Reklama

w latach 1976-1985 pracował jako technik w ośrodku badań jądrowych, koło miasta Dimona na pustyni Negew, uczestnicząc w badaniach nad izraelską bombą atomową.

w latach 1976-1985 pracował jako technik w ośrodku badań jądrowych, koło miasta Dimona na pustyni Negew, uczestnicząc w badaniach nad izraelską bombą atomową. Następnie ruszyło go sumienie i doszedł do wniosku, że świat powinien zabronić Izraelowi posiadanie broni masowego rażenia. Wyjechał do Anglii, aby tam opublikować posiadane przez siebie informacje w gazecie „The Sunday Times”. Spisywanie wszystkiego zajmowało trochę czasu, co ułatwiło Mosadowi namierzenie zdrajcy. Jednak nie chcieli oni narażać się Tacher, więc postanowili wywieść go z kraju podstępem. Gdy Mordechej przechodził ulicą zobaczył wpatrzoną w wystawę piękną blondynkę. Zagadał do niej, zaczęli się spotykać.

Agentka powiedziała Żydowi, że chciałaby, aby na którąś tam randkę z kolei udali się do Rzymu. W progu pokoju hotelowego czekali ludzie z Masadu, którzy pobili go do nieprzytomności a następnie wstrzyknęli mu prochy i wywieźli do Izraela. Przez pierwszy rok był trzymany w izolatce z ciągle włączonym światłem. Chcieli, żeby siadła mu psychika. Wyznaczono mu utajniony proces. Gdy był przewożony samochodem do sądu, przytknął rękę do szyby. Na spodzie dłoni miał opisaną swoją historię. Został bohaterem prasy, przyznano mu wiele pokojowych nagród w tym Alternatywną Nagrodę Nobla i Nominacje do Nagrody Nobla oraz 18 lat więzienia. Spędził je w więzieniu o zaostrzonym rygorze i w kompletnej izolacji, gdyż nawet inni więźniowie, Izraelczycy chcieli go zatłuc.

Reklama

Sunday Times opublikował swoje informacje. Paradoksalnie zdradzenie największej tajemnicy Izraela w tamtym czasie spowodowało wzrost jego potęgi. Nikt niczego nie zabronił a inne wywiady były pod wrażeniem skuteczności Mosadu.

Zresztą przykładów na dobre intencje jest znacznie więcej, chociaż w różnej skali. Wysyłanie pieniędzy do Afryki kończy się kupowaniem broni przez tamtą ludność od Chin, Francji czy USA. Fundacja Gates’ów swego czasu przeznaczyła ileś tam miliardów na leki zwalczające choroby Afryki a następnie lobbowała za patentami na nie, co spowodowało, że więcej pieniędzy wróciło do USA przez koncerny medyczne niż zostało przekazanych również przez darczyńców przez fundację.

Rzeczywistość jest tylko jedna, zmieniają się tylko moralizatorzy. Sam płacę za benzynę kwotę równoważną wizycie u stomatologa a gdyby Przyjaciel okazał się chirurgiem a ja miałbym poważny problem z tej dziedziny do spamowałbym skrzynkę Przyjaciela aż do skutku :).

Niech wyborca napluje politykowi w twarz, wyśmieje klimatologa, ale jeśli nie ma się pieniędzy i sprytu to należy mówić „dzieńdobry”, kłaniać się w pas i czyścić buty swojemu chirurgowi. Ja osobiście nie toleruje włazidupów, ale świata się nie zmieni. Niech drugi Przyjaciel nie doradza pacjentom buńczuczności, bo każdy umiera za siebie. A lepiej pożyć dłużej niż z morałem na ustach zostać pochowanym do trumny. Przyjaciel zrobił coś co drugi przyjaciel robił wcześniej, czyli opisał rzeczywistość. Tak jak napisałem, jeśli miałbym być leczony to chciałbym być właśnie przez Przyjaciela, bo fakt, że piszę na kontrowersje znaczy tyle, że nie ma wszystkiego gdzieś i nie wiem jak można tego nie dostrzegać i jeszcze gnoić lub mieć monopol na drugie dno. Czy Przyjaciel pisząc ten tekst jest idiotą i nie wiedział jakie będą reakcję ?

U mnie w największej przychodni w mieście zapisy na NFZ do endokrynologa są tylko w grudniu i lipcu i miesiąc czekania. Przy czym jednego dnia jest przyjmowanych 30 pacjentów przez lekarza, który ma rano dyżur w szpitalu a w przychodni siedzi do 19.
System jest do dupy, właściwie to zwykła trupiarnia zmniejszająca obciążenie do ZUS. Jeśli tylko lekarz w takich warunkach poprawnie wykonuje swój zawód to nie można jeszcze wymagać, aby był miły, chociaż powinien. Ja nie wiem czy dałbym radę i nie chce wiedzieć.

Ponieważ różnie jest z czytaniem moich tekstów, więc napiszę to otwarcie. Raz napisałem, że należy być miłym i nikt tego nie zrozumiał jak należy. Chociaż ta książka Covey’a jest rzeczywiście rewolucyjna…

Nikt z kontrowersyjnych chyba nie potrzebuje lekcji asertywności. Krzyże w szkołach –tak, państwo chrześcijańskie –tak, bo w potrójnym dnie wyjdzie to lepiej dla obywateli… tak drugi Przyjacielu ?
Ale już w przypadku lekarzy dobro obywateli się nie liczy. Bo dobrem obywateli jest, żeby lekarze nie wyjechali, bo zamiast zapisy dwa razy w roku, będą raz lub rzadziej. Lepiej, żeby leczył gbur niż hydraulik. Czyżby emocje wzięły górę nad socjologią ?

Zresztą ludzie wolą się zajmować krzyżami w szkole, eutanazją, co brzmi rzeczywiście zabawnie w tym kontekście a mają gdzieś reformę służby zdrowie, reformę ZUS itp. Niech ktoś mi wytłumaczy, dlaczego lekarz ma zbierać baty za to, że ludzie to debile.

P.S 1 Proszę mi wódki jako kiełbasy wyborczej nie proponować.

P.S 2 To już mój ostatni tekst tutaj. Dlatego proszę kurwa z wisienką na wierzchu, aby odwołać się do mojego tekstu, tudzież twórczości teraz.

Reklama

2 KOMENTARZE

  1. Skonfundował mnie ten tekst – proszę o wyjasnienie…
    …bo artykuł zaczyna się dobrze (poproszę o tytuł tej książki), by skręcić jakoś w boczną uliczkę wybrukowaną pretensjami. Po drugie piszesz. że więcej niczego na “kontrowersjach” nie napiszesz – i znowu zagwozdka, bo masz “tu” JEDEN wpis – więc całkiem żem się pogubił.
    pozdrawiam

  2. Skonfundował mnie ten tekst – proszę o wyjasnienie…
    …bo artykuł zaczyna się dobrze (poproszę o tytuł tej książki), by skręcić jakoś w boczną uliczkę wybrukowaną pretensjami. Po drugie piszesz. że więcej niczego na “kontrowersjach” nie napiszesz – i znowu zagwozdka, bo masz “tu” JEDEN wpis – więc całkiem żem się pogubił.
    pozdrawiam