Reklama

Który to już raz zamiast rozumu i rzeczowości wpuszcza się w eter „patriotyczną” martyrologię i tandetną publicystykę zastępującą zwykłe przestrzeganie prawa i to na poziomie podstawowym. Przelała się fala oburzenia, że „najwyższa kasta” uznaje najbardziej komunistyczne nazwy ulic za coś, co nie propaguje komunizmu i to pierwsze kłamstwo, zwykłe ordynarne kłamstwo. Drugie kłamstwo odnosi się do konstytucji, gdzie znów „patrioci” krzyczą jak to sądy zasłaniając się konstytucyjnym prawem do wolności przekonań i suwerenności samorządów, uchylają decyzje wojewodów zmieniające nazw ulic – jest dokładnie odwrotnie.

Nauczony przykrym doświadczaniem, że prawie nikomu nie chce się czytać orzeczeń sądowych, łącznie ze stronami i pełnomocnikami stron postępowania, byłem od pierwszej chwili pewien, że wyroki WSA i NSA wcale nie uznały Armii Ludowej i zbrodniarzy komunistycznych za bohaterów. Mam za sobą dwanaście wygranych procesów w WSA i NSA, w tym dwa wyroki NSA nałożyły na mojego ulubieńca karę za łamanie ustawy o dostępie do informacji. Inny amator, nie prawnik, Adrian Wachowiak, wygrał przed NSA z Maciejem Laskiem i to w najbardziej drażliwej sprawie smoleńskiej, w czasie gdy rządził Tusk. Jeśli miałbym wskazać sądy, które działają najbliżej litery prawa, to zdecydowanie wskazałbym na sądy administracyjne. Oczywiście, że do ideału daleko, jednak zdecydowana większość spraw jest rozpatrywana zgodnie z literą prawa i dlatego trzeba bardzo uważać, co i jak się w pismach procesowych pisze.

Reklama

Trzeba też uważnie czytać na co sąd zawraca uwagę przy uchylaniu bądź odrzucaniu skargi, a to przy odrobinie wiedzy i chęci nie jest takie trudne. Przeczytałem dwa orzeczenia, jedno WSA w Gdańsku, które uchyliło decyzję wojewody,zmieniającą nazwę ulicy „Dąbrowszczaków” na Lecha Kaczyńskiego i drugie orzeczenie NSA uchylające wyrok WSA, czyli przyznające rację wojewodzie. W konsekwencji nie ma i nie będzie już w Gdańsku ulicy „Dąbrowszczaków”, a jest i miejmy nadzieję, że będzie zawsze ulica Lecha Kaczyńskiego. Można? Nie tylko można, ale WSA i NSA otwierają szerokie wrota do dekomunizacji nazw ulic, trzeba tylko o tym wiedzieć. „Dąbrowszczacy” wzbudzali najwięcej kontrowersji i mieli najwięcej obrońców, tymczasem NSA nie miał najmniejszych wątpliwości, że ta nazwa propaguje komunizm:

Przedstawiona opinia Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu potwierdziła w sposób jednoznaczny, że nazwa ulicy “[…]” jest nazwą niezgodną z art. 1 ust. 1 ustawy o zakazie propagowania komunizmu. Wskazane fakty historyczne nie dały Wojewodzie argumentów do ich podważenia, a tym samym do dokonania innego ustalenia przez wykluczenie, że nazwa ta nie narusza art. 1 ust. 1 ustawy o zakazie propagowania komunizmu. Sąd uchylił się od dokonania takiego przeprowadzenia kontroli zgodności z prawem zarządzenia zastępczego. Nie można uznać za prawidłowe stanowisko Sądu, że “nie jest rzeczą sądu administracyjnego polemika co do faktów historycznych zawartych w opinii Instytutu Pamięci Narodowej”. Sąd kontrolując zarządzenie zastępcze poddaje ocenie prawidłowość wykładni, w tym przypadku wykładni art. 1 ust. 1 i art. 6 ust. 1 ustawy o zakazie propagowania komunizmu i prawidłowość zastosowania tych przepisów. Prawidłowość stosowania tych przepisów to ocena prawidłowości ustalenia stanu faktycznego. W razie gdy przepis prawa do elementu stanu faktycznego wprowadza fakty historyczne, to Sąd nie może odstąpić od oceny czy odpowiadają hipotetycznemu stanowi faktycznemu zapisanemu w tym przepisie prawa. Wskazane w opinii Instytutu fakty historyczne są na tyle wyczerpująco wykazane, że przyjęcie przez Wojewodę, że należy tę opinię w pełni podzielić jest wyczerpujące dla wydania zarządzenia zastępczego. W przypadku nazwy ulicy “[…]” nie można w świetle faktów historycznych odesłać do bliżej nieokreślonego odbioru społeczności lokalnej.

Źródło: http://orzeczenia.nsa.gov.pl/doc/ED40016BBE

Prawda, że przyjemnie się czyta i co więcej treść uzasadnia ma się nijak do bredni rozmaitych Chmajów i Matczaków, którzy mówią o konstytucyjnym poszanowaniu woli mieszkańców miast i suwerenności władzy samorządowej. Nie koniec dobrych wieści, prawdziwy przełom to wyrok WSA w Gdańsku:

Zakaz propagowania komunizmu jest, zdaniem Sądu, celem legitymowanym konstytucyjnie. Zgodnie bowiem z art. 13 Konstytucji RP zakazane jest istnienie partii politycznych i innych organizacji odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu, a także tych, których program lub działalność zakłada lub dopuszcza nienawiść rasową i narodowościową, stosowanie przemocy w celu zdobycia władzy lub wpływu na politykę państwa albo przewiduje utajnienie struktur lub członkostwa.

Źródło: http://orzeczenia.nsa.gov.pl/doc/696ACBFCE0

Prościej chyba się nie da?! Sąd przecina wszelkie dywagacje na temat wolności słowa i poszanowania „mniejszości”. Propagowanie komunizmu jest sprzeczne z konstytucją! Łącząc te dwa wyroki mamy „jasność w temacie Marioli”. Sąd administracyjny uznał: propagowanie komunizmu za łamanie konstytucji, „Dąbrowszczaków” za komunistów, opinię IPN na temat nazw ulicy praktycznie za wiążącą. W czym zatem problem? W tym, że wojewoda w Gdańsku potrafił wydać decyzję administracyjną zgodną z wymogami prawa, czego wojewoda w Warszawie nie był w stanie przeskoczyć. Linia orzecznicza NSA jest absolutnie zgodna z ideą dekomunizacji nazw ulic, reszta jest tanią propagandą i nieudolnością.

Reklama

8 KOMENTARZE

  1. Trudno mi ocenić na ile Autor

    Trudno mi ocenić na ile Autor ma rację, ale faktem jest, że PiS z profesjonalizmem to się raczej nie kojarzy. No chyba że chodzi o dokręcenie śruby polskim gojom, to wtedy nagle zupełnie co innego i wszystko idzie jak z płatka – całkiem jakby te przepisy pisał ktoś inny, a nie PiS własnymi siłami. Może to np. ktoś z zewnątrz, jak przy nowelizacji ustawy o IPN?

    Swoją drogą ciekawe czy ten gdański wojewoda najwyższemu kierownictwu PiSu aby w ten sposób nie podpadł. Warto obserwować jego losy.

  2. Trudno mi ocenić na ile Autor

    Trudno mi ocenić na ile Autor ma rację, ale faktem jest, że PiS z profesjonalizmem to się raczej nie kojarzy. No chyba że chodzi o dokręcenie śruby polskim gojom, to wtedy nagle zupełnie co innego i wszystko idzie jak z płatka – całkiem jakby te przepisy pisał ktoś inny, a nie PiS własnymi siłami. Może to np. ktoś z zewnątrz, jak przy nowelizacji ustawy o IPN?

    Swoją drogą ciekawe czy ten gdański wojewoda najwyższemu kierownictwu PiSu aby w ten sposób nie podpadł. Warto obserwować jego losy.