Reklama

Wczoraj “Przyjaciej Moniki” i “Derazyzator” zwrócili mi uwagę na fałszywość stereotypów, w związku z czym przyznaję im rację i zamierzam nadal kierować się stereotypami.

Wczoraj “Przyjaciej Moniki” i “Derazyzator” zwrócili mi uwagę na fałszywość stereotypów, w związku z czym przyznaję im rację i zamierzam nadal kierować się stereotypami. Nadal będę uważał, że Niemcy zasłużyli na pochlebstwa w rodzaju niemieckiej precyzji i że zła opinia o Polakach, często za granicą, jeszcze częściej wśród samych Polaków, jest zasadna. Będę stereotypowy, bo sami tworzymy swoje własne stereotypy i sami jesteśmy winni temu, że jesteśmy tak, a nie inaczej postrzegani.

Na początek wyjaśnię, że nie uważam wcale, że każdy Niemiec to nowoczesny, otwarty i światły Europejczyk, a każdy Polak to pijak i złodziej, który wyssał antysemityzm z falami radiowymi. Nie uważam, to byłoby uproszczenie głupie. Wiem, że jest wielu Niemców gospodarnych i europejskich, ale są też, nie tylko w byłym DDR, Niemcy głupi, niedbali, zaślepieni nacjonalizmem, zupełnie nie pasujący do pozytywnego stereotypu. Wiem, że oprócz romantycznych, kulturalnych i światowych Francuzów są we Francji zaściankowe wsioki, wyborcy LePena, czy związkowe nieroby, których jest tam całkiem sporo i mają większe wpływy niż nasi polscy zawodowi zadymiarze. Mam świadomość tego, że nie każdy Anglik jest gentlemanem, przepuszczającym w drzwiach niezbyt urodziwe Angielki i pijącym herbatę o 17, jak nakazuje tradycja, że wielu Anglików to zwyczajne buraki, ochleje, żłopiące piwo w pubie i obżerające się amerykańskimi śmieciami z McDonalda. No i oczywiście na własne oczy i uszy zauważam, że zdecydowanie nie każdy Polak to zaścianek, ciemnogród, złodziej zbierający złom i pijak, bijący żonę po coniedzielnej wycieczce do kościoła. Jest wielu normalnych Polaków, zresztą wiemy o tym wszyscy, są w Polsce tacy ludzie, którzy pod względem normalności, europejskości i otwartości biją wszystkich Niemców, Anglików i Holendrów na głowę, a przy tym mają kilka typowo polskich cech, takich jak gościnność. Mimo to Niemcy są nowocześni i gospodarni, Anglicy uprzejmi i dystyngowani, Francuzi kulturalni i światowi, a Polacy nie są gościnnymi Europejczykami, są w powszechnej świadomości złodziejami i pijakami, bandą bigotów, mylących konserwatyzm ze wstecznością, łapaczami niedźwiedzi z Rosji czy innej Białorusi, którzy co jakiś czas robią syberyjską wieś na salonach Europy. Dlaczego tak jest? Dlatego, że inne społeczeństwa ukrywają swoje wady, Polacy wynoszą je na piedestał i nazywają je polskością.

Reklama

Różnica między Polakami a Niemcami polega na tym, że choć nie każdy Niemiec jest światły i nie każdy ma w chałupie i na podwórku ordnung, to prawie każdy wie, że tak wypada. Po prostu Niemcy prezentują światu swoje najlepsze cechy, z tych cech uczynili swój pozytywny stereotyp, który napełnia ich dumą i mobilizuje do tego, by się do stereotypu dopasowywać. Nawet jeśli w Niemczech trafi się, a trafia się jak w każdym kraju, jakiś menel, bigot, czy inny margines, to nie jest on w żadnym wypadku uosobieniem niemieckości, wręcz przeciwnie, jest jej zaprzeczeniem. Niemiecki pijaczyna może stanąć sobie pod monopolowym i krzyknąć, że on jest “richtig Deutscher”, ale jedyną osobą która go posłucha będzie drugi menel. W Polsce jest inaczej, tutaj biedni, bo głupi “prości ludzie”, związkowe nieroby i skrajnie “katolickie” dewoty zdobyły monopol na “polskość” i “patriotyzm”, monopol wspierany przez prezydenta, do niedawna także przez premiera. Co wam przyjdzie na myśl, gdy ktoś powie np. “prawdziwy Francuz”? Z pewnością wzór elegancji, szarmancji, nonszalancji, same superlatywy, światowy człowiek otoczony pięknymi Francuzkami. A co pomyślicie, gdy usłyszycie “prawdziwy Polak”? No oczywiście, przed oczami stanie wam karzeł fałszujący hymn i mlaskający o swoim patriotyźmie i stara baba krzycząca, że Żydzi zabili Jezusa i tłamszą biednych Polaków do spóły z tymi hitlersynami, Niemcami. Ujrzycie bandę dewotek zawodzących “Boże coś Polskę” w przerwach między obgadywaniem sąsiadów i bandę pijaków, zbierających złom lub żebrzących pod sklepem, by mieć za kupić polskie “wino”. Całe to towarzystwo uważa się za “prawdziwych Polaków”, za prostych katolików i patriotów, za modelowy wręcz wzór polskości. A co na to normalni?

Normalni milczą. Normalni pozwolili, by margines kołtunów, nierobów, bigotów i nacjonalistów zdobył monopol na “polskość” i “patriotyzm”. Sam pisałem, że pojęcie narodu nie ma dla mnie większego znaczenia i tak jest. To, że jestem Polakiem jest dla mnie mniej więcej tak istotne jak to, że jeden z moich ulubionych pisarzy, żyjący wiele lat temu Molier, był Francuzem, czyli istotne w bardzo małym stopniu. Mimo to mieszkam w Polsce, tutaj się urodziłem, tu mam rodzinę i przyjaciół, mówię po polsku i siłą rzeczy uważam się za Polaka. Nie jestem z tego powodu dumny, bo narodowości sobie nie wybierałem, zadowolony z mojej polskości jestem tylko wtedy, gdy Kubica szybko jedzie, Małysz daleko skacze, a naszym piłkarzom udaje się nie przegrać. Nie jestem dumny, ale nie chcę się wstydzić. Nie chcę podczas pobytu w przykładowych Niemczech uchodzić za pijaka i złodzieja, a za kogoś takiego uchodzą w oczach wielu Niemców Polacy. Nie chcę, by kraj, w którym mieszkam i do którego czuję mimo wszystko duży sentyment, uchodził w oczach przeciętnego Anglika jako kraj, w którym zostali sami słuchacze antysemickiego radia, a reszta wyjechała na Wyspy, bo we własnej ojczyźnie przymierała głodem. Chcę, żeby Polska była uważana za normalny, europejski kraj, a Polacy mieli metkę równych gości, prawdziwych Europejczyków, potrafiących się dobrze bawić, równie współczesnych i obytych, co stereotypowy Niemiec, czy Anglik, a przy tym mniej sztywnych i bardziej gościnnych i otwartych. Żeby tak się stało trzeba zrobić prostą rzecz, trzeba zmobilizować normalność i sprawić, by wykopała ona głupotę.

Trzeba, by normalni Polacy odebrali wstydliwemu marginesowi nie tylko monopol na polskość, trzeba by oderali mu prawo do polskości w ogóle. Trzeba na każdym kroku podkreślać, że toruńska bigoteria nie ma nic wspólnego z polskością, że to nie są prawdziwi Polacy, że prawdziwi Polacy popierają integrację europejską, że prawdziwi Polacy nie mają nic wspólnego z prezydentem, który reprezentuje nie prawdziwych Polaków, lecz antypolski stereotyp. Trzeba odebrać monopol na polskość marginesowi i ustawić margines tam, gdzie jego miejsce, czyli na marginesie, nie w centrum jak dotychczas. Trzeba to robić od zaraz, już, natychmiast, zresztą powinniśmy to zrobić już dawno. Niestety nie zrobiliśmy tego, pozwoliliśmy temu co najgorsze przejąć polskość, sami zaś polskość zaczęliśmy utożsamiać z nienormalnością. Dziś musimy zacząć myśleć patriotycznie, przy czym, zwłaszcza w przypadku Polski, przez patriotyzm należy rozumieć budowanie normalności i promowanie pozytywnego wizerunku własnego kraju i przez to samych siebie. Nikt nie musi ginąć za ojczyznę, już dość ludzi się naginęło, często przez zwyczajną głupotę dyżurnych “prawdziwych Polaków” przy władzy, jak w przypadku np. powstania warszwskiego. Jedynym skutkiem tego patriodiotycznego ginięcia jest fakt, że dziś paru nowych dyżurnych “prawdziwych Polaków” przy władzy może sobie pogadać o swojej “polskości”, odwołując się go “polskości” poprzedników. Czas przestać zawodzić “Rotę” i opowiadać, jak to cierpieliśmy za tę naszę Polskie i “patriotyzm”. Czas stworzyć nową polskość, polskość normalną, to co było dotychczas to nie polskość, to nienormalność.

Reklama

32 KOMENTARZE

  1. Drogi przyjacielu. Prosto z
    Drogi przyjacielu. Prosto z serca mi piszesz. Pewnie mamy podobne doswiadczenia. Z moich obserwacji wynika do tego wyraznie, ze wielu Polakow (w tym niestety tez tych prominentnych) nadal ma kompleks, przede wszystkim w stosunku do Niemcow i Niemiec, ale nie tylko. Moim zdaniem to o czym piszesz, to nie jest pogarda, tylko kompleks i ten kompleks odreagowywany jest na wiele roznych sposobow.

    Widac to na przyklad bardzo dobrze n.p. w telewizji. Gdy sie cos waznego, lub mniej waznego w Polsce, czy z udzialem Polski wydarzy, bardzo czesto w wiadomosciach roznej masci pojawiaja sie zaraz relacje o tym, co o Polsce mowia lub pisza na zachodzie.
    Takiego czegos w Niemczech nie widzialem. To sie nazywa niedowartosciowanie i tego sie trzeba jak najszybciej pozbyc.

    Najsmieszniejsze jest to, ze Niemcy w wielu przypadkach wlasnie to podziwiaja, czego Polacy sie wstydza.

  2. Drogi przyjacielu. Prosto z
    Drogi przyjacielu. Prosto z serca mi piszesz. Pewnie mamy podobne doswiadczenia. Z moich obserwacji wynika do tego wyraznie, ze wielu Polakow (w tym niestety tez tych prominentnych) nadal ma kompleks, przede wszystkim w stosunku do Niemcow i Niemiec, ale nie tylko. Moim zdaniem to o czym piszesz, to nie jest pogarda, tylko kompleks i ten kompleks odreagowywany jest na wiele roznych sposobow.

    Widac to na przyklad bardzo dobrze n.p. w telewizji. Gdy sie cos waznego, lub mniej waznego w Polsce, czy z udzialem Polski wydarzy, bardzo czesto w wiadomosciach roznej masci pojawiaja sie zaraz relacje o tym, co o Polsce mowia lub pisza na zachodzie.
    Takiego czegos w Niemczech nie widzialem. To sie nazywa niedowartosciowanie i tego sie trzeba jak najszybciej pozbyc.

    Najsmieszniejsze jest to, ze Niemcy w wielu przypadkach wlasnie to podziwiaja, czego Polacy sie wstydza.

  3. Drogi przyjacielu. Prosto z
    Drogi przyjacielu. Prosto z serca mi piszesz. Pewnie mamy podobne doswiadczenia. Z moich obserwacji wynika do tego wyraznie, ze wielu Polakow (w tym niestety tez tych prominentnych) nadal ma kompleks, przede wszystkim w stosunku do Niemcow i Niemiec, ale nie tylko. Moim zdaniem to o czym piszesz, to nie jest pogarda, tylko kompleks i ten kompleks odreagowywany jest na wiele roznych sposobow.

    Widac to na przyklad bardzo dobrze n.p. w telewizji. Gdy sie cos waznego, lub mniej waznego w Polsce, czy z udzialem Polski wydarzy, bardzo czesto w wiadomosciach roznej masci pojawiaja sie zaraz relacje o tym, co o Polsce mowia lub pisza na zachodzie.
    Takiego czegos w Niemczech nie widzialem. To sie nazywa niedowartosciowanie i tego sie trzeba jak najszybciej pozbyc.

    Najsmieszniejsze jest to, ze Niemcy w wielu przypadkach wlasnie to podziwiaja, czego Polacy sie wstydza.

  4. Drogi przyjacielu. Prosto z
    Drogi przyjacielu. Prosto z serca mi piszesz. Pewnie mamy podobne doswiadczenia. Z moich obserwacji wynika do tego wyraznie, ze wielu Polakow (w tym niestety tez tych prominentnych) nadal ma kompleks, przede wszystkim w stosunku do Niemcow i Niemiec, ale nie tylko. Moim zdaniem to o czym piszesz, to nie jest pogarda, tylko kompleks i ten kompleks odreagowywany jest na wiele roznych sposobow.

    Widac to na przyklad bardzo dobrze n.p. w telewizji. Gdy sie cos waznego, lub mniej waznego w Polsce, czy z udzialem Polski wydarzy, bardzo czesto w wiadomosciach roznej masci pojawiaja sie zaraz relacje o tym, co o Polsce mowia lub pisza na zachodzie.
    Takiego czegos w Niemczech nie widzialem. To sie nazywa niedowartosciowanie i tego sie trzeba jak najszybciej pozbyc.

    Najsmieszniejsze jest to, ze Niemcy w wielu przypadkach wlasnie to podziwiaja, czego Polacy sie wstydza.

  5. Po mojemu. W kompleksy
    Po mojemu. W kompleksy wpędziły nas 44 lata socjalizmu. Mało światła na ulicach, za to dużo brudu. Odrapane bloki i kamienice. Regulowanie pokojowej temperatury uchyleniem okna. Produkowanie Syrenki, Frani i innych takich. Ludzie! Jak tu było nie mieć kompleksów? Zrobiliśmy jednak w ostatnich 19-stu latach milowy skok. Mieszkający w kraju nie widzą postępujących zmian na lepsze, bo na codzień są one niezauważalne. Dopiero jak mój brat przyjeżdża z USA raz na rok czy dwa, otwiera mi oczy, mówiąc: to i tamto widziałem, aleście poszli do przodu, ja pierd.lę, to się w pale nie mieści! Sam nie wiem po co ja w tych Stanach jeszcze siedzę. 

    Najciemniej jest pod latarnią. Trzeba ruszyć dupę, pojeździć po Europie, wrócić i skonfrontować co się widziało z tym co jest na miejscu. Ci co jeżdżą po świecie, nie mają kompleksów. Ci co się nigdzie nie ruszają, mają. Można nie wierzyć, że podróże kształcą ale powinno się wiedzieć, że napewno leczą z poczucia mniejszej wartości.

  6. Po mojemu. W kompleksy
    Po mojemu. W kompleksy wpędziły nas 44 lata socjalizmu. Mało światła na ulicach, za to dużo brudu. Odrapane bloki i kamienice. Regulowanie pokojowej temperatury uchyleniem okna. Produkowanie Syrenki, Frani i innych takich. Ludzie! Jak tu było nie mieć kompleksów? Zrobiliśmy jednak w ostatnich 19-stu latach milowy skok. Mieszkający w kraju nie widzą postępujących zmian na lepsze, bo na codzień są one niezauważalne. Dopiero jak mój brat przyjeżdża z USA raz na rok czy dwa, otwiera mi oczy, mówiąc: to i tamto widziałem, aleście poszli do przodu, ja pierd.lę, to się w pale nie mieści! Sam nie wiem po co ja w tych Stanach jeszcze siedzę. 

    Najciemniej jest pod latarnią. Trzeba ruszyć dupę, pojeździć po Europie, wrócić i skonfrontować co się widziało z tym co jest na miejscu. Ci co jeżdżą po świecie, nie mają kompleksów. Ci co się nigdzie nie ruszają, mają. Można nie wierzyć, że podróże kształcą ale powinno się wiedzieć, że napewno leczą z poczucia mniejszej wartości.

  7. Po mojemu. W kompleksy
    Po mojemu. W kompleksy wpędziły nas 44 lata socjalizmu. Mało światła na ulicach, za to dużo brudu. Odrapane bloki i kamienice. Regulowanie pokojowej temperatury uchyleniem okna. Produkowanie Syrenki, Frani i innych takich. Ludzie! Jak tu było nie mieć kompleksów? Zrobiliśmy jednak w ostatnich 19-stu latach milowy skok. Mieszkający w kraju nie widzą postępujących zmian na lepsze, bo na codzień są one niezauważalne. Dopiero jak mój brat przyjeżdża z USA raz na rok czy dwa, otwiera mi oczy, mówiąc: to i tamto widziałem, aleście poszli do przodu, ja pierd.lę, to się w pale nie mieści! Sam nie wiem po co ja w tych Stanach jeszcze siedzę. 

    Najciemniej jest pod latarnią. Trzeba ruszyć dupę, pojeździć po Europie, wrócić i skonfrontować co się widziało z tym co jest na miejscu. Ci co jeżdżą po świecie, nie mają kompleksów. Ci co się nigdzie nie ruszają, mają. Można nie wierzyć, że podróże kształcą ale powinno się wiedzieć, że napewno leczą z poczucia mniejszej wartości.

  8. Po mojemu. W kompleksy
    Po mojemu. W kompleksy wpędziły nas 44 lata socjalizmu. Mało światła na ulicach, za to dużo brudu. Odrapane bloki i kamienice. Regulowanie pokojowej temperatury uchyleniem okna. Produkowanie Syrenki, Frani i innych takich. Ludzie! Jak tu było nie mieć kompleksów? Zrobiliśmy jednak w ostatnich 19-stu latach milowy skok. Mieszkający w kraju nie widzą postępujących zmian na lepsze, bo na codzień są one niezauważalne. Dopiero jak mój brat przyjeżdża z USA raz na rok czy dwa, otwiera mi oczy, mówiąc: to i tamto widziałem, aleście poszli do przodu, ja pierd.lę, to się w pale nie mieści! Sam nie wiem po co ja w tych Stanach jeszcze siedzę. 

    Najciemniej jest pod latarnią. Trzeba ruszyć dupę, pojeździć po Europie, wrócić i skonfrontować co się widziało z tym co jest na miejscu. Ci co jeżdżą po świecie, nie mają kompleksów. Ci co się nigdzie nie ruszają, mają. Można nie wierzyć, że podróże kształcą ale powinno się wiedzieć, że napewno leczą z poczucia mniejszej wartości.

  9. SAWO.
    Pełna zgoda. Dadałbym jeszcze do naszych kompleksów, swoją rozmowę z panią w urzędzie niemieckim, ok. 30 lat temu.

    Jak się pan nazywa? – Nein.
    A swoje imię pan zna? – Ja.
    No więc? – Nein.
    A skąd pan przyjechał? – Ja.
    Może pan wie przynajmniej z jakiego miasta? – Nein.

    Teraz młodzi szprechają, spikają, parlają i nie sądzę, by się musieli palić ze wstydu jak ja niegdyś.

  10. SAWO.
    Pełna zgoda. Dadałbym jeszcze do naszych kompleksów, swoją rozmowę z panią w urzędzie niemieckim, ok. 30 lat temu.

    Jak się pan nazywa? – Nein.
    A swoje imię pan zna? – Ja.
    No więc? – Nein.
    A skąd pan przyjechał? – Ja.
    Może pan wie przynajmniej z jakiego miasta? – Nein.

    Teraz młodzi szprechają, spikają, parlają i nie sądzę, by się musieli palić ze wstydu jak ja niegdyś.

  11. SAWO.
    Pełna zgoda. Dadałbym jeszcze do naszych kompleksów, swoją rozmowę z panią w urzędzie niemieckim, ok. 30 lat temu.

    Jak się pan nazywa? – Nein.
    A swoje imię pan zna? – Ja.
    No więc? – Nein.
    A skąd pan przyjechał? – Ja.
    Może pan wie przynajmniej z jakiego miasta? – Nein.

    Teraz młodzi szprechają, spikają, parlają i nie sądzę, by się musieli palić ze wstydu jak ja niegdyś.

  12. SAWO.
    Pełna zgoda. Dadałbym jeszcze do naszych kompleksów, swoją rozmowę z panią w urzędzie niemieckim, ok. 30 lat temu.

    Jak się pan nazywa? – Nein.
    A swoje imię pan zna? – Ja.
    No więc? – Nein.
    A skąd pan przyjechał? – Ja.
    Może pan wie przynajmniej z jakiego miasta? – Nein.

    Teraz młodzi szprechają, spikają, parlają i nie sądzę, by się musieli palić ze wstydu jak ja niegdyś.

  13. Witam.
    Nie czuję się urażony i nie wiem skąd taki dziwaczny wniosek. Nie zgodzę się jedynie z tym, że w Niemczech nikt nie wie co to jest RM. Owszem, na codzień z pewnością nikt się tym nie zajmuje, ale od czasu do czasu taki Niemiec choćby przypadkiem przeczyta jakąś notkę agencyjną o geotermalnym szamanie, czy zobaczy w wiadomościach komunistyczną masówkę przeniesioną na grunt "polski" i "katolicki". Niemiec zobaczy babcie krzyczące, że Żydzi i masoni zabili Jezusa, a każdy Niemiec od kołyski jest zamieszany w antypolski spisek i zakoduje sobie w głowie pewien obraz polskości. Może zapomnieć nazwę radia, może nie umieć wymówić nazwiska "prezydenta", ale będzie pamiętał, że ta Polska jakaś taka dziwna.

  14. Witam.
    Nie czuję się urażony i nie wiem skąd taki dziwaczny wniosek. Nie zgodzę się jedynie z tym, że w Niemczech nikt nie wie co to jest RM. Owszem, na codzień z pewnością nikt się tym nie zajmuje, ale od czasu do czasu taki Niemiec choćby przypadkiem przeczyta jakąś notkę agencyjną o geotermalnym szamanie, czy zobaczy w wiadomościach komunistyczną masówkę przeniesioną na grunt "polski" i "katolicki". Niemiec zobaczy babcie krzyczące, że Żydzi i masoni zabili Jezusa, a każdy Niemiec od kołyski jest zamieszany w antypolski spisek i zakoduje sobie w głowie pewien obraz polskości. Może zapomnieć nazwę radia, może nie umieć wymówić nazwiska "prezydenta", ale będzie pamiętał, że ta Polska jakaś taka dziwna.

  15. Witam.
    Nie czuję się urażony i nie wiem skąd taki dziwaczny wniosek. Nie zgodzę się jedynie z tym, że w Niemczech nikt nie wie co to jest RM. Owszem, na codzień z pewnością nikt się tym nie zajmuje, ale od czasu do czasu taki Niemiec choćby przypadkiem przeczyta jakąś notkę agencyjną o geotermalnym szamanie, czy zobaczy w wiadomościach komunistyczną masówkę przeniesioną na grunt "polski" i "katolicki". Niemiec zobaczy babcie krzyczące, że Żydzi i masoni zabili Jezusa, a każdy Niemiec od kołyski jest zamieszany w antypolski spisek i zakoduje sobie w głowie pewien obraz polskości. Może zapomnieć nazwę radia, może nie umieć wymówić nazwiska "prezydenta", ale będzie pamiętał, że ta Polska jakaś taka dziwna.

  16. Witam.
    Nie czuję się urażony i nie wiem skąd taki dziwaczny wniosek. Nie zgodzę się jedynie z tym, że w Niemczech nikt nie wie co to jest RM. Owszem, na codzień z pewnością nikt się tym nie zajmuje, ale od czasu do czasu taki Niemiec choćby przypadkiem przeczyta jakąś notkę agencyjną o geotermalnym szamanie, czy zobaczy w wiadomościach komunistyczną masówkę przeniesioną na grunt "polski" i "katolicki". Niemiec zobaczy babcie krzyczące, że Żydzi i masoni zabili Jezusa, a każdy Niemiec od kołyski jest zamieszany w antypolski spisek i zakoduje sobie w głowie pewien obraz polskości. Może zapomnieć nazwę radia, może nie umieć wymówić nazwiska "prezydenta", ale będzie pamiętał, że ta Polska jakaś taka dziwna.