Reklama

Dyskusja na temat prerogatyw prezydenta i jego udziału w strukturze władzy państwa trwa od dawna.

Dyskusja na temat prerogatyw prezydenta i jego udziału w strukturze władzy państwa trwa od dawna.
Konflikt, jakiego jesteśmy świadkami, poza jego tragifarsowym obliczem, dotyczy właśnie tego zagadnienia ? ile władzy wykonawczej i możliwości oddziaływania na struktury państwa ma i będzie miał prezydent RP?

Dziś poseł Jarosław Gowin przedstawił autorski pomysł, aby w roku 2010 odbyły się jednocześnie wybory w trzech segmentach władzy ? wybory samorządowe, parlamentarne i prezydenckie. Pomysł ciekawy, radykalny? i nierealny do przeprowadzenia. Po pierwsze, wymagałoby to zmiany zapisów Konstytucji ? a jak sądzę, Platforma Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwość zupełnie inne zapisy ustawy zasadniczej chciałyby zmienić, po drugie, tego rodzaju regulacja wyborów wymagałaby zmiany obowiązujących ustaw i zasad regulujących proces wyborczy ? w tym ordynację wyborczą. I znów dwie największe partie zupełnie inaczej chciałyby kształtować zapisy tych nowych regulacji.

Reklama

Niektórzy obserwatorzy uważają, że Lech Kaczyński, rozpętując wojnę o przywództwo polskiej delegacji w Brukseli, na posiedzeniu Rady Europejskiej, chciałby sobie ?wyrąbać? nowy zakres władzy. I to nie tylko w kwestiach zagranicznych, lecz również w krajowych. Niczym innym, jak próbą wejścia w prerogatywy rządu jest zwołanie Rady Gabinetowej, której program nie jest dotąd tak naprawdę znany. Nie wiemy, czy Lech Kaczyński, który nie m żadnych instrumentów oddziaływania ani na rząd, ani na instytucje finansowe państwa, chce tylko doradzać w kwestiach kryzysu finansowego, czy reformy ochrony zdrowia ? czy może chce już nimi
Kaczyńskiemu znudziło się już wetowanie ustaw, które mu rząd Donalda Tuska podsyła do akceptacji, chciałby zostać czymś na kształt ?nadpremiera?. Jednym słowem ? marzy mu się system władzy prezydenckiej. Jak widać ? kontakty z prezydentem Sarkozy i prezydentem Juszczenką, który usiłuje rządzić dekretami, działają na niego edukacyjnie i stymulująco.

Lech Kaczyński nieopatrznie wchodzi w buty swego największego wroga politycznego i chyba osobistego, Lecha Wałęsy, który, jak pamiętamy też chciał swoje uprawnienia rozszerzać, wykorzystując do tego wykładnie prawa tworzone dla niego ad hoc przez, swoją drogą wybitnego prawnika, Lecha Falandysza. Publicysta Janusz Rolicki twierdzi nawet, że Kaczyński chce daleko wyjść poza granice zapisów konstytucyjnych, chcąc doprowadzić do uchwalenia ustawy kompetencyjnej, dającej urzędowi prezydenta specjalne uprawnienia. Nie wierzę jednak, aby było to możliwe.

Sprawa struktury władzy w Polsce (a to nie tylko kwestia władzy wykonawczej ? ale na przykład również systemu kontroli władzy, w tym ożywienie Trybunału Stanu), to obok dyskusji na temat systemu wyborów, ordynacji wyborczej bardzo ważny element dyskusji politycznej.

Obecna Polska konstytucja, której dziesięciolecie obchodziliśmy w roku ubiegłym, pisana była pod urzędy i Lecha Wałęsy i Aleksandra Kwaśniewskiego. Jest ona bardzo nieprecyzyjna i zostawia duże pole manewru na interpretacje. Grozi to faktyczną dwuwładzą i konfliktami, jakich świadkiem jesteśmy praktycznie nieustannie, od momentu, kiedy w Polsce zapanowała kohabitacja.

Patrząc na działania Kancelarii Lecha Kaczyńskiego, jego nominacje personalne ? w samej kancelarii i Biurze Bezpieczeństwa Narodowego stworzony został silny ośrodek wspomagający urząd prezydencki, ośrodek opozycyjny wobec nowego rządu Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Może to być podstawą do rozpoczęcia dyskusji, do jakiej polska demokracja dojrzała ? jaki model rządzenia państwem zostanie wypracowany ? i jaki zostanie zapisany w nowej Konstytucji.

Władza wykonawcza to nie tylko realizacja działalności władzy ustawodawczej, Sejmu, czyli wykonywanie ustaw i własnych rozporządzeń, ale także realizacja zadań zarządzania państwem w sensie administracyjnym ? oraz w Polsce, w związku z prymatem partii politycznych ? zadań programowych, stricte politycznych

Polska, posiadająca system władzy wykonawczej dualistyczny, stoi przed problemem zdefiniowania, jaki to będzie model rządzenia. Wiąże się to też z systemem ordynacji wyborczej.

W Wielkiej Brytanii, gdzie obowiązuje do Izby Gmin system wyborów większościowych ? mamy do czynienia z systemem rządowo ? gabinetowym. W Niemczech natomiast, gdzie do Bundestagu posłowie wybierani są w systemie mieszanym ? część w okręgach jednomandatowych a część na podstawie list partyjnych ? panuje system kanclerski. Izba wyższa, czyli Bundesrat ? pełni funkcje kontrolne i samorządowe. Prezydent Niemiec ma zadania czysto reprezentacyjne.

Jako zwolennik systemu niemieckiego, uważam, że wszystkie siły polityczne powinny wkrótce podjąć temat ograniczenia roli prezydenta w sprawowaniu władzy wykonawczej? nie tylko ze względu na osobę obecnego prezydenta. I oczywiście ? zasad jego wyborów. Wydaje się, że desygnowanie prezydenta na funkcję przez zgromadzenie narodowe ? całkowicie by wystarczyło.

Usprawnienie państwa ? to uproszczenie i skrócenie procesów podejmowania decyzji. Pisanie nowej Konstytucji RP powinno się skupić na zagadnieniach prawdziwego umocnienia i usprawnienia państwa ? a nie na pisaniu ustawy pod dyktando ideologii i doraźnych celów politycznych.

Problemem jest jednak to, że od czasy wejścia w życie Konstytucji, której patronem był Aleksander Kwaśniewski ? nikt w Polsce nie podjął się sensownej dyskusji na temat generalnych podstaw prawnych państwa. Przy okazji karczemnych awantur, jak ta, która jest teraz w pełnym rozkwicie, wszyscy narzekają na niedoskonałość polskiej ustawy zasadniczej. Jednak nikt nie potrafi sensownie podać spójnego planu dojścia do rozpoczęcia tego rodzaju dyskusji, nie mówiąc o samej komisji konstytucyjnej. Kilka miesięcy temu portal Ruchu Obywatelskiego ?Polska XXI? usiłował tego rodzaju dyskusję rozpocząć, ale zakończyła się ona kilkoma, wycinkowymi wypowiedziami.

Jest pewne, że Polska potrzebuje nowych regulacji w dziedzinie prawa konstytucyjnego, tworzenia
prawodawstwa, podziału i struktury władzy wykonawczej i ustawodawczej. Ale politycy, jacy obecnie zasiadają w polskim parlamencie ? nie są przygotowani do tego rodzaju dyskusji.

Azrael

P.S. Dziś, we wtorek, 14 października, będę gościł w radio TOK FM, komentując sprawy polskiej polityki ? i nie tylko. Zapraszam o godzinie 17.20

A.

Reklama

1 KOMENTARZ

  1. Kiepsko to widzę.
    Gdyby hamulcowym zmian był jedynie PiS to pewnie nie byłoby problemu. Neutralizacja ewentualnego sprzeciwu mogłaby nastąpić poprzez wprowadzenie vacatio legis do następnych wyborów. Wydaje się, że utrzymanie status quo, z uwagi na ego obecnego lokatora dużego pałacu, jest warunkiem koniecznym, ale być może wystarczającym. Problem polega chyba jednak na tym, że premier-pretendent nie jest zainteresowany ograniczeniem swoich przyszłych uprawnień. Chociaż kto wie … mówią, że leniwy więc może będzie zadowolony?