Reklama

 

 

Reklama

Bóg się stoczył z nieba na najwyższy szczyt. Usiadł sobie mi na głowie, niżej byłby wstyd. Zamachnąłem się, żeby go strącić w księżyc, ale walłem się w mrowisko i mrówki mnie obsiadły. Siłą rozpędu zrobiłem z rąk wiatraczek i rozsiałem je aż na koniec wsi, choć po prawdzie to całkiem duże miasteczko, w którym każdy się zna na sobie i pobliskim drzewie. Tak zaczęłło się olśnięnie. Od całkiem dużego stwora znikąd po zupełnie malutkich znienacka, którzy to oba obsiali mnie mniej więcej potąd i praktycznie jednocześnie. Halo, tu mówi brzoza, brzózka raz dwa trzy… co jest po trzy, nie pamiętam, ale coś się Doda, żeby czwarte było i najważniejsze, żeby było po kolei. To zaczynamy.

 

Umpa umpa ding dong, to z zagranicy, gdzie jestem i przemawiam. A z kraju, chata. W chacie brud i tata. Mama w pracy. Gdzie rodacy? Za granicą, gdzie i ja. Tu porządek i pieniążki, które śśślę, żeby tata nie musiał się brudzić poza domem. A Mamusia? Mamusia jest tylko jedna, więc lepiej niech się stara, co zresztą też jest prawdą i w oczy kole. I w ogóle jej urosły od tych dzieci. Jedno kiedyś poślubiła, to i drugie się w drodze wymsknęło. Czcij ojca swego i matkę swoją. Więc ich czczę, ślę pieniążki i nic już nie chcę. Za to w zamian oczekuję życia, żebym mógł żyć, a gdy mi się znudzi, niech mnie znowu szybko powołają do życia, i to bardzo szybko. Kto czek wyśle na pogrzeb, gdy się nie ocknę? Ale się ocknąłem i przestałem wysyłać. Lepiej późno niż wcale, powiedziała rozczarowana mama do taty, ale było już za późno, tata się wtedy jeszcze zawsze do mamy spieszył. Może dlatego taki nerwowy jestem, wszędzie mnie pełno i nic z tego nie ma. No właśnie, syneczku. Nic z tego nie ma. A miałeś taki mały nosek, zupełnie jak po tatusiu, tylko mu o tym nie mów. A teraz muszę ręcę rozkładać pod tym samym szpitalem, pod którym kiedyś w bólu rozłożyłam opuchnięte nogi. Widzi pani, to mój syn, taki on teraz duży i światowy, że nawet za wiatraczek potrafi robić, jeśli tylko go najdzie ochota lub potrzeba, zwłaszcza to drugie, bo jakiś niespokojny jest ostatnio, może go sumienie matczyne gryzie.

 

No to sobie jestem, chociaż w ogóle tego po mnie nie widać. Widać za to, że nie ma co, za co ja cię nie mogę. Jako zalążek końca mogę sobie na to pozwolić. Nie po to po raz pierwszy stanąłem na obie nogi, żeby teraz zawrócić sobie nimi w głowie. Kto nie wiosłuje, ten pewnie nie ma wioseł, a powinien. Aby zarobić na wiosła trzeba przebierać rączkami, wtedy i do wioseł się dochodzi, i wprawy koniecznej nabiera. A śmierdzący wokół leń to i wodę zbrudzi i potem ma pretensję, że go zewsząd podmyło, a to przecież dopiero kropla w morzu potrzeb. Bez pracy nie ma mydła, bez ludzi świat istnieje. Skąd to wszystko? Z głowy. Jak z głowy, to na pewno nie z pracy. Człowiek pracuje rękami, chyba że kalectwo. Krótka historia pracy: mieli łeb, więc zagarnęli moje ręce. Już widzę, jak mój pot wpływa im złotem do kieszeni, które (a wszystkie) uszyła moja córka z własnych włosów, które (a wszystkie) straciła w znoju albo wyrwali jej za drastyczną zniżkę normy. Mówią, że sama sobie wyrwała, bo taka teraz moda nastała, ale ja tam swoje wiem. Są miejsca, gdzie nie powyrywała, więc co to za moda? Za moich czasów, a zapewniam, że były takowe i jeszcze nie odeszły do końca, byłoby to nie do pomyślenia. W moich czasach się ROBIŁO, myślenie zostawialiśmy na potem, dla dzieci i przyszłych pokoleń, co tam sobie jeszcze te dzieci wymyślą. Takie to były czasy i one w pewnym miejscach jeszcze istnieją, to tu, to tam, a tam to dopiero zaraz będzie.

 

Już mi lepiej. Odkąd uświadomiłem sobie, że nie mam córki, ba, nie mam nawet syna, mimo że wyglądam, zrobilo mi się lżej na duszy. Dzieci to jednak duży kłopot, tym bardziej córka. Widział kto taki wstyd, żeby mi córka bez włosów po ulicy chodziła? To już lepiej, że jej nie mam, chociaż kto ją tam babę jeden wie, w młodości rozrzutny byłem i niejdnokrotnym życiem się szafowało.

 

No to cyk, po dwóch cykach – jedno ciach. I tyle zobaczyłem, to wszystko, więcej nie pamiętam. Teraz za to można mnie oglądać, proszę tylko nie podeptać. Tu się śpi, a tu się leży, wyjątkowo na jedno wychodzi na zdrowie.

 

 

Kto powiedział, że jestem zdrowy? Ci rodzice doprawdy już nie mają czym się po ludziach chwalić. To po babci, czyli mojej matce, a te pieprze ma po ojcu ze strony babki, czy jakoś tak, choć w tym jakoś tak tak jakoś tak nijako. Zupełnie nie do twarzy ci w tych pieprzach po ojcu, syneczku, nic a nic nie widac ci nosa, a był kiedyś taki po mnie malutki… Pomału, nie skrob, bo ci się oko ześliźnie i ślad ci po ojcu zostanie. Ludzie będą po sąsiadach gadać, jakby im mało twojej urody pod nosem. I powiedz tym Anglikom, że mają jeszcze gorzej, więc dobrze syneczku wybrałeś. Szkoda tylko, że do bliskości masz tak daleko, może i dobrze, że ci te dżingsy tak wystają, kieruj zawsze w stronę kraju.

 

Halohalohalohulahop, to po ile dzisiaj macie te tanie linie lotnicze? Proszę mnie w tej chwili połączyć z mateczką, zaraz podam pępowinę…. Na pokładzie zapewniamy ojca w płynie i dosiadkę drugiego pilota, jeśli leci pan wraz z żoną…. To już lecę. Byle nie na łeb i szyję, jeszcze chyba nie upadłem na głowę. Śmieszne by było: upaść nisko na wysokości 10 tysięcy metrów. A drzwi od stodoły spakowałaś?Cały czas przypominam żonie, by o wszystkim pamiętała. A krople na krostki po rosołku od ciotki? To ona jeszcze żyje? Tak, w Ameryce. I chwała Bogu, nie trzeba będzie cię później nacierać. Może trochę, co? Tak na wszelki wypadek. Wypluj to słowo, niech cię ręka boska broni. O której zaplanowaliście państwo lądowanie, bo musielibyśmy się złożyć na oklaski? Brawo, pan kapitan znowu wylądował, i co ważniejsze, wręcz bez precedensu, z nami na pokładzie. Gdzie się w tym kraju odbywa ekspresowa odprawa bandażu? Pan mi natychmiast odda pępowinę! Bez pępowiny nawet by mnie tu nie było… oddaj, bo powiem ojcu, że macałeś moją matkę i chciałeś ją schować do kieszeni! Ludzie, ten pan właśnie schował moją matkę do aktówki i ma jeszcze czelność mieć orła w koronie na czapce! Niesłychane, żeby człowiek w XXI wieku nie mógł kawałka swgo ciała przy sobie zatrzymać podczas kontroli granicznej… Panie, jaka to granica, przecież wyraźnie chyba tu pisze, że Okęcie, czy jak się nazywa to wasze Okęcie w Katowicach…. Nigdy już tu nie przyjadę, ostatni raz moja pępowina stanęła ze mną na tej ziemi… Co z kraj, żadnej czci do matki… Pan też masz matkę? To zapamiętaj pan sobie, przyda się panu, gdy kiedyś jakiś urzędniczyna skonfiskuje panu pępowinę albo napletek, bo jakoś mi pan na takiego właśnie wyglądasz, co obie skóry po porodzie utracił i donasza na sznureczku przy szyi jako talizman na odkupienie wszystkich nieszczęść, jakimi, przy milczącym przyzwoleniu babilońskich plag, doszczętnie zszargano mu dupala… To zdanie sobie zapisz, bo mi wyszło… ostrzegam pana, ja mogę mieć wszędzie znajomości i skąd pan możesz akurat wiedzieć, do czego może dość, gdy przyjdzie co do czego z niepustą kopertą? A pana prezydent, ten pana UZRZĘDUJĄCY prezydent, to kawał z chuja na mastce hodowany, rozumisz pan? Nie, co moja królowa… brytyjska, zapisałeś sobie wszystko, durniu? Chuj na mastce! Chuj przez ce ha, się, debilu, pisze. God save the Queen! FRIDOM FOR DŻA PIPOŁ! To teraz wycmokaj mnie PO ŚLADKACH i w brytyjski paszport, tysiąc funtów kosztował, widziałeś kiedyś tyle pieniędzy? Co za kurwa chamski kraik! W tej chwili oddać mi mój paszport, bo milicją poszczuję albo żonę zawołam!

 

Nic się w tym kraju nie zmieniło, odkąd ja zmieniłem się na lepsze. Zero szacunku dla drugiego człowieka, nie mówiąc już o pierwszym lepszym. Takie czasy, a będzie jeszcze gorzej, kiedyś przecież w końcu umrę. Zanim to nastąpi, poprzysięgłem sobie z całą siłą zemsty, że powiem światu znacznie więcej niż zdołał wyrazić w kwartetach smyczkowych sam Bela Bartok. I już.

 

A zacznę może od tego.

 

 

 

 

 

Reklama

4 KOMENTARZE

  1. Dzień dobry przy niedzieli!
    Ucieszyłem się strasznie, bo raz, proszę Pana, że niedziela, i na kogo jak na kogo, ale na Pana można liczyć w ten święty dzień, a dwa, proszę Pana, że parę rymów w Pana wpisie się znalazło. Może nawet zamierzonych?

    No i proszę uprzejmie powiedzieć mnie, czy te aluzje do tanich linii to czasem nie jest znak, że Pan się pojawi w Macierzy? Czy też są to impresje po takowej podróży? Pan wybaczy, że tak bezpośrednio się dopominam o źródła natchnienia.

    A w ogóle to pan tymi wiatraczkami energię (ekologiczną) produkuje, czy raczej zużywa??? 

    Pozdrawiam serdecznie!

    • Powodem jest strach, boję się teraz latać, a nigdy
      się nie bałem, chyba Pan rozumie, o co się rozchodzi i dlaczego u nas jesiony w wycince; nie, nie wybieram się do kraju, może ten kraj dobierze się kiedyś do mnie, skoro (w geście solidarności z MK) OPLUŁEM TEGO PANA, JAK I KIEDYŚ OPLUWAŁEM JEGO POPRZEDNIKA.

      Z wiatraczkami sprawa jest prosta, stanowię istne perpetuum mobile, macham rąsiami i spalam energię, którą wytwarzam, więc i jedzenie mnie nie kosztuje, mogę je przepić.

      Pozdrawiam Pana ekologicznie i zachęcam do raźnej pracy rąk, w Pana przypadku, głową na klawiaturze.

  2. Dzień dobry przy niedzieli!
    Ucieszyłem się strasznie, bo raz, proszę Pana, że niedziela, i na kogo jak na kogo, ale na Pana można liczyć w ten święty dzień, a dwa, proszę Pana, że parę rymów w Pana wpisie się znalazło. Może nawet zamierzonych?

    No i proszę uprzejmie powiedzieć mnie, czy te aluzje do tanich linii to czasem nie jest znak, że Pan się pojawi w Macierzy? Czy też są to impresje po takowej podróży? Pan wybaczy, że tak bezpośrednio się dopominam o źródła natchnienia.

    A w ogóle to pan tymi wiatraczkami energię (ekologiczną) produkuje, czy raczej zużywa??? 

    Pozdrawiam serdecznie!

    • Powodem jest strach, boję się teraz latać, a nigdy
      się nie bałem, chyba Pan rozumie, o co się rozchodzi i dlaczego u nas jesiony w wycince; nie, nie wybieram się do kraju, może ten kraj dobierze się kiedyś do mnie, skoro (w geście solidarności z MK) OPLUŁEM TEGO PANA, JAK I KIEDYŚ OPLUWAŁEM JEGO POPRZEDNIKA.

      Z wiatraczkami sprawa jest prosta, stanowię istne perpetuum mobile, macham rąsiami i spalam energię, którą wytwarzam, więc i jedzenie mnie nie kosztuje, mogę je przepić.

      Pozdrawiam Pana ekologicznie i zachęcam do raźnej pracy rąk, w Pana przypadku, głową na klawiaturze.