Ziobro
Nie żadne zewnętrzne naciski, ale wewnętrzna rzeź w PiS nakręca „pandemię”
Dałem się nabrać na starą manierę publicystów, czyli poszukiwanie super, kiper, ekstra, teorii do prostych zjawisk. Pamiętajmy, że polityk myśli wyłącznie jedną kategorią, którą jest zdobycie lub utrzymanie władzy i wokół tego toczy się polityczne życie. Od maja, nawet wcześniej, mamy jeden wielki kocioł w koalicji, a po wyborach Jarosław Kaczyński podrzucił pod ten kocioł nie polana, tylko wagon koksu . W efekcie zagotowało się tak, że byliśmy na granicy zerwania koalicji i wcześniejszych wyborów. Zwyczajem PiS: „krok do przodu, dwa kroki w tył”, jakoś sklecono koalicję na nowo, jednak nic to w nastrojach partyjnych nie zmieniło. Jeszcze w trakcie rekonstrukcji rządu i zaraz po, znów doszło do buntu na pokładzie PiS, wywołanego ustawą futerkową i taki stan trwa do dziś.
Zgodnie z prognozą zaczęło się groteskowo, a będzie jeszcze gorzej – wojna na prawicy
Dziś miałem szalony dzień i dopiero teraz nadrabiam zaległości polityczne, ale jak widzę niewiele mam do nadrobienia. Przypomniały się czasy pierwszego rządu PiS, nic na to nie poradzę, ale jak zobaczyłem ten teatrzyk z dwoma koalicjantami po lewicy Jarosława Kaczyńskiego i Morawieckim po prawicy, to jak bym widział Giertycha, Leppera i Marcinkiewicza. Oczywiście obecny stan rzeczy, aż tak źle nie wygląda, ale nie wygląda też dobrze i nie napawa optymizmem. O skali kryzysu koalicyjnego dobitnie świadczy fakt, że wszyscy uczestnicy tej przygnębiającej „uroczystości” mogą mówić wyłącznie o porażce wizerunkowej i politycznej, a premier Morawiecki o upokorzeniu.
Naczelnik „awansuje” na niańkę rządu bez teki, czyli odcinek „Ucha prezesa”
Oczom i uszom nie wierzę, bo chociaż mam w pamięci majowe szaleństwo Jarosława Kaczyńskiego z wyborami kopertowymi, to nie sądziłem, że sam sobie zrobi jeszcze większą krzywdę. Nadal mam nadzieję, że doniesienia PAP to tylko jeden z elementów negocjacji i testowanie wariantu, dlatego też od rana śpieszę z ostrzeżeniem. W pomyśle, aby Kaczyński został wicepremierem nie ma ani jednego punktu, który można uznać za rozsądny politycznie, co więcej okoliczność wskazywana przez PiS jest najmniej mądra. Jeśli szef największej partii wchodzi do rządu wyłącznie po to, aby pilnować kilku resortów i polityków, którzy biorą się za łby, to na starcie ustawia wartość tego rządu na poziomie piaskownicy.
Strony
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- …
- następna ›
- ostatnia »