Reklama

Dziennik podróży 10 maj. (spisane w pociągu parę godzin temu)


Dziennik podróży 10 maj. (spisane w pociągu parę godzin temu)

Reklama

W Wolbromiu dziwnie zaśmierdziało. Zastanawiam się czy za sprawą otwarcia okna czy przejścia konduktora. Trzecią godzinę jadę z Bielska do Kielc (z przesiadką w Katowicach). Trzeci dzień boli mnie brzuch, pluję sobie w brodę, że odpuściłem sobie gastroskopię. Towarzystwo wagonowe w trasie do Kielc znośne, więc nie ma o czym pisać. Jakaś młoda para gadająca o wycieczce do Anglii i smętnie zerkający przez okno ni to pijak ni to inteligent. W pociągu do Katowic było ciekawiej: tłok, siedziałem naprzeciwko łysego grubasa którego oczy zabawnie chowały się pod czaszkę. Potem dosiadła się “młódka” o twarzy kurczaka.
Żeby się czymś zająć słucham mp3 z telefonu. Swoje 4GB smętów i elektroniki przesłuchałem na dziesiątą stronę, ale na radio się nie przełączę, bo w podróży źle odbiera, poza tym większość playlist też już słyszałem, a słowne debaty rozpraszałyby mnie w czytaniu. Czytam biografię Nietzschego, ale autora za karę nie wymienię, bo wkurza mnie bujaniem w obłokach – wolę rzeczowe omówienie sprawy.
Przed wyjazdem zjadłem odgrzewaną zupę koperkową z ryżem, doprawioną wiadomością o przejściu Arłukowicza do PO. Nawet go lubię, przypomina Kowala, tylko po drugiej stronie sceny. Tyłek zaczyna mnie boleć od twardego plastikowego siedzenia. Nie wiem po co pisać o tym dniu, skoro nic niezwykłego się w nim nie wydarzy, może właśnie dlatego? Myślę o tym ile to piosenek w moich 4GB muzyki mam przez przypadek i że Strachy na Lachy muszę ściągnąć w lepszej wersji. Wyobrażam sobie że to co widzę to teledysk do muzyki którą słucham – widok za oknem pasuje do daft punka.
W miejsce pijaka o zacięciu inteligenckim lub inteligenta o zacięciu pijackim przychodzi trójka o zacięciu proletariackim – para w strojach wyjściowych i opalony jegomość w dresie. Gdy na nich patrzę i spisuję swoje spostrzeżenia, dziwnie mi się przyglądają. Na szczęście niemal nie słyszę o czym mówią.
Za dwie godziny zobaczę się z dziewczyną. Jako że tydzień jej nie widziałem zapewne wielce ucieszy mnie jej cielesność. Jej psychologiczność jawi mi się jako coraz bardziej irracjonalna (zwłaszcza w kontaktach na odległość). Zjem kolację i pewnie pooglądamy Doktora Who (ostatnio mamy zwyczaj oglądania przed snem internetowych seriali na http://iitv.info/). Potem pewnie seks i sen i 11 maja się rozpocznie, w którym niby coś się wydarzy, ale z pewnego punktu widzenia będzie równie błahy.

PS: Póki co Doktor Who się ładuje, oglądam ManCity vs Tottenham (1:0) i słyszę fantastyczny telefon do radia (cytuję za wpisem z fejsbuka, który już o tym popełniłem) :
Piękne – Klub Trójki, zaproszono biografa Czesława Miłosza, pierwszy telefon od psycholoszki, mówi że wspólnie z drugą połówką co prawda wolą Jasnorzewską, Słowackiego i kogośtam ale Szymborską i Miłosza ceni za ich życie. Powiedziała że jest taki nurt w psychologii zajmujący się programowaniem neurolingwistycznym, cośtam o tym powiedziała i stwierdziła, że Miłosz programował nas na “człowieka i życie” i teraz następuje najlepsze: pyta się biografa Miłosza: proszę o opinię, na co programuje nas portal typu onet.pl, epatujący nas głupimi obrazkami, uznający PiS za oszołomów, potem wspomniała jeszcze że uważa się za intelektualistkę i że głosowała na PiS i oburza ją onet.pl. Kocham takich ludzi:) Może zdobędę podkast tej audycji.
A teraz w Trójce leci fajna piosnka: “95 pań na sto kopulując nudzi się bo, to przypadek bardzo rzadki aby ktoś rozbawił znudzone pośladki”

Tyle oto wydarzyło się w tym dniu, czasem wydarza się mniej czasem więcej. Nie sądzę by warto było o tym pisać, piszę sobie z nudów i dla zabawy. Jeśli komuś przyjemność sprawi przeczytanie niech da plusiki i skomentuje.

Reklama

6 KOMENTARZE