Reklama

Dotyka

Dotykanie tego tematu już mnie nuży i dotykam niechętnie, ale coś się zmieniło, dlatego ze sporym dystansem i trochę na siłę napiszę o tej kolorowej Europride. Na wstępie pragnę zauważyć, że moja niegdysiejsza teza głosząca w Polsce i na świecie margines pedalski, sprawdziła się w 100%. Na paradę przyszło zamiast 120 tysiecy pedałów ledwie 8 tysięcy, zamiast 460 posłów, bodaj dwóch. Pedały to margines. Homoseksualistów jest znacznie więcej, ale wbrew powszechnej histerii nie ma w Polsce żadnych nagonek katolickich i ciemnogrodzkich, jest mniej więcej taka sama siła radykałów od kastrowania pederastów, jak samych pedałów. Świat i Polska w świecie ma jak najbardziej zdrowe proporcje, „statystyczny” homoseksualista ma w głębokim poważaniu uliczne cyrki i jak każdy dojrzały seksualnie i emocjonalnie człowiek, nie czuje najmniejszej potrzeby ekshibicjonizmu. Staropolskie zawołanie o tajemnicach alkowy ciągle jest na czasie i nie ma tu żadnej hipokryzji, o seksie mogę pogadać jak o szansach Lecha w pojedynku ze Spartą, ale opowiadanie o tym jaki jestem sprawny, tudzież zaniemogłem, nie mieści się w moich potrzebach bieżących, przeszłych i przyszłych. Mówiąc krótko moja sprawa i mojego partnerki/partnera, manifestowanie pozycji i satysfakcji, tudzież braku satysfakcji seksualnej jest dla mnie dziecinadą. Te parady kojarzą mi się z chłopcami w gimnazjum, którzy mierzą sobie członki, albo onanizują w grupie, żeby było weselej. Ale, żeby nie było, mnie ta parada oczywiście powiewa, taki jest urok swobody wyrażania siebie i nikomu nie zamierzam zabraniać wyrażania śmieszności zmieszanej z groteską.

Reklama

Ma to jeszcze inny plus, mianowicie w Polsce już nie jeżdżą furmanki, ale kolorowe przyczepy ciągnięte przez Mercedesy, zatem mamy w wyobrażeniu przeciętnego ćwierćinteligenta pełną cywilizację. No i super, no i fajnie, po cóż ćwierćinteligentom dostarczać paliwa pod te wszystkie cudaczne teorie, jakoby w Polsce homoseksualista był kamienowany. Po drugiej stronie, byli oczywiście ci co śpiewają i skaczą, aby podkreślić, że nie są pedałami, hej, hej, hej, hop, hop, hop. Też ich było malutko, w związku z tym trzeba uzupełnić tezę, że cała ta zabawa w pedalstwo i ultrakatolicyzm to jest piaskownica dla promili. Pobożny Polak w statystykach odpowiada, żeby na swoim prześcieradle robili sobie co chcą, a homoseksualny Polak zgadza się z tym zupełnie. I to w zasadzie tyle co można opisać, napisać, podsumować, gdyby nie dwa zjawiska towarzyszące tym wygłupom. Pierwsze zjawisko towarzyszące to oczywiście obecność polityków. Dość znamienne jest, że z partii „liberałów”, ani jeden nosa nie wyściubił nawet ten pupil „elit” o twarzy wiejskiego przygłupa. Nikogo nie było, zabrakło odwagi, żeby podkreśli swoją światłość i europejskość. Z lewicą też cieniutko, Kalisz pajacował na lawecie, Wenderlicha nawet nie widziałem, ale pono był. Kolejna cegiełka do tezy, politycznie ten temat jest marginalny, jak In vitro, gada się o tym tylko po to, żeby podrażnić ideologicznie, nic więcej. Politycy są mocni w gębie, ale do przekraczania norm obyczajowych mało skłonni, oczywiście publicznie, bo na zapleczu to cuda się dzieją i taka parada ledwie za przedszkole może uchodzić.

Drugie zjawisko, to te nieszczęsne adopcje i małżeństwa, których nie będę roztrząsał, ponieważ rozmowa o tym czy dwa samce bociany mogą zrobić jajo jest dla mnie rozmową idiotyczną. Roztrząsnę za to inny temat, czyli równie często podnoszone kwestie prawne i tu jestem jak najbardziej za. Taki zapis, że partner partnerowi może przekazać to co ma, albo może wziąć sobie na raty TV wykazując wspólne dochody mógłby być już dawno uchwalony. Co więcej mógłby być uchwalony przez aklamację i bez żadnego sporu. Jakim to cudem? Prostym zabiegiem, nie cudem. Po prostu wystarczy stworzyć ogólny zapis na zasadzie notarialnej, dający możliwość dziedziczenie i takich samych praw jakie mają małżeństwa, w dowolnych konfiguracjach, na przykład brat bratu, siostra siostrze, czy sąsiad sąsiadowi i po sprawie. Mamy odwieczny problem załatwiony, tylko kto na to pójdzie? Przecież w tym nie ma żadnego ognia, nie będzie mogła Szczuka pogadać o ciemnogrodzie, nie będzie mógł Jurek z Terlikowskim zakładać poświęconych pasów cnoty. Tak czy siak, mieliśmy, mamy i będziemy mieć do czynienia ze zjawiskami marginalnymi, a parada to spektakularna porażka ekstremizmu po obu stronach barykady, nawet media nie chciały się tym specjalnie zajmować, nuda panie, nuda. Temat się zgrał i oby jeszcze co najmniej kilkanaście dyżurnych tematów z podobnego koszyk się zgrało, jak głupkowate parytety, czy inne In vitro.

Reklama

18 KOMENTARZE

  1. Prawdopodobnie SLD po wakacjach zgłosi
    projekt ustawy o związkach partnerskich. Z wczorajszych opowiadań R. Kalisza i dzisiejszych K. Piekarskiej wynika, że mają tu być regulowane wyłącznie sprawy finansowe. Zapisy są na tyle ogólne, że ustawa będzie obejmować nie tylko związki homo- ale i heteroseksualne (konkubinaty). Wzorowany na rozwiązaniach francuskich; co ciekawe we Francji z ich ustawy podobno skorzystało więcej par hetero niż homo. Racją jest, że już wiele lat temu prosiło się o kilka prostych zapisów. Wygląda na rzecz zgodną ze zdrowym rozsądkiem i dlatego obawiam się, że może przepaść w ideologicznej nawalance, bo dla jednych będzie zbyt, a dla innych za mało radykalna.

  2. Prawdopodobnie SLD po wakacjach zgłosi
    projekt ustawy o związkach partnerskich. Z wczorajszych opowiadań R. Kalisza i dzisiejszych K. Piekarskiej wynika, że mają tu być regulowane wyłącznie sprawy finansowe. Zapisy są na tyle ogólne, że ustawa będzie obejmować nie tylko związki homo- ale i heteroseksualne (konkubinaty). Wzorowany na rozwiązaniach francuskich; co ciekawe we Francji z ich ustawy podobno skorzystało więcej par hetero niż homo. Racją jest, że już wiele lat temu prosiło się o kilka prostych zapisów. Wygląda na rzecz zgodną ze zdrowym rozsądkiem i dlatego obawiam się, że może przepaść w ideologicznej nawalance, bo dla jednych będzie zbyt, a dla innych za mało radykalna.

  3. Przecież coś takiego już dawno jest możliwe
    “Po prostu wystarczy stworzyć ogólny zapis na zasadzie notarialnej, dający możliwość dziedziczenie i takich samych praw jakie mają małżeństwa, w dowolnych konfiguracjach, na przykład brat bratu, siostra siostrze, czy sąsiad sąsiadowi i po sprawie.”

    Przecież coś takiego już dawno jest możliwe, możesz jutro zawrzeć umowę cywilną w formie notarialnej, w której ustanowisz wspólność majątkową ze swoim sąsiadem z parteru, dziedziczenie majątku i wszelkiego rodzaju pełnomocnictwa. Od małżeństwa będzie się to różniło przede wszystkim brakiem możliwości wspólnego rozliczania podatku i brakiem możliwości adopcji dzieci – tych spraw taką umową cywilną nie uregulujesz, i dobrze, bo inaczej każdy nadziany producent wódy z Biłgoraja miałby zawarty “związek” z jakimś gołodupcem i z nim by się wspólnie rozliczał.

    Możliwości zawierania takich umów nikt się nie domaga, bo to już jest dawno wykonalne. Środowiska gejowskie chcą ustawy która będzie się nazywała “o związkach partnerskich”, ustawy która ma dawać te wszystkie profity po sakramentalnym “tak” i buziaku w urzędzie stanu cywilnego, a nie po wizycie u notariusza.

    • W takim bądź razie jak mawia
      W takim bądź razie jak mawia klasyk, wyważyłem ignorancją otwarte drzwi, ale czuję się oszukany przez media. Poważnie mówiąc homo powinni mieć te same prawa, ale żadnych spektakularnych i ideologicznych przywilejów. Cóż mnie obchodzi czy Józef Zygmuntowi zapisze stodołę, ja tylko nie chcę, żeby mi Józef z Zygmuntem nie mówili co ja.

    • umowa cywilna nic nie daje
      W tym cały wic, że żadną cywilną umową nie da się załatwić wspólnego opodatkowania, podatku od spadku, darowizn, zasiłków na opiekę i całego tego smaku legalnego pożycia małżeńskiego.
      Sprawdziłem w internecie niestety.

  4. Przecież coś takiego już dawno jest możliwe
    “Po prostu wystarczy stworzyć ogólny zapis na zasadzie notarialnej, dający możliwość dziedziczenie i takich samych praw jakie mają małżeństwa, w dowolnych konfiguracjach, na przykład brat bratu, siostra siostrze, czy sąsiad sąsiadowi i po sprawie.”

    Przecież coś takiego już dawno jest możliwe, możesz jutro zawrzeć umowę cywilną w formie notarialnej, w której ustanowisz wspólność majątkową ze swoim sąsiadem z parteru, dziedziczenie majątku i wszelkiego rodzaju pełnomocnictwa. Od małżeństwa będzie się to różniło przede wszystkim brakiem możliwości wspólnego rozliczania podatku i brakiem możliwości adopcji dzieci – tych spraw taką umową cywilną nie uregulujesz, i dobrze, bo inaczej każdy nadziany producent wódy z Biłgoraja miałby zawarty “związek” z jakimś gołodupcem i z nim by się wspólnie rozliczał.

    Możliwości zawierania takich umów nikt się nie domaga, bo to już jest dawno wykonalne. Środowiska gejowskie chcą ustawy która będzie się nazywała “o związkach partnerskich”, ustawy która ma dawać te wszystkie profity po sakramentalnym “tak” i buziaku w urzędzie stanu cywilnego, a nie po wizycie u notariusza.

    • W takim bądź razie jak mawia
      W takim bądź razie jak mawia klasyk, wyważyłem ignorancją otwarte drzwi, ale czuję się oszukany przez media. Poważnie mówiąc homo powinni mieć te same prawa, ale żadnych spektakularnych i ideologicznych przywilejów. Cóż mnie obchodzi czy Józef Zygmuntowi zapisze stodołę, ja tylko nie chcę, żeby mi Józef z Zygmuntem nie mówili co ja.

    • umowa cywilna nic nie daje
      W tym cały wic, że żadną cywilną umową nie da się załatwić wspólnego opodatkowania, podatku od spadku, darowizn, zasiłków na opiekę i całego tego smaku legalnego pożycia małżeńskiego.
      Sprawdziłem w internecie niestety.

  5. Michałkiewicz kąśliwy nieco
    http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1700
    tubylczemu Sejmowi zaszczyt uczyni swoją obecnością sama pani Ulryka Lunaczek, przewodnicząca Frakcji Gejów i Lesbijek w Parlamencie Europejskim. Nareszcie się dowiemy, czym zajmuje się naprawdę Parlament Europejski, o co w ramach Unii Europejskiej walczymy i za co zginiemy. Jestem pewien, że pani Lunaczek zostanie przyjęta na specjalnej audiencji, takim bliskim spotkaniu III stopnia, przez prezydenta-elekta Bronisława Komorowskiego oraz pełniącego obowiązki prezydenta marszałka Sejmu Grzegorza Schetynę, a myślę, że i szef naszej dyplomacji, minister Radosław Sikorski też skwapliwie wykorzysta okazję do pokazania się przed polityczną i ideologiczną awangardą Europy od właściwej strony.

    I dwa trzeżwe linki do przemyślenia
    http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1695

    http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1697

  6. Michałkiewicz kąśliwy nieco
    http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1700
    tubylczemu Sejmowi zaszczyt uczyni swoją obecnością sama pani Ulryka Lunaczek, przewodnicząca Frakcji Gejów i Lesbijek w Parlamencie Europejskim. Nareszcie się dowiemy, czym zajmuje się naprawdę Parlament Europejski, o co w ramach Unii Europejskiej walczymy i za co zginiemy. Jestem pewien, że pani Lunaczek zostanie przyjęta na specjalnej audiencji, takim bliskim spotkaniu III stopnia, przez prezydenta-elekta Bronisława Komorowskiego oraz pełniącego obowiązki prezydenta marszałka Sejmu Grzegorza Schetynę, a myślę, że i szef naszej dyplomacji, minister Radosław Sikorski też skwapliwie wykorzysta okazję do pokazania się przed polityczną i ideologiczną awangardą Europy od właściwej strony.

    I dwa trzeżwe linki do przemyślenia
    http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1695

    http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1697

  7. Do tego można się przyzwyczaić
    Podczas procesu przyzwyczajania trzeba kontrolować mimikę.

    Mieszkam w okolicy, gdzie stężenie homo jest wyższe niż gdzie indziej, bo okolica jest homo-przyjazna.
    Również małżeństwa były, i choć je z prawa usunięto, to te zawarte małżeństwami pozostały.

    Zetknęłam się z trzema kobietami lesbijkami, w pracy. Wszystkie były wykształcone i bardzo sensowne.

    Niby wiem, niby rozumiem, ale! Gęba chce się rozjechać, jak się słyszy, że przez telefon odbywa się kłótnia małżenska. Jak się słyszy, że kobieta do kobiety mówi “kochanie” i to jest nie takie zwykłe powiedzenie typu “moja droga” między przyjaciółkami, ale takie małżeńskie.
    Jak sie widzi facetów za rączkę. Facetów całujących się.
    Najgorzej mi było przełknąć opowieść lesbijki o wyjeździe do teściów, gdzie ona i ona spędziły czas wysokiej jakości w towarzystwie szwagrostwa.

    Jak się człowiek zatrudnia w firmie, która oferuje ubezpieczenie zdrowotne (a nie każda to oferuje), to pracownik ubezpieczeniem z firmy może objąć małżonkę/małżonka lub partnera domowego tej samej płci.
    Para hetero musi mieć ślub.
    I kto jest dyskryminowany?

  8. Do tego można się przyzwyczaić
    Podczas procesu przyzwyczajania trzeba kontrolować mimikę.

    Mieszkam w okolicy, gdzie stężenie homo jest wyższe niż gdzie indziej, bo okolica jest homo-przyjazna.
    Również małżeństwa były, i choć je z prawa usunięto, to te zawarte małżeństwami pozostały.

    Zetknęłam się z trzema kobietami lesbijkami, w pracy. Wszystkie były wykształcone i bardzo sensowne.

    Niby wiem, niby rozumiem, ale! Gęba chce się rozjechać, jak się słyszy, że przez telefon odbywa się kłótnia małżenska. Jak się słyszy, że kobieta do kobiety mówi “kochanie” i to jest nie takie zwykłe powiedzenie typu “moja droga” między przyjaciółkami, ale takie małżeńskie.
    Jak sie widzi facetów za rączkę. Facetów całujących się.
    Najgorzej mi było przełknąć opowieść lesbijki o wyjeździe do teściów, gdzie ona i ona spędziły czas wysokiej jakości w towarzystwie szwagrostwa.

    Jak się człowiek zatrudnia w firmie, która oferuje ubezpieczenie zdrowotne (a nie każda to oferuje), to pracownik ubezpieczeniem z firmy może objąć małżonkę/małżonka lub partnera domowego tej samej płci.
    Para hetero musi mieć ślub.
    I kto jest dyskryminowany?