Dziś jest 18 marca 2019 roku, czyli dwa miesiące i jeszcze parę dni do wyborów europejskich, które odbędą się 26 maja 2019 roku. Próbuję sięgnąć pamięcią, czy kiedykolwiek w ciągu dwóch miesięcy zmieniły się preferencje wyborcze i znajduję tylko dwa przykłady sprzed kilku miesięcy. Może one nie są do końca właściwe, bo do zmiany preferencji nie doszło, ale za to skala przechyłu robi wrażenie. Mówię o wyborach na prezydenta Łodzi i Warszawy, kolejność nie przypadkowa. Prawie wszyscy spodziewali się, że w Warszawie będą dwie tury wyborów i mało kto się spodziewał, że POKO dostanie w Łodzi ponad 70% głosów.
Poza tymi przypadkami nic więcej sobie nie przypominam, zawsze było tak, że wyniki wyborów, co do generaliów z grubsza znaliśmy na kilka dni przed wyborami. Na tej półce umieszczam też walkę do ostatniej chwili, jak na przykład wybory prezydenckie w 2010 i 2015 roku, które nie polegały na nagłej zmianie preferencji. Po prostu do końca nie było jasne, jaki ułamek procentowy zdecyduje o wyniku. Na podstawie historycznych doświadczeń i całej serii wpadek Koalicji Europejskiej z ostatnich tygodni, każdy szanujący się hazardzista postawi wszystkie żetony na PiS. Z hazardu się wyleczyłem, gdy jako 17-latek zagrałem w trzy karty na legnickim bazarze, dlatego nie poddaję się podobnym emocjom i nadziejom. Nie postawię wszystkich pieniędzy na PiS, jeśli ktoś mnie nie przeniesie w czasie i nie zapewni, że 26 maja będzie wyglądał bardzo podobnie do 18 marca.
Na razie wszystko wygląda tak dobrze, że boję się głośno o tym pisać, żeby nie zapeszyć. Trzy strzały PiS, w tym dwa rykoszety po niewypałach LGBT i Broniarza, ustawiły „debatę publiczną”. Wszyscy znają to magiczne zaklęcie „narzucić narrację”, to nie będę się znęcał rozległymi wywodami, ale pewnie nie wszyscy pamiętają, czym żyliśmy miesiąc temu. Srebrne wieże i koniec PiS były na tapecie. W mediach ogłoszono temat numer jeden, który zdeterminuje dwie kolejne kampanie. Ile z tych zapowiedzi zostało, to prawie nie widać. Kompletnie przepadły sensacje „Wyborczej” i Giertycha, a próby odgrzewania tego kotleta kończą się ciężką niestrawnością. Zwracam uwagę na „czasookres”, jakby powiedział młodszy aspirant zdając relację z „miejsca zdarzenia” dla stacji TVN 24. Jeden i tylko jeden miesiąc wystarczył, aby całkiem nam się poprzestawiały tematy dnia.
Pocieszające w tym wszystkim jest to, że nawet wtedy, gdy srebrne wieże nie schodziły z czołówek, preferencje wyborcze praktycznie się nie zmieniły. Zaklinanie deszczu i słupków sondażowych nic nie dało, PiS nadal był liderem, PO lekko spadała w dół, bo na scenę wkroczył Biedroń z „Wiosną”. O czym to świadczy? Ano o tym, o czym była mowa na początku. Bardzo rzadko dzieje się tak, że preferencje wyborcze ulegają zmianie, po jednym wydarzeniu, to zawsze jest proces i z reguły długotrwały, ale pamiętajmy, że poruszamy się w bardzo specyficznym obszarze. Wybory do PE to balansowanie na poziomie kilku punktów w tę lub tamtą stronę, co oznacza, że zmiana tematu może zmienić kolejność na podium i wcale nie musi to być coś wybitnie sensacyjnego.
18 marca 2018 roku, PiS wygrywa wybory europejskie z historyczną przewagą. Na moje oko i intuicję jest to jakieś 35 do 31. Nie widzę też Biedronia wyżej niż 6%, ale jeszcze raz podkreślam, że to są sondaże na konkretny dzień i nie wybiegają w przyszłość choćby na pół dnia do przodu. Gdyby PiS udało się doholować 18 marca do 26 maja 2019 roku, to nie przewiduję żadnych niespodzianek i zwycięzca może być tylko jeden. Czy to jest realne? Jak najbardziej i kto wie, czy nie dojdą jeszcze ciekawsze dni niż dzisiejszy. Ważne, żeby nie przegrzać tematów, bo gadanie przez 60 dni o LGBT, czy Broniarzu może wyjść bokiem. Niech gadają ci, którzy się gubią w swoich socjotechnikach, takie gadanie jest najszybszym rydwanem czasu.
Obserwuję mocne
Obserwuję mocne podenerwowanie u sąsiadki – czytelniczni GieWu. Wie, że mnie nie przekona, (sama jest zaimpregonowa) ale co jakiś czas wydobywa z siebie jakiś objaw głębokiej frustracji.
Obserwuję mocne
Obserwuję mocne podenerwowanie u sąsiadki – czytelniczni GieWu. Wie, że mnie nie przekona, (sama jest zaimpregonowa) ale co jakiś czas wydobywa z siebie jakiś objaw głębokiej frustracji.
“Pa Saratowie katałsa na
"Pa Saratowie katałsa na kobyle biez uzdy, na takuju blad' narwałsa – sorok cycok tri p…*."
Jeśli przegramy wybory do PE, to czeka nas saratowski syndrom.
Gimbusik – Marzec 18, 2019 15
Gimbusik – Marzec 18, 2019 15:19
"Libo dożdik, libo snieg – libo budiet libo niet"
pzdr
“Pa Saratowie katałsa na
"Pa Saratowie katałsa na kobyle biez uzdy, na takuju blad' narwałsa – sorok cycok tri p…*."
Jeśli przegramy wybory do PE, to czeka nas saratowski syndrom.
Gimbusik – Marzec 18, 2019 15
Gimbusik – Marzec 18, 2019 15:19
"Libo dożdik, libo snieg – libo budiet libo niet"
pzdr
Na razie PiS idzie na dobry
Na razie PiS idzie na dobry wynik, ale nie to jest najważniejsze. Gra idzie o stawkę europejską. O to czy w Europie będzie rządzić Soros, czy reprezentanci swoich narodów.
Wygrana PiS i przegrana KE będzie dobrym prognostykiem przed wyborami krajowymi. Szczególnie, gdy zaczną się walki wewnętrzne i rozliczenia w tej posklejanej przez Schetynę koalicji.
Na razie PiS idzie na dobry
Na razie PiS idzie na dobry wynik, ale nie to jest najważniejsze. Gra idzie o stawkę europejską. O to czy w Europie będzie rządzić Soros, czy reprezentanci swoich narodów.
Wygrana PiS i przegrana KE będzie dobrym prognostykiem przed wyborami krajowymi. Szczególnie, gdy zaczną się walki wewnętrzne i rozliczenia w tej posklejanej przez Schetynę koalicji.
Wielki Strateg (lub Pierwszy
Wielki Strateg (lub Pierwszy Mówca, jak kto woli) wysłał znów swojego socjo-Inżyniera do Polski i stąd te "cuda". W 2015 to były "ośmiorniczki" i "kamieni kupa". Możliwe, że również zatroszczył się o pozostałe kraje EU
Wielki Strateg (lub Pierwszy
Wielki Strateg (lub Pierwszy Mówca, jak kto woli) wysłał znów swojego socjo-Inżyniera do Polski i stąd te "cuda". W 2015 to były "ośmiorniczki" i "kamieni kupa". Możliwe, że również zatroszczył się o pozostałe kraje EU
Całe to gadanie o Broniarzu
Całe to gadanie o Broniarzu czy LGBT to zasłona dymna , byle nie mówić o tym co jest naprawdę dziś najważniejsze – czyli o 447. O tym co w tej sprawie ustalono dowiemy się , ale…dopiero po wyborach.
Całe to gadanie o Broniarzu
Całe to gadanie o Broniarzu czy LGBT to zasłona dymna , byle nie mówić o tym co jest naprawdę dziś najważniejsze – czyli o 447. O tym co w tej sprawie ustalono dowiemy się , ale…dopiero po wyborach.