Reklama

Lustracja nigdy nie była tematem, którym bym się specjalnie podniecała. Od kiedy esbeckie papiery zaczęły wyciekać stało się jednak jasne, że coś z tym fantem należałoby zrobić.

Lustracja nigdy nie była tematem, którym bym się specjalnie podniecała. Od kiedy esbeckie papiery zaczęły wyciekać stało się jednak jasne, że coś z tym fantem należałoby zrobić. Byłam jedną z pierwszych osób, którym Janusz Pałubicki, wtedy koordynator służb specjalnych, opowiadał o przygotowywanych ustawach o IPN i o lustracji. IPN-owi nadano m.in. kompetencję przyznawania statusu osoby pokrzywdzonej tym, którzy w papierach esbeckich figurują jako wrogowie tamtego ustroju, czyli wedle współczesnej wykładni zaangażowani byli w walkę o niepodległość. Pamiętam, że w tym kontekście Pałubicki wyjaśniał, jak traktowane będą osoby, które w swoim życiorysie miały epizod współpracy, a nawet pracy dla organów. Wszystko miało zależeć od tego, kiedy taki epizod nastąpił, przed czy po zaangażowaniu się w działalność opozycyjną. Ostatecznie ustawa expressis verbis nadawała przywilej ubiegania się o status pokrzywdzonego jedynie byłym funkcjonariuszom, takim jak Adam Hodysz, którzy współpracowali z opozycją. Ale w 2005 roku NSA rozszerzył ten przywilej na cywilnych współpracowników służb.

Przypomniał o tym wszystkim Edmund Krasowski, który kierował gdańskim oddziałem IPN, kiedy status pokrzywdzonego otrzymał Lech Wałęsa. Natomiast historyk Jan Żaryn uznał, że była to koniunkturalna decyzja byłego prezesa Leona Kieresa. I dobrze się stało, że wreszcie IPN kierowany przez Janusza Kurtykę, z nim jako szefem Biura Edukacji Publicznej, przeciął ten wrzód. Kurtyka tym razem nie podzielił samozadowolenia swego podwładnego i go z funkcji kierowniczej zwolnił. Co niepomiernie oburzyło wszystkich zagorzałych zwolenników bezkompromisowej lustracji. Dla których obowiązujące prawo to furda. Bo kto raz rozmawiał z SB to agent, szczególnie jeśli nazywa się Lech Wałęsa, ksywa: Bolek.

Reklama

Od 2006 roku osoby, które otrzymały papierek poświadczający ich status mogą sobie ten papier użyć w celach dowolnych. Ofiar reżimu komunistycznego według nowej ustawy lustracyjnej już nie ma. Chyba że za taką osobę uzna kogoś prezydent RP, który wyasygnował w tym celu wcale pokaźną pulę odznaczeń. Wszyscy inni figurujący w aktach SB powinni się liczyć z tym, że prędzej czy później któryś z historyków IPN dokopie się do jakiejś notatki, z której czarno na białym będzie wynikać, że się było np. cenionym kontaktem obywatelskim. Teoretycznie, jeśli jest się osobą publiczną, można wtedy udać się do sądu celem tzw. autolustracji. Ale – czego także doświadczył Lech Wałęsa – sądy w Polsce o niczym nie przesądzają. Jedynymi władnymi wydawać wyroki lustracyjne są w RP pracownicy IPN.

Mój brak wiary w uczciwość lustracji wynika z graniczącego z pewnością podejrzenia co do fachowości moich rodaków. Zarówno tych, którzy produkowali esbeckie papiery, jak i tych, którzy traktują je jako prawdę objawioną o tamtych czasach. Czy otwarcie archiwów, udostępnienie ich każdemu, kto ma na to ochotę, zakończy polski danse macabre? Ktokolwiek zadał sobie trud przestudiowania zasobu dotyczącego osób publicznych, czy to w internecie czy np. w książce Gontarczyka i Cenckiewicza wie, że większość tych papierów może być interpretowana na kilka różnych sposobów. Przynajmniej co do skali autentycznego zaangażowania danej osoby we współpracę. I te interpretacje będą nam serwowane nadal. W końcu całkiem spore grono historyków, dziennikarzy i innych padlinożerców musi z czegoś żyć. Jednak w obecnej sytuacji innego wyjścia nie ma. Jedynie otwarcie archiwów stwarza szansę na odczarowanie nadprzyrodzonej mocy PRL-owskich służb. I na stopniowe wygaszanie popytu na padlinę.

Reklama

14 KOMENTARZE

  1. Komuno wróć…
    Na parę lat i pokaż IPN-owskim gnojkom, jak to było naprawdę.
    Może zrozumieją, że postępują teraz identycznie jak propaganda Stalina czy Bieruta…
    Nie, onie nigdy niczego nie zrozumieją…
    Są zaślepieni nienawiścią.
    Nie pamiętają o zasadzie wahadła.
    Nienawiść zawsze wraca, tylko z drugiej strony i mocniej…
    Dowody?
    1. Hinduiści i Muzułmanie w Indiach
    2. Serbowie i Chorwaci
    3. Tutsi i Chutu
    4. Żydzi i Palestyńczycy
    Mało przykładów?
    Znajdźcie więcej…

  2. Komuno wróć…
    Na parę lat i pokaż IPN-owskim gnojkom, jak to było naprawdę.
    Może zrozumieją, że postępują teraz identycznie jak propaganda Stalina czy Bieruta…
    Nie, onie nigdy niczego nie zrozumieją…
    Są zaślepieni nienawiścią.
    Nie pamiętają o zasadzie wahadła.
    Nienawiść zawsze wraca, tylko z drugiej strony i mocniej…
    Dowody?
    1. Hinduiści i Muzułmanie w Indiach
    2. Serbowie i Chorwaci
    3. Tutsi i Chutu
    4. Żydzi i Palestyńczycy
    Mało przykładów?
    Znajdźcie więcej…

  3. A co z obecnie działającymi kapusiami?
    Mnie zasadniczo zwisa kto kablował za byłej komuny. Prawdziwe zagrożenie stanowią współpracownicy i funkcjonariusze obecnej ubecji rozsiani obficie wśród dziennikarzy, polityków i węszący na uczelniach.
    Oni w odróżnieniu od tych “byłych” mogą narobić realnych szkód w funkcjonowaniu demokracji. W zasadzie ich rola polega na ukrytym sterowaniu demokracją i organizowaniu nagonek na wybrane cele. Czy nie warto by zakazać werbunku wśród dziennikarzy, polityków i innych takich?

    • dzięki Chlor
      Dzięki Chlor za ten wpis. Kiedy powstawał UOP ci, którzy ten interes rozkręcali, często koledzy z lat 80., solennie zapewniali, że np. wśrod dziennikarzy werbować im nie wolno. Szybko okazało się, że to pic na wodę. Zresztą pewnie nie zawsze o formalny werbunek chodzi, częściej o tzw. wrzutki od zaprzyjaźnionych funkcjonariuszy, co oczywiście może prowadzić do manipulacji opinią publiczną. Ciekawe, że SDP, kiedy podczas poprzedniej kadencji tracił swoją cnotę, apelował do swoich członków o "deklaracje moralności" czyli występowanie o status pokrzywdzonego. Ale nie uwzględnili wniosku, że owe deklaracje powinny uwzględniać także odcięcie się od współpracy z obecnymi służbami.

    • kapusie
      Heh….już widzę skuteczność tego zakazu…hłe, hłe….
      W 1956 r na fali przemian w dużym zakładzie pracy (mój ojciec tam pracował) wymuszono odtajnienie list donosicieli.
      Okazalo się , że 55% załogi to kapusie. Ciekawe, że większość za darmo.
      Ano.
      Pan Bóg wezwał przedstawicieli rożnych nacji coby dowiedzieć się czego chcą. I prosili o różne dobra Rosjanie, Niemcy, Czesi, etc…..
      A Polak poprosił by jego sąsiadowi kurki wydusiło…..
      Jestem tego samego zdania co fM.
      .

  4. A co z obecnie działającymi kapusiami?
    Mnie zasadniczo zwisa kto kablował za byłej komuny. Prawdziwe zagrożenie stanowią współpracownicy i funkcjonariusze obecnej ubecji rozsiani obficie wśród dziennikarzy, polityków i węszący na uczelniach.
    Oni w odróżnieniu od tych “byłych” mogą narobić realnych szkód w funkcjonowaniu demokracji. W zasadzie ich rola polega na ukrytym sterowaniu demokracją i organizowaniu nagonek na wybrane cele. Czy nie warto by zakazać werbunku wśród dziennikarzy, polityków i innych takich?

    • dzięki Chlor
      Dzięki Chlor za ten wpis. Kiedy powstawał UOP ci, którzy ten interes rozkręcali, często koledzy z lat 80., solennie zapewniali, że np. wśrod dziennikarzy werbować im nie wolno. Szybko okazało się, że to pic na wodę. Zresztą pewnie nie zawsze o formalny werbunek chodzi, częściej o tzw. wrzutki od zaprzyjaźnionych funkcjonariuszy, co oczywiście może prowadzić do manipulacji opinią publiczną. Ciekawe, że SDP, kiedy podczas poprzedniej kadencji tracił swoją cnotę, apelował do swoich członków o "deklaracje moralności" czyli występowanie o status pokrzywdzonego. Ale nie uwzględnili wniosku, że owe deklaracje powinny uwzględniać także odcięcie się od współpracy z obecnymi służbami.

    • kapusie
      Heh….już widzę skuteczność tego zakazu…hłe, hłe….
      W 1956 r na fali przemian w dużym zakładzie pracy (mój ojciec tam pracował) wymuszono odtajnienie list donosicieli.
      Okazalo się , że 55% załogi to kapusie. Ciekawe, że większość za darmo.
      Ano.
      Pan Bóg wezwał przedstawicieli rożnych nacji coby dowiedzieć się czego chcą. I prosili o różne dobra Rosjanie, Niemcy, Czesi, etc…..
      A Polak poprosił by jego sąsiadowi kurki wydusiło…..
      Jestem tego samego zdania co fM.
      .

  5. Yo la
    Klawisze w kompie się blokują na takie wyznanie. Bez względu na to, czy to Twoje autentyczne przeżycie, czy fikcja literacka. Bo niefikcyjnie pewnie właśnie i tak bywało. Zbrodniczy był ustrój, dwumyślenie itp. itd. Ale małość ludzi i to że tak łatwo tracą azymut, w każdym ustroju, to sprawa poważniejsza.

  6. Yo la
    Klawisze w kompie się blokują na takie wyznanie. Bez względu na to, czy to Twoje autentyczne przeżycie, czy fikcja literacka. Bo niefikcyjnie pewnie właśnie i tak bywało. Zbrodniczy był ustrój, dwumyślenie itp. itd. Ale małość ludzi i to że tak łatwo tracą azymut, w każdym ustroju, to sprawa poważniejsza.