Reklama

 

Reklama

Kto pamięta? Zwłaszcza z tych żarliwych obrońców jak się nazywało to pół tony makulatury pod światłym przywództwem Michała Boni.? Chodzi mi o to takie co cała fachowa Polska na to czekała, a ono w swej niezwykłości przewidywało ile lokomotyw w przeliczeniu na głowę mieszkańca będzie nam potrzeba w 2020 roku. Nawet nie tyle przewidywało ile nam potrzeba, ale że prawdopodobnie trzeba będzie więcej. No i jak? Tak z ręką na sercu potrafi ktoś z dawnych obrońców makulatury słowa podać tytuł tego dzieła bez zaglądania do google? Tytuł albo chociaż jedno znamienne zdanie podrzędnie złożone? Nie tylko dawni obrońcy, ale z dużą dawką prawdopodobieństwa, niegdysiejsi autorzy, że o Donaldzie Tusku nie wspomnę, nie bardzo pamiętają czym mydlili oczy. Wypada mi teraz po cichu przyznać rację i wyciągając wnioski z przeszłości nie protestować w kolejnej racji.

Niczego nie sprawdzałem, nie sięgałem do źródeł nie zapoznawałem się z dokumentacją, ale gdy tylko usłyszałem „tarcza antykorupcyjna”, po pierwszych dźwiękach wiedziałem, że mamy do czynienia z kolejną kitem PR zaklejającym propagandą nieistniejący sukces. Gdy się nazywa coś „tarcza antykorupcyjna”, to wiadomo, że to jest takie samo gówno warte jak „strategia dla Polski”, czy inne „dychotomiczne czynniki rozwoju monobloku perspektyw”. Kiedy się nie zamierza robić czegokolwiek, albo robić tak aby nie było wiadomo o co chodzi, to się nazywa brak działań najbardziej idiotycznie jak się da. Roztaczanie tarczy antykorupcyjnej polegało na tym, że wysłano do wszystkich możliwych służb specjalnych pismo mniej więcej tej treści:

Z dniem dzisiejszym na wyraźne polecenie premiera Donalda Tuska poleca się roztoczyć tarczę antykorupcyjną, na czasokres do odwołania. Niżej podpisani polecający roztaczanie.

Taki normalny człowiek, który jak sobie sam nie przypilnuje to nie zarobi działa w zupełnie inny sposób. Powiedzmy, że jestem menedżerem, co sobie chyba nie trudno wyobrazić i wiem, że brygada X kręci na kubikach betonu. Co robię? Wołam szefa brygady X i mówię krótko. Szefie brygady X, tu masz dane z brygady A, B, C i jak udajesz, że nie widzisz te brygady zużywają przy tej samej robocie o połowę mniej betonu. Masz czas szefie brygady X do dwóch tygodni, aby normy brygady X przypominały normy brygad A, B, C. Jeśli się w czasie nie wyrobisz, pójdziesz na taczkę do brygady A i zobaczysz od kuchni jak to się robi. Nie muszę chyba dodawać, że oszczędności nie mają polegać na dosypywaniu żwiru i laniu wody, ale na kierowaniu „gruszek” z betonem na naszą firmową, nie na prywatną inwestycję kogoś z brygady X, kogo nie wnikam – na razie. Daję niemal pewną gwarancję, że za dwa tygodnie brygada X zawstydzi nie tylko brygady A, B, C, ale i Turbo Dymomena. Tej operacji w ogóle nie nazwę, ani „karna taczka”, ani „egida racjonalizatorska”, po prostu wydaję krótką komendę konkretnym osobom, które za bark wyników i działań mają jasno wytyczoną perspektywę. Odpowiadacie Kowalski wraz ze swoją brygadą za to co się u was dzieje, jeśli nie umiecie sobie z tym poradzić, to ja sobie poradzę z wami.

Takie działania można nazwać działaniami konkretnymi, natomiast gdybym był Tuskiem i nie szefem własnej firmy, ale prezesem w spółce skarbu państwa, co mi jest wszystkie jedno co się w niej dzieje poza moimi premiami, to działałbym zupełnie inaczej.  Wydałbym pół tysiąca okólników, rozporządzeń, zarządzeń, wydrukował parę plakatów, przeprowadził szkolenie z etyki pracy i zamówił program komputerowy do testów kompetencji korupcyjnych. Zwołałbym konferencję i ogłosił, że szeroko zakroiłem działania, podnosząc standardy na wszystkich etapach produkcji i dystrybucji betonu. Gdyby tego było mało można dorzucić jakąś białą księgę. Jak widać to się cieszę, a jak nie widać, to podpowiem, że w całej tej akcji nie ma ludzi odpowiedzialnych za działanie, jest tylko rozmyta odpowiedzialność propagandowa, która niestety spoczywa na mnie, ale przecież ja jestem tylko przykładowy, fachowcy zarządzający takimi spółkami są specami od propagandy. Poświęcam tych więcej niż kilka zdań nie Kamińskiemu, Tuskowi, Chlebowskiemu, Kaczyńskim i innym, na których nie mogę już patrzeć. Poświęcam pewnej technice, wręcz technologii w nadziei, że to poświęcenie przysłuży się i przełoży na społeczną korzyść. Tę korzyść widzę w jednym, mianowicie w samodzielnym rozpoznawaniu propagandy już na etapie nagłówka propagandy.

Społeczeństwo pamiętaj, że gdy ktoś chce zrobić to on mówi konkretnie co chce zrobić, na przykład złapać złodzieja i do tych zadań wyznacza konkretnych ludzi. Wiadomo, że rewolwerowca Johna ściga szeryf Henry. Kiedy ktoś roztacza tarcze, parasole, sieci, nad zjawiskami abstrakcyjnymi takimi jak standardy polityczne, antykorupcyjne wskaźniki i inne obszary zjawisk, to on wręcz przeciwnie chce niż mówi. Rzucenie hasła w eter tylko po to, aby żyło swoim życiem i nikt za to życie nie brał odpowiedzialności. Można mi nie wierzyć, chociaż to nieroztropność, ale przecież takiej Fundacji Batorego co to nie jest kaczyńska, tylko wręcz przeciwnie wypada ufać. Kilka pytań do Tuska i już widomo, że kolejny raz pajacuje i sprzedaje gładkie zdania zamiast robić cokolwiek. Pytanie pierwsze. Kto personalnie nadzorował i odpowiadał za tę akcję? Kto był szefem akcji pod kryptonimem „tarcza antykorupcyjna”. Nowak czy może Grupiński? Jakie działania przeprowadziły kolejne służby? Jak dotąd wiemy tylko tyle, że CBA nagrała ministrów. Co to tarcza ochroniła?  

Pomijając już wszelkie polityczne przepychanki, cała procedura przetargowa to wręcz modelowa polska patologia i nieudolność. Kamiński ma o tyle rację, że nikt się do niego nie zwracał w sprawie stoczni, że to z czym się zwrócono to propagandowy bełkot. Fundacja Batorego nie dostała jednego konkretu z gabinetu Tuska na temat tarczy antykorupcyjnej. I tak to się toczy jak nie „rewolucja moralna”, to „tarcza antykorupcyjna”, jak nie „walka z układem”, to „wypalanie żelazem”. Wszystko bulgot, wszystko rewolucyjna rozgrzana tarcza układu propagandowego. A gdyby się komuś naiwnemu wydawało, że po tym blamażu z Katarem, którakolwiek z 9 służb stworzy jakąś procedurę postępowania na przyszłość, albo ci z tej agencji od restrukturyzacji stworzą logiczny i cywilizowany model przetargu, no to ja mu zazdroszczę, ale i współczuję. Zazdroszczę huraoptymizmu współczuję rozczarowania i przygnębienia. Następnym razem gdy Tusk wydobędzie z siebie nagłówek „tarcza antykorupcyjna”, czy inny „parasol restrukturyzacji”, spokojnie można sobie przełączyć na M jak Miłość, tam też pieprzą, ale przynajmniej dzieci się z tego rodzą.

PS To zdjęcie "dokumentu" jest bardzo wymowne i cholernie mnie ciekawi czy Wam mówi podobne rzeczy, które mówi mnie.

Reklama

24 KOMENTARZE

  1. Hmmmmm
    Mam mieszane, żeby nie napisać niechętne uczucia do obśmiewania raportu Boniego, co uczyniłeś w pierwszych akapitach. Głównie dlatego, że choć trochę ten raport zmierza w kierunku czegoś, co przez lat dwadzieścia nie zostało nawet tknięte, czyli wyjrzenia nieco dalej niż do następnych wyborów. To znaczy dyskusje na ten temat toczyły się kiedyś w akademickich gabinetach póki akademicy nie wzięli po 4 dodatkowe etaty w różnych Siódmych Wyższych Szkołach Przyjmowania Czesnego, ale nic z tego nie wynikało. Fakt jest taki, że usprawiedliwiając się nieustającą transformacją, nie mamy żadnego planu, do realizacji przez kilka pod rząd gabinetów, dokąd powinniśmy zmierzać i na co nasz kraj powinien stawiać a co mógłby sobie darować. Więc ta mizeria Boniego to i tak był krok w jakimś kierunku.

    • Odrobinę się zgadzam z taką
      Odrobinę się zgadzam z taką argumentacją, ale tylko odrobinę, ponieważ to nie Boni i inni ministrowie powinni się tym zajmować w czasach gdy z marszu jest roboty huk. Gdyby Boni zajmował się tym czego Tusk nie robi, a podobne projekty pisaliby fachowcy i projekt i robota wyglądałaby inaczej. Tymczasem jest tak jak mówisz, znów cieszymy się albo i nie z mizerii.

      • Kiedy Boni
        Jest moim zdaniem jednym z jaśniejszych punktów tej ekipy, facetem pracowitym, rzucanym na różne “odcinki frontu’, do tego pozbawionym w znacznym stopniu ambicji zaistnienia i błyszczenia w pierwszym szeregu. Kimś takim, kim był u Suchockiej Rokita popychający i pilnujący różnych rzeczy, zanim oczywiście jego megalomania i ego nie osiągnęły nieziemskich rozmiarów. Pod koniec lat 80-tych i u wczesnego Mazowieckiego takim człowiekiem był Jacek Ambroziak.
        Ja po prostu cenię takich osobników, bo mamy ich mało, bardzo mało. Dominują Pitery, wyczuwające jak rekin krew, kamery z kilometra.

  2. Hmmmmm
    Mam mieszane, żeby nie napisać niechętne uczucia do obśmiewania raportu Boniego, co uczyniłeś w pierwszych akapitach. Głównie dlatego, że choć trochę ten raport zmierza w kierunku czegoś, co przez lat dwadzieścia nie zostało nawet tknięte, czyli wyjrzenia nieco dalej niż do następnych wyborów. To znaczy dyskusje na ten temat toczyły się kiedyś w akademickich gabinetach póki akademicy nie wzięli po 4 dodatkowe etaty w różnych Siódmych Wyższych Szkołach Przyjmowania Czesnego, ale nic z tego nie wynikało. Fakt jest taki, że usprawiedliwiając się nieustającą transformacją, nie mamy żadnego planu, do realizacji przez kilka pod rząd gabinetów, dokąd powinniśmy zmierzać i na co nasz kraj powinien stawiać a co mógłby sobie darować. Więc ta mizeria Boniego to i tak był krok w jakimś kierunku.

    • Odrobinę się zgadzam z taką
      Odrobinę się zgadzam z taką argumentacją, ale tylko odrobinę, ponieważ to nie Boni i inni ministrowie powinni się tym zajmować w czasach gdy z marszu jest roboty huk. Gdyby Boni zajmował się tym czego Tusk nie robi, a podobne projekty pisaliby fachowcy i projekt i robota wyglądałaby inaczej. Tymczasem jest tak jak mówisz, znów cieszymy się albo i nie z mizerii.

      • Kiedy Boni
        Jest moim zdaniem jednym z jaśniejszych punktów tej ekipy, facetem pracowitym, rzucanym na różne “odcinki frontu’, do tego pozbawionym w znacznym stopniu ambicji zaistnienia i błyszczenia w pierwszym szeregu. Kimś takim, kim był u Suchockiej Rokita popychający i pilnujący różnych rzeczy, zanim oczywiście jego megalomania i ego nie osiągnęły nieziemskich rozmiarów. Pod koniec lat 80-tych i u wczesnego Mazowieckiego takim człowiekiem był Jacek Ambroziak.
        Ja po prostu cenię takich osobników, bo mamy ich mało, bardzo mało. Dominują Pitery, wyczuwające jak rekin krew, kamery z kilometra.

  3. Hmmmmm
    Mam mieszane, żeby nie napisać niechętne uczucia do obśmiewania raportu Boniego, co uczyniłeś w pierwszych akapitach. Głównie dlatego, że choć trochę ten raport zmierza w kierunku czegoś, co przez lat dwadzieścia nie zostało nawet tknięte, czyli wyjrzenia nieco dalej niż do następnych wyborów. To znaczy dyskusje na ten temat toczyły się kiedyś w akademickich gabinetach póki akademicy nie wzięli po 4 dodatkowe etaty w różnych Siódmych Wyższych Szkołach Przyjmowania Czesnego, ale nic z tego nie wynikało. Fakt jest taki, że usprawiedliwiając się nieustającą transformacją, nie mamy żadnego planu, do realizacji przez kilka pod rząd gabinetów, dokąd powinniśmy zmierzać i na co nasz kraj powinien stawiać a co mógłby sobie darować. Więc ta mizeria Boniego to i tak był krok w jakimś kierunku.

    • Odrobinę się zgadzam z taką
      Odrobinę się zgadzam z taką argumentacją, ale tylko odrobinę, ponieważ to nie Boni i inni ministrowie powinni się tym zajmować w czasach gdy z marszu jest roboty huk. Gdyby Boni zajmował się tym czego Tusk nie robi, a podobne projekty pisaliby fachowcy i projekt i robota wyglądałaby inaczej. Tymczasem jest tak jak mówisz, znów cieszymy się albo i nie z mizerii.

      • Kiedy Boni
        Jest moim zdaniem jednym z jaśniejszych punktów tej ekipy, facetem pracowitym, rzucanym na różne “odcinki frontu’, do tego pozbawionym w znacznym stopniu ambicji zaistnienia i błyszczenia w pierwszym szeregu. Kimś takim, kim był u Suchockiej Rokita popychający i pilnujący różnych rzeczy, zanim oczywiście jego megalomania i ego nie osiągnęły nieziemskich rozmiarów. Pod koniec lat 80-tych i u wczesnego Mazowieckiego takim człowiekiem był Jacek Ambroziak.
        Ja po prostu cenię takich osobników, bo mamy ich mało, bardzo mało. Dominują Pitery, wyczuwające jak rekin krew, kamery z kilometra.

  4. zawsze tak było, i będzie nadal
    Bardzo dawno temu w mojej fabryce wywieszono wielką tablicę z nagłówkiem “System sterowania jakością w Zakładach Chemitex – Wiskord”.
    Nikt nie rozumiał o co tu chodzi, i jak tą jakość można będzie sobie swobodnie pogarszać lub poprawiać.
    Fakt wiszenia tablicy oznaczał, iż kierownictwo zrobiło wszystko co do niego należy.
    1. Szkolenie – odbyte
    2. Konferencja – odfajkowana
    3. Tablica – zrobiona i powieszona
    No i pięknie, tylko że to było ze 30 lat temu w ustroju jakoby teraz już byłym i obalonym.
    Wzorce działania administracji jednak nie tylko nie zaginęły, ale ostatnio przeżywają swój rozkwit dzięki Unii rozkochanej w biurokracji, w picu i bajerze.

  5. zawsze tak było, i będzie nadal
    Bardzo dawno temu w mojej fabryce wywieszono wielką tablicę z nagłówkiem “System sterowania jakością w Zakładach Chemitex – Wiskord”.
    Nikt nie rozumiał o co tu chodzi, i jak tą jakość można będzie sobie swobodnie pogarszać lub poprawiać.
    Fakt wiszenia tablicy oznaczał, iż kierownictwo zrobiło wszystko co do niego należy.
    1. Szkolenie – odbyte
    2. Konferencja – odfajkowana
    3. Tablica – zrobiona i powieszona
    No i pięknie, tylko że to było ze 30 lat temu w ustroju jakoby teraz już byłym i obalonym.
    Wzorce działania administracji jednak nie tylko nie zaginęły, ale ostatnio przeżywają swój rozkwit dzięki Unii rozkochanej w biurokracji, w picu i bajerze.

  6. zawsze tak było, i będzie nadal
    Bardzo dawno temu w mojej fabryce wywieszono wielką tablicę z nagłówkiem “System sterowania jakością w Zakładach Chemitex – Wiskord”.
    Nikt nie rozumiał o co tu chodzi, i jak tą jakość można będzie sobie swobodnie pogarszać lub poprawiać.
    Fakt wiszenia tablicy oznaczał, iż kierownictwo zrobiło wszystko co do niego należy.
    1. Szkolenie – odbyte
    2. Konferencja – odfajkowana
    3. Tablica – zrobiona i powieszona
    No i pięknie, tylko że to było ze 30 lat temu w ustroju jakoby teraz już byłym i obalonym.
    Wzorce działania administracji jednak nie tylko nie zaginęły, ale ostatnio przeżywają swój rozkwit dzięki Unii rozkochanej w biurokracji, w picu i bajerze.

  7. Zdjęcie mi mówi, że im się ta budowa trochę ślimaczy:)
    A poważniej – technika uników bywa jeszcze bardziej wyrafinowana. Szef wyznacza osobę, osoba tworzy odpowiednie dokumenty (projekty, programy, odpowiednie badanie wyników, sprawozdania etc) i już czarno na białym widać, że problem został rozwiązany, bo szef zrobił, co mógł i do tego dobrze poszło. A kiedy zapomni wyegzekwować w porę te dokumenty, no to mamy jak teraz – trza trochę poczekać, aż osoba się wywiąże. Proste. Nikt nie wymaga działań, te zaburzają rytm dnia. Kwity są wymagane. Na szczęście czasem szefowi powieszą bat nad karkiem i wtedy mu zależy. Sprawę załatwia się wtedy inaczej – nikt nie wymaga kwitów, tylko efektu. I da się w jakiś magiczny sposób.
    Ps. Naprawdę się dziś strasznie wlecze…

  8. Zdjęcie mi mówi, że im się ta budowa trochę ślimaczy:)
    A poważniej – technika uników bywa jeszcze bardziej wyrafinowana. Szef wyznacza osobę, osoba tworzy odpowiednie dokumenty (projekty, programy, odpowiednie badanie wyników, sprawozdania etc) i już czarno na białym widać, że problem został rozwiązany, bo szef zrobił, co mógł i do tego dobrze poszło. A kiedy zapomni wyegzekwować w porę te dokumenty, no to mamy jak teraz – trza trochę poczekać, aż osoba się wywiąże. Proste. Nikt nie wymaga działań, te zaburzają rytm dnia. Kwity są wymagane. Na szczęście czasem szefowi powieszą bat nad karkiem i wtedy mu zależy. Sprawę załatwia się wtedy inaczej – nikt nie wymaga kwitów, tylko efektu. I da się w jakiś magiczny sposób.
    Ps. Naprawdę się dziś strasznie wlecze…

  9. Zdjęcie mi mówi, że im się ta budowa trochę ślimaczy:)
    A poważniej – technika uników bywa jeszcze bardziej wyrafinowana. Szef wyznacza osobę, osoba tworzy odpowiednie dokumenty (projekty, programy, odpowiednie badanie wyników, sprawozdania etc) i już czarno na białym widać, że problem został rozwiązany, bo szef zrobił, co mógł i do tego dobrze poszło. A kiedy zapomni wyegzekwować w porę te dokumenty, no to mamy jak teraz – trza trochę poczekać, aż osoba się wywiąże. Proste. Nikt nie wymaga działań, te zaburzają rytm dnia. Kwity są wymagane. Na szczęście czasem szefowi powieszą bat nad karkiem i wtedy mu zależy. Sprawę załatwia się wtedy inaczej – nikt nie wymaga kwitów, tylko efektu. I da się w jakiś magiczny sposób.
    Ps. Naprawdę się dziś strasznie wlecze…

  10. Zawodowcy mówią : oni tak pięknie się kompromitują…
    że nie musi żaden Kamiński ani Kaczyński słowem jednym pomagać.Wystarczy ich zostawić samym sobie,jak wtedy w sejmie,kiedy Tusk do pustych ław się produkował,zaraz po TW Bonim. Jeszcze inna szkoła dyskretnej krytyki polega na wyciąganiu przed oczy programu wyborczego PO – pamięta ktoś jeszcze takie ,,cóś”?Najlepsze jednak przeczytałem niedawno na portalu ITI – ktoś zadał sobie wiele trudu i zebrał wszystkie przewały powiatowego ,,aktywu” PO i gminnych ,,włodarzy” terenu /godzinny tasiemiec/- o tym nie ma słowa w żadnej telewizji ani w gazecie Szechtera.To jest prawdziwa Polska – ta przesławna szmata rozrywana we wszystkie strony.

  11. Zawodowcy mówią : oni tak pięknie się kompromitują…
    że nie musi żaden Kamiński ani Kaczyński słowem jednym pomagać.Wystarczy ich zostawić samym sobie,jak wtedy w sejmie,kiedy Tusk do pustych ław się produkował,zaraz po TW Bonim. Jeszcze inna szkoła dyskretnej krytyki polega na wyciąganiu przed oczy programu wyborczego PO – pamięta ktoś jeszcze takie ,,cóś”?Najlepsze jednak przeczytałem niedawno na portalu ITI – ktoś zadał sobie wiele trudu i zebrał wszystkie przewały powiatowego ,,aktywu” PO i gminnych ,,włodarzy” terenu /godzinny tasiemiec/- o tym nie ma słowa w żadnej telewizji ani w gazecie Szechtera.To jest prawdziwa Polska – ta przesławna szmata rozrywana we wszystkie strony.

  12. Zawodowcy mówią : oni tak pięknie się kompromitują…
    że nie musi żaden Kamiński ani Kaczyński słowem jednym pomagać.Wystarczy ich zostawić samym sobie,jak wtedy w sejmie,kiedy Tusk do pustych ław się produkował,zaraz po TW Bonim. Jeszcze inna szkoła dyskretnej krytyki polega na wyciąganiu przed oczy programu wyborczego PO – pamięta ktoś jeszcze takie ,,cóś”?Najlepsze jednak przeczytałem niedawno na portalu ITI – ktoś zadał sobie wiele trudu i zebrał wszystkie przewały powiatowego ,,aktywu” PO i gminnych ,,włodarzy” terenu /godzinny tasiemiec/- o tym nie ma słowa w żadnej telewizji ani w gazecie Szechtera.To jest prawdziwa Polska – ta przesławna szmata rozrywana we wszystkie strony.