Reklama

Pan Bóg w jednym bardzo przypomina wyborcę, mianowicie śmiertelnik i Najwyższy za złe sypią gromy, za dobre czasem pochwalą i wynagrodzą. Kiedy źle, to źle, ale dziś było bardzo dobrze. Dawno nie widziałem tak celnej i solidnie przygotowanej przez PiS debaty sejmowej, na okoliczność odwołania ministra z przypadku, dalej zwanego Arłukowiczem. Napisałem, że debata została przygotowana, jednak pewności w tym wątku nie mam, być może cześć została, a reszta to już spontaniczny wkład Kaczora. Jakby nie było wyborca otrzymał to, co lubi najbardziej – efektownie podany konkret. Wypunktowanie wszelkiego zła gołym okiem widocznego, wydaje się zadaniem banalnym, ale ktokolwiek próbował się wziąć za tę rpbotę szybko się przekonał, że ciężko sobie wybrać bardziej skomplikowane zajęcie. PiS się udało zwrócić uwagę na całe zło i jednocześnie pokazali kawałek dobra, w osobie Profesora Religii, który przy wszystkich zastrzeżeniach na tle Arłukowicza wygląda jak gigant. Media zapewne zrobią swoje i z bardzo dobrego wyciągną złą Sawicką plus „koguta”, który sterczał Kaczyńskiemu na środku głowy, taka ich popaprana rola, niemniej część i to coraz większa cześć zostaje w głowach wyborców. Ile razy jeszcze można słuchać i się nie porzygać od komunikatów: „Sorry, ale polskie pociągi są tak punktualne jak Deutsche Bahn”, „Niemcy są bardziej niezadowoleni ze służby zdrowia niż Polacy”? Dało się nadzwyczaj długo i w końcu się przestało dawać. Każde kolorowe obrazowanie dna, na które zeszła służba zdrowia wywołuje reakcję obronną, bo w każdej rodzinie znajdzie się przynajmniej jeden krewny upokorzony w polskim szpitalu, ośrodku zdrowia, czy w innym gabinecie zabiegowym. Po upokorzeniu człowiek potrzebuje potwierdzenia krzywdy i w następnej kolejności oczekuje zadośćuczynienia, choćby w postaci głośnego wyrażenia emocjonalnej krytyki. Wracasz z ośrodka i rzucasz przysłowiowymi „kur..i” i chyba nie ma takiej żony albo męża, który odpowie: „daj spokój w Niemcy mają jeszcze gorzej, spójrz na statystyki z ostatnich badań”.

Reklama

Wybory wygrywa się emocjami, tej brutalnej prawdy znieść się nie da i pan Donald znalazł się w bardzo ciemnej dziurze, jeśli chodzi o generowanie emocji. Dolewanie optymizmu do tragedii wywołuje taki sam efekt, jak gaszenie pożaru nitrogliceryną. PiS dla odmiany mówi językiem wkurzonych pacjentów, wkurzonych Polaków i jeśli wreszcie zrozumie, że nie ma większego kapitału, o wynik wyborów można być spokojnym. PO nie ma wyjścia musi grać Polakom na nerwach, ponieważ alternatywą dla konającej partii jest przyznanie się do partactwa, złodziejstwa i nieuctwa, które doprowadziło nie tylko służbę zdrowia, ale każdą dziedzinę życia społecznego na skraj nędzy. Dodatkowe nieszczęście w tym konkretnym przypadku przynosi sam Arłukowicz, człowiek z najniższymi notowaniami wyborczymi, mało tego, w powszechnej opinii Polaków zdecydowanie najgorszy minister zdrowia w historii RPIII. Nie ma prawa się wychylić Tusk, nie ma prawa zaistnieć PO, jeśli Kaczyński utrzyma kurs najogólniej mówiąc gospodarczy, czy też precyzyjniej „kurs bolączek społecznych”. Bardziej wyrywni zasypywali pomysłami, żeby wypełniać moralny obowiązek i nie odstawiać Smoleńska, żeby walić w gender niczym w bęben, żeby się odróżnić ideowo. Najkrótsza droga do porażki, ponieważ wyrywnym pomyliła się chronologia priorytetów. Nie da się moralnie i skutecznie upomnieć o Smoleńsk, bez wygranych wyborów, nie będzie powrotu do cywilizacji i wykastrowania idiotycznej ideologii, bez wygranych wyborów, itd., aż po rozliczenie złodziei.

Moralnym obowiązkiem jest wygrać i przynajmniej w części osuszyć bagno, a na zwycięstwo innej metody poza tłuczeniem PO i Tuska w te miejsca, które najchętniej skopaliby wyborcy. Kopanie Tuska tam, gdzie wyborcy odwracają głowę, nie ma żadnego sensu, tak się wyborów nie wygrywa i w konsekwencji rzeczywistości nie zmienia. Nie da się walnąć w szczękę nokautującym, to trzeba walić w wątrobę, aż klient spuchnie. Pan Bóg i wyborca za dobre wynagrodzą, na resztę przyjdzie czas. Zwracam uwagę, że nawet ateista i komunista Miller zrozumiał boski plan wraz z system kar i nagród, a zaraz po zrozumieniu zmiażdżył Bartka Arłukowicza. Błagam i zaklinam, by nie szukać dziury w całym, nie wyważać otwartych drzwi, nie odkrywać Ameryki i przede wszystkim nie iść wbrew Bogu i wyborcy. Dziś powstał paradygmat postępowania z żywym politycznym trupem PO, grzechem śmiertelnym byłoby odstawienie osikowego kołka i zaniechanie kończących uderzeń.

Reklama

26 KOMENTARZE

    • Może to i dobrze, że Ministerstwo Propagandy uprawia taką
      zdrowotną propagandę. Może temu i owemu lemingowi zaświeci się czerwona żarówa w mózgownicy, bo prawdą jest, że ze służbą zdrowia spotykają się wszyscy i jak oceniam po swoim otoczeniu (i innych sygnałach – np. w necie) mało kto nie zetknął się z sytuacją wręcz drastyczną (lub coś w pobliżu). No i jednak ostatnio cała seria zgonów okołomedycznych. Im większe nożyce między propagandą a życiem realnym – tym gorzej dla propagandy.
      Na jedno pytanie zadane sobie samemu nie umiem odpowiedzieć: jeśli działalność Arłukowicza oraz prywatyzacje i umenedżerowienie służby zdrowia miały ją uzdrowić, to dlaczego kolejki do specjalistów coraz dłuższe, leki droższe, pobyty w szpitalach krótsze, żarcie szpitalne najpodlejsze z podłych?

    • Ministerstwo propagandy to
      Ministerstwo propagandy to jedno. A dwa to że "większość" nie dostrzega bądż niechce dostrzec ciągu przyczynowo skutkowego pomiędzy miłościwie panującą kastą (p)osłów a sytuacja w służbie zdrowia, urzędach czy innych przybytkach oraz własnej ..ujowej sytuacji. "Większość" woli zaciskac zęby na parapecie z cieknąca śliną z gęby i przeklinając Kaczyńskiego. A dlaczego Kaczyńskiego – proste, bo w tv tak powiedzieli.
      U nielicznych jednostek następuje sprzężenie zwrotne i zaczynają dostrzegać że jeżeli sprawy dalej będą szły w tym kierunku to nie będą umierać tylko zdychać i nie we własnych domach a na ulicach albo w kartonowych pudłach pod mostami.
      Ale ten proces zachodzi zbyt wolno i za późno. Smutne to ale prawdziwe.

    • Może to i dobrze, że Ministerstwo Propagandy uprawia taką
      zdrowotną propagandę. Może temu i owemu lemingowi zaświeci się czerwona żarówa w mózgownicy, bo prawdą jest, że ze służbą zdrowia spotykają się wszyscy i jak oceniam po swoim otoczeniu (i innych sygnałach – np. w necie) mało kto nie zetknął się z sytuacją wręcz drastyczną (lub coś w pobliżu). No i jednak ostatnio cała seria zgonów okołomedycznych. Im większe nożyce między propagandą a życiem realnym – tym gorzej dla propagandy.
      Na jedno pytanie zadane sobie samemu nie umiem odpowiedzieć: jeśli działalność Arłukowicza oraz prywatyzacje i umenedżerowienie służby zdrowia miały ją uzdrowić, to dlaczego kolejki do specjalistów coraz dłuższe, leki droższe, pobyty w szpitalach krótsze, żarcie szpitalne najpodlejsze z podłych?

    • Ministerstwo propagandy to
      Ministerstwo propagandy to jedno. A dwa to że "większość" nie dostrzega bądż niechce dostrzec ciągu przyczynowo skutkowego pomiędzy miłościwie panującą kastą (p)osłów a sytuacja w służbie zdrowia, urzędach czy innych przybytkach oraz własnej ..ujowej sytuacji. "Większość" woli zaciskac zęby na parapecie z cieknąca śliną z gęby i przeklinając Kaczyńskiego. A dlaczego Kaczyńskiego – proste, bo w tv tak powiedzieli.
      U nielicznych jednostek następuje sprzężenie zwrotne i zaczynają dostrzegać że jeżeli sprawy dalej będą szły w tym kierunku to nie będą umierać tylko zdychać i nie we własnych domach a na ulicach albo w kartonowych pudłach pod mostami.
      Ale ten proces zachodzi zbyt wolno i za późno. Smutne to ale prawdziwe.

  1. Akurat zdrowie, a raczej choroba
    jest jednym z elementów składających się na samopoczucie przeciętnego Polaka-szaraka. Tu nie ma to tamto, wicie rozumicie taki mamy klimat, tylko konkrety. A konkrety to np. czteroletni termin do endokrynologa w mojej przychodni i brak laryngologa (nie podpisali kontraktu). Polska to nie zadupie z czasów PRL, prawie każdy był gdzieś za granica i miał okazję wymienić spostrzeżenia. O Niemczech nie ma nawet co marzyć, nawet Czechy i Węgry biją nas na głowę….

  2. Akurat zdrowie, a raczej choroba
    jest jednym z elementów składających się na samopoczucie przeciętnego Polaka-szaraka. Tu nie ma to tamto, wicie rozumicie taki mamy klimat, tylko konkrety. A konkrety to np. czteroletni termin do endokrynologa w mojej przychodni i brak laryngologa (nie podpisali kontraktu). Polska to nie zadupie z czasów PRL, prawie każdy był gdzieś za granica i miał okazję wymienić spostrzeżenia. O Niemczech nie ma nawet co marzyć, nawet Czechy i Węgry biją nas na głowę….

  3. bicie piany

    ok,
    ale pis musi wytrwac w zajmowaniu sie sprawami istotnymi
    jak np sluzba zdrowia, gospodarka, odchudzona administracja,
    latwosc prowadzenia otworzenia i prowadzenia (legalnego) interesu

    nie moga dac sie wciagac w bicie piany
    bo to czy grzywaka z bondynka jest sorki czy nic nie znaczy

    po musi byc punktowane w sprawach istotnych dla kraju,
    narodu, spoleczenstwa, podatnikow utrzymujacych ten obecny balagan itd
    emocje nic nie wygraja

     

  4. bicie piany

    ok,
    ale pis musi wytrwac w zajmowaniu sie sprawami istotnymi
    jak np sluzba zdrowia, gospodarka, odchudzona administracja,
    latwosc prowadzenia otworzenia i prowadzenia (legalnego) interesu

    nie moga dac sie wciagac w bicie piany
    bo to czy grzywaka z bondynka jest sorki czy nic nie znaczy

    po musi byc punktowane w sprawach istotnych dla kraju,
    narodu, spoleczenstwa, podatnikow utrzymujacych ten obecny balagan itd
    emocje nic nie wygraja

     

  5. W teorii wszystko jest jasne i oczywiste.
    Niestety realia w jakich funkcjonuje PIS jak i sama struktura tej partii nie wróża niczego dobrego na przyszlość. Nie mozna uciec ot tak od katastroffy smolenskiej, by wrócić do niej po wyborach. Ciagle trwa sledztwo, pojawiaja sie nowe "fakty". Tą sprawą zyje spora część elektoratu pisowskiego jak i sam PiS. Poza tym to mainstreamowe media decyduja czy PiS jest "smolenski" czy akurat zajmuje sie gospodarką lub sluzbą zdrowia. Prawo i Sprawiedliwość nie potrafi przełamac wizerunkowego dyktatu narzucanego mu przez media. Partia Kaczynskiego jest rozgrywana non stop, a wszystko to wynika z jej słabości. Brakuje przede wszystkim ludzi zdolnych do przełamania tych tendencji. Politykow z charyzma, wiedza, kulturą i inteligencją. Wybitnych osobowosci, ktorych nie sposob zignorować i osmieszyć w mediach, autorytetow.
    Kilka nazwisk. Po pierwsze, Jan Maria Rokita. Paradokslanie to dzięki niemu PiS doszło do wladzy. To on w pojedynkę zdemontował SLD obnażając w komisji Rywina kulisy funkcjonowania III RP. Nie można mu odmówić inteligencji, charyzmy i wiedzy. Jest doskonalym mówcą. Nie dziwi fakt, że III RP starała sie wbic osinowy kolek i unicestwić JMR aferą "Niemcy mnie biją". Rokita nadal jest niebezpieczny dla establishmentu, szkoda że dzisiaj tylko jako publicysta "W Sieci". Takich politykow brakuje w przestrzeni medialnej. Jako recenzent rządu Tuska i być może przyszły minister lub nawet vicepremier z PiS zapewniłby co najmniej kilkuprocentowy przeplyw elektoratu we właściwą stronę. Było miejsce w partii dla jego zony, szkoda, że nie ma dla niego samego.
    Czeslaw Bielecki. Był juz kandydatem PiS w wyborach na prezydenta Warszawy. Szkoda że nie zaangażował się bardziej w zycie polityczne. Takich ludzi brakuje w dyskursie publicznym. Z pewnoscią są zdolni przyciągać spora częsc umiarkowanego elektoratu.
    Przydałby sie rowniez ekspert od gospodarki. Fachowiec z duzą wiedzą, posługujacy się językiem ekonomii, medialny. Ktoś pokroju Gwiazdowskiego. Niestety ludzie z tego środowiska niechetnie przechodzą do polityki.
    Jeśli PiS chce naprawdę przełamać pewna granice niemożności musi rozbudować nie tylko swoje zaplecze eksperckie ale rowniez pierwszą linię frontu. Obawiam się że nie jest to możliwe. Partia to prezes….oraz Hoffman i Macierewicz u jego boku. Nie ma miejsca dla innych wybitnych osobistości zdolnych do punktowania PO. To oznacza szklany sufit nad głową i max 35% w wyborach. Im szybciej to prezes zrozumie tym będa większe szanse na uniknięcie prawdziwej katastrofy, Zostały dwa lata. Jak najszybciej uformować silny, merytoryczny, patriotyczny gabinet cieni i punktowac na kazdym polu mafię Tuska.

  6. W teorii wszystko jest jasne i oczywiste.
    Niestety realia w jakich funkcjonuje PIS jak i sama struktura tej partii nie wróża niczego dobrego na przyszlość. Nie mozna uciec ot tak od katastroffy smolenskiej, by wrócić do niej po wyborach. Ciagle trwa sledztwo, pojawiaja sie nowe "fakty". Tą sprawą zyje spora część elektoratu pisowskiego jak i sam PiS. Poza tym to mainstreamowe media decyduja czy PiS jest "smolenski" czy akurat zajmuje sie gospodarką lub sluzbą zdrowia. Prawo i Sprawiedliwość nie potrafi przełamac wizerunkowego dyktatu narzucanego mu przez media. Partia Kaczynskiego jest rozgrywana non stop, a wszystko to wynika z jej słabości. Brakuje przede wszystkim ludzi zdolnych do przełamania tych tendencji. Politykow z charyzma, wiedza, kulturą i inteligencją. Wybitnych osobowosci, ktorych nie sposob zignorować i osmieszyć w mediach, autorytetow.
    Kilka nazwisk. Po pierwsze, Jan Maria Rokita. Paradokslanie to dzięki niemu PiS doszło do wladzy. To on w pojedynkę zdemontował SLD obnażając w komisji Rywina kulisy funkcjonowania III RP. Nie można mu odmówić inteligencji, charyzmy i wiedzy. Jest doskonalym mówcą. Nie dziwi fakt, że III RP starała sie wbic osinowy kolek i unicestwić JMR aferą "Niemcy mnie biją". Rokita nadal jest niebezpieczny dla establishmentu, szkoda że dzisiaj tylko jako publicysta "W Sieci". Takich politykow brakuje w przestrzeni medialnej. Jako recenzent rządu Tuska i być może przyszły minister lub nawet vicepremier z PiS zapewniłby co najmniej kilkuprocentowy przeplyw elektoratu we właściwą stronę. Było miejsce w partii dla jego zony, szkoda, że nie ma dla niego samego.
    Czeslaw Bielecki. Był juz kandydatem PiS w wyborach na prezydenta Warszawy. Szkoda że nie zaangażował się bardziej w zycie polityczne. Takich ludzi brakuje w dyskursie publicznym. Z pewnoscią są zdolni przyciągać spora częsc umiarkowanego elektoratu.
    Przydałby sie rowniez ekspert od gospodarki. Fachowiec z duzą wiedzą, posługujacy się językiem ekonomii, medialny. Ktoś pokroju Gwiazdowskiego. Niestety ludzie z tego środowiska niechetnie przechodzą do polityki.
    Jeśli PiS chce naprawdę przełamać pewna granice niemożności musi rozbudować nie tylko swoje zaplecze eksperckie ale rowniez pierwszą linię frontu. Obawiam się że nie jest to możliwe. Partia to prezes….oraz Hoffman i Macierewicz u jego boku. Nie ma miejsca dla innych wybitnych osobistości zdolnych do punktowania PO. To oznacza szklany sufit nad głową i max 35% w wyborach. Im szybciej to prezes zrozumie tym będa większe szanse na uniknięcie prawdziwej katastrofy, Zostały dwa lata. Jak najszybciej uformować silny, merytoryczny, patriotyczny gabinet cieni i punktowac na kazdym polu mafię Tuska.

    • a TO ?…- to nie jest “masakra”..?
      Masakra!
      Ale cóż my możemy zrobić?
      Możemy jedynie zaprosić na uroczyste posiedzenie Sanhedrynu w Oświęcimiu: OWP, Bractwo Muzułmańskie, Talibów, Irańczyków i Al-Kaidę.
      Niech się uczą demokracji, tolerancji i prowadzenia obrad.

      Zapraszamy bracia muzułmanie do Oświęcimia.

    • a TO ?…- to nie jest “masakra”..?
      Masakra!
      Ale cóż my możemy zrobić?
      Możemy jedynie zaprosić na uroczyste posiedzenie Sanhedrynu w Oświęcimiu: OWP, Bractwo Muzułmańskie, Talibów, Irańczyków i Al-Kaidę.
      Niech się uczą demokracji, tolerancji i prowadzenia obrad.

      Zapraszamy bracia muzułmanie do Oświęcimia.