Reklama

W ostatnim czasie niemal co drugi dzień siedzę w jakiś liczbach, tabelach, danych, pojęciach fachowych i tabelarycznych układankach. Nie trudno się domyślić, że chciałbym sobie odpocząć, ale złośliwy los znów podrzuca „osiągnięcie” naszej Ewki premier, które wypadałoby dokładnie takimi parametrami potraktować. Zabierałem się już za nudną lekturę, by przedstawić streszczenie w ludzkiej formie, które i tak większość Czytelników przeleci, co drugi wiersz. Siebie żałuję, to i ludziom się nie dziwię, że czują się znużeni, bo to ciężka robota przebijać się przez zalew danych, które zawsze mają jeden wynik – mamy w dupę. Ulitowałem się nad wszystkimi i poszedłem na skróty. Wyboru dokonałem z premedytacją o czym świadczy szczere wyznanie grzechu, mimo wszystko tematu nie odpuszczam, tylko potraktuje go z innej strony. Nie raz i nie dwa dziennikarze przychodzą po ściągę do mnie, dlatego w rewanżu poszedłem po ściągę do Łukasza Warzechy. Przeczytałem z grubsza, co i tak było dla mnie oczywiste, dodatkowo w innym miejscu znalazłem esencję przekrętu zawartą w dwóch liczbach: 7,5 miliarda „dotacji”, 120 miliardów wydatków na „ekologię”. Wystarczający argument, żeby napisać tekst, niestety pozbawiający Polaków złudzeń. Kto ma ochotę może zapoznać się z tekstem Warzechy, w którym na placach pokazuje w jakie bagno wciągnęła nas „polityka niekonfliktowa”, ja skupię się na generaliach. Wyobraźcie sobie, Szanowni Państwo, że macie podjąć strategiczną dla siebie decyzję, nie mówię, ożenić się, czy rozwieść, ale wziąć kredyt na mieszkanie, rzucić pracę albo rozpocząć własną działalność. Jakimi kryteriami ludzie się kierują podejmując decyzję tej rangi? Różnymi, jak podejrzewam, w zależności od temperamentu, posiadanych środków, zdolności przewidywania itd. Czym się na pewno nie kierują? Jednym kryterium: „mam to w dupie, co się ze mną stanie”. Znając życie i Internet pewnie doczekam się i takiego komentarza, że są przecież samobójcy, masochiści i inni wariaci. Dobrze są, ale załóżmy na chwilę, że rozmawiamy o ludziach przeciętnie normalnych i z takimi dyskutujemy.

Reklama

Przyjmując powyższe założenie jeszcze raz podkreślę, że człowiek przeciętnie normalny zrobi mnóstwo głupstw, ale stojąc na skraju przepaści nie postawi następnego kroku z pieśnią na ustach: „mam to w dupie, co się ze mną stanie”. Bogactwo tego świata polega też na tym, że są ludzie, taborety i dyrektorzy zjednoczenia. Po lekturze tekstu Warzechy wiem, że Ewka premier stojąc na skraju przepaści krzyknęła: „mam to w dupie” i przerwała zdanie w połowie. O czym my tak naprawdę będziemy na liczbach i danych dyskutować? Porozmawiajmy poważnie i o generaliach. Od 7 lat, a właściwie od 25 z niewielkimi przerwami, mamy u władzy nie ludzi, nie taborety, ale dyrektorów zjednoczenia. Osobnicy tego autoramentu podejmują decyzje „zjednoczeniowe” zupełnie inaczej niż podejmują decyzje życiowe. Gdy taka pożal się boże Ewka premier, ma wybrać prezent dla kochanka, jest to dla niej wyzwanie po stokroć poważniejsze niż, podjecie kluczowej decyzji w sprawie 36 milionów Polaków. Czym innym jest moja dupa, której nie dam zrobić krzywdy, czym innym dupy tych, którzy będą mieli w dupę. Proste i bolesne? Jak kłębek drutu kolczastego w…

Kopacz pojechała do UE niczym dyrektor zjednoczenia do KC PZPR, z jednym celem i jednym zdaniem – uratować swoją dupę, a resztę mieć w dupie. Ona nie myślała, co jest dla Polski dobre, a co jest złe. Wątpię i chyba nie będę odosobniony, żeby ona w ogóle wiedziała o czym rozmawia. Dyrektor zjednoczenia w KC PZPR ma zrobić dobre wrażenie obietnicą wyciśnięcia z załogi ostatnich potów, a potem załodze sprzedać nową wizję świetlanej przeszłości. Jeśli chodzi o wrażenia, to tu się nic nie zmienia od czasów carskich, urzędnik niższego szczebla musi mieć tak durnowaty wygląd, aby nie czynił przykrości przełożonemu. W kwestii świetlanej wizji Ewka premier może się błaźnić do woli, ale dopóki ma wsparcie KC, to żadna redakcja się nie wychyli i będzie z niej robić Cycerona w spódnicy. Brutalna prawda jest taka, że wraca… co ja gadam, nigdy RPIII nie opuściło motto PRL: „wspólne, czyli niczyje”. Dyrektorzy zjednoczenia z POPSL traktują Polskę, jak PGR, gdzie kierownik kradnie najwięcej, po nim księgowa, dalej ci z biura i lojalni traktorzyści, a jak się znajdzie jakiś jeden uczciwy wariat w brygadzie, to go na widłach wyniosą. Polak nową przypowieść sobie kupił: „Polskie, czyli niczyje”. Reszta jest żałobą.

Reklama

24 KOMENTARZE

  1. Ciezka sprawa
    Temat niezbyt piatkowy ze wzgledu na swa wage. Konkluzja jest taka ze decyzje na ktore sie zgodzona spowoduja trzymanie naszego rozwoju ,,za kostki" dopoki  UE bedzie tak wygladac.  Pakiet klimatyczny to ostateczne skazanie Polski na role niewolnikow uzaleznionych od rosji i niemiec, jednoczesnie najwiekszy chyba absurd i przekret w historii:(

  2. Ciezka sprawa
    Temat niezbyt piatkowy ze wzgledu na swa wage. Konkluzja jest taka ze decyzje na ktore sie zgodzona spowoduja trzymanie naszego rozwoju ,,za kostki" dopoki  UE bedzie tak wygladac.  Pakiet klimatyczny to ostateczne skazanie Polski na role niewolnikow uzaleznionych od rosji i niemiec, jednoczesnie najwiekszy chyba absurd i przekret w historii:(

  3. ponieważ Kwaśniewski walnął po oczach proroctwem
    że po przegraniu najliższych wyborów podczas następnych Kaczyński miałby 70 lat i nie będzie mu się chciało, zrewanżuję się. Nie wiem ile lat będzie żył Kaczyński, ale jest wysoce prawdopodobne że w roku kiedy miałby 70 lat trup prl będzie leżał 2 metry pod ziemią.

    • Z Kwacha taki wieszcz,
      jak jego Europa+40% "czarnym koniem" do europarlamentu.
      Niech policzy ile Miller będzie miał lat, jak Kaczor dojdzie do 70-ki? Albo, ile Gajowy będzie miał lat, jak skończy drugą kadencję?*
      * Zastanawiam się czy nie obstawić u bookmachera innego kandydata, niż Gajowy. To może być lepsza inwestycja, niż co drugi dzień kupon totolotka.

  4. ponieważ Kwaśniewski walnął po oczach proroctwem
    że po przegraniu najliższych wyborów podczas następnych Kaczyński miałby 70 lat i nie będzie mu się chciało, zrewanżuję się. Nie wiem ile lat będzie żył Kaczyński, ale jest wysoce prawdopodobne że w roku kiedy miałby 70 lat trup prl będzie leżał 2 metry pod ziemią.

    • Z Kwacha taki wieszcz,
      jak jego Europa+40% "czarnym koniem" do europarlamentu.
      Niech policzy ile Miller będzie miał lat, jak Kaczor dojdzie do 70-ki? Albo, ile Gajowy będzie miał lat, jak skończy drugą kadencję?*
      * Zastanawiam się czy nie obstawić u bookmachera innego kandydata, niż Gajowy. To może być lepsza inwestycja, niż co drugi dzień kupon totolotka.

  5. Po komentarzach widzę, że
    Po komentarzach widzę, że dobrze zrobiłem nie pisząc na siłę o kwestiach technicznych, bo znaleźli się ludzie, którzy napisali nie tylko z wiedzą, ale i pasją. Ja jakoś nie miałem serca się tym zająć, po księgach rachunkowych “filantropa”, także tym bardziej jestem wdzięczny.

    • Panie Piotrze
      Może Pan się orientuje czym było zjednoczenie, jakie miało zadania w strukturach PRL-u itp., ale osoby poniżej czterdziestki nie zdają sobie sprawy, jak wtedy funkcjonowała gospodarka. Mój teść był naczelnikiem zapoatrzenia Zjednoczenia Przemysłu Okrętowego, do mnie to dociera, ale nie do nich. W sumie to jest niewykonalne żeby ludzie, którzy wtedy nie funkcjonowali, jako osoby dorosłe, mogli się wczuć w tamte klimaty. 
      Nie trzeba być ekspertem, wystarczy mieć wiedzę z siedmiu ostatnich lat, żeby po prostu nie wierzyć w kolejny sukces polskiego rządu. UE to nie zbiór filantropów, tylko twardo stąpających po ziemi ludzi, za którymi stoją jeszcze potężniejsci lobbyści. Tacy, jak my, robimy za kwiatek do kożucha, żeby można było dalej żenić kit o wspólnocie europejskiej. Taki Cameron powiedział, że nie da 2 mld euro, zaległych nota bene, i co mu zrobią? Mogą mu skoczyć.
      Z tego co zrozumiałem, to realnie nic nie dostaliśmy. Te kwoty, które nam sie podobno należą, to są miraże, palcem po suficie drapane. Skończy się jak z autostradami, zarobią ci z zachodu, a nasi zbankrutują. Niemcy będą nimi wieźli do Ruskich swoje towary, a my będziemy bulić za C02, które nam wypuszczą do atmosfery.

      • Czego się spodziewać po premierzycy, skoro ona nie dała rady
        szefować i zakopała w długach ZOZ w Szydłowcu? Jak taka głupia pipa (vide wizyta w Berlinie na YT) ma sobie dać radę na przwdziwych salonach czy szefować europejskiemu krajowi (jakiemukolwiek, nawet Kosowo czy Albania może być).

        W końcu jej problemy negocjacyjne to w większości jaką garsonkę włożyć czy co zjeść na obiad aby w przysłowiową dupę nie poszło…

  6. Po komentarzach widzę, że
    Po komentarzach widzę, że dobrze zrobiłem nie pisząc na siłę o kwestiach technicznych, bo znaleźli się ludzie, którzy napisali nie tylko z wiedzą, ale i pasją. Ja jakoś nie miałem serca się tym zająć, po księgach rachunkowych “filantropa”, także tym bardziej jestem wdzięczny.

    • Panie Piotrze
      Może Pan się orientuje czym było zjednoczenie, jakie miało zadania w strukturach PRL-u itp., ale osoby poniżej czterdziestki nie zdają sobie sprawy, jak wtedy funkcjonowała gospodarka. Mój teść był naczelnikiem zapoatrzenia Zjednoczenia Przemysłu Okrętowego, do mnie to dociera, ale nie do nich. W sumie to jest niewykonalne żeby ludzie, którzy wtedy nie funkcjonowali, jako osoby dorosłe, mogli się wczuć w tamte klimaty. 
      Nie trzeba być ekspertem, wystarczy mieć wiedzę z siedmiu ostatnich lat, żeby po prostu nie wierzyć w kolejny sukces polskiego rządu. UE to nie zbiór filantropów, tylko twardo stąpających po ziemi ludzi, za którymi stoją jeszcze potężniejsci lobbyści. Tacy, jak my, robimy za kwiatek do kożucha, żeby można było dalej żenić kit o wspólnocie europejskiej. Taki Cameron powiedział, że nie da 2 mld euro, zaległych nota bene, i co mu zrobią? Mogą mu skoczyć.
      Z tego co zrozumiałem, to realnie nic nie dostaliśmy. Te kwoty, które nam sie podobno należą, to są miraże, palcem po suficie drapane. Skończy się jak z autostradami, zarobią ci z zachodu, a nasi zbankrutują. Niemcy będą nimi wieźli do Ruskich swoje towary, a my będziemy bulić za C02, które nam wypuszczą do atmosfery.

      • Czego się spodziewać po premierzycy, skoro ona nie dała rady
        szefować i zakopała w długach ZOZ w Szydłowcu? Jak taka głupia pipa (vide wizyta w Berlinie na YT) ma sobie dać radę na przwdziwych salonach czy szefować europejskiemu krajowi (jakiemukolwiek, nawet Kosowo czy Albania może być).

        W końcu jej problemy negocjacyjne to w większości jaką garsonkę włożyć czy co zjeść na obiad aby w przysłowiową dupę nie poszło…

  7. Istota sprawy
    ……leży w krótkiej konstatacji zawartej w tekście MK cyt."Wątpię i chyba nie jestem odosobniony żeby ona w ogóle wiedziała o czym rozmawiała" Takie właśnie wnioski nasuwają się gdy się widzi i co jeszcze gorsze,słyszy jej komentarze i jej "mowę ciała".W tych okolicznoścach  jest się zmuszonym znosić własną żenadę po tym żałosnym "triumfie".     Co,że pozamerytoryczny jest ten wniosek;jednak tu jest istota sprawy,to jest właśnie to  osławione Yes,yes,yes w wykonaniu następnej postaci z tej maskarady rzekomych "znawców doświadczonych w sztuce rządzenia"".Oczywiście ta piarowa obróbka tego blamażu przez zaprzyjażnione przekaziory to okazja do "urzygu".  Tak ,to jest PGR.   Smutno mi Panie.

  8. Istota sprawy
    ……leży w krótkiej konstatacji zawartej w tekście MK cyt."Wątpię i chyba nie jestem odosobniony żeby ona w ogóle wiedziała o czym rozmawiała" Takie właśnie wnioski nasuwają się gdy się widzi i co jeszcze gorsze,słyszy jej komentarze i jej "mowę ciała".W tych okolicznoścach  jest się zmuszonym znosić własną żenadę po tym żałosnym "triumfie".     Co,że pozamerytoryczny jest ten wniosek;jednak tu jest istota sprawy,to jest właśnie to  osławione Yes,yes,yes w wykonaniu następnej postaci z tej maskarady rzekomych "znawców doświadczonych w sztuce rządzenia"".Oczywiście ta piarowa obróbka tego blamażu przez zaprzyjażnione przekaziory to okazja do "urzygu".  Tak ,to jest PGR.   Smutno mi Panie.

  9. OZE
    Odnosząc się do tematu przejdę do technicznych kwestii. To o czym pisze człowiek chowający się za nickiem "maczeta ockhama" rozumiem z własnego doświadczenia.

    Polscy politycy nie mają zamiaru radzić się fachowców, jeżeli to robią i ich słuchają to nie po to by bronić jakiegokowiek interesu poza swoim. To nic zdrożnego. Problem w tym, że ich interesownośc jest doraźna i nieco egoistyczna. Panie Piotrze temat jest zbyt szeroki jak na jeden artykuł, nie tylko w kwestii OZE. Postaram się jak najkrócej, ale tak żeby nie zamglić istoty..

    Nie wiem czy Państwo wiecie, ale w Polsce tworzy się dokumenty strategiczne na podstawie, których buduje się tylko i wyłącznie politykę, zamiast istotnie tyczyć kierunki na tyle ile to potrzebne. I o ile na poziomie dokumentów strategicznych, które są bardzo profesjonalnie wszystko przygotowane jest dobrze, to później jest dupa i czarna rozpacz.
    Dupa kręci głową 🙂

    Jestem projektantem i inżynierem, więc wspieram się własnym doświadczeniem.
    Jest mnóstwo pieniędzy na OZE z tzw. projektów UE do wydania w ramach dofinansowania różnych inwestycji. Ale projekty są tak napisane, że można finansować z nich tylko OZE. Czysty absurd. Np. w ośrodkach typu urzędy, domy kultury, które z założenia konsumują energię nie patrząc na koszty (dla uproszczenia załóżmy, że to jest ok) instalacja w pompę ciepła jest bardzo opłacalna, przynosi zwrot kosztów inwestycji (w zależności od jej skali) w 3-7 lat. Ale żeby była ona opłacalna trzeba ponad OZE: ocieplić budynek, zastosować energooszczędne oprawy, czujniki, wyłączniki czasowe, inny rodzaj posadzek wraz z wydajną instalację co (system zasilany z pompy ciepła jest niskotemperaturowy), wydajny system wentylacji, etc. OZE same w sobie nigdy nie były i jeszcze długo nie będa opłacalne.

    Ja po prostu dostrzegam, że jak na poziomie planowania stretegicznego pracują fachowcy, to politycy i decydenci przez swoje zadęcie wszystko potrafią zniszczyć. To się da naprawić, ale nasi włodarze musza być bezlitośnie okładani argumentami i to nie na zasadzie – "wy się nie znacie", bo się poobrażają. Rozum ludzki – jakiegobyśmy lenia umysłowego nie postawili pod pręgierzem kompetencji – wyjdzie z tej konfrontacji zwycięsko.

    OZE nie istnieją jako czysty rachunek ekonomiczny (tak można robić w przypadku domu, więc tu sa bezlitośnie obalane) ale są ulokowane w znacznie bardziej skoplikowanym systemie zależności.Te technologie trzeba przetetstować, badać, słowem stworzyć przyjazny klimat do inwestowania czasu w ich rozwój i Niemcy właśnie to czynią. Temu ma służyć system ich wspierania.

    Uważnie współczytelnicy bloga niech wybaczą tę kawę na ławę, którą jeszcze przedstawię. W przypadku analizowania przydatności energii, analizowania jej opłacalności niezbędne jest obranie modelu konsumpcji i do niego trzeba odnosić dobierany system. Inny będzie na poziomie domu, inny miasta, a jeszcze inny kraju.
    Dodatkowo sprawę utrudnia fakt dystrybucji energii pozyskiwanej z niezależnych źródeł. System musi być więc bardzo dobrze zaplanowany. O tym pisze "maczeta_ockhama"

    Z szacunkiem,
    Tomasz Mikrut

    • no tak to jest
      Tu jest wlaśnie problem. Skoro na poziomie prostego obywatela i jego własnego domku rożne cuda technologii OZE obnażają swoją nieopłacalnosć już po prostym obliczeniu,zaś stają się “opłacalne” dopiero w szerokim i politycznym pojęciu tego słowa i jego politycznie poprawnym skorygowaniu.To ktoś tu robi nas w konia.
      Mało że robi w konia, to jeszcze zaczyna walczyć o zmianę mentalności społecznej. Mniej konsumować, siedzieć po ciemku, zmienić kołdrę na grubszą zamiast ogrzewać dom, podniesć podatki, i kto wie, może kiedyś zwalczymy globalne ocieplenie, i będzie zimno i przyjemnie.

      • wiedziałem, że nie zostanę dobrze zrozumiany
        Hmm … ależ nie o o mi chodziło.

        Pisząc że OZE nie istnieją jako oderwany rachunek ekonomiczny – nie miałem na myśli, że będą zawsze nieopłacalne. Skupię się na panelach PV – poniższy opis można ekstrapolować  w wyobraźni na inne dziedziny OZE przez analogię – bo innych OZE problemy powstają na tym samym poziomie. Do źródeł za darmo albo tanich jak barszcz nie mamy dostosowanych układów odbiorczych. Nielaicy niech wybaczą tę łopatologię i czasami nieprecyzyjne sformułowania poniżej.

        Energia słoneczna jest za darmo i ziemia dość dużo tej energii wypromieniowuje w kosmos (światło odbite, w zależności od warstw atmosfery, się odbija i rozprasza – to skomplikowany proces fizyczny, operujemy więc na modelu, że światło padające bezpośrednio na ziemię stanowi lwią część energii do wykorzystania).
        Nic się nie stanie jak tę energię będziemy wykorzystywać. Nie wdając się w dywgacje, żeby w panelu PV(fotowoltaicznym, nie mylić z "solarami" lub "ogniwami") popłynął prąd musi być zapewniony odpowiedni potencjał energetyczny. Odkryte do tej pory materiały panelu PV pozwalają  wyzwalać ten potencjał w wąskim paśmie możliwości teoretycznych. Stąd wskaźniki sprawności 15-25% (zawyżone zresztą). Dodatkowo prąd który płynie w panelu jest prądem stałym!
        Koszt przechowywania prądu stałego oraz jego zamiany na zmienny jest drogi. Akumulatory żelowe nie mogą wiecznie magazynować potencjału (w skrócie prądu), bo nie zostały do tego celu stworzone. Szukane są inne rozwiązania, tak aby na bieżąco wykorzystywac prąd z paneli PV.

        Charakterystyka sieci energetycznych i ogromna wiekszość odbiorów jest przystosowana do prądu zmiennego. Np. taka ładowarka do komórki ma pogrubienie na końcu przy wtyku do gniazda – transformatorek zamieniający prąd zmienny z sieci (gniazdka) na stały (bateria w komórce), Ale inne sprzęty – pralka, czajnik sa na prąd zmienny.

        Klucz do zagadki po co to wszystko jest prosty – chodzi o to by energia uzyskiwana ze słońca stała się tania i powszechna, bo energia słoneczna jest za darmochę!
        W przemyśle konwencjonalne źródła energii będa potrzebne, ale chodzi włąśnie o końcowego odbiorcę, jeżeli on przestawi się na tanie żródło, to spora część problemów przesyłowych sama się rozwiąże (a przestawi się jak to się będzie opłacać).

        Prowadzone są więc szeroko zakrojone badania (Niemcy w nich przodują) nad zamianą charakteru układów zmiennoprądowych na stałoprądowe, ale w mediach mnóstwo mułu przykrywa ten temat. Dodatkowo przeszkadzają cwaniaczki, które zawsze wypryskują w postaci biznesików opratych na ludzkiej naiwności i niewiedzy.

        W Polsce sprawę dodatkowo zaciemnia fakt, że Polacy w każdej dyskusji koniecznie na wszystkim muszą się znać. Taka dziecinna ambicja jest bardzo budująca, ale nie pozwala zrozumieć pewnych zależności.

        Dotacje na OZE mają umożliwić jedynie przetestowanie technologii w boju, a nie wciśnięcie kitu za gruby szmal. O tym pisałem. Pisałem tez o tym, że przy okazji możnaby zmniejszyć zużycie energii w kraju poprzez możliwość uzupełniania układów OZE poprzez działania inwestycyjne urealniające stopę zwrotu z inwestycji w nie. Same w sobie są – w naszym kraju, gdzie nie prowadzi się badań nad technologią – sztuką dla sztuki lub właśnie wyciąganiem szmalu od naiwnych.

        Na moje listy do Urzędu Marszałkowskiego, że program wspierania OZE jest sprzeczny ze strategiami krajowymi, na podstawie których te programy powstały zawsze dostawałem niezmienną odpowiedź – takie mamy wytyczne.

        Czy już Państwo rozumiecie?

  10. OZE
    Odnosząc się do tematu przejdę do technicznych kwestii. To o czym pisze człowiek chowający się za nickiem "maczeta ockhama" rozumiem z własnego doświadczenia.

    Polscy politycy nie mają zamiaru radzić się fachowców, jeżeli to robią i ich słuchają to nie po to by bronić jakiegokowiek interesu poza swoim. To nic zdrożnego. Problem w tym, że ich interesownośc jest doraźna i nieco egoistyczna. Panie Piotrze temat jest zbyt szeroki jak na jeden artykuł, nie tylko w kwestii OZE. Postaram się jak najkrócej, ale tak żeby nie zamglić istoty..

    Nie wiem czy Państwo wiecie, ale w Polsce tworzy się dokumenty strategiczne na podstawie, których buduje się tylko i wyłącznie politykę, zamiast istotnie tyczyć kierunki na tyle ile to potrzebne. I o ile na poziomie dokumentów strategicznych, które są bardzo profesjonalnie wszystko przygotowane jest dobrze, to później jest dupa i czarna rozpacz.
    Dupa kręci głową 🙂

    Jestem projektantem i inżynierem, więc wspieram się własnym doświadczeniem.
    Jest mnóstwo pieniędzy na OZE z tzw. projektów UE do wydania w ramach dofinansowania różnych inwestycji. Ale projekty są tak napisane, że można finansować z nich tylko OZE. Czysty absurd. Np. w ośrodkach typu urzędy, domy kultury, które z założenia konsumują energię nie patrząc na koszty (dla uproszczenia załóżmy, że to jest ok) instalacja w pompę ciepła jest bardzo opłacalna, przynosi zwrot kosztów inwestycji (w zależności od jej skali) w 3-7 lat. Ale żeby była ona opłacalna trzeba ponad OZE: ocieplić budynek, zastosować energooszczędne oprawy, czujniki, wyłączniki czasowe, inny rodzaj posadzek wraz z wydajną instalację co (system zasilany z pompy ciepła jest niskotemperaturowy), wydajny system wentylacji, etc. OZE same w sobie nigdy nie były i jeszcze długo nie będa opłacalne.

    Ja po prostu dostrzegam, że jak na poziomie planowania stretegicznego pracują fachowcy, to politycy i decydenci przez swoje zadęcie wszystko potrafią zniszczyć. To się da naprawić, ale nasi włodarze musza być bezlitośnie okładani argumentami i to nie na zasadzie – "wy się nie znacie", bo się poobrażają. Rozum ludzki – jakiegobyśmy lenia umysłowego nie postawili pod pręgierzem kompetencji – wyjdzie z tej konfrontacji zwycięsko.

    OZE nie istnieją jako czysty rachunek ekonomiczny (tak można robić w przypadku domu, więc tu sa bezlitośnie obalane) ale są ulokowane w znacznie bardziej skoplikowanym systemie zależności.Te technologie trzeba przetetstować, badać, słowem stworzyć przyjazny klimat do inwestowania czasu w ich rozwój i Niemcy właśnie to czynią. Temu ma służyć system ich wspierania.

    Uważnie współczytelnicy bloga niech wybaczą tę kawę na ławę, którą jeszcze przedstawię. W przypadku analizowania przydatności energii, analizowania jej opłacalności niezbędne jest obranie modelu konsumpcji i do niego trzeba odnosić dobierany system. Inny będzie na poziomie domu, inny miasta, a jeszcze inny kraju.
    Dodatkowo sprawę utrudnia fakt dystrybucji energii pozyskiwanej z niezależnych źródeł. System musi być więc bardzo dobrze zaplanowany. O tym pisze "maczeta_ockhama"

    Z szacunkiem,
    Tomasz Mikrut

    • no tak to jest
      Tu jest wlaśnie problem. Skoro na poziomie prostego obywatela i jego własnego domku rożne cuda technologii OZE obnażają swoją nieopłacalnosć już po prostym obliczeniu,zaś stają się “opłacalne” dopiero w szerokim i politycznym pojęciu tego słowa i jego politycznie poprawnym skorygowaniu.To ktoś tu robi nas w konia.
      Mało że robi w konia, to jeszcze zaczyna walczyć o zmianę mentalności społecznej. Mniej konsumować, siedzieć po ciemku, zmienić kołdrę na grubszą zamiast ogrzewać dom, podniesć podatki, i kto wie, może kiedyś zwalczymy globalne ocieplenie, i będzie zimno i przyjemnie.

      • wiedziałem, że nie zostanę dobrze zrozumiany
        Hmm … ależ nie o o mi chodziło.

        Pisząc że OZE nie istnieją jako oderwany rachunek ekonomiczny – nie miałem na myśli, że będą zawsze nieopłacalne. Skupię się na panelach PV – poniższy opis można ekstrapolować  w wyobraźni na inne dziedziny OZE przez analogię – bo innych OZE problemy powstają na tym samym poziomie. Do źródeł za darmo albo tanich jak barszcz nie mamy dostosowanych układów odbiorczych. Nielaicy niech wybaczą tę łopatologię i czasami nieprecyzyjne sformułowania poniżej.

        Energia słoneczna jest za darmo i ziemia dość dużo tej energii wypromieniowuje w kosmos (światło odbite, w zależności od warstw atmosfery, się odbija i rozprasza – to skomplikowany proces fizyczny, operujemy więc na modelu, że światło padające bezpośrednio na ziemię stanowi lwią część energii do wykorzystania).
        Nic się nie stanie jak tę energię będziemy wykorzystywać. Nie wdając się w dywgacje, żeby w panelu PV(fotowoltaicznym, nie mylić z "solarami" lub "ogniwami") popłynął prąd musi być zapewniony odpowiedni potencjał energetyczny. Odkryte do tej pory materiały panelu PV pozwalają  wyzwalać ten potencjał w wąskim paśmie możliwości teoretycznych. Stąd wskaźniki sprawności 15-25% (zawyżone zresztą). Dodatkowo prąd który płynie w panelu jest prądem stałym!
        Koszt przechowywania prądu stałego oraz jego zamiany na zmienny jest drogi. Akumulatory żelowe nie mogą wiecznie magazynować potencjału (w skrócie prądu), bo nie zostały do tego celu stworzone. Szukane są inne rozwiązania, tak aby na bieżąco wykorzystywac prąd z paneli PV.

        Charakterystyka sieci energetycznych i ogromna wiekszość odbiorów jest przystosowana do prądu zmiennego. Np. taka ładowarka do komórki ma pogrubienie na końcu przy wtyku do gniazda – transformatorek zamieniający prąd zmienny z sieci (gniazdka) na stały (bateria w komórce), Ale inne sprzęty – pralka, czajnik sa na prąd zmienny.

        Klucz do zagadki po co to wszystko jest prosty – chodzi o to by energia uzyskiwana ze słońca stała się tania i powszechna, bo energia słoneczna jest za darmochę!
        W przemyśle konwencjonalne źródła energii będa potrzebne, ale chodzi włąśnie o końcowego odbiorcę, jeżeli on przestawi się na tanie żródło, to spora część problemów przesyłowych sama się rozwiąże (a przestawi się jak to się będzie opłacać).

        Prowadzone są więc szeroko zakrojone badania (Niemcy w nich przodują) nad zamianą charakteru układów zmiennoprądowych na stałoprądowe, ale w mediach mnóstwo mułu przykrywa ten temat. Dodatkowo przeszkadzają cwaniaczki, które zawsze wypryskują w postaci biznesików opratych na ludzkiej naiwności i niewiedzy.

        W Polsce sprawę dodatkowo zaciemnia fakt, że Polacy w każdej dyskusji koniecznie na wszystkim muszą się znać. Taka dziecinna ambicja jest bardzo budująca, ale nie pozwala zrozumieć pewnych zależności.

        Dotacje na OZE mają umożliwić jedynie przetestowanie technologii w boju, a nie wciśnięcie kitu za gruby szmal. O tym pisałem. Pisałem tez o tym, że przy okazji możnaby zmniejszyć zużycie energii w kraju poprzez możliwość uzupełniania układów OZE poprzez działania inwestycyjne urealniające stopę zwrotu z inwestycji w nie. Same w sobie są – w naszym kraju, gdzie nie prowadzi się badań nad technologią – sztuką dla sztuki lub właśnie wyciąganiem szmalu od naiwnych.

        Na moje listy do Urzędu Marszałkowskiego, że program wspierania OZE jest sprzeczny ze strategiami krajowymi, na podstawie których te programy powstały zawsze dostawałem niezmienną odpowiedź – takie mamy wytyczne.

        Czy już Państwo rozumiecie?

  11. “Tony papieru, tomy analiz genialne myśli.. ręce do góry!”
    Bardzo ciekawe analizy dot. energetyki. Tylko, że czysto teoretyczne. W naszym kochanym kraju jedynymi kryteriami są: ile i która wataha ukradnie przy tej czy innej okazji. My mamy jakąś politykę, dotycząca czegokolwiek? Np. energii? Proszę o wskazanie śladów tego zjawiska bo najczulsze urządzenia tego nie rejestrują.

  12. “Tony papieru, tomy analiz genialne myśli.. ręce do góry!”
    Bardzo ciekawe analizy dot. energetyki. Tylko, że czysto teoretyczne. W naszym kochanym kraju jedynymi kryteriami są: ile i która wataha ukradnie przy tej czy innej okazji. My mamy jakąś politykę, dotycząca czegokolwiek? Np. energii? Proszę o wskazanie śladów tego zjawiska bo najczulsze urządzenia tego nie rejestrują.