Reklama

Jak nie afera to katastrofa, jak nie katastrofa to Chińczycy, jak nie Chińczycy to prezydencja nie wiadomo czego. Kiedy już wiadomo czego, to wspólna waluta drożeje – dla ,,prezydentów Europy”.

Jak nie afera to katastrofa, jak nie katastrofa to Chińczycy, jak nie Chińczycy to prezydencja nie wiadomo czego. Kiedy już wiadomo czego, to wspólna waluta drożeje – dla ,,prezydentów Europy”. Wraz ze wspólną walutą, co jej dla wszystkich nie starcza, drożeje frank szwajcarski. Przeganiani od jednego tabloidu do drugiego, od jednego ekranu telewizyjnego do drugiego – komputerowego monitora, popadamy w megalomanię typową dla ,,pępka świata”. Że niby nasze problemy to największe i najważniejsze. A to, niestety, nie jest prawdą.
Bo świat jest pełen problemów. I to takich, przy których nasze, jak to się zwykło mawiać, mały pikuś.
Bo proszę spojrzeć:

Reklama

W takim Monako, to nawet do ogródka nie można sobie wyjść, jak człowiek. Tylko trzeba windą jechać, albo po schodach się męczyć – na dach. I co w takim ogródku można robić ? Ani się wódki napić, ani nawet piwa przy grilu – bo wszystko na widoku. No i butelek się nie da za płot wyrzucić.

Albo taki basen. Też na dachu. A jak zacznie przeciekać ? W środku nocy…
Albo właściciel takiego Lamborghini Gallardo, pospolicie zwanym ,,lambo”:

Nie dość, że musiał kawał drogi przyjechać, żeby wpaść do kasyna w Monte Carlo, to jeszcze musi wozić zafoliowany tekst – dla buraków z conajmniej jedenastu krajów – i za każdym razem upychać go za wycieraczkę:

Nie dość kosztów paliwa, nie dość walizka euro na wejście do jaskini hazardu, to jeszcze tłumaczenie ,,Don’t touch” na jedenaście języków i ten stres przy zielonym stoliku : oderwą lusterko czy tylko porysują?
Więc obywatelu Rzeczypospolitej, świat pełen jest problemów, kto wie czy nie większych, od tych naszych – przaśnych, nadwiślańskich. Przy których te nasze, jawią się niczym przelotny katar wobec zapalenia płuc. A to przecież dwa, pierwsze z brzegu, przykłady.
Zatem głowa do góry. Inni mają gorzej.

Reklama

21 KOMENTARZE

  1. Obywatelu Polaku 🙂
    to prawda i w związku z tym Pańskim wpisem pomyślałem sobie czy my Polacy nie przesadzamy? Przecież przeżyliśmy najazd szwedzki, przeżyliśmy też radziecki, to co tam dla nas jakieś przejściowe kłopoty, prawda.
    Pozdrawiam po amerykańsku, do gołej głowy

    • Na pocieszenie spoglądam na Olka K. albo Leszka M.
      którym się nie udało wyżebrać zaproszenia na ostatni bal z okazji jakiejś ,,prezydencji”. A przecież niedawno byli bożyszczami tłumów. Olek na miękkich nogach zawsze miał silne wsparcie. Bo inaczej – gleba.
      Więc wszystko jest względne. A łaska pańska to nawet nie wiem czym teraz jeździ:-)
      Pozdrawiam także zarówno.

  2. Obywatelu Polaku 🙂
    to prawda i w związku z tym Pańskim wpisem pomyślałem sobie czy my Polacy nie przesadzamy? Przecież przeżyliśmy najazd szwedzki, przeżyliśmy też radziecki, to co tam dla nas jakieś przejściowe kłopoty, prawda.
    Pozdrawiam po amerykańsku, do gołej głowy

    • Na pocieszenie spoglądam na Olka K. albo Leszka M.
      którym się nie udało wyżebrać zaproszenia na ostatni bal z okazji jakiejś ,,prezydencji”. A przecież niedawno byli bożyszczami tłumów. Olek na miękkich nogach zawsze miał silne wsparcie. Bo inaczej – gleba.
      Więc wszystko jest względne. A łaska pańska to nawet nie wiem czym teraz jeździ:-)
      Pozdrawiam także zarówno.

  3. Obywatelu Polaku 🙂
    to prawda i w związku z tym Pańskim wpisem pomyślałem sobie czy my Polacy nie przesadzamy? Przecież przeżyliśmy najazd szwedzki, przeżyliśmy też radziecki, to co tam dla nas jakieś przejściowe kłopoty, prawda.
    Pozdrawiam po amerykańsku, do gołej głowy

    • Na pocieszenie spoglądam na Olka K. albo Leszka M.
      którym się nie udało wyżebrać zaproszenia na ostatni bal z okazji jakiejś ,,prezydencji”. A przecież niedawno byli bożyszczami tłumów. Olek na miękkich nogach zawsze miał silne wsparcie. Bo inaczej – gleba.
      Więc wszystko jest względne. A łaska pańska to nawet nie wiem czym teraz jeździ:-)
      Pozdrawiam także zarówno.