Reklama

Jak wiadomo, z kilku ,,niezależnych źródeł”, piloci 36 pułku lotnictwa specjalnego, nie tylko nie potrafią latać transportowymi Jakami i Tupolewami, ale są pospolitymi przestępca

Jak wiadomo, z kilku ,,niezależnych źródeł”, piloci 36 pułku lotnictwa specjalnego, nie tylko nie potrafią latać transportowymi Jakami i Tupolewami, ale są pospolitymi przestępcami. Jak donosi, poważny niegdyś tygodnik, zamieniony dzisiaj, wprost, w zwyczajny szmatławiec – piloci specpułku, podczas zagranicznych podróży z Aleksandrem Kwaśniewskim masowo fałszowali faktury. I takim sposobem, za nocleg na fotelu pilota kasowali jak za czterogwiazdkowy hotel. Jeden z takich przestępców zasiada, ponoć, w polskiej komisji d/s wyjaśnienia przyczyn smoleńskiej katastrofy, pod przewodnictwem ministra Millera. W świetle powyższych rewelacji, oczywistym się staje, że przestępcy w lotniczych mundurach zabili Prezydenta, pijanego generała i siebie – na końcu. A reszta przestępców w stalowych mundurach – skutecznie zagmatwa wyjaśnienie przyczyn.
Wypadałoby zapytać tylko, redaktora dwudziestolecia, a przy okazji naczelnego, czy akurat takie ,,rewelacje” uratują zdychający tygodnik ? Czy premia od właściciela wystarczy redaktorowi na spłatę 4- milionowego kredytu oraz nowy face-lifting nowej – starej małżonki?
Bo, o granicę poniewierania i opluwania nieżyjących pilotów, pytać nie warto. Ostatnie dni pokazują, że takiej granicy nie ma. Doskonale wiedzą o tym Rosjanie, mają nawet specjalne, uzywane czasem w Dumie, określenie na ,,niewdzięcznych” Polaków.
W ogólnonarodowej debacie nad stanem 36 specpułku, nie ma słowa o dowództwie lotnictwa w RP, ani o ministrze obrony narodowej – Bogdanie Klichu.
Jawi się 36 Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego jako jednostka samodzielna i wydzielona. Nie tylko ze struktur dowództwa sił powietrznych i ministerstwa obrony narodowej ale z całej Rzeczpospolitej. Praktycznie teren – zajmowany przez hangary 36 pułku – jest eksterytorialny.
Dziwi nie tylko brak Straży Granicznej wokół bazy, ale brak jakiejkolwiek i czyjejkolwiek odpowiedzialności, za żołnierzy z, było nie było, orzełkami na czapkach, oraz samoloty z biało-czerwonymi szachownicami.
Kiedy już wszystko, jasno i prosto, zostało ustalone, w jasnych i prostych żołnierskich słowach.Więcej nawet – słowami generała. Radzieckiego generała.A przecież wszyscy wiemy ile znaczy słowo radzieckiego generała lotnictwa. Generała lotnictwa co żadnym samolotem nie latał. Więc kiedy już się wszystko wyjaśniło, nawet podpis premiera pod dokumentem o procedowaniu wg Konwencji Chicagowskiej, której nota bene pan premier nie czytał, podobnie jak żaden z doradców, właśnie wtedy pojawia się taka siurpryza:

Przełom w śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej. Ostatnie sekundy lotu prezydenckiego Tu-154 nie były desperacką próbą posadzenia tutki we mgle, jak podaje raport MAK, tylko prawidłową realizacją odejścia. “To wynika z zapisów z czarnych skrzynek” – potwierdza “Faktowi” płk Mirosław Grochowski, wiceprzewodniczący polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej.

Reklama

Polscy eksperci ustalili, że to kapitan tupolewa Arkadiusz Protasiuk wydał komendę “odchodzimy”, gdy samolot zszedł na wysokość 100 metrów, i wraz z drugim pilotem rozpoczął wtedy wyprowadzanie maszyny. To nie była więc desperacka próba posadzenia tutki we mgle, jak podaje raport MAK, tylko prawidłowa realizacja odejścia. Pierwsza napisała o tym “Gazeta Wyborcza”.

W opublikowanych przez Rosjan stenogramach z kokpitu Tu-154M polecenie „odejścia” wydaje tylko drugi pilot Robert Grzywna. MAK uznaje więc, że to drugi pilot zauważył, że sytuacja jest krytyczna, ale kapitan nie zareagował. I dodaje do tego komentarz: “Decyzji dowódcy statku powietrznego o odejściu na drugi krąg nie było.” Tymczasem w grudniu polskim ekspertom z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego udało się odczytać kolejny zapis z czarnych skrzynek. W tym samym momencie, gdy w kabinie pilotów pada pierwszy komunikat „Pull up”, czyli na 22 sekundy przed katastrofą, kapitan Protasiuk mówi “odchodzimy”.

“Ten odczyt oznacza, że piloci usiłowali odejść na drugi krąg i wyprowadzić maszynę. To jest stwierdzone. Jest to kluczowa sprawa dla ustalenia przyczyn katastrofy” – powiedział “Faktowi” płk Mirosław Grochowski.

Potwierdzenie „odejścia” przez drugiego pilota następuje osiem sekund później (czyli 14 sekund przed rozbiciem). Co się działo w czasie tych 8 sekund? Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, tupolew przestał wtedy obniżać lot, a leciał na stałej wysokości 100 metrów. “Prawdopodobne jest, że to czas akceleracji obrotów silnika i kapitan rzeczywiście zwiększał jego moc” – stwierdził były dowódca 36 SPLT płk.Tomasz Pietrzak. Bo odejście na drugi krąg łatwiej wykonuje się przy większej prędkości niż przy mniejszej.

Jak to możliwe, że Rosjanie nie dosłyszeli tego na czarnych skrzynkach, a naszym specjalistom się to udało? “Trudno mi się wypowiadać za Rosjan. My zastosowaliśmy nowe metody i odczytaliśmy – mówi w rozmowie z “Faktem” płk Grochowski.

Przełomowy odczyt podważa więc raport MAK. Bo potwierdza, że piloci nie chcieli lądować za wszelką cenę we mgle. Przeświadczeni o tym, że są na odpowiedniej wysokości postanowili poderwać maszynę i odlecieć. Niestety, błędne dane wysokościomierzy, które zmylił głęboki jar tuż przed lotniskiem spowodowały, że zamiast na wysokości 100 m, znajdowali się ok. 60 m niżej i wyprowadzenie samolotu okazało się już niemożliwe.

“Z odczytanych przez naszych specjalistów zapisów z czarnych skrzynek wynika, że padła komenda „Odchodzimy”. Padła z ust i dowódcy, i drugiego pilota. Nie padła ona w otwartej przestrzeni, nie słyszała jej wieża w Smoleńsku. Ta komenda, ten odczyt oznacza, że piloci usiłowali odejść na drugi krąg i wyprowadzić maszynę. To jest stwierdzone. Jest to kluczowa sprawa dla ustalenia przyczyn katastrofy. Teraz z powodu wagi tej kwestii bardzo szczegółowo badamy wszystkie zapisy parametrów lotu – to, co robili piloci, by z absolutną pewnością i precyzją wyjaśnić tę kwestię” – mówi płk Mirosław Grochowski.

Reklama

69 KOMENTARZE

  1. To znaczy – niektórzy wracali z takich misji
    ale zaraz z powrotem, aż do skutku. Tak to byli ochotnicy, ale jak brakowało chętnych to ich wyznaczali. Byli jak Tomonaga albo Murata – pierwsi piloci- SAMOBÓJCY. Pisali też wierszyki, chyba haiku czy jakoś tak. Nie tylko tłokowymi latali(w jedną stronę) ale pakowali ich też do rakiet. Wiesz,że Hitler a dokładnie Goering pod koniec wojny utworzył,podobną jednostkę, ale nie zdążyli, zdaje się, polecieć i dobrze trafić.
    W każdym bądź razie istota formacji kamikaze(kamikadze) była samobójcza smierć w samolocie wypełnionym trotylem.

  2. To znaczy – niektórzy wracali z takich misji
    ale zaraz z powrotem, aż do skutku. Tak to byli ochotnicy, ale jak brakowało chętnych to ich wyznaczali. Byli jak Tomonaga albo Murata – pierwsi piloci- SAMOBÓJCY. Pisali też wierszyki, chyba haiku czy jakoś tak. Nie tylko tłokowymi latali(w jedną stronę) ale pakowali ich też do rakiet. Wiesz,że Hitler a dokładnie Goering pod koniec wojny utworzył,podobną jednostkę, ale nie zdążyli, zdaje się, polecieć i dobrze trafić.
    W każdym bądź razie istota formacji kamikaze(kamikadze) była samobójcza smierć w samolocie wypełnionym trotylem.

  3. To znaczy – niektórzy wracali z takich misji
    ale zaraz z powrotem, aż do skutku. Tak to byli ochotnicy, ale jak brakowało chętnych to ich wyznaczali. Byli jak Tomonaga albo Murata – pierwsi piloci- SAMOBÓJCY. Pisali też wierszyki, chyba haiku czy jakoś tak. Nie tylko tłokowymi latali(w jedną stronę) ale pakowali ich też do rakiet. Wiesz,że Hitler a dokładnie Goering pod koniec wojny utworzył,podobną jednostkę, ale nie zdążyli, zdaje się, polecieć i dobrze trafić.
    W każdym bądź razie istota formacji kamikaze(kamikadze) była samobójcza smierć w samolocie wypełnionym trotylem.

  4. Nie przeczytałem jeszcze
    Nie przeczytałem jeszcze tekstu, ponieważ nie przeczytałem dokładnie i tak trochę poza tekstem mam luźną myśl. Otóż taki zwykły Kalisz rubaszny, nic trzeźwego i mądrego, czy aby przypadkiem nie ma racji. Jakaś gówniana firma komercyjna, kagiebowski pomiot, putinowski wyrobnik wydaje wyrok, a w odpowiedzi POLSKI SEJM, aż POLSKI SEJM odrzuca raport przez aklamację. Chyba Kalisz ma rację, to jest drugie dawanie dupy i na zwykłą ruską bezczelność wyciąganie największej i ostatniej armaty. Należałoby to chyba rozegrać w analogiczny, czyli lekceważący ZSRR sposób. Na przykład na forum UE coś im upierdolić tak po prostu dla jaj, nie z przekonania, czyli dokładnie tak samo jak zrobił Putin, bo cóż takiego ryzykował upieprzając sierżanta z ruskiej budy, dla jaj sobie odpuścił.

    • W tej budzie na Siewiernym nie było sierżanta –
      sami oficerowie wyżsi. WSZYSCY z KGB/FSB, mimo,że doświadczeni nawigatorzy. Kalisz prawnik, jak tylko dokładnie przeczyta konwencję o której wszyscy tyle ględzą, łącznie z tym durnym do bólu Tuskiem, to znajdzie takie coś:
      Rzecz bowiem w tym, że konwencja chicagowska żadnych odwołań nie przewiduje. Zgodnie z jej art. 26, Państwo, na którego terytorium wydarzyła się katastrofa, powinno „wdrożyć dochodzenie” uwzględniając w miarę możliwości zasady postępowania zalecone przez Międzynarodową Organizację Lotnictwa Cywilnego. Państwu, w którym samolot jest zarejestrowany, powinno się umożliwić wyznaczenie obserwatorów, którzy byliby obecni przy dochodzeniu. Państwo prowadzące dochodzenie poda też państwu-właścicielowi samolotu, sprawozdanie i wnioski, jakie z niego wynikają. W Rozdziale 6 załącznika nr 13 do konwencji chicagowskiej, punkt 3 stwierdza, że państwo prowadzące badanie przesyła projekt Raportu Końcowego państwu, które badanie zleciło, a ono, w ciągu 60 dni, może zgłosić swoje uwagi, które albo zostaną wykorzystane do zmiany pierwotnej wersji Raportu Końcowego, albo – na żądanie państwa zgłaszającego uwagi – dołączone do tego Raportu. Punkt 5 nakłada na państwo prowadzące badanie obowiązek publikacji Raportu Końcowego – i na tym wszystko się kończy.
      http://www.ulc.gov.pl/_download/prawo/prawo_miedzynarodowe/konwencje/konwencja_1010.pdf

      • W to nie wnikałem, ale skoro
        W to nie wnikałem, ale skoro padło, to czy tym bardziej nie będzie więcej śmieszności w takiej uchwale sejmu, która co więcej może załatwić “ostre stanowisko Polski”. Wydaje mi się, że przypadkiem Kalisz mówi całkiem rozsądną rzecz, oczywiście z zupełnie inną intencją.

        • Gdyby to mówił ktokolwiek inny . Ktokolwiek.
          Ale ten gruby ,,narciarz z Davos” i komunista od hawańskich cygar krzyczał na zjeździe palikotów, że sejm nic nie robi poza uchwalaniem bzdetów, a wszyscy posłowie to mało rozgarnięci. Poza tym, starzy towarzysze coś mu, ostatnio, nie dowierzają,więc stara się zabłysnąć – jako szczery patriota.
          Bo Putin olał ich równo – wszystkich jak leci, bez rozróżniania, na dobrych (PO+SLD) i złych pisowców.

          • Zostawmy to, przecież tu nie
            Zostawmy to, przecież tu nie ma sporu. Chłodno patrząc, na miejscu Tuska zrobiłbym tak jak chce PiS i mam święty spokój, rozładowuję napięcie, dodając komentarz, że to wymiar symboliczny itp itd, a prawnie zrobiliśmy co się dało. Po drugie i ważniejsze, no nie wygląda to dobrze, jakby się temu nie przyglądać, kiedy gównianej ruskiej firmie cały naród aklamacją odpowiada i tu jest sedno. Jakby to powiedzieć. No kiedy żul Ci obrazi kobietę, nie wzywasz go na pojedynek. A w tym wypadku masz górne C honoru, po ataku żulika. Nie będzie to mądrze wyglądało, myślę, że doda śmieszności. Inna rzecz, że te patałachy nic innego nie zrobią, ale czy to znaczy, żeby im pomagać i dokładać groteski w świecie?

          • No właśnie, że nie ma już żadnego dobrego wyjścia
            ani Tusk ani żaden z Partii Rosyjskiej w Polsce nie spodziewał się takiej siurpryzy. Nawet datę wybrali Rosjanie nie przypadkowo. Wiedzieli dokładnie, gdzie ,,wykonuje ważne obowiązki”, więc kompromitacja podwójna. Bo: tu nam Ruskie taką bombę odpalają a Tusk na nartach, a dwa: zanim dał ,,odpór” to świat się dowiedział kto rozwalił samolot. Dzisiaj Graś mówi, że nic się nie stało, bo – uwaga – świat słucha Tuska bardziej jak Moskwy.
            Tusk może wejść w buty Antoniego Macierewicza a Sikorski – w czółenka Fotygi.
            Ciekawe, co na to tabuny wiernych?

          • leciutko zmieniłbym
            leciutko zmieniłbym porównanie.
            Jeśli żul mówi mi że obsmarkany jestem to dyskretnie sprawdzam czy aby to nie jest prawda. Bo pouczać o dobrych manierach z gilem jest żałosne. A bez względu na to co ma się pod nosem nie należy się wdawać z żulem w dyskusje.
            Mamy własną komisję i rad bym był gdyby wypunktowała błędy i uchybienia MAK a spokój bym osiągnął gdyby wyszło, że to zamach albo usterka. Ale niestety na to się nie zanosi.

            Tusk już co najmniej dwa razy rozładowywał napięcie i może lepiej aby nie robił tego więcej. Za pierwszym razem gdy polecił opublikować całość stenogramów czym dał pretekst do praktycznego odsunięcia płk Klicha od prac komisji. Drugi raz gdy kategorycznie oświadczył, że raport jest nie do przyjęcia i pojechał na wczasy. A raport się przyjął. I z tym bojowym okrzykiem i głupkowatym wyrazem twarzy został.

            O promilach wiadomo było na pewno od czasu przekazania wstępnej wersji raportu. A prawdopodobnie wiadomo było już od czasu tych badań i identyfikacji. Wystarczyło by aby jakiś utytułowany prof. nauk medycznych coś bąknął niechcący o dolegliwościach generała i że sam mu aplikował w przeddzień lekarstwo, tak się składa, że na spirytusie. Mógłby to przeczytać z kartki z której wcześniej wykreślono “pourazowy zespół przeciążeniowy goleni prawej” . Uśmieszki by były ale w końcu na tym polega siła dyplomacji.

  5. Nie przeczytałem jeszcze
    Nie przeczytałem jeszcze tekstu, ponieważ nie przeczytałem dokładnie i tak trochę poza tekstem mam luźną myśl. Otóż taki zwykły Kalisz rubaszny, nic trzeźwego i mądrego, czy aby przypadkiem nie ma racji. Jakaś gówniana firma komercyjna, kagiebowski pomiot, putinowski wyrobnik wydaje wyrok, a w odpowiedzi POLSKI SEJM, aż POLSKI SEJM odrzuca raport przez aklamację. Chyba Kalisz ma rację, to jest drugie dawanie dupy i na zwykłą ruską bezczelność wyciąganie największej i ostatniej armaty. Należałoby to chyba rozegrać w analogiczny, czyli lekceważący ZSRR sposób. Na przykład na forum UE coś im upierdolić tak po prostu dla jaj, nie z przekonania, czyli dokładnie tak samo jak zrobił Putin, bo cóż takiego ryzykował upieprzając sierżanta z ruskiej budy, dla jaj sobie odpuścił.

    • W tej budzie na Siewiernym nie było sierżanta –
      sami oficerowie wyżsi. WSZYSCY z KGB/FSB, mimo,że doświadczeni nawigatorzy. Kalisz prawnik, jak tylko dokładnie przeczyta konwencję o której wszyscy tyle ględzą, łącznie z tym durnym do bólu Tuskiem, to znajdzie takie coś:
      Rzecz bowiem w tym, że konwencja chicagowska żadnych odwołań nie przewiduje. Zgodnie z jej art. 26, Państwo, na którego terytorium wydarzyła się katastrofa, powinno „wdrożyć dochodzenie” uwzględniając w miarę możliwości zasady postępowania zalecone przez Międzynarodową Organizację Lotnictwa Cywilnego. Państwu, w którym samolot jest zarejestrowany, powinno się umożliwić wyznaczenie obserwatorów, którzy byliby obecni przy dochodzeniu. Państwo prowadzące dochodzenie poda też państwu-właścicielowi samolotu, sprawozdanie i wnioski, jakie z niego wynikają. W Rozdziale 6 załącznika nr 13 do konwencji chicagowskiej, punkt 3 stwierdza, że państwo prowadzące badanie przesyła projekt Raportu Końcowego państwu, które badanie zleciło, a ono, w ciągu 60 dni, może zgłosić swoje uwagi, które albo zostaną wykorzystane do zmiany pierwotnej wersji Raportu Końcowego, albo – na żądanie państwa zgłaszającego uwagi – dołączone do tego Raportu. Punkt 5 nakłada na państwo prowadzące badanie obowiązek publikacji Raportu Końcowego – i na tym wszystko się kończy.
      http://www.ulc.gov.pl/_download/prawo/prawo_miedzynarodowe/konwencje/konwencja_1010.pdf

      • W to nie wnikałem, ale skoro
        W to nie wnikałem, ale skoro padło, to czy tym bardziej nie będzie więcej śmieszności w takiej uchwale sejmu, która co więcej może załatwić “ostre stanowisko Polski”. Wydaje mi się, że przypadkiem Kalisz mówi całkiem rozsądną rzecz, oczywiście z zupełnie inną intencją.

        • Gdyby to mówił ktokolwiek inny . Ktokolwiek.
          Ale ten gruby ,,narciarz z Davos” i komunista od hawańskich cygar krzyczał na zjeździe palikotów, że sejm nic nie robi poza uchwalaniem bzdetów, a wszyscy posłowie to mało rozgarnięci. Poza tym, starzy towarzysze coś mu, ostatnio, nie dowierzają,więc stara się zabłysnąć – jako szczery patriota.
          Bo Putin olał ich równo – wszystkich jak leci, bez rozróżniania, na dobrych (PO+SLD) i złych pisowców.

          • Zostawmy to, przecież tu nie
            Zostawmy to, przecież tu nie ma sporu. Chłodno patrząc, na miejscu Tuska zrobiłbym tak jak chce PiS i mam święty spokój, rozładowuję napięcie, dodając komentarz, że to wymiar symboliczny itp itd, a prawnie zrobiliśmy co się dało. Po drugie i ważniejsze, no nie wygląda to dobrze, jakby się temu nie przyglądać, kiedy gównianej ruskiej firmie cały naród aklamacją odpowiada i tu jest sedno. Jakby to powiedzieć. No kiedy żul Ci obrazi kobietę, nie wzywasz go na pojedynek. A w tym wypadku masz górne C honoru, po ataku żulika. Nie będzie to mądrze wyglądało, myślę, że doda śmieszności. Inna rzecz, że te patałachy nic innego nie zrobią, ale czy to znaczy, żeby im pomagać i dokładać groteski w świecie?

          • No właśnie, że nie ma już żadnego dobrego wyjścia
            ani Tusk ani żaden z Partii Rosyjskiej w Polsce nie spodziewał się takiej siurpryzy. Nawet datę wybrali Rosjanie nie przypadkowo. Wiedzieli dokładnie, gdzie ,,wykonuje ważne obowiązki”, więc kompromitacja podwójna. Bo: tu nam Ruskie taką bombę odpalają a Tusk na nartach, a dwa: zanim dał ,,odpór” to świat się dowiedział kto rozwalił samolot. Dzisiaj Graś mówi, że nic się nie stało, bo – uwaga – świat słucha Tuska bardziej jak Moskwy.
            Tusk może wejść w buty Antoniego Macierewicza a Sikorski – w czółenka Fotygi.
            Ciekawe, co na to tabuny wiernych?

          • leciutko zmieniłbym
            leciutko zmieniłbym porównanie.
            Jeśli żul mówi mi że obsmarkany jestem to dyskretnie sprawdzam czy aby to nie jest prawda. Bo pouczać o dobrych manierach z gilem jest żałosne. A bez względu na to co ma się pod nosem nie należy się wdawać z żulem w dyskusje.
            Mamy własną komisję i rad bym był gdyby wypunktowała błędy i uchybienia MAK a spokój bym osiągnął gdyby wyszło, że to zamach albo usterka. Ale niestety na to się nie zanosi.

            Tusk już co najmniej dwa razy rozładowywał napięcie i może lepiej aby nie robił tego więcej. Za pierwszym razem gdy polecił opublikować całość stenogramów czym dał pretekst do praktycznego odsunięcia płk Klicha od prac komisji. Drugi raz gdy kategorycznie oświadczył, że raport jest nie do przyjęcia i pojechał na wczasy. A raport się przyjął. I z tym bojowym okrzykiem i głupkowatym wyrazem twarzy został.

            O promilach wiadomo było na pewno od czasu przekazania wstępnej wersji raportu. A prawdopodobnie wiadomo było już od czasu tych badań i identyfikacji. Wystarczyło by aby jakiś utytułowany prof. nauk medycznych coś bąknął niechcący o dolegliwościach generała i że sam mu aplikował w przeddzień lekarstwo, tak się składa, że na spirytusie. Mógłby to przeczytać z kartki z której wcześniej wykreślono “pourazowy zespół przeciążeniowy goleni prawej” . Uśmieszki by były ale w końcu na tym polega siła dyplomacji.

  6. Nie przeczytałem jeszcze
    Nie przeczytałem jeszcze tekstu, ponieważ nie przeczytałem dokładnie i tak trochę poza tekstem mam luźną myśl. Otóż taki zwykły Kalisz rubaszny, nic trzeźwego i mądrego, czy aby przypadkiem nie ma racji. Jakaś gówniana firma komercyjna, kagiebowski pomiot, putinowski wyrobnik wydaje wyrok, a w odpowiedzi POLSKI SEJM, aż POLSKI SEJM odrzuca raport przez aklamację. Chyba Kalisz ma rację, to jest drugie dawanie dupy i na zwykłą ruską bezczelność wyciąganie największej i ostatniej armaty. Należałoby to chyba rozegrać w analogiczny, czyli lekceważący ZSRR sposób. Na przykład na forum UE coś im upierdolić tak po prostu dla jaj, nie z przekonania, czyli dokładnie tak samo jak zrobił Putin, bo cóż takiego ryzykował upieprzając sierżanta z ruskiej budy, dla jaj sobie odpuścił.

    • W tej budzie na Siewiernym nie było sierżanta –
      sami oficerowie wyżsi. WSZYSCY z KGB/FSB, mimo,że doświadczeni nawigatorzy. Kalisz prawnik, jak tylko dokładnie przeczyta konwencję o której wszyscy tyle ględzą, łącznie z tym durnym do bólu Tuskiem, to znajdzie takie coś:
      Rzecz bowiem w tym, że konwencja chicagowska żadnych odwołań nie przewiduje. Zgodnie z jej art. 26, Państwo, na którego terytorium wydarzyła się katastrofa, powinno „wdrożyć dochodzenie” uwzględniając w miarę możliwości zasady postępowania zalecone przez Międzynarodową Organizację Lotnictwa Cywilnego. Państwu, w którym samolot jest zarejestrowany, powinno się umożliwić wyznaczenie obserwatorów, którzy byliby obecni przy dochodzeniu. Państwo prowadzące dochodzenie poda też państwu-właścicielowi samolotu, sprawozdanie i wnioski, jakie z niego wynikają. W Rozdziale 6 załącznika nr 13 do konwencji chicagowskiej, punkt 3 stwierdza, że państwo prowadzące badanie przesyła projekt Raportu Końcowego państwu, które badanie zleciło, a ono, w ciągu 60 dni, może zgłosić swoje uwagi, które albo zostaną wykorzystane do zmiany pierwotnej wersji Raportu Końcowego, albo – na żądanie państwa zgłaszającego uwagi – dołączone do tego Raportu. Punkt 5 nakłada na państwo prowadzące badanie obowiązek publikacji Raportu Końcowego – i na tym wszystko się kończy.
      http://www.ulc.gov.pl/_download/prawo/prawo_miedzynarodowe/konwencje/konwencja_1010.pdf

      • W to nie wnikałem, ale skoro
        W to nie wnikałem, ale skoro padło, to czy tym bardziej nie będzie więcej śmieszności w takiej uchwale sejmu, która co więcej może załatwić “ostre stanowisko Polski”. Wydaje mi się, że przypadkiem Kalisz mówi całkiem rozsądną rzecz, oczywiście z zupełnie inną intencją.

        • Gdyby to mówił ktokolwiek inny . Ktokolwiek.
          Ale ten gruby ,,narciarz z Davos” i komunista od hawańskich cygar krzyczał na zjeździe palikotów, że sejm nic nie robi poza uchwalaniem bzdetów, a wszyscy posłowie to mało rozgarnięci. Poza tym, starzy towarzysze coś mu, ostatnio, nie dowierzają,więc stara się zabłysnąć – jako szczery patriota.
          Bo Putin olał ich równo – wszystkich jak leci, bez rozróżniania, na dobrych (PO+SLD) i złych pisowców.

          • Zostawmy to, przecież tu nie
            Zostawmy to, przecież tu nie ma sporu. Chłodno patrząc, na miejscu Tuska zrobiłbym tak jak chce PiS i mam święty spokój, rozładowuję napięcie, dodając komentarz, że to wymiar symboliczny itp itd, a prawnie zrobiliśmy co się dało. Po drugie i ważniejsze, no nie wygląda to dobrze, jakby się temu nie przyglądać, kiedy gównianej ruskiej firmie cały naród aklamacją odpowiada i tu jest sedno. Jakby to powiedzieć. No kiedy żul Ci obrazi kobietę, nie wzywasz go na pojedynek. A w tym wypadku masz górne C honoru, po ataku żulika. Nie będzie to mądrze wyglądało, myślę, że doda śmieszności. Inna rzecz, że te patałachy nic innego nie zrobią, ale czy to znaczy, żeby im pomagać i dokładać groteski w świecie?

          • No właśnie, że nie ma już żadnego dobrego wyjścia
            ani Tusk ani żaden z Partii Rosyjskiej w Polsce nie spodziewał się takiej siurpryzy. Nawet datę wybrali Rosjanie nie przypadkowo. Wiedzieli dokładnie, gdzie ,,wykonuje ważne obowiązki”, więc kompromitacja podwójna. Bo: tu nam Ruskie taką bombę odpalają a Tusk na nartach, a dwa: zanim dał ,,odpór” to świat się dowiedział kto rozwalił samolot. Dzisiaj Graś mówi, że nic się nie stało, bo – uwaga – świat słucha Tuska bardziej jak Moskwy.
            Tusk może wejść w buty Antoniego Macierewicza a Sikorski – w czółenka Fotygi.
            Ciekawe, co na to tabuny wiernych?

          • leciutko zmieniłbym
            leciutko zmieniłbym porównanie.
            Jeśli żul mówi mi że obsmarkany jestem to dyskretnie sprawdzam czy aby to nie jest prawda. Bo pouczać o dobrych manierach z gilem jest żałosne. A bez względu na to co ma się pod nosem nie należy się wdawać z żulem w dyskusje.
            Mamy własną komisję i rad bym był gdyby wypunktowała błędy i uchybienia MAK a spokój bym osiągnął gdyby wyszło, że to zamach albo usterka. Ale niestety na to się nie zanosi.

            Tusk już co najmniej dwa razy rozładowywał napięcie i może lepiej aby nie robił tego więcej. Za pierwszym razem gdy polecił opublikować całość stenogramów czym dał pretekst do praktycznego odsunięcia płk Klicha od prac komisji. Drugi raz gdy kategorycznie oświadczył, że raport jest nie do przyjęcia i pojechał na wczasy. A raport się przyjął. I z tym bojowym okrzykiem i głupkowatym wyrazem twarzy został.

            O promilach wiadomo było na pewno od czasu przekazania wstępnej wersji raportu. A prawdopodobnie wiadomo było już od czasu tych badań i identyfikacji. Wystarczyło by aby jakiś utytułowany prof. nauk medycznych coś bąknął niechcący o dolegliwościach generała i że sam mu aplikował w przeddzień lekarstwo, tak się składa, że na spirytusie. Mógłby to przeczytać z kartki z której wcześniej wykreślono “pourazowy zespół przeciążeniowy goleni prawej” . Uśmieszki by były ale w końcu na tym polega siła dyplomacji.

  7. Po kolędzie
    Moi rodzice, jak zawsze, przyjęli księdza z kolędą. Nawet dwóch, bo jeden szedł od dołu, drugi od góry klatki schodowej, i się spotkali.

    Nie było “po kopertę”, bo proboszcz zabronił.

    Dwóch sympatycznych ludzi w domu gościli. Jeden z nich pracuje z młodzieżą akademicka.

    Ten od młodzieży opowiadał, że tanimi liniami leciał do Rzymu z grupą młodzieży, i zaistniała sytuacja niebezpieczna; pilot powiedział, żeby się przytwierdzić pasami i przyjąć należną zgiętą pozycję, bo kłopoty są.

    Ksiądz opowiadał o tych zdarzeniach, i o tym, że zawsze wcześniej był przekonany, że w takiej sytuacji myśli się o pójściu do nieba. Okazało się, że nie myślał o żadnym niebie.

    Uczciwie to przyznał, że myśli mu się kotłowały do czasu udanego lądowania awaryjnego. Chwała mu za to.

    Nie było Nieba w scenariuszu profesjonalisty od życia wiecznego…

    Szkoda, nie?

    • Ani też ,,całe życie jak film” nie przelatuje przed oczami
      ani nie żegnasz się z bliskimi, ani z tym – co obok. Ani nie wypatrujesz bramy do Niebios ani głosu Bożego nie wysłuchujesz. Cała jesteś skoncentrowana na tym – KIEDY.
      A jeżeli masz więcej czasu, na oswojenie z nieuchronnym końcem, albo wręcz z nadchodzącą Śmiercią, to może wtedy robisz rachunek sumienia i żegnasz to, co masz do pożegnania.
      Ale na ogół to się dzieje nagle. Bo, chyba, nie ma niczego gorszego – od powolnego umierania, tzn. długiego i świadomego lotu, na końcu którego czeka Śmierć.

      • Warto obejrzeć inną historię

        Ten film pokazuje, jak ważne było badanie szczątków, gdy chciało się wyjaśnić przyczynę katastrofy. Zwolennicy szukania przyczyny katastrofy we mgle, niech obejrzą film z lądowania Tu-154 – z niego wynika, że widok za oknem nie jest aż tak istotny w takim pojeździe, bowiem i tak leci się na przyrządach.

        • Do studia TVN do Morozowskiego facet przyniósł
          wielki moduł elektroniki Tu154M 101 , który znalazł w sławnym błocie na miejscu katastrofy.
          Moduł wielki jak pół nadajnika albo jak płyta główna TAWS, albo…
          Więc niczego już się nie da ustalić na 100%. Pozostały domysły, teorie i takie tam ,,raporty”.

      • Chyba mam doła
        Światełko w tunelu, określenie tak często się pojawiające na okoliczność nadziei, jest podobno tym, co umierający widzą. Jeszcze nie umierałam, jeszcze nie wiem. Ale z tych książek i opowieści, światełko w tunelu dobrze mi się nie kojarzy.
        Źle mi się kojarzy.

  8. Po kolędzie
    Moi rodzice, jak zawsze, przyjęli księdza z kolędą. Nawet dwóch, bo jeden szedł od dołu, drugi od góry klatki schodowej, i się spotkali.

    Nie było “po kopertę”, bo proboszcz zabronił.

    Dwóch sympatycznych ludzi w domu gościli. Jeden z nich pracuje z młodzieżą akademicka.

    Ten od młodzieży opowiadał, że tanimi liniami leciał do Rzymu z grupą młodzieży, i zaistniała sytuacja niebezpieczna; pilot powiedział, żeby się przytwierdzić pasami i przyjąć należną zgiętą pozycję, bo kłopoty są.

    Ksiądz opowiadał o tych zdarzeniach, i o tym, że zawsze wcześniej był przekonany, że w takiej sytuacji myśli się o pójściu do nieba. Okazało się, że nie myślał o żadnym niebie.

    Uczciwie to przyznał, że myśli mu się kotłowały do czasu udanego lądowania awaryjnego. Chwała mu za to.

    Nie było Nieba w scenariuszu profesjonalisty od życia wiecznego…

    Szkoda, nie?

    • Ani też ,,całe życie jak film” nie przelatuje przed oczami
      ani nie żegnasz się z bliskimi, ani z tym – co obok. Ani nie wypatrujesz bramy do Niebios ani głosu Bożego nie wysłuchujesz. Cała jesteś skoncentrowana na tym – KIEDY.
      A jeżeli masz więcej czasu, na oswojenie z nieuchronnym końcem, albo wręcz z nadchodzącą Śmiercią, to może wtedy robisz rachunek sumienia i żegnasz to, co masz do pożegnania.
      Ale na ogół to się dzieje nagle. Bo, chyba, nie ma niczego gorszego – od powolnego umierania, tzn. długiego i świadomego lotu, na końcu którego czeka Śmierć.

      • Warto obejrzeć inną historię

        Ten film pokazuje, jak ważne było badanie szczątków, gdy chciało się wyjaśnić przyczynę katastrofy. Zwolennicy szukania przyczyny katastrofy we mgle, niech obejrzą film z lądowania Tu-154 – z niego wynika, że widok za oknem nie jest aż tak istotny w takim pojeździe, bowiem i tak leci się na przyrządach.

        • Do studia TVN do Morozowskiego facet przyniósł
          wielki moduł elektroniki Tu154M 101 , który znalazł w sławnym błocie na miejscu katastrofy.
          Moduł wielki jak pół nadajnika albo jak płyta główna TAWS, albo…
          Więc niczego już się nie da ustalić na 100%. Pozostały domysły, teorie i takie tam ,,raporty”.

      • Chyba mam doła
        Światełko w tunelu, określenie tak często się pojawiające na okoliczność nadziei, jest podobno tym, co umierający widzą. Jeszcze nie umierałam, jeszcze nie wiem. Ale z tych książek i opowieści, światełko w tunelu dobrze mi się nie kojarzy.
        Źle mi się kojarzy.

  9. Po kolędzie
    Moi rodzice, jak zawsze, przyjęli księdza z kolędą. Nawet dwóch, bo jeden szedł od dołu, drugi od góry klatki schodowej, i się spotkali.

    Nie było “po kopertę”, bo proboszcz zabronił.

    Dwóch sympatycznych ludzi w domu gościli. Jeden z nich pracuje z młodzieżą akademicka.

    Ten od młodzieży opowiadał, że tanimi liniami leciał do Rzymu z grupą młodzieży, i zaistniała sytuacja niebezpieczna; pilot powiedział, żeby się przytwierdzić pasami i przyjąć należną zgiętą pozycję, bo kłopoty są.

    Ksiądz opowiadał o tych zdarzeniach, i o tym, że zawsze wcześniej był przekonany, że w takiej sytuacji myśli się o pójściu do nieba. Okazało się, że nie myślał o żadnym niebie.

    Uczciwie to przyznał, że myśli mu się kotłowały do czasu udanego lądowania awaryjnego. Chwała mu za to.

    Nie było Nieba w scenariuszu profesjonalisty od życia wiecznego…

    Szkoda, nie?

    • Ani też ,,całe życie jak film” nie przelatuje przed oczami
      ani nie żegnasz się z bliskimi, ani z tym – co obok. Ani nie wypatrujesz bramy do Niebios ani głosu Bożego nie wysłuchujesz. Cała jesteś skoncentrowana na tym – KIEDY.
      A jeżeli masz więcej czasu, na oswojenie z nieuchronnym końcem, albo wręcz z nadchodzącą Śmiercią, to może wtedy robisz rachunek sumienia i żegnasz to, co masz do pożegnania.
      Ale na ogół to się dzieje nagle. Bo, chyba, nie ma niczego gorszego – od powolnego umierania, tzn. długiego i świadomego lotu, na końcu którego czeka Śmierć.

      • Warto obejrzeć inną historię

        Ten film pokazuje, jak ważne było badanie szczątków, gdy chciało się wyjaśnić przyczynę katastrofy. Zwolennicy szukania przyczyny katastrofy we mgle, niech obejrzą film z lądowania Tu-154 – z niego wynika, że widok za oknem nie jest aż tak istotny w takim pojeździe, bowiem i tak leci się na przyrządach.

        • Do studia TVN do Morozowskiego facet przyniósł
          wielki moduł elektroniki Tu154M 101 , który znalazł w sławnym błocie na miejscu katastrofy.
          Moduł wielki jak pół nadajnika albo jak płyta główna TAWS, albo…
          Więc niczego już się nie da ustalić na 100%. Pozostały domysły, teorie i takie tam ,,raporty”.

      • Chyba mam doła
        Światełko w tunelu, określenie tak często się pojawiające na okoliczność nadziei, jest podobno tym, co umierający widzą. Jeszcze nie umierałam, jeszcze nie wiem. Ale z tych książek i opowieści, światełko w tunelu dobrze mi się nie kojarzy.
        Źle mi się kojarzy.

  10. Z samolotów do SAMOBÓJCZYCH lotów wślizgnąłeś się
    pod wodę niczym płaz obślizły albo ryba . Żywe torpedy testowali wszyscy posiadacze prawdziwych flot. Podobnie jak kieszonkowe łodzie podwodne.
    Zaraz Cię zagnę z niemieckiego programu rakietowego V3 albo operacji Virushaus albo silnika do Me262 – o którym pisałem.
    Yossarianie – wróć do sałatek. Z vinem gre…

  11. Z samolotów do SAMOBÓJCZYCH lotów wślizgnąłeś się
    pod wodę niczym płaz obślizły albo ryba . Żywe torpedy testowali wszyscy posiadacze prawdziwych flot. Podobnie jak kieszonkowe łodzie podwodne.
    Zaraz Cię zagnę z niemieckiego programu rakietowego V3 albo operacji Virushaus albo silnika do Me262 – o którym pisałem.
    Yossarianie – wróć do sałatek. Z vinem gre…

  12. Z samolotów do SAMOBÓJCZYCH lotów wślizgnąłeś się
    pod wodę niczym płaz obślizły albo ryba . Żywe torpedy testowali wszyscy posiadacze prawdziwych flot. Podobnie jak kieszonkowe łodzie podwodne.
    Zaraz Cię zagnę z niemieckiego programu rakietowego V3 albo operacji Virushaus albo silnika do Me262 – o którym pisałem.
    Yossarianie – wróć do sałatek. Z vinem gre…

  13. Chyba że polskie władze pokaża logiczny ciąg
    powiązany dowodami, że TU zgodnie z poleceniem i zasadami lotów rozpoczął procedurę odchodzenia od lądowania, a wypadek nastapił ponieważ wieża oraz sprzęt na lotnisku wprowadziła pilotów w błąd w wyniku czego nie mieli miejsca na manewr, w konsekwencji uderzyli w ziemię.

    Wtedy MAK pojedzie na zsyłkę.

    • Polskie ,,władze” nie czytały Konwencji Chicagowskiej
      żadne. A już ten stróż niemieckiej willi, na pół etatu rzecznik i na półinteligent – bełkotał wczoraj o odwołaniu do ICAO.
      Władza to Dolomity. Władza to Davos. Władza to Pekin.
      A jakieś tam tupolewy albo ludzkie szczątki w błocie…..

  14. Chyba że polskie władze pokaża logiczny ciąg
    powiązany dowodami, że TU zgodnie z poleceniem i zasadami lotów rozpoczął procedurę odchodzenia od lądowania, a wypadek nastapił ponieważ wieża oraz sprzęt na lotnisku wprowadziła pilotów w błąd w wyniku czego nie mieli miejsca na manewr, w konsekwencji uderzyli w ziemię.

    Wtedy MAK pojedzie na zsyłkę.

    • Polskie ,,władze” nie czytały Konwencji Chicagowskiej
      żadne. A już ten stróż niemieckiej willi, na pół etatu rzecznik i na półinteligent – bełkotał wczoraj o odwołaniu do ICAO.
      Władza to Dolomity. Władza to Davos. Władza to Pekin.
      A jakieś tam tupolewy albo ludzkie szczątki w błocie…..

  15. Chyba że polskie władze pokaża logiczny ciąg
    powiązany dowodami, że TU zgodnie z poleceniem i zasadami lotów rozpoczął procedurę odchodzenia od lądowania, a wypadek nastapił ponieważ wieża oraz sprzęt na lotnisku wprowadziła pilotów w błąd w wyniku czego nie mieli miejsca na manewr, w konsekwencji uderzyli w ziemię.

    Wtedy MAK pojedzie na zsyłkę.

    • Polskie ,,władze” nie czytały Konwencji Chicagowskiej
      żadne. A już ten stróż niemieckiej willi, na pół etatu rzecznik i na półinteligent – bełkotał wczoraj o odwołaniu do ICAO.
      Władza to Dolomity. Władza to Davos. Władza to Pekin.
      A jakieś tam tupolewy albo ludzkie szczątki w błocie…..

  16. Post scriptum
    Szkoda, że ta dzisiejsza ,,prezentacja”( tak to się nazywa w języku bywalców szkoleń, narad i konferencji) nie odbyła się kilka miesięcy wcześniej. Przed kilkoma zmarnowanymi miesiącami.
    Szkoda, że nie zabrali głosu wcześniej, prawdziwi eksperci – bo zawodowi, zamiast cywilnych i ,,samozwańczych” – których natychmiast zdezawuowano. Szkoda, bo siła obrazu jest wielka, wręcz ,,bije po oczach”. Szkoda, że płk Grochowski nie mógł zabrać głosu wcześniej – z przyczyn propagandowych zapewne. A dokładnie, od lat tych samych : nie jątrzyć, nie poruszać drażliwych kwestii.
    Bo dzisiaj to wszystko wygląda na obronę, naszych już tylko racji i naszej, jakby wewnętrznej sprawy. Bo Rosjanie wydali ostateczny raport, a cała reszta świata – to co zawsze.

  17. Post scriptum
    Szkoda, że ta dzisiejsza ,,prezentacja”( tak to się nazywa w języku bywalców szkoleń, narad i konferencji) nie odbyła się kilka miesięcy wcześniej. Przed kilkoma zmarnowanymi miesiącami.
    Szkoda, że nie zabrali głosu wcześniej, prawdziwi eksperci – bo zawodowi, zamiast cywilnych i ,,samozwańczych” – których natychmiast zdezawuowano. Szkoda, bo siła obrazu jest wielka, wręcz ,,bije po oczach”. Szkoda, że płk Grochowski nie mógł zabrać głosu wcześniej – z przyczyn propagandowych zapewne. A dokładnie, od lat tych samych : nie jątrzyć, nie poruszać drażliwych kwestii.
    Bo dzisiaj to wszystko wygląda na obronę, naszych już tylko racji i naszej, jakby wewnętrznej sprawy. Bo Rosjanie wydali ostateczny raport, a cała reszta świata – to co zawsze.

  18. Post scriptum
    Szkoda, że ta dzisiejsza ,,prezentacja”( tak to się nazywa w języku bywalców szkoleń, narad i konferencji) nie odbyła się kilka miesięcy wcześniej. Przed kilkoma zmarnowanymi miesiącami.
    Szkoda, że nie zabrali głosu wcześniej, prawdziwi eksperci – bo zawodowi, zamiast cywilnych i ,,samozwańczych” – których natychmiast zdezawuowano. Szkoda, bo siła obrazu jest wielka, wręcz ,,bije po oczach”. Szkoda, że płk Grochowski nie mógł zabrać głosu wcześniej – z przyczyn propagandowych zapewne. A dokładnie, od lat tych samych : nie jątrzyć, nie poruszać drażliwych kwestii.
    Bo dzisiaj to wszystko wygląda na obronę, naszych już tylko racji i naszej, jakby wewnętrznej sprawy. Bo Rosjanie wydali ostateczny raport, a cała reszta świata – to co zawsze.

  19. Troszki poezji dla Yoszki
    Brzechwa Jan

    Baśń o Korsarzu Yosarianie

    Kiedy król Fafuła Czwarty
    Zachorował nie na żarty,
    Do doktora rzekł: “Doktorze,
    Nic mi widać nie pomoże,
    Przeznaczenie jest nieczułe,
    Przyszła kreska na Fafułę.
    Muszę umrzeć – wola boża.
    Niechaj zbliżą się do łoża
    Królewicze i królewny,
    Do nich mam interes pewny.”

    Przed królewskie więc oblicze
    Przyszli czterej królewicze
    I królewny przyszły cztery,
    Tłumiąc w sercach smutek szczery.
    Król powiedział: “Już dogasam
    Z dziećmi zostać chcę sam na sam.
    Proszę wszystkich wyjść z pokoju
    I zostawić nas w spokoju.”

    Gdy nie było już nikogo,
    Król przemówił z miną srogą:
    “Drogie dzieci, trudna rada,
    Żyć bez końca nie wypada,
    Trzeba umrzeć na ostatku.
    Dostaniecie po mnie w spadku
    Złotych monet dziesięć garnków,
    Dwieście wiosek i folwarków,
    Wszystkie stada, psiarnie, stajnie,
    Pola żyzne nadzwyczajnie,
    Lasów obszar niezmierzony,
    Wszystko, wszystko – prócz korony.
    Bo korona przeznaczona
    Jest dla tego, kto pokona
    Kapitana Yosariana
    Ma on okręt nad okręty,
    Nie zwyczajny – lecz zaklęty.
    Od stu lat żeglarzy płoszy,
    Wszystko niszczy i pustoszy,
    Kto go ujrzy choć z daleka,
    Tego śmierć niechybna czeka,
    Kto się za nim w pogoń puści,
    Znajdzie śmierć na dnie czeluści,
    Kto go schwyta i pokona,
    Temu tron mój i korona!”

    Ledwie rzekł to król Fafuła,
    Zła gorączka go zatruła,
    Strasznych drgawek dostał potem
    I zmarł z piątku na sobotę.
    No, a już w niedzielę rano
    Króla godnie pochowano.
    Dzieci ojca opłakały,
    Płakał z nimi naród cały,
    A gdy minął rok z kawałkiem,
    Zapomniano o nim całkiem.

  20. Troszki poezji dla Yoszki
    Brzechwa Jan

    Baśń o Korsarzu Yosarianie

    Kiedy król Fafuła Czwarty
    Zachorował nie na żarty,
    Do doktora rzekł: “Doktorze,
    Nic mi widać nie pomoże,
    Przeznaczenie jest nieczułe,
    Przyszła kreska na Fafułę.
    Muszę umrzeć – wola boża.
    Niechaj zbliżą się do łoża
    Królewicze i królewny,
    Do nich mam interes pewny.”

    Przed królewskie więc oblicze
    Przyszli czterej królewicze
    I królewny przyszły cztery,
    Tłumiąc w sercach smutek szczery.
    Król powiedział: “Już dogasam
    Z dziećmi zostać chcę sam na sam.
    Proszę wszystkich wyjść z pokoju
    I zostawić nas w spokoju.”

    Gdy nie było już nikogo,
    Król przemówił z miną srogą:
    “Drogie dzieci, trudna rada,
    Żyć bez końca nie wypada,
    Trzeba umrzeć na ostatku.
    Dostaniecie po mnie w spadku
    Złotych monet dziesięć garnków,
    Dwieście wiosek i folwarków,
    Wszystkie stada, psiarnie, stajnie,
    Pola żyzne nadzwyczajnie,
    Lasów obszar niezmierzony,
    Wszystko, wszystko – prócz korony.
    Bo korona przeznaczona
    Jest dla tego, kto pokona
    Kapitana Yosariana
    Ma on okręt nad okręty,
    Nie zwyczajny – lecz zaklęty.
    Od stu lat żeglarzy płoszy,
    Wszystko niszczy i pustoszy,
    Kto go ujrzy choć z daleka,
    Tego śmierć niechybna czeka,
    Kto się za nim w pogoń puści,
    Znajdzie śmierć na dnie czeluści,
    Kto go schwyta i pokona,
    Temu tron mój i korona!”

    Ledwie rzekł to król Fafuła,
    Zła gorączka go zatruła,
    Strasznych drgawek dostał potem
    I zmarł z piątku na sobotę.
    No, a już w niedzielę rano
    Króla godnie pochowano.
    Dzieci ojca opłakały,
    Płakał z nimi naród cały,
    A gdy minął rok z kawałkiem,
    Zapomniano o nim całkiem.

  21. Troszki poezji dla Yoszki
    Brzechwa Jan

    Baśń o Korsarzu Yosarianie

    Kiedy król Fafuła Czwarty
    Zachorował nie na żarty,
    Do doktora rzekł: “Doktorze,
    Nic mi widać nie pomoże,
    Przeznaczenie jest nieczułe,
    Przyszła kreska na Fafułę.
    Muszę umrzeć – wola boża.
    Niechaj zbliżą się do łoża
    Królewicze i królewny,
    Do nich mam interes pewny.”

    Przed królewskie więc oblicze
    Przyszli czterej królewicze
    I królewny przyszły cztery,
    Tłumiąc w sercach smutek szczery.
    Król powiedział: “Już dogasam
    Z dziećmi zostać chcę sam na sam.
    Proszę wszystkich wyjść z pokoju
    I zostawić nas w spokoju.”

    Gdy nie było już nikogo,
    Król przemówił z miną srogą:
    “Drogie dzieci, trudna rada,
    Żyć bez końca nie wypada,
    Trzeba umrzeć na ostatku.
    Dostaniecie po mnie w spadku
    Złotych monet dziesięć garnków,
    Dwieście wiosek i folwarków,
    Wszystkie stada, psiarnie, stajnie,
    Pola żyzne nadzwyczajnie,
    Lasów obszar niezmierzony,
    Wszystko, wszystko – prócz korony.
    Bo korona przeznaczona
    Jest dla tego, kto pokona
    Kapitana Yosariana
    Ma on okręt nad okręty,
    Nie zwyczajny – lecz zaklęty.
    Od stu lat żeglarzy płoszy,
    Wszystko niszczy i pustoszy,
    Kto go ujrzy choć z daleka,
    Tego śmierć niechybna czeka,
    Kto się za nim w pogoń puści,
    Znajdzie śmierć na dnie czeluści,
    Kto go schwyta i pokona,
    Temu tron mój i korona!”

    Ledwie rzekł to król Fafuła,
    Zła gorączka go zatruła,
    Strasznych drgawek dostał potem
    I zmarł z piątku na sobotę.
    No, a już w niedzielę rano
    Króla godnie pochowano.
    Dzieci ojca opłakały,
    Płakał z nimi naród cały,
    A gdy minął rok z kawałkiem,
    Zapomniano o nim całkiem.