    GW ma oczywiście jakiś przechył. Pisana jest przez ludzi, zazwyczaj szef chętniej widzi podobne do swoich poglądy u pracowników itd itd. Ostatecznie wychodzi pro-rynkowo, ekologicznie i grubo-kreskowo. Jednak Matka Kurka mocno tutaj przeszarżowuje. Ten przechył jest jeszcze spokojnie w granicy tolerancji. Tym bardziej, że GW nie udaje jakiegoś bezstronnego “przekazującego prawdę”. Często zabierają stanowisko, sami organizują jakieś akcje (a’la Polska Biega 😉 ) itd. Każdy wie jaki jest ten przechył i wie “co GW napisze” jak w każdym medium, łącznie z tym blogiem. Niespodzianki są dość żadkie.

    Jednak przechył przechyłowi nie równy i szkodliwe jest przedstawianie sprawy tak jakby był. Można mieć poglądy, ale nadal dbać o podstawową zgodność z prawdą. Można też praktycznie stać się politycznym ramieniem jakiejś organizacji/akcji/partii. GW tutaj wypada bardzo dobrze przy konkurencji i to nie tylko w Polsce.
    AFP i Reuters puszczają materiały o których wiedzą, że są nieprawdziwe. Reuters puścił ewidentny photoshop (wykryty zaraz przez blogerów) z szemranego źródła tylko dlatego bo sympatyzował ze sprawą jaką ten materiał wspierał. Liczne ważne dzienniki i telewizje przy wyborach w Stanach były wprost aktywistami dla Obamy. Nie dość, że pisano o nim więcej to ton większości publikacji był po prostu cukierkowy. Jakby nie pisano o polityku, tylko pośmiertnie wychwalano opiekuna sierocińca czy Matkę Teresę bis. O sprawach niekorzystnych dla mcCaina wiedziało >80% przesondowanych przez jakiś konserwantywny instytut… o sprawach niekorzystnych dla Obamy około 15%.
    Media na świecie z roli obserwatora przesiadają się w rolę czynnego aktora, a GW jakoś nadal potrafi całą stronę oddać najpierw jednej osobie, na artykuł “A”, a za dwa dni komuś z zupełnie odmiennym zdaniem i artykułem “w żadnym razie nie A!”. Jakoś w tamtym miesiącu było kilka takich o prawach autorskich.

    Oczywiście, że mają przechył ale jak dla mnie ten przechył jeszcze się spokojnie klasyfikuje w “osobiste zdanie konkretnych ludzi”. Do “politycznej agitki” dużo jeszcze brakuje.