Reklama

Wszyscy tu narzekają na przekaz medialny i podają coraz bardziej absurdalne przykłady. Skoro media kłamią, cenzurują są nieobiektywne, to zostawmy media i sami bądźmy mediami rzetelnymi.

Wszyscy tu narzekają na przekaz medialny i podają coraz bardziej absurdalne przykłady. Skoro media kłamią, cenzurują są nieobiektywne, to zostawmy media i sami bądźmy mediami rzetelnymi. Mam ambitną propozycję, naprawdę bardzo ambitną, tak ambitną, że nie widzę innego miejsca poza kontrowersj.net, które byłoby w stanie temu zadaniu podołać. Czy możemy zacząć od nowa i spróbować zrobić coś co się jeszcze nikomu na portalu internetowym nie udało? Czy możemy przy temacie co go ze strachem omija wielu, a reszta traktuje stereotypem spróbować odnaleźć sedno? Zastanówmy się na poziomie faktów i racji obu stron, dlaczego od 60 lat dwa narody strzelają do siebie i jedni drugich w całości uznają za winnych. Spróbujmy to zrobić tak, aby nie padło ani jedno słowo epatujące rozszarpanymi zwłokami i ani jedna wiwisekcja interlokutora, jego stanu wiedzy i moralności. Porozmawiajmy o przyczynach dramatu, dajmy sobie na luz z ocenianiem nas samych i doklejaniem ideologii do wypowiedzi. Podejrzewam nas o to, że jesteśmy w stanie dokonać rzeczy wyjątkowej, jesteśmy w stanie porozmawiać na spokojnie jakie są przyczyny dramatu i jakie są możliwe pokojowe rozwiązania tego problemu. Jednak mam też pewne obawy i dla pewności, dla potrzeb obiektywizmu proponuję prosty zabieg. Zamiast sobie wzajemnie zarzucać brak obiektywizmu i różne ?izmy?, spróbujmy się przełamać i popatrzeć na rzeczywistość oczyma naszych adwersarzy. Ci co są sercem i rozumem po stronie Palestyny niech spróbują odnaleźć racje Izraela i odwrotnie.

Zacznę, żeby nie było, że taki mądry jestem.

Reklama

Izrael u podstaw budował naród, który był celem nazistowskiej ideologii. Pierwsi mieszkańcy Izraela, to przerażeni, zaszczuci ludzie opłakujący śmierć najbliższych. Ludzie z syndromem i stygmatem prześladowanego narodu, prześladowanego za sam fakt bycie Żydem. Ci ludzie nie mieli wielkich majątków, była to przerażona żydowska biedota, która dostała swój kawałek świętej ziemi obiecanej. Przy tak zmęczonej psychice i przy takim poczuciu zagrożenia, każdy naród ma prawo reagować emocjonalnie, a nawet histerycznie na najmniejsze próby agresji. Jest to jedna z głównych przyczyn konfliktu między Żydami i Palestyńczykami?. Co dalej?

Reklama

318 KOMENTARZE

  1. hmmmm
    jestem człowiekiem leniwym, wiec podpieram się netem, znalazłem takie opracowanie,
    http://www.sciaga.pl/tekst/16177-17-geneza_powstania_izraela_problem_palestynski_wojny_arabsko_zydowskie

    a tak na dużej ogólności to nienawiść pomiędzy mieszkańcami tamtego rejonu przypomina mi nasze stosunki z sąsiada ze wschodu my Słowianie oni Słowianie to się nienawidzimy przykładowo. A tam jedni Semici drudzy Semici więc jazda jest na cały gwizdek, w rodzinie ciężko się porozumieć a w rodzinie narodów może to być wręcz niemożliwe

  2. hmmmm
    jestem człowiekiem leniwym, wiec podpieram się netem, znalazłem takie opracowanie,
    http://www.sciaga.pl/tekst/16177-17-geneza_powstania_izraela_problem_palestynski_wojny_arabsko_zydowskie

    a tak na dużej ogólności to nienawiść pomiędzy mieszkańcami tamtego rejonu przypomina mi nasze stosunki z sąsiada ze wschodu my Słowianie oni Słowianie to się nienawidzimy przykładowo. A tam jedni Semici drudzy Semici więc jazda jest na cały gwizdek, w rodzinie ciężko się porozumieć a w rodzinie narodów może to być wręcz niemożliwe

  3. hmmmm
    jestem człowiekiem leniwym, wiec podpieram się netem, znalazłem takie opracowanie,
    http://www.sciaga.pl/tekst/16177-17-geneza_powstania_izraela_problem_palestynski_wojny_arabsko_zydowskie

    a tak na dużej ogólności to nienawiść pomiędzy mieszkańcami tamtego rejonu przypomina mi nasze stosunki z sąsiada ze wschodu my Słowianie oni Słowianie to się nienawidzimy przykładowo. A tam jedni Semici drudzy Semici więc jazda jest na cały gwizdek, w rodzinie ciężko się porozumieć a w rodzinie narodów może to być wręcz niemożliwe

  4. hmmmm
    jestem człowiekiem leniwym, wiec podpieram się netem, znalazłem takie opracowanie,
    http://www.sciaga.pl/tekst/16177-17-geneza_powstania_izraela_problem_palestynski_wojny_arabsko_zydowskie

    a tak na dużej ogólności to nienawiść pomiędzy mieszkańcami tamtego rejonu przypomina mi nasze stosunki z sąsiada ze wschodu my Słowianie oni Słowianie to się nienawidzimy przykładowo. A tam jedni Semici drudzy Semici więc jazda jest na cały gwizdek, w rodzinie ciężko się porozumieć a w rodzinie narodów może to być wręcz niemożliwe

  5. hmmmm
    jestem człowiekiem leniwym, wiec podpieram się netem, znalazłem takie opracowanie,
    http://www.sciaga.pl/tekst/16177-17-geneza_powstania_izraela_problem_palestynski_wojny_arabsko_zydowskie

    a tak na dużej ogólności to nienawiść pomiędzy mieszkańcami tamtego rejonu przypomina mi nasze stosunki z sąsiada ze wschodu my Słowianie oni Słowianie to się nienawidzimy przykładowo. A tam jedni Semici drudzy Semici więc jazda jest na cały gwizdek, w rodzinie ciężko się porozumieć a w rodzinie narodów może to być wręcz niemożliwe

  6. hmmmm
    jestem człowiekiem leniwym, wiec podpieram się netem, znalazłem takie opracowanie,
    http://www.sciaga.pl/tekst/16177-17-geneza_powstania_izraela_problem_palestynski_wojny_arabsko_zydowskie

    a tak na dużej ogólności to nienawiść pomiędzy mieszkańcami tamtego rejonu przypomina mi nasze stosunki z sąsiada ze wschodu my Słowianie oni Słowianie to się nienawidzimy przykładowo. A tam jedni Semici drudzy Semici więc jazda jest na cały gwizdek, w rodzinie ciężko się porozumieć a w rodzinie narodów może to być wręcz niemożliwe

  7. nie interesuje mnie za bardzo o co tam ta wojna sie
    toczy.Natomiast dziwi mnie postawa bojownikow Hamasu(nie terrorystow).Wiedza ze medialnie w swiecie to sa spaleni.Jesli juz prowokowali i chcieli tego co sie dzieje to kochani.W momencie wejscia wojsk izraelskich,robi sie laznie taka jak czeczeni rosjanom.Pozatym mam wrazenie ze Prezydent Abbas po cichutku popiera dzialania wojsk izraelskich.Ma zreszta w tym swoj interes.Szkoda tylko ze tak wielu cywili ginie przy tym wszystkim.

  8. nie interesuje mnie za bardzo o co tam ta wojna sie
    toczy.Natomiast dziwi mnie postawa bojownikow Hamasu(nie terrorystow).Wiedza ze medialnie w swiecie to sa spaleni.Jesli juz prowokowali i chcieli tego co sie dzieje to kochani.W momencie wejscia wojsk izraelskich,robi sie laznie taka jak czeczeni rosjanom.Pozatym mam wrazenie ze Prezydent Abbas po cichutku popiera dzialania wojsk izraelskich.Ma zreszta w tym swoj interes.Szkoda tylko ze tak wielu cywili ginie przy tym wszystkim.

  9. nie interesuje mnie za bardzo o co tam ta wojna sie
    toczy.Natomiast dziwi mnie postawa bojownikow Hamasu(nie terrorystow).Wiedza ze medialnie w swiecie to sa spaleni.Jesli juz prowokowali i chcieli tego co sie dzieje to kochani.W momencie wejscia wojsk izraelskich,robi sie laznie taka jak czeczeni rosjanom.Pozatym mam wrazenie ze Prezydent Abbas po cichutku popiera dzialania wojsk izraelskich.Ma zreszta w tym swoj interes.Szkoda tylko ze tak wielu cywili ginie przy tym wszystkim.

  10. nie interesuje mnie za bardzo o co tam ta wojna sie
    toczy.Natomiast dziwi mnie postawa bojownikow Hamasu(nie terrorystow).Wiedza ze medialnie w swiecie to sa spaleni.Jesli juz prowokowali i chcieli tego co sie dzieje to kochani.W momencie wejscia wojsk izraelskich,robi sie laznie taka jak czeczeni rosjanom.Pozatym mam wrazenie ze Prezydent Abbas po cichutku popiera dzialania wojsk izraelskich.Ma zreszta w tym swoj interes.Szkoda tylko ze tak wielu cywili ginie przy tym wszystkim.

  11. nie interesuje mnie za bardzo o co tam ta wojna sie
    toczy.Natomiast dziwi mnie postawa bojownikow Hamasu(nie terrorystow).Wiedza ze medialnie w swiecie to sa spaleni.Jesli juz prowokowali i chcieli tego co sie dzieje to kochani.W momencie wejscia wojsk izraelskich,robi sie laznie taka jak czeczeni rosjanom.Pozatym mam wrazenie ze Prezydent Abbas po cichutku popiera dzialania wojsk izraelskich.Ma zreszta w tym swoj interes.Szkoda tylko ze tak wielu cywili ginie przy tym wszystkim.

  12. nie interesuje mnie za bardzo o co tam ta wojna sie
    toczy.Natomiast dziwi mnie postawa bojownikow Hamasu(nie terrorystow).Wiedza ze medialnie w swiecie to sa spaleni.Jesli juz prowokowali i chcieli tego co sie dzieje to kochani.W momencie wejscia wojsk izraelskich,robi sie laznie taka jak czeczeni rosjanom.Pozatym mam wrazenie ze Prezydent Abbas po cichutku popiera dzialania wojsk izraelskich.Ma zreszta w tym swoj interes.Szkoda tylko ze tak wielu cywili ginie przy tym wszystkim.

  13. Szukanie przyczyn w przeszłości to bardzo ambitne zadanie.
    Łatwo utknąć w drobiazgach i roztrząsać, co kto pierwszy zrobił, kogo skrzywdził, zabił itd.
    To nie ma sensu – to polityka historyczna a’la (tfu)…

    Lepiej zająć się dniem dzisiejszym i ewentualną przyszłością (o ile coś się tam zmieni).

    Uważam, że obie strony mają już dość, jednak nie wszystkim sąsiadom zależy na stabilizacji.
    To czynnik polityczny, gdzie ściera się wschód z zachodem, a nawet już północ z południem.
    Jest jeszcze bardzo ważny czynnik religijny – Jerozolima i miejsca święte dla wielu wyznań, za które zwaśnione strony dadzą się dosłownie pokroić.
    Jedyna szansa – początek normalizacji – to zgoda wszystkich stron na utworzenie wolnego miasta jako strefy eksterytorialnej i oddanie jej pod jurysdykcję, np. ONZ.
    To jest jednak problem największy!
    Po jednej i drugiej stronie istnieją silne ruchy fundamentalistyczne, nawykłe już niestety do ekstremizmów.
    Co do reszty ziem byli już praktycznie dogadani na pełną suwerenność.

    RELIGIE są główną przeszkodą.

    • Religia jest prowdem, ale jednym z wielu i chyba nie głównym
      Religia to ważny czynnik, mamy problemy i w Europie z tym czynnikiem, choćby Irlandia. Ale religia nie zawsze jest powodem konfliktów. Wszyscy wiemy, że Bawaria jest landem katolickim, a pozostałe Niemcy ewangelizmem stoją. I nie zabijają się Niemcy między sobą. A w Hiszpanii dla odmiany Baskowie jak i reszta Hiszpanii do szpiku kości katolicka, no może ostatnio zapaterowska, a jednak w przeciwieństwie do Niemiec biją się. Do religii trzeba coś dodać, bo żadna religia, islam również, nie nawołuje do zabijania.

      • ok.jesli niewieadomo o co chodzi tzn ze chodzi o kase.
        stara prawda i aktualna.Wojna zawsze byla swietnym biznesem!!!Wiem ze splycilem temat,ale rozwiazanie jest proste.Kasa i dodalbym polityke.Prosze zauwazyc ze Hamas nie cieszy sie zbyt duzym poparciem wsrod reszty Palestynczykow,Abbasowi jest to na reke,Egiptowi i cholera wie jeszcze komu.

  14. Szukanie przyczyn w przeszłości to bardzo ambitne zadanie.
    Łatwo utknąć w drobiazgach i roztrząsać, co kto pierwszy zrobił, kogo skrzywdził, zabił itd.
    To nie ma sensu – to polityka historyczna a’la (tfu)…

    Lepiej zająć się dniem dzisiejszym i ewentualną przyszłością (o ile coś się tam zmieni).

    Uważam, że obie strony mają już dość, jednak nie wszystkim sąsiadom zależy na stabilizacji.
    To czynnik polityczny, gdzie ściera się wschód z zachodem, a nawet już północ z południem.
    Jest jeszcze bardzo ważny czynnik religijny – Jerozolima i miejsca święte dla wielu wyznań, za które zwaśnione strony dadzą się dosłownie pokroić.
    Jedyna szansa – początek normalizacji – to zgoda wszystkich stron na utworzenie wolnego miasta jako strefy eksterytorialnej i oddanie jej pod jurysdykcję, np. ONZ.
    To jest jednak problem największy!
    Po jednej i drugiej stronie istnieją silne ruchy fundamentalistyczne, nawykłe już niestety do ekstremizmów.
    Co do reszty ziem byli już praktycznie dogadani na pełną suwerenność.

    RELIGIE są główną przeszkodą.

    • Religia jest prowdem, ale jednym z wielu i chyba nie głównym
      Religia to ważny czynnik, mamy problemy i w Europie z tym czynnikiem, choćby Irlandia. Ale religia nie zawsze jest powodem konfliktów. Wszyscy wiemy, że Bawaria jest landem katolickim, a pozostałe Niemcy ewangelizmem stoją. I nie zabijają się Niemcy między sobą. A w Hiszpanii dla odmiany Baskowie jak i reszta Hiszpanii do szpiku kości katolicka, no może ostatnio zapaterowska, a jednak w przeciwieństwie do Niemiec biją się. Do religii trzeba coś dodać, bo żadna religia, islam również, nie nawołuje do zabijania.

      • ok.jesli niewieadomo o co chodzi tzn ze chodzi o kase.
        stara prawda i aktualna.Wojna zawsze byla swietnym biznesem!!!Wiem ze splycilem temat,ale rozwiazanie jest proste.Kasa i dodalbym polityke.Prosze zauwazyc ze Hamas nie cieszy sie zbyt duzym poparciem wsrod reszty Palestynczykow,Abbasowi jest to na reke,Egiptowi i cholera wie jeszcze komu.

  15. Szukanie przyczyn w przeszłości to bardzo ambitne zadanie.
    Łatwo utknąć w drobiazgach i roztrząsać, co kto pierwszy zrobił, kogo skrzywdził, zabił itd.
    To nie ma sensu – to polityka historyczna a’la (tfu)…

    Lepiej zająć się dniem dzisiejszym i ewentualną przyszłością (o ile coś się tam zmieni).

    Uważam, że obie strony mają już dość, jednak nie wszystkim sąsiadom zależy na stabilizacji.
    To czynnik polityczny, gdzie ściera się wschód z zachodem, a nawet już północ z południem.
    Jest jeszcze bardzo ważny czynnik religijny – Jerozolima i miejsca święte dla wielu wyznań, za które zwaśnione strony dadzą się dosłownie pokroić.
    Jedyna szansa – początek normalizacji – to zgoda wszystkich stron na utworzenie wolnego miasta jako strefy eksterytorialnej i oddanie jej pod jurysdykcję, np. ONZ.
    To jest jednak problem największy!
    Po jednej i drugiej stronie istnieją silne ruchy fundamentalistyczne, nawykłe już niestety do ekstremizmów.
    Co do reszty ziem byli już praktycznie dogadani na pełną suwerenność.

    RELIGIE są główną przeszkodą.

    • Religia jest prowdem, ale jednym z wielu i chyba nie głównym
      Religia to ważny czynnik, mamy problemy i w Europie z tym czynnikiem, choćby Irlandia. Ale religia nie zawsze jest powodem konfliktów. Wszyscy wiemy, że Bawaria jest landem katolickim, a pozostałe Niemcy ewangelizmem stoją. I nie zabijają się Niemcy między sobą. A w Hiszpanii dla odmiany Baskowie jak i reszta Hiszpanii do szpiku kości katolicka, no może ostatnio zapaterowska, a jednak w przeciwieństwie do Niemiec biją się. Do religii trzeba coś dodać, bo żadna religia, islam również, nie nawołuje do zabijania.

      • ok.jesli niewieadomo o co chodzi tzn ze chodzi o kase.
        stara prawda i aktualna.Wojna zawsze byla swietnym biznesem!!!Wiem ze splycilem temat,ale rozwiazanie jest proste.Kasa i dodalbym polityke.Prosze zauwazyc ze Hamas nie cieszy sie zbyt duzym poparciem wsrod reszty Palestynczykow,Abbasowi jest to na reke,Egiptowi i cholera wie jeszcze komu.

  16. Szukanie przyczyn w przeszłości to bardzo ambitne zadanie.
    Łatwo utknąć w drobiazgach i roztrząsać, co kto pierwszy zrobił, kogo skrzywdził, zabił itd.
    To nie ma sensu – to polityka historyczna a’la (tfu)…

    Lepiej zająć się dniem dzisiejszym i ewentualną przyszłością (o ile coś się tam zmieni).

    Uważam, że obie strony mają już dość, jednak nie wszystkim sąsiadom zależy na stabilizacji.
    To czynnik polityczny, gdzie ściera się wschód z zachodem, a nawet już północ z południem.
    Jest jeszcze bardzo ważny czynnik religijny – Jerozolima i miejsca święte dla wielu wyznań, za które zwaśnione strony dadzą się dosłownie pokroić.
    Jedyna szansa – początek normalizacji – to zgoda wszystkich stron na utworzenie wolnego miasta jako strefy eksterytorialnej i oddanie jej pod jurysdykcję, np. ONZ.
    To jest jednak problem największy!
    Po jednej i drugiej stronie istnieją silne ruchy fundamentalistyczne, nawykłe już niestety do ekstremizmów.
    Co do reszty ziem byli już praktycznie dogadani na pełną suwerenność.

    RELIGIE są główną przeszkodą.

    • Religia jest prowdem, ale jednym z wielu i chyba nie głównym
      Religia to ważny czynnik, mamy problemy i w Europie z tym czynnikiem, choćby Irlandia. Ale religia nie zawsze jest powodem konfliktów. Wszyscy wiemy, że Bawaria jest landem katolickim, a pozostałe Niemcy ewangelizmem stoją. I nie zabijają się Niemcy między sobą. A w Hiszpanii dla odmiany Baskowie jak i reszta Hiszpanii do szpiku kości katolicka, no może ostatnio zapaterowska, a jednak w przeciwieństwie do Niemiec biją się. Do religii trzeba coś dodać, bo żadna religia, islam również, nie nawołuje do zabijania.

      • ok.jesli niewieadomo o co chodzi tzn ze chodzi o kase.
        stara prawda i aktualna.Wojna zawsze byla swietnym biznesem!!!Wiem ze splycilem temat,ale rozwiazanie jest proste.Kasa i dodalbym polityke.Prosze zauwazyc ze Hamas nie cieszy sie zbyt duzym poparciem wsrod reszty Palestynczykow,Abbasowi jest to na reke,Egiptowi i cholera wie jeszcze komu.

  17. Szukanie przyczyn w przeszłości to bardzo ambitne zadanie.
    Łatwo utknąć w drobiazgach i roztrząsać, co kto pierwszy zrobił, kogo skrzywdził, zabił itd.
    To nie ma sensu – to polityka historyczna a’la (tfu)…

    Lepiej zająć się dniem dzisiejszym i ewentualną przyszłością (o ile coś się tam zmieni).

    Uważam, że obie strony mają już dość, jednak nie wszystkim sąsiadom zależy na stabilizacji.
    To czynnik polityczny, gdzie ściera się wschód z zachodem, a nawet już północ z południem.
    Jest jeszcze bardzo ważny czynnik religijny – Jerozolima i miejsca święte dla wielu wyznań, za które zwaśnione strony dadzą się dosłownie pokroić.
    Jedyna szansa – początek normalizacji – to zgoda wszystkich stron na utworzenie wolnego miasta jako strefy eksterytorialnej i oddanie jej pod jurysdykcję, np. ONZ.
    To jest jednak problem największy!
    Po jednej i drugiej stronie istnieją silne ruchy fundamentalistyczne, nawykłe już niestety do ekstremizmów.
    Co do reszty ziem byli już praktycznie dogadani na pełną suwerenność.

    RELIGIE są główną przeszkodą.

    • Religia jest prowdem, ale jednym z wielu i chyba nie głównym
      Religia to ważny czynnik, mamy problemy i w Europie z tym czynnikiem, choćby Irlandia. Ale religia nie zawsze jest powodem konfliktów. Wszyscy wiemy, że Bawaria jest landem katolickim, a pozostałe Niemcy ewangelizmem stoją. I nie zabijają się Niemcy między sobą. A w Hiszpanii dla odmiany Baskowie jak i reszta Hiszpanii do szpiku kości katolicka, no może ostatnio zapaterowska, a jednak w przeciwieństwie do Niemiec biją się. Do religii trzeba coś dodać, bo żadna religia, islam również, nie nawołuje do zabijania.

      • ok.jesli niewieadomo o co chodzi tzn ze chodzi o kase.
        stara prawda i aktualna.Wojna zawsze byla swietnym biznesem!!!Wiem ze splycilem temat,ale rozwiazanie jest proste.Kasa i dodalbym polityke.Prosze zauwazyc ze Hamas nie cieszy sie zbyt duzym poparciem wsrod reszty Palestynczykow,Abbasowi jest to na reke,Egiptowi i cholera wie jeszcze komu.

  18. Szukanie przyczyn w przeszłości to bardzo ambitne zadanie.
    Łatwo utknąć w drobiazgach i roztrząsać, co kto pierwszy zrobił, kogo skrzywdził, zabił itd.
    To nie ma sensu – to polityka historyczna a’la (tfu)…

    Lepiej zająć się dniem dzisiejszym i ewentualną przyszłością (o ile coś się tam zmieni).

    Uważam, że obie strony mają już dość, jednak nie wszystkim sąsiadom zależy na stabilizacji.
    To czynnik polityczny, gdzie ściera się wschód z zachodem, a nawet już północ z południem.
    Jest jeszcze bardzo ważny czynnik religijny – Jerozolima i miejsca święte dla wielu wyznań, za które zwaśnione strony dadzą się dosłownie pokroić.
    Jedyna szansa – początek normalizacji – to zgoda wszystkich stron na utworzenie wolnego miasta jako strefy eksterytorialnej i oddanie jej pod jurysdykcję, np. ONZ.
    To jest jednak problem największy!
    Po jednej i drugiej stronie istnieją silne ruchy fundamentalistyczne, nawykłe już niestety do ekstremizmów.
    Co do reszty ziem byli już praktycznie dogadani na pełną suwerenność.

    RELIGIE są główną przeszkodą.

    • Religia jest prowdem, ale jednym z wielu i chyba nie głównym
      Religia to ważny czynnik, mamy problemy i w Europie z tym czynnikiem, choćby Irlandia. Ale religia nie zawsze jest powodem konfliktów. Wszyscy wiemy, że Bawaria jest landem katolickim, a pozostałe Niemcy ewangelizmem stoją. I nie zabijają się Niemcy między sobą. A w Hiszpanii dla odmiany Baskowie jak i reszta Hiszpanii do szpiku kości katolicka, no może ostatnio zapaterowska, a jednak w przeciwieństwie do Niemiec biją się. Do religii trzeba coś dodać, bo żadna religia, islam również, nie nawołuje do zabijania.

      • ok.jesli niewieadomo o co chodzi tzn ze chodzi o kase.
        stara prawda i aktualna.Wojna zawsze byla swietnym biznesem!!!Wiem ze splycilem temat,ale rozwiazanie jest proste.Kasa i dodalbym polityke.Prosze zauwazyc ze Hamas nie cieszy sie zbyt duzym poparciem wsrod reszty Palestynczykow,Abbasowi jest to na reke,Egiptowi i cholera wie jeszcze komu.

  19. Nie rozumiem jak Twój wpis odnosi się do mojego.
    A co mnie obchodzi opinia jakiejś Europy, którą rządzi szatan, kiedy ja tu mam pomścic mojego brata. Jak go nie pomszczę, to co ze mnie za mężczyzna?
    Tak dotarliśmy do tradycji zakorzenionej w umysłach/sercach ludzi.
    Zauważ, nie tych ludzi ale ludzi.
    Tylko że my jesteśmy chrześcijanami (w zasadzie, gdy nam wygodniej) i wierzymy w Boga (też w zasadzie, gdy nam wygodniej), a oni trochę inaczej i po obu stronach inaczej.

  20. Nie rozumiem jak Twój wpis odnosi się do mojego.
    A co mnie obchodzi opinia jakiejś Europy, którą rządzi szatan, kiedy ja tu mam pomścic mojego brata. Jak go nie pomszczę, to co ze mnie za mężczyzna?
    Tak dotarliśmy do tradycji zakorzenionej w umysłach/sercach ludzi.
    Zauważ, nie tych ludzi ale ludzi.
    Tylko że my jesteśmy chrześcijanami (w zasadzie, gdy nam wygodniej) i wierzymy w Boga (też w zasadzie, gdy nam wygodniej), a oni trochę inaczej i po obu stronach inaczej.

  21. Nie rozumiem jak Twój wpis odnosi się do mojego.
    A co mnie obchodzi opinia jakiejś Europy, którą rządzi szatan, kiedy ja tu mam pomścic mojego brata. Jak go nie pomszczę, to co ze mnie za mężczyzna?
    Tak dotarliśmy do tradycji zakorzenionej w umysłach/sercach ludzi.
    Zauważ, nie tych ludzi ale ludzi.
    Tylko że my jesteśmy chrześcijanami (w zasadzie, gdy nam wygodniej) i wierzymy w Boga (też w zasadzie, gdy nam wygodniej), a oni trochę inaczej i po obu stronach inaczej.

  22. Nie rozumiem jak Twój wpis odnosi się do mojego.
    A co mnie obchodzi opinia jakiejś Europy, którą rządzi szatan, kiedy ja tu mam pomścic mojego brata. Jak go nie pomszczę, to co ze mnie za mężczyzna?
    Tak dotarliśmy do tradycji zakorzenionej w umysłach/sercach ludzi.
    Zauważ, nie tych ludzi ale ludzi.
    Tylko że my jesteśmy chrześcijanami (w zasadzie, gdy nam wygodniej) i wierzymy w Boga (też w zasadzie, gdy nam wygodniej), a oni trochę inaczej i po obu stronach inaczej.

  23. Nie rozumiem jak Twój wpis odnosi się do mojego.
    A co mnie obchodzi opinia jakiejś Europy, którą rządzi szatan, kiedy ja tu mam pomścic mojego brata. Jak go nie pomszczę, to co ze mnie za mężczyzna?
    Tak dotarliśmy do tradycji zakorzenionej w umysłach/sercach ludzi.
    Zauważ, nie tych ludzi ale ludzi.
    Tylko że my jesteśmy chrześcijanami (w zasadzie, gdy nam wygodniej) i wierzymy w Boga (też w zasadzie, gdy nam wygodniej), a oni trochę inaczej i po obu stronach inaczej.

  24. Nie rozumiem jak Twój wpis odnosi się do mojego.
    A co mnie obchodzi opinia jakiejś Europy, którą rządzi szatan, kiedy ja tu mam pomścic mojego brata. Jak go nie pomszczę, to co ze mnie za mężczyzna?
    Tak dotarliśmy do tradycji zakorzenionej w umysłach/sercach ludzi.
    Zauważ, nie tych ludzi ale ludzi.
    Tylko że my jesteśmy chrześcijanami (w zasadzie, gdy nam wygodniej) i wierzymy w Boga (też w zasadzie, gdy nam wygodniej), a oni trochę inaczej i po obu stronach inaczej.

  25. Próba nie kosztuje
    To anegdotyczna opowieść, ale jednak są miejsca, w których zdecydowane działanie z zewnątrz pomogły. Na przykład kocioł bałkański jakkolwiek nie jest chłodny, to jednak nie kipi i ludzie się nie zabijają. Wspomniana Irlandia, nawet Irak chociaż leje się krew, to nie tyle i nie tak jak się lała. Dlaczego niby do Strefy Gazy nie mieliby wejść żołnierze w błękitnych hełmach i trzymać za łby obie strony? Chociaż spróbować.

  26. Próba nie kosztuje
    To anegdotyczna opowieść, ale jednak są miejsca, w których zdecydowane działanie z zewnątrz pomogły. Na przykład kocioł bałkański jakkolwiek nie jest chłodny, to jednak nie kipi i ludzie się nie zabijają. Wspomniana Irlandia, nawet Irak chociaż leje się krew, to nie tyle i nie tak jak się lała. Dlaczego niby do Strefy Gazy nie mieliby wejść żołnierze w błękitnych hełmach i trzymać za łby obie strony? Chociaż spróbować.

  27. Próba nie kosztuje
    To anegdotyczna opowieść, ale jednak są miejsca, w których zdecydowane działanie z zewnątrz pomogły. Na przykład kocioł bałkański jakkolwiek nie jest chłodny, to jednak nie kipi i ludzie się nie zabijają. Wspomniana Irlandia, nawet Irak chociaż leje się krew, to nie tyle i nie tak jak się lała. Dlaczego niby do Strefy Gazy nie mieliby wejść żołnierze w błękitnych hełmach i trzymać za łby obie strony? Chociaż spróbować.

  28. Próba nie kosztuje
    To anegdotyczna opowieść, ale jednak są miejsca, w których zdecydowane działanie z zewnątrz pomogły. Na przykład kocioł bałkański jakkolwiek nie jest chłodny, to jednak nie kipi i ludzie się nie zabijają. Wspomniana Irlandia, nawet Irak chociaż leje się krew, to nie tyle i nie tak jak się lała. Dlaczego niby do Strefy Gazy nie mieliby wejść żołnierze w błękitnych hełmach i trzymać za łby obie strony? Chociaż spróbować.

  29. Próba nie kosztuje
    To anegdotyczna opowieść, ale jednak są miejsca, w których zdecydowane działanie z zewnątrz pomogły. Na przykład kocioł bałkański jakkolwiek nie jest chłodny, to jednak nie kipi i ludzie się nie zabijają. Wspomniana Irlandia, nawet Irak chociaż leje się krew, to nie tyle i nie tak jak się lała. Dlaczego niby do Strefy Gazy nie mieliby wejść żołnierze w błękitnych hełmach i trzymać za łby obie strony? Chociaż spróbować.

  30. Próba nie kosztuje
    To anegdotyczna opowieść, ale jednak są miejsca, w których zdecydowane działanie z zewnątrz pomogły. Na przykład kocioł bałkański jakkolwiek nie jest chłodny, to jednak nie kipi i ludzie się nie zabijają. Wspomniana Irlandia, nawet Irak chociaż leje się krew, to nie tyle i nie tak jak się lała. Dlaczego niby do Strefy Gazy nie mieliby wejść żołnierze w błękitnych hełmach i trzymać za łby obie strony? Chociaż spróbować.

  31. Kultura wschodnia
    każe, zdaje się, pogardzać tym, kto mając możliwość zastosowania środka walki, wzdraga się przed jego użyciem. I jako słabeusz byłby postrzegany ten, kto nie strzeli z granatnika do samochodu czy z armaty do meczetu wtedy, kiedy zza kobiet i dzieci ktoś z tego samochodu czy meczetu mierzy do niego.

    W związku z tym, niezależnie od psychologicznych uwarunkowań, Żydzi stoją tam chyba w obliczu wyzwań, których nie jesteśmy w stanie ocenić. Jeżeliby bowiem Izrael stracił twarz, ukazując swoich obywateli jako pełne skrupułów społeczeństwo Zachodu, to rychło by miał na wszystkich granicach zajadłych dzikusów z chińskimi czy irańskimi rakietami w garści. Bez zahamowań strzelających do żydowskich kobiet i dzieci. Przekonanych w dodatku, że to, co robią da im wieczne szczęście u boku licznych i pieknych hurys.

      • Nie myślałem
        o tym, po czyjej jestem stronie. Jakoś trudno mi się wczuć w system wartości ludzi, którzy dla swojej namiętności mają za nic swoje rodziny czy dzieci i kobiety w ogóle. Dlatego, zawsze będąc przekonanym, że się słabszemu należy współczucie myślę, że nadużywanie słabości jest wielce naganne. I nie daje się w ogóle usprawiedliwić wtedy, kiedy się wojownicy posługują żywymi tarczami.

        Tak, że trudno mi sobie siebie wyobrazić jako stronnika Palestyńczyków. Chociaż używanie czołgów w miastach też mi się fatalnie kojarzy.

        Reasumując uważam, że Izrael miał prawo do ataku. I boleję nad tym, że giną cywile. I nie bardzo jestem w stanie zrozumieć przede wszystkim jednak Palestyńczyków.

  32. Kultura wschodnia
    każe, zdaje się, pogardzać tym, kto mając możliwość zastosowania środka walki, wzdraga się przed jego użyciem. I jako słabeusz byłby postrzegany ten, kto nie strzeli z granatnika do samochodu czy z armaty do meczetu wtedy, kiedy zza kobiet i dzieci ktoś z tego samochodu czy meczetu mierzy do niego.

    W związku z tym, niezależnie od psychologicznych uwarunkowań, Żydzi stoją tam chyba w obliczu wyzwań, których nie jesteśmy w stanie ocenić. Jeżeliby bowiem Izrael stracił twarz, ukazując swoich obywateli jako pełne skrupułów społeczeństwo Zachodu, to rychło by miał na wszystkich granicach zajadłych dzikusów z chińskimi czy irańskimi rakietami w garści. Bez zahamowań strzelających do żydowskich kobiet i dzieci. Przekonanych w dodatku, że to, co robią da im wieczne szczęście u boku licznych i pieknych hurys.

      • Nie myślałem
        o tym, po czyjej jestem stronie. Jakoś trudno mi się wczuć w system wartości ludzi, którzy dla swojej namiętności mają za nic swoje rodziny czy dzieci i kobiety w ogóle. Dlatego, zawsze będąc przekonanym, że się słabszemu należy współczucie myślę, że nadużywanie słabości jest wielce naganne. I nie daje się w ogóle usprawiedliwić wtedy, kiedy się wojownicy posługują żywymi tarczami.

        Tak, że trudno mi sobie siebie wyobrazić jako stronnika Palestyńczyków. Chociaż używanie czołgów w miastach też mi się fatalnie kojarzy.

        Reasumując uważam, że Izrael miał prawo do ataku. I boleję nad tym, że giną cywile. I nie bardzo jestem w stanie zrozumieć przede wszystkim jednak Palestyńczyków.

  33. Kultura wschodnia
    każe, zdaje się, pogardzać tym, kto mając możliwość zastosowania środka walki, wzdraga się przed jego użyciem. I jako słabeusz byłby postrzegany ten, kto nie strzeli z granatnika do samochodu czy z armaty do meczetu wtedy, kiedy zza kobiet i dzieci ktoś z tego samochodu czy meczetu mierzy do niego.

    W związku z tym, niezależnie od psychologicznych uwarunkowań, Żydzi stoją tam chyba w obliczu wyzwań, których nie jesteśmy w stanie ocenić. Jeżeliby bowiem Izrael stracił twarz, ukazując swoich obywateli jako pełne skrupułów społeczeństwo Zachodu, to rychło by miał na wszystkich granicach zajadłych dzikusów z chińskimi czy irańskimi rakietami w garści. Bez zahamowań strzelających do żydowskich kobiet i dzieci. Przekonanych w dodatku, że to, co robią da im wieczne szczęście u boku licznych i pieknych hurys.

      • Nie myślałem
        o tym, po czyjej jestem stronie. Jakoś trudno mi się wczuć w system wartości ludzi, którzy dla swojej namiętności mają za nic swoje rodziny czy dzieci i kobiety w ogóle. Dlatego, zawsze będąc przekonanym, że się słabszemu należy współczucie myślę, że nadużywanie słabości jest wielce naganne. I nie daje się w ogóle usprawiedliwić wtedy, kiedy się wojownicy posługują żywymi tarczami.

        Tak, że trudno mi sobie siebie wyobrazić jako stronnika Palestyńczyków. Chociaż używanie czołgów w miastach też mi się fatalnie kojarzy.

        Reasumując uważam, że Izrael miał prawo do ataku. I boleję nad tym, że giną cywile. I nie bardzo jestem w stanie zrozumieć przede wszystkim jednak Palestyńczyków.

  34. Kultura wschodnia
    każe, zdaje się, pogardzać tym, kto mając możliwość zastosowania środka walki, wzdraga się przed jego użyciem. I jako słabeusz byłby postrzegany ten, kto nie strzeli z granatnika do samochodu czy z armaty do meczetu wtedy, kiedy zza kobiet i dzieci ktoś z tego samochodu czy meczetu mierzy do niego.

    W związku z tym, niezależnie od psychologicznych uwarunkowań, Żydzi stoją tam chyba w obliczu wyzwań, których nie jesteśmy w stanie ocenić. Jeżeliby bowiem Izrael stracił twarz, ukazując swoich obywateli jako pełne skrupułów społeczeństwo Zachodu, to rychło by miał na wszystkich granicach zajadłych dzikusów z chińskimi czy irańskimi rakietami w garści. Bez zahamowań strzelających do żydowskich kobiet i dzieci. Przekonanych w dodatku, że to, co robią da im wieczne szczęście u boku licznych i pieknych hurys.

      • Nie myślałem
        o tym, po czyjej jestem stronie. Jakoś trudno mi się wczuć w system wartości ludzi, którzy dla swojej namiętności mają za nic swoje rodziny czy dzieci i kobiety w ogóle. Dlatego, zawsze będąc przekonanym, że się słabszemu należy współczucie myślę, że nadużywanie słabości jest wielce naganne. I nie daje się w ogóle usprawiedliwić wtedy, kiedy się wojownicy posługują żywymi tarczami.

        Tak, że trudno mi sobie siebie wyobrazić jako stronnika Palestyńczyków. Chociaż używanie czołgów w miastach też mi się fatalnie kojarzy.

        Reasumując uważam, że Izrael miał prawo do ataku. I boleję nad tym, że giną cywile. I nie bardzo jestem w stanie zrozumieć przede wszystkim jednak Palestyńczyków.

  35. Kultura wschodnia
    każe, zdaje się, pogardzać tym, kto mając możliwość zastosowania środka walki, wzdraga się przed jego użyciem. I jako słabeusz byłby postrzegany ten, kto nie strzeli z granatnika do samochodu czy z armaty do meczetu wtedy, kiedy zza kobiet i dzieci ktoś z tego samochodu czy meczetu mierzy do niego.

    W związku z tym, niezależnie od psychologicznych uwarunkowań, Żydzi stoją tam chyba w obliczu wyzwań, których nie jesteśmy w stanie ocenić. Jeżeliby bowiem Izrael stracił twarz, ukazując swoich obywateli jako pełne skrupułów społeczeństwo Zachodu, to rychło by miał na wszystkich granicach zajadłych dzikusów z chińskimi czy irańskimi rakietami w garści. Bez zahamowań strzelających do żydowskich kobiet i dzieci. Przekonanych w dodatku, że to, co robią da im wieczne szczęście u boku licznych i pieknych hurys.

      • Nie myślałem
        o tym, po czyjej jestem stronie. Jakoś trudno mi się wczuć w system wartości ludzi, którzy dla swojej namiętności mają za nic swoje rodziny czy dzieci i kobiety w ogóle. Dlatego, zawsze będąc przekonanym, że się słabszemu należy współczucie myślę, że nadużywanie słabości jest wielce naganne. I nie daje się w ogóle usprawiedliwić wtedy, kiedy się wojownicy posługują żywymi tarczami.

        Tak, że trudno mi sobie siebie wyobrazić jako stronnika Palestyńczyków. Chociaż używanie czołgów w miastach też mi się fatalnie kojarzy.

        Reasumując uważam, że Izrael miał prawo do ataku. I boleję nad tym, że giną cywile. I nie bardzo jestem w stanie zrozumieć przede wszystkim jednak Palestyńczyków.

  36. Kultura wschodnia
    każe, zdaje się, pogardzać tym, kto mając możliwość zastosowania środka walki, wzdraga się przed jego użyciem. I jako słabeusz byłby postrzegany ten, kto nie strzeli z granatnika do samochodu czy z armaty do meczetu wtedy, kiedy zza kobiet i dzieci ktoś z tego samochodu czy meczetu mierzy do niego.

    W związku z tym, niezależnie od psychologicznych uwarunkowań, Żydzi stoją tam chyba w obliczu wyzwań, których nie jesteśmy w stanie ocenić. Jeżeliby bowiem Izrael stracił twarz, ukazując swoich obywateli jako pełne skrupułów społeczeństwo Zachodu, to rychło by miał na wszystkich granicach zajadłych dzikusów z chińskimi czy irańskimi rakietami w garści. Bez zahamowań strzelających do żydowskich kobiet i dzieci. Przekonanych w dodatku, że to, co robią da im wieczne szczęście u boku licznych i pieknych hurys.

      • Nie myślałem
        o tym, po czyjej jestem stronie. Jakoś trudno mi się wczuć w system wartości ludzi, którzy dla swojej namiętności mają za nic swoje rodziny czy dzieci i kobiety w ogóle. Dlatego, zawsze będąc przekonanym, że się słabszemu należy współczucie myślę, że nadużywanie słabości jest wielce naganne. I nie daje się w ogóle usprawiedliwić wtedy, kiedy się wojownicy posługują żywymi tarczami.

        Tak, że trudno mi sobie siebie wyobrazić jako stronnika Palestyńczyków. Chociaż używanie czołgów w miastach też mi się fatalnie kojarzy.

        Reasumując uważam, że Izrael miał prawo do ataku. I boleję nad tym, że giną cywile. I nie bardzo jestem w stanie zrozumieć przede wszystkim jednak Palestyńczyków.

  37. Palestyna jest jak Afganistan
    Jestem konsekwentnym obrońcą interesów Izraela i uważam, że jeśli się definiuje Palestynę jako siedlisko terrorystów i ekstremistów dysponujących niebezpiecznym arsenałem (semtex, czy jak mu tam), to nie widzę powodów dla których Palestyna nie miałaby podzielić losów Iraku, czy Afganistanu. Czym się różni palestyński ekstremista od afgańskiego, też Arab, też fundematalista i też islamista. Trzeba tylko wykazać jak w przypadku Iraku, że w Palestynie jest groźny arsenał, który zagraża demokratycznym narodom. Wykazać, albo i nawet nie, bo przecież w Iraku nie wykazano. Można też namierzyć palestyńskie fabryki broni i precyzyjnymi atakami unicestwić zagrożenie, tak jak walono w afgańskie skały, albo już nieco rozsądniej w byłej Jugosławii. Na czym polega problem z terrorystyczną Palestyną? Analogie są uderzające. Na co czekają USA i NATO?

  38. Palestyna jest jak Afganistan
    Jestem konsekwentnym obrońcą interesów Izraela i uważam, że jeśli się definiuje Palestynę jako siedlisko terrorystów i ekstremistów dysponujących niebezpiecznym arsenałem (semtex, czy jak mu tam), to nie widzę powodów dla których Palestyna nie miałaby podzielić losów Iraku, czy Afganistanu. Czym się różni palestyński ekstremista od afgańskiego, też Arab, też fundematalista i też islamista. Trzeba tylko wykazać jak w przypadku Iraku, że w Palestynie jest groźny arsenał, który zagraża demokratycznym narodom. Wykazać, albo i nawet nie, bo przecież w Iraku nie wykazano. Można też namierzyć palestyńskie fabryki broni i precyzyjnymi atakami unicestwić zagrożenie, tak jak walono w afgańskie skały, albo już nieco rozsądniej w byłej Jugosławii. Na czym polega problem z terrorystyczną Palestyną? Analogie są uderzające. Na co czekają USA i NATO?

  39. Palestyna jest jak Afganistan
    Jestem konsekwentnym obrońcą interesów Izraela i uważam, że jeśli się definiuje Palestynę jako siedlisko terrorystów i ekstremistów dysponujących niebezpiecznym arsenałem (semtex, czy jak mu tam), to nie widzę powodów dla których Palestyna nie miałaby podzielić losów Iraku, czy Afganistanu. Czym się różni palestyński ekstremista od afgańskiego, też Arab, też fundematalista i też islamista. Trzeba tylko wykazać jak w przypadku Iraku, że w Palestynie jest groźny arsenał, który zagraża demokratycznym narodom. Wykazać, albo i nawet nie, bo przecież w Iraku nie wykazano. Można też namierzyć palestyńskie fabryki broni i precyzyjnymi atakami unicestwić zagrożenie, tak jak walono w afgańskie skały, albo już nieco rozsądniej w byłej Jugosławii. Na czym polega problem z terrorystyczną Palestyną? Analogie są uderzające. Na co czekają USA i NATO?

  40. Palestyna jest jak Afganistan
    Jestem konsekwentnym obrońcą interesów Izraela i uważam, że jeśli się definiuje Palestynę jako siedlisko terrorystów i ekstremistów dysponujących niebezpiecznym arsenałem (semtex, czy jak mu tam), to nie widzę powodów dla których Palestyna nie miałaby podzielić losów Iraku, czy Afganistanu. Czym się różni palestyński ekstremista od afgańskiego, też Arab, też fundematalista i też islamista. Trzeba tylko wykazać jak w przypadku Iraku, że w Palestynie jest groźny arsenał, który zagraża demokratycznym narodom. Wykazać, albo i nawet nie, bo przecież w Iraku nie wykazano. Można też namierzyć palestyńskie fabryki broni i precyzyjnymi atakami unicestwić zagrożenie, tak jak walono w afgańskie skały, albo już nieco rozsądniej w byłej Jugosławii. Na czym polega problem z terrorystyczną Palestyną? Analogie są uderzające. Na co czekają USA i NATO?

  41. Palestyna jest jak Afganistan
    Jestem konsekwentnym obrońcą interesów Izraela i uważam, że jeśli się definiuje Palestynę jako siedlisko terrorystów i ekstremistów dysponujących niebezpiecznym arsenałem (semtex, czy jak mu tam), to nie widzę powodów dla których Palestyna nie miałaby podzielić losów Iraku, czy Afganistanu. Czym się różni palestyński ekstremista od afgańskiego, też Arab, też fundematalista i też islamista. Trzeba tylko wykazać jak w przypadku Iraku, że w Palestynie jest groźny arsenał, który zagraża demokratycznym narodom. Wykazać, albo i nawet nie, bo przecież w Iraku nie wykazano. Można też namierzyć palestyńskie fabryki broni i precyzyjnymi atakami unicestwić zagrożenie, tak jak walono w afgańskie skały, albo już nieco rozsądniej w byłej Jugosławii. Na czym polega problem z terrorystyczną Palestyną? Analogie są uderzające. Na co czekają USA i NATO?

  42. Palestyna jest jak Afganistan
    Jestem konsekwentnym obrońcą interesów Izraela i uważam, że jeśli się definiuje Palestynę jako siedlisko terrorystów i ekstremistów dysponujących niebezpiecznym arsenałem (semtex, czy jak mu tam), to nie widzę powodów dla których Palestyna nie miałaby podzielić losów Iraku, czy Afganistanu. Czym się różni palestyński ekstremista od afgańskiego, też Arab, też fundematalista i też islamista. Trzeba tylko wykazać jak w przypadku Iraku, że w Palestynie jest groźny arsenał, który zagraża demokratycznym narodom. Wykazać, albo i nawet nie, bo przecież w Iraku nie wykazano. Można też namierzyć palestyńskie fabryki broni i precyzyjnymi atakami unicestwić zagrożenie, tak jak walono w afgańskie skały, albo już nieco rozsądniej w byłej Jugosławii. Na czym polega problem z terrorystyczną Palestyną? Analogie są uderzające. Na co czekają USA i NATO?

  43. Na co czekają, czemu Izrael jest sam?
    Problem polega na tym, że Izrael jest osamotniany, nie ma wsparcia NATO i do tego światowa opinia publiczna jest podzielona i fałszywie oskarża Izrael o ludobójstwo. Gdyby USA wytłumaczyły światu, że Strefa Gazy to miejsce, które jest siedliskiem terroryzmu i jeśli nawet mieszka tam jakaś rodzina arabska to tak jak to zwykli robić terroryści Ci ludzie są tylko żywymi tarczami trzymającymi z terrorystami, to udałoby się załatwić ten problem.

    Nie wierzę w precyzyjną broń, chociaż nie znam sie na tym, ale jeśli ktoś chce być żywa tarczą terrorystów, to musi się liczyć z konsekwencjami. Przy wsparciu NATO nikt by nieuczciwie nie zarzucał Izraelowi ludobójstwa, ale zgodne NATO jak w przypadku Iraku i Afganistanu wzięłoby znów na swoje barki trudną walkę z terroryzmem. Strefa gazy powinna być precyzyjnie zmieciona z powierzchni ziemi, na tyle to chyba ta broń jest precyzyjna. Nie mam pojęcia na co czeka NATO i dlaczego nie interweniuje, tam gdzie jest siedlisko światowego terroryzmu i pozostawia ciężar świtowego problemu na ramionach Izraela.

  44. Na co czekają, czemu Izrael jest sam?
    Problem polega na tym, że Izrael jest osamotniany, nie ma wsparcia NATO i do tego światowa opinia publiczna jest podzielona i fałszywie oskarża Izrael o ludobójstwo. Gdyby USA wytłumaczyły światu, że Strefa Gazy to miejsce, które jest siedliskiem terroryzmu i jeśli nawet mieszka tam jakaś rodzina arabska to tak jak to zwykli robić terroryści Ci ludzie są tylko żywymi tarczami trzymającymi z terrorystami, to udałoby się załatwić ten problem.

    Nie wierzę w precyzyjną broń, chociaż nie znam sie na tym, ale jeśli ktoś chce być żywa tarczą terrorystów, to musi się liczyć z konsekwencjami. Przy wsparciu NATO nikt by nieuczciwie nie zarzucał Izraelowi ludobójstwa, ale zgodne NATO jak w przypadku Iraku i Afganistanu wzięłoby znów na swoje barki trudną walkę z terroryzmem. Strefa gazy powinna być precyzyjnie zmieciona z powierzchni ziemi, na tyle to chyba ta broń jest precyzyjna. Nie mam pojęcia na co czeka NATO i dlaczego nie interweniuje, tam gdzie jest siedlisko światowego terroryzmu i pozostawia ciężar świtowego problemu na ramionach Izraela.

  45. Na co czekają, czemu Izrael jest sam?
    Problem polega na tym, że Izrael jest osamotniany, nie ma wsparcia NATO i do tego światowa opinia publiczna jest podzielona i fałszywie oskarża Izrael o ludobójstwo. Gdyby USA wytłumaczyły światu, że Strefa Gazy to miejsce, które jest siedliskiem terroryzmu i jeśli nawet mieszka tam jakaś rodzina arabska to tak jak to zwykli robić terroryści Ci ludzie są tylko żywymi tarczami trzymającymi z terrorystami, to udałoby się załatwić ten problem.

    Nie wierzę w precyzyjną broń, chociaż nie znam sie na tym, ale jeśli ktoś chce być żywa tarczą terrorystów, to musi się liczyć z konsekwencjami. Przy wsparciu NATO nikt by nieuczciwie nie zarzucał Izraelowi ludobójstwa, ale zgodne NATO jak w przypadku Iraku i Afganistanu wzięłoby znów na swoje barki trudną walkę z terroryzmem. Strefa gazy powinna być precyzyjnie zmieciona z powierzchni ziemi, na tyle to chyba ta broń jest precyzyjna. Nie mam pojęcia na co czeka NATO i dlaczego nie interweniuje, tam gdzie jest siedlisko światowego terroryzmu i pozostawia ciężar świtowego problemu na ramionach Izraela.

  46. Na co czekają, czemu Izrael jest sam?
    Problem polega na tym, że Izrael jest osamotniany, nie ma wsparcia NATO i do tego światowa opinia publiczna jest podzielona i fałszywie oskarża Izrael o ludobójstwo. Gdyby USA wytłumaczyły światu, że Strefa Gazy to miejsce, które jest siedliskiem terroryzmu i jeśli nawet mieszka tam jakaś rodzina arabska to tak jak to zwykli robić terroryści Ci ludzie są tylko żywymi tarczami trzymającymi z terrorystami, to udałoby się załatwić ten problem.

    Nie wierzę w precyzyjną broń, chociaż nie znam sie na tym, ale jeśli ktoś chce być żywa tarczą terrorystów, to musi się liczyć z konsekwencjami. Przy wsparciu NATO nikt by nieuczciwie nie zarzucał Izraelowi ludobójstwa, ale zgodne NATO jak w przypadku Iraku i Afganistanu wzięłoby znów na swoje barki trudną walkę z terroryzmem. Strefa gazy powinna być precyzyjnie zmieciona z powierzchni ziemi, na tyle to chyba ta broń jest precyzyjna. Nie mam pojęcia na co czeka NATO i dlaczego nie interweniuje, tam gdzie jest siedlisko światowego terroryzmu i pozostawia ciężar świtowego problemu na ramionach Izraela.

  47. Na co czekają, czemu Izrael jest sam?
    Problem polega na tym, że Izrael jest osamotniany, nie ma wsparcia NATO i do tego światowa opinia publiczna jest podzielona i fałszywie oskarża Izrael o ludobójstwo. Gdyby USA wytłumaczyły światu, że Strefa Gazy to miejsce, które jest siedliskiem terroryzmu i jeśli nawet mieszka tam jakaś rodzina arabska to tak jak to zwykli robić terroryści Ci ludzie są tylko żywymi tarczami trzymającymi z terrorystami, to udałoby się załatwić ten problem.

    Nie wierzę w precyzyjną broń, chociaż nie znam sie na tym, ale jeśli ktoś chce być żywa tarczą terrorystów, to musi się liczyć z konsekwencjami. Przy wsparciu NATO nikt by nieuczciwie nie zarzucał Izraelowi ludobójstwa, ale zgodne NATO jak w przypadku Iraku i Afganistanu wzięłoby znów na swoje barki trudną walkę z terroryzmem. Strefa gazy powinna być precyzyjnie zmieciona z powierzchni ziemi, na tyle to chyba ta broń jest precyzyjna. Nie mam pojęcia na co czeka NATO i dlaczego nie interweniuje, tam gdzie jest siedlisko światowego terroryzmu i pozostawia ciężar świtowego problemu na ramionach Izraela.

  48. Na co czekają, czemu Izrael jest sam?
    Problem polega na tym, że Izrael jest osamotniany, nie ma wsparcia NATO i do tego światowa opinia publiczna jest podzielona i fałszywie oskarża Izrael o ludobójstwo. Gdyby USA wytłumaczyły światu, że Strefa Gazy to miejsce, które jest siedliskiem terroryzmu i jeśli nawet mieszka tam jakaś rodzina arabska to tak jak to zwykli robić terroryści Ci ludzie są tylko żywymi tarczami trzymającymi z terrorystami, to udałoby się załatwić ten problem.

    Nie wierzę w precyzyjną broń, chociaż nie znam sie na tym, ale jeśli ktoś chce być żywa tarczą terrorystów, to musi się liczyć z konsekwencjami. Przy wsparciu NATO nikt by nieuczciwie nie zarzucał Izraelowi ludobójstwa, ale zgodne NATO jak w przypadku Iraku i Afganistanu wzięłoby znów na swoje barki trudną walkę z terroryzmem. Strefa gazy powinna być precyzyjnie zmieciona z powierzchni ziemi, na tyle to chyba ta broń jest precyzyjna. Nie mam pojęcia na co czeka NATO i dlaczego nie interweniuje, tam gdzie jest siedlisko światowego terroryzmu i pozostawia ciężar świtowego problemu na ramionach Izraela.

  49. Dla mnie sprawa jest prosta.
    Dla mnie sprawa jest prosta. Są dwie możliwości:
    1. Dom w Gazie został zbombardowany przez przypadek. Wykluczyć tej możliwości póki co się nie da. W tej sytuacji świadczy to o tym, że armia izraelska beztrosko i lekceważąco podchodzi do ludzkiego życia. Wobec tego rząd Izraela powinien przeprosić rodziny ofiar i wyciągnąć wnioski na przyszłość.
    2. Działanie było celowe. W tej sytuacji mamy do czynienia ze zbrodnią, podobną do Jedwabnego. Rząd Izraela powinien w takim przypadku przeprosić, ukarać winnych i wyciągnąć wnioski na przyszłość.
    Nie będę udowadniał, że działanie Izraela było celowe, bo dowodów nie ma ( przynajmniej na razie ). Izrael powinien jednak przeprosić i wyciągnąć jakieś konsekwencje, bo bez względu na to, czy przyczyną było zwyczajne zaniedbanie, czy chęć urządzenia krwawej łaźni, zginęli niewinni ludzie, cywile, którym gwarantowano ratunek przed bombami. To tyle odnośnie tej sprawy.
    Jeśli chodzi o Palestyńczyków, to w przeciwieństwie do Ciebie nie jestem po ich stronie. Nie popieram żadnej ze stron, bo żadna nie jest święta. Obie nawzajem zrzucają na siebie odpowiedzialność i żadna nie chce przerwać walk. Przyczyny? W dużej części religijne, chodzi o kawałek ziemi, którą kilka wyznań uznało za "święta". Poza tym konflikt o ziemię. Żydzi chcą mieć własne państwo i mają do tego prawo. Palestyńczycy też. Początkowo Żydzi bronili samej niepodległości, szło im dobrze i wydarli Arabom kawałek ziemi. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc chcą więcej, chcą nie tylko państwa, ale państwa ze stolicą w Jerozolimie. Palestyńczycy chcą tego samego i konflikt się kręci, każda strona chce całe "święte" miasto dla siebie, rozsądny podział nikomu nie przychodzi do głowy. Poza tym obok religii do akcji wkroczył z czasem nacjonalizm. Namordowali się nawzajem trochę, a to rodzi żądzę odwetu. I tak obie strony mordują się w imię Boga i Ojczyzny, czyli pary, która zabiła najwięcej ludzi ze wszystkich.

  50. Dla mnie sprawa jest prosta.
    Dla mnie sprawa jest prosta. Są dwie możliwości:
    1. Dom w Gazie został zbombardowany przez przypadek. Wykluczyć tej możliwości póki co się nie da. W tej sytuacji świadczy to o tym, że armia izraelska beztrosko i lekceważąco podchodzi do ludzkiego życia. Wobec tego rząd Izraela powinien przeprosić rodziny ofiar i wyciągnąć wnioski na przyszłość.
    2. Działanie było celowe. W tej sytuacji mamy do czynienia ze zbrodnią, podobną do Jedwabnego. Rząd Izraela powinien w takim przypadku przeprosić, ukarać winnych i wyciągnąć wnioski na przyszłość.
    Nie będę udowadniał, że działanie Izraela było celowe, bo dowodów nie ma ( przynajmniej na razie ). Izrael powinien jednak przeprosić i wyciągnąć jakieś konsekwencje, bo bez względu na to, czy przyczyną było zwyczajne zaniedbanie, czy chęć urządzenia krwawej łaźni, zginęli niewinni ludzie, cywile, którym gwarantowano ratunek przed bombami. To tyle odnośnie tej sprawy.
    Jeśli chodzi o Palestyńczyków, to w przeciwieństwie do Ciebie nie jestem po ich stronie. Nie popieram żadnej ze stron, bo żadna nie jest święta. Obie nawzajem zrzucają na siebie odpowiedzialność i żadna nie chce przerwać walk. Przyczyny? W dużej części religijne, chodzi o kawałek ziemi, którą kilka wyznań uznało za "święta". Poza tym konflikt o ziemię. Żydzi chcą mieć własne państwo i mają do tego prawo. Palestyńczycy też. Początkowo Żydzi bronili samej niepodległości, szło im dobrze i wydarli Arabom kawałek ziemi. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc chcą więcej, chcą nie tylko państwa, ale państwa ze stolicą w Jerozolimie. Palestyńczycy chcą tego samego i konflikt się kręci, każda strona chce całe "święte" miasto dla siebie, rozsądny podział nikomu nie przychodzi do głowy. Poza tym obok religii do akcji wkroczył z czasem nacjonalizm. Namordowali się nawzajem trochę, a to rodzi żądzę odwetu. I tak obie strony mordują się w imię Boga i Ojczyzny, czyli pary, która zabiła najwięcej ludzi ze wszystkich.

    • Izrael
      Bardzo mądry komentarz, tylko niestety nie zgodzę się z nim jako obrońca Izraela. Otóż to agenda ONZ oskarżyła Izrael o zbrodnię, nie media, nie Palestyńczycy, ale agenda ONZ. A to oznacza, że ONZ zamiast wspierać walkę z terroryzmem robi problem z czegoś co jest normalne. Normalne jest, że w czasie wojny giną ludzie i że terroryści robią z ludzi żywe tarcze, a przypadku Palestyńczyków jest jeszcze i to, że im na życiu nie zależy, taką mają religię i kulturę. Izrael nie może ponosić odpowiedzialności za terrorystyczne metody walki.

  51. Dla mnie sprawa jest prosta.
    Dla mnie sprawa jest prosta. Są dwie możliwości:
    1. Dom w Gazie został zbombardowany przez przypadek. Wykluczyć tej możliwości póki co się nie da. W tej sytuacji świadczy to o tym, że armia izraelska beztrosko i lekceważąco podchodzi do ludzkiego życia. Wobec tego rząd Izraela powinien przeprosić rodziny ofiar i wyciągnąć wnioski na przyszłość.
    2. Działanie było celowe. W tej sytuacji mamy do czynienia ze zbrodnią, podobną do Jedwabnego. Rząd Izraela powinien w takim przypadku przeprosić, ukarać winnych i wyciągnąć wnioski na przyszłość.
    Nie będę udowadniał, że działanie Izraela było celowe, bo dowodów nie ma ( przynajmniej na razie ). Izrael powinien jednak przeprosić i wyciągnąć jakieś konsekwencje, bo bez względu na to, czy przyczyną było zwyczajne zaniedbanie, czy chęć urządzenia krwawej łaźni, zginęli niewinni ludzie, cywile, którym gwarantowano ratunek przed bombami. To tyle odnośnie tej sprawy.
    Jeśli chodzi o Palestyńczyków, to w przeciwieństwie do Ciebie nie jestem po ich stronie. Nie popieram żadnej ze stron, bo żadna nie jest święta. Obie nawzajem zrzucają na siebie odpowiedzialność i żadna nie chce przerwać walk. Przyczyny? W dużej części religijne, chodzi o kawałek ziemi, którą kilka wyznań uznało za "święta". Poza tym konflikt o ziemię. Żydzi chcą mieć własne państwo i mają do tego prawo. Palestyńczycy też. Początkowo Żydzi bronili samej niepodległości, szło im dobrze i wydarli Arabom kawałek ziemi. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc chcą więcej, chcą nie tylko państwa, ale państwa ze stolicą w Jerozolimie. Palestyńczycy chcą tego samego i konflikt się kręci, każda strona chce całe "święte" miasto dla siebie, rozsądny podział nikomu nie przychodzi do głowy. Poza tym obok religii do akcji wkroczył z czasem nacjonalizm. Namordowali się nawzajem trochę, a to rodzi żądzę odwetu. I tak obie strony mordują się w imię Boga i Ojczyzny, czyli pary, która zabiła najwięcej ludzi ze wszystkich.

    • Izrael
      Bardzo mądry komentarz, tylko niestety nie zgodzę się z nim jako obrońca Izraela. Otóż to agenda ONZ oskarżyła Izrael o zbrodnię, nie media, nie Palestyńczycy, ale agenda ONZ. A to oznacza, że ONZ zamiast wspierać walkę z terroryzmem robi problem z czegoś co jest normalne. Normalne jest, że w czasie wojny giną ludzie i że terroryści robią z ludzi żywe tarcze, a przypadku Palestyńczyków jest jeszcze i to, że im na życiu nie zależy, taką mają religię i kulturę. Izrael nie może ponosić odpowiedzialności za terrorystyczne metody walki.

  52. Dla mnie sprawa jest prosta.
    Dla mnie sprawa jest prosta. Są dwie możliwości:
    1. Dom w Gazie został zbombardowany przez przypadek. Wykluczyć tej możliwości póki co się nie da. W tej sytuacji świadczy to o tym, że armia izraelska beztrosko i lekceważąco podchodzi do ludzkiego życia. Wobec tego rząd Izraela powinien przeprosić rodziny ofiar i wyciągnąć wnioski na przyszłość.
    2. Działanie było celowe. W tej sytuacji mamy do czynienia ze zbrodnią, podobną do Jedwabnego. Rząd Izraela powinien w takim przypadku przeprosić, ukarać winnych i wyciągnąć wnioski na przyszłość.
    Nie będę udowadniał, że działanie Izraela było celowe, bo dowodów nie ma ( przynajmniej na razie ). Izrael powinien jednak przeprosić i wyciągnąć jakieś konsekwencje, bo bez względu na to, czy przyczyną było zwyczajne zaniedbanie, czy chęć urządzenia krwawej łaźni, zginęli niewinni ludzie, cywile, którym gwarantowano ratunek przed bombami. To tyle odnośnie tej sprawy.
    Jeśli chodzi o Palestyńczyków, to w przeciwieństwie do Ciebie nie jestem po ich stronie. Nie popieram żadnej ze stron, bo żadna nie jest święta. Obie nawzajem zrzucają na siebie odpowiedzialność i żadna nie chce przerwać walk. Przyczyny? W dużej części religijne, chodzi o kawałek ziemi, którą kilka wyznań uznało za "święta". Poza tym konflikt o ziemię. Żydzi chcą mieć własne państwo i mają do tego prawo. Palestyńczycy też. Początkowo Żydzi bronili samej niepodległości, szło im dobrze i wydarli Arabom kawałek ziemi. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc chcą więcej, chcą nie tylko państwa, ale państwa ze stolicą w Jerozolimie. Palestyńczycy chcą tego samego i konflikt się kręci, każda strona chce całe "święte" miasto dla siebie, rozsądny podział nikomu nie przychodzi do głowy. Poza tym obok religii do akcji wkroczył z czasem nacjonalizm. Namordowali się nawzajem trochę, a to rodzi żądzę odwetu. I tak obie strony mordują się w imię Boga i Ojczyzny, czyli pary, która zabiła najwięcej ludzi ze wszystkich.

    • Izrael
      Bardzo mądry komentarz, tylko niestety nie zgodzę się z nim jako obrońca Izraela. Otóż to agenda ONZ oskarżyła Izrael o zbrodnię, nie media, nie Palestyńczycy, ale agenda ONZ. A to oznacza, że ONZ zamiast wspierać walkę z terroryzmem robi problem z czegoś co jest normalne. Normalne jest, że w czasie wojny giną ludzie i że terroryści robią z ludzi żywe tarcze, a przypadku Palestyńczyków jest jeszcze i to, że im na życiu nie zależy, taką mają religię i kulturę. Izrael nie może ponosić odpowiedzialności za terrorystyczne metody walki.

  53. Dla mnie sprawa jest prosta.
    Dla mnie sprawa jest prosta. Są dwie możliwości:
    1. Dom w Gazie został zbombardowany przez przypadek. Wykluczyć tej możliwości póki co się nie da. W tej sytuacji świadczy to o tym, że armia izraelska beztrosko i lekceważąco podchodzi do ludzkiego życia. Wobec tego rząd Izraela powinien przeprosić rodziny ofiar i wyciągnąć wnioski na przyszłość.
    2. Działanie było celowe. W tej sytuacji mamy do czynienia ze zbrodnią, podobną do Jedwabnego. Rząd Izraela powinien w takim przypadku przeprosić, ukarać winnych i wyciągnąć wnioski na przyszłość.
    Nie będę udowadniał, że działanie Izraela było celowe, bo dowodów nie ma ( przynajmniej na razie ). Izrael powinien jednak przeprosić i wyciągnąć jakieś konsekwencje, bo bez względu na to, czy przyczyną było zwyczajne zaniedbanie, czy chęć urządzenia krwawej łaźni, zginęli niewinni ludzie, cywile, którym gwarantowano ratunek przed bombami. To tyle odnośnie tej sprawy.
    Jeśli chodzi o Palestyńczyków, to w przeciwieństwie do Ciebie nie jestem po ich stronie. Nie popieram żadnej ze stron, bo żadna nie jest święta. Obie nawzajem zrzucają na siebie odpowiedzialność i żadna nie chce przerwać walk. Przyczyny? W dużej części religijne, chodzi o kawałek ziemi, którą kilka wyznań uznało za "święta". Poza tym konflikt o ziemię. Żydzi chcą mieć własne państwo i mają do tego prawo. Palestyńczycy też. Początkowo Żydzi bronili samej niepodległości, szło im dobrze i wydarli Arabom kawałek ziemi. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc chcą więcej, chcą nie tylko państwa, ale państwa ze stolicą w Jerozolimie. Palestyńczycy chcą tego samego i konflikt się kręci, każda strona chce całe "święte" miasto dla siebie, rozsądny podział nikomu nie przychodzi do głowy. Poza tym obok religii do akcji wkroczył z czasem nacjonalizm. Namordowali się nawzajem trochę, a to rodzi żądzę odwetu. I tak obie strony mordują się w imię Boga i Ojczyzny, czyli pary, która zabiła najwięcej ludzi ze wszystkich.

    • Izrael
      Bardzo mądry komentarz, tylko niestety nie zgodzę się z nim jako obrońca Izraela. Otóż to agenda ONZ oskarżyła Izrael o zbrodnię, nie media, nie Palestyńczycy, ale agenda ONZ. A to oznacza, że ONZ zamiast wspierać walkę z terroryzmem robi problem z czegoś co jest normalne. Normalne jest, że w czasie wojny giną ludzie i że terroryści robią z ludzi żywe tarcze, a przypadku Palestyńczyków jest jeszcze i to, że im na życiu nie zależy, taką mają religię i kulturę. Izrael nie może ponosić odpowiedzialności za terrorystyczne metody walki.

  54. Dla mnie sprawa jest prosta.
    Dla mnie sprawa jest prosta. Są dwie możliwości:
    1. Dom w Gazie został zbombardowany przez przypadek. Wykluczyć tej możliwości póki co się nie da. W tej sytuacji świadczy to o tym, że armia izraelska beztrosko i lekceważąco podchodzi do ludzkiego życia. Wobec tego rząd Izraela powinien przeprosić rodziny ofiar i wyciągnąć wnioski na przyszłość.
    2. Działanie było celowe. W tej sytuacji mamy do czynienia ze zbrodnią, podobną do Jedwabnego. Rząd Izraela powinien w takim przypadku przeprosić, ukarać winnych i wyciągnąć wnioski na przyszłość.
    Nie będę udowadniał, że działanie Izraela było celowe, bo dowodów nie ma ( przynajmniej na razie ). Izrael powinien jednak przeprosić i wyciągnąć jakieś konsekwencje, bo bez względu na to, czy przyczyną było zwyczajne zaniedbanie, czy chęć urządzenia krwawej łaźni, zginęli niewinni ludzie, cywile, którym gwarantowano ratunek przed bombami. To tyle odnośnie tej sprawy.
    Jeśli chodzi o Palestyńczyków, to w przeciwieństwie do Ciebie nie jestem po ich stronie. Nie popieram żadnej ze stron, bo żadna nie jest święta. Obie nawzajem zrzucają na siebie odpowiedzialność i żadna nie chce przerwać walk. Przyczyny? W dużej części religijne, chodzi o kawałek ziemi, którą kilka wyznań uznało za "święta". Poza tym konflikt o ziemię. Żydzi chcą mieć własne państwo i mają do tego prawo. Palestyńczycy też. Początkowo Żydzi bronili samej niepodległości, szło im dobrze i wydarli Arabom kawałek ziemi. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc chcą więcej, chcą nie tylko państwa, ale państwa ze stolicą w Jerozolimie. Palestyńczycy chcą tego samego i konflikt się kręci, każda strona chce całe "święte" miasto dla siebie, rozsądny podział nikomu nie przychodzi do głowy. Poza tym obok religii do akcji wkroczył z czasem nacjonalizm. Namordowali się nawzajem trochę, a to rodzi żądzę odwetu. I tak obie strony mordują się w imię Boga i Ojczyzny, czyli pary, która zabiła najwięcej ludzi ze wszystkich.

    • Izrael
      Bardzo mądry komentarz, tylko niestety nie zgodzę się z nim jako obrońca Izraela. Otóż to agenda ONZ oskarżyła Izrael o zbrodnię, nie media, nie Palestyńczycy, ale agenda ONZ. A to oznacza, że ONZ zamiast wspierać walkę z terroryzmem robi problem z czegoś co jest normalne. Normalne jest, że w czasie wojny giną ludzie i że terroryści robią z ludzi żywe tarcze, a przypadku Palestyńczyków jest jeszcze i to, że im na życiu nie zależy, taką mają religię i kulturę. Izrael nie może ponosić odpowiedzialności za terrorystyczne metody walki.

  55. szachownica
    Po porannym wypluciu z siebie rozpaczy i żółci MK zaproponował dyskusję na chłodno, bez inwektyw. Pomysł i oferta ? ciekawe i szlachetne, choć niezbyt wykonalne. Bo jak można, w tak skróconej formie, uczciwie ? czyli bez nadmiernych pominięć i uproszczeń – przedyskutować tak niezwykle złożony problem, jak konflikt izraelsko ? palestyński. Szczególnie gdy nie jest się Matką Kurką, geniuszem literacko ? dziennikarsko ? intelektualnej płodności.
    Spróbuję więc choć kilka wątków. Jestem już człowiekiem dosyć zaawansowanym wiekiem. Z dzieciństwa pamiętam koszmar Powstania Warszawskiego, a większość mych bliskich wtedy właśnie rozstała się z życiem. Powojenne obelgi rzucane przez komuszą proagandę na ?karłów reakcji? bolały mocno, co miało i ten efekt, że odrzucało się jakiekolwiek krytyczne uwagi pod adresem ówczesnych polityków obozu londyńskiego i dowódców AK. Podobna psychologia i w Palestynie. Ofiary masakrowanej ludności uszlachetniają wizerunek przywódców.
    Rok temu odwiedziłem turystycznie Izrael i Autonomię Palestyńską. Wrażeń wiele, ale co uderzyło i zabolało mnie szczególnie mocno, to porównywanie naszego Powstania Warszawskiego z ich Intifadą i wymalowywanie na murach Betlejem symbolicznych kotwic Polski Walczącej. Kompletne pomieszanie pojęć ?terrorysta? z pojęciem ?partyzant? ? niestety częste również i na tym blogu.
    Palestyńczycy w Gazie wybrali Hamas. Ale znów, mieszanie tych dwóch pojęć: ?Palestyńczyk? i ?Hamas?, to kompletne niezrozumienie sytuacji lub celowe nadużycie. Hamas jest organizacją terrorystyczną ? i o tym nie wolno zapominać. Jest sterowany i finansowany przez ?arabskich braci? z Iranu, Syrii, Arabii Saudyjskiej… ? wcale nie mniej bogatych, niż ta legendarna ?żydowska finasjera?. Tyle tylko, że pieniądze tej ostatniej nie w całości zużywane są na rakiety i myśliwce, ale również i na irygację, na infrastrukturę, na projekty niemilitarne.
    Powstanie w 48mym państwa Izrael było nie tylko wyśnionym przez ocalałe resztki europejskich Żydów cudem, było też wymarzoną sytuacją dla wielkich mocarstw do zbudowania napięcia w tym tak ważnym strategicznie regionie. I prowadzenia rozgrywek. Czy pamiętacie, skąd Fatah Arafata miał uzbrojenie? I kto i gdzie ich szkolił? Gdy Sowiety upadły, to ich były klient Arafat nie mógł się odnależć. Ale próbował. Pamiętał np., że torpedowanie procesów normalizacyjnych było zawsze hojnie nagradzane przez Moskwę. Więc postanowił zagrać raz jeszcze i… storpedował dogadywanie się z Izraelem w Oslo, wywołując Intifadę. Po czym zaraz zapowiedział się z oficjalną wizytą u dawnego sponsora. Nie rozumiał tylko konsekwencji zmian, Jelcyn nie interesował się wtedy Bliskim Wschodem i Arafata widzieć nie chciał. Arafat więc przylecial, ale ?na własne życzenie? i zamiast spodziewanej nagrody, dostał kopa w ?d…?.
    W ostatnich latach sytuacja znów się zmieniała. Coraz większe zainteresowanie tym regionem zaczęły przejawiać Chiny, a i Rosja Putina też sobie przypomniała. No i… arabscy, petrodolarowi bracia.
    Uprzedzając krytykę, powiecie: ?nic nie wspominasz o interesach USA (lub szerzej, Zachodu), a to zakłóca równowagę?. Wiec, niniejszym też wspominam.
    Gra na ?wielkiej szachownicy? trwa, a pionkami (niejedynymi zresztą) są Izrael i Palestyna. A ofiarami tej gry są obywatele Izraela, Zachodniego Brzegu, Strefy Gazy. Te żydowskie dzieci rozszarpywane terrorystycznymi bombami w autobusach, ci Beduini, ginący od hamasowskich rakiet na pustyni Negev, ci cywile ? używani przez Hamas jako ?żywe tarcze? i ginący od izraelskich bomb i szrapneli w Gazie.
    Tak jak to napisałem na początku, to tylko niektóre wątki. Lecz zapominając o nich lub pomijając je, łatwo zejść na manowce.

    • Różnie bywa z definicjami
      Z tym definiowaniem terroryzmu chyba wiele zależy od tego kto definiuje. Na przykład nie słyszałem aby hitlerowskie Niemcy definiowały AK, czy jakąkolwiek formę partyzanckiej walki inaczej niż polskimi bandytami. Wtedy jeszcze nie było modne słowo terroryzm. I odwrotnie nie słyszałem, aby AK definiowała Niemców jako wojsko, słyszałem raczej o niemieckich bandytach. Jako obrońca Żydów zgodzę się, że Hamaz używa terroryzmu i z pozycji obrońcy Izraela nie nazwę ich walki inaczej niż bandytyzmem palestyńskim. I mało mnie obchodzi, że dla tych Plestyńczyków, którzy stracili rodziny Hamaz mszczący się na wrogach to ułani malowani, mało mnie to obchodzi, bo nie obchodzi mnie Palestyna. Czasami tylko jako obrońca Izraela zastanawiam się co może sprawić aby Palestyńczycy przestali nienawidzić Żydów i mam wątpliwości czy nazywanie ich w pień bandytami i traktowanie nalotami dywanowymi ukoi ich nienawistne serca. Trochę ich rozumiem, jeśli większość cywilizowanego świata stanęła po naszej izraelskiej stronie, to z pozycji zabijanego nie pogardziłbym radziecką bronią.

      • semantyka
        Kurka Mać! znów, ptico, prowokujesz?
        terroryzm – terror… oczywiście, że to subiektywne. Ale AK (po niemiecku:”polscy bandyci”) nie wrzucało bomb do ochronek dla dzieci, nawet dzieci gestapowców. Jeśli w akcji na Cafe Club w Alejach oberwało się kelnerce, to nie ona jednak była celem.
        Te izraelskie bomby, co to trafiły w szkoły – to myślisz że zabijać miały uczące się tam dzieci palestyńskie?
        A może kryjących się za ich plecami hamasowskich operatorów katiuszy?…
        Powiedz mi też, kto jest celem hamasowskich samobójców w izraelskich autobusach szkolnych?
        Czy naprawdę to takie “subiektywne”, kto terrorystą, a kto partyzantem?
        Odróżnienie pewnych podstawowych pojęć wydaje mi się być istotne, by ograniczyć mętlik w głowach.
        Też o tej “radzieckiej broni”. To nie przemycane z Sojuza kałaszniki dla bezbronnych, gnębionych Palestyńczyków. To wyszkolenie i uzbrojenie Fatahu w ośrodkach ruskiej KGB i enerdowskiej Stasi. By destabilizować, uniemożliwiać osiagnięcie jakiegokolwiek porozumienia, rozwiązania.
        A te “naloty dywanowe” o których wspominasz Kurko w swym wpisie, to już czysta imaginacja rozhisteryzowanej panienki, co to mdleje na widok krwi.
        O nienawiści: czy wiesz, że hamasowska TV w Gazie nadaje 24 godziny dziennie, 7 dni w tygodniu sesje nienawiści do Żydów i Izraela? Peerelowska TV robiła to w znacznie bardzej ograniczonej godzinówce, a i tak totalnie nienawidziliśmy niemieckich rewanżystów. Wystarczyło lat parę, by ochłonąć, gdy TV zmieniła tematykę.

  56. szachownica
    Po porannym wypluciu z siebie rozpaczy i żółci MK zaproponował dyskusję na chłodno, bez inwektyw. Pomysł i oferta ? ciekawe i szlachetne, choć niezbyt wykonalne. Bo jak można, w tak skróconej formie, uczciwie ? czyli bez nadmiernych pominięć i uproszczeń – przedyskutować tak niezwykle złożony problem, jak konflikt izraelsko ? palestyński. Szczególnie gdy nie jest się Matką Kurką, geniuszem literacko ? dziennikarsko ? intelektualnej płodności.
    Spróbuję więc choć kilka wątków. Jestem już człowiekiem dosyć zaawansowanym wiekiem. Z dzieciństwa pamiętam koszmar Powstania Warszawskiego, a większość mych bliskich wtedy właśnie rozstała się z życiem. Powojenne obelgi rzucane przez komuszą proagandę na ?karłów reakcji? bolały mocno, co miało i ten efekt, że odrzucało się jakiekolwiek krytyczne uwagi pod adresem ówczesnych polityków obozu londyńskiego i dowódców AK. Podobna psychologia i w Palestynie. Ofiary masakrowanej ludności uszlachetniają wizerunek przywódców.
    Rok temu odwiedziłem turystycznie Izrael i Autonomię Palestyńską. Wrażeń wiele, ale co uderzyło i zabolało mnie szczególnie mocno, to porównywanie naszego Powstania Warszawskiego z ich Intifadą i wymalowywanie na murach Betlejem symbolicznych kotwic Polski Walczącej. Kompletne pomieszanie pojęć ?terrorysta? z pojęciem ?partyzant? ? niestety częste również i na tym blogu.
    Palestyńczycy w Gazie wybrali Hamas. Ale znów, mieszanie tych dwóch pojęć: ?Palestyńczyk? i ?Hamas?, to kompletne niezrozumienie sytuacji lub celowe nadużycie. Hamas jest organizacją terrorystyczną ? i o tym nie wolno zapominać. Jest sterowany i finansowany przez ?arabskich braci? z Iranu, Syrii, Arabii Saudyjskiej… ? wcale nie mniej bogatych, niż ta legendarna ?żydowska finasjera?. Tyle tylko, że pieniądze tej ostatniej nie w całości zużywane są na rakiety i myśliwce, ale również i na irygację, na infrastrukturę, na projekty niemilitarne.
    Powstanie w 48mym państwa Izrael było nie tylko wyśnionym przez ocalałe resztki europejskich Żydów cudem, było też wymarzoną sytuacją dla wielkich mocarstw do zbudowania napięcia w tym tak ważnym strategicznie regionie. I prowadzenia rozgrywek. Czy pamiętacie, skąd Fatah Arafata miał uzbrojenie? I kto i gdzie ich szkolił? Gdy Sowiety upadły, to ich były klient Arafat nie mógł się odnależć. Ale próbował. Pamiętał np., że torpedowanie procesów normalizacyjnych było zawsze hojnie nagradzane przez Moskwę. Więc postanowił zagrać raz jeszcze i… storpedował dogadywanie się z Izraelem w Oslo, wywołując Intifadę. Po czym zaraz zapowiedział się z oficjalną wizytą u dawnego sponsora. Nie rozumiał tylko konsekwencji zmian, Jelcyn nie interesował się wtedy Bliskim Wschodem i Arafata widzieć nie chciał. Arafat więc przylecial, ale ?na własne życzenie? i zamiast spodziewanej nagrody, dostał kopa w ?d…?.
    W ostatnich latach sytuacja znów się zmieniała. Coraz większe zainteresowanie tym regionem zaczęły przejawiać Chiny, a i Rosja Putina też sobie przypomniała. No i… arabscy, petrodolarowi bracia.
    Uprzedzając krytykę, powiecie: ?nic nie wspominasz o interesach USA (lub szerzej, Zachodu), a to zakłóca równowagę?. Wiec, niniejszym też wspominam.
    Gra na ?wielkiej szachownicy? trwa, a pionkami (niejedynymi zresztą) są Izrael i Palestyna. A ofiarami tej gry są obywatele Izraela, Zachodniego Brzegu, Strefy Gazy. Te żydowskie dzieci rozszarpywane terrorystycznymi bombami w autobusach, ci Beduini, ginący od hamasowskich rakiet na pustyni Negev, ci cywile ? używani przez Hamas jako ?żywe tarcze? i ginący od izraelskich bomb i szrapneli w Gazie.
    Tak jak to napisałem na początku, to tylko niektóre wątki. Lecz zapominając o nich lub pomijając je, łatwo zejść na manowce.

    • Różnie bywa z definicjami
      Z tym definiowaniem terroryzmu chyba wiele zależy od tego kto definiuje. Na przykład nie słyszałem aby hitlerowskie Niemcy definiowały AK, czy jakąkolwiek formę partyzanckiej walki inaczej niż polskimi bandytami. Wtedy jeszcze nie było modne słowo terroryzm. I odwrotnie nie słyszałem, aby AK definiowała Niemców jako wojsko, słyszałem raczej o niemieckich bandytach. Jako obrońca Żydów zgodzę się, że Hamaz używa terroryzmu i z pozycji obrońcy Izraela nie nazwę ich walki inaczej niż bandytyzmem palestyńskim. I mało mnie obchodzi, że dla tych Plestyńczyków, którzy stracili rodziny Hamaz mszczący się na wrogach to ułani malowani, mało mnie to obchodzi, bo nie obchodzi mnie Palestyna. Czasami tylko jako obrońca Izraela zastanawiam się co może sprawić aby Palestyńczycy przestali nienawidzić Żydów i mam wątpliwości czy nazywanie ich w pień bandytami i traktowanie nalotami dywanowymi ukoi ich nienawistne serca. Trochę ich rozumiem, jeśli większość cywilizowanego świata stanęła po naszej izraelskiej stronie, to z pozycji zabijanego nie pogardziłbym radziecką bronią.

      • semantyka
        Kurka Mać! znów, ptico, prowokujesz?
        terroryzm – terror… oczywiście, że to subiektywne. Ale AK (po niemiecku:”polscy bandyci”) nie wrzucało bomb do ochronek dla dzieci, nawet dzieci gestapowców. Jeśli w akcji na Cafe Club w Alejach oberwało się kelnerce, to nie ona jednak była celem.
        Te izraelskie bomby, co to trafiły w szkoły – to myślisz że zabijać miały uczące się tam dzieci palestyńskie?
        A może kryjących się za ich plecami hamasowskich operatorów katiuszy?…
        Powiedz mi też, kto jest celem hamasowskich samobójców w izraelskich autobusach szkolnych?
        Czy naprawdę to takie “subiektywne”, kto terrorystą, a kto partyzantem?
        Odróżnienie pewnych podstawowych pojęć wydaje mi się być istotne, by ograniczyć mętlik w głowach.
        Też o tej “radzieckiej broni”. To nie przemycane z Sojuza kałaszniki dla bezbronnych, gnębionych Palestyńczyków. To wyszkolenie i uzbrojenie Fatahu w ośrodkach ruskiej KGB i enerdowskiej Stasi. By destabilizować, uniemożliwiać osiagnięcie jakiegokolwiek porozumienia, rozwiązania.
        A te “naloty dywanowe” o których wspominasz Kurko w swym wpisie, to już czysta imaginacja rozhisteryzowanej panienki, co to mdleje na widok krwi.
        O nienawiści: czy wiesz, że hamasowska TV w Gazie nadaje 24 godziny dziennie, 7 dni w tygodniu sesje nienawiści do Żydów i Izraela? Peerelowska TV robiła to w znacznie bardzej ograniczonej godzinówce, a i tak totalnie nienawidziliśmy niemieckich rewanżystów. Wystarczyło lat parę, by ochłonąć, gdy TV zmieniła tematykę.

  57. szachownica
    Po porannym wypluciu z siebie rozpaczy i żółci MK zaproponował dyskusję na chłodno, bez inwektyw. Pomysł i oferta ? ciekawe i szlachetne, choć niezbyt wykonalne. Bo jak można, w tak skróconej formie, uczciwie ? czyli bez nadmiernych pominięć i uproszczeń – przedyskutować tak niezwykle złożony problem, jak konflikt izraelsko ? palestyński. Szczególnie gdy nie jest się Matką Kurką, geniuszem literacko ? dziennikarsko ? intelektualnej płodności.
    Spróbuję więc choć kilka wątków. Jestem już człowiekiem dosyć zaawansowanym wiekiem. Z dzieciństwa pamiętam koszmar Powstania Warszawskiego, a większość mych bliskich wtedy właśnie rozstała się z życiem. Powojenne obelgi rzucane przez komuszą proagandę na ?karłów reakcji? bolały mocno, co miało i ten efekt, że odrzucało się jakiekolwiek krytyczne uwagi pod adresem ówczesnych polityków obozu londyńskiego i dowódców AK. Podobna psychologia i w Palestynie. Ofiary masakrowanej ludności uszlachetniają wizerunek przywódców.
    Rok temu odwiedziłem turystycznie Izrael i Autonomię Palestyńską. Wrażeń wiele, ale co uderzyło i zabolało mnie szczególnie mocno, to porównywanie naszego Powstania Warszawskiego z ich Intifadą i wymalowywanie na murach Betlejem symbolicznych kotwic Polski Walczącej. Kompletne pomieszanie pojęć ?terrorysta? z pojęciem ?partyzant? ? niestety częste również i na tym blogu.
    Palestyńczycy w Gazie wybrali Hamas. Ale znów, mieszanie tych dwóch pojęć: ?Palestyńczyk? i ?Hamas?, to kompletne niezrozumienie sytuacji lub celowe nadużycie. Hamas jest organizacją terrorystyczną ? i o tym nie wolno zapominać. Jest sterowany i finansowany przez ?arabskich braci? z Iranu, Syrii, Arabii Saudyjskiej… ? wcale nie mniej bogatych, niż ta legendarna ?żydowska finasjera?. Tyle tylko, że pieniądze tej ostatniej nie w całości zużywane są na rakiety i myśliwce, ale również i na irygację, na infrastrukturę, na projekty niemilitarne.
    Powstanie w 48mym państwa Izrael było nie tylko wyśnionym przez ocalałe resztki europejskich Żydów cudem, było też wymarzoną sytuacją dla wielkich mocarstw do zbudowania napięcia w tym tak ważnym strategicznie regionie. I prowadzenia rozgrywek. Czy pamiętacie, skąd Fatah Arafata miał uzbrojenie? I kto i gdzie ich szkolił? Gdy Sowiety upadły, to ich były klient Arafat nie mógł się odnależć. Ale próbował. Pamiętał np., że torpedowanie procesów normalizacyjnych było zawsze hojnie nagradzane przez Moskwę. Więc postanowił zagrać raz jeszcze i… storpedował dogadywanie się z Izraelem w Oslo, wywołując Intifadę. Po czym zaraz zapowiedział się z oficjalną wizytą u dawnego sponsora. Nie rozumiał tylko konsekwencji zmian, Jelcyn nie interesował się wtedy Bliskim Wschodem i Arafata widzieć nie chciał. Arafat więc przylecial, ale ?na własne życzenie? i zamiast spodziewanej nagrody, dostał kopa w ?d…?.
    W ostatnich latach sytuacja znów się zmieniała. Coraz większe zainteresowanie tym regionem zaczęły przejawiać Chiny, a i Rosja Putina też sobie przypomniała. No i… arabscy, petrodolarowi bracia.
    Uprzedzając krytykę, powiecie: ?nic nie wspominasz o interesach USA (lub szerzej, Zachodu), a to zakłóca równowagę?. Wiec, niniejszym też wspominam.
    Gra na ?wielkiej szachownicy? trwa, a pionkami (niejedynymi zresztą) są Izrael i Palestyna. A ofiarami tej gry są obywatele Izraela, Zachodniego Brzegu, Strefy Gazy. Te żydowskie dzieci rozszarpywane terrorystycznymi bombami w autobusach, ci Beduini, ginący od hamasowskich rakiet na pustyni Negev, ci cywile ? używani przez Hamas jako ?żywe tarcze? i ginący od izraelskich bomb i szrapneli w Gazie.
    Tak jak to napisałem na początku, to tylko niektóre wątki. Lecz zapominając o nich lub pomijając je, łatwo zejść na manowce.

    • Różnie bywa z definicjami
      Z tym definiowaniem terroryzmu chyba wiele zależy od tego kto definiuje. Na przykład nie słyszałem aby hitlerowskie Niemcy definiowały AK, czy jakąkolwiek formę partyzanckiej walki inaczej niż polskimi bandytami. Wtedy jeszcze nie było modne słowo terroryzm. I odwrotnie nie słyszałem, aby AK definiowała Niemców jako wojsko, słyszałem raczej o niemieckich bandytach. Jako obrońca Żydów zgodzę się, że Hamaz używa terroryzmu i z pozycji obrońcy Izraela nie nazwę ich walki inaczej niż bandytyzmem palestyńskim. I mało mnie obchodzi, że dla tych Plestyńczyków, którzy stracili rodziny Hamaz mszczący się na wrogach to ułani malowani, mało mnie to obchodzi, bo nie obchodzi mnie Palestyna. Czasami tylko jako obrońca Izraela zastanawiam się co może sprawić aby Palestyńczycy przestali nienawidzić Żydów i mam wątpliwości czy nazywanie ich w pień bandytami i traktowanie nalotami dywanowymi ukoi ich nienawistne serca. Trochę ich rozumiem, jeśli większość cywilizowanego świata stanęła po naszej izraelskiej stronie, to z pozycji zabijanego nie pogardziłbym radziecką bronią.

      • semantyka
        Kurka Mać! znów, ptico, prowokujesz?
        terroryzm – terror… oczywiście, że to subiektywne. Ale AK (po niemiecku:”polscy bandyci”) nie wrzucało bomb do ochronek dla dzieci, nawet dzieci gestapowców. Jeśli w akcji na Cafe Club w Alejach oberwało się kelnerce, to nie ona jednak była celem.
        Te izraelskie bomby, co to trafiły w szkoły – to myślisz że zabijać miały uczące się tam dzieci palestyńskie?
        A może kryjących się za ich plecami hamasowskich operatorów katiuszy?…
        Powiedz mi też, kto jest celem hamasowskich samobójców w izraelskich autobusach szkolnych?
        Czy naprawdę to takie “subiektywne”, kto terrorystą, a kto partyzantem?
        Odróżnienie pewnych podstawowych pojęć wydaje mi się być istotne, by ograniczyć mętlik w głowach.
        Też o tej “radzieckiej broni”. To nie przemycane z Sojuza kałaszniki dla bezbronnych, gnębionych Palestyńczyków. To wyszkolenie i uzbrojenie Fatahu w ośrodkach ruskiej KGB i enerdowskiej Stasi. By destabilizować, uniemożliwiać osiagnięcie jakiegokolwiek porozumienia, rozwiązania.
        A te “naloty dywanowe” o których wspominasz Kurko w swym wpisie, to już czysta imaginacja rozhisteryzowanej panienki, co to mdleje na widok krwi.
        O nienawiści: czy wiesz, że hamasowska TV w Gazie nadaje 24 godziny dziennie, 7 dni w tygodniu sesje nienawiści do Żydów i Izraela? Peerelowska TV robiła to w znacznie bardzej ograniczonej godzinówce, a i tak totalnie nienawidziliśmy niemieckich rewanżystów. Wystarczyło lat parę, by ochłonąć, gdy TV zmieniła tematykę.

  58. szachownica
    Po porannym wypluciu z siebie rozpaczy i żółci MK zaproponował dyskusję na chłodno, bez inwektyw. Pomysł i oferta ? ciekawe i szlachetne, choć niezbyt wykonalne. Bo jak można, w tak skróconej formie, uczciwie ? czyli bez nadmiernych pominięć i uproszczeń – przedyskutować tak niezwykle złożony problem, jak konflikt izraelsko ? palestyński. Szczególnie gdy nie jest się Matką Kurką, geniuszem literacko ? dziennikarsko ? intelektualnej płodności.
    Spróbuję więc choć kilka wątków. Jestem już człowiekiem dosyć zaawansowanym wiekiem. Z dzieciństwa pamiętam koszmar Powstania Warszawskiego, a większość mych bliskich wtedy właśnie rozstała się z życiem. Powojenne obelgi rzucane przez komuszą proagandę na ?karłów reakcji? bolały mocno, co miało i ten efekt, że odrzucało się jakiekolwiek krytyczne uwagi pod adresem ówczesnych polityków obozu londyńskiego i dowódców AK. Podobna psychologia i w Palestynie. Ofiary masakrowanej ludności uszlachetniają wizerunek przywódców.
    Rok temu odwiedziłem turystycznie Izrael i Autonomię Palestyńską. Wrażeń wiele, ale co uderzyło i zabolało mnie szczególnie mocno, to porównywanie naszego Powstania Warszawskiego z ich Intifadą i wymalowywanie na murach Betlejem symbolicznych kotwic Polski Walczącej. Kompletne pomieszanie pojęć ?terrorysta? z pojęciem ?partyzant? ? niestety częste również i na tym blogu.
    Palestyńczycy w Gazie wybrali Hamas. Ale znów, mieszanie tych dwóch pojęć: ?Palestyńczyk? i ?Hamas?, to kompletne niezrozumienie sytuacji lub celowe nadużycie. Hamas jest organizacją terrorystyczną ? i o tym nie wolno zapominać. Jest sterowany i finansowany przez ?arabskich braci? z Iranu, Syrii, Arabii Saudyjskiej… ? wcale nie mniej bogatych, niż ta legendarna ?żydowska finasjera?. Tyle tylko, że pieniądze tej ostatniej nie w całości zużywane są na rakiety i myśliwce, ale również i na irygację, na infrastrukturę, na projekty niemilitarne.
    Powstanie w 48mym państwa Izrael było nie tylko wyśnionym przez ocalałe resztki europejskich Żydów cudem, było też wymarzoną sytuacją dla wielkich mocarstw do zbudowania napięcia w tym tak ważnym strategicznie regionie. I prowadzenia rozgrywek. Czy pamiętacie, skąd Fatah Arafata miał uzbrojenie? I kto i gdzie ich szkolił? Gdy Sowiety upadły, to ich były klient Arafat nie mógł się odnależć. Ale próbował. Pamiętał np., że torpedowanie procesów normalizacyjnych było zawsze hojnie nagradzane przez Moskwę. Więc postanowił zagrać raz jeszcze i… storpedował dogadywanie się z Izraelem w Oslo, wywołując Intifadę. Po czym zaraz zapowiedział się z oficjalną wizytą u dawnego sponsora. Nie rozumiał tylko konsekwencji zmian, Jelcyn nie interesował się wtedy Bliskim Wschodem i Arafata widzieć nie chciał. Arafat więc przylecial, ale ?na własne życzenie? i zamiast spodziewanej nagrody, dostał kopa w ?d…?.
    W ostatnich latach sytuacja znów się zmieniała. Coraz większe zainteresowanie tym regionem zaczęły przejawiać Chiny, a i Rosja Putina też sobie przypomniała. No i… arabscy, petrodolarowi bracia.
    Uprzedzając krytykę, powiecie: ?nic nie wspominasz o interesach USA (lub szerzej, Zachodu), a to zakłóca równowagę?. Wiec, niniejszym też wspominam.
    Gra na ?wielkiej szachownicy? trwa, a pionkami (niejedynymi zresztą) są Izrael i Palestyna. A ofiarami tej gry są obywatele Izraela, Zachodniego Brzegu, Strefy Gazy. Te żydowskie dzieci rozszarpywane terrorystycznymi bombami w autobusach, ci Beduini, ginący od hamasowskich rakiet na pustyni Negev, ci cywile ? używani przez Hamas jako ?żywe tarcze? i ginący od izraelskich bomb i szrapneli w Gazie.
    Tak jak to napisałem na początku, to tylko niektóre wątki. Lecz zapominając o nich lub pomijając je, łatwo zejść na manowce.

    • Różnie bywa z definicjami
      Z tym definiowaniem terroryzmu chyba wiele zależy od tego kto definiuje. Na przykład nie słyszałem aby hitlerowskie Niemcy definiowały AK, czy jakąkolwiek formę partyzanckiej walki inaczej niż polskimi bandytami. Wtedy jeszcze nie było modne słowo terroryzm. I odwrotnie nie słyszałem, aby AK definiowała Niemców jako wojsko, słyszałem raczej o niemieckich bandytach. Jako obrońca Żydów zgodzę się, że Hamaz używa terroryzmu i z pozycji obrońcy Izraela nie nazwę ich walki inaczej niż bandytyzmem palestyńskim. I mało mnie obchodzi, że dla tych Plestyńczyków, którzy stracili rodziny Hamaz mszczący się na wrogach to ułani malowani, mało mnie to obchodzi, bo nie obchodzi mnie Palestyna. Czasami tylko jako obrońca Izraela zastanawiam się co może sprawić aby Palestyńczycy przestali nienawidzić Żydów i mam wątpliwości czy nazywanie ich w pień bandytami i traktowanie nalotami dywanowymi ukoi ich nienawistne serca. Trochę ich rozumiem, jeśli większość cywilizowanego świata stanęła po naszej izraelskiej stronie, to z pozycji zabijanego nie pogardziłbym radziecką bronią.

      • semantyka
        Kurka Mać! znów, ptico, prowokujesz?
        terroryzm – terror… oczywiście, że to subiektywne. Ale AK (po niemiecku:”polscy bandyci”) nie wrzucało bomb do ochronek dla dzieci, nawet dzieci gestapowców. Jeśli w akcji na Cafe Club w Alejach oberwało się kelnerce, to nie ona jednak była celem.
        Te izraelskie bomby, co to trafiły w szkoły – to myślisz że zabijać miały uczące się tam dzieci palestyńskie?
        A może kryjących się za ich plecami hamasowskich operatorów katiuszy?…
        Powiedz mi też, kto jest celem hamasowskich samobójców w izraelskich autobusach szkolnych?
        Czy naprawdę to takie “subiektywne”, kto terrorystą, a kto partyzantem?
        Odróżnienie pewnych podstawowych pojęć wydaje mi się być istotne, by ograniczyć mętlik w głowach.
        Też o tej “radzieckiej broni”. To nie przemycane z Sojuza kałaszniki dla bezbronnych, gnębionych Palestyńczyków. To wyszkolenie i uzbrojenie Fatahu w ośrodkach ruskiej KGB i enerdowskiej Stasi. By destabilizować, uniemożliwiać osiagnięcie jakiegokolwiek porozumienia, rozwiązania.
        A te “naloty dywanowe” o których wspominasz Kurko w swym wpisie, to już czysta imaginacja rozhisteryzowanej panienki, co to mdleje na widok krwi.
        O nienawiści: czy wiesz, że hamasowska TV w Gazie nadaje 24 godziny dziennie, 7 dni w tygodniu sesje nienawiści do Żydów i Izraela? Peerelowska TV robiła to w znacznie bardzej ograniczonej godzinówce, a i tak totalnie nienawidziliśmy niemieckich rewanżystów. Wystarczyło lat parę, by ochłonąć, gdy TV zmieniła tematykę.

  59. szachownica
    Po porannym wypluciu z siebie rozpaczy i żółci MK zaproponował dyskusję na chłodno, bez inwektyw. Pomysł i oferta ? ciekawe i szlachetne, choć niezbyt wykonalne. Bo jak można, w tak skróconej formie, uczciwie ? czyli bez nadmiernych pominięć i uproszczeń – przedyskutować tak niezwykle złożony problem, jak konflikt izraelsko ? palestyński. Szczególnie gdy nie jest się Matką Kurką, geniuszem literacko ? dziennikarsko ? intelektualnej płodności.
    Spróbuję więc choć kilka wątków. Jestem już człowiekiem dosyć zaawansowanym wiekiem. Z dzieciństwa pamiętam koszmar Powstania Warszawskiego, a większość mych bliskich wtedy właśnie rozstała się z życiem. Powojenne obelgi rzucane przez komuszą proagandę na ?karłów reakcji? bolały mocno, co miało i ten efekt, że odrzucało się jakiekolwiek krytyczne uwagi pod adresem ówczesnych polityków obozu londyńskiego i dowódców AK. Podobna psychologia i w Palestynie. Ofiary masakrowanej ludności uszlachetniają wizerunek przywódców.
    Rok temu odwiedziłem turystycznie Izrael i Autonomię Palestyńską. Wrażeń wiele, ale co uderzyło i zabolało mnie szczególnie mocno, to porównywanie naszego Powstania Warszawskiego z ich Intifadą i wymalowywanie na murach Betlejem symbolicznych kotwic Polski Walczącej. Kompletne pomieszanie pojęć ?terrorysta? z pojęciem ?partyzant? ? niestety częste również i na tym blogu.
    Palestyńczycy w Gazie wybrali Hamas. Ale znów, mieszanie tych dwóch pojęć: ?Palestyńczyk? i ?Hamas?, to kompletne niezrozumienie sytuacji lub celowe nadużycie. Hamas jest organizacją terrorystyczną ? i o tym nie wolno zapominać. Jest sterowany i finansowany przez ?arabskich braci? z Iranu, Syrii, Arabii Saudyjskiej… ? wcale nie mniej bogatych, niż ta legendarna ?żydowska finasjera?. Tyle tylko, że pieniądze tej ostatniej nie w całości zużywane są na rakiety i myśliwce, ale również i na irygację, na infrastrukturę, na projekty niemilitarne.
    Powstanie w 48mym państwa Izrael było nie tylko wyśnionym przez ocalałe resztki europejskich Żydów cudem, było też wymarzoną sytuacją dla wielkich mocarstw do zbudowania napięcia w tym tak ważnym strategicznie regionie. I prowadzenia rozgrywek. Czy pamiętacie, skąd Fatah Arafata miał uzbrojenie? I kto i gdzie ich szkolił? Gdy Sowiety upadły, to ich były klient Arafat nie mógł się odnależć. Ale próbował. Pamiętał np., że torpedowanie procesów normalizacyjnych było zawsze hojnie nagradzane przez Moskwę. Więc postanowił zagrać raz jeszcze i… storpedował dogadywanie się z Izraelem w Oslo, wywołując Intifadę. Po czym zaraz zapowiedział się z oficjalną wizytą u dawnego sponsora. Nie rozumiał tylko konsekwencji zmian, Jelcyn nie interesował się wtedy Bliskim Wschodem i Arafata widzieć nie chciał. Arafat więc przylecial, ale ?na własne życzenie? i zamiast spodziewanej nagrody, dostał kopa w ?d…?.
    W ostatnich latach sytuacja znów się zmieniała. Coraz większe zainteresowanie tym regionem zaczęły przejawiać Chiny, a i Rosja Putina też sobie przypomniała. No i… arabscy, petrodolarowi bracia.
    Uprzedzając krytykę, powiecie: ?nic nie wspominasz o interesach USA (lub szerzej, Zachodu), a to zakłóca równowagę?. Wiec, niniejszym też wspominam.
    Gra na ?wielkiej szachownicy? trwa, a pionkami (niejedynymi zresztą) są Izrael i Palestyna. A ofiarami tej gry są obywatele Izraela, Zachodniego Brzegu, Strefy Gazy. Te żydowskie dzieci rozszarpywane terrorystycznymi bombami w autobusach, ci Beduini, ginący od hamasowskich rakiet na pustyni Negev, ci cywile ? używani przez Hamas jako ?żywe tarcze? i ginący od izraelskich bomb i szrapneli w Gazie.
    Tak jak to napisałem na początku, to tylko niektóre wątki. Lecz zapominając o nich lub pomijając je, łatwo zejść na manowce.

    • Różnie bywa z definicjami
      Z tym definiowaniem terroryzmu chyba wiele zależy od tego kto definiuje. Na przykład nie słyszałem aby hitlerowskie Niemcy definiowały AK, czy jakąkolwiek formę partyzanckiej walki inaczej niż polskimi bandytami. Wtedy jeszcze nie było modne słowo terroryzm. I odwrotnie nie słyszałem, aby AK definiowała Niemców jako wojsko, słyszałem raczej o niemieckich bandytach. Jako obrońca Żydów zgodzę się, że Hamaz używa terroryzmu i z pozycji obrońcy Izraela nie nazwę ich walki inaczej niż bandytyzmem palestyńskim. I mało mnie obchodzi, że dla tych Plestyńczyków, którzy stracili rodziny Hamaz mszczący się na wrogach to ułani malowani, mało mnie to obchodzi, bo nie obchodzi mnie Palestyna. Czasami tylko jako obrońca Izraela zastanawiam się co może sprawić aby Palestyńczycy przestali nienawidzić Żydów i mam wątpliwości czy nazywanie ich w pień bandytami i traktowanie nalotami dywanowymi ukoi ich nienawistne serca. Trochę ich rozumiem, jeśli większość cywilizowanego świata stanęła po naszej izraelskiej stronie, to z pozycji zabijanego nie pogardziłbym radziecką bronią.

      • semantyka
        Kurka Mać! znów, ptico, prowokujesz?
        terroryzm – terror… oczywiście, że to subiektywne. Ale AK (po niemiecku:”polscy bandyci”) nie wrzucało bomb do ochronek dla dzieci, nawet dzieci gestapowców. Jeśli w akcji na Cafe Club w Alejach oberwało się kelnerce, to nie ona jednak była celem.
        Te izraelskie bomby, co to trafiły w szkoły – to myślisz że zabijać miały uczące się tam dzieci palestyńskie?
        A może kryjących się za ich plecami hamasowskich operatorów katiuszy?…
        Powiedz mi też, kto jest celem hamasowskich samobójców w izraelskich autobusach szkolnych?
        Czy naprawdę to takie “subiektywne”, kto terrorystą, a kto partyzantem?
        Odróżnienie pewnych podstawowych pojęć wydaje mi się być istotne, by ograniczyć mętlik w głowach.
        Też o tej “radzieckiej broni”. To nie przemycane z Sojuza kałaszniki dla bezbronnych, gnębionych Palestyńczyków. To wyszkolenie i uzbrojenie Fatahu w ośrodkach ruskiej KGB i enerdowskiej Stasi. By destabilizować, uniemożliwiać osiagnięcie jakiegokolwiek porozumienia, rozwiązania.
        A te “naloty dywanowe” o których wspominasz Kurko w swym wpisie, to już czysta imaginacja rozhisteryzowanej panienki, co to mdleje na widok krwi.
        O nienawiści: czy wiesz, że hamasowska TV w Gazie nadaje 24 godziny dziennie, 7 dni w tygodniu sesje nienawiści do Żydów i Izraela? Peerelowska TV robiła to w znacznie bardzej ograniczonej godzinówce, a i tak totalnie nienawidziliśmy niemieckich rewanżystów. Wystarczyło lat parę, by ochłonąć, gdy TV zmieniła tematykę.

  60. Właśnie odkapslowałem piwko,
    więc pewnie nie podyskutuję, ale nie mogłem się powstrzymać – Wybory do Knesetu 10 lutego 2009 roku, a Kadima łeb w łeb z Likudem.
    PS
    Miłej dyskusji.
    edit
    W mojej opinii problem palestyńsko-izraelski jest w chwili obecnej nie do rozwiązania, a obecne zdarzenia to wynik kampanii wyborczej w Izraelu np. http://www.ynetnews.com/articles/0,7340,L-3641997,00.html (nie chce mi się więcej googlować)
    PS do edit
    Problemu nie zgłębiałem i jakoś mnie on nie pociąga – takie tam tylko dygresyjki przy okazji picia piwa.
    PS2 do edit
    Swoją ocen Żydów (tych z Izraela oraz USA) posiadam, gdyż przez pewien czas pracowałem z nimi w firmie wielonarodowej, ale po tym co przetoczyło się przez kontrowersje nie chciało mi się dzielić własnymi doświadczeniami.

  61. Właśnie odkapslowałem piwko,
    więc pewnie nie podyskutuję, ale nie mogłem się powstrzymać – Wybory do Knesetu 10 lutego 2009 roku, a Kadima łeb w łeb z Likudem.
    PS
    Miłej dyskusji.
    edit
    W mojej opinii problem palestyńsko-izraelski jest w chwili obecnej nie do rozwiązania, a obecne zdarzenia to wynik kampanii wyborczej w Izraelu np. http://www.ynetnews.com/articles/0,7340,L-3641997,00.html (nie chce mi się więcej googlować)
    PS do edit
    Problemu nie zgłębiałem i jakoś mnie on nie pociąga – takie tam tylko dygresyjki przy okazji picia piwa.
    PS2 do edit
    Swoją ocen Żydów (tych z Izraela oraz USA) posiadam, gdyż przez pewien czas pracowałem z nimi w firmie wielonarodowej, ale po tym co przetoczyło się przez kontrowersje nie chciało mi się dzielić własnymi doświadczeniami.

  62. Właśnie odkapslowałem piwko,
    więc pewnie nie podyskutuję, ale nie mogłem się powstrzymać – Wybory do Knesetu 10 lutego 2009 roku, a Kadima łeb w łeb z Likudem.
    PS
    Miłej dyskusji.
    edit
    W mojej opinii problem palestyńsko-izraelski jest w chwili obecnej nie do rozwiązania, a obecne zdarzenia to wynik kampanii wyborczej w Izraelu np. http://www.ynetnews.com/articles/0,7340,L-3641997,00.html (nie chce mi się więcej googlować)
    PS do edit
    Problemu nie zgłębiałem i jakoś mnie on nie pociąga – takie tam tylko dygresyjki przy okazji picia piwa.
    PS2 do edit
    Swoją ocen Żydów (tych z Izraela oraz USA) posiadam, gdyż przez pewien czas pracowałem z nimi w firmie wielonarodowej, ale po tym co przetoczyło się przez kontrowersje nie chciało mi się dzielić własnymi doświadczeniami.

  63. Właśnie odkapslowałem piwko,
    więc pewnie nie podyskutuję, ale nie mogłem się powstrzymać – Wybory do Knesetu 10 lutego 2009 roku, a Kadima łeb w łeb z Likudem.
    PS
    Miłej dyskusji.
    edit
    W mojej opinii problem palestyńsko-izraelski jest w chwili obecnej nie do rozwiązania, a obecne zdarzenia to wynik kampanii wyborczej w Izraelu np. http://www.ynetnews.com/articles/0,7340,L-3641997,00.html (nie chce mi się więcej googlować)
    PS do edit
    Problemu nie zgłębiałem i jakoś mnie on nie pociąga – takie tam tylko dygresyjki przy okazji picia piwa.
    PS2 do edit
    Swoją ocen Żydów (tych z Izraela oraz USA) posiadam, gdyż przez pewien czas pracowałem z nimi w firmie wielonarodowej, ale po tym co przetoczyło się przez kontrowersje nie chciało mi się dzielić własnymi doświadczeniami.

  64. Właśnie odkapslowałem piwko,
    więc pewnie nie podyskutuję, ale nie mogłem się powstrzymać – Wybory do Knesetu 10 lutego 2009 roku, a Kadima łeb w łeb z Likudem.
    PS
    Miłej dyskusji.
    edit
    W mojej opinii problem palestyńsko-izraelski jest w chwili obecnej nie do rozwiązania, a obecne zdarzenia to wynik kampanii wyborczej w Izraelu np. http://www.ynetnews.com/articles/0,7340,L-3641997,00.html (nie chce mi się więcej googlować)
    PS do edit
    Problemu nie zgłębiałem i jakoś mnie on nie pociąga – takie tam tylko dygresyjki przy okazji picia piwa.
    PS2 do edit
    Swoją ocen Żydów (tych z Izraela oraz USA) posiadam, gdyż przez pewien czas pracowałem z nimi w firmie wielonarodowej, ale po tym co przetoczyło się przez kontrowersje nie chciało mi się dzielić własnymi doświadczeniami.

  65. Właśnie odkapslowałem piwko,
    więc pewnie nie podyskutuję, ale nie mogłem się powstrzymać – Wybory do Knesetu 10 lutego 2009 roku, a Kadima łeb w łeb z Likudem.
    PS
    Miłej dyskusji.
    edit
    W mojej opinii problem palestyńsko-izraelski jest w chwili obecnej nie do rozwiązania, a obecne zdarzenia to wynik kampanii wyborczej w Izraelu np. http://www.ynetnews.com/articles/0,7340,L-3641997,00.html (nie chce mi się więcej googlować)
    PS do edit
    Problemu nie zgłębiałem i jakoś mnie on nie pociąga – takie tam tylko dygresyjki przy okazji picia piwa.
    PS2 do edit
    Swoją ocen Żydów (tych z Izraela oraz USA) posiadam, gdyż przez pewien czas pracowałem z nimi w firmie wielonarodowej, ale po tym co przetoczyło się przez kontrowersje nie chciało mi się dzielić własnymi doświadczeniami.

  66. Dorolo tu nie ma mądrzejszych
    Mamy problemy ze zdiagnozowaniem sytuacji w Polsce, a próbujemy rozsupłać węzeł gdzieś daleko stąd. Oczywiście powinniśmy próbować, ale czy nam to lepiej wyjdzie?
    PS
    Też miałem się nie odzywać, ale dziwne mi piwo wyszło.

  67. Dorolo tu nie ma mądrzejszych
    Mamy problemy ze zdiagnozowaniem sytuacji w Polsce, a próbujemy rozsupłać węzeł gdzieś daleko stąd. Oczywiście powinniśmy próbować, ale czy nam to lepiej wyjdzie?
    PS
    Też miałem się nie odzywać, ale dziwne mi piwo wyszło.

  68. Dorolo tu nie ma mądrzejszych
    Mamy problemy ze zdiagnozowaniem sytuacji w Polsce, a próbujemy rozsupłać węzeł gdzieś daleko stąd. Oczywiście powinniśmy próbować, ale czy nam to lepiej wyjdzie?
    PS
    Też miałem się nie odzywać, ale dziwne mi piwo wyszło.

  69. Dorolo tu nie ma mądrzejszych
    Mamy problemy ze zdiagnozowaniem sytuacji w Polsce, a próbujemy rozsupłać węzeł gdzieś daleko stąd. Oczywiście powinniśmy próbować, ale czy nam to lepiej wyjdzie?
    PS
    Też miałem się nie odzywać, ale dziwne mi piwo wyszło.

  70. Dorolo tu nie ma mądrzejszych
    Mamy problemy ze zdiagnozowaniem sytuacji w Polsce, a próbujemy rozsupłać węzeł gdzieś daleko stąd. Oczywiście powinniśmy próbować, ale czy nam to lepiej wyjdzie?
    PS
    Też miałem się nie odzywać, ale dziwne mi piwo wyszło.

  71. Między władzami Autonomii a Hamasem jest przepaść…
    Hamas to wrzód na tyłku władz Autonomii.
    Zrozumcie wreszcie, że Hamas ma zupełnie inne cele a Al Fatah i Abbas najchętniej wystawili by ich wszystkich na cel izraelskim żołnierzom.
    Hamas ma Główny Sztab (siedzibę) w Damaszku (Syria).
    Czy jeszcze trzeba coś tłumaczyc?

  72. Między władzami Autonomii a Hamasem jest przepaść…
    Hamas to wrzód na tyłku władz Autonomii.
    Zrozumcie wreszcie, że Hamas ma zupełnie inne cele a Al Fatah i Abbas najchętniej wystawili by ich wszystkich na cel izraelskim żołnierzom.
    Hamas ma Główny Sztab (siedzibę) w Damaszku (Syria).
    Czy jeszcze trzeba coś tłumaczyc?

  73. Między władzami Autonomii a Hamasem jest przepaść…
    Hamas to wrzód na tyłku władz Autonomii.
    Zrozumcie wreszcie, że Hamas ma zupełnie inne cele a Al Fatah i Abbas najchętniej wystawili by ich wszystkich na cel izraelskim żołnierzom.
    Hamas ma Główny Sztab (siedzibę) w Damaszku (Syria).
    Czy jeszcze trzeba coś tłumaczyc?

  74. Między władzami Autonomii a Hamasem jest przepaść…
    Hamas to wrzód na tyłku władz Autonomii.
    Zrozumcie wreszcie, że Hamas ma zupełnie inne cele a Al Fatah i Abbas najchętniej wystawili by ich wszystkich na cel izraelskim żołnierzom.
    Hamas ma Główny Sztab (siedzibę) w Damaszku (Syria).
    Czy jeszcze trzeba coś tłumaczyc?

  75. Między władzami Autonomii a Hamasem jest przepaść…
    Hamas to wrzód na tyłku władz Autonomii.
    Zrozumcie wreszcie, że Hamas ma zupełnie inne cele a Al Fatah i Abbas najchętniej wystawili by ich wszystkich na cel izraelskim żołnierzom.
    Hamas ma Główny Sztab (siedzibę) w Damaszku (Syria).
    Czy jeszcze trzeba coś tłumaczyc?

  76. No i miało być tak pięknie…
    Dla umiarkowanych sił politycznych Autonomii była to katastrofa i jak się okazało, dla zwykłych Palestyńczyków również.
    Gdyby to przenieść na nasze warunki, to okazałoby się, że wybory wygrał Związek Młodzieży Wszechpolskiej w koalicji z Rodziną Radia Maryja ( nie wnikając w konotacje ulegania obcym wpływom).

  77. No i miało być tak pięknie…
    Dla umiarkowanych sił politycznych Autonomii była to katastrofa i jak się okazało, dla zwykłych Palestyńczyków również.
    Gdyby to przenieść na nasze warunki, to okazałoby się, że wybory wygrał Związek Młodzieży Wszechpolskiej w koalicji z Rodziną Radia Maryja ( nie wnikając w konotacje ulegania obcym wpływom).

  78. No i miało być tak pięknie…
    Dla umiarkowanych sił politycznych Autonomii była to katastrofa i jak się okazało, dla zwykłych Palestyńczyków również.
    Gdyby to przenieść na nasze warunki, to okazałoby się, że wybory wygrał Związek Młodzieży Wszechpolskiej w koalicji z Rodziną Radia Maryja ( nie wnikając w konotacje ulegania obcym wpływom).

  79. No i miało być tak pięknie…
    Dla umiarkowanych sił politycznych Autonomii była to katastrofa i jak się okazało, dla zwykłych Palestyńczyków również.
    Gdyby to przenieść na nasze warunki, to okazałoby się, że wybory wygrał Związek Młodzieży Wszechpolskiej w koalicji z Rodziną Radia Maryja ( nie wnikając w konotacje ulegania obcym wpływom).

  80. No i miało być tak pięknie…
    Dla umiarkowanych sił politycznych Autonomii była to katastrofa i jak się okazało, dla zwykłych Palestyńczyków również.
    Gdyby to przenieść na nasze warunki, to okazałoby się, że wybory wygrał Związek Młodzieży Wszechpolskiej w koalicji z Rodziną Radia Maryja ( nie wnikając w konotacje ulegania obcym wpływom).

  81. się wziąłem stąd, że s24 się sfajdało
    gdy mi się wyzdrowiało i mam trochę czasu z piątku na sobotę.
    Właściwie to jeszcze firefox mi się rozkraczył, a w chrome mam kontrowersje w zakładkach.
    A tu obrazki, poczekalnie, animacja, deratyzacja – powiało luksusem.

    “Islamofoby” stoi. Jeśli edytor podkreśla to jako błąd, jest islamofobiczny i stosuje mechanizm wyparcia.

    Rozumiem tę niechęć do wchodzenia w cudzą skórę. Gdybym zaczął chwalić Izrael za robienie porzadku z brudnym motłochem, puściłbym pawia. A zwolennicy Izraela na odwrót – musieliby to pawisko wszamać, po uczcie usta przecierając arafatką i kulturalnie bekając.

  82. się wziąłem stąd, że s24 się sfajdało
    gdy mi się wyzdrowiało i mam trochę czasu z piątku na sobotę.
    Właściwie to jeszcze firefox mi się rozkraczył, a w chrome mam kontrowersje w zakładkach.
    A tu obrazki, poczekalnie, animacja, deratyzacja – powiało luksusem.

    “Islamofoby” stoi. Jeśli edytor podkreśla to jako błąd, jest islamofobiczny i stosuje mechanizm wyparcia.

    Rozumiem tę niechęć do wchodzenia w cudzą skórę. Gdybym zaczął chwalić Izrael za robienie porzadku z brudnym motłochem, puściłbym pawia. A zwolennicy Izraela na odwrót – musieliby to pawisko wszamać, po uczcie usta przecierając arafatką i kulturalnie bekając.

  83. się wziąłem stąd, że s24 się sfajdało
    gdy mi się wyzdrowiało i mam trochę czasu z piątku na sobotę.
    Właściwie to jeszcze firefox mi się rozkraczył, a w chrome mam kontrowersje w zakładkach.
    A tu obrazki, poczekalnie, animacja, deratyzacja – powiało luksusem.

    “Islamofoby” stoi. Jeśli edytor podkreśla to jako błąd, jest islamofobiczny i stosuje mechanizm wyparcia.

    Rozumiem tę niechęć do wchodzenia w cudzą skórę. Gdybym zaczął chwalić Izrael za robienie porzadku z brudnym motłochem, puściłbym pawia. A zwolennicy Izraela na odwrót – musieliby to pawisko wszamać, po uczcie usta przecierając arafatką i kulturalnie bekając.

  84. się wziąłem stąd, że s24 się sfajdało
    gdy mi się wyzdrowiało i mam trochę czasu z piątku na sobotę.
    Właściwie to jeszcze firefox mi się rozkraczył, a w chrome mam kontrowersje w zakładkach.
    A tu obrazki, poczekalnie, animacja, deratyzacja – powiało luksusem.

    “Islamofoby” stoi. Jeśli edytor podkreśla to jako błąd, jest islamofobiczny i stosuje mechanizm wyparcia.

    Rozumiem tę niechęć do wchodzenia w cudzą skórę. Gdybym zaczął chwalić Izrael za robienie porzadku z brudnym motłochem, puściłbym pawia. A zwolennicy Izraela na odwrót – musieliby to pawisko wszamać, po uczcie usta przecierając arafatką i kulturalnie bekając.

  85. się wziąłem stąd, że s24 się sfajdało
    gdy mi się wyzdrowiało i mam trochę czasu z piątku na sobotę.
    Właściwie to jeszcze firefox mi się rozkraczył, a w chrome mam kontrowersje w zakładkach.
    A tu obrazki, poczekalnie, animacja, deratyzacja – powiało luksusem.

    “Islamofoby” stoi. Jeśli edytor podkreśla to jako błąd, jest islamofobiczny i stosuje mechanizm wyparcia.

    Rozumiem tę niechęć do wchodzenia w cudzą skórę. Gdybym zaczął chwalić Izrael za robienie porzadku z brudnym motłochem, puściłbym pawia. A zwolennicy Izraela na odwrót – musieliby to pawisko wszamać, po uczcie usta przecierając arafatką i kulturalnie bekając.

  86. FM…
    Jest Hamas i … Hamas.
    Jeden Hamas to brodate cwaniaki ze sztabu w Damaszku, którzy są aktualnie zachwyceni rozwojem sytuacji.
    Złość i chęć odwetu wśród prostych ludzi…
    Na bank.
    Drugi Hamas, to dwudziestoletni, zmotywowani Palestyńczycy tropieni aktualnie przez bezzałogowe samoloty zwiadowcze na terenie Autonomii i zabijani/mordowani/eliminowani bez skrupułów przez żołnierzy izraelskich.

  87. FM…
    Jest Hamas i … Hamas.
    Jeden Hamas to brodate cwaniaki ze sztabu w Damaszku, którzy są aktualnie zachwyceni rozwojem sytuacji.
    Złość i chęć odwetu wśród prostych ludzi…
    Na bank.
    Drugi Hamas, to dwudziestoletni, zmotywowani Palestyńczycy tropieni aktualnie przez bezzałogowe samoloty zwiadowcze na terenie Autonomii i zabijani/mordowani/eliminowani bez skrupułów przez żołnierzy izraelskich.

  88. FM…
    Jest Hamas i … Hamas.
    Jeden Hamas to brodate cwaniaki ze sztabu w Damaszku, którzy są aktualnie zachwyceni rozwojem sytuacji.
    Złość i chęć odwetu wśród prostych ludzi…
    Na bank.
    Drugi Hamas, to dwudziestoletni, zmotywowani Palestyńczycy tropieni aktualnie przez bezzałogowe samoloty zwiadowcze na terenie Autonomii i zabijani/mordowani/eliminowani bez skrupułów przez żołnierzy izraelskich.

  89. FM…
    Jest Hamas i … Hamas.
    Jeden Hamas to brodate cwaniaki ze sztabu w Damaszku, którzy są aktualnie zachwyceni rozwojem sytuacji.
    Złość i chęć odwetu wśród prostych ludzi…
    Na bank.
    Drugi Hamas, to dwudziestoletni, zmotywowani Palestyńczycy tropieni aktualnie przez bezzałogowe samoloty zwiadowcze na terenie Autonomii i zabijani/mordowani/eliminowani bez skrupułów przez żołnierzy izraelskich.

  90. FM…
    Jest Hamas i … Hamas.
    Jeden Hamas to brodate cwaniaki ze sztabu w Damaszku, którzy są aktualnie zachwyceni rozwojem sytuacji.
    Złość i chęć odwetu wśród prostych ludzi…
    Na bank.
    Drugi Hamas, to dwudziestoletni, zmotywowani Palestyńczycy tropieni aktualnie przez bezzałogowe samoloty zwiadowcze na terenie Autonomii i zabijani/mordowani/eliminowani bez skrupułów przez żołnierzy izraelskich.

  91. Trwałe rozwiązanie konfliktu?
    Szczerze to wydaje mi się, że jedynym sposobem byłoby wysiedlenie albo jednych albo drugich. Ze wskazaniem na jednych – bo Jordan to w kraj wydzielony z Mandatu Brytyjskiego właśnie po to żeby żyli tam arabowie z Palestyny po planowanym oddaniu tych ziem Żydom… za to Żydów nie ma gdzie wysiedlić.

    Chociaż jest to paskudne rozwiązanie to wydaje mi się jedynym możliwym.

    Gaza jest malutka. Do tego Palestyńczyków stamtąd nie cierpią w Egipcie. Świat arabski widzi w nich bombę, którą można odpalić i cisnąć w Izrael, ale w żadnym razie nie chce ich u siebie. W Libanie do dziś mieszkają w obozach, zamiast zostać normalnie zintegrowani. Żydzi nie przyjmą ich na pewno, zresztą nic dziwnego. Kolejna fala zamachów, tylko że od środka byłaby po prostu gwarantowana. Pewien odsetek to zażarci wrogowie Izraela (i nic dziwnego, mają powody) i tak późną łaskę rzucą Żydom w twarz. Ofiary wśród swoich w żadnym razie im nie przeszkodzą, ile to już razy zabijali więcej Palestyńczyków niż Żydów i zupełnie się tym nie przejmowali? Ot przymusowe męczeństwo, chwała dla przypadkowych ofiar!

    Jeżeli nawet Hamas się złamie pod tym naporem i wycofa z kursu na konfrontację, dalej będą problemy. Żydzi zapewne nie będą robić problemów przy powstaniu państwa “Palestyna” i w kilka lat po ostatniej rakiecie ono powstanie. Tylko, że co to za państwo? Podzielone na dwa, z czego jeden malutki kawałek wciśnięty w Izrael i koło (również niegościnnego) Egiptu? Być może pójdą w przedsiębiorczość i jakoś się wygrzebią, ale o wiele bardziej prawdopodobna jest porażka, smutek i potem znowu gniew … i znowu konflikt.

    Wysiedlenie załatwiłoby większość problemów, będą oczywiście bardzo kosztowne dla Palestyńczyków. Nawet jakby dostali rekompensatę w gotówce, to emocjonalny koszt pozostaje. Do tego “international community” nigdy się na to nie zgodzi i znowu Izrael musiałby zrobić to jednostronnie w ogniu krytyki.
    (Zachód będzie oczywiście pozował na etyków i twierdził, że wysiedlenie jest najgorszym złem, gorszym od kolejnych 50 lat wojny… Za to Islamscy extremiści nie będą chcieli pogodzić się z utratą ciernia w boku Izraela i “bomby gotowej do rzutu” – Gazy.)

    BTW
    Arabowie w Izraelu nie są problemem. Wygląda na to, że jednak udało się dojść do jakiegoś porozumienie. Kilka dni temu czytałem artykuł z Jerusalem Post nakłaniający Żydów do wyrozumiałości dla arabów i pogodzenia się, że nigdy nie będą popierać akcji przeciw swoim ziomkom, nawet kiedy na ich nowy kraj lecą rakiety. Po za tym arabowie z Izraela, pomimo tego że traktowani są daleko od ideału, w przygniatającej większości nie chcą go opuszczać. Myślę, że za kilka pokoleń obie grupy się zintegrują.
    Jednak nie ma to wiele wspólnego z Gazą, Zachodnim Brzegiem i obozami dla uchodźców w Libanie gdzie Palestyńczycy widzą Żydów od zupełnie innej strony. IMO pozostając w tym stanie – będą cały czas beczką prochu, a żeby ten stan zieminić, muszą zmienić miejsce zamieszkania.

  92. Trwałe rozwiązanie konfliktu?
    Szczerze to wydaje mi się, że jedynym sposobem byłoby wysiedlenie albo jednych albo drugich. Ze wskazaniem na jednych – bo Jordan to w kraj wydzielony z Mandatu Brytyjskiego właśnie po to żeby żyli tam arabowie z Palestyny po planowanym oddaniu tych ziem Żydom… za to Żydów nie ma gdzie wysiedlić.

    Chociaż jest to paskudne rozwiązanie to wydaje mi się jedynym możliwym.

    Gaza jest malutka. Do tego Palestyńczyków stamtąd nie cierpią w Egipcie. Świat arabski widzi w nich bombę, którą można odpalić i cisnąć w Izrael, ale w żadnym razie nie chce ich u siebie. W Libanie do dziś mieszkają w obozach, zamiast zostać normalnie zintegrowani. Żydzi nie przyjmą ich na pewno, zresztą nic dziwnego. Kolejna fala zamachów, tylko że od środka byłaby po prostu gwarantowana. Pewien odsetek to zażarci wrogowie Izraela (i nic dziwnego, mają powody) i tak późną łaskę rzucą Żydom w twarz. Ofiary wśród swoich w żadnym razie im nie przeszkodzą, ile to już razy zabijali więcej Palestyńczyków niż Żydów i zupełnie się tym nie przejmowali? Ot przymusowe męczeństwo, chwała dla przypadkowych ofiar!

    Jeżeli nawet Hamas się złamie pod tym naporem i wycofa z kursu na konfrontację, dalej będą problemy. Żydzi zapewne nie będą robić problemów przy powstaniu państwa “Palestyna” i w kilka lat po ostatniej rakiecie ono powstanie. Tylko, że co to za państwo? Podzielone na dwa, z czego jeden malutki kawałek wciśnięty w Izrael i koło (również niegościnnego) Egiptu? Być może pójdą w przedsiębiorczość i jakoś się wygrzebią, ale o wiele bardziej prawdopodobna jest porażka, smutek i potem znowu gniew … i znowu konflikt.

    Wysiedlenie załatwiłoby większość problemów, będą oczywiście bardzo kosztowne dla Palestyńczyków. Nawet jakby dostali rekompensatę w gotówce, to emocjonalny koszt pozostaje. Do tego “international community” nigdy się na to nie zgodzi i znowu Izrael musiałby zrobić to jednostronnie w ogniu krytyki.
    (Zachód będzie oczywiście pozował na etyków i twierdził, że wysiedlenie jest najgorszym złem, gorszym od kolejnych 50 lat wojny… Za to Islamscy extremiści nie będą chcieli pogodzić się z utratą ciernia w boku Izraela i “bomby gotowej do rzutu” – Gazy.)

    BTW
    Arabowie w Izraelu nie są problemem. Wygląda na to, że jednak udało się dojść do jakiegoś porozumienie. Kilka dni temu czytałem artykuł z Jerusalem Post nakłaniający Żydów do wyrozumiałości dla arabów i pogodzenia się, że nigdy nie będą popierać akcji przeciw swoim ziomkom, nawet kiedy na ich nowy kraj lecą rakiety. Po za tym arabowie z Izraela, pomimo tego że traktowani są daleko od ideału, w przygniatającej większości nie chcą go opuszczać. Myślę, że za kilka pokoleń obie grupy się zintegrują.
    Jednak nie ma to wiele wspólnego z Gazą, Zachodnim Brzegiem i obozami dla uchodźców w Libanie gdzie Palestyńczycy widzą Żydów od zupełnie innej strony. IMO pozostając w tym stanie – będą cały czas beczką prochu, a żeby ten stan zieminić, muszą zmienić miejsce zamieszkania.

  93. Trwałe rozwiązanie konfliktu?
    Szczerze to wydaje mi się, że jedynym sposobem byłoby wysiedlenie albo jednych albo drugich. Ze wskazaniem na jednych – bo Jordan to w kraj wydzielony z Mandatu Brytyjskiego właśnie po to żeby żyli tam arabowie z Palestyny po planowanym oddaniu tych ziem Żydom… za to Żydów nie ma gdzie wysiedlić.

    Chociaż jest to paskudne rozwiązanie to wydaje mi się jedynym możliwym.

    Gaza jest malutka. Do tego Palestyńczyków stamtąd nie cierpią w Egipcie. Świat arabski widzi w nich bombę, którą można odpalić i cisnąć w Izrael, ale w żadnym razie nie chce ich u siebie. W Libanie do dziś mieszkają w obozach, zamiast zostać normalnie zintegrowani. Żydzi nie przyjmą ich na pewno, zresztą nic dziwnego. Kolejna fala zamachów, tylko że od środka byłaby po prostu gwarantowana. Pewien odsetek to zażarci wrogowie Izraela (i nic dziwnego, mają powody) i tak późną łaskę rzucą Żydom w twarz. Ofiary wśród swoich w żadnym razie im nie przeszkodzą, ile to już razy zabijali więcej Palestyńczyków niż Żydów i zupełnie się tym nie przejmowali? Ot przymusowe męczeństwo, chwała dla przypadkowych ofiar!

    Jeżeli nawet Hamas się złamie pod tym naporem i wycofa z kursu na konfrontację, dalej będą problemy. Żydzi zapewne nie będą robić problemów przy powstaniu państwa “Palestyna” i w kilka lat po ostatniej rakiecie ono powstanie. Tylko, że co to za państwo? Podzielone na dwa, z czego jeden malutki kawałek wciśnięty w Izrael i koło (również niegościnnego) Egiptu? Być może pójdą w przedsiębiorczość i jakoś się wygrzebią, ale o wiele bardziej prawdopodobna jest porażka, smutek i potem znowu gniew … i znowu konflikt.

    Wysiedlenie załatwiłoby większość problemów, będą oczywiście bardzo kosztowne dla Palestyńczyków. Nawet jakby dostali rekompensatę w gotówce, to emocjonalny koszt pozostaje. Do tego “international community” nigdy się na to nie zgodzi i znowu Izrael musiałby zrobić to jednostronnie w ogniu krytyki.
    (Zachód będzie oczywiście pozował na etyków i twierdził, że wysiedlenie jest najgorszym złem, gorszym od kolejnych 50 lat wojny… Za to Islamscy extremiści nie będą chcieli pogodzić się z utratą ciernia w boku Izraela i “bomby gotowej do rzutu” – Gazy.)

    BTW
    Arabowie w Izraelu nie są problemem. Wygląda na to, że jednak udało się dojść do jakiegoś porozumienie. Kilka dni temu czytałem artykuł z Jerusalem Post nakłaniający Żydów do wyrozumiałości dla arabów i pogodzenia się, że nigdy nie będą popierać akcji przeciw swoim ziomkom, nawet kiedy na ich nowy kraj lecą rakiety. Po za tym arabowie z Izraela, pomimo tego że traktowani są daleko od ideału, w przygniatającej większości nie chcą go opuszczać. Myślę, że za kilka pokoleń obie grupy się zintegrują.
    Jednak nie ma to wiele wspólnego z Gazą, Zachodnim Brzegiem i obozami dla uchodźców w Libanie gdzie Palestyńczycy widzą Żydów od zupełnie innej strony. IMO pozostając w tym stanie – będą cały czas beczką prochu, a żeby ten stan zieminić, muszą zmienić miejsce zamieszkania.

  94. Trwałe rozwiązanie konfliktu?
    Szczerze to wydaje mi się, że jedynym sposobem byłoby wysiedlenie albo jednych albo drugich. Ze wskazaniem na jednych – bo Jordan to w kraj wydzielony z Mandatu Brytyjskiego właśnie po to żeby żyli tam arabowie z Palestyny po planowanym oddaniu tych ziem Żydom… za to Żydów nie ma gdzie wysiedlić.

    Chociaż jest to paskudne rozwiązanie to wydaje mi się jedynym możliwym.

    Gaza jest malutka. Do tego Palestyńczyków stamtąd nie cierpią w Egipcie. Świat arabski widzi w nich bombę, którą można odpalić i cisnąć w Izrael, ale w żadnym razie nie chce ich u siebie. W Libanie do dziś mieszkają w obozach, zamiast zostać normalnie zintegrowani. Żydzi nie przyjmą ich na pewno, zresztą nic dziwnego. Kolejna fala zamachów, tylko że od środka byłaby po prostu gwarantowana. Pewien odsetek to zażarci wrogowie Izraela (i nic dziwnego, mają powody) i tak późną łaskę rzucą Żydom w twarz. Ofiary wśród swoich w żadnym razie im nie przeszkodzą, ile to już razy zabijali więcej Palestyńczyków niż Żydów i zupełnie się tym nie przejmowali? Ot przymusowe męczeństwo, chwała dla przypadkowych ofiar!

    Jeżeli nawet Hamas się złamie pod tym naporem i wycofa z kursu na konfrontację, dalej będą problemy. Żydzi zapewne nie będą robić problemów przy powstaniu państwa “Palestyna” i w kilka lat po ostatniej rakiecie ono powstanie. Tylko, że co to za państwo? Podzielone na dwa, z czego jeden malutki kawałek wciśnięty w Izrael i koło (również niegościnnego) Egiptu? Być może pójdą w przedsiębiorczość i jakoś się wygrzebią, ale o wiele bardziej prawdopodobna jest porażka, smutek i potem znowu gniew … i znowu konflikt.

    Wysiedlenie załatwiłoby większość problemów, będą oczywiście bardzo kosztowne dla Palestyńczyków. Nawet jakby dostali rekompensatę w gotówce, to emocjonalny koszt pozostaje. Do tego “international community” nigdy się na to nie zgodzi i znowu Izrael musiałby zrobić to jednostronnie w ogniu krytyki.
    (Zachód będzie oczywiście pozował na etyków i twierdził, że wysiedlenie jest najgorszym złem, gorszym od kolejnych 50 lat wojny… Za to Islamscy extremiści nie będą chcieli pogodzić się z utratą ciernia w boku Izraela i “bomby gotowej do rzutu” – Gazy.)

    BTW
    Arabowie w Izraelu nie są problemem. Wygląda na to, że jednak udało się dojść do jakiegoś porozumienie. Kilka dni temu czytałem artykuł z Jerusalem Post nakłaniający Żydów do wyrozumiałości dla arabów i pogodzenia się, że nigdy nie będą popierać akcji przeciw swoim ziomkom, nawet kiedy na ich nowy kraj lecą rakiety. Po za tym arabowie z Izraela, pomimo tego że traktowani są daleko od ideału, w przygniatającej większości nie chcą go opuszczać. Myślę, że za kilka pokoleń obie grupy się zintegrują.
    Jednak nie ma to wiele wspólnego z Gazą, Zachodnim Brzegiem i obozami dla uchodźców w Libanie gdzie Palestyńczycy widzą Żydów od zupełnie innej strony. IMO pozostając w tym stanie – będą cały czas beczką prochu, a żeby ten stan zieminić, muszą zmienić miejsce zamieszkania.

  95. Trwałe rozwiązanie konfliktu?
    Szczerze to wydaje mi się, że jedynym sposobem byłoby wysiedlenie albo jednych albo drugich. Ze wskazaniem na jednych – bo Jordan to w kraj wydzielony z Mandatu Brytyjskiego właśnie po to żeby żyli tam arabowie z Palestyny po planowanym oddaniu tych ziem Żydom… za to Żydów nie ma gdzie wysiedlić.

    Chociaż jest to paskudne rozwiązanie to wydaje mi się jedynym możliwym.

    Gaza jest malutka. Do tego Palestyńczyków stamtąd nie cierpią w Egipcie. Świat arabski widzi w nich bombę, którą można odpalić i cisnąć w Izrael, ale w żadnym razie nie chce ich u siebie. W Libanie do dziś mieszkają w obozach, zamiast zostać normalnie zintegrowani. Żydzi nie przyjmą ich na pewno, zresztą nic dziwnego. Kolejna fala zamachów, tylko że od środka byłaby po prostu gwarantowana. Pewien odsetek to zażarci wrogowie Izraela (i nic dziwnego, mają powody) i tak późną łaskę rzucą Żydom w twarz. Ofiary wśród swoich w żadnym razie im nie przeszkodzą, ile to już razy zabijali więcej Palestyńczyków niż Żydów i zupełnie się tym nie przejmowali? Ot przymusowe męczeństwo, chwała dla przypadkowych ofiar!

    Jeżeli nawet Hamas się złamie pod tym naporem i wycofa z kursu na konfrontację, dalej będą problemy. Żydzi zapewne nie będą robić problemów przy powstaniu państwa “Palestyna” i w kilka lat po ostatniej rakiecie ono powstanie. Tylko, że co to za państwo? Podzielone na dwa, z czego jeden malutki kawałek wciśnięty w Izrael i koło (również niegościnnego) Egiptu? Być może pójdą w przedsiębiorczość i jakoś się wygrzebią, ale o wiele bardziej prawdopodobna jest porażka, smutek i potem znowu gniew … i znowu konflikt.

    Wysiedlenie załatwiłoby większość problemów, będą oczywiście bardzo kosztowne dla Palestyńczyków. Nawet jakby dostali rekompensatę w gotówce, to emocjonalny koszt pozostaje. Do tego “international community” nigdy się na to nie zgodzi i znowu Izrael musiałby zrobić to jednostronnie w ogniu krytyki.
    (Zachód będzie oczywiście pozował na etyków i twierdził, że wysiedlenie jest najgorszym złem, gorszym od kolejnych 50 lat wojny… Za to Islamscy extremiści nie będą chcieli pogodzić się z utratą ciernia w boku Izraela i “bomby gotowej do rzutu” – Gazy.)

    BTW
    Arabowie w Izraelu nie są problemem. Wygląda na to, że jednak udało się dojść do jakiegoś porozumienie. Kilka dni temu czytałem artykuł z Jerusalem Post nakłaniający Żydów do wyrozumiałości dla arabów i pogodzenia się, że nigdy nie będą popierać akcji przeciw swoim ziomkom, nawet kiedy na ich nowy kraj lecą rakiety. Po za tym arabowie z Izraela, pomimo tego że traktowani są daleko od ideału, w przygniatającej większości nie chcą go opuszczać. Myślę, że za kilka pokoleń obie grupy się zintegrują.
    Jednak nie ma to wiele wspólnego z Gazą, Zachodnim Brzegiem i obozami dla uchodźców w Libanie gdzie Palestyńczycy widzą Żydów od zupełnie innej strony. IMO pozostając w tym stanie – będą cały czas beczką prochu, a żeby ten stan zieminić, muszą zmienić miejsce zamieszkania.

  96. co nam obca przemoc wzięła szablą odbierzemy
    Są dwa sąsiednie narody, jeden większy, drugi mniejszy. Większy rozpycha się. Raz coś
    kupi, innym razem zabierze przemocą a tubylców przegoni. Przyśle w to miejsce
    osadników, własnych urzędników i specjalistów. Mniejszy naród próbuje się
    przeciwstawiać. Z marnym skutkiem. Różnica w uzbrojeniu, wyszkoleniu, rozwoju
    gospodarczym i organizacji społecznej jest zbyt duża. W mniejszym narodzie
    przywódcy proponują różne rozwiązania. Walka partyzancka, akty terroru, zawarcie pokoju i uznanie status quo i własny rozwój społeczny i gospodarczy. A tymczasem życie toczy się dalej. Dwa narody muszą żyć obok siebie. Niektórzy zaczynają używać języka narodu większego aby móc się uczyć, wykonywać zawód, osiągać stanowiska. Mogą to by też, zwykłe ludzkie sprawy, jak mieszane małżeństwa. Część następnych pokoleń czuje się już członkami większego narodu.
    Ale czasem zdarzy się coś, że ten większy osłabnie, lub mniejszy znajdzie silniejszego sojusznika. I wtedy jest szansa na odwet. Można zmienić granice, wypędzić sąsiadów i czekać co dalej.
    Podobnie jest w przypadku Bliskiego Wschodu. Było już wszystko. Terror po obu stronach, wojny z różnym skutkiem. Ale ciągle brak państwa palestyńskiego. A już był czas, że były wzajemne uściski, całusy, umowy. Było już tuż, tuż. Ale Arafat nie żyje. Begin nie żyje. Obaj mieli podobne życiorysy. Od terroru, walki, po rozmowy dyplomatyczne uznające realia. Obaj przez swoich jastrzębi uznani zostali za mięczaków. Islamski ekstremizm stał się modny. Za Izraelem stoi USA, za Palestyńczykami są kraje islamskie i trochę UE.
    Ale może się w przyszłości zdarzyć, że USA zagapi się zajęte własnymi sprawami a
    Żydzi znów będą się włóczyć po Synaju z nowym Mojżeszem. I kto się będzie tym
    przejmował? A kto przejmuje się teraz Serbami z Krainy czy Kosowa? A o jakich narodach
    pisałem w pierwszej części tego tekstu?

  97. co nam obca przemoc wzięła szablą odbierzemy
    Są dwa sąsiednie narody, jeden większy, drugi mniejszy. Większy rozpycha się. Raz coś
    kupi, innym razem zabierze przemocą a tubylców przegoni. Przyśle w to miejsce
    osadników, własnych urzędników i specjalistów. Mniejszy naród próbuje się
    przeciwstawiać. Z marnym skutkiem. Różnica w uzbrojeniu, wyszkoleniu, rozwoju
    gospodarczym i organizacji społecznej jest zbyt duża. W mniejszym narodzie
    przywódcy proponują różne rozwiązania. Walka partyzancka, akty terroru, zawarcie pokoju i uznanie status quo i własny rozwój społeczny i gospodarczy. A tymczasem życie toczy się dalej. Dwa narody muszą żyć obok siebie. Niektórzy zaczynają używać języka narodu większego aby móc się uczyć, wykonywać zawód, osiągać stanowiska. Mogą to by też, zwykłe ludzkie sprawy, jak mieszane małżeństwa. Część następnych pokoleń czuje się już członkami większego narodu.
    Ale czasem zdarzy się coś, że ten większy osłabnie, lub mniejszy znajdzie silniejszego sojusznika. I wtedy jest szansa na odwet. Można zmienić granice, wypędzić sąsiadów i czekać co dalej.
    Podobnie jest w przypadku Bliskiego Wschodu. Było już wszystko. Terror po obu stronach, wojny z różnym skutkiem. Ale ciągle brak państwa palestyńskiego. A już był czas, że były wzajemne uściski, całusy, umowy. Było już tuż, tuż. Ale Arafat nie żyje. Begin nie żyje. Obaj mieli podobne życiorysy. Od terroru, walki, po rozmowy dyplomatyczne uznające realia. Obaj przez swoich jastrzębi uznani zostali za mięczaków. Islamski ekstremizm stał się modny. Za Izraelem stoi USA, za Palestyńczykami są kraje islamskie i trochę UE.
    Ale może się w przyszłości zdarzyć, że USA zagapi się zajęte własnymi sprawami a
    Żydzi znów będą się włóczyć po Synaju z nowym Mojżeszem. I kto się będzie tym
    przejmował? A kto przejmuje się teraz Serbami z Krainy czy Kosowa? A o jakich narodach
    pisałem w pierwszej części tego tekstu?

  98. co nam obca przemoc wzięła szablą odbierzemy
    Są dwa sąsiednie narody, jeden większy, drugi mniejszy. Większy rozpycha się. Raz coś
    kupi, innym razem zabierze przemocą a tubylców przegoni. Przyśle w to miejsce
    osadników, własnych urzędników i specjalistów. Mniejszy naród próbuje się
    przeciwstawiać. Z marnym skutkiem. Różnica w uzbrojeniu, wyszkoleniu, rozwoju
    gospodarczym i organizacji społecznej jest zbyt duża. W mniejszym narodzie
    przywódcy proponują różne rozwiązania. Walka partyzancka, akty terroru, zawarcie pokoju i uznanie status quo i własny rozwój społeczny i gospodarczy. A tymczasem życie toczy się dalej. Dwa narody muszą żyć obok siebie. Niektórzy zaczynają używać języka narodu większego aby móc się uczyć, wykonywać zawód, osiągać stanowiska. Mogą to by też, zwykłe ludzkie sprawy, jak mieszane małżeństwa. Część następnych pokoleń czuje się już członkami większego narodu.
    Ale czasem zdarzy się coś, że ten większy osłabnie, lub mniejszy znajdzie silniejszego sojusznika. I wtedy jest szansa na odwet. Można zmienić granice, wypędzić sąsiadów i czekać co dalej.
    Podobnie jest w przypadku Bliskiego Wschodu. Było już wszystko. Terror po obu stronach, wojny z różnym skutkiem. Ale ciągle brak państwa palestyńskiego. A już był czas, że były wzajemne uściski, całusy, umowy. Było już tuż, tuż. Ale Arafat nie żyje. Begin nie żyje. Obaj mieli podobne życiorysy. Od terroru, walki, po rozmowy dyplomatyczne uznające realia. Obaj przez swoich jastrzębi uznani zostali za mięczaków. Islamski ekstremizm stał się modny. Za Izraelem stoi USA, za Palestyńczykami są kraje islamskie i trochę UE.
    Ale może się w przyszłości zdarzyć, że USA zagapi się zajęte własnymi sprawami a
    Żydzi znów będą się włóczyć po Synaju z nowym Mojżeszem. I kto się będzie tym
    przejmował? A kto przejmuje się teraz Serbami z Krainy czy Kosowa? A o jakich narodach
    pisałem w pierwszej części tego tekstu?

  99. co nam obca przemoc wzięła szablą odbierzemy
    Są dwa sąsiednie narody, jeden większy, drugi mniejszy. Większy rozpycha się. Raz coś
    kupi, innym razem zabierze przemocą a tubylców przegoni. Przyśle w to miejsce
    osadników, własnych urzędników i specjalistów. Mniejszy naród próbuje się
    przeciwstawiać. Z marnym skutkiem. Różnica w uzbrojeniu, wyszkoleniu, rozwoju
    gospodarczym i organizacji społecznej jest zbyt duża. W mniejszym narodzie
    przywódcy proponują różne rozwiązania. Walka partyzancka, akty terroru, zawarcie pokoju i uznanie status quo i własny rozwój społeczny i gospodarczy. A tymczasem życie toczy się dalej. Dwa narody muszą żyć obok siebie. Niektórzy zaczynają używać języka narodu większego aby móc się uczyć, wykonywać zawód, osiągać stanowiska. Mogą to by też, zwykłe ludzkie sprawy, jak mieszane małżeństwa. Część następnych pokoleń czuje się już członkami większego narodu.
    Ale czasem zdarzy się coś, że ten większy osłabnie, lub mniejszy znajdzie silniejszego sojusznika. I wtedy jest szansa na odwet. Można zmienić granice, wypędzić sąsiadów i czekać co dalej.
    Podobnie jest w przypadku Bliskiego Wschodu. Było już wszystko. Terror po obu stronach, wojny z różnym skutkiem. Ale ciągle brak państwa palestyńskiego. A już był czas, że były wzajemne uściski, całusy, umowy. Było już tuż, tuż. Ale Arafat nie żyje. Begin nie żyje. Obaj mieli podobne życiorysy. Od terroru, walki, po rozmowy dyplomatyczne uznające realia. Obaj przez swoich jastrzębi uznani zostali za mięczaków. Islamski ekstremizm stał się modny. Za Izraelem stoi USA, za Palestyńczykami są kraje islamskie i trochę UE.
    Ale może się w przyszłości zdarzyć, że USA zagapi się zajęte własnymi sprawami a
    Żydzi znów będą się włóczyć po Synaju z nowym Mojżeszem. I kto się będzie tym
    przejmował? A kto przejmuje się teraz Serbami z Krainy czy Kosowa? A o jakich narodach
    pisałem w pierwszej części tego tekstu?

  100. co nam obca przemoc wzięła szablą odbierzemy
    Są dwa sąsiednie narody, jeden większy, drugi mniejszy. Większy rozpycha się. Raz coś
    kupi, innym razem zabierze przemocą a tubylców przegoni. Przyśle w to miejsce
    osadników, własnych urzędników i specjalistów. Mniejszy naród próbuje się
    przeciwstawiać. Z marnym skutkiem. Różnica w uzbrojeniu, wyszkoleniu, rozwoju
    gospodarczym i organizacji społecznej jest zbyt duża. W mniejszym narodzie
    przywódcy proponują różne rozwiązania. Walka partyzancka, akty terroru, zawarcie pokoju i uznanie status quo i własny rozwój społeczny i gospodarczy. A tymczasem życie toczy się dalej. Dwa narody muszą żyć obok siebie. Niektórzy zaczynają używać języka narodu większego aby móc się uczyć, wykonywać zawód, osiągać stanowiska. Mogą to by też, zwykłe ludzkie sprawy, jak mieszane małżeństwa. Część następnych pokoleń czuje się już członkami większego narodu.
    Ale czasem zdarzy się coś, że ten większy osłabnie, lub mniejszy znajdzie silniejszego sojusznika. I wtedy jest szansa na odwet. Można zmienić granice, wypędzić sąsiadów i czekać co dalej.
    Podobnie jest w przypadku Bliskiego Wschodu. Było już wszystko. Terror po obu stronach, wojny z różnym skutkiem. Ale ciągle brak państwa palestyńskiego. A już był czas, że były wzajemne uściski, całusy, umowy. Było już tuż, tuż. Ale Arafat nie żyje. Begin nie żyje. Obaj mieli podobne życiorysy. Od terroru, walki, po rozmowy dyplomatyczne uznające realia. Obaj przez swoich jastrzębi uznani zostali za mięczaków. Islamski ekstremizm stał się modny. Za Izraelem stoi USA, za Palestyńczykami są kraje islamskie i trochę UE.
    Ale może się w przyszłości zdarzyć, że USA zagapi się zajęte własnymi sprawami a
    Żydzi znów będą się włóczyć po Synaju z nowym Mojżeszem. I kto się będzie tym
    przejmował? A kto przejmuje się teraz Serbami z Krainy czy Kosowa? A o jakich narodach
    pisałem w pierwszej części tego tekstu?