Reklama

Główne wnioski podaję już na po

Główne wnioski podaję już na początku, znając życie i techniki czytelnicze w Internecie. Wniosek pierwszy, MAMY POCZĄTEK NOWEGO. Wniosek drugi, to milczenie, należy powstrzymać się z komentowaniem wyników sondażowych, ponieważ kompromitacje w tym obszarze są tak regularne, że można zapomnieć o przypadku. Wyniki sondażowe i nawet exit poll, albo wyznaczają poziom „fachowości” firm, albo poziom manipulacji, jak przypuszczam wyznaczają jedno i drugie. Po tym drugim głównym wniosku przyszedł mi do głowy trzeci. Skoro przez lata słyszymy, że mamy zabetonowaną scenę, że nic się tu nie ruszy, że Polska jest podzielona równo na pół i walczą ze sobą dwa obozy w skrócie zwane POPiS, to co teraz będziemy słyszeć w telewizji, gdy wyniki wyborów tylko odrobinę przystają do medialnej histerii? Jak teraz zachowają się eksperci, komentatorzy i media? Czy w końcu zacznie się jakaś moda na wieszczenie i zaklinanie końca POPiS, jak trwała moda na betonowanie? Co tak naprawdę powoduje, że króluje jakaś dyżurna teza? Czy to nie jest tak, że media i eksperci pompują rzeczywistość, zamiast oddawać jej stan faktyczny? Jest teza, ale pytam gdzie są dowody? Dowody zdają się znosić tezę, a przynajmniej jej mocarną siłę. Tyle wniosków generalnych, czas na szczegółowe radości. Pierwsza olbrzymia radość wiąże się ze spełnieniem moich marzeń. Jak pisałem wyniki: PiS poniżej 25% i PO poniżej 35% będą wielkim sukcesem polskiej demokracji. Wszystko wskazuje na to, że dobry Bóg wysłuchał moich modłów i mamy: PiS 23%, PO 31%. Piękny wynik. Dlaczego? Powodów jest kilka, ale dwa główne to jeden już wspomniany, czyli pęknięcie betonu, drugi powód jest taki, że w obu partiach mamy niemały odsetek lokalnych działaczy, którzy zostali na aucie, a ci w sejmie z dalszych rzędów powoli schodzą na ziemię i widzą, że trwanie przy wodzach nie daje już zdolności kredytowej na podstawie diety poselskiej. PO gwarantowała 45% mandatów, PiS 36% mandatów. Dziś właściciele tych mandatów dostali sygnał, że około 1/3 z każdej partii wyleci ze stołków. Taki wynik jest bardzo dobrą informacją dla nowej inicjatywy. Znów retorycznie spytam dlaczego? Ano dlatego, że rośnie PSL i SLD, niemal równo pod 15%, co oznacza, że Polacy szukają na siłę alternatywy, a ci z PO i PiS, którzy są na aucie nie bardzo mogą się odnaleźć w PSL, czy SLD i to raz. A drugi raz trzeba powiedzieć, że partie, które odzyskują poparcie nie mają żadnego interesu w tym, aby teraz dokonywać transferów II garnituru PO i PiS, bo mają swoich wygłodniałych kandydatów do mandatów z I garnituru, którzy jeszcze nie tak dawno zastanawiali się nad przejściem do PO. Podsumowując, zrobiło się miejsce dla nowej partii, która ma na starcie nie tylko wyrwę w betonie, ale jeszcze potencjalne kadry, struktury lokalne i drugi garnitur parlamentarny, na początek nie jest to mało.

Druga radość jaka idzie za pierwszą mówi, że nie ma takiej siły, aby PiS Kaczyńskiego mógł wychylić głowę ponad 25% i tu akurat zgodna opinia mediów wraz z ekspertami była i jest celna. Elektorat ucieka gdzie się da. Ma dość PO, ale nie tak sobie, ma konkretnie dość. Spadek z żelaznych 45% wyborczych i sondażowych, na 31% musi powodować dyskusję w tej partii, dyskusję bardzo niebezpieczną dla Tuska i bardzo korzystną dla Schetyny. Jednak upadek PO nie DAJE WŁADZY PiS, tego można być już niemal pewnym. Polacy uciekają od PO, ale mniej więcej w tym samie tempie uciekają od PiS, gdzie się da uciekają. W tym miejscu trzecia radość, która nazywa się Rafał Dutkiewicz. Proszę łaskawie zwrócić uwagę, że ten człowiek w ostatnich wyborach był popierany przez PO i PiS, dostał wtedy 86% (bodaj), w tych wyborach był opluwany przez jednych i drugich i dostał ponad 70%, ale to jeszcze nie koniec. Komitet Rafała Dutkiewicza dostał 18% poparcia! Wniosek? A gówno prawda, że Polacy mają betonowo rozłożone sympatie, wszędzie tam, gdzie pojawia się ROZSĄDNA inicjatywa, Polscy na starcie dają niewyobrażalnie wysokie poparcie. Nie wiem ile by dali politycy „centralni”, za wynik nowej partii na poziomie 18%? Przypuszczam, że dali by wszystko co maja i czego nie mają.

Reklama

I na koniec dla ambitnych i uważnych wniosek najważniejszy, po wnioskach głównych. Jest idealny klimat dla nowej partii, idealny. Ale jest też kilka warunków. Nie ma miejsca dla radykałów, dlatego takie śmieszności jak Palikot, czy fundamentalizm Marka Jurka nie może być wyznacznikiem tego, czy nowa partia ma szanse. Szanse ma partia, która w formule będzie wielonurtową partią wspartą przez narrację, od której uszy nie puchną i popieraną przez ludzi dających gwarancję zdolności rządzenia. „Polska jest najważniejsza” jest pierwszą taką inicjatywą, która poczyniła pierwsze kroki we właściwym kierunku, to jeszcze nie jest potrzebna skala, ale bardzo dobry początek. Jeśli teraz zdołają wykonać kolejne ruchy w tym samym kierunku, tylko szybszym krokiem, pojawi się początek początku czegoś nowego. No i inicjatorom polecam pod rozwagę takich ludzi jak Dutkiewicz, czyli ludzi, którzy mają niezwykły potencjał oraz sukces i zostali sponiewierani przez POPiS. Wyniki wyborów samorządowych znoszą dyżurną tezę o zabetonowaniu sceny, w tym sensie, że po tych wynikach widać, wręcz rozpaczliwe poszukiwanie nowej siły, choćby ta siła była stara i znana jak stare „poczciwe” SLD i jeszcze bardziej niezawodne w przejmowaniu stołków PSL. Nowej siły spoza układu PO i PiS. Wyniki Dutkiewicza pokazują, że można i nawet trzeba.

Reklama

28 KOMENTARZE

  1. Mam znowu wątpliwość
    Czy rzeczywiście spadek %% u PiS i PO wynika z przejścia elektoratów do innych PARTII? To znaczy, czy jednak procenty nie poszły w stronę lokalnych kandydatów BEZpartyjnych, którzy jako żywo nie wystartują, ani też nie wystawią swoich ekip w wyborach parlamentarnych? Chodzi mi o to, że wynik w wyborach samorządowych może nie przełożyć się tak całkiem proporcjonalnie na wynik w parlamentarnych, po prostu do wyboru będzie co innego.

    Poza tym punkt widzenia popieram, jak najbardziej, niech beton pęka.

    • Absolutnie nie i to z kilku
      Absolutnie nie i to z kilku powodów. Mówimy o wynikach do sejmików wojewódzkich, a więc tych najmniej lokalnych. Jako żywo większość wyborców z gmin i nawet powiatów nie ma pojęcia co się dzieje w województwie i do czego to w ogóle służy. Nie zna tamtych działaczy i dlatego głosuje na partie. Nie ma wielkiego przesunięcia w stronę bezpartyjnych, jeśli chodzi o wybory do sejmików. Bodaj 14% zajęły tak zwane “inne”. Te wybory są najbardziej miarodajne dla parlamentarnych, bo to nic innego jakby wybrać 17 sejmów, o czym strach pomyśleć, ale de facto do tego się to sprowadza. Czym innym są wybory na prezydentów miast i ty Twoja uwaga miałby bardzo adekwatne zastosowanie, ponieważ bezpartyjni łoją dupę partyjnym i to znacznie. Tak czy inaczej poprawkę oczywiście trzeba wziąć. W moim przekonaniu w parlamentarnych PSL nie uzyska takiego wyniki, wyższy będzie wynik SLD i po parę punktów może dojść PiS i PO. Gdybym miał zgadywać jak to w tej chwili by wyglądało dla wyborów parlamentarnych stawiałbym na taki wynik:

      35% PO
      25% PiS
      16% SLD
      7% PSL
      No i pojawia się miejsce dla nowej partii, która może liczyć na dwucyfrowy wynik, a wynik powyżej progu wyborczego staje się realny jak nigdy od 5 lat.

  2. Mam znowu wątpliwość
    Czy rzeczywiście spadek %% u PiS i PO wynika z przejścia elektoratów do innych PARTII? To znaczy, czy jednak procenty nie poszły w stronę lokalnych kandydatów BEZpartyjnych, którzy jako żywo nie wystartują, ani też nie wystawią swoich ekip w wyborach parlamentarnych? Chodzi mi o to, że wynik w wyborach samorządowych może nie przełożyć się tak całkiem proporcjonalnie na wynik w parlamentarnych, po prostu do wyboru będzie co innego.

    Poza tym punkt widzenia popieram, jak najbardziej, niech beton pęka.

    • Absolutnie nie i to z kilku
      Absolutnie nie i to z kilku powodów. Mówimy o wynikach do sejmików wojewódzkich, a więc tych najmniej lokalnych. Jako żywo większość wyborców z gmin i nawet powiatów nie ma pojęcia co się dzieje w województwie i do czego to w ogóle służy. Nie zna tamtych działaczy i dlatego głosuje na partie. Nie ma wielkiego przesunięcia w stronę bezpartyjnych, jeśli chodzi o wybory do sejmików. Bodaj 14% zajęły tak zwane “inne”. Te wybory są najbardziej miarodajne dla parlamentarnych, bo to nic innego jakby wybrać 17 sejmów, o czym strach pomyśleć, ale de facto do tego się to sprowadza. Czym innym są wybory na prezydentów miast i ty Twoja uwaga miałby bardzo adekwatne zastosowanie, ponieważ bezpartyjni łoją dupę partyjnym i to znacznie. Tak czy inaczej poprawkę oczywiście trzeba wziąć. W moim przekonaniu w parlamentarnych PSL nie uzyska takiego wyniki, wyższy będzie wynik SLD i po parę punktów może dojść PiS i PO. Gdybym miał zgadywać jak to w tej chwili by wyglądało dla wyborów parlamentarnych stawiałbym na taki wynik:

      35% PO
      25% PiS
      16% SLD
      7% PSL
      No i pojawia się miejsce dla nowej partii, która może liczyć na dwucyfrowy wynik, a wynik powyżej progu wyborczego staje się realny jak nigdy od 5 lat.

  3. ci co żyją i doją
    Beton popisu faktycznie trochę pęka i to cieszy. Niepokoi mnie jednak że dzieje się to kosztem obrastania w pierze PSLu. To piekielnie kosztowna dla społeczeństwa partia, czysta firma rodzinna pod partyjnym szyldem.
    Już wolałbym TROCHĘ podtuczyć komuchów (póki nic nowego nie powstało). Są o dziwo mniej szkodliwi dla gospodarki niż PO, PiS, nie mówiąc o PSL.

  4. ci co żyją i doją
    Beton popisu faktycznie trochę pęka i to cieszy. Niepokoi mnie jednak że dzieje się to kosztem obrastania w pierze PSLu. To piekielnie kosztowna dla społeczeństwa partia, czysta firma rodzinna pod partyjnym szyldem.
    Już wolałbym TROCHĘ podtuczyć komuchów (póki nic nowego nie powstało). Są o dziwo mniej szkodliwi dla gospodarki niż PO, PiS, nie mówiąc o PSL.

  5. Oj, zupełnie się nie zgodzę…
    MK, nie zgodzę się z Twoimi tezami z jednej prostej przyczyny.
    Zapominasz o syndromie “poległego głosu” i wprost ekstrapolujesz wyniki z sejmików na wybory do Sejmu.
    Zapominasz o tym, że w większości głosuje się na tych “przewidzianych sondażowo i pewnych”.
    Większość nie chce stracić wartości swojego głosu.
    Nie przekładaj więc głosów z sejmików na wybory parlamentarne tak wprost.
    Tego się nie da zrobić.
    Akurat piszę z regionu, w którym do sejmiku wygrało PSL. Nietrudno namierzyć – to jedyne takie województwo w Polsce.
    Ale spójrz na przeszłość: ostatnie prezydenckie – Kaczyński (i dla ciekawości – spójrz na wynik Pawlaka – daleko mu do owych 30% PSL z samorządowych).
    Spójrzmy jeszcze bardziej historycznie: parlament 2007 – czy widzisz tu u nas dysproporcje pomiędzy PiS, PO i PSL? Jest ogromna.
    Ludzie czują specyfikę wyborów samorządowych.
    A może inaczej – czytają sondaże w wyborach ogólnopolskich i jak widzą: “PSL balansuje na granicy progu wyborczego”, to uciekają do innych partii (w świętokrzyskim akurat przepływ elektoratu to PSL-PiS-SLD). W wyborach samorządowych nie ma sondaży sejmikowych i stąd taka odwaga ludzi w wyborach.
    Inna kwestia to kampania PSL w świętokrzyskim robiona z pieniędzy UE.
    Tak swoją drogą porada dla PSL – gdyby w sondażach w wyborach ogólnopolskich wypadali lepiej i efekt synergii byłby inny.
    Pozdrawiam

    • A niby na jakiej podstawie
      A niby na jakiej podstawie twierdzisz, że ten syndrom obowiązuje jedynie w wyborach parlamentarnych? Pytam, bo nie mam pojęcia jak do tego doszedłeś? Jest dokładnie odwrotnie. Porównaj sobie wybory w gminach i na prezydentów, tam partie dostają w dupę i to spektakularnie im bardziej bezpośrednie wybory, tym bardziej nie głosuje się na partię. Syndrom zmarnowanego głosu działa na każdej płaszczyźnie, widać to po wynikach na poziomie 70% i więcej dla ludzi, którzy zwycięstwo mieli w ręku przed wyborami. Wybory do sejmików są o tyle adekwatne w ocenie szans parlamentarnych, że wyniki są ściśle partyjne i to są FAKTY. Dla tak zwanych “innych” masz 14% poparcia, ale to oznacza tylko tyle, że w tym tyglu mieści się z kilkanaście komitetów poniżej progu wyborczego i jeśli wydostanie się 3 będzie sukces. Fakty mówią o czymś zupełnie innym niż Twoja teza, której nota bene nie popierasz żadnym argumentem. Nie znaczy to jednak, że przełożenie jest bezpośrednie i niczego takiego nie twierdzę, wręcz przeciwnie, w tekście zaznaczam, że korekta na pewno jest konieczna, a w komentarzu nawet piszę na jakim poziomie, co jest oczywiście oparte na intuicji, bo dowodów nie znajdziemy. Jednym argumentem można zbić to co piszesz. Pokaż mi w wynikach wyborów do sejmiku jedną partię spoza parlamentarnego układu sił? W każdych innych wyborach, w powiecie, gminie, na prezydenta i burmistrza znajdziesz multum egzotycznych nazw komitetów i bezpartyjnych zwycięzców. W wynikach do sejmiku masz oddany układ sił polityki centralnej, chociaż nie jest to rzecz jasna wierny układ, niemniej dający wiele do myślenia.

      • Nie odniosłeś..
        się do podanych przeze mnie przykładów.
        Ale to rozumiem – inne rzeczy na głowie.
        A co do pokazania przykładów.
        U mnie w w sejmiku 5% przekroczył komitet wybranego prezydenta.
        Da się?
        Zapewne zaliczą 1-2 mandaty, ale jednak się da.
        I dlatego twierdzę (potwierdzając tez Twego posta) – da się przełamać system partyjny.
        Ale da się go przełamać, im bliżej ludzi. I im mniej mediów w tym procesie.
        Ale chyba mówimy o tym samym tylko inaczej.
        Ty piszesz o poparciu dla prezydentów, a ja o znikomym wpływie mediów na to poparcie.
        I powtórzę – stąd ten destrukcyjny wpływ mediów.
        Bo mediom nie chce się zbadać poparcia w poszczególnych miastach/gminach.
        Ale na podstawie 1000 telefonów już potrafią oddać poparcie dla poszczególnych partii w skali kraju.
        Stąd moja teza o nieadekwatności ekstrapolacji wyników sejmikowych na wybory parlamentarne,
        Pozdrawiam

        • No to jest niestety
          No to jest niestety klasyczny, modelowy przykład “hura analizy” i wieczna wojna socjologii z psychologią. Nie odniosłem się do Twoich przykładów z prostej przyczyny, ponieważ podam Ci 10 przykładów z palc, na to, że Twoje “analizowanie” można o kant potłuc. Choćby Wrocław, którego wyniki mogą świadczyć, że prezydentem Polski powinien być Dutkiewicza, a Jego komitet zdobywa 22% głosów w sejmie. Nie umiem dyskutować z takimi “analizami”, bo one są obarczone na starcie absurdalnym założeniem, mianowicie lokalnym oddaniem całości. Analizując Twoją techniką można dojść do jeszcze bardziej kuriozalnych wniosków. Otóż są województwa, gdzie PiS wygrywa regularnie i to kopie tyłek PO stosunkiem 60 do 20. I co z tego wynika, dla globalnego rozkładu głosów? Nie ma najmniejszego sensu odnosić się do przykładów jednostkowych, analizując całościowe zjawiska, bo jest oczywiste, że w ten sposób można się przerzucać przykładami, które są promilami całości i dopiero w całościowym wymiarze oddają skalę makro. Zatem pisanie, że u mnie było inaczej jest bezsensowne. Liczą się wyniki do sejmików wojewódzkich i tylko te, bo jeśli już weźmiemy gminy, to przywołany przykład PSL daje niecałe 2%, a PO 20%. Kiedy się analizuje jakieś zjawiska w skali makro, to trzeba zachować narzędzia adekwatne do sakli makro, a już podawanie jakiś wyjątków skali mikro, co ma być dowodem na tendencje makro jest kompletnie pozbawione sensu i nawet nie da się z tym dyskutować. Powtórzę. Wybory do sejmików są najbardziej przydatnym narzędziem do analizowania politycznej tendencji w skali makro. Oczywiście nie jest to kalka, ale poziom błędu jest na pewno mniejszy niż sondażowe rewelacje, nawet w wersji exit pool. Trzeba oczywiście obserwować zjawiska po drodze, bo chociażby załamanie polityczne SLD, czy AWS w tak zwanym międzyczasie znosi regułę adekwatności. Innymi słowy, wyniki w sejmikach są realną oceną siły politycznej w danym momencie i chociaż obarczone błędem oddają najprecyzyjniej realny rozkład sił politycznych w skali makro. O tym mówią ludzie, którzy zajmują się tym profesjonalnie i to o dziwo zgodnie mówią, bez względu na przekonania polityczne. A mówią tak, bo nie mają wyjścia, po prostu tak jest.

  6. Oj, zupełnie się nie zgodzę…
    MK, nie zgodzę się z Twoimi tezami z jednej prostej przyczyny.
    Zapominasz o syndromie “poległego głosu” i wprost ekstrapolujesz wyniki z sejmików na wybory do Sejmu.
    Zapominasz o tym, że w większości głosuje się na tych “przewidzianych sondażowo i pewnych”.
    Większość nie chce stracić wartości swojego głosu.
    Nie przekładaj więc głosów z sejmików na wybory parlamentarne tak wprost.
    Tego się nie da zrobić.
    Akurat piszę z regionu, w którym do sejmiku wygrało PSL. Nietrudno namierzyć – to jedyne takie województwo w Polsce.
    Ale spójrz na przeszłość: ostatnie prezydenckie – Kaczyński (i dla ciekawości – spójrz na wynik Pawlaka – daleko mu do owych 30% PSL z samorządowych).
    Spójrzmy jeszcze bardziej historycznie: parlament 2007 – czy widzisz tu u nas dysproporcje pomiędzy PiS, PO i PSL? Jest ogromna.
    Ludzie czują specyfikę wyborów samorządowych.
    A może inaczej – czytają sondaże w wyborach ogólnopolskich i jak widzą: “PSL balansuje na granicy progu wyborczego”, to uciekają do innych partii (w świętokrzyskim akurat przepływ elektoratu to PSL-PiS-SLD). W wyborach samorządowych nie ma sondaży sejmikowych i stąd taka odwaga ludzi w wyborach.
    Inna kwestia to kampania PSL w świętokrzyskim robiona z pieniędzy UE.
    Tak swoją drogą porada dla PSL – gdyby w sondażach w wyborach ogólnopolskich wypadali lepiej i efekt synergii byłby inny.
    Pozdrawiam

    • A niby na jakiej podstawie
      A niby na jakiej podstawie twierdzisz, że ten syndrom obowiązuje jedynie w wyborach parlamentarnych? Pytam, bo nie mam pojęcia jak do tego doszedłeś? Jest dokładnie odwrotnie. Porównaj sobie wybory w gminach i na prezydentów, tam partie dostają w dupę i to spektakularnie im bardziej bezpośrednie wybory, tym bardziej nie głosuje się na partię. Syndrom zmarnowanego głosu działa na każdej płaszczyźnie, widać to po wynikach na poziomie 70% i więcej dla ludzi, którzy zwycięstwo mieli w ręku przed wyborami. Wybory do sejmików są o tyle adekwatne w ocenie szans parlamentarnych, że wyniki są ściśle partyjne i to są FAKTY. Dla tak zwanych “innych” masz 14% poparcia, ale to oznacza tylko tyle, że w tym tyglu mieści się z kilkanaście komitetów poniżej progu wyborczego i jeśli wydostanie się 3 będzie sukces. Fakty mówią o czymś zupełnie innym niż Twoja teza, której nota bene nie popierasz żadnym argumentem. Nie znaczy to jednak, że przełożenie jest bezpośrednie i niczego takiego nie twierdzę, wręcz przeciwnie, w tekście zaznaczam, że korekta na pewno jest konieczna, a w komentarzu nawet piszę na jakim poziomie, co jest oczywiście oparte na intuicji, bo dowodów nie znajdziemy. Jednym argumentem można zbić to co piszesz. Pokaż mi w wynikach wyborów do sejmiku jedną partię spoza parlamentarnego układu sił? W każdych innych wyborach, w powiecie, gminie, na prezydenta i burmistrza znajdziesz multum egzotycznych nazw komitetów i bezpartyjnych zwycięzców. W wynikach do sejmiku masz oddany układ sił polityki centralnej, chociaż nie jest to rzecz jasna wierny układ, niemniej dający wiele do myślenia.

      • Nie odniosłeś..
        się do podanych przeze mnie przykładów.
        Ale to rozumiem – inne rzeczy na głowie.
        A co do pokazania przykładów.
        U mnie w w sejmiku 5% przekroczył komitet wybranego prezydenta.
        Da się?
        Zapewne zaliczą 1-2 mandaty, ale jednak się da.
        I dlatego twierdzę (potwierdzając tez Twego posta) – da się przełamać system partyjny.
        Ale da się go przełamać, im bliżej ludzi. I im mniej mediów w tym procesie.
        Ale chyba mówimy o tym samym tylko inaczej.
        Ty piszesz o poparciu dla prezydentów, a ja o znikomym wpływie mediów na to poparcie.
        I powtórzę – stąd ten destrukcyjny wpływ mediów.
        Bo mediom nie chce się zbadać poparcia w poszczególnych miastach/gminach.
        Ale na podstawie 1000 telefonów już potrafią oddać poparcie dla poszczególnych partii w skali kraju.
        Stąd moja teza o nieadekwatności ekstrapolacji wyników sejmikowych na wybory parlamentarne,
        Pozdrawiam

        • No to jest niestety
          No to jest niestety klasyczny, modelowy przykład “hura analizy” i wieczna wojna socjologii z psychologią. Nie odniosłem się do Twoich przykładów z prostej przyczyny, ponieważ podam Ci 10 przykładów z palc, na to, że Twoje “analizowanie” można o kant potłuc. Choćby Wrocław, którego wyniki mogą świadczyć, że prezydentem Polski powinien być Dutkiewicza, a Jego komitet zdobywa 22% głosów w sejmie. Nie umiem dyskutować z takimi “analizami”, bo one są obarczone na starcie absurdalnym założeniem, mianowicie lokalnym oddaniem całości. Analizując Twoją techniką można dojść do jeszcze bardziej kuriozalnych wniosków. Otóż są województwa, gdzie PiS wygrywa regularnie i to kopie tyłek PO stosunkiem 60 do 20. I co z tego wynika, dla globalnego rozkładu głosów? Nie ma najmniejszego sensu odnosić się do przykładów jednostkowych, analizując całościowe zjawiska, bo jest oczywiste, że w ten sposób można się przerzucać przykładami, które są promilami całości i dopiero w całościowym wymiarze oddają skalę makro. Zatem pisanie, że u mnie było inaczej jest bezsensowne. Liczą się wyniki do sejmików wojewódzkich i tylko te, bo jeśli już weźmiemy gminy, to przywołany przykład PSL daje niecałe 2%, a PO 20%. Kiedy się analizuje jakieś zjawiska w skali makro, to trzeba zachować narzędzia adekwatne do sakli makro, a już podawanie jakiś wyjątków skali mikro, co ma być dowodem na tendencje makro jest kompletnie pozbawione sensu i nawet nie da się z tym dyskutować. Powtórzę. Wybory do sejmików są najbardziej przydatnym narzędziem do analizowania politycznej tendencji w skali makro. Oczywiście nie jest to kalka, ale poziom błędu jest na pewno mniejszy niż sondażowe rewelacje, nawet w wersji exit pool. Trzeba oczywiście obserwować zjawiska po drodze, bo chociażby załamanie polityczne SLD, czy AWS w tak zwanym międzyczasie znosi regułę adekwatności. Innymi słowy, wyniki w sejmikach są realną oceną siły politycznej w danym momencie i chociaż obarczone błędem oddają najprecyzyjniej realny rozkład sił politycznych w skali makro. O tym mówią ludzie, którzy zajmują się tym profesjonalnie i to o dziwo zgodnie mówią, bez względu na przekonania polityczne. A mówią tak, bo nie mają wyjścia, po prostu tak jest.