Reklama

Jako byt absolutny mogę sobie pozwolić na wystawianie ocen śmiertelnik

Jako byt absolutny mogę sobie pozwolić na wystawianie ocen śmiertelnikom, co też z niezwykłą megalomańską przyjemnością czynię. Ponieważ w absolucie mieści się wiele cnót, a ja jestem absolutem niezwykle wymagającym wobec siebie, po prostu mi nie odbija mimo daru niebios, staram się uruchamiać wszelkie cnoty, kiedy piszę o sprawach oczywistych, bo te są zazwyczaj najbardziej podejrzane. Taka na przykład oczywista sprawa, że jak komuś zdarzyło się być sekretarzem POP, to on już koniecznie musi być do końca swoich dni cieciem odklejającym gumy do żucia z poręczy i sprzątającym psie kupy na klatce. Niekoniecznie tak musi być, chociaż jako zasada nie jest to wcale takie znowu łamiące prawa człowieka.

Reklama

Z prostego powodu nie jest, że większość członków PZPR wyższego szczebla, to były ciecie i dorobiły się stanowiska przecież nie inteligencją czy uczciwością, ale najpodlejszymi cechami charakteru, które stanowiły w tamtych czasach o karierze. Od każdej reguły do wyjątku wiedzie jednak krótka droga, zdarzali się sekretarze co to ich do dziś katoliccy opozycjoniści wspominają jako bogobojnych i dobrych ludzi i zdarzali się również wcale nie tacy szlachetni, ale też nie bydlaki ostatnie. Po rozmowie dziennikarza, nazwę tego pana nieco na wyrost, Bogdana Rymanowskiego z Edwardem Zalewskim mam nieodparte wrażenie, że mamy do czynienia z wyjątkiem. Wyjątkiem z gatunku: wcale nie taki szlachetny i sprawiedliwy, ale bydlaka w panu Zalewskim żadną miarą nie dostrzegam. Powiem nawet, że pan Zalewski wykazał w rozmowie z „na wyrost dziennikarzem”, pewne cechy świętości. Aby odpowiedzieć na taką masę idiotycznym pytań, trzeba mieć naturę predysponowaną do cierpienia za miliony widzów.

Kiedyś Stanisław Tym w znanym skeczu tłumaczył jak funkcjonuje sprawozdawca sportowy wyposażany w słuchawki z mikrofonem. Konkluzja była taka, że mówi do mikrofonu i potem słyszy co mówi w słuchawkach i dlatego mówi tak jak mówi, bo słyszy to co słyszy. U redaktora Rymanowskiego zachodzi ten sam rodzaj sprzężenia zwrotnego tyle, że technicznie to nieco inaczej wygląda. Nie wiem jak się to fachowo nazywa, ta słuchawka w uchu, nigdy mnie magia tego zawodu nie pociągała, ale nazwę to sobie roboczo „zwrotną” i od razu przejdę do zasady działania. Tamci opisywani przez Tyma sprawozdawcy musieli się napracować, żeby sobie posłuchać najpierw musieli nagadać. Redaktorowi Rymanowskiemu podszeptują właśnie do tej mojej „zwrotnej” co trzeba mówić, żeby się redaktor mógł usłyszeć.

Dzięki tej technice redaktor Rymanowski przez dobre dwadzieścia minut zadawał rozmaite pytania sprowadzone do pytania zasadniczego: „Panie Zalewski proszę powiedzieć, czy pan jesteś sukinsynem? Nie daj się pan prosić! Zwrotna podszeptywała, Rymanowski pytał, w normalnych okolicznościach, czyli poza medialnych, takiego Rymanowskiego wali się z płaskiej, albo omija szerokim łukiem . W telewizji niestety trzeba jeszcze uważać, aby Rymanowskiego nie urazić, bo zaraz nam debata publiczna się wykrwawi podłą jakością. No tak, ale czy poziom intelektualny Rymanowskiego, taki jaki on ten poziom ma, może rozgrzeszyć peerelowskiego prokuratora i sekretarza POP. Jak nie może? Pewnie, że może, zależy dla jakiej gazety lub stacji ten wywiad? Na szczęście, my absoluty, nie możemy sobie pozwolić na komfort dziennikarskich standardów i z urodzenia jesteśmy zobligowani do myślenia.

Jako absolut oceniający śmiertelnika myślę sobie tak. Pan Zalewski bezwątpienia skłamał, że nie pamięta, czy brał udział w egzekutywach, takich rzeczy się nie zapomina. Na egzekutywach każdy mógł się poczuć jakby dźwigał ciężar odpowiedzialności za cały kraj, a nawet całe RWPG. I tu się pojawia pytanie, czy to kłamstwo dyskwalifikuje pana Zalewskiego? Nie, nawet przeciwnie. Świadczy, że pan Zalewski się wstydzi i nie chce do tego wracać, a to z kolei świadczy, że chłop myśli i wyciąga wnioski. Poza tym grzeszkiem, który nie może być powodem dymisji nawet w tak absurdalnym kraju jak Polska, nie widzę w Panu Zalewskim żadnej dyskwalifikującej winy.

O ile to co mówił w sprawie podpisania jakiegoś świstka upoważniającego do widzenia z więźniem jest prawdą, a na moje absolutne oko brzmi prawdziwe. Trzeba pamiętać, że jeśliby prokurator Zalewski narobił ludziom wielkiej krzywdy, to wielu ludzi o tę krzywdę by się upomniało, tak jak na przykład Czuma i Komorowski upomniał się w sprawie sędziego Kryże. Nie widzę ofiar Zalewskiego, ani rodzin ofiar, które masowo upominałby się o sprawiedliwość i to w polskich realiach jest dla mnie wystarczającym dowodem.

W przeciwieństwie do popowych mediów nieustannie zachowuje się jak demokrata, nie jak peerelowski obywatel, patrzę na ręce władzy, zamiast opozycji. Jednak tym razem wywody pana Bielana, że już o pośle Mularczyku nie wspomnę, potraktowałbym jako płaczliwą, cyniczną i do tego napakowaną hipokryzją akcję kociołków, co o garnku plotkują. Swoją drogą takiego zamieszania wokół Czumy, jakie ma miejsce od początku jego kadencji nie miał chyba żaden minister. Co ciekawe psy wieszają na Czumie wszyscy, łącznie ze zwolennikami i nawet członkami PO. Mnie się Czuma w jednym podoba, niezmiennie ma w „d” obowiązujące trendy, wali prosto z mostu i robi sobie jaja zarówno z niedouczonych dziennikarzy, jak i z anonimowych kucharek, tudzież „elity” prawniczej co to go ostatnio „wybuczała”. Nie oszczędza również tych co pompują słupki jego partii, mówi co myśli, nie to co „reprezentatywne” badania każą mówić.

Nie oceniam pracy ministra, bo chyba trudno coś jeszcze ocenić, niemniej co do jednego się nie pomyliłem, Czuma jest ministrem, który idzie pod prąd przyzwyczajonym do łatwego chleba nietykalnym korporacjom, mediom i leniwym wyborcom. Co z tego wyjdzie nie wiem, ale za tę cechę chłopa szanuję. Zalewski to już kolejne liczone w „nastu” cuchnące jajo, które znów się Czumie podrzuca i Czuma znów sobie daje radę, trzeba przyznać, że Zalewski mu w tym pomógł. W rozmowie z na wyrost dziennikarzem był spokojny, rzeczowy, przekonujący, momentami święty. Nerwowym prawicowcom trzeba uświadomić, że Zalewski doprowadził do skazania ZOMO-wców, którzy strzelali do górników w Lubinie. Części michnikowej wśród zwolenników PO, którzy Czumy nienawidzą za „kombatanctwo”, że przecież tego chcieli, wybaczenia i „iścia” do przodu. Prawicowi i michnikowi nie mają powodu czepiać się Czumy, bo to fenomen, który łączy oczekiwania jednych i drugich. I to już absolutnie wszystko z mojej absolutnej klawiatury.
    

Reklama

12 KOMENTARZE

  1. 🙂
    używanie określeń tego pana “na wyrost” bardziej mnie jakoś ujmuje niż stosowanie celnych i zasłużonych inwektyw 🙂

    Do meritum nie mogę się odnieść bo nie oglądam telewizji, a tym bardziej programów prowadzonych przez kogokolwiek “na wyrost”. Ale chwalisz Czumę i piszesz że idzie pod prąd. Jak to się objawia?
    W czym jest pan Czuma lepszy od poprzednika? Tego jestem ciekaw. Pomijając medialne kwestie długów, odszkodowań, Kataryny i synka pełnoletniego – jakoś ten pan niczym szczególnym mi się nie wyróżnia. Do poprzednika czułem odrobinę ludzkiej sympatii i odrobinkę nadziei, że coś zmieni. Pan Czuma chyba nawet zmian nie obiecuje. 🙂

  2. 🙂
    używanie określeń tego pana “na wyrost” bardziej mnie jakoś ujmuje niż stosowanie celnych i zasłużonych inwektyw 🙂

    Do meritum nie mogę się odnieść bo nie oglądam telewizji, a tym bardziej programów prowadzonych przez kogokolwiek “na wyrost”. Ale chwalisz Czumę i piszesz że idzie pod prąd. Jak to się objawia?
    W czym jest pan Czuma lepszy od poprzednika? Tego jestem ciekaw. Pomijając medialne kwestie długów, odszkodowań, Kataryny i synka pełnoletniego – jakoś ten pan niczym szczególnym mi się nie wyróżnia. Do poprzednika czułem odrobinę ludzkiej sympatii i odrobinkę nadziei, że coś zmieni. Pan Czuma chyba nawet zmian nie obiecuje. 🙂

  3. 🙂
    używanie określeń tego pana “na wyrost” bardziej mnie jakoś ujmuje niż stosowanie celnych i zasłużonych inwektyw 🙂

    Do meritum nie mogę się odnieść bo nie oglądam telewizji, a tym bardziej programów prowadzonych przez kogokolwiek “na wyrost”. Ale chwalisz Czumę i piszesz że idzie pod prąd. Jak to się objawia?
    W czym jest pan Czuma lepszy od poprzednika? Tego jestem ciekaw. Pomijając medialne kwestie długów, odszkodowań, Kataryny i synka pełnoletniego – jakoś ten pan niczym szczególnym mi się nie wyróżnia. Do poprzednika czułem odrobinę ludzkiej sympatii i odrobinkę nadziei, że coś zmieni. Pan Czuma chyba nawet zmian nie obiecuje. 🙂

  4. Tylko mała uwaga
    cyt. “czy to kłamstwo dyskwalifikuje pana Zalewskiego? Nie, nawet przeciwnie. Świadczy, że pan Zalewski się wstydzi i nie chce do tego wracać,”

    Powiedziałbym raczej że się boi. Boi się po prostu przyznać, że był członkiem PZPR.
    I tu mu się nie dziwię. Od czasu kiedu Partia Iedynych Sprawiedliwych uznała, że ma monopol na namaszczanie który z członków PZPR był bydlakiem, a który człowiekiem światłym chwilowo ukrywającym się pod szyldem partii przewodniczki, szeregowi członkowie byłej PZPR, gdzieś tak do członka zakładowego POP (pozostałym zostaje już tylko SLD) po prostu się boją.
    PIS nie przeszkadzał Kryże, bo wsadzał “nie swoich” opozycjonistów (zresztą w szeregach PIS tych siedzących poza Romaszewskim jakoś nie widzę). Nie przeszkadza także PRL-owski prokurator Wassermann. Członków byłej PZPR i przybudówek ktoś w PIS naliczył 24.

  5. Tylko mała uwaga
    cyt. “czy to kłamstwo dyskwalifikuje pana Zalewskiego? Nie, nawet przeciwnie. Świadczy, że pan Zalewski się wstydzi i nie chce do tego wracać,”

    Powiedziałbym raczej że się boi. Boi się po prostu przyznać, że był członkiem PZPR.
    I tu mu się nie dziwię. Od czasu kiedu Partia Iedynych Sprawiedliwych uznała, że ma monopol na namaszczanie który z członków PZPR był bydlakiem, a który człowiekiem światłym chwilowo ukrywającym się pod szyldem partii przewodniczki, szeregowi członkowie byłej PZPR, gdzieś tak do członka zakładowego POP (pozostałym zostaje już tylko SLD) po prostu się boją.
    PIS nie przeszkadzał Kryże, bo wsadzał “nie swoich” opozycjonistów (zresztą w szeregach PIS tych siedzących poza Romaszewskim jakoś nie widzę). Nie przeszkadza także PRL-owski prokurator Wassermann. Członków byłej PZPR i przybudówek ktoś w PIS naliczył 24.

  6. Tylko mała uwaga
    cyt. “czy to kłamstwo dyskwalifikuje pana Zalewskiego? Nie, nawet przeciwnie. Świadczy, że pan Zalewski się wstydzi i nie chce do tego wracać,”

    Powiedziałbym raczej że się boi. Boi się po prostu przyznać, że był członkiem PZPR.
    I tu mu się nie dziwię. Od czasu kiedu Partia Iedynych Sprawiedliwych uznała, że ma monopol na namaszczanie który z członków PZPR był bydlakiem, a który człowiekiem światłym chwilowo ukrywającym się pod szyldem partii przewodniczki, szeregowi członkowie byłej PZPR, gdzieś tak do członka zakładowego POP (pozostałym zostaje już tylko SLD) po prostu się boją.
    PIS nie przeszkadzał Kryże, bo wsadzał “nie swoich” opozycjonistów (zresztą w szeregach PIS tych siedzących poza Romaszewskim jakoś nie widzę). Nie przeszkadza także PRL-owski prokurator Wassermann. Członków byłej PZPR i przybudówek ktoś w PIS naliczył 24.

  7. Mój teść był w PZPR.
    Nie wstydzi się tego i do dzisiaj mówi o swojej przeszłości z dumą. Po zmianie systemu nie stał się zwolennikiem kapitalizmu, nie mówiąc o powrocie na łono kościoła katolickiego. Ma dwa fakultety i za komuny sprawował funkcje dyrektorskie. Nie kręcił nigdy lodów i nie wyobrażam sobie, by skrzywdził kiedykolwiek muchę. Wierny idei na wieki wieków. Człowiek do rany przyłóż i uczciwy do szpiku kości. Wychował na ludzi i wykształcił czworo dzieci. Cieszy się ogromnym szacunkiem rodziny, znajomych i obcych.

    Taki szef czy wiceszef obecnej Solidarności Stoczni Gdańskiej, mają rodowód jak 10 milionów Polaków, którzy należeli do związku. Więc w sumie nie osiągnęli nic szczególnego, co by mną szarpnęło i rzuciło na kolana. W wykształceniu, w osiągnięciach zawodowych, w klasie i kulturze, nie dorównują teściowi nawet do woreczka z jajeczkami.

    No ale czy oni, jedni z 10-cio milionowej rzeszy są herbu Sulima? Szczerze wątpię.

    Gdybym miał teraz firmę i potrzebował dobrego szefa, pierwszym moim pytaniem do werbującego się, byłoby – należał pan do związków zawodowych?
    Odpowiedź – tak, byłaby końcem spotkania. Z drugiej strony, przyznanie się delikwenta do przynależności w PZPR, ani by mnie grzało ani ziębiło.

    Jego sprawa. Jego poglądy. Ważne, żeby mi skutecznie nabijał sakiewkę.

    Dziękuję za uwagę i pozdrawiam serdecznie.

  8. Mój teść był w PZPR.
    Nie wstydzi się tego i do dzisiaj mówi o swojej przeszłości z dumą. Po zmianie systemu nie stał się zwolennikiem kapitalizmu, nie mówiąc o powrocie na łono kościoła katolickiego. Ma dwa fakultety i za komuny sprawował funkcje dyrektorskie. Nie kręcił nigdy lodów i nie wyobrażam sobie, by skrzywdził kiedykolwiek muchę. Wierny idei na wieki wieków. Człowiek do rany przyłóż i uczciwy do szpiku kości. Wychował na ludzi i wykształcił czworo dzieci. Cieszy się ogromnym szacunkiem rodziny, znajomych i obcych.

    Taki szef czy wiceszef obecnej Solidarności Stoczni Gdańskiej, mają rodowód jak 10 milionów Polaków, którzy należeli do związku. Więc w sumie nie osiągnęli nic szczególnego, co by mną szarpnęło i rzuciło na kolana. W wykształceniu, w osiągnięciach zawodowych, w klasie i kulturze, nie dorównują teściowi nawet do woreczka z jajeczkami.

    No ale czy oni, jedni z 10-cio milionowej rzeszy są herbu Sulima? Szczerze wątpię.

    Gdybym miał teraz firmę i potrzebował dobrego szefa, pierwszym moim pytaniem do werbującego się, byłoby – należał pan do związków zawodowych?
    Odpowiedź – tak, byłaby końcem spotkania. Z drugiej strony, przyznanie się delikwenta do przynależności w PZPR, ani by mnie grzało ani ziębiło.

    Jego sprawa. Jego poglądy. Ważne, żeby mi skutecznie nabijał sakiewkę.

    Dziękuję za uwagę i pozdrawiam serdecznie.

  9. Mój teść był w PZPR.
    Nie wstydzi się tego i do dzisiaj mówi o swojej przeszłości z dumą. Po zmianie systemu nie stał się zwolennikiem kapitalizmu, nie mówiąc o powrocie na łono kościoła katolickiego. Ma dwa fakultety i za komuny sprawował funkcje dyrektorskie. Nie kręcił nigdy lodów i nie wyobrażam sobie, by skrzywdził kiedykolwiek muchę. Wierny idei na wieki wieków. Człowiek do rany przyłóż i uczciwy do szpiku kości. Wychował na ludzi i wykształcił czworo dzieci. Cieszy się ogromnym szacunkiem rodziny, znajomych i obcych.

    Taki szef czy wiceszef obecnej Solidarności Stoczni Gdańskiej, mają rodowód jak 10 milionów Polaków, którzy należeli do związku. Więc w sumie nie osiągnęli nic szczególnego, co by mną szarpnęło i rzuciło na kolana. W wykształceniu, w osiągnięciach zawodowych, w klasie i kulturze, nie dorównują teściowi nawet do woreczka z jajeczkami.

    No ale czy oni, jedni z 10-cio milionowej rzeszy są herbu Sulima? Szczerze wątpię.

    Gdybym miał teraz firmę i potrzebował dobrego szefa, pierwszym moim pytaniem do werbującego się, byłoby – należał pan do związków zawodowych?
    Odpowiedź – tak, byłaby końcem spotkania. Z drugiej strony, przyznanie się delikwenta do przynależności w PZPR, ani by mnie grzało ani ziębiło.

    Jego sprawa. Jego poglądy. Ważne, żeby mi skutecznie nabijał sakiewkę.

    Dziękuję za uwagę i pozdrawiam serdecznie.