Reklama

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110912&typ=my&id=my12.txt
Prof. Krystyna Pawłowicz, prawnik konstytucjonalista, Uniwersytet Warszawski, sędzia Trybunału Stanu


http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110912&typ=my&id=my12.txt
Prof. Krystyna Pawłowicz, prawnik konstytucjonalista, Uniwersytet Warszawski, sędzia Trybunału Stanu

Reklama

W czasie wakacji, bez społecznych dyskusji, po cichu, przy – w zasadzie – pełnej nieświadomości Polaków co do faktu i treści, odchodzący za kilka tygodni Sejm przeprowadza szybkie, półtajne (też nocne) procedury zmiany polskiej Konstytucji. Procedowany projekt nie został szerzej upubliczniony, chociaż przebudowuje ustrój i status prawnomiędzynarodowy Rzeczypospolitej Polskiej. Wszystko to za sprawą niewinnie brzmiących (choć fałszywych i amatorsko nieprawniczych) sformułowań projektu, szczególnie jego art. 227a.: “Rzeczpospolita Polska jest członkiem Unii Europejskiej, która szanuje suwerenność i tożsamość państw członkowskich. Członkostwo Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej służy celom Konstytucji i nie narusza zasad, o których mowa w jej preambule i rozdziale I, ani konstytucyjnych wolności, praw i obowiązków człowieka i obywatela”.

Inkorporacja do unijnego państwa

Fałszem jest, że Unia Europejska “szanuje suwerenność i tożsamość państw członkowskich”, gdyż Unia “żywi się”, przejmuje “bezzwrotnie” kompetencje suwerennych państw członkowskich, a jej celem jest rozmywanie tożsamości narodowej państw-członków. W Parlamencie Europejskim nie reprezentuje się interesów narodowych, nie ma grup narodowych, tylko nic niemówiące o tym określenia kierunków politycznych, np. socjaldemokraci, konserwatyści, reformatorzy itp. Nawet produktów spożywczych, towarów itp. nie można określać nazwami narodowymi, a jedynie określeniami geograficznymi. Nie jest też prawdą, że członkostwo RP w Unii służy celom Konstytucji i nie narusza jej zasad. Jest odwrotnie, bo właśnie dostosowanie polskiej Konstytucji, jej obecne zmiany mają służyć celom Unii. To Polska się “nagina” prawnie do Unii, a nie Unia do interesów Polski. Dotychczasowa praktyka członkostwa naszego kraju w UE pokazuje też, że członkostwo to stworzyło szereg “kanałów” prawnych dla naruszania i unieważniania zasad i postanowień polskiej Konstytucji, jej wyśmiewania i zwalczania przez różne struktury unijne, np. instytucji małżeństwa, rodziny, życia człowieka, patriotyzmu zwalczanego w Unii jako “szkodliwy nacjonalizm” itp.
Odchodzący wkrótce Sejm chce przegłosować tzw. kompromisowy projekt nowelizacji Konstytucji RP, przygotowany w komisji sejmowej kierowanej przez posła PO Jarosława Gowina. Kompromis ten jest efektem połączenia niektórych rozwiązań projektu zmiany Ustawy Zasadniczej przedstawionego przez prezydenta Bronisława Komorowskiego oraz dwóch projektów PiS. Projekt zmiany Konstytucji przedstawiła też PO, lecz dotyczył on spraw wewnętrznych Polski i nie był brany pod uwagę. Sejm chce załatwić tylko sprawy unijne i tylko takimi propozycjami się zajmował.
Projekt prezydencki dodawał w Konstytucji nowy rozdział Xa pt. “Członkostwo Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej”. Projekt ten zmierzał do konstytucyjnego utrwalenia i zacieśnienia więzi Polski z jedną tylko, wskazaną z nazwy organizacją międzynarodową, tj. UE. Wcielał on niejako Polskę w struktury państwa unijnego, marginalizując Sejm i spychając na dalszy plan naszą Konstytucję.
Z kolei projekt PiS zmierzał w przeciwnym kierunku, realizował inną wizję Polski jako państwa członkowskiego organizacji, której można przekazywać suwerenne kompetencje władz krajowych. Projekt ten przewidywał ogólną modelową procedurę w tym zakresie, nie mówiąc o UE, lecz ogólnie o organizacjach międzynarodowych. W ogóle nie używał określenia “Unia Europejska”.
Projekt PiS przewidywał zabezpieczenia prawne dla zachowania nadrzędności i wpływu polskiego parlamentu na decyzje podejmowane przez organizację lub organy międzynarodowe wobec Polski. Wzorował się w tym zakresie na ustaleniach niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego, który nakazywał gwarantować i chronić suwerenność państwa i wpływ parlamentu niemieckiego na decyzje organów unijnych rodzących skutki prawne dla Niemiec.
PiS proponowało też, by tzw. prawo wtórne, tj. stanowione przez organy unijne, było poddawane ocenie jego zgodności z polską Konstytucją przez Trybunał Konstytucyjny. Miało to chronić nadrzędność polskiej Ustawy Zasadniczej na terytorium Polski, która to, zgodnie z jej art. 8, jest “najwyższym prawem” w RP.

Nowy suweren

Efektem prac komisji posła Gowina jest projekt w swej treści, w większości propozycji, niezwykle szkodliwy dla naszego kraju. Odrzucono najistotniejsze, korzystne propozycje PiS, a przyjęto głównie “poddańcze” sugestie projektu prezydenckiego, które istotnie pogarszają, w porównaniu ze stanem obecnym w Konstytucji, status Polski jako państwa suwerennego.
Nie wdając się z braku miejsca w szczegóły (szerzej pisałam o nich w “Naszym Dzienniku” z 17 grudnia 2010 r. i 4 stycznia 2011 r.), należy mocno podkreślić, że tzw. kompromis konstytucyjny nie jest żadnym merytorycznym kompromisem, lecz nieco złagodzoną wersją projektu prezydenckiego, poddającego konstytucyjnie Polskę Unii Europejskiej. Uchwalenie tego “kompromisu” doprowadzi do zmiany obecnego ustroju naszego kraju, z czego mało kto zdaje sobie sprawę. Posłowie chyba też. Otóż, bez odpowiedniego poinformowania społeczeństwa, bez jego wiedzy, bez dyskusji i upubliczniania projektu, ustanawia się dla Polski nowego, zwierzchniego suwerena, którym zostaje Unia Europejska. Obecny suweren, tj. Naród Polski, staje się podmiotem wtórnym, wykonawczym dla tego pierwszego. Stwierdzenie, że RP “jest członkiem Unii Europejskiej”, czyni z niego brzemienną w skutki prawne nową zasadę ustroju państwa polskiego. Od tej pory każde działanie społeczne czy indywidualne, wystąpienie czy twórczość naukowa, a nawet oficjalne wystąpienie rządowe podważające potrzebę, celowość i sens członkostwa Polski w UE, dowodzące jego szkodliwości, mogłyby być interpretowane jako niekonstytucyjne, podważające konstytucyjny ustrój Polski i mogłyby być też ścigane np. przez ABW jako burzące porządek publiczny. Wstawienie do Konstytucji, iż Polska jest członkiem konkretnie Unii Europejskiej, organizacji przecież czasowej, o nieznanym zresztą kierunku ewolucji jej działań i charakteru, łamie podstawową zasadę tworzenia prawa. Przepisy powszechnie obowiązujące (Konstytucja, ustawy, rozporządzenia), a zwłaszcza Konstytucja, która ma obowiązywać długi, nieokreślony czas, musi mieć charakter abstrakcyjny, przewidywać ogólne mechanizmy i procedury, które będzie można wykorzystywać w zmieniających się warunkach politycznych, gospodarczych i społecznych. Konstytucja nie może mieć charakteru kazuistycznego, szczegółowego (drobiazgowego). Nie może być pisana “pod” określoną osobę, organizację czy aktualny, bieżący układ sił. Nie powinna utrwalać z nazwy żadnej czasowej organizacji, takiej jak: ONZ, NATO, UE, Bank Światowy, Europejski Bank Centralny, WHO itp. Przynależność do wszelkich organizacji międzynarodowych ma charakter zmienny i wystarczająco regulują to umowy międzynarodowe (uczestnictwo i warunki wystąpienia). Konstytucja nie służy takim doraźnym sprawom polityki gospodarczej ani żadnej innej.
Biorąc przy tym pod uwagę, iż w obecnym “kompromisowym” projekcie stworzono dość łatwą procedurę przekazywania suwerennych kompetencji Polski na rzecz organów UE oraz w praktyce niezwykle trudną do skutecznego przeprowadzenia procedurę wystąpienia RP z Unii, wystąpienie to stanie się niemożliwe. Bardzo prawdopodobne, iż rozstrzygnie o tym bunt społeczny, ulica obalająca taką Konstytucję.
Uchwalenie sejmowego “kompromisu” byłoby groźne dla Polski, gdyż obaliłby on zasadę ustroju RP o nadrzędności polskiej Konstytucji na terytorium Polski oraz nadrzędnej tu pozycji suwerena, którym jest Naród Polski, a nie organy Unii Europejskiej. Artykuł 8 polskiej Konstytucji przewiduje nadrzędność Ustawy Zasadniczej, podczas gdy UE w swej praktyce i orzecznictwie twierdzi, iż jest odwrotnie: to każdy przepis każdego organu unijnego ma pierwszeństwo przed każdym przepisem państwa członkowskiego, z jego konstytucją włącznie. Projekt “kompromisu” narzuca nam więc nowego zwierzchniego suwerena, który podobno “szanuje” naszą suwerenność. Jak wspomniano wyżej, nie szanuje, bo jego byt opiera się na pozbawieniu suwerenności państw członkowskich.
Poza tym nie ma podmiotu, który mógłby ocenić, czy UE “szanuje” czy nie cudzą suwerenność.

Nadrzędność Konstytucji

W tej sytuacji, jako prawnik, bronię polskiej Konstytucji (mimo wszelkich jej ułomności), bronię zasad ustrojowych o nadrzędności Konstytucji i zwierzchnictwie Narodu Polskiego w swoich sprawach, w swoim własnym kraju. Jako prawnik bronię ustalonych standardów tworzenia prawa, gdyż zaplanowany “kompromis” komisji posła Jarosława Gowina je łamie.
Jako prawnik, nauczyciel akademicki, naukowiec z 35-letnim doświadczeniem wzywam posłów obecnej kadencji do nieuchwalania tej zmiany Konstytucji, która będąc jedną z najważniejszych w skutkach decyzji, niweczy konstytucyjną suwerenność Rzeczypospolitej. Po jej uchwaleniu będziemy żyć już w innym państwie, w innej Polsce – nie Polsce, w zupełnie nowym ustroju. Ta fundamentalna zmiana nie była, jak wspomniano, przedmiotem dyskusji. Dokonywana jest poza świadomością Polaków, po cichu, właściwie w tajemnicy. Poważnie narusza to standardy demokracji, na które Sejm tak często się powołuje. Zmiany tworzące w Konstytucji procedury dla relacji najwyższych organów państwa z UE są potrzebne, jednak winny być one przeprowadzone w otwartej dyskusji, głęboko przemyślane i dokonane z punktu widzenia interesów Polski, zgodnie z obowiązującymi wymogami prawnymi i zasadami demokracji. Dokonywanie ich teraz, w obecnych warunkach, uniemożliwi nowemu, aktualnie legitymowanemu w zbliżających się wyborach Sejmowi podjęcie decyzji, która w istocie powinna należeć już do niego.
To nowy Sejm za kilka tygodni powinien przyjrzeć się zgłoszonym propozycjom i wrócić do chroniących Polskę projektów PiS, które obecnie w większości zostały odrzucone.
Dla dobra Polski celem działań Sejmu nie może być jakikolwiek “kompromis” konstytucyjny, bo nie kompromis jest celem, lecz skuteczna ochrona suwerenności Polski w UE i uprawnień Sejmu w tej organizacji.
Sejm nie ma prawa na ołtarzu polskiej “prezydencji” złożyć samej Polski, poddając ją “wieczyście”, konstytucyjnie Unii. Byłoby to sprzeniewierzenie się przysiędze poselskiej. Doprowadziłoby też Konstytucję do stanu wewnętrznej sprzeczności. Nie byłoby już jednoznaczne, czy Konstytucja RP jest w Polsce nadrzędnym prawem (art. 8), czy zgodnie z projektowanym art. 227a – relacje unijne, skoro Polska “jest członkiem Unii”, zaś organizacja ta twierdzi, że nadrzędne na całym obszarze jest prawo Unii.
Zatem zmiany w Konstytucji tak, ale w oparciu o korzystne propozycje i po wyborach, po społecznej debacie na ten temat.

W dziale:
U podstaw syndromu poaborcyjnego leżą wyparte reakcje emocjonalne powodujące ból – zarówno psychiczny, jak i fizyczny
Nie czas na kompromis
Celem działań Sejmu nie może być jakikolwiek “kompromis” konstytucyjny, lecz skuteczna ochrona suwerenności Polski w UE
Zmiana Konstytucji? Po wyborach!

Reklama