Reklama

W olbrzymiej i pracowitej maszynie administracji prezydenta Obamy bezwzględnie i systematycznie transformującej USA ponownie zazgrzytało za sprawą kolejnego skandalu. Właśnie w ubiegły weekend aby lepiej się poznać i wygładzić wzajemne relacje spotkali się przywódca chiński Xi Jinping  i prezydent Barack Obama  w uroczej posiadłości Sunnylands w  Rancho Mirage, w Kalifornii.
 
Przed tymże spotkaniem ujawniono, że Obama poruszy sprawę ponawiających się agresywnych ataków chińskich hakerów, atakujących rządowe i biznesowe portale w USA. Czy chiński przywódca dał Obamie nauczkę koordynując czas ujawnienia oskarżeń reżimu Obamy dotyczących, masowej elektronicznej inwigilacji i przez to gwałcenia praw obywatelskich, przez zbiegłego analityka wywiadu National Security Agency (Agencja Bezpieczeństwa Narodowego)? 


Edward Snowden, 29-letni autor największego „przecieku” tajnych dokumentów w historii NSA, pochodzi z Elizabeth City, ze stanu Karolina Północna, skąd jego rodzina przeniosła się do stanu Maryland i osiedliła niedaleko głównej siedziby NSA w Fort Meade.
 
Uczniem był kiepskim, nawet nie ukończył szkoły średniej, ale był entuzjastą komputerowym i brał klasy w społecznym college.  W roku 2003 wstąpił do armii i próbował dostać się do elitarnych Sił Specjalnych, jednak złamał obydwie nogi i musiał pożegnać się z armią.
 
Pracował jako strażnik pilnując zakonspirowanej placówki NSA na stanowym uniwersytecie.  Tam dzięki swoim komputerowym zdolnościom zwrócił uwagę CIA, która w 2007 r. wysłała go do Genewy (Szwajcaria), gdzie był odpowiedzialny za system komputerowy placówki CIA. 
 
Właśnie rzekomo w Szwajcarii nabrał obrzydzenia do metod pracy CIA, wtedy już myślał o zorganizowaniu „przecieku”.  Jednak zaufał nowemu prezydentowi Barackowi Obamie wierząc, że ten idealistycznie przedstawiany polityk oczyści CIA i zmieni świat na lepsze. W 2009 r. został zatrudniony przez prywatnego kontraktora w placówce NSA , w amerykańskiej bazie militarnej w Japonii.  Tu mając dostęp do licznych tajemnic zauważył, że za Obamy stopień szpiegowania społeczeństwa amerykańskiego nie tylko nie zmalał, ale poważnie się podniósł.
 
Rozczarowany zanikającymi wolnościami, prawami i zagrożeniami prywatności jednostki postanowił działać sam. Trzy tygodnie temu 20 maja, spakował swoją walizkę, pożegnał  narzeczoną, dostatnie życie z pensją $200 tys., skopiował orginały tajnych dokumentów, poprosił szefa o czas wolny na leczenie nabytej epilepsji i wsiadł na Hawajach do samolotu udającego się do chińskiego Hong Kongu. Tam zatrzymał się w drogim hotelu w ciagu trzech tygodni zamawiając jedzenie, opuszczając go jedynie 3 razy. Pachnie to wysokim rachunkiem. Obawia się, że jest podsłuchiwany, dlatego pod dzwiami układa poduszki i zapisując się na komputer naciąga na głowę obszerny kaptur aby uniknąć ewentualnych wścibskich kamer…
 
Zastanawia dlaczego kontraktor firmy wywiadowczej Booz, Allen, Hamilton, właśnie wybrał to miejsce na ogłoszenie w niedzielę o swojej ucieczce i upublicznieniu ściśle tajnych dokumentów elektronicznej inwigilacji NSA w wywiadzie dla lewackiego brytyjskiego Guardian i lewicowego amerykańskiego Washington Post.
 
Dlaczego aby oskarżyć swój rząd o szpiegowanie własnych obywateli i łamanie praw do prywatności wybrał właśnie jeden z najbardziej represyjnych krajów świata w tejże dziedzinie? Czyżby zapomniał o stałych atakach zorganizowanych przez chińską armię całych brygad hakerów, atakujących i wykradających dzień i noc najważniejsze tajemnice i technologie właśnie w jego kraju? Czyżby też nie wiedział, że miedzy Hong Kongiem (chińską prowincją), a USA funkcjonuje prawo ekstradycji (z pewnymi ograniczeniami)?
 
Interesująca motywacja: w Chinach rząd otwarcie mówi swoim obywatelom, że nie mają prawa do prywatności i nie mogą w internecie i komunikacji poruszać „drażliwych” tematów.  W Ameryce oficjalnie masz rozmaite prawa i wolności abyś czuł się lepiej i bezpieczniej, ale w pewnym momencie możesz się przekonać, że prawa rządu są ważniejsze od twoich, a Konstytucja jest jak sukienka, czy garnitur od pierwszej komunii, już po prostu nie na dzisiaj…
 
Dla chińskiego wywiadu  (Ministerstwo Bezpieczeństwa  Państwa), Snowden może być kopalnią złota w temacie amerykańskiego wywiadu elektronicznego i jego możliwości.  Jednocześnie byłby to ogromny cios o znaczeniu strategicznym dla możliwości wywiadu USA. Snowden podkreśla, że jego motywy są czysto patriotyczne w obronie wolności praw jednostki wobec zakusów opresyjnego państwa i jego architektury opresji. Nadmienia, że swoje tajemnice mógłby drogo sprzedać Rosjanom, którzy skorzy byliby za nie dobrze zapłacić.
 
Pracujący od 4 lat dla NSA specjalista wywiadu powiedział:
 
„Nie chodzi tu o mnie.  Chcę skierować uwagę na to co czyni rząd USA. Naprawdę chciałbym, abyśmy skupili się na debacie o ujawnionych dokumentach, która mam nadzieję rozpocznie dyskusję czy w jakim świecie chcemy żyć.  Moim głównym zamiarem jest poinformowanie opinni publicznej, co w jej imieniu i przeciwko niej się robi ”.
 
Snowden podkreślił, ze ostrożnie wybierał dokumenty do ujawnienia, tak aby nie zaszkodzić interesowi bezpieczeństwa narodowego, bądź poszczególnym ludziom. Chodzi mu tylko o przejrzystość działań Państwa względem obywateli. Wie, że nadepnął na odcisk największej organizacji wywiadowczej supermocarstwa i to może dla niego skończyć się tragicznie. Jego marzeniem byłby azyl w Islandii, która słynie z tolerancji i popiera wolność w internecie, ale wie, że każdego dnia może być porwany przez CIA, Chińczyków, czy przez wyspecjalizowanych i wynajętych porywaczy. Obserwując burzę jaką jego czyn wywołał w światowych mediach, niczego nie żałuje, ponieważ taki był cel jego działania.
 
Dla jednych Snowden jest patriotą i bohaterem walczącym z opresją wzrastającą Państwa.  Na stronie Białego Domu już 25 tys. ludzi podpisało petycję domagającą się jego ułaskawienia. Jego zwolennicy w ciągu kilku godzin na Facebook zebrali $8 tys. na jego obronę. Poparł go b. kongresmen Ron Paul i jego syn senator Rand Paul.
 
Inni uważają go za zdrajcę, domagając się jego ekstradycji i oddania zdrajcy pod sąd.  Przypomnijmy, że według danych z października 2012 r. prawo dostępu do super tajnych dokumentów wywiadu ma w USA ok. 4,9 mln ludzi, w tym ok. 483 tys. pracujacych dla rządu kontraktorów, jednym z nich był Edward Snowden…
 
A co o nowym skandalu administracji Obamy myślą zwykli Amerykanie? Na popularnej stronie internetowej firmy wysyłkowej AMAZON odnotowano gwałtowny wzrost  (aż o 69%) sprzedaży słynnej pozycji Georga Orwella, „1984”…
 
Sytuacja polityczna administracji Obamy ostatnio przypomina trochę małomiasteczkowy odpust, co chwila ktoś odpala huczną rakietnicę ku uciesze jednych i przerażeniu innych.  Po Benghazi, IRS-ie, inwigilacji dziennikarzy, wybucha następny skandal ujawniający bezprecedensowy stopień inwigilacji  mieszkańców USA przez ich własny rząd!
 
Złośliwcy mówią, że Amerykanie zawsze marzyli o prezydencie, który słuchałby głosów wszystkich obywateli.  Teraz go mają…  Stare przysłowie mówi:  Bądź ostrożny o co się modlisz, bo pewnego dnia możesz to otrzymać…
 
Jacek K. Matysiak

Reklama
Reklama