Reklama

We łbie się nie mieści i tyle do łba przychodzi, gdy się słyszy cenę za „usługę” zwaną sporządzenie karnej apelacji. W zwykłej powiatowej kancelarii legnickiej śpiewają sobie od dwóch do trzech i więcej tysięcy netto. Za co smutny jesienny boże?! Za błogosławione profesje – brzmi najkrótsza odpowiedź. Istnieją co najmniej dwa zawody beatyfikowane, jeden to lekarz, drugi prawnik i co charakterystyczne w odbiorze społecznym oba zawody kojarzone są jak najgorzej, chociaż w zasadzie przedstawiciele zawodów pełnią tę samą rolę – ratują dupę. Tłumaczy się  ten stan rzeczy „bo on/ona się uczył”. Znam jedną nauczycielkę, która uczyła się przez pięć w szkole wrocławskiej filologii, a potem dwa lata w szkole podyplomowej. W sumie będzie mniej więcej tyle, ile trwają studia i aplikacja prawna albo studia i staż medyczny. Efekt? Dwa tysiące brutto, ale na miesiąc. Ostrza swojej krytyki nie kieruję do prawników, którzy się do mnie zgłosili, doceniam ten gest, bo propozycje na starcie są łatwo weryfikowalne jako oferta specjalna i zamykają się w tysięcu złotych. Nie ma mowy, żebym dał się skubać przez Wyspę z dwóch stron, prawie rok będę przechodził przez system i jeszcze do tego mam za swój znój wybulić ciężką kasę!? Kilka tysięcy za interpretację kto jest „ruskim cwelem”? Naiwny zaraz krzyknie – dzwoń do fundacji! Dzwoniłem i… „ale ja dziś nie mam żadnego prawnika”. Inny powie obrońca z urzędu. Jest taka opcja, ale przez słuchawkę usłyszałem, że muszę udowodnić to, co jeszcze parę miesięcy temu zostało mi narzucone siłą, a mianowicie potrzeba wyznaczenia obrońcy z urzędu. Czas na apelację to 14 dni i w tym czasie sąd musi rozpatrzeć mój wniosek, a Poczta Polska musi się spisać jak francuska. Teoretycznie da się i będę zabiegał, jednak jest jeszcze jedna przeszkoda, otóż miałem styczność z obroną urzędową… Tak czy inaczej nie poddaję się i uczę bardzo szybko. Postudiowałem sobie wymogi i bełkot prawny, który musi zaistnieć, by apelacja została zaliczona. Po kilku godzinach studiów sporządziłem apelację samopas i śmiem twierdzić, że jest to niezłej jakości gotowiec, do którego trzeba przybić pieczątkę, ewentualnie poprawić błędy formalne. Za pieczątkę daję stówę, za korektę, o ile będzie uzasadniona sporą liczbą błędów, drugą stówę, co jest ceną kosmicznie wygórowaną, ale jednocześnie kompromisową w ramach przywracania normalności i świeckości zawodów. Poniżej wklejam treść apelacji i pisemne uzasadnienie wyroku. Lawinowych ofert rzecz jasna się nie spodziewam, ale nie takie mam nadzieje. Marzy mi się przełamanie kolejnego tabu i do Ciebie śmiertelniku świecki zawodowo kieruję swoje doświadczenia, patrz i ucz się unikać paranoi. Poniżej wklejam treść apelacji i pisemne uzasadnienie wyroku.
 

Piotr Wielgucki                                                                                20.03.2013 Biskupin
Biskupin 85A
59-225 Chojnów
                                                                                                
                                                                                           
                                                                                            Sąd Apelacyjny we Wrocławiu
                                                                                            II Wydział Karny
                                                                                            ul. Energetyczna 4
                                                                                            53-330 Wrocław
                                                                                           
                                                                                            za pośrednictwem
                                                                                           
                                                                                            Sąd Okręgowy w Legnicy
                                                                                            III Wydział Karny
          ul. Złotoryjska 40
                                                                                 59-220 Legnica
 
 
 
sygn. akt III K 144/12
 
 

Reklama
 
APELACJA
od wyroku Sądu Okręgowego III Wydział Karny w Legnicy, z dnia 22 lutego 2013r.,
w sprawie III K 144/12

 
       Zaskarżam w całości powyższy wyrok, doręczony mi w dniu 14 marca br., zarzucając mu błąd w ustaleniach faktycznych, mający wpływ na treść orzeczenia, polegający na bezpodstawnym i bezkrytycznym przyjęciu, że oskarżony dopuścił się zarzucanego mu czynu. Na tej podstawie wnoszę o zmianę wyroku Sądu Okręgowego w Legnicy i uniewinnienie.
 
 

Uzasadnienie

 
      Wyrok Sądu Okręgowego w Legnicy jest wadliwy i winien być zmieniony, sąd pominął istotne wyjaśnienia oskarżonego, odnoszące się do okoliczności popełnienia zarzucanego mu czynu. Sąd powielił błędy prokuratury, która oparła oskarżenie na swobodnej interpretacji tekstu „Polską rządzą dwa ruskie cwele: Tusk i Komorowski” i nie poparła oskarżenia materiałem dowodowym, zeznaniami świadków oraz ekspertyzami biegłych językoznawców. W uzasadnieniu wyroku sąd odrzucił przedstawione przez oskarżonego tezy odnoszące się do „eksperymentu socjologicznego” i ostrej oceny rzeczywistości społeczno-politycznej, bez zamiaru znieważania kogokolwiek. Kategoryczna interpretacja społecznego odbioru tekstu „Polską rządzą dwa ruskie: Tusk i Komorowski”, która w cenie sądu jest kluczową okolicznością przemawiającą na niekorzyść oskarżonego, w sposób nie budzący wątpliwości odbiega od stanu faktycznego. Nie polega na prawdzie zdanie sądu: „ (…) każda osoba czytająca tekst pt. „Polską rządzą dwa ruskie: Tusk i Komorowski” odbiera go jako odnoszący się do Premiera Donalda Tuska oraz Prezydenta Bronisława Komorowskiego i tak też miał być on postrzegany w zamyśle autora.” Przedstawiony stan rzeczy nie jest zgodny z rzeczywistością, zarówno w sferze odbioru społecznego, jak i zamiarów oskarżonego. Należy zwrócić uwagę, że na portalu www.kontrowersje.net i niemal pod każdym artykułem, opisującym proces oskarżonego, zamieszczanym na stronach www znanych gazet, pokaźna liczba komentarzy wyraża tożsame stanowisko, które w swoich wyjaśnieniach zawarł oskarżony.
      Nie jest prawdą, że „każda osoba” odbiera tekst autorstwa oskarżonego w przedstawiony przez sąd sposób i nie jest prawdą, aby zamiar oskarżonego polegał na utożsamianiu wymienionych w felietonie nazwisk ze sprawowanymi urzędami premiera i prezydenta. Dobitnym przykładem podważającym stanowisko sądu jest pismo protestacyjne, jakie oskarżony otrzymał od osoby wyrażającej swój sprzeciw wobec działań wymiaru sprawiedliwości. W piśmie tym, między innymi, zawarte zostały następujące wnioski: „Nie trzeba być prawnikiem aby stwierdzić, że nie mamy w przedmiotowej sprawie do czynienia z zarzucanym przestępstwem znieważenia urzędu Prezydenta. Należy odróżnić urząd prezydenta od osoby pełniącej ten urząd. Cechy charakteru, osobowości, które przynależą tylko człowiekowi w żaden sposób nie mogą przynależeć do urzędu (…). Autorka pisma utrzymuje, że kopię przesłała do Sądu Okręgowego w Legnicy, niemniej pełna treść listu zostaje załączona do apelacji. Oskarżony w całości podtrzymuje swoje wyjaśnienia dotyczące intencji i zamiarów oskarżonego, celem oskarżonego była weryfikacja dwóch tez:
 

  1. W Polsce rządzi patologiczna mentalność służalczości i uniżoności wpajana społeczeństwu przez samozwańcze elity wynoszące najgorsze „wzorce” z minionej epoki PRL – totalitarnego sytemu komunistycznego.
  2. W Polsce rządzą nazwiska i stosunek krytyczny do konkretnych nazwisk powoduje, że za te same czyny jedni są nobilitowani inni degradowani, co w sposób ewidentny narusza art. 32 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.

 
     Przyjmując powyższe tezy oskarżony musiał zastosować odpowiednią metodologię weryfikującą prawdziwość, bądź też fałszywość tez, jeśli w procesie badawczym nie użyje się przedmiotu badań, w tym przypadku „nazwisk”, nie sposób dokonać jakiejkolwiek weryfikacji. Skoro jedna z tez odnosi się do siły konkretnych nazwisk, naturalną konsekwencją jest użycie tych nazwisk, celem ustalenia ich mocy sprawczej. Oskarżony wykazał się niezwykłą precyzją i konsekwencją w konstrukcji felietonu, w żadnym miejscu nie użył imienia i nazwiska osób sprawujących urzędy oraz nazw urzędu: premiera i prezydenta, posługiwał się tylko i wyłącznie nazwiskami, a więc przedmiotem badań. Fakt ten wskazuje, że oskarżony z pełną świadomością realizował swój projekt i nie kierował się zarzucanymi mu intencjami, natomiast wyjaśnienia i doprecyzowania wymaga użyte przez oskarżonego sformułowanie „eksperyment socjologiczny”. Sąd Okręgowy w Legnicy odczytał „eksperyment socjologiczny” w kategoriach naukowych i powołał się na art. 27 kk. zarzucając oskarżonemu niedopełnienie warunków eksperymentu. Tymczasem oskarżony posiadający wykształcenie socjologiczne doskonale zdaje sobie sprawę, że felieton umieszczony na portalu internetowym nie spełnia wymogów naukowych i dlatego słowa oskarżonego należy uznać za odniesienie do języka potocznego, nie naukowego.
      W związku z tym przywołanie przez sąd art. 27 kk nie ma zastosowania i nie tylko ze wzglądu na braki formalne, które znoszą naukowość eksperymentu, ale ze wzglądu na rodzaj eksperymentu. Gdyby uznać stanowisko sądu za prawdziwe, to niezmierzona ilość socjologów i psychologów musiałby ponieść odpowiedzialność karną, ponieważ każdego dnia i na całym świecie przeprowadza się eksperymenty bez zgody, a nawet świadomości uczestników eksperymentów. Warto przywołać jeden z takich eksperymentów, który odbił się szerokim echem społecznym. Dziennikarze Gazety Wyborczej umieścili w serwisie YuoTube serię wyreżyserowanych filmów z udziałem aktorki udającej tak zwanego „mohera”. Eksperyment zakończył się wielkim skandalem wywołanym agresywnymi i wulgarnymi komentarzami umieszczanymi pod prowokacyjnymi filmami, natomiast sama aktorka przeżyła załamanie nerwowe. Dziennikarze Gazety Wyborczej nie poinformowali użytkowników serwisu YouTube o swoich planach, wywołali serię łatwo przewidywalnych reakcji i mimo wszystko nie ponieśli żadnej odpowiedzialności karnej. Przykłady tego typu eksperymentów bez zgody i świadomości uczestników można mnożyć w dowolnej ilości. Specyfika eksperymentów socjologicznych i psychologicznych nie podlega zapisom art. 27 kk., ponieważ gros eksperymentów ma charakter swobodnej obserwacji z natury i nie odbywa się w warunkach laboratoryjnych, tak też było w przypadku amatorskiej obserwacji oskarżonego.
     Oskarżony nie naruszył zapisów art. 27 kk. i nie miał zamiaru naruszyć zapisów art. 135 kk., usiłował jedynie przedstawić swoją brutalną, ale mieszczącą się w granicach prawa ocenę rzeczywistości, przy tym nigdy nie zamierzał unikać odpowiedzialności karnej. W prokuratorskim postępowaniu przygotowawczym oskarżony już na etapie zeznań składanych w roli świadka, przyznał, że jest autorem tekstu „Polską rządzą dwa ruskie cwele: Tusk i Komorowski”, z kolei wyrok Sądu Okręgowego w Legnicy w wymiarze odpowiedzialności karnej należy uznać za zupełnie nieszkodliwy dla oskarżonego. Umorzenie postępowania na rok próby, nie sprowadza na oskarżonego żadnych konsekwencji natury prawnej, nie skutkuje karą finansową, karą pozbawienia wolności i praw obywatelskich, pomimo tego oskarżony chce dociekać swoich racji w sądzie apelacyjnym. Taka postawa oskarżonego świadczy, że oskarżony swoje działanie traktuje jako wkład w porządek społeczny, który ma doprowadzić do symetrii w sferze ustrojowej i prawnej, zapisanej w art. 32 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Oskarżony nie godzi się z opisywanym przez niego stanem rzeczywistości, przy tym nie jest zainteresowany łamaniem prawa oraz unikaniem odpowiedzialności karnej, ale dąży do realizacji społecznej misji, którą sobie wyznaczył. Okoliczności te uzasadniają zmianę wyroku Sądu Okręgowego w Legnicy i uniewinnienie. W tym stanie rzeczy wnoszę jak na wstępie.
 
 
Załączniki: dwa odpisy apelacji i pisma protestacyjnego przesłanego oskarżonemu.
 
 
 
 
podpis
 
……………………….
 
 
 uzasadnienie 1.pnguzasadnienie 2.pnguzasadnienie 3.pnguzasadnienie 4.pnguzasadnienie 5.pnguzasadnienie 6.pnguzasadnienie 7.pnguzasadnienie 8.pnguzasadnienie 9_0.pnguzasadnienie 10.png
                                                                                    
 
 
 

Reklama

34 KOMENTARZE

  1. Moja rada
    Powinieneś podważać uzasadnienie sądu. Powtarzanie tego co mówiłeś na sprawie nie jest niczym nowym. ja znalazłem trzy przykłady:
    1. zaimek "każdy" jest nadinterpretacją, każdy to nikt, nie ma takiej osoby jak "każdy". sąd nie może opierać się na uogólnianiu

    2. "Jest bowiem oczywistym, że ci inni Tuskowie i Komorowscy nie utrzymują kontaktów z Władimirem Putinem i Angelą Merkel i nie rządzą Polską (choc jest oczywiste, że Prezydent RP nie rządzi Polską w powszechnym rozumieniu tego słowa)"

    może dla sędziego jest oczywiste, ale bez otwarcia archiwów bezpieki takie twierdzenie jest domniemaniem sędziego i niekoniecznie musi pokrywać się z faktami

    wg portalu moikrewni.pl w Polsce jest 6062 ludzi o tym nazwisku i nie ma pewności czy któryś z nich nie miał kontaktów z Putinem lub Merkel

    W sumie połowa wyroku, to twój artykuł. ja przechodziłem przez dwie apelacje, w obu wyrok utrzymano
    MUSISZ  ZNALEŹĆ OCZYWISTE BZDURY w pisemnym uzsadnieniu wyroku i je celnie wypunktować.

    • Sama apelacja to formalność,
      Sama apelacja to formalność, liczy się tak naprawdę nagłówek i pierwszy akapit, w którym podajesz zakres podważenia wyroku i swoje oczekiwania. Całe uzasadnienie jest tylko i wyłącznie ornamentem, nikt tego czytał nie będzie, natomiast można się na tę treść powołać, co ma dla mnie znaczenie właśnie ze względu na “powtarzanie”, czyli konsekwencję. Tak czy inaczej chodzi o coś innego, takie obsikane pismo kosztowało mnie godzinę roboty i za coś takiego w życiu nie wyłożę kilku tysięcy. Jeśli nie da się tego przeprowadzić procedurą “urzędową”, po prostu mam to w dupie, bo Chlor jak zwykle ma rację, to już nie jest walczenie z “systemem” tylko bezsensowny masochizm i co więcej pasienie sytemu. Byłem więcej niż pewien, że taką pierdołę można załatwić za parę złotych i co ciekawe tak rzeczywiście jest, ale w sprawach cywilnych, w karnych taryfa jest “za dzień dobry”. Idiotyzm totalny, podobnie jak z aktami notarialnymi, bez względu na sprawę tysiąc “pińćset” od sztuki.

      • Nie zgadzam się
        Po to bierzesz pisemne uzasadnienie wyroku żeby poznać tok rozumowania sądu i się do niego przyczepić. Jak będziesz nadal sądził, że to formalność, to szykuj sie na Sztrasburg.
        Podam ci przykład.
        Wystąpiłem o zwolnienie z kosztów. Sędzia odmówiła i napisała, że jako rencista moge wziąć pożyczkę. Przyczepiłem sie do słowa rencista, bo nigdzie tego nie napisałem. Napisałem, że ledwo starcza mi na życie:-) I wygrałem.

  2. Moja rada
    Powinieneś podważać uzasadnienie sądu. Powtarzanie tego co mówiłeś na sprawie nie jest niczym nowym. ja znalazłem trzy przykłady:
    1. zaimek "każdy" jest nadinterpretacją, każdy to nikt, nie ma takiej osoby jak "każdy". sąd nie może opierać się na uogólnianiu

    2. "Jest bowiem oczywistym, że ci inni Tuskowie i Komorowscy nie utrzymują kontaktów z Władimirem Putinem i Angelą Merkel i nie rządzą Polską (choc jest oczywiste, że Prezydent RP nie rządzi Polską w powszechnym rozumieniu tego słowa)"

    może dla sędziego jest oczywiste, ale bez otwarcia archiwów bezpieki takie twierdzenie jest domniemaniem sędziego i niekoniecznie musi pokrywać się z faktami

    wg portalu moikrewni.pl w Polsce jest 6062 ludzi o tym nazwisku i nie ma pewności czy któryś z nich nie miał kontaktów z Putinem lub Merkel

    W sumie połowa wyroku, to twój artykuł. ja przechodziłem przez dwie apelacje, w obu wyrok utrzymano
    MUSISZ  ZNALEŹĆ OCZYWISTE BZDURY w pisemnym uzsadnieniu wyroku i je celnie wypunktować.

    • Sama apelacja to formalność,
      Sama apelacja to formalność, liczy się tak naprawdę nagłówek i pierwszy akapit, w którym podajesz zakres podważenia wyroku i swoje oczekiwania. Całe uzasadnienie jest tylko i wyłącznie ornamentem, nikt tego czytał nie będzie, natomiast można się na tę treść powołać, co ma dla mnie znaczenie właśnie ze względu na “powtarzanie”, czyli konsekwencję. Tak czy inaczej chodzi o coś innego, takie obsikane pismo kosztowało mnie godzinę roboty i za coś takiego w życiu nie wyłożę kilku tysięcy. Jeśli nie da się tego przeprowadzić procedurą “urzędową”, po prostu mam to w dupie, bo Chlor jak zwykle ma rację, to już nie jest walczenie z “systemem” tylko bezsensowny masochizm i co więcej pasienie sytemu. Byłem więcej niż pewien, że taką pierdołę można załatwić za parę złotych i co ciekawe tak rzeczywiście jest, ale w sprawach cywilnych, w karnych taryfa jest “za dzień dobry”. Idiotyzm totalny, podobnie jak z aktami notarialnymi, bez względu na sprawę tysiąc “pińćset” od sztuki.

      • Nie zgadzam się
        Po to bierzesz pisemne uzasadnienie wyroku żeby poznać tok rozumowania sądu i się do niego przyczepić. Jak będziesz nadal sądził, że to formalność, to szykuj sie na Sztrasburg.
        Podam ci przykład.
        Wystąpiłem o zwolnienie z kosztów. Sędzia odmówiła i napisała, że jako rencista moge wziąć pożyczkę. Przyczepiłem sie do słowa rencista, bo nigdzie tego nie napisałem. Napisałem, że ledwo starcza mi na życie:-) I wygrałem.

  3. nie dać się skubać sługusom systemu
    Chyba szkoda nawet 200zł na próbę ulepszenia państwa Tuskiego. Zeby jeszcze efektem było poprawienie losu przyszłych podsądnych z tego paragrafu,  to miałbyś jakaś satysfakcję, ale skoro każdy przypadek jest sądzony oddzielnie, to właściwie robota na nic.
    Są jakieś organizacje czy fundacje których psim obowiązkiem jest wyciąganie ludzi gnębionych przez system, skoro one palcem nie ruszą za friko, to szkoda czasu na takie sprawy.
    Jeszcze parafraf zniosą w międzyczasie i zostaniesz jak Himilsbach z angielskim.
    Lepiej to olać.

    • No toś pomógł
      nie ma co. Czytałeś chociaż uzasadnienie? Co prawda musiałem powiększać, bo skan kiepskiej jakości, ale doczytałem prawie do końca.
      Liczenie na jakieś mityczne fundacje pachnie naiwnością. MK słyszałeś o programie komputerowym LEX TEMIDA? 4 CD, wszystkie wyroki, wszystkie kodeksy, wszystkie orzeczenia wydane w polskim sądownictwie. Do tego obszerne komentarze. Drogie jak ch… , ale korzystałem z nich kiedyś. Nie można tu pisać otwartym tekstem, bo ruskie cwele na bank tu filują. Jutro wraca moja młodsza z Pragi, na pewno jej pokażę to w Internecie.

      Zobacz tu:
      http://www.p2pnet.pl/?3=2&2=26491&1=.17 (link do LEX-a)

  4. nie dać się skubać sługusom systemu
    Chyba szkoda nawet 200zł na próbę ulepszenia państwa Tuskiego. Zeby jeszcze efektem było poprawienie losu przyszłych podsądnych z tego paragrafu,  to miałbyś jakaś satysfakcję, ale skoro każdy przypadek jest sądzony oddzielnie, to właściwie robota na nic.
    Są jakieś organizacje czy fundacje których psim obowiązkiem jest wyciąganie ludzi gnębionych przez system, skoro one palcem nie ruszą za friko, to szkoda czasu na takie sprawy.
    Jeszcze parafraf zniosą w międzyczasie i zostaniesz jak Himilsbach z angielskim.
    Lepiej to olać.

    • No toś pomógł
      nie ma co. Czytałeś chociaż uzasadnienie? Co prawda musiałem powiększać, bo skan kiepskiej jakości, ale doczytałem prawie do końca.
      Liczenie na jakieś mityczne fundacje pachnie naiwnością. MK słyszałeś o programie komputerowym LEX TEMIDA? 4 CD, wszystkie wyroki, wszystkie kodeksy, wszystkie orzeczenia wydane w polskim sądownictwie. Do tego obszerne komentarze. Drogie jak ch… , ale korzystałem z nich kiedyś. Nie można tu pisać otwartym tekstem, bo ruskie cwele na bank tu filują. Jutro wraca moja młodsza z Pragi, na pewno jej pokażę to w Internecie.

      Zobacz tu:
      http://www.p2pnet.pl/?3=2&2=26491&1=.17 (link do LEX-a)

  5. Wyrok, apelacja
    "Sąd odwoławczy podzielił rozumowanie sądu rejonowego, że osoba aspirująca do tak wysokiej funkcji publicznej jak stanowisko prezesa NBP, musi liczyć się z ostrą, subiektywną i często niesprawiedliwą oceną, ale w tym wypadku nie uznał tego za przestępstwo.[…] Nawet, jeżeli ta krytyka jest obiektywnie niesprawiedliwa, nie może wyczerpywać znamion przestępstwa pomówienia – powiedział, uzasadniającwyrok, sędziaLeszek Matuszewski z Sądu Okręgowego w Poznaniu.
    Sąd rejonowy w Poznaniu w 2012 roku uznał, że prof. Winiecki pomówił Skrzypka pisząc w felietonie, że "wydębił – przysłowiowym "psim swędem" – jakiś świstek papieru stwierdzający, że szkolenie to jest równoważne z uzyskaniem stopnia MBA", oraz że z pominięciem oficjalnej procedury uzyskał dokument potwierdzający nostryfikację dyplomu w SGH w Warszawie.

    Sądodwoławczy, w odróżnieniu od rejonowego, uwzględnił okoliczności dla uznania niskiej szkodliwości społecznej czynu. Jego zdaniem Winiecki napisał swój artykuł na podstawieoficjalnego życiorysu prezesaNBP, który zawierał nieprawdziwe dane.”

  6. Wyrok, apelacja
    "Sąd odwoławczy podzielił rozumowanie sądu rejonowego, że osoba aspirująca do tak wysokiej funkcji publicznej jak stanowisko prezesa NBP, musi liczyć się z ostrą, subiektywną i często niesprawiedliwą oceną, ale w tym wypadku nie uznał tego za przestępstwo.[…] Nawet, jeżeli ta krytyka jest obiektywnie niesprawiedliwa, nie może wyczerpywać znamion przestępstwa pomówienia – powiedział, uzasadniającwyrok, sędziaLeszek Matuszewski z Sądu Okręgowego w Poznaniu.
    Sąd rejonowy w Poznaniu w 2012 roku uznał, że prof. Winiecki pomówił Skrzypka pisząc w felietonie, że "wydębił – przysłowiowym "psim swędem" – jakiś świstek papieru stwierdzający, że szkolenie to jest równoważne z uzyskaniem stopnia MBA", oraz że z pominięciem oficjalnej procedury uzyskał dokument potwierdzający nostryfikację dyplomu w SGH w Warszawie.

    Sądodwoławczy, w odróżnieniu od rejonowego, uwzględnił okoliczności dla uznania niskiej szkodliwości społecznej czynu. Jego zdaniem Winiecki napisał swój artykuł na podstawieoficjalnego życiorysu prezesaNBP, który zawierał nieprawdziwe dane.”

  7. Czyli zgodnie z konstytucją każdy ma prawo do dwóch instancji
    ale jeśli I instancją był sąd okręgowy, II instacja tylko jeśli wybuli się kilka tysięcy złotych, za samo podpisanie apelacji przez adwokata. Jakby to rozciągnąć na wszystkie, sędziowe mogliby się zając zwiekszaniem kwalifikacji zamiast orzekać w głupich sprawach. Trafiłem na taki opis – SO będzie  I instancją w cięzkich przestępstwach, takich jak katastrofa, zabójstwo pod wpływem silnego wzburzenia, zgwałcenie ze szczególnym okrucieństwem.

      • To się jakoś tak cudacznie
        To się jakoś tak cudacznie nazywa, “artykuły ustawowe” albo jakoś tak i art. 135 właśnie takim jest. Są te “zbrodnicze” plus wyróżnione z kk., to już gdzieś było omawiane, tu na portalu. Okręgowy jako I instancja jest “rutyną” nie wyjątkiem w przypadku art. 135. Natomiast apelacja i w ogóle proces nie ma nic wspólnego z “równością wobec prawa”. Faktem jest, że ja odmówiłem adwokata z urzędu, ale gdyby się prokuratura lub sąd uparł może wszystko. Bezrobotny, kaleka, biedak – nie ma znaczenia, bo albo rodzina albo kredyt albo “coś tam coś tam”. Istnieje kilka etapów zniechęcenia śmiertelnika do poszukiwania sprawiedliwości, pierwszy to stygmat karalności, ostatni to kasa. Nie chcę się jakoś szczególnie wyróżniać, bo od początku uważam to za komedię, ale niech każdy sobie odpowie we własnym sumieniu, czy na moim miejscu “podskakiwałby” po wyroku, który de facto nic nie znaczy? Mnie się chce podskakiwać, ale na pewno nie będę wypieprzał w powietrze kilku tysięcy złotych, żeby udowodnić swoją niewinność, bo to już jest wspieranie, nie likwidowanie paranoi. Mam nadzieję, że da się to obejść i o to będę zabiegał do końca, niemniej są granice między sprzeciwem, a pierdolcem ambicjonalnym.

        • Adwokat z urzędu może tylko zaszkodzić
          wiem, bo takiego kiedyś miałem. Nawet sędzia był zniesmaczony. Doprowadzony byłem z aresztu, facet w ogóle przed sprawą nie spotkał się ze mną, na sali rozpraw wystąpił bez mojego pełnomocnictwa, co wykazałem przed sądem. Chromolił coś smutno z minutę lub dwie i zakończył sentencją o zapłacie za swoją "obronę". Od razu to podniosłem i poprosiłem Wysoki Sąd żeby nie brał tego pod uwagę, bo ten pan na pewno nie jest moim obrońcą. Przyznałem się do winy tzw, "szczery żal", bo na policji udawałem głupiego (jak pan mówi, że tak, to chyba tak było, ale ja tego nie pamiętam, co policjant skwitował "nie zaprzecza, ale i nie przyznaje się"). To było w momencie denominacji złotego i kiedy sędzia orzekł grzywnę w wysokości 500.000 zł. (na stare), to ten łeb adwokat zapytał sie czy to jest 5 000 zł. na nowe? Nie, odburknął sędzia, to 50 zł!
          Podsumowując: albo będziesz miał zaangażowanego adwokata (wątpliwe), albo pisz sam (jedyna możliwość), ale skup sie na ewidentnych idiotyzmach z uzasadnienia wyroku. Używaj określenia "z obrazą dla obowiązującego prawa". Wiadomo, że w polskim prawie nie ma precedensów, ale są ogólnie znane wyroki jak np. na Huberta H.
          "Najgłośniejsza tego typu sprawa dotyczyła Huberta H., bezdomnego z Dworca Centralnego w Warszawie, który pijany, w obecności zatrzymujących go policjantów, wulgarnie wyraził się o prezydencie i premierze. W grudniu 2006 Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył proces w tej sprawie uznając, że czyn zarzucony Hubertowi H. miał znikomą szkodliwość społeczną."

          Rozumiem twoje podejście, ja to nazywam "niezgodą na nierówność w traktowaniu".

          • Adwokat z urzędu to tragedia
            Adwokat z urzędu to tragedia i tego nie musisz mi tłumaczyć, ale jest “przymus adwokacki”, sam nie możesz napisać apelacji. Co do bzdur, to przecież wykazałem w apelacji ewidentną bzdurę “każda osoba odczytuje tekst tak samo”. To zdanie z definicji jest fałszywe i podałem przykłady. Wykazałem również, że powołanie się na art. 27 to kompletna bzdura z dwóch powodów. I celowo powielam linię obrony, bo tylko to ma dla mnie sens. Nie chcę uzasadnienia na zasadzie “przecinek”, czy literówka, bo to wówczas bezsensowna zabawa. Po cholerę mam się pałować o takie pierdoły, mnie zależy na wykazaniu asymetrii i tylko to jest warte gry. Mam wyrok, który mi kompletnie zwisa, to nie będę się pakował w “literówki”. Albo uda się przepchnąć apelację z pretensjami do asymetrii albo mam to w dupie.

          • Czy masz ksero wszystkich dokumentów?
            Tzn. od aktu oskarżenia, poprzez wyrok, uzasadnienie pisemne i twoją apelację? Dokładnie chodzi mi o to czy możesz je przesłać na maila w postaci gotowej do druku, ale wyraźnego? Dziś wieczorem lub jutro poproszę córkę żeby zerknęła na to. Nie chcę pisać na ogólnym, ale mój mail masz w rejestracji. jeśli nie to podaję: netzadarmo@wp.pl
            Odpisz na maila, może uda się choć trochę pomóc. Co dwie głowy, to nie jedna.

  8. Czyli zgodnie z konstytucją każdy ma prawo do dwóch instancji
    ale jeśli I instancją był sąd okręgowy, II instacja tylko jeśli wybuli się kilka tysięcy złotych, za samo podpisanie apelacji przez adwokata. Jakby to rozciągnąć na wszystkie, sędziowe mogliby się zając zwiekszaniem kwalifikacji zamiast orzekać w głupich sprawach. Trafiłem na taki opis – SO będzie  I instancją w cięzkich przestępstwach, takich jak katastrofa, zabójstwo pod wpływem silnego wzburzenia, zgwałcenie ze szczególnym okrucieństwem.

      • To się jakoś tak cudacznie
        To się jakoś tak cudacznie nazywa, “artykuły ustawowe” albo jakoś tak i art. 135 właśnie takim jest. Są te “zbrodnicze” plus wyróżnione z kk., to już gdzieś było omawiane, tu na portalu. Okręgowy jako I instancja jest “rutyną” nie wyjątkiem w przypadku art. 135. Natomiast apelacja i w ogóle proces nie ma nic wspólnego z “równością wobec prawa”. Faktem jest, że ja odmówiłem adwokata z urzędu, ale gdyby się prokuratura lub sąd uparł może wszystko. Bezrobotny, kaleka, biedak – nie ma znaczenia, bo albo rodzina albo kredyt albo “coś tam coś tam”. Istnieje kilka etapów zniechęcenia śmiertelnika do poszukiwania sprawiedliwości, pierwszy to stygmat karalności, ostatni to kasa. Nie chcę się jakoś szczególnie wyróżniać, bo od początku uważam to za komedię, ale niech każdy sobie odpowie we własnym sumieniu, czy na moim miejscu “podskakiwałby” po wyroku, który de facto nic nie znaczy? Mnie się chce podskakiwać, ale na pewno nie będę wypieprzał w powietrze kilku tysięcy złotych, żeby udowodnić swoją niewinność, bo to już jest wspieranie, nie likwidowanie paranoi. Mam nadzieję, że da się to obejść i o to będę zabiegał do końca, niemniej są granice między sprzeciwem, a pierdolcem ambicjonalnym.

        • Adwokat z urzędu może tylko zaszkodzić
          wiem, bo takiego kiedyś miałem. Nawet sędzia był zniesmaczony. Doprowadzony byłem z aresztu, facet w ogóle przed sprawą nie spotkał się ze mną, na sali rozpraw wystąpił bez mojego pełnomocnictwa, co wykazałem przed sądem. Chromolił coś smutno z minutę lub dwie i zakończył sentencją o zapłacie za swoją "obronę". Od razu to podniosłem i poprosiłem Wysoki Sąd żeby nie brał tego pod uwagę, bo ten pan na pewno nie jest moim obrońcą. Przyznałem się do winy tzw, "szczery żal", bo na policji udawałem głupiego (jak pan mówi, że tak, to chyba tak było, ale ja tego nie pamiętam, co policjant skwitował "nie zaprzecza, ale i nie przyznaje się"). To było w momencie denominacji złotego i kiedy sędzia orzekł grzywnę w wysokości 500.000 zł. (na stare), to ten łeb adwokat zapytał sie czy to jest 5 000 zł. na nowe? Nie, odburknął sędzia, to 50 zł!
          Podsumowując: albo będziesz miał zaangażowanego adwokata (wątpliwe), albo pisz sam (jedyna możliwość), ale skup sie na ewidentnych idiotyzmach z uzasadnienia wyroku. Używaj określenia "z obrazą dla obowiązującego prawa". Wiadomo, że w polskim prawie nie ma precedensów, ale są ogólnie znane wyroki jak np. na Huberta H.
          "Najgłośniejsza tego typu sprawa dotyczyła Huberta H., bezdomnego z Dworca Centralnego w Warszawie, który pijany, w obecności zatrzymujących go policjantów, wulgarnie wyraził się o prezydencie i premierze. W grudniu 2006 Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył proces w tej sprawie uznając, że czyn zarzucony Hubertowi H. miał znikomą szkodliwość społeczną."

          Rozumiem twoje podejście, ja to nazywam "niezgodą na nierówność w traktowaniu".

          • Adwokat z urzędu to tragedia
            Adwokat z urzędu to tragedia i tego nie musisz mi tłumaczyć, ale jest “przymus adwokacki”, sam nie możesz napisać apelacji. Co do bzdur, to przecież wykazałem w apelacji ewidentną bzdurę “każda osoba odczytuje tekst tak samo”. To zdanie z definicji jest fałszywe i podałem przykłady. Wykazałem również, że powołanie się na art. 27 to kompletna bzdura z dwóch powodów. I celowo powielam linię obrony, bo tylko to ma dla mnie sens. Nie chcę uzasadnienia na zasadzie “przecinek”, czy literówka, bo to wówczas bezsensowna zabawa. Po cholerę mam się pałować o takie pierdoły, mnie zależy na wykazaniu asymetrii i tylko to jest warte gry. Mam wyrok, który mi kompletnie zwisa, to nie będę się pakował w “literówki”. Albo uda się przepchnąć apelację z pretensjami do asymetrii albo mam to w dupie.

          • Czy masz ksero wszystkich dokumentów?
            Tzn. od aktu oskarżenia, poprzez wyrok, uzasadnienie pisemne i twoją apelację? Dokładnie chodzi mi o to czy możesz je przesłać na maila w postaci gotowej do druku, ale wyraźnego? Dziś wieczorem lub jutro poproszę córkę żeby zerknęła na to. Nie chcę pisać na ogólnym, ale mój mail masz w rejestracji. jeśli nie to podaję: netzadarmo@wp.pl
            Odpisz na maila, może uda się choć trochę pomóc. Co dwie głowy, to nie jedna.

  9. strata czasu
    Sądy zajmują się tylko przecinkami i błędami formalnymi.
    Jeżeli jednak chodzi Ci o istotę sprawy, sprawiedliwośc, i żeby była symetria itd, to daj se spokój.
    Ta instytucja ma takie rzeczy w dupie.
    Natomiast absolutnie najważniejszym motywem działania adwokatów jest dojenie frajerów lubiących się procesować. Trzeba mieć zaufanego z najbliższej rodziny, ostatecznie jakiś kumpel – prawnik znany od 30 lat. Pozostali albo wyciągną od Ciebie mało i nic nie zrobią, albo dużo i też nic z tego nie będzie.
    Jak szukasz po prostu sprawiedliwości, to droga prawna jest daremna.

  10. strata czasu
    Sądy zajmują się tylko przecinkami i błędami formalnymi.
    Jeżeli jednak chodzi Ci o istotę sprawy, sprawiedliwośc, i żeby była symetria itd, to daj se spokój.
    Ta instytucja ma takie rzeczy w dupie.
    Natomiast absolutnie najważniejszym motywem działania adwokatów jest dojenie frajerów lubiących się procesować. Trzeba mieć zaufanego z najbliższej rodziny, ostatecznie jakiś kumpel – prawnik znany od 30 lat. Pozostali albo wyciągną od Ciebie mało i nic nie zrobią, albo dużo i też nic z tego nie będzie.
    Jak szukasz po prostu sprawiedliwości, to droga prawna jest daremna.