Reklama

Kamiński i Bielan fotoWyobrażam sobie cz

Kamiński i Bielan fotoWyobrażam sobie człowieka, który w jednym dniu traci nie tylko brata i bratową, przyjaciół i współpracowników, ale wszystkie plany życiowe i zawodowe, dodatkowo w powietrzu wisi kolejna osobista katastrofa jaką jest śmierć matki. W takim stanie ten człowiek i to niemal od ręki musi podejmować rozmaite decyzje, decyzje osobiste i służbowe, decyzje tak zwanej wagi państwowej, a już na pewno partyjnej. Znam tego człowieka, długo się nim zajmowałem, bo on próbował zajmować się mną, to jest człowiek, który nie miał nic oprócz brata i matki, a brak osobistego życia zastępowała mu polityka. Stracił brata, traci matkę, umiera jego polityczny projekt, wiem co on czuje, on się przede wszystkim czuje jeszcze bardziej samotny i jeszcze bardziej rozwścieczony na los, Boga i swoim tradycyjnym prostym wytłumaczeniem szuka przyczyn nieszczęścia w działaniach wrogów. On myśli, że znów Rosjanie zamordowali Polaków, jeden z jego posłów powiedział to oficjalnie, że nie szanowano jego brata, choć jego brat to był wielki Polak, wielki patriota i samotny wojownik walczący z wrogami Polski. On myśli, że gdyby nie małość przeciwników politycznych, wrogich mediów, zakłamanych elit, jego brat zostałby potraktowany jak głowa państwa, a nie drugorzędny polityk, który musi walczyć o samoloty i ginie w tej walce.

Reklama

On pamięta jak mu jego największy wróg sponiewierał brata, zabierając mu krzesło i samolot europejski, on musi łączyć tamto wydarzenie, z tą tragedią. On widzi, że jego wrogowie mają niemal pewną wygraną, że wygrywa ta Polska, która jest Polską fałszywą, zakłamaną historycznie, skorumpowaną i rozdrapywaną przez kombinatorów i cwaniaków. Tym żył ostatnie 20 lat, tak myślał, wokół tego budował wszystkie polityczne plany i barykady, ale teraz jest utopiony w bólu, jest zdezorientowany, ma w głowie 1000 myśli, musi pilnować, aby matka nie dowiedziała się o tragedii, musi ratować resztki swojego projektu politycznego i musi przyjąć rolę głowy rodziny, zająć się opłakującym dzieckiem i wnuczką, a nie ma o tym za dużo pojęcia, nigdy nie potrafił tego robić. Przy tym człowieku, w takim stanie, znajdują się ludzie i w większości nie są to już ludzie na poziomie Ludwika Dorna, inteligentni i odważni w sądach, ale posła Suskiego, posła Karskiego, posłanki Szczypińskiej. Są też, a może przede wszystkim walczący ze sobą o schedę i wpływy, partyjni propagandziści Bielan i Kurski, Kamiński i Brudziński, pewnie trochę z boku Ziobro. Oni nie stracili tak wiele, oni nie są w tak podłej emocjonalnej i życiowej sytuacji, oni przede wszystkim mają mało skomplikowane osobowości i proste umysły.

Kto w tak skrojonym scenariuszu może wpaść na podobny pomysł jak pogrzeb na Wawelu? Oni, nie on, on może i by wpadł gdyby nie miał w głowie innych rzeczy. Oni, którzy biegają wokół prezesa i jak to zawsze było w tej partii okazują jak bardzo są wierni, jak bardzo oddani i jak genialni w projektach politycznych. Panie prezesie wiem, że to nieodpowiedni moment i naprawdę nie wiem jak to powiedzieć, ale muszę to powiedzieć. Panie prezesie wielki Polak Lech Kaczyński za niewyobrażalne zasługi dla Polski powinien spocząć na Wawelu…. I temu człowiekowi zapala się lampka, zaczyna myśleć, że cała ofiara i wszystkie triumfy wrogów można jednym ruchem zmienić w wielkie zwycięstwo i to zwycięstwo wieczne. Ten człowiek już przepadł, on już nie myśli o niczym innym, tym bardziej, że kolejny Bielan podpowiada, żeby obok Marszałka Piłsudskiego, a następny Suski, że bezwzględnie z Panią Marią Kaczyńską. Dalej jest już tak jak było zawsze, ten człowiek nie myśli o konsekwencjach politycznych, o konsekwencjach społecznych o tym, że znów sam sobie zakłada pętle na szyję, ale robi na oślep rzeczy, które nie przysporzą mu nowych zwolenników i przyjaciół. Dzwoni i targuje z gospodarzem katedry samo miejsce, potem targuje liczbę miejsc i robi to w głębokim poczuciu, że znów musi stanąć na wysokości zdania w tym najpodlejszym czasie, że znów musi ratować Polskę, pisać prawdziwą historię.

Jego działania są siermiężne, ocierające się o groteskę, nawet o farsę, ale on tego nie widzi, ponieważ wokół niego są groteskowi ludzie popychający go w tym odwiecznym kierunku, który zawsze kończył się błądzeniem. Czy można mieć pretensje do tego człowieka, w jego stanie emocjonalnym i jego sytuacji, która jeszcze nie znalazła finału? Nawet najgłupszy psycholog odpowie, że jest to sytuacja takiego klinczu emocjonalnego, w którym człowiek ma niewielkie szanse na odrobinę racjonalizmu i działa instynktownie, wręcz odruchowo, po prostu szuka wytłumaczenia i rekompensaty emocjonalnej. Tak widzę tę niedawną historię, ale piszę o niej w konkretnym kontekście, w przeciwnym razie nie bawiłbym się tym. Na Wawelu niech spoczywają w spokoju, nie ma żadnego oburzenia, żadnej profanacji, żadnej tragedii, może nawet jest zasługa. Wawel ma jednak drugie dużo ważniejsze dla losów Polski dno, tej Polski co w niej będę żył i po to te domysły, w moim odczuciu graniczące z bardzo dużym prawdopodobieństwem. Tych domysłów potrzebuję do innej odpowiedzi. Czy Jarosław Kaczyński zdecyduje się kandydować? Odpowiedź zawiera bardzo podobne kroki jak w przypadku Wawelu, to samo otocznie walczące o schedę będzie podpowiadać, że partia i Polska nie ma lepszego kandydata, że musimy z szacunku dla naszych zmarłych podjąć to wyzwanie, że jesteśmy im to winni.

To będzie drugie wytłumaczenie nieszczęścia i druga rekompensata osobistego bólu i znów bez względu na polityczne i racjonalne koszty Jarosław Kaczyński sięgnie po to paliwo i będzie pędził na oślep. Zanim się tak stanie jego partia musi zrobić kilka rzeczy. Przede wszystkim da na mszę za powodzenie przedsięwzięcia, a jak msza to i ofiara, na ołtarzu intencji trzeba zarżnąć ofiarnego koziołka. Musi partia PiS poświęcić jednego koziołka, który weźmie na siebie Wawel i to nie może być byle kto, to musi być ktoś ważny i najlepiej, żeby nie był całkiem głupi. Nie wiem kto to będzie, jak dla mnie PR-owsko idealne byłoby następujące powiedzenie: „Bielan się kolejny raz sponiewierał, Kowala na ołtarzu partyjnym powiesili, czy jak kto lubi zarżnęli”. Po tym jak już kozioł stanie się ofiarą, można pokazać obraz umęczonego brata, syna, lidera partii i zasługującego jak żaden inny na przejęcie prezydentury po wielkim Polaku, bo kto inny jeśli nie brat bliźniak wielkiego Polaka, może go zastąpić? Brutalne co napiszę, ale dopóki trwają uroczystości żałobne, dopóki widać trumnę, jest lżej, najgorszy moment jest wtedy gdy żałobnicy wychodzą z cmentarza, jeszcze gorszy następny dzień rano. Wtedy jest pustka i trzeba się czymś zająć. W takich warunkach Jarosław Kaczyński będzie podejmował ostateczną decyzję i odruchowo będzie szukał wypełnienia tej pustki, a po takich silnych doznaniach emocjonalnych, będzie też potrzebował równie silnego antidotum.

Psychicznie jest w dołku, jednak jeśli znów brutalnie patrzeć na okoliczności polityczne, to nie mógł nawet marzyć, i nie podejrzewam go, że marzył o takich idealnych warunkach. Ma w tej chwili wszystko, naturalny mandat, partia mu nie będzie się rozjeżdżać, bo nikt się nie odważy w tych realiach robić za „kreta”, nawet jeśli przegra i tak będzie mógł wrócić na fotel prezesa. Ma społeczne współczucie i dzięki Lechowi Kaczyńskiemu inaczej na Kaczyńskich wielu zaczęło patrzeć. W zasadzie ma czas, nie musi już teraz wyznaczać swoich zastępców, wystarczy, że tym najwierniejszym, co się kolejny raz przysłużyli odda partyjne funkcje, reszta będzie siedzieć cicho. Nie wyobrażam sobie, aby w tej kampanii ktoś się odważył na jakąś debatę z Jarosławem Kaczyńskim, zresztą uważam, że to będzie w ogóle dziwna i oddzielna kampania, oni sobie, my sobie, kto pójdzie na ostro ten przegra…. i tu jest klucz. Staram się precyzyjnie wyrażać, gdy usiłuję analizować możliwe polityczne scenariusze. Polityczny scenariusz, który uznałbym za idealny to Jarosław Kaczyński prezydent, Donald Tusk premier, ALE koalicja rządząca POPiSPSL. Jedni piszą, że to naiwność inni, że to polityczna fikcja, ja twierdzę, że to jest polityczna i naturalna konsekwencja, tak stałoby się w każdej ugruntowanej demokracji. Cały ten projekt jest dla Polski idealny, przynajmniej w teorii i potencjale, ale wystarczy zmienić jedno i staje się tragedią, jakiej ja już przechodzić nie chce.

Wystarczy wyrzucić ze skrótu POPiSPSL, trzy litery PiS i mamy najgorszy możliwy scenariusz, który widzę tak. Pogubiony emocjonalnie Jarosław Kaczyński, napakowany przez swoich prostych i fałszywych doradców wizjami wielkiej Polski, rewanżem na wrogach i budowaniem VRP staje do boju o prezydenturę. Motywacją jest dla niego zemsta, odkucie się, bo wcześniej łże elity rozkradały Polskę, Ruskie mordowały przodków, teraz zabiły mu brata i partyjnych liderów. On nie ma szans na inne wiano w tych wyborach sam będzie szukał prostych wytłumaczeń i prymitywne otoczenie dostarczy mu tego czego szukać będzie. Stawiam, że nie wytrzyma w kampanii, palnie nie jedno głupstwo, ale za kulisami lub ustami swoich przybocznych i szybko wyborca zapomni o tragedii. Dlaczego na zapleczu? Ponieważ okrutny los dał Jarosławowi jeszcze jedno narzędzie, w tej kampanii bez trudu można zrobić to co się dotąd nie udawało. Można wystawić Jarosława jako kandydata i schować go jednocześnie medialnie, tłumacząc, że Jarosław w poczuciu obowiązku staruje, ale z powodu żałoby w kampanii nie będzie brał udziału. Absurdalne? Nie! Genialne, bo proste i w tych okolicznościach naturalne. Przeczyta, albo powie ze dwa wystąpienia z apelem do Polaków i to w tej kampanii wybitnie działałoby na jego korzyść, to w tej kampanii wystarczy. Jarosław pokazujący się jako zesłany przez niebiosa od szczególnych okazji, gotowa kampania, genialna kampania bez tych wszystkich rzeczy, które zawsze Jarosława Kaczyńskiego ośmieszały i burzyły krew widzom.

Pada też główne pytanie, czy Jarosław jest w stanie prowadzić politykę? Jak to czy jest w stanie? Przebóg, on już to udowodnił, przecież rozmowy z Dziwiszem to były klasyczne i na niewyobrażalnie wysokim szczeblu działania polityczne. Mnie irytowały komentarze, które mówiły o minach i gestach, w dniu tragedii, bo to są rzeczy naturalne w każdym człowieku, spontaniczne. Też chciałbym być sam w takiej chwili, to nie polityka, to emocje, ludzkie emocje. Ale negocjacje z Dziwiszem to już nie emocje, to polityka pełną gębą, polityka emocjonalna, ale taką Kaczyński zawsze uprawiał. Kaczyński jest politycznie przygotowany, niczego poza polityką już nie ma. Jarosława trudno będzie złapać na tym co myśli, trzeba będzie słuchać posłów i halabardników, którzy na pewno powtórzą tu i tam co słyszeli i dlatego to będzie niebezpieczna kampania Jarosława i sam Jarosław Groźny. Jego brat to był ktoś inny, zawsze to powtarzałem, przynajmniej mógł się przytulić do żony, pobawić z wnukami, Jarosław nie miał nikogo i teraz jeszcze stracił wszystko, on jest niebezpieczny jak nigdy dotąd. On nie zaopiekował się bratanicą, on ją potraktował tak jak umiał – politycznie. Gdyby tragedia zmieniła Jarosława w człowieka, który rozumie, że wobec ostateczności marne są nasze durne spory, gdyby się przełamał w stronę budowania Polski w inny sposób niż robił to dotychczas, byłoby świetnie. Ale on już wie, że Tusk ściskał się z Putinem i Wałęsa nie podszedł do niego przy trumnie brata, nie podał mu ręki. Wie, że znienawidzony Bartoszewski wykpił Lecha nazywając go prezydentem Warszawy. Wie, że Michnik już zaprzągł Wajdę i całe łże elity do pisania „listów intelektualistów” w sprawie Wawelu, teraz to do niego dociera, pierwszy szok minął, teraz szuka się przyczyn i profanatorów śmierci brata. Jemu to wystarczy, dla niego to stanowczo za dużo.

Niech mi język sparszywieje jeśli gadam od rzeczy i rzucam słowa jak kamienie, ale ja już jestem niemal pewien, że Jarosław Kaczyński miał do wyboru dwa impulsy po tej tragedii: stać się lepszym lub gorszym. Stanie się gorszy, pomoże mu w tym głupota jego otoczenia i jego samotność, stanie się gorszy nie lepszy i ja takiego prezydenta Jarosława Kaczyńskiego nie poprę, ledwie mi się udawało z Jarosławem takim jakim jest, z takim jakim się stanie nie mogę się upierać przy pomyśle, który w ciągu kilku dni stracił na aktualności. Mało, że nie poprę, zrobię wszystko, aby Jarosław Kaczyński prezydentem nie został. Wystarczyło mi kilka dni, aby pozbyć się złudzeń co do możliwości powstania szerokiej koalicji, wystarczyło mi dokopanie się do drugiego dna Wawelu. Zapowiada się na kolejną krwawą wojnę polsko polską i taniec na grobach, na martyrologię, która zahamuje wszelkie działania na palcach budów. Tego nie chcę. Modliłem się ateistycznie, żeby Jarosław dostał emocjonalny impuls w przeciwnym kierunku, żeby miał koło siebie Kowala i Poncyliusza, ale tam stali i stać będą Bielan z Kamińskim, czai się tam Ziobro, po rękach całuje Suski i zaczęło się od Wawelu, a skończyć się może Bóg wie na czym. Jeszcze jest cień szansy, jeszcze nie przesądzam, może wystawią kogoś spoza, kogoś ze środka, jednak jeśli kandydatem będzie Jarosław i przy nim Bielan z Kamińskim w sztabie, do pomocy Brudziński i gdy usłyszę pierwszy wypowiedziany między wierszami slogan: „Jeszcze NASZA PRAWDZIWA Polska nie umarła”, wrócę do stylu „prawdziwej” Matki Kurki i będę się starał zapobiec następnej narodowej tragedii.

Tak się w Polsce zmieniają polityczne scenariusze, z dnia na dzień i tu naprawdę trzeba uważać nie na to co się myślało wczoraj, ale o czym trzeba myśleć dziś, które do wczoraj nijak niepodobne. Jeśli się mylę i PiS oddeleguje kogoś „łagodnego” trzeba będzie pomyśleć jeszcze raz i znów inaczej, póki co stawiam na kandydaturę Jarosława Kaczyńskiego i to niestety stawiam na najgorszą formułę tej kandydatury, stawiam bez żadnej satysfakcji, dużo bym dał, aby mój pierwszy pomysł się udał, ale to już staje się mało realne i z każdym dniem będzie coraz bardziej nierealne. Nierealne również dlatego, że Tusk i Komorowski nawet jakby chcieli coś zaproponować, to po sygnale wawelskim zabetonowali się na amen. Tusk prawdopodobnie bardziej się boi Jarosława po katastrofie niż sprzed katastrofy i słusznie się boi. Pozostaje nieśmiertelne mniejsze zło, wolę już, żeby nic nie było robione, niż żeby zmartwychwstały demony rozpieprzania wszystkiego. Śmiertelnie zraniony Jarosław Kaczyński, to nie Lech Kaczyński, któremu udałoby się utrzymać kadencję, to zupełnie inni ludzie i inni prezydenci, a przede wszystkim zupełnie inne warunki i realia. Niech się pomylę i skuj baba dziada, z prawdziwą przyjemnością odszczekam wszystko.

 

Reklama

67 KOMENTARZE

  1. A ja dodam…
    Primo – MK w najwyższej formie, nawet umie uderzyć się w pierś i jeszcze to racjonalnie uzasadnia;
    Duo – niestety w ramach poprawności politycznej nikt głośno nie powie, że JK w ramach aberracji jest naprawdę bardziej niebezpieczny, niż przy bracie, który był łagodny, jednak bardzo sterowalny;
    Tertio – w przypadku kandydowania JK, każde uderzenie w niego w ramach kampanii będzie traktowane jako uderzenie w “męczennika” i “bohatera narodowego”, spoczywającego zresztą na Wawelu LK. I tylko mam nadzieję, że JK jak najwięcej uderzeń w niego będzie traktował jako uderzenia w LK. Ergo – w ramach kampanii przeciwnicy JK nie powinni uderzać w LK tylko w premierowanie JK. Ergo secundo – może w końcu ktoś odważny powie w mediach: LK umarł tragicznie, ale złym prezydentem był.

  2. Podziwiam
    próbę “wczucia się w sytuację” JK. Próba udana, ale ja bym się nie odważył.

    Co do “wrócę do stylu „prawdziwej” Matki Kurki” – nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki i oby nie było okazji próbować. Chociaż sytuację oceniam podobnie.

    A w ogóle tekst jest wybitny. Szacun.

    • Quackie
      Wypowiem się jedynie do drugiej części Twojego komentarza.
      Piszesz: nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.
      Nie wiem, czy wiesz, że ta forma tej paremii jest daleką jej nadinterpretacją.
      W oryginale było: Nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki.
      A dlaczego autor powiedzenia tak rzekł: bowiem nurt tej samej rzeki jest za każdym razem inny.
      I powiedział prawdę – nie można bowiem wejść drugi raz do tej samej rzeki, bowiem ona nie płynie tak samo.
      Ergo: można tę samą sytuację oceniać inaczej, gdyż właściwości otoczenia (nurtu tej rzeki) są inne.

  3. mój profesor z seminarium
    dość blisko z PiSem będący,będący zarazem w komitecie wyborczym Lecha wcześniej,słyszał o kandydacie-nie chodzi o Jarka czy Ziobrę,o kogoś “mędrszego”.ale nie wiem kto to dokładnie,być może napomknął że to ktoś z Krakowa,ale szczegółów nie chciał podać…

    • Pozwól,
      że nie zgodzę się z Tobą Droga Jasmine, bo do tej pory widziałem coś dokładnie odwrotnego.

      Ludzie, którzy gonili za pieniędzmi i uciechami codzienności, nagle przystawali, pytając samych siebie – jaki to ma sens?

      Widziałem też u jednej z najbliższych sobie osób, olbrzymie poczucie winy za to, co stało się z jej najbliższą osobą, mimo, że niczym nie zawiniła. I cierpienie w takich momentach nie upadla, lecz wyniszcza radość życia, zabija uśmiech, rozrywa duszę, nadwątlając siły ciała.
      Ale jeśli znajdujesz w tym wszystkim pocieszenie i prawdziwych przyjaciół, to dźwigasz się z tego stanu, bo zauważasz, że innego wyjścia po prostu nie ma.
      I do tego potrzebna jest wiara. Tak, właśnie ona. I nawet nie jest najważniejsze, czy ktoś wierzy w Boga Chrześcijan, czy jest przedstawicielem innej religii.
      Są rzeczy, pytania, na które ie sposób znaleźć odpowiedzi na gruncie tylko logiki i zdrowego rozsądku.

      Choć przyznam na koniec, że rzeczywiście w sytuacji politycznych oczekiwań i politycznych przyjaciół, którzy są reprezentantami rozpolitykowanych do granic możliwości wyborców, to wszystko o czym napisałem, może stracić na znaczeniu w obliczu – obowiązku politycznego istnienia właśnie.

      Serdecznie pozdrawiam

      • Wyciszenie, refleksje, wariaci…
        Chyba jak nigdy zgodzę się z Kurakiem. Kaczyński jest teraz najbardziej niebezpieczny. Nie ma brata któremu może zaszkodzić – ma teraz brata, wobec którego każdą krytyczną wypowiedź można obrócić przeciwko mówiącemu – bo o zmarłych, bo bohater (k.wa jaki bohater???), bo na Wawelu (w sieni dyktatora Polski) itepe.
        Prawdę mówiąc, tragedia tragedią, ale po odrzuceniu emocji katastrofa to gwiazdka z nieba dla Jarosława. I boję się, że on może tak to potraktować. Żywy Lech mógł przegrać wybory, martwy – stanie się świętym patronem kandydata PiS, ktokolwiek nim będzie. A będzie nim na pewno ktoś co najmniej tak posłuszny Prezesowi jak jego brat. I wątpię, by Jarosław został kandydatem na prezia. On nie jest dziki, zaszczuty i może jestem okrutne, ale zdaje mi się, że również jakoś tam strasznie nie jest pogrążony w tragedii. Niemal jestem pewne, że bardziej obchodzi go los matki w szpitalu, o ile czyjkolwiek. A co do kandydowania – gdyby Jaro chciał być prezydentem, startowałby już dawno, a jego brat by nawet nie pisnął. Kaczyński wie, że prezydent to pusta forma i niewiele treści – właśnie dlatego wypchnął tam brata, by był formą i wykorzystał te niewiele treści dla dobra jego planu. Kaczyński nawet nie bardzo chciał być premierem, jego marzeniem jest władza, owszem, ale z możliwością zwalenia odpowiedzialności za błędy na innych – stąd Kazio Pacynka, największa parodia premiera w historii III RP. Władzę w Polsze ma premier i rząd, Prezio ma weto i konieczność opanowania choćby pozorów dyplomacji, a Kaczyński ma 3% poparcia. Rachunek jest prosty.
        Może tragedia zmieniła Kaczyńskiego, ale wątpię w to szczerze. Wybryk wawelski wskazuje, że ten człowiek wszystko traktuje instrumentalnie, w tym trupa brata.
        Pierwszy bąk z resztą został wypuszczony, jak zwykle przodem puszczono wiejskiego głupka z kijem. Wiejski głupek już chciał koronować kiedyś jednego trupa (zmarłego circa about 2k lat temu) na króla tego kraju, teraz pierdnął o rosyjskim spisku i zdołał między wiersze wsadzić Tuska i Komorowskiego. Kampania wyciszona, spokojna i w zadumie (ha ha ha) rozpoczęta.

      • Wyciszenie, refleksje, wariaci…
        Chyba jak nigdy zgodzę się z Kurakiem. Kaczyński jest teraz najbardziej niebezpieczny. Nie ma brata któremu może zaszkodzić – ma teraz brata, wobec którego każdą krytyczną wypowiedź można obrócić przeciwko mówiącemu – bo o zmarłych, bo bohater (k.wa jaki bohater???), bo na Wawelu (w sieni dyktatora Polski) itepe.
        Prawdę mówiąc, tragedia tragedią, ale po odrzuceniu emocji katastrofa to gwiazdka z nieba dla Jarosława. I boję się, że on może tak to potraktować. Żywy Lech mógł przegrać wybory, martwy – stanie się świętym patronem kandydata PiS, ktokolwiek nim będzie. A będzie nim na pewno ktoś co najmniej tak posłuszny Prezesowi jak jego brat. I wątpię, by Jarosław został kandydatem na prezia. On nie jest dziki, zaszczuty i może jestem okrutne, ale zdaje mi się, że również jakoś tam strasznie nie jest pogrążony w tragedii. Niemal jestem pewne, że bardziej obchodzi go los matki w szpitalu, o ile czyjkolwiek. A co do kandydowania – gdyby Jaro chciał być prezydentem, startowałby już dawno, a jego brat by nawet nie pisnął. Kaczyński wie, że prezydent to pusta forma i niewiele treści – właśnie dlatego wypchnął tam brata, by był formą i wykorzystał te niewiele treści dla dobra jego planu. Kaczyński nawet nie bardzo chciał być premierem, jego marzeniem jest władza, owszem, ale z możliwością zwalenia odpowiedzialności za błędy na innych – stąd Kazio Pacynka, największa parodia premiera w historii III RP. Władzę w Polsze ma premier i rząd, Prezio ma weto i konieczność opanowania choćby pozorów dyplomacji, a Kaczyński ma 3% poparcia. Rachunek jest prosty.
        Może tragedia zmieniła Kaczyńskiego, ale wątpię w to szczerze. Wybryk wawelski wskazuje, że ten człowiek wszystko traktuje instrumentalnie, w tym trupa brata.
        Pierwszy bąk z resztą został wypuszczony, jak zwykle przodem puszczono wiejskiego głupka z kijem. Wiejski głupek już chciał koronować kiedyś jednego trupa (zmarłego circa about 2k lat temu) na króla tego kraju, teraz pierdnął o rosyjskim spisku i zdołał między wiersze wsadzić Tuska i Komorowskiego. Kampania wyciszona, spokojna i w zadumie (ha ha ha) rozpoczęta.

  4. Dodam tylko
    że z właściwą sobie zgryźliwością niczego lepszego się po Jarosławie nie spodziewałem.
    Sam życzę mu obecnie jak najlepiej – głównie wyciszenia – bo desperat przyciśnięty do ściany może być dramatycznie niebezpieczny.
    Oby przynajmniej Alika nic złego nie spotkało…

      • Myślę Matko ze smutkiem i
        Myślę Matko ze smutkiem i złością, że możesz zacząć ostrzyć pióro….
        Na Jarosława wpływ mogli mieć jego matka i brat. Brata nie ma, a matka…
        Wszyscy ci ,którzy teraz staną u jego boku, będą walczyć o życie.
        Zwyczajnie i po prostu powiedział o tym Kamiński u Olejnik. Powiedział, że on wszystko zawdzięcza L.Kaczyńskiemu. I fakt zawdzięcza. Ilu jeszcze w Pis’ie Kamińskich ?
        I co zrobią w przypadku porażki ? – Brud, smród i suchy chleb dla konia ?
        I obym się mylił , ale teraz będzie: My jesteśmy tu gdzie mój brat – oni, tam gdzie oprawcy z Katynia. A z ciałem prezydenckiej pary na Wawelu walczyć nie sposób…Machiavelli mógł by nauki pobierać.
        Nie wiem, czy tylko ja tak mam, ale powoli “strach” się na ulicy odezwać – bo przecież L.K to jedyny patriota polski był. A zamieszanie z ujawnieniem autora pomysłu z Wawelem też mówi co nieco.
        Ku…a, od XX lat sprzątamy burdel na parterze, a zanosi się, że spierdzieli nam się pierwsze piętro na głowy.

  5. on nie wygląda na fanatyka
    Bardzo dobra analiza tej postaci, jednak mam wątpliwość czy JK jest człowiekiem “aż tak” kierującym się emocjami.
    On raczej chłodno realizuje plany i myśli zanim coś zrobi. Głupoty mówi dość rzadko i to raczej ustami swoich ludzi.
    Jemu żaden sojusz nie stoi kością w gardle, jeśli jest do czegoś przydatny.

    Oczywiście to, że ma być może jakiś plan zamiast bezmyślnej nienawiści, nie jest żadną pociechą.

  6. Często bywam naiwny i na tej
    Często bywam naiwny i na tej naiwności czasami sporo tracę. Teraz mam nadzieję, że ta tragedia zmieni także Jarosława Kaczyńskiego. Nadzieja pewnie naiwna, bo myślę oczywiście o zmianie na lepsze. Kaczyński ma świadomość tego, że tak naprawdę to on wpakował Brata na pokład tego feralnego samolotu. Musi mieć przez to jakieś, chyba nie małe poczucie winy. I to poczucie winy, ten ogromny kop po dupie, możliwe że pierwszy w życiu w tej skali może czy nawet musi mu dać do myślenia.
    Jarosław Kaczyński stracił wszystko, choć tracąc wszystko doprowadził w dużym stopniu do realizacji swoich założeń. Fakt , że w końcowej fazie po trupach. Ale obecnie o Polsce się mówi, i to mówi dobrze. Także w kontekście historycznym. Rosja straciła legitymację do robienia sobie dalej jaj kosztem naszego kraju, a Rosja od lat rozdaje karty w Europie, chociaż eurosocjalistom zawsze wydawało się inaczej.
    Szef PiSu nie powinien startować w wyborach i raczej nie będzie. Ma świadomość tego, że PiS nie istnieje. Ma świadomość końca pewnej drogi, i ma świadomość tego splendoru, który spływa teraz na Prezydenta. Mam nadzieję, że to mu wystarczy. Musi, bo wie, że nie ma już szans na nic innego, nie z Karskim, Szczypińską, Macierewiczem czy Ziobrą. A na stworzenie czegoś innego i silnego, praktycznie od podstaw nie ma już sił nie mówiąc o poparciu społecznym. Może za 5 lat, z następnym wyborami prezydenckimi.
    Nie będę dalej prorokował, powiem jedynie, że pierwsze publicznie słowa wypowiedziane przez Jarosława rozwieją wszelkie możliwości i pokażą w która stronę zwróci się jego ego. Wypowie je dopiero po uroczystościach, więc mamy jeszcze trochę czasu, który możemy poświęcić na wszystko co lubimy…

    Pozdrawiam
    Pank Pank

  7. Uprzejmie proszę porównać wpisy
    i (zwłaszcza) komentarze następujących nicków:
    Soosell
    dedalus
    szukrijew
    Juzwa
    zlotousty_klamca
    ojciec_milicjant
    Antyszwed
    gryzon
    moje (quackie)

    a zresztą najlepiej polecieć po całości.

    A dopiero potem osądzać, ilu tu fanów jednej opcji, czy też Matki Kurki.

  8. odwieczny piastownik posad
    Romaszewski?
    Oby nie.
    To człowiek niezdolny do współpracy z kimkolwiek. Nadęty i bucowaty ponad miarę, od lat przyjmuje obojętnie jakie, byle wysokie stanowisko. Trzymają go z daleka od konkretnej roboty, bo rozpieprza wszystko za co się złapie.
    Do tego jeszcze te obłąkane spojrzenie…

  9. Są dwie możliwości:
    1) Silny

    Są dwie możliwości:

    1) Silny kandydat z zewnątrz PiS lubiany i szanowany społecznie, taki jak na przykład ŚP Religa. Ja takiego kandydata, który byłby na miarę Religi nie widzę. To jest najrozsądniejsze, ale co z tego kiedy nie ma kandydata.
    2) Jeśli kandydat z PiS to nie ma silniejszego niż Kaczyński na fali tego co się stało i nawet ta najsilniejsza kandydatura nie daje żadnej gwarancji i moim zdaniem niewielkie szanse jakieś 30%.

    Komorowski? A co się takiego stało, żeby Komorowski nagle stracił poparcie? Komorowski niczego głupiego nie zrobił, PO niczego głupiego nie robi, to PiS poleciał Wawelem, a PO to rozsądnie zniosła, nawet Palikot trzyma gębę na kłódkę. Wyborcy nie zmieniają preferencji ot tak sobie, a w samolocie zginęli też ludzie PO, wszyscy tam zginęli zatem na samej tragedi daleko się nie zajedzie.

    Kaczyński wcale nie musi się pokazywać i to z tych powodów, które wskazałeś. Załamany, czuwa przy matce – Piękna, romantyczna kampania, zmiękczająca wizerunek – Genialne. Moim zdaniem nikt się specjalnie nie będzie pokazywał, a jak to będzie robił to najdelikatniej jak się da, nikt się nie odważy złamać tabu – to jest polityka.

    Marta Kaczyńska przyszła mi do głowy, to byłby strzał ogromnego kalibru, ale o ile bez trudu wyobrażam sobie pozbieranego Jarosława, to Jej nie wyobrażam sobie w ogóle.

    • Po raz pierwszy od dawna nie
      Po raz pierwszy od dawna nie mówi się o PO, a wiadomo, że od czasu prawyborów mówiło się wyłącznie o tej partii. I jeszcze długo tematem nr 1 będzie sobotnia tragedia z różnym aspektami z nią związanymi. Komorowski już jest de facto prezydentem, choć wybory odbyć się muszą, taki jest porządek konstytucyjny. Nie wiem jak to wszystko przełoży się na frekwencję, ale raczej pewne, że te wybory Komorowski wygra. Nie miałby szans gdyby w wyborach mogli startować nieżywi. Były już Prezydent na tej obecnej fali te wybory by wygrał i zapewne stworzył by się wtedy najlepszy Urząd w historii.

      Nie wiem kto stanie się przeciwnikiem Komorowskiego w tych przyszłych wyborach, najlepszym choć całkowicie nierealnym wariantem byłby start kogoś z PO. ta partia i tak się podzieli prędzej czy później bo pełni władzy Tusk nie utrzyma a poważnych przeciwników i tak już ma tylko (chyba) pod swoim dachem.

  10. Trochę
    jakby nie bardzo to widzę konstytucyjnie. A po drugie to już by była wojna domowa z PiSem. A po trzecie Komorowski mnie drażni (jest zbyt protekcjonalny) i jeśli już ma być prezydentem to niech się trochę postara – nie może mu nic przyjść tak za darmo.
    Ps. W ogóle to prowokator z Ciebie. Zapewne na czyichś usługach:-)

  11. Jakkolwiek będzie, nie będzie lepiej. Znacie to?
    Misjonarz spotyka w dżungli ludożercę. Zestrachał się, więc pada na kolana i błaga:
    – Boże, spraw, by człowiek ten okazał się chrześcijaninem.
    I oto staje się cud. Ludożerca doznaje objawienia. Pada na kolana, składa ręce i zanosi modły:
    – Boże, pobłogosław ten posiłek…

  12. Zgadzam się z plusami.
    To się nazywa myślenie pozytywne. Miałam na myśli li tylko Jarosława i to, że natury nie zmienisz. Natury Jaroslawa, ale i natury jego elektoratu. Nawet jeśli nie PiS, to ktoś ich zagospodaruje i oby nie jeszcze gorszy paranoik. Problem z lewicą jest taki, że cieniutka i rozproszona. Może to szansa na połączenie? Borowskiego dziś słuchałam, coś bąkał na ten temat, ale czy Napieralski dorósł? Przy Borowskim przestałby grać pierwsze skrzypce.

  13. Mam wrażenie, że zebrała się
    Mam wrażenie, że zebrała się publika i czeka na to czy JarKacz puści pawia, pierdnie czy zaklnie w najlepszym przypadku w poniedziałek. Nie ma innej opcji poza tymi trzema! A mnie wydaje się, że on sam odstawi się na boczny tor w PiS. Kandydatem do oglądania żyrandoli nie będzie.

  14. Wróżenie z katafalku
    rzadko przynosi właściwe wnioski.
    Wszelkie znaki na ziemi i niebie wskazują na to, że JarKacz miał ogromną szansę na wyjście na pozycję lidera. Popełnił jednak faul taktyczny, który jeśli zostanie przez innych zawodników wykorzystany może doprowadzić do dyskwalifikacji…
    Ktoś mnie tu wspomniał i umieścił na liście składającej się z samych twardogłowych.
    Ciekawe, bo kilka miesięcy nie pokazywałem się tutaj…
    Musiałem sobie zrobić odwyk.
    Warto było.

    • Nie twardogłowych, monsieur
      RÓŻNORODNYCH pod względem sympatii politycznych, używanych argumentów i stosunku do Matki Kurki, jako że anonimowy internauta zarzucił w komentarzu, iż nie da się z nami rozmawiać, ponieważ jakoby jesteśmy fanami (Kuraka zdaje się).

  15. Typowe przenoszenie swoich oczekiwań na kogoś
    “Pan, panie Kurka tez to swietnie widzi, sam Pan pisal niedawno, ze lepiej glosowac na PIS niz na PO i nazywal Pan PO mafia. Pan tez ma nadzieje, ze taka Polska nie wygra.”

    Guzik, MK chodziło o utrzymanie równowagi między jednymi a drugimi. Bezkrytyczni zwolennicy PO obrazili się, kiedy MK zaczął krytykować ich partię, zwolennicy PiS mieli mu za złe komentarze z lat 2005-2007… Tak się można jeszcze wozić długo i (nie)szczęśliwie.

  16. Zapytałem nie tak dawno , cóż takiego się dzieje
    w Waszych umysłach na dźwięk ,,Ka” albo wyświetlone na ekranie : Kaczyński ? Cóż takiego się dzieje ,że nawet ,zdawać by się mogło,chłodny i racjonalny umysł przestaje działać , a jedynie płat czołowy steruje emocjami? Każda dyskusja o Kaczyńskim przypomina tylko dokładnie wytresowane odruchy – NIC WIĘCEJ. Co możesz Matko wiedzieć o stanie ludzkiego ducha po utracie najbliższych? Co Wy,kurwa,możecie wiedzieć o umieraniu? Co wy,kurwa,wiecie o spotkaniu ze śmiercią? Napiszcie kiedy Wam umrze,najlepiej nagle,ukochana mama,albo tato,albo córka,albo syn ukochany i jedyny.A ja wtedy – jako Wujek Dobra Rada – kilka durnych i pustych frazesów….

    • Milicjancie,
      Na tym portalu są ludzie niemłodzi, to nie jest onet. Tubylcy już strat osobistych doświadczyli, acz nie pisza o tym bez wyraźnego powodu.

      Kaczyński to jest polityka. Tragedia, ale na poziomie publicznym, nie prywatnym.

      Coś mi brzmi, że masz Ojcze w sobie coś bolesnego, co Cię dziubie i spokoju nie daje.
      Napisz na pocztę wewnetrzną.

      Tymczasem się trzymaj!

  17. miałem się w żałobie nie odzywać, ale nie wytrzymam.
    ” a skończyć się może Bóg wie na czym”.

    Trzeba myśleć trochę bardziej do przodu, a nie pisać pierdoły i potem odszczekiwać.

    Jest dużo gorzej niż piszesz.
    Oto Jarosław zostaje prezydentem i obwinia po swojemu Rosję o śmierć delegacji, głowy państwa. Robi z nich ofiary zamachu i podważa całe śledztwo wspólnej komisji. Ma za sobą “parę królewską” i rozwścieczony tłum wyznawców jedynie słusznej idei zamachu. Preparuje dowody a oponentów odsyła na Wawel. Eskaluje konflikt na granicę wojny? Domowej, ale co gorsza również z Rosją.
    Czy to możliwe?
    Aj, jaj – możliwe. Wszak nie ma nic do stracenia. Po nim tylko popiół i zgliszcza.

    Ty się MK w końcu zastanów co piszesz i jaki wpływ mają Twoje słowa na maluczkich. Zacznij myśleć odpowiedzialnie, a nie tylko o dobru swojego portalu.
    Ugryś się w palce, w język, w cokolwiek i przestań wypisywać co Ci się wydaje, a pomyśl o konsekwencjach, a nie kontrowersjach.

  18. To dlaczego nie protestujecie przeciw tandetnej
    psychoanalizie – stanu ducha i umysłu Jarosława K. ? Tak tandetnej jak tandetny jest psycholog usiłujący niwelować skutki PTSD na przykład. Psychologowie polscy ,wzorem amerykańskich psychoanalityków,zaopatrzyli się w kozetki.Naoglądali amerykańskich filmów.I świrują psycho-cośtam. Ale to nie takie proste drogi Matko. Życie po śmierci najbliższej osoby zmienia się już tylko w nędzną wegetację . Bez znaczenia jak ją nazwiemy.Bez znaczenia jak potrafimy odegrać ,,otrząsanie się” albo ,,powrót do normalności” .Bywa też tak,że sobie doskonale ,,z tym” poradziłeś , tak doskonale , że budzisz się w szpitalu bez klamek. Wiem również ,że jest druga kategoria ludzi , ludzi którzy mogą zakopać do piachu całą rodzinę i opłakiwać jedynie to,że klecha wziął trzy stówy za pogrzeb. Ale wiesz doskonale,że Kaczyński to ta pierwsza kategoria, i ,że już nigdy nie będzie taki jak był .Może Cię nawet spotkać wielki zawód – jeżeli wycofa się z polityki albo przynajmniej z pierwszej linii. Powiedział w Smoleńsku do Bielana : to koniec mojego życia. Ja wiem,że nawet taki zgaszony i złamany stanowi /Twoim zdaniem/śmiertelne zagrożenie.To fantasmagorie.Prawdziwe zagrożenie to roszady kremlowskich ,,szachistów” – szkoda,że tego nie widzisz. Wydymać Polaka to zadna sztuka,ale wydymać i dostać za to podziękowanie na piśmie – to jest coś!