Reklama

Dziś mamy 14 rocznicę tragedii smoleńskiej, ale w tej sprawie powiedziano już wszystko, wręcz za dużo, dlatego nie widzę najmniejszego sensu, aby ponownie rozgrzebywać starą ranę. Za to jest to doskonała okazja, żeby porównać dwóch Tusków z tym samym modelem propagandowym, który zupełnie inaczej działa. Jeszcze przed Smoleńskiem Tusk spuszczał z łańcucha swoje bulteriery, głównie Palikota i Niesiołowskiego, ci regularnie poniewierali jednego lub drugiego z braci Kaczyńskich i mieliśmy jatkę za jatką.

Po Smoleńsku ten model propagandowy stał się jeszcze bardziej obrzydliwy, jednak nadal działał, aż do 2014 roku, gdy się Polakom zaczęło odbijać ośmiorniczkami. Gra emocjonalna była w stanie przez prawie dwie kadencje przykryć wszystkie afery, kłamstwa i nieudolności rządu PO-PSL. Media w całości nadawały te same zniekształcone kłamstwem komunikaty. Trzeba też pamiętać, że w tamtym czasie Polsat absolutnie nie różnił się od TVN i TVP, dość wymienić nazwisko Lisa, który przewinął się przez wszystkie trzy telewizje, by z tą tezą nie dyskutować. Osłona medialna z jednej strony i nawalanka w PiS z drugiej, utrwalały monopol propagandowy pod dyktando Donalda Tuska.

Reklama

Za pierwszych „rządów” Tuska cena paliwa, czy podniesienie VAT całkowicie się gubiły. Ba! Skasowanie miliardów z OFE jakiś tam szum wywołało, ale na notowania niespecjalnie się to przełożyło. W przekazie medialnym królowały obrazki wykrzywionych z nienawiści twarzy podpisanych: „oni pójdą na wybory”, no i na 100 sposobów ośmieszano puszki z parówkami smoleńskimi. Prawie wszyscy analitycy polityczni wiedzieli, jak to działa, ale do 2015 roku nie było mądrego, który potrafiłby przedstawić antidotum. Dopiero pod koniec drugiej kadencji, koalicja rządowa PO-PSL zaczęła się sypać i posypał się też Komorowski, a w między czasie do Brukseli uciekł Tusk.

Co się takiego stało? Monopol medialny na propagandę się nie zmienił, ale siły nabrał Internet i całkowicie odmienił wizerunek Tuska poprzez seryjne demaskowanie jego prymitywnych zagrywek. Dziś Tusk nie tylko demaskuje Internet, ale robią to również rywalizujące ze sobą media. Polsat postanowił znaleźć swoje miejsce i stał się telewizją środka, którą oglądają głównie znudzeni POPiS-ową wojną. Duże portale internetowe konkurują o rynek reklam i też nie mogą sobie pozwolić na „rżnięcie głupa”, tym bardziej, że użytkownicy Internetu natychmiast wszystkie przekręty wyłapują.

Zmienił się układ i charakter medialnych sił, zmienił się też sam Donald Tusk, który ma prawie 70 lat i ani w gałę już nie harata, ani maratonów nie biega. Wizerunek Tuska jest zmasakrowany i tylko kardynalnym błędom PiS, Tusk zawdzięcza odzyskanie władzy, jednak na szczęście dla nas o takim łatwym chlebie, jaki miał wcześniej może zapomnieć. Tu i teraz z benzyny po 5,19 zł, nieudolności w sprawie CPK i ze „zwycięstwa” Tuska w wyborach samorządowych śmieje się zarówno Gazeta Polska, jak i Onet.pl. Nie media Karnowskich, ale Wirtualna Polska demaskuje aferę z prokurator Ewą Wrzosek, a redaktor z „Gazety Wyborczej” bez litości jedzie po Tusku za strasznie dziennikarzy ujawniających niewygodne fakty.

Mamy do czynienia z innym Tuskiem w zupełnie innych czasach i to jest generalne wyjaśnienie tego, co widzimy. A co takiego widzimy? Dokładnie tyle, że Tusk ze swoją ekipą jest bardziej przeczołgany przez 4 miesiące i już się zużył, niż był czołgany przez 8 lata za pierwszych rządów. Na tym nie koniec złych informacji, Tusk w przeszłości we własnej partii i w koalicji robił, co chciał. Aktualnie nadal jest najbardziej wpływowy, ale ma całą grupę przeciwników, którzy się go nie boją i potrafią sobie z nim radzić. Radykalne zmiany widzą wszyscy przytomni ludzie, łącznie z otoczeniem Tuska, ale sam Tusk tego nie zobaczy, bo z klapami na oczach ciągle człapie po tej samej ścieżce kłamstwa i tanich prowokacji. Daleko i długo nie poczłapie, będzie zbierał baty na każdym kroku i przy każdej okazji.

Reklama

4 KOMENTARZE

  1. Jeszcze 1 różnica: w latach 2007-2015 panowała pełna jedność moralno-polityczna (walka buldogów pod dywanem szła tylko o konfitury). A folksdojczycja 13 grudnia jest od Sasa do Lasa. Cała ta ich “umowa koalicyjna” ma tylko 2 punkty:

    1) ***** ***
    2) jeśli wystąpi jakakolwiek różnica programów to patrz: pkt 1.

    I dlatego jedyne co mogą robić to “rozliczać” ***owców. Z nielicznymi wyjątkami dokonają wyłącznie zmian personalnych, może kogoś zamkną do pyerdla, ale to dopiero po zmianie prezydenta. No i niestety mogą uwalić ważne projekty infrastrukturalne jak CPK czy port w Elblągu – ale to nie ma istotnego znaczenia dla lemingów. Może jeszcze wprowadzą euro, ukradną kasę z PPK, co walnie po kieszeni wszystkich. Niemal wszystkie “konkrety” okażą się “przenośniami wyborczymi”. Rozczarowanie lemingów – bezcenne.