Reklama

Do końca życia nie zapomnę sytuacji, kiedy dopuściłam się kłamstwa wobec sąsiadki i zdumionych oczu mojego dziecka pytającego : ?mamusiu, dlaczego kłamiesz??.

Do końca życia nie zapomnę sytuacji, kiedy dopuściłam się kłamstwa wobec sąsiadki i zdumionych oczu mojego dziecka pytającego : ?mamusiu, dlaczego kłamiesz??. Nie mogąc zapaść się pod ziemię, przyznałam się do kłamstwa i przeprosiłam sąsiadkę. Po zamkniąciu za nią drzwi powiedziałam do synka: ?ale dałeś mi lekcję! Ty taki mały okazałeś się mądrzejszy ode mnie i możesz być z siebie dumny, a ja dorosła zachowłam się okropnie głupio i teraz muszę się wstydzić!? Myślę, że każdy ma prawo czasem źle się zachować, naprawdę groźne, ruinujace system wartości dziecka jest wmawianie, że mamy rację, choć w sposob dla niego oczywisty jesteśmy w błędzie. Kiedy czasem wspominamy sobie moją kompromitację i za każdym razem Marcin daje wyraz dumie ze swojego zachowania wiem, że dałam mu przykład cywilnej odwagi, a moje przyznanie się przysporzyło mi szacunku w jego oczach. Jestem pewna, że kiedyś zareagowałabym zupełnie inaczej, mianowicie skrzyczałabym go zarzucając kompromitowanie mnie, czyli odwróciłabym kota ogonem, co jest typowym zachowaniem dorosłych – nie tylko rodziców – w kontaktach z dziećmi.
O atmosferze miedzy nami niech świadczy taka sytuacja: kiedyś kłóciliśmy się późnym wieczorem, oboje mocno zacietrzewieni. W pewnym momencie zaproponowałam normalnym, spokojnym tonem: ?co powiesz na to, żebyśmy przerwali na dziś i poszli spać, a jutro będziemy kłocić się dalej?? Marcin zaskoczony wybuchnął śmiechem, ucałowaliśmy się na dobranoc i poszlismy do łożek.
Następnego dnia już bez zacietrzewienia szybko osiagnęliśmy kompromis. Czasem, kiedy jedno z nas odezwie się niewłaściwym tonem, drugie mówi: ?tę scene powtarzamy jeszcze raz? i robimy to nawet kilka razy od wersji okropnie prymitywnej do wyszukanie eleganckiej. Przeważnie udaje nam się rozładować w ten sposób zapowiedź spięcia.
Warto może jeszcze wspomnieć o bezpardonowej walce, jaką moj wtedy 11-latek stoczyl z mężczyzną, który po pięciu latach samotności pojawił się w moim życiu i szybko stał się bardzo ważny. Uważam, że to właśnie za sprawa tej miłości odzyskałam zdolność rozwoju i samodzielnego myślenia, stałam się osobą wewnetrznie wolną i jej w konsekwencji zawdzieczam zmianę o 180 stopni wszystkiego w moim życiu ? przede wszystkim stosunków z synem.
Związek zakończył się wprawdzie rozstaniem, ponieważ partner okazał się klasycznym Casanową, ale wolność pozostała, co jest swoistym fenomenem i powodem mojej dozgonnej wdzięczności dla mężczyzny. Kto wie, czy w bogatej historii miłosnych zdrad nie jestem jedyną kobietą, której poczucie własnej wartości nie tylko nie doznało szwanku wskutek rozczarowania, lecz wprost przeciwnie ? ogromnie wzrosło. Jest to jednak temat na osobne opowiadanie ? także w miłości wszystko zależy od punktu widzenia, trzeba ?tylko? znaleźć ten pozwalający klęskę postrzegać jako zwycięstwo i natychmiast przestaje się cierpieć. Sprawdzilam na własnej skórze! Potrzebowałam na to jednej tylko bezsennej nocy ? ból minął bezpowrotnie.
Wtedy były liczne rozmowy na serio i na śmiesznie, a także próby szantażu i popis zachowań naprawdę strasznych. Pewnego razu moje dziecko powiedziało otwierając drzwi: ?idź gdzie indziej …? – tu padło najbardziej ordynarne ze znanych mi okresleń, na co mężczyzna odpowiedział ze spokojem: ?możesz to i tak nazwać, my nazywamy to kochać? czym tak zaskoczył małego buntownika, że ten zamilkl z otwartą buzią nie znajdując argumentow. Lata później dowiedziałam się, że miał nadzieją na reakcję, która wywołałaby moje oburzenie, podważyła zaufanie a może nawet spowodowala między mami konflikt najlepiej kończący związek. ?Osiagnąłem skutek odwrotny, bo wasz związek umocnił się a w dodatku on zdobył
i moją sympatię? ? dodał mój dorosły już syn. Ten trwający sekundy incydent definitywnie zakończył walkę.
Zdumiewające, że czasem jednym zdaniem można zmienić coś, co nie daje się zmienić przez lata ? trzeba tylko zrezygnować z potępiania i zareagować w sposób odbiegający od stereotypów.
Kiedy niedługo poźniej po raz pierwszy rozstaliśmy się, usłyszałam: ?tak bym chciał, żebyście byli razem, miałbym znowu szcześliwą mamusię?.
W samo sedno trafił Albert Schweitzer słowami: ?Dobry przyklad to nie tylko najlepsza metoda oddziaływania na innych, jest to także metoda jedyna?. Cytat ten stał się jedną z moich fundamentalnych życiowych dewiz i chętnie poleciłabym go wszystkim, którzy w ramach walki z przywarami bliźnich lubią strofować, krytykować, pouczać, moralizować i oburzać się ? może uświadomiliby sobie daremność wysiłków, oszczędzając przy okazji własne i cudze nerwy. Powinni znać go na pamięć i stosować nie tylko rodzice, ale także wszyscy pragnący poprawić ten nasz daleki od doskonałości świat, bo efekty najskuteczniej niweczy lekceważenie we własnym postępowaniu surowych norm, których przestrzeganie pragnie się egzekwować od innych. Cdn

Reklama

8 KOMENTARZE

  1. Dorola, masz niezwykle wysoko ustawiona poprzeczke,
    jesli wydostanie sie o wlasnych silach z poteznego psychiczngo dolka w ciagu jednej nocy i zmiana uczuc o 180 stopni nie jest dla Ciebie rewolucyjna :-). Dla mnie byla to autentyczna rewolucja, ktora zmienila trwale cale moje wnetrze i system wartosci. Ale jesli to dla Ciebie truizm, to tez OK. Synowi zalezalo tak bardzo na mojej akceptacji, kiedy byl maly, dzis – mam nadzieje – tez mu zalezy, ale mniej. Mi tez bardzo zalezy na jego akceptacji jak tez innych, ktorych kocham.

  2. Dorola, masz niezwykle wysoko ustawiona poprzeczke,
    jesli wydostanie sie o wlasnych silach z poteznego psychiczngo dolka w ciagu jednej nocy i zmiana uczuc o 180 stopni nie jest dla Ciebie rewolucyjna :-). Dla mnie byla to autentyczna rewolucja, ktora zmienila trwale cale moje wnetrze i system wartosci. Ale jesli to dla Ciebie truizm, to tez OK. Synowi zalezalo tak bardzo na mojej akceptacji, kiedy byl maly, dzis – mam nadzieje – tez mu zalezy, ale mniej. Mi tez bardzo zalezy na jego akceptacji jak tez innych, ktorych kocham.

  3. Dorola, do konca tego tekstu zostalo jeszcze
    7 stron i nie jestem pewna czy ma sens wklejac go dalej – mam wrazenie, ze temat jest coraz mniej dla uzytkownikow interesujacy. Ta noc jak i milosc wogole jest tematem innego opowiadania, tez dosyc dlugiego. Tekst musze jeszcze skorygowac o polskie znaki, jesli chcesz, przesle Ci w takim stanie jakim jest. Mozesz do mnie napisac na: marta_51 Gazeta.pl.

  4. Dorola, do konca tego tekstu zostalo jeszcze
    7 stron i nie jestem pewna czy ma sens wklejac go dalej – mam wrazenie, ze temat jest coraz mniej dla uzytkownikow interesujacy. Ta noc jak i milosc wogole jest tematem innego opowiadania, tez dosyc dlugiego. Tekst musze jeszcze skorygowac o polskie znaki, jesli chcesz, przesle Ci w takim stanie jakim jest. Mozesz do mnie napisac na: marta_51 Gazeta.pl.