Taktyka
Schetyna i POKO potknęli się na Jachirze – kopać leżącego bez litości
Zacznę od tego z czym się zgadzam, chociaż głowy za to nie dam. Po tym jak 70% warszawiaków uznało, że Trzaskowski spisał się na medal przy wylewaniu gówna do Wisły, nie chce mi się nawet odwoływać do wiarygodności sondażu, bo mnie wcale nie zaskakuje, dokładnie o tym pisałem, nim to „szokujące” badanie ujrzało światło dzienne. Taka jest Warszawa „napływowa”, inne wielkie miasta też, pełna zakompleksionych prowincjuszy, którzy jako neofici połkną każde gówno i jak się okazuje dosłownie połykają. Dlatego też prognoza wyborcza Patryka Jakiego i wielu innych, dająca niezrównoważonemu psychicznie chamidłu nie tylko wejście do sejmu, ale bardzo dobry wynik, wydaje się trafiona.
A ja bym pani Ogórkowej na mizerię nie przerabiał, może się przydać w całości
Nie od dziś widomo, że na Komorowskiego głosuje wszystko, co najgorsze. Jaruzelski, Urban, Cimoszewicz i cała reszta komunistycznego aparatu czuła się przy panu gajowym całkowicie bezpiecznie. O czymś to chyba świadczy? Przede wszystkim trzeba zrozumieć, że sondażowe poparcie dla Komorowskiego, chociaż rozdęte, z całą pewnością sięga pod 50%, w przeciwieństwie do rozdętego poparcia dla PO. Tajemnicy tego sukces należy szukać właśnie we froncie narodowym. Istnieje elektorat, który za Boga nie odda głosu na kogokolwiek, choćby kojarzonego, z PiS. W tym miejscu spodziewam się komentarzy, że banały piszę. Zgadza się, ale w takim razie proszę mnie oświecić, jaki sens przeciwnicy Komorowskiego widzą w szatkowaniu pani Ogórkowej na mizerię? Pojawiała się idealna kandydatka pod klasycznego leminga, który zaczyna się wstydzić swoich idoli i niech sobie spokojnie żyje.
Zbigniew Ziobro – firmowy znak i błąd Jarosława Kaczyńskiego
Gdy w mediach zaczął się szum wokół zjednoczenia prawicy skreśliłem kilka sceptycznych zdań wokół tego projektu pisanego kijem na wodzie. Dziś bez większej satysfakcji odnotowuję, że miałem rację proponując dogadanie się z Gowinem i pozostawienie Ziobry, aż się wykrwawi razem ze swoją śmieszną kanapą. Niestety Jarosław Kaczyński jako sześćdziesięcioletni dżentelmen już nie zmieni swoich nawyków, politycznych również. W przypadku Tuska taka wpadka, jak fiasko rozmów tuż przed kongresem byłaby niemożliwa, ponieważ Tusk ma zupełnie inne podejście do czarowania publiki. Nigdy, ale to przenigdy Tusk nie ogłosiłby w mediach czegokolwiek, co wcześniej nie zostało zaklepane na zapleczu. Mieliśmy dziesiątki takich sytuacji, które potwierdzały jak bardzo w PO dba się o wizerunkowe efekty. Przed każdą nową sztuczką Tusk wręcz odwracał uwagę obserwatorów, marudził, wyrażał zwątpienie, a w szczytowej formie mówił, że osiągnięcie celu staje się prawie niemożliwe.