Reklama

Jeden z mentorów peerelowskiej bohemy, wysmarował w swoim sraczu najnowsze napisy. Obsmarował artysta ściany i „organa konstytucyjne”. Wyszło z tego jak zwykle trochę przaśnej zabawy, która w zupełności wystarczy do zaspokojenia gustów aktorów reklamujących produkty Biedronki i dyrektorów teatrów debiutujących na „fejsie”. Lada dzień nada się tym bździnom rangę gombrowiczowską lub porówna z innym „Cricot 2”, ale póki co kawał niezłej zabawy i na całkiem niezłym poziomie możemy sobie poobserwować już dziś. Napisy w sraczu żydowskiego satyra miały ilustrować dialog między trzema politykami: Schetyną, Tuskiem i Kwaśniewskim. Wypowiedzi mężów z klanu natychmiast stały się przedmiotem szerokich analiz. Lud się podzielił na dwie grupy analityczne, pierwsza od razu wyczuła, że żydowski satyr robi sobie jaja, druga poważnie zaczęła się zastanawiać nad autentycznością dialogów. Miałem tego nie robić, żeby nie paskudzić we własnym gnieździe, ale niestety jestem zmuszony zacytować napisy ze sracza, ponieważ mam i ja swoją obserwację, którą najlepiej odda pewne zestawienie. Oto fragment dzieła gombrowiczowskiego, na miarę gustów peerelowskiej bohemy:

S: – Ale czapkę przyodział. I wciąż z tym tabletem. W szpitalu nago zdjęcia, klata w Miami, jakieś małpie cyrki…
T: – Technologia nie dla każdego. Jak ta z Poznania od teatru, y… no, ch**a papieża…
S: – No, wrąbała się po uszy. Posuną ją, nie ma siły.
T: – Tym bardziej, że on nie aż taki ch*j. Na moje kapował, ale teraz czyszczą.
S: – Czyszczą. A Lecha z gejami za murem powinni posadzić na trybunie.
T: – To by przeskoczył (śmiech).
S: – A potem zakaz stadionowy…
T: – I co on, bidul, będzie robił? Żonkę męczyć, bo już dosyć Ameryki.

Reklama

Litery wskazują na nazwiska mężów z klanu, resztę to sobie każdy oceni jak umie i lubi, natomiast jeśli chodzi o mój gust, to chcę przede wszystkim powiedzieć, że obie połowy ludu mają rację. Ta połowa, która wyczuła w powyższym dialogu ewidentne jaja mam rację, bo w oryginale dialogi mężów z klanu wyglądają następująco:

R.S.: No wiem, no k…, no przecież, no ja chciałem się, chciałem właśnie zapytać, co tam, jest jakaś szansa? No bo wiesz, k…, daj spokój, mam nadzieję, że tam ze mną już będzie wszystko w porządku, nie?

Z.Ch.: Z tobą na… na 90 proc., Rysiu, że załatwimy. Tam walczę, nie jest łatwo, tak ci powiem.

R.S.: To są k… tak, ja wiem. Ale byś wykorzystał do tego, k…, Mirka i… i… tego drugiego, nie?

Z.Ch.: A z nim nie gadam, to powiem ci szczerze, Rysiu, że tak, bo wiesz…

R.S.: Grześka zarazić tą sprawą, bo oni rozpierd…

Z.Ch.: Ja ci powiem szczerze Rysiu… ja już nie mam siły sam walczyć z tym wszystkim… jakby Grzegorz, Mirek trochę pomogli mi… przecież wiesz, biegam z tym sam… blokuję tę sprawę dopłat od roku… to wyłącznie moja zasługa.

Jak widać oryginał przerasta radosną twórczość o kilka łbów i dlatego ma tez rację lud, który uwierzył, że rozmowa opublikowana w „Cricot 2” jest autentyczna, ale pewnie się Grzechu i Donald trochę krępowali, w końcu wszędzie kamery, smartfony itd. Z reakcji jednej i drugiej połowy ludu wzięło się moje poczucie humoru. Cholernie się ubawiłem tym, że ludzie zaczęli się zastanawiać nad prawdziwością przekazu, bo mieli do tego mocarne podstawy i wcale się naiwnie nie zachowali i równie mocno się ubawiłem reakcją przeciwną, bo bardziej pilni i masochistyczni obserwatorzy sceny politycznej od razu wiedzieli, że to za cienkie, jak na oryginał. Z tym, że cienkość nie wynika z topornej stylistyki użytej przez kancelistów żydowskiego satyra, ale z kultowego zawołania: „Panowie, Panowie, Panowie! Za mało „kurwa”. Kurwa! Powtarzamy! Kurwa!”. Dowcip wbrew pozorom i intencjom jak dla mnie wyszedł idealnie i kompletnie.

Reklama

12 KOMENTARZE

  1. cholera wie
    Dialogi wyglądają jak prawdziwe, ale czy takimi są, to nie wiadomo.
    W paru miejscach chyba pomylono teksty i osoby (albo gorzej zmyślono – jeżeli zmyślono).
    Oni na codzień mało bluzgają, ilość bluzgów wzrasta gwałtownie jeśli mówią o interesach.

  2. cholera wie
    Dialogi wyglądają jak prawdziwe, ale czy takimi są, to nie wiadomo.
    W paru miejscach chyba pomylono teksty i osoby (albo gorzej zmyślono – jeżeli zmyślono).
    Oni na codzień mało bluzgają, ilość bluzgów wzrasta gwałtownie jeśli mówią o interesach.

    • czasem przegrywał
      Zdajsie Urban przegrał proces w sprawie o obrazę papieża. Było też coś  kiedy wyciągnął podrobioną lojalkę J. Kaczyńskiego. Ale wtedy zachował się porządnie, odszczekał, i przyznał się że dostał fałszywy kwit z ubecji.

    • czasem przegrywał
      Zdajsie Urban przegrał proces w sprawie o obrazę papieża. Było też coś  kiedy wyciągnął podrobioną lojalkę J. Kaczyńskiego. Ale wtedy zachował się porządnie, odszczekał, i przyznał się że dostał fałszywy kwit z ubecji.